Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Niewolnictwo Indian w koloniach angielskich
     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 23/01/2010, 12:35 Quote Post

Na pewno niewolnictwo i wojny miały duży wpływ na depopulacje plemion z płd-wsch. obecnego USA, jednak największym winowajcą wyludnienia tego obszaru (jak i ogólnie obu Ameryk) były choroby o których wspomniano wyżej. Najszybciej Indianie zniknęli z obszarów nad atlantyckich i Florydy, przykładem są m.in. plemiona Cusabo, Sewee, Santee, Winyah, Waxhaw, Guale, Apalachee, Timucua, Calusa,Ais,Keys, Tekesta, Cape Fear Indian,Bear River Indian Congaree, Sissipahaw, Sugeree, Wateree, Oconee, Apalacheekola, Hitchiti i wiele innych. Niedobitki tych plemion przyłączały się do swych silniejszych sąsiadów, jak konfederacja Creek, Catawba, Yamasee (którzy też zostali rozbici), Seminole. Mimo wszystko do pocz. XIX w. pozostały na tamtym obszarze dość spore liczby Indian. To z obszaru płd.-wsch. pochodzą plemiona znane pod nazwą "pięciu cywilizowanych plemion", tj. Seminole, Chickasaw, Cherokee, Choktaw i Creek. Zostały one jednak w latach trzydziestych XIX w. wysiedlone z tego obszaru (oczywiście nie w 100% -np. kilkuset Cherokee przetrwało na wsch. Karoliny Północnej, czy grupy Seminolów na Florydzie)za rzekę Missisipi na Terytorium Indiańskie. Losu przesiedlenia uniknęli też Catawba z Karoliny Płd., którzy na przełomie XVIII i XIXw. byli już zlepkiem kilkunastu plemion i byli już bardzo nieliczni (w 1775r. liczyli około 400 osócool.gif. Indianie z tego obszaru wymieszali się tez mocno z Europejczykami i Afrykanami. Ciekawym przykładem są Indianie Waccamaw, którzy do poł. XVIII w. stracili swoją suwerenność, przyłączając się do Catawba, albo pozostając na swych ziemiach plemiennych w Karolinie Płd. przyjmując styl życia osadników z Europy.Zresztą nawet sami potomkowie Waccamaw zachowali bardzo niewiele z indiańskie tradycyjnej kultury ich przodków, choć zachowali świadomość swojego pochodzenia. W swoich żyłach mogli mieć domieszkę krwi murzyńskiej i europejskiej, na pewno nie byli czystymi rasowo Indianami. Biali odmawiali uznania ich za Indian, gdyż obawiali się prób odzyskiwania przez nich odebranych im niegdyś ziem. Zazwyczaj wymieniano ich jako kolorowych w spisach lokalnych i federalnych. Dochodziło z tego powodu czasami do komicznych sytuacji. Pewien Indianin z pochodzenia w spisie federalnym z 1920 był wymieniony jako biały. Jego bracia mieszkający co prawda gdzie indziej, zostali zarejestrowani jako mulaci, a ich wujkowie, zostali wymienieni jako Indianie.
Obecnie plemię Waccamaw w Południowej Karoliny składa się z około 400 członków, a od 17 lutego 2005r. uznawani są oficjalnie jako amerykańskie plemię Indian. Plemię ma swoją główną siedzibę w Aynor w hrabstwie Horry. Większość członków plemienia żyje wzdłuż rzeki Waccamaw w Georgetown i powiatach Horry, zwłaszcza w pobliżu obszaru obecnie znany jako Dog Bluff. W maju 2004 r. Indianie Waccamaw z Południowej Karoliny otrzymali 20 akrów (81.000 m 2) gruntów we wspólnocie Bluff Dog w pobliżu Aynor w Hrabstwie Horry.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 23/01/2010, 13:09 Quote Post

QUOTE(serpent @ 23/01/2010, 12:35)
Na pewno niewolnictwo i wojny miały duży wpływ na depopulacje plemion z płd-wsch. obecnego USA, jednak największym winowajcą wyludnienia tego obszaru (jak i ogólnie obu Ameryk) były choroby o których wspomniano wyżej. Najszybciej  Indianie zniknęli z obszarów nad atlantyckich i Florydy, przykładem są m.in. plemiona Cusabo, Sewee, Santee, Winyah, Waxhaw, Guale, Apalachee, Timucua, Calusa,Ais,Keys, Tekesta, Cape Fear Indian,Bear River Indian Congaree, Sissipahaw, Sugeree, Wateree, Oconee, Apalacheekola, Hitchiti i wiele innych. Niedobitki tych plemion przyłączały się do swych silniejszych sąsiadów, jak konfederacja Creek, Catawba, Yamasee (którzy też zostali rozbici), Seminole.  Mimo wszystko do pocz. XIX w. pozostały na tamtym obszarze dość spore liczby Indian. To z obszaru płd.-wsch. pochodzą plemiona znane pod nazwą "pięciu cywilizowanych plemion", tj. Seminole, Chickasaw, Cherokee, Choktaw i Creek. Zostały one jednak w latach trzydziestych XIX w. wysiedlone z tego obszaru (oczywiście nie w 100% -np. kilkuset Cherokee przetrwało na wsch. Karoliny Północnej, czy grupy Seminolów na Florydzie)za rzekę Missisipi na Terytorium Indiańskie. Losu przesiedlenia uniknęli też Catawba z Karoliny Płd., którzy na przełomie XVIII i XIXw. byli już zlepkiem kilkunastu plemion i byli już bardzo nieliczni (w 1775r. liczyli około 400 osócool.gif. Indianie z tego obszaru wymieszali się tez mocno z Europejczykami i Afrykanami. Ciekawym przykładem są Indianie Waccamaw, którzy do poł. XVIII w. stracili swoją suwerenność, przyłączając się do Catawba, albo pozostając na swych ziemiach plemiennych w Karolinie Płd. przyjmując styl życia osadników z Europy.Zresztą nawet sami potomkowie Waccamaw zachowali bardzo niewiele z indiańskie tradycyjnej kultury ich przodków, choć zachowali świadomość swojego pochodzenia. W swoich żyłach mogli mieć domieszkę krwi murzyńskiej i europejskiej, na pewno nie byli czystymi rasowo Indianami. Biali odmawiali uznania ich za Indian, gdyż obawiali się prób odzyskiwania przez nich odebranych im niegdyś ziem. Zazwyczaj wymieniano ich jako kolorowych w spisach lokalnych i federalnych. Dochodziło z tego powodu czasami do komicznych sytuacji. Pewien Indianin z pochodzenia w spisie federalnym z 1920 był wymieniony jako biały. Jego bracia mieszkający co prawda gdzie indziej, zostali zarejestrowani jako mulaci, a ich wujkowie, zostali wymienieni jako Indianie.
Obecnie plemię Waccamaw w Południowej Karoliny składa się z około 400 członków, a od 17 lutego 2005r. uznawani są oficjalnie jako amerykańskie plemię Indian. Plemię ma swoją główną siedzibę w Aynor w hrabstwie Horry. Większość członków plemienia żyje wzdłuż rzeki Waccamaw w Georgetown i powiatach Horry, zwłaszcza w pobliżu obszaru obecnie znany jako Dog Bluff. W maju 2004 r. Indianie Waccamaw  z Południowej Karoliny otrzymali 20 akrów (81.000 m 2) gruntów we wspólnocie Bluff Dog w pobliżu Aynor w Hrabstwie Horry.
*


