Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Treblinka
     
kylo999999999
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 25.270

jan nowak
Zawód: student
 
 
post 4/12/2006, 8:45 Quote Post

W 1941 - 44 hitlerowski karny obóz pracy Treblinka I, przez który przeszło 10 tys. więźniów, wielu zginęło;1942-43 hitlerowski obóz zagłady Treblinka II dla Żydów z Polski oraz m.in. z Austrii, Belgii, Bułgarii, Czechosłowacji, Francji, Grecji, Jugosławii, Niemiec i ZSRR; Komendantem obozu w Treblince był początkowo SS-Hauptsturmführer Tomala, a później SS-Hauptsturmführer Franz Paul Stangl. Obóz podlegał dowódcy SS i policji dystryktu lubelskiego Odilowi Globocnikowi. W sierpniu 1943 zbrojny bunt więźniów zmuszanych do obsługi komór gazowych i części gospodarczej obozu; Na wieść o powstaniu w getcie warszawskim i klęskach Niemców na froncie wschodnim Żydzi utworzyli podziemną organizację bojową. Komendantem został pochodzący z Nowego Dworu inżynier, kapitan WP Galewski. 2 sierpnia 1943 r. około godz. 16-tej bojownicy żydowscy oddali w obozie pierwsze strzały, zaatakowali strażników obozowych. Grupa powstańców wdarła się do magazynów z bronią już w trakcie walki. Około 200 więźniów uzbroiło się w zdobyczną broń. Ci, dla których nie starczyło karabinów i pistoletów atakowali Niemców i Ukraińców siekierami, kijami i łopatami. Zniszczono ogrodzenia obozowe, zerwano linie telefoniczne, podpalono wieże strażnicze. W wyniku walk zginęło około 20-tu SS-manów i 60-ciu ukraińskich faszystów. Po stronie powstańców zginęło około 800 osób. Pożary ogarnęły prawie cały teren obozu. Do pobliskich lasów przedarło się około 600 powstańców. Większość z nich zginęła w czasie pościgu, wśród nich dowódca powstania inż. Galewski. Około 30 osobom udało się przerwać blokadę i przedrzeć przez okoliczne lasy. Ukrywali się u okolicznych chłopów. Uciekinierzy z Treblinki zorganizowali w lasach w okolicy Sterdyni mały oddział partyzancki rozbity przez działający w tych okolicach oddział NSZ. Po zakończeniu powstania i spaleniu obozu, władze niemieckie zdecydowały o całkowitym zniszczeniu i likwidacji obozu Treblinka II. Wojnę przeżyło około dwudziestu uciekinierów z obozu.
Ogółem w Treblince II Niemcy zamordowali ok. 750 tys. osób; na terenie byłego obozu pomnik-mauzoleum i symboliczny cmentarz (1959-64, wg projektu F. Duszeńki, A. Haupta, F. Strynkiewicza). Na kamiennych złomach, celem upamiętnienia setek tysięcy ludzi wyryte są nazwy miast polskich i innych państw, z których pochodziły ofiary. Na jednym z kamieni umieszczona jest także tablica ku czci zamordowanego tam Janusza Korczaka i jego dzieci

Jakie jest zrodlo tych informacji ?
MODERATOR N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 6/12/2006, 1:16
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
adka676
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 16
Nr użytkownika: 20.213

Stopień akademicki: uczennica liceum.
 
 
post 14/09/2007, 21:37 Quote Post

tak powróciłam na forum.
w Treblince w tym roku byłam.
niestety nie wiele pozostało się
z tego obozu.
jedyne co może prawdziwie poruszyć
to wielka żwirownia - miejsce pracy
więźniów, miejsce straceń obok , którego
jest mnóstwo krzyży.
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
gumis107
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 452
Nr użytkownika: 50.573

