Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> The Exorcist, 45 lat temu ...
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 25/12/2018, 16:03 Quote Post

Piekielnie dobre kino. 45 lat temu na ekrany wszedł "Egzorcysta"

To prawdopodobnie najsłynniejszy horror w historii kina. Podczas seansów ludzie mdleli i wymiotowali, niektóre miasta zakazywały jego wyświetlania, ocenzurowana została nawet jego ścieżka dźwiękowa. Na planie doszło do kilku groźnych wypadków, a reżysera oskarżano o używanie podprogowych przekazów. Mija 45 lat od premiery sławnego "Egzorcysty" Williama Friedkina, filmu, którego inspiracją stały się rzekomo prawdziwe wydarzenia.

Georgetown, dzielnica Waszyngtonu. Dwunastoletnia Regan bawi się spirytystyczną planszą Ouija. Jej matka Chris MacNeil, gwiazda filmowa, początkowo nie zdaje sobie sprawy, że byt, z jakim córka nawiązuje kontakt, przedstawiający się jako kapitan Howdy, jest kimś więcej niż tylko dziełem wyobraźni dziecka. Dziewczynka zachowuje się coraz bardziej agresywnie, a w domu zaczyna dochodzić do paranormalnych i groźnych dla życia zjawisk. Matka zaczyna podejrzewać, że córka padła ofiarą opętania. Pomóc rodzinie próbują najpierw lekarze, a potem przeżywający kryzys wiary ksiądz psychiatra Damien Karras. Kiedy dołącza do niego ojciec Lankester Merrin, doświadczony egzorcysta, rozpoczyna się szalenie niebezpieczna walka dobra ze złem. Jest stawką jest coś więcej niż tylko życie.
Brzmi jak zapowiedź jednego z wielu horrorów, jakie każdego roku trafiają na ekrany kin całego świata, nieprawdaż? Ale w 1973 roku widownia do tego rodzaju filmów nie była raczej przyzwyczajona. Horrory, owszem, kręcono, ale albo głupawe, albo opowiadające o zombie - jedno drugiego wcale nie wyklucza - albo nawiązujące do klasyki w rodzaju Nosferatu, Drakuli czy Frankensteina. Efektownej gotyckiej grozy, trącącej już trochę myszką.
"Egzorcysta" to zmienił, wpływając nie tylko na horror jako gatunek, ale też na całe kino. Przedstawił dramat dobrze sytuowanej, ale jednak zwykłej rodziny, która staje w obliczu konfrontacji z największym złem, szatanem, w tym przypadku symbolizowanym przez demona Pazuzu.

Moje życie opętane
Reżyser William Friedkin, dysponując odpowiednio dużym budżetem i znakomitą obsadą, stworzył widowisko przerażające bardziej niż cokolwiek, co do tej pory pokazano w kinie, osiągając nie tylko komercyjny, ale przede wszystkim artystyczny sukces. Wystarczy powiedzieć, że "Egzorcysta" zdobył 10 nominacji do Oscara (i dwie statuetki), w tym w kategorii najlepszego filmu, jako pierwszy horror w historii. Uczynił też gwiazdę z nastoletniej Lindy Blair, która wcieliła się w Regan, chociaż pozostała ona aktorką kojarzoną przede wszystkim z tą jedną rolą.
– Nie ma dnia, żeby ktoś nie wspomniał przy mnie o tym filmie – mówiła Blair po latach w jednym z wywiadów. – Moje życie opętane jest przez "Egzorcystę" – dodawała, przyznając, że po premierze ludzie, nie tylko jej rówieśnicy, zaczęli się jej autentycznie bać. – Widzowie często nie potrafili pojąć, że nie jestem potworem, którego grałam w filmie. Aż trudno uwierzyć, jak często ludzie prosili, żebym obróciła głowę, tak jak to zrobiłam w "Egzorcyście".

Piekielnie dobre kino
Oglądając "Egzorcystę" nawet dziś, 45 lat później, nie chce się odwracać głowy, mimo obecności wielu szokujących scen – w tym sławnego "pajęczego" zejścia Regan po schodach, dodanego w wersji reżyserskiej (przed premierą sekwencja została usunięta w obawie o reakcje widzów). Film nadal robi wielkie wrażenie i ląduje w czołówkach notowań najstraszniejszych filmów wszech czasów. Bo to kawał piekielnie, nomen omen, dobrego kina.
"Egzorcystę", który na ekrany amerykańskich kin wszedł 26 grudnia 1973 roku, nakręcono na podstawie wydanej dwa lata wcześniej identycznie zatytułowanej powieści Williama Petera Blatty'ego (1928-2017). Opisywała ona głośną pod koniec lat 40. XX wieku historię rzekomego opętania czternastoletniego chłopca z dzielnicy Meryland (nadano mu pseudonim Roland Doe) – wydarzenia miały mieć miejsce w 1949 roku. Przypadek był o tyle szczególny, że ataki, czymkolwiek były, zostały zarejestrowane w formie audio przez uczestniczącego w nim księdza, Raymonda Bishopa.

