|
|
Meandry rozwoju lotnictwa II RP (łączone tematy), w tym rola L.Rayskiego - grabarz czy restaurator?
|
|
|
|
390 km/h z radiem i 4 karabinami maszynowymi.
Pozdrawiam poldas372
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 20/10/2010, 22:07) 390 km/h z radiem i 4 karabinami maszynowymi ...przynajmniej wedle szacunków. Bo twardych danych - brak. Dla porównania - ostatnie wersje PZL-24 - 430 km/h.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Woj @ 21/10/2010, 14:32) ...przynajmniej wedle szacunków. Bo twardych danych - brak. Dla porównania - ostatnie wersje PZL-24 - 430 km/h. Te 390 na godzinę to bardziej skonfabulowałem na podstawie szacunków masy i dostępnej mocy jednostki napędowej, tudzież większego oporu czołowego Merkurego VIII względem 14-cylindrowych GR-ów. Na jakiej wysokości ten wynik osiągnięto - również nie wiem. Jeśli 4500m. no to ciężko by było więcej wycisnąć z tej konstrukcji. Ponadto nie wiadomo czy prototypowy Kobuz latał w pełni wyposażony. To również miało wpływ na osiągi. N/b - Wiadomo jak szybko latały "jedenastki" z "full opcja" wyposażeniem? Dodatkowe dwa km-y + nielekkie radio, obojętnego wpływu na osiągi nie miały. Te circa 200 dodatkowych koni mechanicznych pozwoliło nie tyle zwiększyć Vmax nowej "pezetelki", co nie zmniejszyć, a nawet lekko poprawić osiągi, mimo przyrostu masy inwentarza, tak dokuczliwego dla "jedenastki" wersji C.
Pozdrawiam poldas372
|
|
|
|
|
|
|
|
40 % przyrost mocy a tylko 8% przyrost szybkości max . taki "średnio" udany eksperyment
|
|
|
|
|
|
|
|
Właściwie; Trudno akt rozpaczy rozpatrywać w kategorii eksperymentu.
Pozdrawiam poldas372
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(hub @ 21/10/2010, 18:19) 40 % przyrost mocy [,] a tylko 8% przyrost szybkości max . taki "średnio" udany eksperyment [.]
Szacowany przyrost prędkości. A ile procent przyrostu prędkości z 360 km/h na 4,5 km z 600 KM po wzroście mocy do 850 KM na 4,27 km uznałbyś za oznakę w pełni udanego eksperymentu?
|
|
|
|
|
|
|
|
większy . tak z 16 %. Ciekawe jakie osiągi miałby p24 z tym silnikiem
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(hub @ 21/10/2010, 21:38) większy . tak z 16 %.
A czemuż akurat 16%, a nie 15 czy 19...?
Obliczenie według inżynierskiego wzoru, używanego zresztą w epoce, z 360 km/h, 600 KM @ 4,5 km na 850 KM @ 4,27 daje 401 km/h, znaczy przyrost o 11,4%. To po prostu już tak jest, że przy niezmienionym oporze prędkość wzrasta z pierwiastkiem trzeciego stopnia z przyrostu mocy, a tu występuje jeszcze korekta o różnicę w gęstości powietrza na nieznacznie odmiennych wysokościach.
QUOTE(hub @ 21/10/2010, 21:38) Ciekawe jakie osiągi miałby p24 z tym silnikiem[.]
P.24 nie mógł mieć żadnych osiągów z tym silnikiem, chyba że po zainstalowaniu sporego balastu...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE P.24 nie mógł mieć żadnych osiągów z tym silnikiem, chyba że po zainstalowaniu sporego balastu... Ergo - Nie mógł to być P.24, lecz P-11 (P.11)? w kolejnej mutacji siły pociągowej Bristola. Powstały wówczas dwie równoległe konstrukcje; Pierwsza ku rodzimym zastosowaniom, druga - na eksport. Na samym końcu tejże równoległej ewolucji, pojawiła się hybryda kadłuba od "jedenastki" z uskrzydleniem wersji eksportowej. Co tam ewentualnie "spaprałem", Kolega Botras wypunktuje, bo On się zna; To Jego "działka".
Pozdrawiam poldas372
|
|
|
|
|
|
|
|
nie żebym się czepiał ale w takim układzie p24f z pełnym wyposażeniem miał nie 430 ale około 405 km/h na 4500m?
|
|
|
|
|
|
|
|
Przeważnie piszą, że miał 430 na 4250 m. Jeśli są również inne dane, to chętnie się z nimi zapoznam.
Natomiast deklarowany pułap maksymalny (10500 m.)wzbudza u mnie wątpliwości.
Pozdrawiam poldas372
|
|
|
|
|
|
|
|
Obrońcą generała Rayskiego w okresie PRL był Wacław Subotkin. Pisał on w 1981 roku o zamazywaniu farbą i smołą ufundowanej przez lotników - podkomendnych tablicy ku czci generała wmurowanej 3 lata wcześniej w nawie kościoła świętego Krzyża w Warszawie i wypisywaniu na ścianie obok niej słów zniesławiających Rayskiego. Ktoś wie coś więcej na temat tych aktów wandalizmu?
Ten post był edytowany przez Fuser: 5/09/2020, 17:10
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Obrońcą generała Rayskiego
Rayskiego to w ogóle trzeba trochę pobronić. Generał popełnił sporo błędów, ale fakt, że nasze lotnictwo nie stanowiło w 1939 większej wartości to trochę nie jego wina. W ówczesnym świecie szalenie ciężko było nadążyć w podniebnym wyścigu zbojeń. Spóźnienie ledwie o kilka miesięcy mogło tu oznaczać całkowitą klęskę (Francja 1940). A jak do tego szefowało się lotnictwu w biednym kraju z mizernym przemysłem, to dotrzymanie kroku w przedmiotowym wyścigu stanowiło praktycznie mission impossible .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(mapano @ 24/10/2020, 22:51) QUOTE Obrońcą generała Rayskiego Rayskiego to w ogóle trzeba trochę pobronić. Generał popełnił sporo błędów, ale fakt, że nasze lotnictwo nie stanowiło w 1939 większej wartości to trochę nie jego wina. W ówczesnym świecie szalenie ciężko było nadążyć w podniebnym wyścigu zbojeń. Spóźnienie ledwie o kilka miesięcy mogło tu oznaczać całkowitą klęskę (Francja 1940). A jak do tego szefowało się lotnictwu w biednym kraju z mizernym przemysłem, to dotrzymanie kroku w przedmiotowym wyścigu stanowiło praktycznie mission impossible .
To może spróbuję z innej strony. Przyjrzyjmy się faktom.
Polskie lotnictwo poniosło we wrześniu 1939 r. przygniatającą klęskę. Lotnictwo to odstawało od przeciwnika na wszystkich poziomach. Ruszyło do walki z przestarzałą koncepcją lotnictwa liniowego oraz niespójnym i nieuporządkowanym systemem dowodzenia. Sprzęt był przestarzały nie tylko w porównaniu do maszyn npla ale również - w wyniku splotu złych albo spóźnionych decyzji - w stosunku do polskich możliwości budżetowych. Nie zadbano przed wojną o odpowiednie zaplecze serwisowe. Samolotom, które lądowały w polu, brakowało nie tylko najbardziej podstawowej obsługi ale nawet paliwa.
Rozumiem, że gen. L. Rayski sam jeden w pojedynkę za wszystko nie odpowiada. Ale do końca swojego urzędowania wyznawał przestarzałą koncepcję użycia lotnictwa. Nie zrobił nic w zakresie uporządkowania systemu dowodzenia. Zaniedbał rozbudowy sił naziemnych obsługujących lotnictwo. Czego mam zatem bronić?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Drobnikow @ 25/10/2020, 21:15) Polskie lotnictwo poniosło we wrześniu 1939 r. przygniatającą klęskę. Lotnictwo to odstawało od przeciwnika na wszystkich poziomach. Ruszyło do walki z przestarzałą koncepcją lotnictwa liniowego oraz niespójnym i nieuporządkowanym systemem dowodzenia. Sprzęt był przestarzały nie tylko w porównaniu do maszyn npla ale również - w wyniku splotu złych albo spóźnionych decyzji - w stosunku do polskich możliwości budżetowych. Nie zadbano przed wojną o odpowiednie zaplecze serwisowe. Samolotom, które lądowały w polu, brakowało nie tylko najbardziej podstawowej obsługi ale nawet paliwa.
Rozumiem, że gen. L. Rayski sam jeden w pojedynkę za wszystko nie odpowiada. Ale do końca swojego urzędowania wyznawał przestarzałą koncepcję użycia lotnictwa. Nie zrobił nic w zakresie uporządkowania systemu dowodzenia. Zaniedbał rozbudowy sił naziemnych obsługujących lotnictwo. Czego mam zatem bronić?
"Obrońcą" się tu nie mienię. Ale: uporządkowanie systemu dowodzenia (cokolwiek to by miało znaczyć w tym wypadku) nie należało do Rayskiego. A to co ewentualnie należało rozmontowano po jego dymisji. Ponadto - zarówno dowodzenie jak i logistyka jakoś wyjątkowo źle działają w warunkach braku łączności.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|