Bardzo interesujące. Rozumiem, że dzisiejsi Cherokee, Seminole czy Waccamaw poza świadomością indiańskiego pochodzenia niewiele sie róznią od swoich nieindiańskich sąsiadów? Przepraszam za naiwne pytanie ale rozumiem, że pod względem językowym są oni juz w 100% anglojęzyczni?
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 23/01/2010, 16:05 Quote Post

Zanim spróbuje odpowiedzieć na twoje pytanie, to jeszcze kilka słów w kwestii grup Creek, Seminole i Yamasee, o których wspomniałem wyżej że wchłonęły wiele mniejszych plemion.W chwili przybycia białych do Ameryki Płn. w pocz. XVI w. nie było takich plemion. Na wielu jednak mapach (dużo jest takich w polskojęzycznej literaturze dotyczącej Indian)przedstawiających rozmieszczenie plemion indiańskich w chwili przybycia Europejczyków te nazwy się pojawiają co jest błędem. Konfederacja Creek, a raczej Muscogee [ http://en.wikipedia.org/wiki/Muscogee_(Creek)]ukształtowała się w wyniku gwałtownych zmian, jakie miały miejscu na płd-wsch. w XVI i XVIIw., które spowodowały rozbicie systemu chiefdom. Creek więc to nic innego jak wieloetniczna konfederacja plemion, i została zbudowana została wokół głównego plemienia, a raczej głównych plemion, zwanych Muskogee. Podobnie było z Yamasee (ta wieloetniczna konfederacja powstała w 2 poł. XVIIw.), którzy jednak pokonani przez Anglików w Yamasee War 1715-1717, połączyli się z innymi grupami, jak Catawba, czy Creek. Reszta Yamasee przeszła na Florydę, gdzie wymieszali się z resztkami innych plemion (m.in. Mikasuki jezykiem tej grupy mówią obecnie Seminole, czy Yuchi) tworząc naród Seminole.
Tu dochodzimy do twojego pytania. Jak masz dostęp do jakiejś biblioteki to spytaj o książkę (wyd. 1960r.) Ewy Lips "Księga Indian", gdzie jest świetny rozdział poświęcony przybyszom z Afryki w kontekście Indian.
Cherokee czyli spolszczając Czirokezi zachowali swój język. Obecnie używany jest przez ok. 20 tysięcy Czirokezów w amerykańskim stanie Oklahoma i w czirokeskim rezerwacie w Great Smoky Mountains w Karolinie Północnej, ba maja nawet swój alfabet. Co do pochodzenia ludzi z tego plemienia, to dokładnie nie wiem ilu jeszcze jest czystej krwi Czirokezów, ale na pewno tacy się znajdą (w 1905r. na 37 tys. Cziroki 7 tys. stanowili adoptowani biali, Murzyni i Indianie z innych szczepów, dane nie mówią nic o Metysach, których też była pokaźna grupa). Mają też silne poczucie przynależności do swojego narodu. Inaczej ma się sprawa z Waccamaw z Karoliny Południowej, którzy po za tą świadomością indiańskich korzeni, nie zachowali praktycznie żadnych tradycji (choć próbują je odtwarzać), nie mówiąc już o języku. Są też całkowicie wymieszani z białymi i czarnymi. Zresztą wielu potomków plemion które uznano za wymarłe,żyje wśród społeczeństw murzyńskich na wschodzie, a E. Lips pisze wprost że o Indianach ze Wschodu Ameryki Północnej mówi się oficjalnie, ze wyglądają raczej na Murzynów niż na Indian. . Bardzo wymieszani z czarnymi są tez Seminole z Florydy, z których około 500 mówi w swym języku. Zresztą Indianie z obszaru o którym mówimy nie tylko przyjmowali Murzynów do swoich społeczeństw jako członków wspólnoty, ale też trzymali ich jako niewolników (wśród "5 cywilizowanych plemion" było to powszechne).

cyt. z wikipedii i ww. pozycji
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 23/01/2010, 18:24 Quote Post

QUOTE(serpent @ 23/01/2010, 16:05)
Zanim spróbuje odpowiedzieć na twoje pytanie, to jeszcze kilka słów w kwestii grup Creek, Seminole i Yamasee, o których wspomniałem wyżej że wchłonęły wiele mniejszych plemion.W chwili przybycia białych do Ameryki Płn. w pocz. XVI w. nie było takich plemion. Na wielu jednak mapach (dużo jest takich w polskojęzycznej literaturze dotyczącej Indian)przedstawiających rozmieszczenie plemion indiańskich w chwili przybycia Europejczyków te nazwy się pojawiają co jest błędem. Konfederacja Creek, a raczej Muscogee [ http://en.wikipedia.org/wiki/Muscogee_(Creek)]ukształtowała się w wyniku gwałtownych zmian,  jakie miały miejscu na płd-wsch. w XVI i XVIIw., które spowodowały rozbicie systemu chiefdom. Creek więc to nic innego jak wieloetniczna konfederacja plemion,  i została zbudowana została wokół głównego plemienia, a raczej głównych plemion, zwanych Muskogee. Podobnie było z Yamasee (ta wieloetniczna konfederacja powstała w 2 poł. XVIIw.), którzy jednak pokonani przez Anglików w Yamasee War 1715-1717, połączyli się z innymi grupami, jak Catawba, czy Creek. Reszta Yamasee przeszła na Florydę, gdzie wymieszali się z resztkami innych plemion  (m.in. Mikasuki jezykiem tej grupy mówią obecnie Seminole, czy Yuchi) tworząc naród Seminole.
Tu dochodzimy do twojego pytania.  Jak masz dostęp do jakiejś biblioteki to spytaj o książkę (wyd. 1960r.) Ewy Lips "Księga Indian", gdzie jest świetny rozdział poświęcony przybyszom z Afryki w kontekście Indian.
Cherokee czyli spolszczając Czirokezi zachowali swój język. Obecnie używany jest przez ok. 20 tysięcy Czirokezów w amerykańskim stanie Oklahoma i w czirokeskim rezerwacie w Great Smoky Mountains w Karolinie Północnej, ba maja nawet swój alfabet. Co do pochodzenia ludzi z tego plemienia, to dokładnie nie wiem ilu jeszcze jest czystej krwi Czirokezów, ale na pewno tacy się znajdą (w 1905r. na 37 tys. Cziroki 7 tys. stanowili adoptowani biali, Murzyni i Indianie z innych szczepów, dane nie mówią nic o Metysach, których też była pokaźna grupa). Mają też silne poczucie przynależności do swojego narodu. Inaczej ma się sprawa z Waccamaw z Karoliny Południowej, którzy po za tą świadomością indiańskich korzeni, nie zachowali praktycznie żadnych tradycji (choć próbują je odtwarzać), nie mówiąc już o języku. Są też całkowicie wymieszani z białymi i czarnymi. Zresztą wielu potomków plemion które uznano za wymarłe,żyje wśród społeczeństw murzyńskich na wschodzie. E. Lips pisze wprost że o Indianach ze Wschodu Ameryki Płnocnej mówi sie oficjalnie, ze wyglądają raczej na Murzynów niż na Indian. Bardzo wymieszani z czarnymi są tez Seminole z Florydy, z których około 500 mówi w swym języku. Zresztą Indianie z obszaru o którym mówimy nie tylko przyjmowali Murzynów do swoich społeczeństw jako członków wspólnoty, ale też trzymali ich jako niewolników (wśród "5 cywilizowanych plemion" było to powszechne).

cyt. z wikipedii i ww. pozycji
*



Dziękuję za kolejną dawkę ciekawych informacji. Sprawdziłem, "Księga Indian" Ewy Lips jest w Bibliotece Śląskiej. Jeśli będę miał troche więcej czasu na pewno sie tam wybiorę. Na mnie możesz liczyć w tym wątku jako na wiernego czytelnika ewentualnie zadającego pytania. Moja uboga wiedza na ten temat mam nadzieje ulegnie poprawie choć po przeczytaniu tego wątku juz jestem trochę mądrzejszy wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 23/01/2010, 18:38 Quote Post

Dla przykładu podaje link do strony osób które uważają się za potomków plemienia Yamasee, nie uznawanego przez rząd USA http://yamasseegov.com/photos/pages/new136_136.html
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 13/02/2010, 23:01 Quote Post

No to teraz początek informacji nt. Westo, plemienia bardzo ważnego w początkach historii kolonializmu europejskiego w Ameryce Płn. Uważam że zasługują na szczególną uwagę, bo wykorzystali swoje atuty i sprzyjające okoliczności i stworzyli licząca się przez 20 lat potęgę na Płd- Wsch., kształtując tym samym sposób relacji pomiędzy plemionami indiańskimi a kolonistami w tamtym regionie. Po ich zniszczeniu w 1680-1682 kolejne plemiona będą ich naśladować w jakiś sposób w swojej polityce. Westo też wpłynęli w dużym stopniu na zmiany etniczne i demograficzne na Płd-wsch. i przyczynili się do sukcesu kolonizacyjnego europejczyków w tamtym regionie
Język i pochodzenie
Westo byli jednym z ważniejszych plemion Indian z płd-wsch. obecnego USA w XVII w. Mówili oni prawdopodobnie jednym z irokeskich języków. Byli nazywani Chichimeco przez Hiszpanów, a „Rickahockans" lub "Richahecrians" przez kolonistów z Wirginii. Po raz pierwszy historyczny zapis z 1656r. mówi o nich jako o potężnym plemieniu w kolonialnej Wirginii, którzy pojawili się w regionie obecnego Richmond przybywając tam z gór w liczbie około 700-900 ludzi, lub wojowników, bo nie jest to jednoznaczne. Słowo Ricahecrian w języku Algonquinów z Virginii oznacza „spoza gór". Powhatanowie uważali, że ci nowi wrogowie przybyli na ich tereny z zachodniej części Appalachów. Może było to jakieś plemię rodziny Siouan lub ewentualnie Cherokee, ale oba te narody były znane Powhatanom. Na tej podstawie część antropologów sugeruje, że Richahecrian/Westo byli grupą Erie Zachodnich mieszkających na południe od jeziora Erie na terenach obecnej Pensylwanii i Nowego Jorku. W następstwie zwiększonych ataków Pięciu Narodów uzbrojonych w broń palną i żelazną broń, jedna wspólnota Erie, znana jako Riquerhonnons, przeniosła się po przegranej wojnie w latach 1654-1656 ku James River w Wirginii. Inna grupa historyków i antropologów twierdzi, że tzw. Richahecrian / Rickohakan z Virginii byli albo Cherokee (m.in. James Mooney i inni) lub Yuchi. Eric E. Bowne w swej książce z 2005r. The Westo Indians: Slave Traders of the Early Colonial South przekonująco pokazuje, że Westo byli Erie, ale przyznaje też, że Westos adoptowali w swe szeregi znaczną liczbę schwytanych jeńców i przyjmowali resztki różnych grup plemiennych. Inaczej rzeczywiście w ciągu 20 lat ciągłych wojen i najazdów na pewno szybko by się wykrwawili. Z terenów rozszerzającej się Wirginii Richahecrians migrowali na południe do rzeki Savannah, gdzie byli znani pod nazwą Westo lub Westos, co w języku Cusabo oznacza „wróg”. Osiedlili się głównie w okolicach dzisiejszego miasta Augusta i dalej na płd. wzdłuż rzeki Savannah, ich najważniejszą, a prawdopodobnie jedyną osadą była Hickauhaugau . Trudno dokładnie określić kiedy to nastąpiło, ale na tym terenie pojawili się jeszcze przed 1660r., czyli niedługo przed powstaniem kolonii South Carolina w 1670. Nawet początkowa nazwa rzeki Savannah tj. rzeka Westobou (słowo pochodzi z języka Cusabo i znaczy „rzeka wrogów”), mówi o ważnej roli jaką ogrywali tam Westo. Osada Westo lub Westos leżała w pobliżu tej rzeki, ona dostarczała im żywności i stanowiła ważny szlak handlowy. Westo wyparli z tych terenów grupy Indian, które weszły później w skład konfederacji Yamasse, a obecnie przeniosły się na południe od rzeki Savannah, na hiszpańskie tereny prowincji Guale i Mocami. Dzięki broni palnej uzyskanej od białych Westo stali się w tym regionie (aż do ich zniszczenia około 1680) najbardziej potężną siłą zbrojną, mając przewagę nad pozostałymi plemionami uzbrojonymi w tradycyjną broń. Mieszkali oni w domach pokrytych korą, gliną i tkanymi matami. Warowne wioski Westo budowane były wzdłuż strumieni, domy były zgrupowane wokół centralnego placu, gdzie odbywały się uroczystości i spotkania społeczne. Uprawiali kukurydze, fasole i dynie, łowili ryby oraz polowali na jelenie i inne zwierzęta. Inną nazwą stosowaną na terenie Karoliny Płd. na określenie tych Indian to Stono. Tu pojawiają się kolejne problemy z identyfikacja poszczególnych plemion, bowiem taką nazwę stosowano też wobec jednej z grup Cusabo. Dlatego też niektórzy twierdzą, że chodzi o jedno i to samo plemię, czyli Westo.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 22/02/2010, 12:54 Quote Post