Standard opętania
Dziś nazwalibyśmy je "hollywoodzkim standardem opętania" – poruszające się meble, trzęsące się łóżko, otwierające się okna, stukania nad sufitem i za ścianą. Do tego rzecz jasna agresywne zachowanie chłopca i mówienie przez niego w różnych językach, w tym po łacinie. Głównie bluźnierstw i przekleństw. Strach się bać. Podobno egzorcyzmy pomogły i z chłopca demona wypędzono. Lub po prostu wyzdrowiał, w zależności od podejścia do tematu. Chyba że przyjmiemy wersję oszustwa.
W książce Blatty'ego, który o sprawie usłyszał jako student, a potem specjalizował się w scenariuszach komediowych, chłopca zastąpiła dziewczynka. Publikacja okazała się sporym sukcesem wydawniczym, trafiła nawet na listę bestsellerów "New York Timesa". Nic więc dziwnego, że szybko zainteresowało się nią Hollywood, a konkretnie wytwórnia Warner Bros., która zakupiła prawa do ekranizacji.

Trudne niemiłego początki
Produkcja od samego początku miała raczej pod górkę niż z górki, problemem było nawet wybranie reżysera – realizacji scenariusza, który napisał sam Blatty (będący także producentem filmu) odmówili Arthur Penn, Stanley Kubrick i Mike Nichols, a i zatrudnienia Marka Rydella nic nie wyszło.
Stanęło na Williamie Friedkinie, laureacie Oscara za nakręconego rok wcześniej sensacyjnego "Francuskiego łącznika". Zasugerował go sam Blatty, któremu zależało, by "Egzorcysta" miał podobną energię.

Mniejsza o cytaty
Niełatwy był też dobór obsady, zwłaszcza Regan - opętaną dziewczynkę miała zagrać jej równolatka, ale rola wymagała od niej zachowywania się i wypowiadania kwestii, z którymi osób w tym wieku raczej nie kojarzymy (cytaty łatwo znaleźć w Internecie). Zastanawiano się nad dziecięcymi gwiazdami kina, jak Pamelyn Ferdin, Denise Nickerson i Anissa Jones, ale ostatecznie wybrano relatywnie nieznaną wtedy Lindę Blair, którą na casting zabrała matka. Blair wykosiła na castingu kilkaset konkurentek i właściwie każda scena filmu potwierdza, że jak najbardziej zasłużenie.
– Byłam dzieciakiem, który się cieszył, że może zagrać ważną rolę w filmie - wspominała po latach. – A oni dali mi do przeczytania stek bluzgów, same obrzydlistwa. Kiedy wychodziłam, zastanawiałam się: co ja mam powiedzieć mamie...

Więcej make-upu niż demon
Inne decyzje obsadowe także nie były proste. Studiu filmowemu zależało, by w ojca Lankestera Merrina wcielił się Marlon Brando, ale reżyser zaprotestował, nie chcąc, by "Egzorcysta" stał się kolejnym "filmem Brando". Wybór padł na Szweda Maxa von Sydowa. Aktor, znany między innymi z filmów Ingmara Bergmana, miał w trakcie zdjęć zaledwie 43 lata, a postać ojca Merrina była niemal dwa razy starsza, spędzał więc wiele godzin u charakteryzatorów - żartowano nawet, że miał na sobie więcej make-upu niż Blair grająca opętaną i naprawdę przerażającą Regan. Za przemianę słodkiego aniołka w demona Pazuzu odpowiadał mistrz charakteryzacji Dick Smith.

Mamę Regan zagrała Ellen Burstyn, już wtedy gwiazda, chociaż wcześniej brano pod uwagę Jane Fondę, Anne Bancroft i Shirley MacLaine. Bliska podpisania kontaktu była Audrey Hepburn, która jednak zażądała, by zdjęcia odbyły się nie w Georgetown, a w Rzymie, co odpadało nie tylko z powodów budżetowych. Demoniczny głos dziewczynce podłożyła radiowa aktorka Mercedes McCambridge. Reżyserowi zależało, by demon brzmiał jak "postaci z obrazów Hieronima Boscha".
Zdjęcia rozpoczęły się 21 sierpnia 1972 roku i chociaż miały potrwać trzy i pół miesiąca, skończyły się na prawie siedmiu.

Co z tą klątwą
"Egzorcysta" już na etapie realizacji doczekał się statusu filmu przeklętego – a to niemal doszczętnie spłonął trzypiętrowy plan domu MacNeilów, z wyjątkiem pokoju, w którym leżała opętana Regan, a to w rodzinach aktorów dochodziło do groźnych wypadków lub śmierci (na początku zdjęć zmarł na przykład brat von Sydowa). W trakcie zdjęć plan odwiedzali księża, którzy błogosławili ekipę filmową, budząc spore zdziwienie jej części.
Tuż pod zakończeniu zdjęć na skutek powikłań po grypie zmarł Burke Dennings, który zagrał Jacka MacGowrana, filmowca zabitego przez Pazuzu. Ellen Burnstyn twierdziła po latach, że w trakcie realizacji filmu i tuż po nim życie straciło aż dziewięć osób. – To wszystko kłamstwa, wymyślone głównie przez Ellen – mówił William Friedkin. – Ona żyje w świecie fantazji, jak wielu wielkich aktorów. Nikt w trakcie filmowania nie zginął. Owszem, życie straciło kilku ludzi związanych z filmem, tak jak i miliony innych z nim niezwiązanych. Ale nikt nie zginął tragicznie poprzez powiązania z "Egzorcystą". Jedyna prawdziwa historia to spalenie się planu.
– Cała ta "klątwa" narobiła wokół filmu sporo szumu, ale jeśli ktoś nie wierzy w diabła, to w jego klątwy chyba też nie – żartował Max von Sydow.

Muzyka dobra, dźwięki zła
Przed premierą film przeszedł wiele cięć, które miały go mimo wszystko dostosować do wrażliwości ówczesnego widza. Nie do końca się udało, chociaż w ostatniej chwili usunięto 30-sekudnową scenę "spaceru pająka", czyli schodzącej po schodach w pozycji mostka Regan – wykonała ją gimnastyczka Ann Miles. Ostały się jednak inne szokujące sceny, choćby ta z opętaną Regan masturbacją się krzyżem czy z obracającą się głową. W 2000 roku Friedkin po raz pierwszy wypuścił na DVD pełną, reżyserską wersję filmu, trwającą około 12 minut dłużej.
Ofiarą cenzury padła też… muzyka. Ta oryginalna, napisana przez argentyńskiego kompozytora Lalo Schifrina ("Mission Impossible", "Brudny Harry"), została przez reżysera odrzucona, gdyż publiczność na pokazach testowych uznała ją za zbyt.. przerażającą. Zamiast jej na ścieżce dźwiękowej wylądowały awangardowe kompozycje Krzysztofa Pendereckiego (w tym "I Koncert wiolonczelowy" i "Polymorphia" ), a także utwory Antona Weberna, Jacka Nitzschego i fragment wtedy pachnących jeszcze nowością "Dzwonów rurowych"("Tubular Bells") Mike’a Oldfielda, do dziś często błędnie uznawanych za oryginalną muzykę z "Egzorcysty".

Histerie i zawał
Po premierze reżysera oskarżano o wykorzystanie obrazów podprogowych w ramach efektów specjalnych, przede wszystkim w szybkich ujęciach pokazujących twarz Pazuzu, jednak zarzuty zostały podważone przez specjalistów. Sam reżyser tłumaczył swoją technikę potrzebą uzyskania dramatycznego efektu, zbliżonego do snu.
Recenzenci byli jednak raczej zgodni w pochwałach, chociaż zdarzały się opinie mówiące o "kosztownym efekciarstwie". Większość pisała o szoku, niedowierzaniu i obrazach, jakich jeszcze w kinie nie było. Bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, mimo że nie wszyscy widzowie byli w stanie dotrwać do końca – podczas seansów dochodziło do ataków histerii, wymiotów, zemdleń, a nawet zawału.
W niektórych amerykańskich miastach, zwłaszcza w stanach południowych, "Egzorcysta" w ogóle nie wszedł do dystrybucji – a i tak stał się najbardziej dochodowym filmem w historii – zarobił 440 mln dol. przy zaledwie 12-milionowym budżecie. Wynik poprawiły dwa lata później "Szczęki" Stevena Spielberga.

Przerażenie na koniec
"Egzorcysta" doczekał się dwóch niezbyt udanych kontynuacji, w tym jednej fatalnej, komediowej (w obu w starszą Reagan wcieliła się Linda Blair), prequela oraz serialu telewizyjnego. Sam William Friedkin wrócił rok temu do tematu, realizując dokumentalny film "The Devil and Father Amorth", pokazujący autentyczny egzorcyzm, który odprawił na jednej z włoskich kobiet ojciec Gabriele Amorth.
– To było przerażające – wspomina swoje doświadczenie reżyser. Lata temu udało mu się nakręcić prawdopodobnie do dziś najsłynniejszy horror w historii kina, na pewno niezwykle inspirujący dla innych twórców za sprawą oryginalnego pomysłu, pomysłowego wykorzystania efektów specjalnych i techniki budowania napięcia. "Egzorcysta" cały czas robi wielkie wrażenie zarówno poważnym podejściem do nie zawsze traktowanego poważnie tematu, jak i zawsze aktualnymi pytaniami o naturę dobra i zła.
Nawet zakończenie można różnie interpretować, przypisując triumf zarówno stronie boskiej, jak i demonicznej. Wszak to walka, która podobno toczyć się będzie już zawsze. A przynajmniej dużo dłużej niż walka o widza.

(Onet)


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Bumar SA
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 310
Nr użytkownika: 103.847

Edward Janiski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: lektor
 
 
post 25/12/2018, 17:26 Quote Post

A ja i tak pozwolę sobie nadal uważać Omen (1976) - za najlepszy horror satanistyczny. Naturalnie, chodzi mi o pierwszy film pod tym tytułem, ten najpierwszy, z Gregorym Peckiem i Lee Remick.
Jest to oczywiście moja ocena jednoosobowa, subiektywna, z którą nie musicie się zgadzać. Jestem świadom, iż w przypadku Omena Box Office nie był aż tak imponujący jak wynik Egzorcysty, lecz nadal będę go uznawał za pozycję lepszą.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 25/12/2018, 19:06 Quote Post

Jedno mnie dziwi w Egzorcyście- Friedkin zadecydował, że nie pokaże tej sceny:

https://www.youtube.com/watch?v=MF-LPsCsdr8


Jest znana jako "spider walk" i moim zdaniem ciary od niej legionami kursują po plecach. Naprawdę nie wiem czemu reżyser z niej zrezygnował...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
pejotlbis
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 499
Nr użytkownika: 97.178

Piotr Jakubowski
 
 
post 25/12/2018, 20:22 Quote Post

Temat rzeczywiście jest ciekawy, film bowiem nie odniósłby tak wielkiego sukcesu, i nie byłby tak pamiętany do dziś / jako najlepszy horror wszechczasów - wbrew intencjom scenarzysty Williama P. Blatty/, gdyby nie to ze trafił w pewien określony czas.
Film jest kolejnym znaczącym satanicznym filmem po "Dziecku Rosemary" /1968/ ukazuje się bowiem w Ameryce przechodzącej kryzys zaufania do władzy/Watergate,Wietnam/,upadek tradycyjnej moralności /"Deep Throat" 1972/,przestępczość/ sprawa Mansona 1969-1971/, rozpowszechnienie narkotyków o różnej sile i działaniu, inwazja przeróżnych egzotycznych i ezoterycznych sekt /Kościół szatana A.La Veya został założony w 1966/
Premiera filmu w Stanach podobnie jak i n.p. w Wlk.Brytanii spotkała się z wieloma pozafilmowymi zdarzeniami: były na projekcjach przypadki omdleń, ataków histerii, ksiądz egzorcyzmował kolejkę przed kinem, ludzie po obejrzeniu udawali się po poradę duchową do kościoła. Środowiska chrześcijańskie najczęściej oprotestowywały film.W Polsce film miał kinowa premierę zdaje się że pod koniec lat 80-tych- nie jestem pewien , ale nie był chyba pokazywany wcześniej w ramach np. Konfrontacji.
Siła filmu , wtedy w 1973 roku polegała przede wszystkim na tym ,że odmalowywał w sposób gwałtowny dzieci amerykanów uosobione przez opętaną Regan ,też opętywane, czyli zabierane przez narkotyki, sekty, hippisów /nie od rzeczy będzie tu nadmienić film z zupełnie innej półki "Taking off" [ Odlot] 1971 M.Formana/.
Aktor grający w filmie kamerzystę filmujący opętaną Regan , po realizacji filmu zginął tragicznie co dało powód do plotek o "klątwie" filmu, mimo której, główny "winowajca" W.P.Blatty dożył 89 lat/ zmarł w 2017 roku/.Klątwa taka, niby charakterystyczna dla horrorów, dotknęła natomiast w sposób zadziwiający i tragiczny realizatorów i aktorów kolejnego satanicznego filmu "Omen" z 1976, podobnie jak ludzi z ekipy serii "Poltergeist" z lat 80-tych.
Innym wkładem filmu jest jego wpływ na branżę muzyczną .Film bowiem wypromował słabo znanego wówczas muzyka M.Oldfiela poprzez zamieszczenie w ścieżce dżwiękowej fragmentów jego pierwszej płyty "Tubular Bells"/1973/.
Nie potrzebującym natomiast promocji był K.Penderecki którego "Polymorphia"/1962/ tez została użyta w soundtracku.
W liście dialogowej występuje wypowiedziana, czy tez wykrzyczana przez Regan fraza "Vulgar display of power" /Pokaz wulgarnej siły/ która to fraza po latach stała się tytułem płyty metalowego zespołu Pantera /1992/.

Ten post był edytowany przez pejotlbis: 25/12/2018, 20:36
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej