|
|
Milicja komun włoskich, Uzbrojenie, taktyka ...
|
|
|
|
Witam! W ostatnim czasie zetknąłem się kilkakrotnie z krótkimi informacjami na temat walki komun miast włoskich z Cesarstwem (głównie w XIIw.) Zaciekawiły mnie przyczyny ich sukcesów militarnych (Legnano 1176r.) Trochę poszperałem i znalazłem skromne informacje... Uzbrojenie milicji nie było jednorodne; prawdopodobnie ze wspólnej kasy miejskiej kupowano tylko ochronne aknetony, natomiast o resztę uzbrojenia defensywnego musiał zadbać każdy indywidualnie (co spowodowało jego ubóstwo i wielorakość - milicja rekrutowała się głównie spośród najuboższych warstw miejskich i "wolnych chłopów"). Powszechnie stosowano proste typy hełmów ("normańskie"). Walczący w pierwszych szeregach używali bądź to krótkich (ok.2 metry) włóczni i dużych tarcz, bądź też pik o długości ok. 3.5 metra. Tylne szeregi walczących używały kusz - początkowo napinanych ręcznie, a w późniejszym okresie (i to wśród zamożniejszych) napinanych hakiem napaśnym. Taktyka walki (głównie ze względu na brak wyszkolenia i nienajwyższe morale - szczególnie w starciach z rycerstwem) polegała na ostrzale przeciwnika, zmuszenia go tym samym do szarży i rozbicia jej o pikinierów. Po tym następował kontratak i próba całkowitej eliminacji jak największej ilości powalonych na ziemię przeciwników...
Jeśli ktoś posiada więcej informacji na ten temat lub są one bardziej szczegółowe to zapraszam do dyskusji i sprostowań.
|
|
|
|
|
|
|
|
Do podwyższania morale używano "carroccio", czyli wozu ze sztandarem miasta (koniecznie zaprzężony w muły lub woły- dzięki czemu ucieczka była nie możliwa) oraz ołtarzykiem z sakramentami, czasami również z największą dumą i skarbem miasta czyli relikwiami. Na nim jechał biskup lub kapłan odprawiają msze przed bitwą, błogosławił oraz udzielał ostatniego rozgrzeszenia umierającym. Efekt był bardzo skuteczny, w końcu broniono największego skarbu miasta. Co prawda zawsze miał ochronę w postaci najlepiej uzbrojonych wojowników, ale to właśnie o "sztandar" walczono do końca.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy ktoś ma dane dotyczące liczebności tych formacji w największych miastach?
|
|
|
|
|
|
|
|
Historia wojskowości to nie moja działka, ale mimo to zabiorę głos, ponieważ samo słowo "milicja" w odniesieniu do włoskiego średniowiecza nie jest bynajmniej jednoznaczne. Czasy bitwy pod Legnano zbiegają się z istotną zmianą charakteru "milicji", jak i całego ustroju średniowiecznych komun włoskich. Kluczowy etap tego procesu zakończy się, z grubsza rzecz biorąc, po śmierci Fryderyka II, choć już i w pierwszej połowie XIII wieku możemy zaobserwować istotne zmiany. Zasadniczo obowiązkiem świadczenia służby wojskowej objęci byli wszyscy zdrowi obywatele komuny w wieku od 14 do 70 lat, jednak praktycznie możemy dość spokojnie ograniczyć trochę te widełki i zawrzeć je pomiędzy 18 a 60 rokiem życia. Ze służby wojskowej można było być zwolnionym na mocy wyroku sądu lub, tak jak to miało miejsce w Bolonii, orzeczenia medycznego (Manikowska, str.329). Żołnierzom płacono żołd w czasie działań wojennych, natomiast ich dowódcy otrzymywali skromne wynagrodzenie także w czasie pokoju (Waley, str. 68). Na przełomie XII i XIII wieku mamy do czynienia z procesem umocnienia się pozycji poszczególnych komun miejskich, co nie pozostaje bez związku z nadanym miastom włoskim przez Fryderyka Barbarossę przywileju stanowienia własnych praw (ius statuendi), z których to skwapliwie korzystają. Powstają wówczas statuty, które nierzadko w sposób totalny, regulują wewnętrzne, ustrojowe sprawy komun (Manikowska, str. 320-321). Zmienia się też podejście do milicji, która zatraca powoli swój charakter "powszechnego ruszenia", a staje się elementem włączonym w struktury administracyjne miasta. Charakter tej właśnie milicji w komunach miejskich był ściśle obywatelski (milizia popolana). Organizacja i liczebność różniła się w zależności od miasta i od okresu, ale najczęściej utrzymywany był podział na dzielnice (lub bramy), a sami "milicjanci" rekrutowali się spośród członków lokalnych cechów. Zasady funkcjonowania zostały, jak już wspomniałem przy okazji statutów, oficjalnie doprecyzowane mniej więcej w przeciągu XIII wieku, czego skutkiem było ściślejsze związanie oddziałów milicji ze strukturami mieszczańskimi (popolo) i ich aspiracjami do sprawowania władzy w komunach (Martines, str. 51-52). Oczywiście jest to duże uogólnienie i nie należy się trzymać zbyt kurczowo powyższych wytycznych, ponieważ sytuacja w każdym mieście była inna. Ciekawostką może być to, że w ramach tego samego państewka istniały oddzielne milicje dla miast, a oddzielne dla otaczających je terenów wiejskich (contado). W trzynastowiecznej Florencji było 20 kompanii (3 lub 4 w każdej z 6 dzielnic), a na czele każdej z nich stał chorąży, który miał do pomocy 4 poruczników. Pamiętajmy jednak, że w tym okresie miasta duże miasta bardzo przejmowały się sytuacją wewnętrzną (a ściślej, mieszczaństwo obawiało się utraty świeżo wywalczonej pozycji) i milicja była formą nacisku politycznego i kontroli poszanowania przywilejów popolo ze strony odsuniętej na dalszy plan szlachty. Z tego między innymi powodu, każdy członek cechu mógł być powołany pod broń (Martines, str. 52). Rzadko się jednak zdarzało, żeby liczebność milicji poza wyjątkowymi przypadkami osiągała potencjalne maksimum: "Miejskie republiki pod rządami lud niechętnie (...) mobilizowały całą milicję miejską, tylo jej niewielka część pod wodzą chorążego sprawiedliwości [gonfaloniere di giustizia] czy kapitana ludu była faktycznie pod bronią; jej siły po prostu się bano" (Manikowska, str. 330).
H.Manikowska, Średniowieczne Miasta-Państwa na Półwyspie Apenińskim w: H.Samsonowicz (red), Rozkwit średniowiecznej Europy, Warszawa 2001 L. Martines, Power and Imagination. City-States in Renaissance Italy, New York 1979 D. Waley, Le Citta'-Repubblica dell'Italia Medievale, Torino 1978
P.S. Liczebność milicji jest trudna do oszacowania ponieważ stajemy przed całą mnogością problemów. Każde miasto ma swoje własne ustawodawstwo, które reguluje w danym momencie kryteria wiekowe i organizacyjne obowiązujące przy powoływaniu milicji. Trzeba jednak pamiętać, że bardzo dynamicznie zmieniają się zarówno statuty jak i szacowana populacja poszczególnych miast (o ile ok. 1200 roku Florencja liczyła sobie nie więcej niż 30 tys. mieszkańców, a sto lat później w jej kilkakrotnie powiększanych granicach mieszkało już ok. 100 tys. ludzi). Wiele zależy też od tego, czy mówimy o czasach wojny, czy pokoju, należałoby odliczyć osoby zwolnione ze służby z różnych powodów, itp.. Szacuje się, że w Mediolanie pod koniec XIII wieku mogła być powołana pod broń 1/4 populacji, czyli ok. 50 tys, z czego 1/5 stanowili jeźdzcy (czyli teoretycznie szlachta lub bardzo bogaci mieszczanie). Wynikałoby z tego, że milicja, czyli oddziały mieszczan, stanowiły między 35 a 40 tys osób (nie więcej niż 1/5 bezwzględnej liczby mieszkańców). Wczesnonowożytna Wenecja mogła wystawić ok 20 tys wojska, czyli gdzieś 1/6 populacji, odliczając 2-3 tys. szlachty da to ok. 15000 mieszczan. Inny to już jednak okres (użycie na szeroką skalę kondotierów i wojsk zaciężnych), inne miasto, inne realia. Naprawdę, o ile da się może uchwycić obraz w bardzo konkretnym miejscu i czasie, o tyle trudno w tym przypadku generalizować. Niby w oparciu o te dwa, dość odległe przypadki, moglibyśmy nieśmiało założyć, że potencjalne maksimum liczbowe powołanej pod broń milicji miejskiej nie przekraczało 1/5 ogółu populacji miasta w danym okresie. Jest to jednak takie moje gdybanie, bo osobiście nigdy nie zetknąłem się z konkretnymi liczbami, zawsze były to nieprecyzyjne pod względem chronologii i struktury społecznej szacunki. Zaznaczam przy tym, że interesuje mnie historia kultury, a nie wojskowości, więc nie wykluczam, że ktoś gdzieś sporządził takie zestawienia. Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
W zeszłym roku ukazała się książka, która powinna się znaleźć obowiązkowo w biblioteczce każdej osoby interesującej się tą tematyką. O ile mi wiadomo jest to pierwsza tego typu pozycja na polskim rynku wydawniczym: Jean-Claude Maire Vigueur, Rycerze i mieszczanie. Wojna, konflikty i społeczeństwo w średniowiecznych Włoszech. XII-XIII wiek, PWN 2008 Tutaj można zobaczyć krótki opis oraz przejrzeć spis treści.
|
|
|
|
|
|
|
Rodryg Diaz de Vivar
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 1 |
|
Nr użytkownika: 61.283 |
|
|
|
Lukasz Wilk |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Dołączam się do zdania mojego przedmówcy. Ksiązka Vigeour'a wyczerpuje mocno temat, oparta jest źródłami, nie jest to praca popularnonaukowa i przy okazji miło się ją czyta .
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|