Piotr Wnuk
Zawód: wolny
 
 
post 7/12/2009, 22:14 Quote Post

Troche o Treblince po 44 roku,uwaga drastyczne http://niniwa2.cba.pl/goraczka_zlota_w_treblince.htm
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
mirowskirawa
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 58
Nr użytkownika: 60.494

Stopień akademicki: Prezydent
Zawód: Uczen
 
 
post 8/12/2009, 10:49 Quote Post

w Treblince zginęło około 3000 Żydów z Rawy Mazowieckiej ( skromna dygresja).\ sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
pit69069
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 61.298

 
 
post 14/12/2009, 18:02 Quote Post

1. Roger Ramjet napisał:
QUOTE
Podobno uciekło około 300 więźniów, część schwytano, a zaraz po ucieczce Niemcy postawili w stan gotowości garnizony: Małkinia, Sokołów Podlaski, Siedlce.” i
„Na podstawie: Samuel Willenberg «Revolt in Treblinka»"

2. gotfryd de napisał:
QUOTE
„W wyniku walk zginęło około 20-tu SS-manów i 60-ciu ukraińskich nacjonalistów faszystowskich. Po stronie powstańców zginęło około 800 osób.” i „Do pobliskich lasów uciekło około 600 powstańców. Większość z nich zginęła w czasie pościgu, wśród nich dowódca powstania inżynier Galewski. Około 30 osobom udało się przerwać blokadę i przedrzeć przez okoliczne lasy. Ukrywali się u okolicznych chłopów (…)” i
„źródło: http://www.izrael.badacz.org/historia/szoa...treblinka.html”

3. Artur P. napisał:
QUOTE
„Po buncie więźniów 2 sierpnia 1943 r. (zbiegło ok. 400 osób, z tego wojnę przeżyło ok. 70)
„Jacek Andrzej Młynarczyk szacuje MINIMALNĄ liczbę ofiar obozu Treblinka II. na ok. 780 tys. (ibidem, s. 230).”

4. Bruno napisał:
QUOTE
„Spośród 700 żydowskich robotników ponad 500 zginęło podczas buntu od kul SS-manów i ukraińskich strażników. Grupie ponad 150 osób udało się jednak uciec.” I
"«Druga Wojna Światowa» Gilberta”


I komu tu wierzyć? Jedno źródło podaje, że uciekło 300 osób, drugie, że 600, trzecie podaje, że jednak 400, a jeszcze inne, że 150 osób...




 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
pnti
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 63.715

Wojciech Domalewski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 20/03/2010, 22:11 Quote Post

QUOTE(Gregg33 @ 27/01/2006, 14:08)
Widzę, ładnie się tu straszy ludzi sankcjami karnymi za wolność badań historycznych:) A ciekawa jest sprawa z tą zasadą fizyczną o całkowitej anihilacji materii - 900 tys. ludzi zniknąło bez śladu, bo ich popioły (ciała palono na stosach co daje pierwszy w historii przypadek całkowitego spalenia się ciała ludzkiego w ognisku:)
A kto widział, żeby silnik dieslowski dawał więcej tlenku węgla niż benzynowy?
I kto widział te doły i rzekome ekshumacje?
*



Czy ktoś może mi wyjaśnić, jak to jest możliwe, że ten post jest dostępny publicznie od czterech lat na forum hostowanym przez UMCS ?
W/w post jest oczywiscie kontrowersyjny - ale zacytowanie go bez zamieszczenia nastepnych postow komentujacych zawarte w nim tezy otwarcie wypacza droge dyskusji. Tego rodzaju "wyrywanie z kontekstu" plus komentarz wyglada na szukanie taniej sensacji.
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 23/03/2010, 20:49
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 1/03/2011, 8:30 Quote Post

Natomiast ja mam inne pytanie: rozumiem, ze powyższe argumenty stosowane sa przez tzw. rewizjonistów. Niemniej jednak są zadawane. Jak są w takim razie odpierane i jaka jest odpowiedz na pytania zadane przez Gregga33?
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
Hika
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 73.217