Historia plemienia Westo
Kiedy Westo pojawili się pod koniec lat 50-tych XVI w. nad rzeką James w Wirginii, wprowadzili spory niepokój wśród tamtejszych plemion, który udzielił się białym. Dlatego Anglicy postanowili ich usunąć poza granicę swych wpływów. 100 ochotników pod wodzą płk. Hilla i 200 Pamunkeyów wyruszyło pokonać nieproszonych gości. Jednak zostali przez Westo pokonani i są pewne przypuszczenie ze już wtedy posiadali oni ograniczoną liczbę broni palnej, którą uzyskali od Susqehannów w czasie ich wojen z Irokezami. Anglicy widząc że mają do czynienia z groźnym przeciwnikiem postanowili zaliczyć ich do swoich przyjaciół. Szybko weszli, więc z nimi w stosunki handlowe, wymieniając broń palną oraz stalowe siekiery, koce i szklane paciorki i wiele innych europejskich towarów na skóry, ale także na indiańskich niewolników. Na wymianie tej zależało też bardzo samym Westo. Docenili też znaczenie kontaktów z białymi kolonizatorami i uznali, że tylko handel z angielskimi osadnikami pozwoli im na dalszy rozwój. Wyciągając tym samym wnioski z wojen bobrowych w których zostali pokonani prze Ligę Irokezów. Chodziło tu głównie o uzyskanie dużego dostępu do broni palnej, dającej militarną przewagę nad innymi plemionami i aby mieć monopol na ten towar. Wirginia zaczęła myśleć o coraz większej eksploatacji interioru, a Westo wydawali im się idealnym partnerem handlowym. Europejczycy byli jeszcze bardzo niedoświadczeni jeśli chodzi o eksplorację wnętrza kontynentu amerykańskiego. Dla nich wszyscy Indianie byli jednakowi, nie znali ich mowy, nie znali też geografii tych rozległych ziem, klimatu i ta ignorancja często ich gubiła. Dlatego potrzebowali przewodników i pośredników a Westo z premedytacją postanowili to wykorzystać. Wkrótce zdominowali oni handel pomiędzy Wirginią a plemionami z południa i w ciągu kilku następnych lat Westo/Richahecrians stali łowcami niewolników i handlarzami futer znanymi ze swoich długodystansowych wypraw, które docierały aż do Florydy. Hiszpanie nazywali ich "Chichimecos", był to termin stosowany do różnych grup, które mieszkały poza hiszpańską strefą wpływów. Początkowe kontakty Richahecrians z kolonistami z Wirginii ukształtowały ich też jako pierwsze plemię z płd.-wsch. USA czerpiące zyski z handlu niewolnikami. Wynikało to stąd że plantatorzy czerpiący zyski z uprawy roślin, byli od początku trapieni przez odwieczny niedobór rąk do pracy. By zaspokoić ten popyt na pracowników, bogaci plantatorzy zaczęli rozglądać się za niewolnikami. Ograniczona i sporadyczna dostępność afrykańskich niewolników w XVII w. w Północnej Ameryce spowodowała zainteresowanie się Indianami. Mimo to pojawiło się ono w Wirginii dość późno, gdyż na początku miejscowi Indianie z konfederacji Powhatan, byli zbyt silni, by ich niewolić a i rozwój plantacji nie był tak intensywny. Inaczej trochę sytuacja wyglądała jeśli chodzi o rozwój Karoliny Płd. Tu od początku nastawiano się na rozwój rolnictwa, a plantacje były podstawą kolonii, dlatego tu bardziej wyraźnie cierpiano na chroniczny niedobór pracowników niż w początkach Wirginii. Właśnie w tym okresie Biali z Wirginii zaczęli rozwijać handel niewolnikami indiańskimi. Nie wiele wiadomo na temat tego procederu, ale wydaje się, że handel ten nie przybrał takich rozmiarów jak w Karolinie Płd. po 1675r. Po niewolników Westo najchętniej udawali się w dużych dobrze uzbrojonych kampaniach składających się z kilkuset wojowników, aż na tereny obecnej Georgii i północnej Florydy i dostarczali niewolników na plantacje w Wirginii. Szczególnie gorliwie Westo atakowali plemiona Hitchiti oraz Muskogees, mocno nadwyrężając ich populację. Dało to jak twierdzi Paul Kelton impuls do powstania z różnych grup Muskogees i niedobitków innych plemion konfederacji Krików i pozwoliło Czirokezom rozszerzyć swoje terytorium na opustoszone przez rajdy Westo tereny. Na początku lat 60-tych XVII w. Westo przenieśli się dalej na południe, opuszczając Wirginię. Wydaje się, ze było to celowe posunięcie. Tereny nad Savannah były jeszcze dziewicze jeśli chodzi o ich eksploatację. Doliny rzek były pełne bobrów, podstawowego źródła pochodzenia futer do wymiany, poza tym tamtejsze plemiona nie miały broni palnej i były łatwiejszym celem ataków Westo i tym samym można je było łatwiej zdominować agresywną polityką. Leżały one też w znacznym oddaleniu od siedzib europejskich osadników. Stamtąd było też bliżej do misji hiszpańskich, które były celem ataków aby zdobyć niewolników. Osiedlenie się nad Savannah poprzedzone było wyprawami zwiadowczymi, aby zorientować się jak wygląda sytuacja w tamtym regionie. Zresztą każda wyprawa Westo była poprzedzona akcją wywiadowczą. Westo osiedlili się nad rzeką Savannah w okolicach obecnej Augusty i dalej na południe, skąd wyparli grupę Indian, które później zasiliły konfederację Yamasse. Wypieranie plemion z dolin rzek miało też na celu wyeliminowania konkurentów do polowań na bobry, a przy okazji zdobywano jeńców. Gdy Westo zamieszkali nad rzeką Savannah szybko stali się tam znani jako potęga wojskowa oraz ze swoich rajdów po niewolników. Ze świadectw Anglików, którzy w latach 60-tych XVII w. mocno penetrowali wybrzeże obecnej Karoliny wynika, ze Westo bardzo dawali się we znaki plemionom nadmorskim, np. Cusabo, atakowali też liczne małe plemiona z rodziny językowej Siouan z terenów obu Karolin. Kiedy w sierpniu 1663 przypłynął w te strony kpt. W. Hilton, wysłany do zbadania nowych ziem, na Wyspie Święta Helena (wybrzeże Karoliny Płd.) napotkał on plemię Edisto. Indianie ci, którzy już mieli wielokrotne kontakty z białymi i znali ich siłę, z radością powitali Anglików i wyrazili nadzieję, że ci pomogą im w ich walce z Indianami Westos. Określili ich jako zaciętych najeźdźców, a także jako kanibali. Podczas tej misji kpt. Hiltonowi udało się uwolnić kilku Anglików, którzy przebywali wśród Edisto. Byli oni rozbitkami z angielskiego statku, którzy musieli lądować na wybrzeżu. Natrafili oni na grupę Indian Stono, którzy zabili kilku Anglików. Historycy spierają się czy byli to Cusabo czy tez może Westo. Hilton jeszcze kilkakrotnie penetrował brzegi Karoliny. Efektem jego zachwalających możliwości osadnicze raportów było kilka prób osadniczych nad rzeką Cape Fear w Karolinie Północnej. Na początku 1663 grupa Anglików z Massachussets przybyła do ujścia Charles River (Cape River) w celu ustanowienia
kolonii, zabierając ze sobą nawet bydło i narzędzia rolnicze. Jednak już w kwietniu 1663 osada została opuszczona. Ciekawostką jest że porzuconym bydłem zaopiekowali się miejscowi Indianie, którzy hodowali je na wyspie Smith Island. W tym czasie powstała też kolonia z osadników z Wirginii w zatoce Albemarle, tzw. Albemarle kolonia, która przetrwała próbę czasu.
c.d.n.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
bachmat66
 

vaquero
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.948
Nr użytkownika: 7.402

