|
|
Turystyka kulturowo kulinarna, Przepisy kuchni regionalnej
|
|
|
|
Smaki naszego dzieciństwa towarzyszą nam przez całe życie. Każdy z nas ma spis swoich ulubionych potraw, często są to dania charakterystyczne tylko dla danego regionu. Do niedawna prawie o nich nie mówiło się, zostały wyparte przez unifikowane jedzenie, masowe żywienie. Obecnie tendencje odwracają się. Coraz częściej mówi się o zdrowej żywności, o zachowaniu tradycyjnych potraw wykonanych z produktów charakterystycznych dla danego kraju, regionu, o powrocie do smaków dzieciństwa. Szczególnie jest to widoczne w turystyce. Powstaje nowy segment: turystyka kulturowa, kulinarna. Coraz częściej goście przybywają do danego regionu aby nacieszyć się jego historią, poznać obyczaje, zakosztować tradycyjnych potraw. Odkąd wstąpiliśmy do UE pojawiły się pieniądze na finansowanie projektów, których celem jest uratowanie dziedzictwa danych regionów, ziem, w tym dziedzictwa kulinarnego. Na Podkarpaciu non stop są tworzone projekty przeznaczone dla branży turystycznej, gastronomicznej, prowadzone są szkolenia, akcje promocyjne czy przygotowywane duże imprezy promujące produkt lokalny. Przeważnie częścią owych produktów jest tradycyjna, charakterystyczna dla danej okolicy kuchnia. Jednym z najbardziej znanych był projekt Pro Carpathii http://www.podkarpackiesmaki.pl/ , który zakończył się sukcesem. W tym wątku chciałabym abyśmy porozmawiali o lokalnej kuchni, o regionalnych potrawach, podzieli się przepisami, polecali sprawdzone książki kucharskie, a także miejsca, gdzie można dobrze zjeść.
Moją ulubioną potrawą z lat dziecinnych jest maczanka. Bardzo łatwo można ją przyrządzić, jest pyszna, tania i zdrowa. Mama przygotowywała ją nam na śniadanie jako samodzielne danie, jedliśmy ją z chlebem. Przeważnie jednak maczankę u nas podawano do pierogów.
Maczanka 2/3 litra mleka, 1/3 litra wody, 4 jajka, mąka, sól i pieprz do smaku, przysmażona na tłuszczu cebulka.
Mleko z wodą zagotowuje się, wrzące odstawia się aby trochę ostygło, wbija się do niego jajka, dokładnie "rozkłóca" i gotuje na bardzo małym ogniu. Do dotowanej cieczy dodaje się mąkę, tyle ile wlezie, tak aby potrawa miała konsystencję budyniu. Po zakipieniu dodaje się do niej przyprawy i cebulkę. Można cebulę przysmażyć na wędlinie np. boczku czy szynce, potrawa wtedy jest jeszcze smaczniejsza.
|
|
|
|
|
|
|
|
Poliwka i Zaliwka dwie dość rożne potrawy , które zdawało mi się umarły śmiercią naturalna wraz z moja SP Babcia ( urodziła się na pograniczu Sląska Austriackiego i Galicji , oczywiście po stronie śląskiej ) . Poliwka była przygotowywana na bazie sfermentowanego mleka ( tyle wiem , dość gęsta ) i podawało się ja zimna do gorących tłuczonych ziemiakow . Zaliwka to zupa na bazie żuru z skwarkami . Szukałem długo tych smaków młodości , aż znalazłem w mało oczekiwanych miejscach , Poliwke w Hotelu Morsko w Jurze K-Cz . Zaliwke w Chęcinach w lokalnym barze , pod inna nazwa zalewajka , ale bez wątpienia to to samo .