 
 
post 16/06/2011, 11:04 Quote Post

Treblinka dzieliła się na dwa obozy: w jednym zmuszali ludzi do rozebrania się i dalej do przejścia tzw. Szlauchem, czyli ścieżką obsypaną czystym żwirem wprost do komór gazowych. Oczywiście z poszczególnych transportów Niemcy wybierali sobie pracowników. Kobiety prowadzili do rozbieralni i dalej do strzyżalni. Tam specjalni pracownicy "fryzjerzy" musieli obciąć włosy kobietom. Mężczyźni rozbierali się na placu. Spotykali się dopiero na Szlauchu, nadzy i zdezorientowani, szli do komór. Niemcy stali często w drzwiach i z uśmiechem i skinieniem ręki zapraszali do środka. Gazowanie w starych gazowniach trwało ok. 20 min, a w nowych ok. 45 min. Czasem z bestialstwa esesmani pozostawiali ludzi w komorze na 2 doby, aby tamci udusili się z braku tlenu.
Komory gazowe stały w obozie II. Po zagazowaniu pracownicy zwani rampiarzami wyładowywali ciała z komór. Było to niebezpieczne, gdyż ciała były całe napuchnięte i ciężko było je stamtąd wyjąć. Rampiarze układali ciała na stosy i stamtąd zabierali je tragarze niosąc je do masowych grobów (na początku nie funkcjonowało krematorium). Byli również tzw "dentyści" wyrywający złote zęby nieboszczykom. Gdy dentysta pominął jakiś ząb dostawał solidne lanie od esesmana.
Gdy Niemcy dowiedzieli się o odnalezieniu grobów Polaków w Katyniu, zbudowali krematoria i tragarze przy pomocy koparek wyciągali zwłoki z grobów i przenosili je na stos. Musieli mieć do tego odpowiednie tragi, gdyż ciała uległy rozkładowi i kończyny odpadały od korpusów.
Treblinka pochłaniała codziennie od 10 tys. do 15 tys. ofiar.
Po wybuchu powstania część więźniów wydostała się z obozu i wróciła na wolność.
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 2/08/2020, 11:58 Quote Post

2 sierpnia 1943. Bunt więźniów w Treblince

2 sierpnia 1943 roku w obozie zagłady w Treblince wybuchł bunt. Wzięło w nim udział 700 więźniów, wojnę przeżyło stu z nich. - Wszystko było świetnie skoordynowane. Chodziło o zaskoczenie przeciwnika i sparaliżowanie jego działań. W kilku miejscach obozu wybuchł pożar, który błyskawicznie zajął wszystkie baraki. Łunę ognia widać było z 10-15 kilometrów - mówi w rozmowie z Onetem Michał Wójcik, autor książki "Treblinka 43. Bunt w fabryce śmierci".

Piotr Gruszka/Onet (PG): Jaką rolę miała odegrać Treblinka w ramach "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej", które chcieli wprowadzić w życie niemieccy naziści?

Michał Wójcik (MW): Ta rola była kluczowa. Z dwóch powodów. Z jednej strony miała to być likwidacja elity żydowskiej z Warszawy i centralnej Polski. To stołeczni Żydzi trafili do Treblinki w pierwszej kolejności. Z drugiej strony to była grabież na niespotykaną skalę. Mord i pieniądze – to były dwa nierozerwalne elementy. Miał nastąpić kres cywilizacji żydowskiej i zawłaszczenie jej dóbr materialnych.
W tym kontekście trzeba wymienić nazwisko Odila Globocnika (brał udział w opracowaniu technicznych rozwiązań dot. zagłady i nadzorował trzy obozy zagłady: Sobibór, Bełżec i Treblinkę), który w czasie wojny sporządził skrupulatną analizę finansową mordu w podległych mu obozach. Wyszczególnił, co do feniga, zegarka, złotego łańcuszka, ile III Rzesza zyskała na Zagładzie. Oczywiście trzeba podkreślić, że raport, który wysłał do Heinricha Himmlera był kłamliwy, bo przecież oficerowie SS sami kradli na potęgę.