Dario TW
Stopień akademicki: Juris Doctor
Zawód: wolny
 
 
post 24/02/2010, 7:15 Quote Post

QUOTE(serpent @ 22/02/2010, 6:54)
Historia plemienia Westo
Kiedy Westo pojawili się pod koniec lat 50-tych XVI w. nad rzeką James w Wirginii,[...]próbę czasu.
c.d.n.
*


dodajmy pare groszy ze:
primo, wymienieni Westo, Saskuahanach, 'Irokezi' to Irokezi - tyle ze Westo glownie walczyli z Liga Irokezow z terenow dzisiejszego Nowego Yorku etc. Westo to raczej niedobitki Erie (Iri) plus kazdy innych uchodzca tubylczy zaadaptowny do nowego plemienia 'Westo". Co do ich roli w handlu zywym towarem to nie mozemy ich przeceniac ale i nie niedoceniac, ale fakt pozostaje faktem ze juz w 20 lat po 'grand entry' nad rzeka Savannah sa tylko 'historia' zmieceni przez 'warclubs' and 'muskets' wojonwikow algonkianskich Szouni (Savannah); Yamasee (Jamasii) z drugiej strony to co innego...

secundo termin Chichimeco, orginalnie z jezyka Aztekow czyli Nahuatl, byl uzywany w Nowej Hiszpanii na 'niecywilizownaych'(brutos y salvajes) tubylcow z plemion na polnoc od Doliny Keksyku ktorzy stawili opor w XVI wieku konkwistadorom w srodkowym Meksysku, i wojna trwala od 1548 az do konca stulecia, byla to najdluzsza wojna z tubylcami w historii Meksyku kolonialnego (nota bene dala poczatek systemowi 'presidios'), termin ten w XVII wieku stosowali Hiszpanie na innych walczacych z nimi tubylcow z Polnocy.

tertio, teren Georgii etc to tzw prownicja misyjna Guale, gdzie rozwinely sie dobrze prosperujace osady misyjne hiszpanskie, wsrod plemion 'Guale a takze plemion roznych grup mowiacych prawdopodbnie Muskogi. Glowna osada-misja to Santa Catalina de Guale. Teren polnocnej Florydy to inna prowincja misyjna - Apalaczikola , dalej to Timukua, trzecia z prowincji misyjnych..

Aha, i nie zapominajmy o roli piratow angielskich w destrukcji hiszpanskich misji..

co do reszty, lo vamos a ver, tzn ja temat znam z orginalu, a teraz nasz autor przybliza go polskim czytelnikom nie znajacym angelskiego, i bardzo dobrze smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 7/03/2010, 18:34 Quote Post

