|
|
Armaty z łańcuchami
|
|
|
|
Hej
QUOTE(poldas372 @ 15/05/2012, 11:31) Odnośnie tych "kul rozgrzanych do czerwoności"; Z czego niby je wystrzeliwano?
Z armat oczywiście a z czego byś się spodziewał?
Z tego co wiem technika ta była od dawna stosowana w artylerii nadbrzeżnej, chyba nawet w XVI wieku już. Żelazne kule rozgrzewano w specjalnym palenisku, czy koszu z płonącymi węglami itp. a następnie przenoszono w specjalnym uchwycie i ładowano do lufy. Pod nią dawano dodatkową przybitkę z mokrych szmat czy skór itp. Ostatecznie zresztą gdyby nawet przepaliła się przez to, no to co, działo po prostu by wystrzeliło. Efektywność rozgrzanej kuli przeciw drewnianym okrętom była ponoć dosyć wysoka.
Na pokładach okrętów ta sztuczka już tak dobrze nie wychodziła. Zagrożenie pożarowe było bowiem bardzo duże. Z tego co wiem na żaglowcach rutynowo przed bitwą wygaszano wszelki ogień np. w piecu kuchennym, więc rozpalanie go i to na pokładzie działowym w sąsiedztwie amunicji byłoby raczej mocno niewskazane. Dopiero w XIX w. na parowych okrętach wojennych, gdzie z oczywistych przyczyn ogień pod kotłami palił się cały czas, można było sobie pozwolić na tę sztuczkę. Tyle że wtedy z kolei okręty szybko zaczęto budować ze stali, zamiast drewna. Więc skuteczność takich rozgrzanych kul mocno spadła. Z drugiej zaś strony rozwój artylerii i pojawienie się granatów z zapalnikiem uderzeniowym, a potem i nowych materiałów wybuchowych sprawiło że można było sobie odpuścić takie dziwactwa. Niemniej w okresie przejściowym, w połowie stulecia mniej więcej, gdy powszechne były okręty zarówno drewniane jak metalowe niekiedy jeszcze sięgano po tę sztuczkę. Brytyjski pancernik Warrior z 1860 r. (stalowy) miał w kotłowni specjalny piec do rozgrzewania kul oraz stanowisko do wypełniania ich roztopionym żelazem.
A jeszcze:
QUOTE Oglądałem serial Gra o Tron i chcę zweryfikować czy faktycznie dawniej mieli armaty z kulami na łańcuchach,
Jesteś tego pewien???? Opowieść fantasy George R.R.Martina toczy się w świecie stylizowanym na średniowiecze, ale jednak odmiennym od naszego, broń palna tam nie występuje (chyba żeby smoki pod tę kategorię podciągnąć ). Co prawda serial mocno już się oddalił od książki, ale nie kojarzę aby scenarzyści aż tak istotną zmianę w nim wprowadzili.
|
|
|
|
|
|
|
|
Trompie czy chodzi ci o kule Martina, które wypełniano płynnym żelazem krótko przed użyciem wynalezione w 1855 roku a zastosowane po raz pierwszy bodaj na HMS Worrior. Miały budowę zbliżoną do angielskich granatów przeznaczonych do 68-funtówki tylko cieńsze ścianki. Przy granatach ścianki miały grubość 1,33 cala a pociski martina 1,09 cala. Na okręcie zainstalowany był specjalny żeliwiak, w którym rozgrzewano metal. Jednak jego wydajność wynosiła tylko ok 30 kul na godzinę a w warunkach bojowych byłaby pewnie jeszcze mniejsza.
Poldasie szczeże mówiąc nie mogę sobie przypomnieć ani jednego przykładu zastosowania łańcucha do wychamowywania armat na okręcie. Raczej do tego celu używano grubych lin. Tak jak na załączonym obrazku. (tu akurat angielski sposób mocowania)
http://www.zaglowce.ow.pl/szkutnictwo/artyleria/armata.jpg
Ten post był edytowany przez Wlad: 15/05/2012, 14:38
|
|
|
|
|
|
|
|
Hej
A jeszcze w kwestii wymiany ciepła:
QUOTE(Tromp @ 15/05/2012, 12:14) Założyłem ołów, bo wprawdzie kołatało mi się żeliwo, ale dla bezpieczeństwa założyłem miększy i łatwiejszy do roztopienia metal.
Ołów nie byłby jednak tak do końca przydatny do takich zabaw. Temperatura topnienia ołowiu to około 325 st.C. Temp. samozapłonu drewna zależy od wielu czynników i od sposobu pomiaru także, więc różne wartości można tu znaleźć. Np. http://www.economypoint.org/i/ignition-temperature.html tu podają 280-340 st.C. Więc można mieć wątpliwości, czy od takiego ołowiu zapaliłoby się tak łatwo drewno z konstrukcji okrętu, z naturalnych przyczyn raczej mocno wilgotne w dodatku. Temperatura topnienia żelaza to jednak jest ponad 1500 st.C. czyli starczyłoby ze sporym zapasem.
Ten post był edytowany przez Speedy: 15/05/2012, 12:41
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak w kwestii hamowania odrzutu jeszcze-w artylerii polowej nie był w zasadzie potrzebny bo armata zwyczajnie cofała się na kołach,natomiast na okrętach czy stałych pozycjach bateryjnych(przeważnie na okrętowych lawetach)używano lin,mimo swojej elastyczności i tak czasami się zrywały,armaty wyrywały bolce mocujące z burt (szczególnie karonady),zastosowanie łańcuchów nie miało by technicznego sensu.Rozwiazaniem trochę póżniejszym były dzielone lawety z tarciowym opornikiem górnej płyty ale i tak stosowano tam jeszcze liny
|
|
|
|
|
|
|
|
Miło, że tak się wątek rozwinął. Dziękuję za to kilku kompetentnym osobom. Inspiracją do dyskusji było to, jak strzelano, a nie - czym strzelano. Przy okazji udało się wyjaśnić, że "rozgrzane do czerwoności kule" nie były mitem. Interesującym jest sposób radzenia sobie z odrzutem armat owego okresu. Niby mało istotna sprawa, ale... ciekawa.
|
|
|
|
|
|
|
|
Akurat dla kanonierów stojących za armatą to była jednak sprawa istotna...
Wątek się rozwinął, a teraz zostanie urwany. Nie ten okres, link do istniejącego tematu został podany, większość zawartych tu informacji została już tam przedstawiona. Zamykam. Kon-dzia
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|