(PG): Niemcy szeroko korzystali z doświadczeń zdobytych w Sobiborze i Bełżcu.

(MW): Tak. W Bełżcu i Sobiborze Niemcy uczyli się, jak uruchomić to piekło. W Treblince wszystkie doświadczenia wykorzystano. Fenomen Treblinki polegał na tym, że była to najdoskonalej funkcjonująca machina zagłady. I to na terenie nie większym od Stadionu Narodowego w Warszawie. Metodologia zabijania została doprowadzona do perfekcji.
Niech świadczy o tym choćby to, że metodą prób i błędów Niemcy dobrali silnik do urządzenia, które wtłaczało gaz do komór gazowych w Treblince. Wiemy, że był to silnik z radzieckiego czołgu.

(PG): Dlaczego radzieckiego, a nie niemieckiego?

(MW): To wynikło z doświadczenia. Niemcy wiedzieli, że w czasie działań wojennych mogą być problemy z dostarczaniem czystego paliwa. Wiedzieli jednak, że radziecki silnik będzie działał na każdym. Na brudnym niemiecki się "zatnie". Tymczasem na zastój w fabryce śmierci, III Rzesza nie mogła sobie pozwolić. Ordnung muss sein. Dbano nawet o takie szczegóły.

(PG): Doboru kadr także nie pozostawiono przypadkowi. Ile osób pilnowało więźniów?

(MW): Obozu pilnowało od 20 do 40 SS-manów. To byli ludzie wyselekcjonowani, a nawet wytresowani, żeby wytrzymać to, co się tam działo. Pamiętajmy, że każdego dnia było tam mordowanych do 15 tysięcy ludzi. Pomagało im 100-120 ukraińskich wachmanów. Byli kompletnie zdemoralizowani. Swój wolny czas spędzali w okolicznych wsiach na piciu i na handlu z okolicznymi chłopami. Właściwie nigdy nie trzeźwieli.

(PG): Jak wyglądała ta niemiecka machina zagłady?

(MW): Logistyka była przygotowana perfekcyjnie. Transporty do Treblinki przyjeżdżały m.in. z Białegostoku, Warszawy czy Częstochowy. Dojeżdżały do miasteczka Treblinka. Tam transporty przejmowali lojalni wobec III Rzeszy niemieccy maszyniści. Następnie wagony przez dwa kilometry przepychane były na rampę w obozie. To była strefa, w której nie wolno było przebywać Polakom. Na rampie mieściło się kilkanaście wagonów. Czyli transport musiał być dzielony na partie, tak aby rozładunek odbywał się bez zakłóceń. Samo wywlekanie potwornie zmęczonych podróżą ludzi, odbywało się szybko. Chodziło o to, by Żydzi jak najpóźniej zorientowali się, o co w tym wszystkim chodzi. Nie zawsze się to udawało, wiadomo o buncie transportu z Ostrowca. Tak czy siak było ich tak dużo, że czasami tworzyły się kolejki na stacjach dookoła Treblinki. To dla niemieckich czy ukraińskich żołnierzy obsługujących transporty była doskonała okazja, by się wzbogacić. Wycieńczeni ludzie za wodę lub jedzenie byli w stanie zapłacić majątek. I najczęściej nie dostawali nic.

(PG): Jak wyglądały pierwsze chwile więźniów w obozie?

(MW): Tego, co działo się w obozie nie da się opisać. Niemcy ciągle krzyczeli i strzelali. Nierzadko od razu zabijali wiele osób. Chciano jak najszybciej ich zastraszyć, by reszta była całkowicie posłuszna.
Machinę obsługiwało ok. tysiąca Żydów-więźniów. Niewolnicy byli zmieniani rotacyjnie. Każdy nowy miał szansę żyć najwyżej przez kilka tygodni. Z każdego transportu zawsze wyciągano różnego rodzaju specjalistów, którym kazano segregować rzeczy innych więźniów z tego samego transportu. I tak codziennie setki ojców segregowało rzeczy swoich żon i dzieci, gdy ich najbliżsi właśnie szli do gazu, a oni dopiero po 12-14 godzinach uświadamiali sobie, co się stało. W ciągu tych kilku pierwszych nocy część z tych mężczyzn popełniała samobójstwo. Jeśli nie, zamieniali się w roboty z wyłączoną psychiką. Dopiero potem, gdy pierwszy szok minął (jeśli możemy w ogóle tak powiedzieć) zamieniali się w pałające zemstą maszyny. Co dziesiąty przystępował do spisku, czy decydował się na ucieczkę.
Praca odbywała się w kilku strefach, których granic nie mogli swobodnie przekraczać. W strefie śmierci działa "łaźnia", gdzie Żydzi byli zabijani. Ich ciała zakopywane były w gigantycznych w dołach śmierci. Po wizycie Himmlera na początku 1943 r. zwłoki odkopywano i palono na wielkich szynach – stosach pogrzebowych. Później specjalne komando rozdrabniało prochy na popiół.
W drugiej strefie sortowano, czyszczono i pakowano przejęte po zamordowanych rzeczy. Setki tysięcy par ubrań, przedmiotów codziennego użytku, kosztowności.
Machina musiała być w ruchu. Niewolnicy co jakiś czas byli zabijani i zastępowano ich kolejnymi. Starano się ich utrzymać w ciągłym biegu, w pewnego rodzaju bezmyślności, by cały czas coś robili i nie mieli czasu i siły na opór.

(PG): Początki funkcjonowania obozu były dalekie od doskonałości. W sierpniu 1942 roku został odwołany pierwszy komendant obozu Irmfried Eberl. Dlaczego?

(MW): W lipcu ruszyła akcja Reinhardt i już w sierpniu Globocnik poprosił Franza Stangla, który wcześniej był komendantem obozu zagłady w Sobiborze, o przyjazd.
Już w latach 70. Stangl w rozmowie z brytyjską dziennikarką Gittą Sereny przyznał, że gdy po raz pierwszy tam się pojawił, zrozumiał, że to jest "Piekło Dantego".
On nie był przerażony tym, że mordowani są ludzie, ale w jakim bałaganie to się dzieje. Był wręcz zażenowany tym, co zastał. Nieuprzątnięte zwłoki ofiar leżały przy torach, dookoła płonęły jakieś ogniska, słychać było śmiechy i wycie prostytutek. To źle wpływało na transportowanych tu Żydów, bo ci już w wagonie mogli myśleć o oporze. Poza tym dolary, brylanty, złoto i wszelakie kosztowności leżały w błocie. Tak przecież być nie mogło. To powinno być zapakowane i zabezpieczone, i miało służyć III Rzeszy. Stangl opanował sytuację. W swoich działaniach był zimny i spokojny. Idealnie nadawał się na komendanta Treblinki.

(PG): Czy przed wybuchem buntu w 1943 roku dochodziło do ucieczek więźniów?

(MW): Ucieczek było dużo. W sierpniu 1942 roku, kilka dni po zamordowaniu w Treblince Janusza Korczaka, "Bundowcy" od Marka Edelmana dowiedzieli się od dwóch uciekinierów, co się tak naprawdę dzieje w obozie – że tam następuje kres cywilizacji żydowskiej. Tak więc, dość szybko w getcie warszawskim było wiadomo o rozgrywającej się nieopodal tragedii. Co innego jednak wiedzieć, a co innego to sobie uświadomić, objąć to rozumem i jakoś zareagować.