Teraz z kolei Anglicy zwrócili na wybrzeże obecnej Karoliny Płd., gdzie spotkali się z dobrym przyjęciem przez niektóre grupy Indian Cusabo. W 1670r. osadnicy z Anglii i Barbadosu założyli Charleston. Nie był to jednak dobry okres na osadnictwo, bowiem w tym czasie Westo zaciekle atakowali Cusabo napadając większość ich osad między wyspami Kiawah a Port Royal. Właśnie na tej wyspie koloniści chcieli założyć osadę, ale odwiódł ich od tego wódź szczepu Kiawah, tłumacząc że będą tu narażeni na ataki Westo i zaprosił na swoje tereny na północy. Koloniści porzucili więc plan osadzenia się na Port Royal i ruszyli na tereny nad obecną zatoką Charleston, gdzie założyli osadę. Cusabo z okolic Port Royal i wyspy Św. Heleny, byli niepocieszeni tą decyzją, bowiem Biali wg ich mniemania byliby bardzo dużym wzmocnieniem w walce z okrutnymi Westo. Kolonia angielska powoli się rozwijała, a Indianie Cusabo w wymierny sposób pomogli w tym rozwoju. Gdy Biali plantatorzy założyli Charles Town w 1670r., szybko weszli w kontakty z Westos mocno już zaangażowanych w indiański handel niewolnikami, ale też i konflikt. Jednakże pojawiło się też inne zagrożenie w postaci Hiszpanów z St. Augustine, a dokładnie Gubernatora Guerra, który stwierdził że Anglicy osadzili się na hiszpańskiej ziemi. W sierpniu 1670 Cusabo przynieśli wieści, że z południa na osadę angielską idą Hiszpanie. Z kolejnych doniesień wynikało, że duży kontyngent Indian pod dowództwem hiszpańskiego zakonnika dotarł nad ujście rzeki Stono. Wkrótce w zatoce Charleston pojawiły się też trzy hiszpańskie fregaty, które tam zakotwiczyły i rozpoczęły blokadę kolonii. Osada została też zablokowana od strony lądu. Odcięci drogą lądową i morską Anglicy poprosili o wsparcie Indian Edisto i innych Cusabo, jednak ci nie byli im w stanie pomóc zbrojnie. Jednak Wando, Etiwan, Kiawah i Sewee omijając blokadę na łodziach dostarczali osadnikom zaopatrzenie. Anglicy oczekując frontalnego ataku sami zaczęli przygotowywać kontratak. Pomoc przyszła jednak skąd inąd, rozpętała się burza, co zmusiło Hiszpanów do powrotu do St. Augustine. Hiszpanie odgrażali się, że powrócą. Wkrótce dotarły wiadomości do osadników, Anglia i Hiszpania podpisały traktat w którym Hiszpania uznała angielskie prawa do tej części Ameryki Północnej. Zagrożenie na jakiś czas zniknęło.
Już w kolejnym roku stosunki pomiędzy Anglikami a Indianami zaczęły się psuć. Aroganccy angielscy kupcy oszukiwali Indian, a jeden z nich zamordował wojownika Kusso. Efektem tego była wojna z Cusso. W 1672r. zaogniły się też stosunki z Indianami Westo, których Hiszpanie podburzali do ataku na osadników. Hiszpanie postanowili, bowiem zniszczyć angielskie osadnictwo w Karolinie pomimo traktatu z 1670 i wysłali spore siły z Augustine i wkrótce dotarli do wyspy Św. Helena. Karolińska Rada zebrała się 2 lipca i uchwalił rezolucję o wysłaniu na południe oddziału przeciw Westo, oczywiste koloniści nic nie wiedzieli, że Hiszpanie byli w marszu. Pięć dni później nowo zorganizowany oddział ruszył na południe. Pięćdziesięciu mężczyzn, kiedy zbliżyli się do wyspy Heleny, zorientowało się, że jest tam obóz wrogich Hiszpanów. Ci ostatni nie mniej zaskoczeni wycofali się do Augustine nie spodziewając się tak dużej siły Anglików. Westo wobec wycofania się Hiszpanów także nie zdecydowali się na bitwę. W następnych latach relacje Westo z Anglikami nie poprawiły się. Jednakże do jakiś kontaktów handlowych dochodziło. W 1673r. doszło do kilku ataków Westo na angielskie plantacje oraz po raz kolejny na Indian nadmorskich, takich jak Cusabo, a Anglicy rewanżowali się rajdami w celu porwania niewolników. Koloniści zaczęli jednak myśleć jak tu przeciągnąć Westo na swoją stronę. Przemawiało za tym wiele aspektów. Westo byli wystarczająco silni, aby trzymać na dystans Hiszpanów, a ich tereny stały by się buforową strefą nadgraniczną, co było bardzo potrzebne rozwijającej się dopiero kolonii. Anglicy byli też coraz bardziej zainteresowani handlem indiańskimi niewolnikami i skórami jeleni na które był też duży popyt, co mogło przynosić krociowe zyski. W marcu 1674 Dr Henry Woodward, człowiek, bez którego prawdopodobnie kolonia Karolina Płd. nie rozwinęła by skrzydeł, powszechnie znany wśród Indian, porozumiał się z jednym z Lordów Właścicieli (do których należała kolonia) hrabią Shaftebury, żeby wejść w stosunki handlowe z potężnymi Westo wykorzystując ich jako pośredników w handlu niewolnikami (co było o wiele bardziej opłacalne niż chwytanie ich jako niewolników). Woodward dostał pozwolenie i jesienią 1674r. wyruszył w swą misję a jej celem było zawarcie pokoju. Jednak trzeba przyznać, ze samym Westo też zależało na handlu z nową kolonią. Wynikało to stąd że mieli oni coraz wiecej trudności w handlu z Wirginią. Plemiona z tamtego regionu z zazdrością patrzyły na ptęgę Westo i próbowały się przeciwstawiać ich hegemonii. Tym bardziej że Westo by dotzrec do placówek w Wirginii musiały przechodzić przez ich terytoria. Plemieniem która najbardziej chciało ograniczyć dostęp Westo do osadników w Wirginii byli Ocaneechee. Niezbyt przychylni byli też Catawba. Plemiona te starały się o dostęp do broni palnej i będąc w jej posiadaniu mogły próbować przeciwstawić się Westo, którzy powoli tracili przewage militarną.
Woodward wiedział, że jesienią grupki wojowników Westos pojawiały się na plantacji niejakiego Antony Ashley Coopeersa nad rzeką Ashley sprzedać skóry. Woodward uzgodnił z Coopersem, że przedstawi go Indianom, aby ci mogli go zabrać do ich wioski. Tak też się stało. Indianie zabrali go w podróż i prawdopodobnie w grudniu dotarł do ich osady o nazwie Hickauhaugau nad rzeką Savannah na miejscu dzisiejszego miasta Augusta. Woodward pozostał gościem Westo w ich dobrze bronionej wsi około 10 dni, zauważył też że Westos byli w stanie wojny z narodami sąsiadującymi z nimi od zachodu, zwłaszcza z Muskogees i Cherokees. Pobyt u Westo Woodward wykorzystał bardzo pożytecznie tocząc rozmowy i rozdając liczne prezenty zachęcające ich do przyjaźni. Zawarł w końcu pokój z Westo w imieniu kolonii, poza tym osiągnięto porozumienie w sprawie handlu. W zamian za angielskie towary w tym za broń i amunicję Indianie mieli dostarczać skóry jeleni i futra innych zwierząt. Westos mieli też sprzedawać Anglikom towar, z którego najbardziej słynęli, a więc indiańskich niewolników. Westo mieli też zrezygnować z handlu z Wirginią. Misja, która była niezbędna dla przyszłości Karoliny zakończyła się pełnym sukcesem. Przyjaźń z przerażającymi Westo była bowiem bardzo potrzebna słabym na początku kolonistom. Mogli zacząć posługiwali się nimi jako bariera przed zagrożeniem hiszpańskiej agresji z południa i innymi plemionami. A strach przed Westo wśród innych plemion był ogromny. Indianie twierdzili nawet, a w ślad za nimi Anglicy, że Westo byli kanibalami. To raczej nie była prawda, być może Westo praktykowali jakaś zmodyfikowaną formę kanibalizmu w postaci rytualnego jedzenia serc pokonanych wrogów, jak to robiły niektóre plemiona. Cusabo twierdzili też że Westo porywają dzieci aby je zjadać, ale raczej chyba woleli je sprzedawać kolonistom z Wirginii jako niewolników.
Po zawarciu traktatu rozpoczął się sojusz między Westo a Karolińczykami, który trwał od 1674 do mniej więcej końca 1679r. Handel z Westo pozwolił na szybki rozwój Karoliny, która oparła swoją gospodarkę na handlu niewolnikami indiańskimi i skórami. Miasto Charleston zaś stało się wkrótce największym centrum handlowym i jednym z najbogatszych w Ameryce Północnej. Spokój ze strony Westo pozwolił też na rozwój osadnictwa w głębi lądu z dala od wybrzeża Atlantyku. Początkowo handel z Westo należał do indywidualnych handlarzy, którzy w zamian za broń, amunicję, rum, tkaniny, materiały oraz rum i różnego rodzaju ozdoby dostawali skóry głównie jelenie oraz indiańskich niewolników. Coraz lepiej uzbrojeni Westo, stali się przez to bardziej skuteczni i zdobywali dla Anglików setki niewolników. Lordowie Właściciele widząc, że wymiana z Westo staje się coraz bardziej intratna, po trzech lat od ustanowienia sojuszu, dokładnie w 1677r. ogłosił siedem lat monopolu dla siebie na ten handel, a transakcje z Westo mogli zawierać jedynie oficjalni urzędnicy. Zabroniono też sprzedawać broń palną innym plemionom oprócz Westo. Ustanowiono też przepisy regulujące handel niewolnikami, mieli oni pochodzić z plemion wrogich kolonii (czyli głównie z terenów będących pod wpływem hiszpańskim lub z interioru). W latach 1675-1679 Woodward złożył jeszcze kilka wizyt we wsiach Westo. Sprytny Woodward zachęcał Westo do wzmożonych ataków na hiszpańskie kolonie na obecnych terenach Georgii, czyli w hiszpańskich prowincjach Guale i Mocami i Apalachee które wkrótce miały stać obiektem zainteresowania osadników angielskich. Westo atakowali też Indian na terytorium obu Karolin. Ponieważ broń palna i amunicja były kluczem do dominacji Westo, grupa walczyła o ustanowienia wiarygodnego źródła w odniesieniu do tych towarów, jednocześnie odmawiając dostępu do niej dla innych plemion. Było to oczywiste naśladownictwo Irokezów, którzy zmonopolizowali w ten sposób handel bronią w Nowej Anglii. Westo naśladowali też Irokezów w ich agresywnej taktyce wojennej. Atakowali mniejsze i słabsze od siebie plemionami dużą grupą wojowników. Jak już wspomniałem uzbrojeni w angielska broń palną Westo atakowali hiszpańskie forty i misje siejąc śmierć i pożogę wśród tamtejszych Indian, ułatwiając Anglikom późniejszy zabór tych terenów. Nie oszczędzali też plemion żyjących na terytoriach angielskich. Indianie z tzw. "Wyliczenia Indian" np. Cusabo nazywane też Settlement Indians mieli być pod ochrona Karoliny, podobnie ja już wspomniano wyżej plemiona przyjazne Anglikom. Spis taki był potrzebny, gdyż angielscy handlarze mieli zabronione handlować przyjaznymi Indianami w promieniu 200 mil od wybrzeża Karoliny. Oczywiście nakazy sobie a życie sobie. Biali handlarze trafiających do nich jeńców nie pytali czy pochodzą z przyjaznego plemienia, wystarczyło że przyprowadzający ich wojownicy przedstawili ich jako wrogich kolonii Karolina. Wynikało to stąd, że głównymi motywami handlu Indianami (podobnie jak w Nowej Anglii na północy) były: usunięcie z ziemi jej prawowitych właścicieli, zniszczenie plemiennych organizacji i pozbawienie ich przywództwa, oraz uzyskanie taniej siły roboczej lub gotówki. Angielskie prawo zabraniało też niewolenia wyznawców chrześcijaństwa. Tym też jednak nie wiele się przejmowano. Dla przykładu w 1677r. Westo przeprowadzili szereg rajdów na 14 misji o łącznej populacji ok. 8 000 osób, które powstały wśród Apalachee, skąd przywlekli do Karoliny setki jeńców i na pewno trudno byłoby Anglikom nie dostrzec, że byli oni katolikami. W 1679 r. Westo zaatakowali misje hiszpańską Santa Catalina nad Guadalquini, prawdopodobnie wraz z Anglikami, Creek i Cherokee i przyprowadzili stamtąd wielu neofitów indiańskich, których sprzedano angielskim handlarzom niewolników. Te i wcześniejsze ataki na plemiona we wschodniej Georgii zdziesiątkowały ich populacje. Tragedii dopełniły choroby. Grupy, którym udało się przetrwać przyłączyły się do Yamassee. Niewolników indiańskich sprzedawano głównie do Indii Zachodnich, ale także do innych kolonii angielskich na wybrzeżu Ameryki Północnej, cześć trafiała na plantacje w Karolinie. Przypuszcza się też że Westo doprowadzili do wyniszczenia plemienia Cofitachequi z centralnej Karoliny Południowej, które tajemniczo zniknęło pomiędzy 1670-1680r, a o którym niesamowite relacje zostawił de Soto z 1540r. Stało Na pewno też wpływ na ich wyniszczenie miały choroby.
Pod koniec lat 70-tych XVII Karolińczycy poczuli się już na tyle silni by sami się bronić, że postanowili wyeliminować Westo, postrzeganych teraz jako przeszkoda w rozwoju handlu z innymi plemionami, szczególnie z głębi kontynentu, np. Cherokee. Wynikało to stąd, że Westo byli wrogami niemal każdego innego plemienia w regionie, będąc w sojuszu z Karoliną skutecznie blokowali nawiązanie kolonii przyjaźni i dobrych relacji handlowych z innymi plemionami. Poza tym olbrzymia większość pieniędzy z handlu z Westo szła do kiesy właścicieli kolonii Lordów i Woodwarda, którzy mieli monopol na ten handel. Zwykli osadnicy mieli utrudnienia w handlu z plemionami. Wielu kolonistów czuło się coraz bardziej urażonych istniejącą sytuacją i coraz częściej oskarżali Westo m.in. o kradzież bydła oraz atakowanie Cusabo, również sojuszników kolonii. Niezadowoleni koloniści z nad rzeki Ashley skupili się w grupie tzw. Goose Creek Men, która dążyła do przełamania monopolu Lordów właścicieli na handel niewolnikami. Rozpoczęli więc handel z sąsiadującymi plemionami na własną rękę. Jednak handel ten zakłócały męczące napady Westo na plemiona, które mieszkały w pobliżu. Dlatego Biali zaczęli kombinować jak tu się pozbyć niewygodnego sojusznika. W owym czasie na terenie Karoliny pojawiło się nowe plemię Indianie Shawnee (znani tam jako "Savannah Indian"). Zajęli oni tereny nad rzeką Savannah. Było to mniej więcej w tym czasie kiedy Henry Woodward przebywał wśród Westo z wizytą. Woodward był świadkiem spotkania Shawnee i Westo. Używając języka migowego Shawnee (Savannah) ostrzegli Westo o zbliżającym się ataku innych plemion takich jak "Cussetaws, Checsaws i Chiokees", zaskarbiając tym sobie życzliwość Westo, którzy rozpoczęli przygotowania do obrony i kontrataku. Wkrótce nawiązano przyjazne kontakty z Savannah Indianami jedynymi sojusznikami Westo, co tych ostatnich skazywało na zagładę i zaczęto ich zachęcać do wojny z Westo. Tak więc większość kolonistów miała już dość sojuszu z Westo, ale bardziej chodziło o monopol na handel z nimi. Co ciekawe Westo także nie byli zadowoleni z urzędników jako pośrednika w ich handlu z kolonią. Dlatego Indianie w kwietniu 1680 zaczęli zbliżać się do osad, aby kontaktować się bezpośrednio z kolonistami. Władze napominały, aby tego nie czynili i kontynuowali handel jak dotychczas przez agentów. Oficjalnym powodem takich działań była obawa o bezpieczeństwo osadników, ale nie wydaje się to prawdopodobne, skoro do tej pory to nie było potrzebne. Takimi posunięciami rozgniewali Westo, więc aby załagodzić sytuację wysłali delegację do ich wiosek w celu odnowienia pokoju. Westo również wysłali delegację, kierowaną przez wodza Ariano, w celu omówienia sytuacji. Pomimo tych działań wzajemna wrogość narastała, a obydwie strony zachowywały czujność, aby nie być zaskoczonym nagłym atakiem. Westo nadal jednak kontynuowali swój proceder i w poł. 1680r. sprzedali grupę schwytanych Cusabo plantatorom z pogranicza, co było zgodne z dotychczasową praktyką. Władze zareagowały jednak nakazem ich uwolnienia i oskarżyły Westo o niewolenie przyjaznych Indian. Zakazały również sprzedaży Westo amunicji i broni oraz jej naprawy. Napięcie narastało. Z pocz. 1680 r. Westo przeprowadzili też ostatni swój rajd po niewolników z hiszpańskich misji. W sile 300 wojowników (w tej liczbie byli też wojownicy Yuchi i Chiluques) zaatakowali Santa Catalina de Guale, ale był to atak nie udany, ponieważ Hiszpanie zmienili taktykę i zaczęli uzbrajać „swoich” Indian w broń w celu obrony misji.