|
|
|
|
|
|
|
|
Precle .... coś czego nie ma w Łodzi a w Krośnie popularne. Do tego - pierogi ruskie, czy z kapustą (najciekawsze - mix kapusty kiszonej i świerzej + pieczarki). Apropos pieczarek - tylko na południu spotkałem się z tym że jemy je na surowo; kroimy na kanapke np. czy dodajemy do sałatki. W innych regionach pieczarke się obrabia; surowa uchodzi za niejadalną. Z innej mańki: Kuchnia łódzka - może i wspaniała ale....TYLKO DO UŻYTKU ZEWNĘTRZNEGO!Z przypraw - sól,pieprz /często stosowane jako mix w jednym naczynku/ i ewentulanie musztarda....aha....WSZECHOBECNY cukier. Zupy-gęste zawiesiste, obowiązkowa zasmażka przez co każda zupa smakuje tak samo (mąką i tłuszczem).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lancaster @ 13/12/2010, 11:17) Poliwka i Zaliwka dwie dość rożne potrawy , które zdawało mi się umarły śmiercią naturalna wraz z moja SP Babcia ( urodziła się na pograniczu Sląska Austriackiego i Galicji , oczywiście po stronie śląskiej ) . Poliwka była przygotowywana na bazie sfermentowanego mleka ( tyle wiem , dość gęsta ) i podawało się ja zimna do gorących tłuczonych ziemiakow . Zaliwka to zupa na bazie żuru z skwarkami . Szukałem długo tych smaków młodości , aż znalazłem w mało oczekiwanych miejscach , Poliwke w Hotelu Morsko w Jurze K-Cz . Zaliwke w Chęcinach w lokalnym barze , pod inna nazwa zalewajka , ale bez wątpienia to to samo .
Poszperałam w mądrych książkach i nic nie znalazłam. Dziś na konferencji poświęconej szlakom winnym na szczęście znalazły się osoby biegłe nie tylko w tworzeniu dobrego wina na Podkarpaciu ale i znające się na kuchni. Mam przepis na zaliwkę. Nie wiem czy taką jadano u Ciebie w domu, ale przepis wrzucę. U nas to się nazywa w okolicach Rzeszowa zalewajka.
Zalewajka
Garść suszonych grzybów, preferowane białe grzyby (tak u nas nazywa się borowiki), trochę włoszczyzny, kilka kartofli, szklanka żuru, śmietana, słonina,cebula, sól, pieprz.
Grzyby namaczamy i po kilku godzinach gotujemy (nie zmieniamy wody), po ugotowaniu kroimy. W osobnym garnku gotujemy wywar z włoszczyny, kroimy do niego kartofle, gotujemy. Po ugotowaniu łączymy wywary i dodajemy żur wraz ze śmietaną. Po zakipieniu dodajemy słoninę z podsmażoną cebulką i doprawiamy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Każdy region ma swoje obrzędowe potrawy. Chciałam poszukać i naszych bojkowskich (bieszczadzkich), przeglądnęłam kilka mądrych książek i niewiele znalazłam. W reprincie "Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim" Falkowskiego i Pasznyckiego zawarty jest w rozdziale "Obrzędy doroczne" opis zwyczaju wigilijnego związanego z kraczunem czyli specjalnym świątecznym pieczywem w środek którego wkładano główkę czosnku. Niestety, nie znalazłam przepisu na ów specyfik. Ci dwaj etnografowie podali też spis potraw wigilijnych. Wieczerze rozpoczynało spożycie czosnku, potem jadano kapustę, groch, grzyby, kaszę (pęcak lub ryż), pierogi, bobalky, pampuchy ze śliwkami, kutiu, gruszki i jabłka. W bardzo interesującej książce "Bieszczady słownik historyczno-krajoznawczy tom 2 Gmina Cisna" znalazłam fragment spostrzeżeń napisanych przez nauczyciela ze wsi Smerek (1936 r.)"Jadłospis Wieczoru Wigilijnego przedstawia się następująco: żytnie placki z czosnkiem, kapusta z kartoflami, grzyby z kartoflami, ryż na cukrze, pszenica z cukrem, pierogi na oleju konopnym, bób." Spożywane potrawy nie różniły się więc od tych na codzień spożywanych Jedyna różnica to ta, że najadano się do syta. W książce Roberta Bańkosza "Potrawy bieszczadzkie polsko-ukraińskiego pogranicza" znalazłam przepis na "Warenyky z ziemniakami (pierogi z ziemniakami) Składniki: 1 kg ziemniaków, 1 cebula, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka pieprzu, 1/2 kg mąki pszennej Wykonanie: Oczyścić i ugotować ziemniaki, gdy się ugotują to wylać wodę, ugnieść, dodając podsmażaną cebulę, sól, pieprz. Zagnieść ciasto, zrobić warenyky". Czy taką potrawę mogli spożywać Bojkowie? Na co dzień raczej nie, u nas nie uprawiano pszenicy, tylko owies i trochę żyta. Pierogi jadano z maczanką (przepis podałam wyżej). W tejże książce Bańkosza jest przepis na bobalki z makiem (takie robiła moja Mama) "Składniki 1 kg mąki, 1 jajko, 100 g maku, 2 łyżki miodu, 1 łyżka cukru Wykonanie: Ciasto jak na pierogi formować w kuleczki, ugotować, odcedzić. Mak przygotować na słodko, połączyć z kluseczkami, wymieszać. Podawać na gorąco."
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lucyna beata @ 14/12/2010, 21:05) QUOTE(lancaster @ 13/12/2010, 11:17) Poliwka i Zaliwka dwie dość rożne potrawy , które zdawało mi się umarły śmiercią naturalna wraz z moja SP Babcia ( urodziła się na pograniczu Sląska Austriackiego i Galicji , oczywiście po stronie śląskiej ) . Poliwka była przygotowywana na bazie sfermentowanego mleka ( tyle wiem , dość gęsta ) i podawało się ja zimna do gorących tłuczonych ziemiakow . Zaliwka to zupa na bazie żuru z skwarkami . Szukałem długo tych smaków młodości , aż znalazłem w mało oczekiwanych miejscach , Poliwke w Hotelu Morsko w Jurze K-Cz . Zaliwke w Chęcinach w lokalnym barze , pod inna nazwa zalewajka , ale bez wątpienia to to samo . Poszperałam w mądrych książkach i nic nie znalazłam. Dziś na konferencji poświęconej szlakom winnym na szczęście znalazły się osoby biegłe nie tylko w tworzeniu dobrego wina na Podkarpaciu ale i znające się na kuchni. Mam przepis na zaliwkę. Nie wiem czy taką jadano u Ciebie w domu, ale przepis wrzucę. U nas to się nazywa w okolicach Rzeszowa zalewajka. Zalewajka Garść suszonych grzybów, preferowane białe grzyby (tak u nas nazywa się borowiki), trochę włoszczyzny, kilka kartofli, szklanka żuru, śmietana, słonina,cebula, sól, pieprz. Grzyby namaczamy i po kilku godzinach gotujemy (nie zmieniamy wody), po ugotowaniu kroimy. W osobnym garnku gotujemy wywar z włoszczyny, kroimy do niego kartofle, gotujemy. Po ugotowaniu łączymy wywary i dodajemy żur wraz ze śmietaną. Po zakipieniu dodajemy słoninę z podsmażoną cebulką i doprawiamy. Wesołych Świąt Lucyno Beato Dziękuję ze zadałaś sobie trud , co do uzupełnienia mojej wiedzy co do ginącej kuchni regionalnej Pięknej Ziemi z której moja szanowna przodkini pochodziła , co prawda nie przypominam sobie grzybów w zaliwce Ale to detal , widocznie znasz wersje galicyjska Ciekawi mnie czy spotkałaś się z ciekawa potrawa pod nazwa Czernica Jest to zupa z kaczej krwi z cukrem , brr ohyda , jadłem do czasu kiedy zrozumiałem z czego to się robi
|
|
|
|
|
|
|
|
Nawzajem, wesołych Świąt i miłego obżarstwa Umieram z przejedzenia. Na szczęście z czerniną vel czarną polewką spotkałam się dawno temu i to na lekcji języka polskiego. Współczułam Adasiowi z tego powodu. Tych polewek zjadał dość dużo. Jedna z czernic została mu podana przez rodziców naszej krajanki Henrietty Ewy Ankwicz, jej matką była Anna z Łempickich, a babką słynna Barbara Łempicka z domu Bal. Spotkali się chyba w 1830 r., razem zwiedzali zabytki Rzymu. Tak o niej pisał zakochany poeta "Mój Cziczerone, dziecinne masz lice, lecz mądrość starca nad twym świeci czołem; poprzez rzymskie bramy, groby i świątnice Tyś przewodniczym był dla mnie aniołem..." Matce Henrietty nie spodobało się zainteresowanie Mickiewicza, wysłała za spacerująca parą służącą aby ta strzegła czystości hrabianki. I ustrzegła. Adam zuchwale dotknął dłoni Henrietty. To był powód aby podać mu czernicę. Ewa przez pewien czas mieszkała w bieszczadzkiej Średniej Wsi.
|
|
|
|
|
|
|
|
Przeszukując księgozbiorek natrafiłam na interesującą, bardzo barwną, napisaną z pazurem opowieść Katarzyny Łebkowskiej "Dziś nie ma co opowiadać, czyli Boże Narodzenie wśród Bojków", która ukazała się w numerze 21 "Płaju". Dawno nie czytałam tak zajmującej relacji z podróży. Autorka odwiedziła Różankę Niżną znajdująca się na ukraińskiej Bojkowszczyźnie. Opisuje kilka dni z życia tamtejszej rodziny baby Anny i jej sąsiadów. Autorka spisuje skrzętnie wspomnienia baby Paraski pamiętającej dawne czasy: "teraz to wszystko po nowemu, nie ma co opowaidać. A dawniej...już na Święty Wieczór nic tylko się strawę warzyło. Warzyli się gołąbki ze skryżałki, to jest kiszonej kapusty. z owsa robiło się krupy. Wieczorem namoczone rano się warzyło. A gazdynia ubierała się na biało i białą chustę zawiązała na głowie, i brała tę kapustę, skryżałkę, i tak przemawiała, trzy razy: "Jako ja biała, taka aby u mnie kapusta urodziła się biała". Wtedy już wstawiali kapuśniak i krupy owsiane, czyściutkie. I grzyby, co latem w lesie nazbierali". Katarzyna Łebkowska posiada bardzo dużą wiedzę dotyczącą wierzeń Bojków i etnografii Karpat. Opowiada o magicznych właściwościach czosnku, miodu, o sacrum stołu wigilijnego. Mnie szczególnie zainteresowała sprawa diducha - słomianego chochoła, którego moja Mama czasami też dawała do pokoju, gdzie odbywała się Wigilia. Bardzo interesująca jest też opowieść związana z chlebem obrzędowym o którym wspominali Falkowski i Pasznycki. Opis jak sprzed lat. "Pośrodku stołu baba Anna kładzie chleb. Nie sklepowy, ale duży, okrągły, domowy chleb, obwiązany na krzyż lnianym powrósłem, który dzięki temu ma zyskiwać moc leczniczą. dawniej wierzono, ze takiej mocy nabiera wszystko, co ma związek lub styczność ze świątecznym stołem. Chleb ten będący symbolem rodzinnego dobrobytu, ma również zapewnić bogactwo i urodzaj w nadchodzącym roku. O wróżbach z nim związanych tak opowiada baba Paraska: - Wychodzi gazda do izby, a kereczun miał być upieczony, wielki. I puszczał go od progu, gdzie się on potoczy, ten kereczun. dokąd się ten chleb poturla. Jak się poturla ku ławie, kiedyś stół ławą się nazywało, to tego roku ktoś umrze w tej chacie. A jak się potoczy ku przypieckowi, wieki urodzaj będzie tego roku. Bardzo się gospodarzowi powiedzie. Tak trzy razy puszcza ten bochen, dokąd on się poturla. A potem bierze lnianą przędzę, obwiązuje na krzyż ten chleb, kereczun i kładzie koło snopa. Kereczun to nie tylko obrzędowy chleb, ale także znana etnografom nazwa dawnego, przedchrześcijańskiego święta zimowego słońca. Słońce odgrywało szczególnie ważną rolę w społeczeństwach rolniczych., gdzie postrzegane było jako główny czynnik umożliwiający płodność i wzrost roślin. według jednej z teorii słowo kereczun podchodzi od imienia czczonego przez pogańskich Słowian bóstwa Krt, z czasem nazwa przeniosła się na okres świąt zimowych, a potem na obrzędowy chleb." To oczywiście tylko małe fragmenciki opowieści z podróży nie tylko w przestrzeni ale i czasie.
|
|
|
|
|
|
|
|
"Regionalna kuchnia polska Kolekcja Małopolska "
Kilka tygodni temu będąc na poczcie zauważyłam serie książek kucharskich, skoszona ceną - 3.50 zł - zakupiłam tylko dwie. Teraz bardzo tego żałuję, przepisy umieszczone w tych książeczkach okazały się znakomite. Niestety, cała seria wprost błyskawicznie została rozsprzedana wiec pozostała mi tylko nadzieja, że wydawnictwo zrobi dodruk.
Na pierwszy ogień poszły przepisy z Małopolski. Moim daniem ten tomik powinien nosić nazwę kuchnia galicyjska. Zaprezentowane tu dania są bowiem charakterystyczne dla wytworzonej na przełomie XVIII i XIX w. kuchni galicyjskiej w dużej mierze będącej pod wpływem kuchni innych narodów: czeskiej, niemieckiej, żydowskiej, węgierskiej i naszej wołoskiej. Bogactwo smaków jest olbrzymie, łączy je jednak pewien charakterystyczny zestaw produktów np. kasze, podroby, bakalie,grzyby, przypraw wykorzystywanych przy komponowaniu dań. Kuchnia galicyjska pachnie kminkiem, makiem, czarnuszką, czosnkiem, goździkami. Bardzo ważnym składnikiem i zarazem wyróżnikiem tejże galicyjskości jest kuchnia miasta Krakowa wzorowana w dużej mierze na wiedeńskiej. Wśród potraw charakterystycznych dla kuchni krakowskiej są: biały barszcz z białą, parzoną kiełbasą, maczanka, sznycel po wiedeńsku, jaja po wiedeńsku, kaczka po krakowsku z kaszą i grzybami, no i słynna i pyszna kiełbasa liskiecka. Kuchnia krakowska to desery: drożdżówki z śliwkowymi powidłami, żydowskie obwarzanki z makiem lub sezamem, tort Sachera , Piszinger, sernik po wiedeńsku.
O nie, dalej nie będę wymieniać tych wspaniałości, ślinka mi napłynęła do ust.
Spis treści Rozdział I Przystawki Rozdział II Zupy Rozdział III Dania główne i dodatki Rozdział IV Ciasta i desery Bibliografia Indeks potraw
Tytuł "Regionalna kuchnia Polska Małopolska" Zebrała: Marta Orłowska Wydanie: Stron: 112 ISBN: 9788360719053 Wydawnictwo: O-press. sp. z o.o. Kielce
"Maczanka po krakowsku Ilość porcji: 4-5; kaloryczność: 230 kcal (100g) - potrawa łatwa i średniodroga, czas przygotowania: 20 minut - czas oczekiwania: 60 minut
Składniki: 50 dag schabu 2 łyżki smalcu 1 dag mąki 20 dag cebuli sól, pieprz mielony kminek keczup 8 ukośnie pokrojonych grzanek z bułki wrocławskiej
Wykonanie: Mięso umyć, oddzielić od kości, natrzeć solą, pieprzem, kminkiem i pozostawić na miejscu na 24 godziny. Następnie posypać mąką, zrumienić na rozgrzanym smalcu, skropić wodą i dusić na małym ogniu pod przykryciem. Miękkie mięso wyjąć, pokroić w cienkie plastry, usmażyć, dodać do sosu, doprawić. Cebulę obrać, opłukać, pokroić w półplasterki,usmażyć. Do sosu włożyć grzanki na minutę, wyjąć, ułożyć na półmisku przekładając plastrami schabu. Skropić sosem, obłożyć cebulą, polać keczupem i od razu podawać.
Czy wiesz że: schab obejmuje mięso z kością (odcinek grzbietowy i lędźwiowy wieprzowej tuszy). Zawiera najdłuższy mięsień grzbietu tj. polędwicę zewnętrzną. Słoninę ze schabu należy zdjąć, pozostawiając ewentualnie warstwę tłuszczu grubości 2 milimetrów. Z części schabowej tuszy przyrządza się delikatną pieczeń ( po usunięciu kości) lub cenione w kuchni polskiej kotlety schabowe."
Ten post był edytowany przez lucyna beata: 4/02/2011, 16:13
|
|
|
|
|
|
|
|
Kołduny, bliny, chłodnik na botwinie - czyli regionalizmy kuchni litewskiej na terenach Mazur i Suwalszczyzny.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Wśród potraw charakterystycznych dla kuchni krakowskiej są: biały barszcz z białą, parzoną kiełbasą,
Chyba żurek!
|
|
|
|
|
|
|
|
Wspomnianą z obrzydzeniem czarninę z kaczej/gęsiej a nawet świńskiej/ krwi, jada się ze smakiem na Ziemi Dobrzyńskiej. Nie jestem pewien czy to jest centrum, z którego się ta potrawa, może już w średniowieczu rozeszła po sąsiadach, na Kujawy, Mazowsze do którego należała i dalej z zasiedlaniem przez nich Prus (w okolice Grudziądza) i Litwy może nawet pod mickiewiczowski Nowogródek. Są "wersje" na słodko, tak jak opisał Lancaster, z dużą ilością suszonych śliwek, gruszek o winnym smaku dzięki dużej ilości octu. Faktycznie fe , brr. My przyrządzamy bardziej jak "flaki" - solidnie popieprzoną, choć śliwkę i gruszkę dokładamy. Jest to zwykły rosół na kaczce - najlepiej młodziutkiej i swego chowu, z duża ilością warzyw. (Z gęsi i świniaka ma gorszy smak.) Zabarwia się ten rosół niewielką ilością krwi - niecała szklanka na ogromny gar rosołu. Do tego, koniecznie kartoflane kluski, zrzucane łyżką z drewnianego denka do wrzącej wody. /Te same kluski jadamy z wołowym rosołem. Do rosołu z kurczaka, "dzikich ptaszków" czy z młodych gołąbków (nielotów), oczywiście makaron i jeśli ktoś ma babcię , to "sobie wałkowany"./
Coraz rzadziej już jadam czarninę. Mamy nie ma , siostra daleko, ale jak przyjedzie i po drodze gdzieś "kaczkę z krwią" (w słoiku) znajdzie to garnek nagotuje i jemy parę dni. W skansenie w Sierpcu, (na trasie Warszawa - Toruń) można załapać się na taką czarninę. Polecam, jeśli nie zupkę to zwiedzenie skansenu. Nie znajdziecie jednak tam "bidnych placków ziemniaczanych", na które umawiam się od czasu do czasu z moim kuzynem ze Steklina (tego z falsyfikatu mogileńskiego). Jako jedyny ze znajomych, ma jeszcze na chodzie kuchnię węglową z fajerkami, która jest niezbędna do pieczenia tych placków. Właśnie smaży się te placki na rozgrzanej płycie, bez tłuszczu. Potrafią mieć odciśnięte ślady fajerek a nawet ślad po dziurce od haczyka. Jada się ze śmietaną - "bida" ale pycha.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(carantuhill @ 4/02/2011, 16:30) QUOTE Wśród potraw charakterystycznych dla kuchni krakowskiej są: biały barszcz z białą, parzoną kiełbasą, Chyba żurek! Dobrze gada, wina Mu nalejcie!
"Regionalna kuchnia polska Kolekcja Małopolska " str.52
"Wielkanocny żurek małopolski ilość porcji:5-6, kaloryczność: 180 kcal(100g)- potrawa łatwa i tania, czas przygotowania: 10 min - czas oczekiwania: 20 min.
Składniki 2 i 1/5 l wywaru z warzyw 500 ml zakwasu na żur 10 jajek 50 dag białej kiełbasy 50 dag białego sera 250 ml śmietany pieprz, sól, jeden ząbek czosnku
Wykonanie: Do przecedzonego wywaru wlać żur, dodać kiełbasę i pokrojony w kostkę biały ser i jajka ugotowane na twardo pokrojone w ćwiartki. Doprawić pieprzem i posiekanym utartym z odrobiną soli czosnkiem. Zupę zagotować przyprawiając ją śmietaną.
Czy wiesz że Zgodnie z legendą, w lany czwartek do domów gospodarzy w wielu miejscowościach małopolskich zagląda umorusana baba w towarzystwie równie brudnego Cygana. Podobnie jak przed wiekami, obiektem poszukiwań są młode dziewczęta, tyle tylko, że zamiast rocznej służby w świątyni grozi im konieczność wykupu. Wykup, w postaci wolnego datku wrzucanego do garnuszka, można zastąpić buziakiem. Jeżeli dziewczyna pocałuje... babę to uwolni dom od jej obecności. Oczywiście przy okazji baba przytuli dziewczynę do siebie i uczerni ją sadzą noszoną na policzkach."
|
|
|
|
|
|
|
|
Bardzo często spotykam się z pytaniem jaka jest tradycyjna kuchnia bieszczadzka. Prawdę powiedziawszy trudno mi na nie odpowiedzieć albowiem jest to temat bardzo złożony. Moim zdaniem czegoś takiego jak tradycyjna kuchnia bieszczadzka nie było, nie ma i nie będzie. Możemy co najwyżej mówić o tradycyjnych daniach serwowanych kiedyś przez górali rusińskich, którzy żyli na naszym terenie. Bojkowszczyzna w wyniku przesiedleń przestała istnieć, pozostała po niej tylko niewielka spuścizna, w tym kilka przepisów na chłopskie jadło. Nasz region był wielonarodowy, wieloetniczny więc także potrawy które u nas jadano było różnorakie wynikające ze specyfiki danej kultury. Tutaj szczególną uwagę należy zwrócić na kuchnię żydowską. Moim zdaniem należy także pamiętać, że inaczej jadano po dworach, a inaczej w miejskich kamienicach, a zgoła inaczej w chłopskich chatach. Tamta sanocczyzna przestała istnieć. Na teren Bieszczadów i okolic przybyli nowi osadnicy wraz ze swoimi potrawami. Ponad to kuchnia ciągle ewoluuje, zmienia się, dostosowuje do nowych trendów, zwyczajów żywieniowych. Ma na nią niebagatelny wpływ zamożność mieszkańców. Przede mną leży skromnie wydana broszura "Potrawy z Jałowego" wydana w ramach Bieszczadzkich Warsztatów Kulinarnych. Zawarte są w niej przepisy kulinarne z miejscowości Jałowe położonej nieopodal Ustrzyk Dolnych. Wsi słynącej z tego iż jest w dużej mierze zasiedlona tu w ramach akcji "HT" i koła gospodyń wiejskich. Tutejsze panie, słynne na okolicę Zamłynianki znakomicie gotują, pieką i wyrabiają tradycyjne pieczywo. Opublikowane w broszurze przepisy są ich autorstwa. Potrawy są smaczne, dość łatwe w wykonaniu i tanie. Gorąco je polecam, przeważnie jest to niebo w gębie.
Spis treści Wstęp Placek z jabłkami Pierogi z kaszą gryczaną i ziemniakami Palantas (babka ziemniaczana) Krężalki Pierogi z kapustą i kaszą jęczmienną Paluszki z grzybami i mięsem Gołąbki z ziemniakami Proziaki Stolniki Nalewka zamłyńska Gołąbki bieszczadzkie Sernik z kokosami kapusta z grochem lub fasolą Bigos po jałowsku Ciastka Eli Knysze Chleb zamłyński Ciastka francuskie na piwie Pierogi Bieszczadzki miód nektarowy (kwiatowy)
Tytuł: "Potrawy z Jałowego" Opracowanie: Robert Bańkosz, Jacek Łeszega Wydanie: I Stron: 24 ISBN: 83-922885-7-2 Wydawnictwo: Bieszczadzkie Centrum Informacji i Promocji Ustrzyki Dolne
Na początek to co tygrysy lubią najbardziej. Paluszki mogę jeść w każdej wersji, nawet tej najprostszej czyli świeżo ugotowane polane masłem z przyrumienioną bułką tartą i popijane mlekiem.
"Paluszki z grzybami i mięsem Składniki: - 50 dag ugotowanych ziemniaków - 15 dag mąki ziemniaczanej - 1 jajko - sól Farsz: - 25 dag mięsa mielonego - 10 dag pieczarek - 1 jajko - olej - sól
Sposób wykonania: Pieczarki umyć, posiekać i smażyć na oleju wraz z mięsem. Podlać troszkę wodą i poddusić. Do zimnej masy dodać jajko, sól i pieprz do smaku. Ziemniaki zemleć maszynką, dodać mąkę, sól, jajko, zagnieść ciasto. Na uformowane prostokąty kłaszcz farsz, zalepiać i ugotować. Podawać z sosem i skwarkami. Wykonanie: Teresa Dwornicka"
Regionalna, znakomite polane masłem. W dzieciństwie gorące proziaki smarowałam masłem i zjadałam z mlekiem. Pyyycha.
"Proziaki Składniki -1/2 kg mąki - 2 szklanki zsiadłego mleka - 2 łyżeczki sody oczyszczonej - 1/2 łyżeczki soli
Sposób wykonania: Z tych wszystkich składników robimy ciasto. Ciasto takie jak na pierogi, robimy placki i pieczemy na blacie kuchni. Wykonanie: Anastazja Krech"
I coś dla panów
"Nalewka zamłyńska - 3 1/2 l wody - 1 kg winogron czerwonych - 1 kg cukru - 30 dag liści (maliny, wiśni)
Sposób wykonania: Gotować 30 minut, ostudzić, przecedzić i dodać 1/2 l spirytusu. Wykonanie: Jadwiga Widomska."
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|