(PG): Jak wyglądały przygotowania do powstania?

(MW): Trzon spiskowców stanowili Żydzi polscy i czescy. Część z nich służyła w armiach, więc umieli posługiwać się bronią, wiedzieli, co to znaczy dyscyplina, taktyka.
Konspiratorzy działali w pięcioosobowych grupach. Wybrany lider wiedział tylko o liderach innych "piątek". W razie wsypy i tortur nie mógłby zdradzić pozostałych członków grup. Główny trzon spiskowców – około 40 osób – stworzył Komitet Organizacyjny.

(PG): Czy można wskazać na jakieś wydarzenie, czy serię wydarzeń, które bezpośrednio wywołały bunt?

(MW): W książce próbuję rekonstruować myślenie więźniów, ale to jest bardzo ciężkie. Ocalali więźniowie po wojnie opowiadali o swoich motywach, ale zapewne u każdego co innego było zapalnikiem. Takich wydarzeń mogło być kilka. Jednym z nim mógł być bunt Berlinera, podobno obywatela Argentyny, którego w Polsce zastała wojna i nie mógł wrócić do ojczyzny. Do Treblinki przybył z żoną i córką, kobiety zginęły natychmiast.
Ten w akcie desperacji podczas apelu zamordował jednego z SS-manów. To się stało na oczach innych więźniów. Potem jednak Niemcy popełnili, z ich punktu widzenia, zasadniczy błąd. Zamiast wymordować wszystkich świadków, zabili co drugiego. Ci, którym udało się uniknąć śmierci opowiedziało towarzyszom niedoli o wypadku. Bunt Berlinera przeszedł do legendy i uświadomił pozostałym przy życiu, że jednak można skutecznie stawić opór. Tyle tylko, że akcja musi być skoordynowana i musi zakończyć się sukcesem. Czyli ucieczką wszystkich.

(PG): Dlaczego na wybuch buntu wybrano 2 sierpnia?

(MW): To był poniedziałek. W ten dzień SS-mani mieli wolne. W ostatnich dniach lipca i na początku sierpnia panowały ogromne upały. Tego dnia esesmani poszli się kąpać w Bugu. Cześć z nich była zmęczona imprezą poprzedniego dnia, na której polało się sporo alkoholu.
Kolejną ważną okolicznością było to, że ok. godz. 16 miał za drutami obozu śmierci przejeżdżać transport więźniów do obozu I. Pojawił się pomysł, by zatrzymać pociąg, otworzyć wagony i namówić tamtych więźniów do udziału w buncie. Finalnie, nie udało się tego zrealizować.
Poza tym, ruch oporu zdawał sobie sprawę, że dłużej nie da się utrzymać w tajemnicy faktu, że niemiecki arsenał… jest pusty.

(PG): Jak to?

(MW): Pierwsza próba wydobycia granatów z arsenału broni zakończyła się fiaskiem. Wprawdzie tzw. Żydzi dworscy (grupa młodych więźniów, którzy sprzątali posłania Niemców i tym samym mieli dostęp do miejsc przeznaczonych tylko dla SS) zdołali wykraść kilkadziesiąt sztuk, ale bardzo szybko się okazało, że nie mają one zapalników. Były więc bezwartościowe. Kolejna próba zdobycia broni zakończyła się sukcesem. Arsenał został opróżniony, a broń ukryta w warsztacie samochodowym.

(PG): Tuż przed "godziną zero" napięcie w obozie sięgało zenitu.

(MW): Oczywiście. Znamy dokładne opisy. Więźniowie nie byli już nawet w stanie markować pracy. Spiskowcy nawoływali ich, aby robili cokolwiek, bo się zdekonspirują. Nie można było dłużej czekać. Napięcie było tak silne, że w pewnym momencie nie wytrzymał więzień o nazwisku Salzberg. Ratując syna, którego jeden z esesmanów zamierzał właśnie pobić, dał hasło do walki.