Realia wiec zmieniały się na niekorzyść Westo, inne plemiona coraz mocniej upominały się o swoje miejsce w handlu z Anglikami i chcieli wyeliminować monopol Westo. Coraz więcej broni palnej trafiało do Indian z tamtego regionu dzięki nielegalnemu handlu np. z Goose Creek Men, przez co znikała przewaga militarna Westo nad innymi plemionami. Coraz skuteczniej broniły się też misje hiszpańskie. Poza tym w odróżnieniu od Lordów Właścicieli, którzy czerpali profity z handlu niewolnikami z Westo, miejscowe władze będące pod wpływem Goose Creek Men chciały ich zniszczenia.
Być może doszło wtedy do prowokacji Anglików. Grupa wodzów Westo została zaproszona na rozmowy, gdzie zostali uwiezieni i zabici (ale dokładnie nie wiadomo kiedy się to stało). W każdym bądź razie wojna wybuchła, a Westo zaczęli rajdy na osiedla osadników. Gdy wojna wybuchła pomiędzy Karoliną i Westo, Biali (głównie tzw. Goose Creek Men, którzy najbardziej parli do wojny) uzbroili potajemnie Savannah, którzy wspomogli kolonistów i właściwie główny ciężar wojny spadł na nich. Prawdopodobnie również plemiona z konfederacji Creek brały udział w tej wojnie. Z opisów wynika, że działania wojenne między Westo a Savannah odbywały się na dużą skalę, a uczestniczyły w nich setki wojowników. Rezultatem ich było pokonanie i zniszczenie Westo. Savannah, którzy także ponieśli duże straty przenieśli się wtedy na ich ziemie i przejęli na krótko ich rolę jako głównego indiańskiego partnera handlowego z Karoliną, naśladując działalność Westo. Nawet nazwa rzeki Westobou zniknęła i stała się rzeką Savannah. Los większości Westo, którzy przeżyli atak był typowy, trafili oni do niewoli i wysłani zostali do pracy na plantacjach cukru w Zachodnich Indiach. Lordowie Właściciele nie byli zachwyceni wojną z Westo i dali wyraz swojej dezaprobaty, obwiniając za konflikt Karolińczyków i stwierdzając że pokój jest w interesie plantatorów, nakazali również kontynuowanie pokoju i przyjaźni z indiańskimi sąsiadami, ale ich rozkazy przyszły zbyt późno by zapobiec zniszczeniu Westo. Oczywiście chodziło raczej o interesy Lordów, bowiem miejscowi dzięki wojnie zyskali setki akrów ziemi po zniszczonym plemieniu i mnóstwo niewolników. Westo nie zostali oczywiście zniszczeni od razu, a wojna trwała jeszcze przez kilka lat. Jednak w 1684r. podobno tylko około 50 wojowników Westos wraz z rodzinami żyło na terenach niegdyś przez nich zajmowanych, a i oni zostali szybko wchłonięci przez inne plemiona, Z powodu, że Woodward dopuścił do zniszczenia Westo, popadł w niełaskę wobec Lordów. Dlatego w 1682 popłynął do Anglii, prosić o przebaczenie, które uzyskał, a na dodatek mianowano go oficjalnym przedstawicielem Lordów, który dbał o ich interesy w handlu z Indianami. Cześć Westo która prawdopodobnie uciekła przed zniszczeniem, nadal mieszkała w pobliżu kolonii w Południowej Karolinie. Mapa opublikowana anonimowo w roku 1715 pokazuje indiańskie wsie w okresie od około 1691 do 1715, gdzie ulokowano miasta plemienia Creek nad rzeką Chattahoochee do rzek Ocmulgee i Oconee Wskazane są tam również miasta oznaczone na mapie jako "Westas", które znajdują się nad Rzeką Ocmulgee powyżej jej dopływu rzeki Towaliga. Byli jedną z grup miast w pobliżu ważnego miasta Dolnych Creek" Coweta. Na późniejszych mapach Westo nie są już uwzględniani. Prawdopodobnie jak inne grupy uchodźców Westo przyłączyli się do powstającej wtedy konfederacji Creek. Istnieje prawdopodobieństwo że brali udział w Yamasee War i po przegranej wojnie podobnie jak inne plemiona zostali oni usunięci z zajmowanych terenów. Niektórzy przypuszczają, że wywędrowali na północ i przyłączyli się do ligi Irokezów. Ogólnie w XVIII-wiecznych dokumentach nazwa Westo już nie występuje. W związku z unicestwieniem Westo Anglicy zaczęli szukać nowego sojusznika wśród Indian, który zapewnił by bezpieczeństwo od południa oraz dostarczał niewolników. Ponieważ Savannah-Shawnee byli jednak niedużym narodem, Woodward wyruszył szukać nowych sojuszników i znalazł ich – konfederację Creek oraz Chikasawów.
Tak oto skończyła się krótka aczkolwiek bardzo burzliwa historia plemienia Westo i ich kontaktów z Białymi. Jednak przez 20 lat swojej dominacji przyczynili się do wielkich zmian wśród narodów Płd. – Wsch., przyczyniając się do unicestwienia nie których plemion i powstania w ich miejsce innych i ustanowili pewien wzorzec w sposobie relacji pomiędzy plemionami indiańskimi a osadnikami z Europy. Odtąd kolejne narody indiańskie będą naśladować Westo, jak np. Shawnee-Savannah, Yamasse, Creek, Chickasaw czy Cherokee w ich procederze handlu indiańskimi niewolnikami.
Źródła:
The Westo Indians: slave traders of the early colonial South. Eric Everett Bowne
The Enslavement of the American Indian in Colonial Times, Barbary J. Olexer
http://www.sciway.net/hist/indians/westo.html
http://en.wikipedia.org/wiki/Westo
dic.academic.ru/dic.nsf/enwiki/6588660
http://www.dickshovel.com/erie.html
en.wikipedia.org/wiki/Westobou_River
en.wikipedia.org/wiki/Henry_Woodward_(colonist)
oraz wielu innych stron www, których nie jestem w stanie już przytoczyć
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
bachmat66
 

vaquero
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.948
Nr użytkownika: 7.402

Dario TW
Stopień akademicki: Juris Doctor
Zawód: wolny
 
 
post 17/03/2010, 6:11 Quote Post

czolem,
nie bede sie czepial ale ten fragment - "...ustanowili pewien wzorzec w sposobie relacji pomiędzy plemionami indiańskimi a osadnikami z Europy."
jest niepoprawny li tylko dlatego ze Westo byli w relacji na Poludniu z Anglikami, ale nie z Hiszpanami czy Francuzami, rowniez osadnikami z Europy.
Osadnicy z Europy w kontekscie Westo to tylko Anglicy (nieco pozniej Brytyjczycy).
pozdrawiam
...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
serpent
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 59.464

Stopień akademicki: Klon Filipa Augusta
Zawód: KLON BANITA
 
 
post 17/03/2010, 8:18 Quote Post

Zgadza się,no można by tu jeszcze wymienić oddzielnie Szkotów, ale w końcu oni też są z Wysp Brytyjskich.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

2 Strony < 1 2 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej