|
|
Pisanie prac dyplomowych w PRL
|
|
|
aoeuidhtn
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 99.204 |
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj wszystko robi się na kompie, nawet nie trzeba wychodzić z domu żeby pokazać promotorowi pracę, wydrukować też można samemu. Jak było kiedyś? Czy pisało się prace na maszynie do pisania (też pewnie nie każdy miał), czy ręcznie, czy na uczelniach były jakieś publiczne komputery? Co końcowo trafiało do archiwum?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(aoeuidhtn @ 1/03/2016, 11:26) Dzisiaj wszystko robi się na kompie, nawet nie trzeba wychodzić z domu żeby pokazać promotorowi pracę, wydrukować też można samemu. Jak było kiedyś? Czy pisało się prace na maszynie do pisania (też pewnie nie każdy miał), czy ręcznie, czy na uczelniach były jakieś publiczne komputery? Co końcowo trafiało do archiwum? Pisało się ręcznie. A potem szukało się i oddawało paniom, które specjalizowały się w przepisywaniu prac na maszynie do pisania. Najczęściej pracowały w różnych biurach, np. w ZUSie. Robiły to jako fuchy często w godzinach pracy i na służbowych maszynach.
|
|
|
|
|
|
|
|
Emigrant: dokladnie to ! W polowie lat 70-tych maszynistka zarabiala 1600-1800 owczesnych zlotych miesiecznie. Za przepisanie na maszynie pracy dyplomowej (jej papier (na pewno "sluzbowy"), prawidlowe ulozenie druku, szybko) mogla krzyknac 200-400 zl. 2-3 prace miesiecznie - i nagle miala sporo ekstra kasy.
N_S
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(N_S) Emigrant: dokladnie to ! W polowie lat 70-tych maszynistka zarabiala 1600-1800 owczesnych zlotych miesiecznie. Za przepisanie na maszynie pracy dyplomowej (jej papier (na pewno "sluzbowy"), prawidlowe ulozenie druku, szybko) mogla krzyknac 200-400 zl. 2-3 prace miesiecznie - i nagle miala sporo ekstra kasy.
Stawek nie pamiętam. Pamietam, że było liczone od strony, a za różne tabelki, wykresy, diagramy i tego typu "extrawagancje" były extra dopłaty bodajże.
Potem nadeszła epoka komputerów, ale i wtedy na poczatku w tej kwestii nic się praktycznie nie zmieniło. Dostępność komputerów była tak mała, że szukało się pani, która przepisze rękopis na komputerze zamiast na maszynie.
Ten post był edytowany przez emigrant: 1/03/2016, 13:39
|
|
|
|
|
|
|
aoeuidhtn
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 99.204 |
|
|
|
|
|
|
Dzięki za odpowiedzi. Nie wyobrażam sobie życie w tamtych czasach chociaż pewnie uznałbym to wszystko za normalne.
|
|
|
|
|
|
|
|
W "epoce komputerów" czyli w 1997 technicznie pisałem pracę na win 3.11 ale całość była omawiana na wydrukach. W związku z tym zamiast 50 stron pracy wydrukowałem około 500, na które nanosiłem poprawki z promotorem itp. Ta praktyka jest ciągle stosowana, ponieważ starsi ludzie nie lubią czytać na monitorze. To nie zarzut merytoryczny - po prostu oni całe życie czytali słowo drukowane, a dziś młodzi ludzie przeczytali więcej rzeczy na ekranie niż na papierze, więc mają inną percepcję wzrokową.
Pisanie odręczne lub nawet na komputerze bez internetu było najlepszym zabezpieczeniem przed plagiatowaniem. Kiedy ja znalazłem coś w bibliotece, co mi pasowało, to i tak wolałem napisać po swojemu, niż zrzynać. Z resztą w przypadku magisterek przykłada się większą wagę do samodzielności i umiejętności przedstawiania tematu, niż do wartości merytorycznej (to oczywiście uproszczenie).
Cieszę się, że nie musiałem pisać ręcznie, ale w porównaniu z tym co jest obecnie, też nie miałem lekko. Dla mnie najgorsze było przepisywanie ze źródeł (legalne cytowanie), jak i samo znajdowanie źródeł. Najłatwiej docenić wyszukiwarki internetowe, jeśli wcześniej korzystało się z kartonikowych indeksów bibliotecznych.
Przypominam, ze temat watka dotyczy okresu PRL. Nie jest mi wiadome, ze w 1997 roku dalej istniala PRL. Jesli jestem w bledzie, prosze o sprostowanie. Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 1/03/2016, 15:30
|
|
|
|
|
|
|
|
Znane mi maszynistki w latach 80tych stać było na ściąganie z Austrii elektronicznych maszyn do pisania, których wtedy nie można było kupić w kraju. Pamiętam, że te panie, które miały takie maszyny, miały naprawdę niezły biznes na przepisywaniach. Tekst wyglądał dużo ładniej, a jednocześnie była możliwość korekty przed wydrukowaniem.
Jednocześnie sam nieźle sobie dorabiałem na przepisywaniu i drukowaniu prac, ale to już "wyklęta" epoka pierwszych pecetów i Windowsa 3.1
|
|
|
|
|
|
|
|
Mój ojciec w latach 60 tych mimo iż miał prywatnie dostęp do maszyny do pisania i na niej pisał sporą część pracy, to potem i tak zaniósł do przepisania i oprawienia. Praca wyglądała ładniej i w sumie przetrwała po dziś dzień.
|
|
|
|
|
|
|
|
Piszę jak kura pazurem. Pracę zaczęła mi przepisywać kobieta która miłą pojęcie o chemii i nawet nie robiła błędów ale rozchorowała się poważnie i na gwałtu rety szukałem innej. Ta nie miała o chemii pojęcia i zrobiła z pracy potworka, zużyłem olbrzymie ilości korektora ( taki biały gęsty płyn w buteleczce z pędzelkiem). Potem ktoś to trochę pokątnie oczywiście na państwowym papierze kserował. Promotor stwierdził, że praca na granicy przyjmowalności, ze względu właśnie na wygląd. Ale "dzięki" temu, że miałem poważnego stresa w związku z jej technicznym wykonaniem, nie zdążyłem się zestresować przed obroną.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|