(PG): O 15:57.

(MW): Okazało się, że wszystko było świetnie skoordynowane. Chodziło o zaskoczenie przeciwnika i sparaliżowanie jego działań. W kilku miejscach obozu wybuchł pożar, który błyskawicznie zajął wszystkie baraki. Łunę ognia widać było z 10-15 kilometrów. Część spiskowców liczyła, że do buntu przystaną także Ukraińcy. Nadzieje okazały się jednak płonne.

(PG): Gdzie więźniowie uciekali?

(MW): We wszystkich możliwych kierunkach. Przedzierali się przez bagna, moczary. Bardzo dużo osób uciekło w kierunku Warszawy i innych większych miast. Wiele osób przez miesiące ukrywało się w równych wykopanych jamach czy lasach. Inni znaleźli schronienie u Polaków. Pamiętajmy, że uciekinierzy, przygotowując się do akcji, gromadzili kosztowności – dolary, brylanty. To później bardzo się przydało.

(PG): Jak szybko Niemcy zorganizowali pościg?

(MW): Natychmiast, ponieważ nie udało się przerwać połączenia Treblinki z Małkinią czy Kosowem Lackim. Z kilku baz w pobliżu obozu w akcję pościgową wyruszało kilkuset niemieckich żołnierzy. Obława była totalna. Niemcy utworzyli kilka pierścieni i przecisnąć się przez to sito było niezwykle trudno. Na szczęście bagienny teren sprawił, że wielu więźniów ukryło się w trudno dostępnych miejscach.

(PG): Ilu ocalało?

(MW): Wiemy, że w buncie wzięło udział ok. 700 osób. 300 zginęło w wyniku strzelaniny, czy na drutach okalających obóz, a 400 udało się z niego wydostać. Około 100 przeżyło wojnę. Znamy nazwiska 85 z nich.

(PG): Byli także więźniowie, którzy nie zdecydowali się na ucieczkę i pozostali w obozie.

(MW): Zostało sto osób. Zapewne nie wierzyli w sukces akcji i mieli nadzieję, iż pozostając w obozie, pokażą Niemcom, że są wobec nich lojalni i dzięki temu przeżyją. To był błąd, wszyscy zostali zamordowani. Część na miejscu, a część wysłana do innych obozów, gdzie zginęła.

(PG): Jakie były straty po stronie niemieckiej?

(MW): Bardzo trudno powiedzieć. Kilku esesmanów było rannych, ale prawdopodobnie nie udało się zabić żadnego. Pamiętniki i powojenne relacje mówią o 200 wyeliminowanych oprawcach.
Prawdopodobnie nie zginął żaden Niemiec, bo po buncie nie zostało wszczęte specjalne dochodzenie w sprawie śmierci SS-mana, a to w takich wypadkach było regułą.

(PG): Inna sprawa, że wybuch buntu był ukrywany przed najwyższymi władzami w Berlinie.

(MW): Ani Stanglowi, ani Globocnikowi nie zależało, by ich kompromitacja wyszła na jaw. Zresztą wkrótce po buncie, Stangl awansował i wyjechał do Triestu. Nowym komendantem obozu został Kurt Franz "Lalka".

(PG): Co się stało z obozem po buncie?

(MW): N Ogień strawił go doszczętnie. Niemcom pozostało już tylko zniszczyć murowaną "łaźnię". Wszystko zostało zaorane i obsiane łubinem. Na tym terenie osadzono rodzinę ukraińskiego wachmana, która miała pilnować terenu i nie dopuścić do archeologii na własną rękę okolicznych ludzi.

(PG): Czy Armia Krajowa wiedziała o tym, co się działo w obozie?

(MW): AK wiedziała o wszystkim doskonale. Dokładne informacje miała zarówno od organizacji żydowskich, jak i ze źródeł swojego wywiadu. I tu zachodzi pytanie: i co z tego wynikło?

(PG): Proszę na nie odpowiedzieć.

(MW): Trzeba przywołać historię Witolda Pileckiego, który przez AK został wysłany do obozu w KL Auschwitz, by stworzyć tam konspirację i wzniecić bunt. Jak wiadomo, do buntu nie doszło. Pilecki w powojennym raporcie napisał dokładnie dlaczego. Był wściekły na bezczynność dowództwa AK. Gdy uciekł z obozu zapytał Komendę Główną: "co z tym buntem? Dlaczego nie ma zgody na walkę?". W Warszawie zapanowała konsternacja: "jaki bunt, żadnego powstania nie miało być". AK nie zamierzała pomagać więźniom w Treblince jeszcze z innego powodu. Treblinka była obozem żydowskim. I tu postawię kropkę.
W 1969 roku powstał mit, że to AK zorganizowała to powstanie. Że była to wspólna polsko-żydowska akcja "za waszą i naszą wolność". Znamy nawet nazwy oddziałów biorących udział w akcji, nazwiska uczestników, ich pseudonimy, ilość broni, karabinów. Znamy doskonale dowódcę tego polsko-żydowskiego Powstania. Wszystko to jednak zostało całkowicie zmyślone. To humbug.
Ale pokazuje, że nawet kombatanci AK-owscy czuli, że taka pomoc powinna zostać udzielona. Przypomnę, że Treblinka leżała 80 km od Warszawy i zostało tu zamordowanych 900 tysięcy ludzi. Obywateli Rzeczpospolitej. Czyli Polaków żydowskiego pochodzenia, wyznania mojżeszowego.

(ONET)


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Sabat
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 54
Nr użytkownika: 13.458

 
 
post 2/08/2020, 16:31 Quote Post

QUOTE
Znamy nawet nazwy oddziałów biorących udział w akcji, nazwiska uczestników, ich pseudonimy, ilość broni, karabinów. Znamy doskonale dowódcę tego polsko-żydowskiego Powstania. Wszystko to jednak zostało całkowicie zmyślone. To humbug.

Tu się jednak trochę ktoś zagalopował, bo istnieje dokument o nazwie "sprawozdanie z walki konspiracyjnej za sierpień 1943", który został przesłany do Londynu w połowie września 1943. Oddziały Kedywu AK związały ogniem wartę ukraińsko-niemiecką, więc działania były skoordynowane.
To, że AK nie planowała powstania, nie znaczy, że zupełnie nie uczestniczyła w nim.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 2/08/2020, 16:38 Quote Post

QUOTE
istnieje dokument o nazwie "sprawozdanie z walki konspiracyjnej za sierpień 1943", który został przesłany do Londynu w połowie września 1943. Oddziały Kedywu AK związały ogniem wartę ukraińsko-niemiecką, więc działania były skoordynowane.


To ciekawa informacja. Czy jest mozliwosc podania linku wzglednie wklejenia zrodlowego tekstu tu na forum ?


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Sabat
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 54
Nr użytkownika: 13.458

 
 
post 2/08/2020, 17:19 Quote Post

Chodzi o "Meldunek z odcinka walki konspiracyjnej za sierpień 1943 roku" sporządzony 15 września, sygnowany przez "Lawinę". W dziale I - sabotaż, jest tam wzmianka o "dokonaniu napadu na wartę w obozie żydowskim".

Meldunek po wojnie został oddany przez dr Zofię Maternowską do Centralnego Archiwum Wojskowego - Wojskowego Biura Historycznego. Poza powyższą informacją, więcej tam na ten temat nie ma. Aczkolwiek w sierpniu 1943, nie było innych tego typu akcji. Dodatkowo ze względu na znaczne wzmocnienie obozu, nie było możliwe, by oddział AK znalazł się tam zupełnie przypadkiem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

2 Strony < 1 2 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej