|
|
Idealizowanie Słowian?, Pytanie od laika do ekspertów
|
|
|
stanleyek
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 1 |
|
Nr użytkownika: 66.348 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Witajcie forumowicze - jest to mój pierwszy post na forum Tak się złożyło, że trafiłem w Szczecinie na obchody Nocy Kupały i w związku z tym chciałbym rozwiać kilka moich wątpliwości. Jako, że nie jestem znawcą tej dziedziny zwracam sie do was z prośbą o ewentualne sprostowanie i odpowiedzi na pytania. Otóż przy okazji tych obchodów miała miejsce inscenizacja historyczna obrazująca życie tych ludów na terenach Pomorza Zachodniego itd. Lektor zapalczywie opowiadał o tym, że:
Słowianie nie znali pojęcia "złodziej", gdyż był to lud opływający we wszelkie luksusy - nigdy nie brakowało mięsiwa na stole, a jak wiadomo człowiek najedzony to człowiek uczciwy. Nie było oszustw, waśni itp. Wszyscy byli szczęśliwi i uśmiechnięci (oczywiście dopóki nie odwiedzali ich Wikingowie), a gdyby jeszcze tylko mieli winne latorośle prawdopodobnie robiliby najlepsze wino na świecie :-). Lecz wina jak wiadomo im nie brakowało bo mieli wyśmienity pitny miód, który w zupełności zaspokajał ich potrzebę napawania się jakimś wybitnym alkoholowym trunkiem.
Ludy słowiańskie były bardzo gościnne i jak tylko pojawił się przyjezdny witali go czym tylko najlepszym mogli (co podobno opisał jakiś kronikarz, którego mienia niestety nie pamiętam).
Interesujące też było przedstawienie samych obrzędów Nocy Kupały, które jak mi się do tej pory wydawało, kończyły się wielkim chlaniem i pijanymi harcami wokół ogniska.
Jaka mogłaby być przewidywalna umieralność dzieci w tych czasach? Średni wiek życia? Choroby nie nękały ludzi, którzy większość czasu łazili po lesie? I jeśli o lasy chodzi - jaki był prawdopodobny stopień zalesienie Polski w tamtym okresie?
I słowo jeszcze o Wikingach, którzy podobno byli świetnymi strategami. W moim odczuciu przypłynięcia (na super szybkich i super zwrotnych jak to przedstawiono), wywalenie się z tej łodzi i uderzenie hurmą na położoną przy brzegu wieś, ograbienie jej, wybicie wieśniaków i szybki powrót do łodzi nie były wyczynami, którym można nadać miano "strategii".
Słowo o inscenizacji walki - czy w rzeczywistości woj tłukący mieczem jak cepem miał jakąkolwiek szansę na przeżycie na polu bitwy?
Jeśli odeślecie mnie do Googli - trudno, nie mam niestety czasu zajmować się tematem dogłębnie, toteż będę wdzięczny za waszą pomoc.
PS Na ostatnim koncercie był facet, który wymachiwał włosami i grał na jakiejś, prawdopodobnie trzystrunowej "bałałajce", z długim wąskim gryfem - jaki mógł to być instrument?
|
|
|
|
|
|
|
Stary Fryc
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 5 |
|
Nr użytkownika: 59.651 |
|
|
|
Michal Chrzanowski |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Mnie osobiście spodobał się sposób zawierania "małżeństw". Kobieta wybiarała mężczyznę i udawali się razem na "spoczynek", jeśli kobieta była dziewicą mężczyzna miał prawo ją odrzucić , argumentując , iż gdyby była dobrą kandydatką na partnerkę , to ktoś inny by ją już posiadł.
|
|
|
|
|
|
|
|
No to przerąbane miały te słowiańskie "kobity"! Pamiętacie opis u Dowiata w "Chrzcie Polski"? No ale to był sytuacja w ochrzczonej juz Polsce, gdzie dbano o to by społeczeństwo nie cudzołożyło.
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
|
Niekoniecznie miały przerabane Wszystko zależy od pentających się i przy okazji pętających Słowianki Wikingów - głupio być sprzedanym za paciorki, a nawet fibulę
|
|
|
|
|
|
|
|
No cóż, głupio też było być wymytym, dobrze ubranym i ozdobionym, najedzonym i napitym, upitym i zgwałconym, po czym zasztyleptowanym i jednocześni duszony, a później spalonym na stosie obok swojego nowego męża. Tak to było nad Wołgą wedle relacji Ibn Fadlana. Wcale nie fajnie też było spotkać się po roku na grobie swojego pana, zapytanym przez jego żonę - wdowę, czy czy bardzo kochałaś mojego męża, zgodzić się, zjeść dobrze, upić się i powiesić... to też z opisów arabskich.
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
|
Żarty żartami, a myślę że założyciel wątku zasługuje na jakąś racjonalną odpowiedź, bo widać, że myśli i że trochę wysiłku w ułożenie swojego postu włożył.
Ja się tam na Słowianach, ani na archeologii, ani na Wikingach nie znam. Ale na rolnictwie trochę tak.
Co mamy w tym czasie w tej dziedzinie? Gospodarkę wypaleniskową. W praktyce - półkoczwoniczą. Rośnie sobie puszcza. Potrzebujemy pola. Czyścimy więc fragment tej puszczy z poszycia, podkładamy ogień, jak się spali - używając nader prymitywnego radła spulchniamy nawiezioną popiołem ziemię i siejemy, co tam jest nam potrzebne: jęczmień, żyto, rzepę, buraki (jak wiadomo z Lema: nie ma Słowian bez barszczu!). W pierwszym roku mamy naprawdę duże szanse na znakomite plony! W drugim - już gorzej. A po kilku latach, jeśli nie chcemy umrzeć z głodu, musimy porzucić ten kawałek pola, z takim trudem przysposobionego pod uprawę i czekać lat kilkadziesiąt najmarniej, by tam puszcza odrosła i by znowu móc ją wypalić - a tymczasem przenosimy się z naszymi uprawami na nowy kawałek dziewiczej puszczy. I tak dalej. I tak dalej. Co kilka lat. Wymaga to ogromnego terenu. W żadnym razie nie daje nam gwarancji przeżycia. Równowaga ekologiczna i ekonomiczna jest dość chwiejna i byle gradobicie może sprawić, że umrą nam z głodu wszystkie dzieci. Na przykład. A jak się jeszcze, Światowidzie ratuj, przypałętają jacyś Wikingowie czy inna zaraza, to już tylko korę z drzew gryźć i o pomstę bogów prosić... Ciężkie życie. Nic dziwnego, że jeśli akurat trafiły się dobre plony i żadnej kary boskiej na horyzoncie widać nie było, to żeby to uczcić, trzeba było aż orgię urządzać! Sam bym po sianokosach popląsał, jeno mnie plecy zbyt bolą..!
|
|
|
|
|
|
|
|
W tym okresie Słowianie całkiem dobrze się odżywiali w późniejszych wiekach się to trochę popsuło . poza polami mieli ogródki w których jak na ówczesne standardy uprawiali sporo warzyw ponadto lasy nieuregulowane rzeki i mamy bogatą i urozmaiconą dietę po za tym mieli dobry dostęp do soli. Z złodziejstwem to oczywiście nieprawda niestety nie zapamiętałem jaka była za to kara.
|
|
|
|
|
|
|
|
To jest historyjka z kroniki Ibrahima Ibn Jakuba i odnosi się do... Bułgarek. Natomiast jestem nieco sceptyczny. Dlaczego? Ibrahim był muzułmańskim handlarzem i jego kronika była opisem podróży do źródła "żywego towaru". Otóż cena kobiety-Słowianki, po dostarczeniu na miejsce gdzieś w Imperium Muzułmańskim była zawrotna. Jednocześnie po wielokrotnym przejściu z rąk do rąk z reguły nie była ona dziewicą. Czy nabywca nie mógł się czuć nieco oszukany? Czy zgrabna historyjka opisująca, że tak było od początku nie miała na celu osłodzenie tego faktu nabywcy końcowemu?
QUOTE(Stary Fryc @ 21/06/2010, 16:37) Mnie osobiście spodobał się sposób zawierania "małżeństw". Kobieta wybiarała mężczyznę i udawali się razem na "spoczynek", jeśli kobieta była dziewicą mężczyzna miał prawo ją odrzucić , argumentując , iż gdyby była dobrą kandydatką na partnerkę , to ktoś inny by ją już posiadł.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(stanleyek @ 21/06/2010, 16:06) W moim odczuciu przypłynięcia (na super szybkich i super zwrotnych jak to przedstawiono), wywalenie się z tej łodzi i uderzenie hurmą na położoną przy brzegu wieś, ograbienie jej, wybicie wieśniaków i szybki powrót do łodzi nie były wyczynami, którym można nadać miano "strategii". Tutaj lepiej pasowałoby określenie "taktyka". Strategia to coś zakrojonego na znacznie większą skalę, czyli np. plan ataku na 50 wiosek, wybierając te najsłabiej bronione.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli idzie o Słowian w ogóle i fakt, że tak mało czerpiemy ze słowiańskiej tożsamości, to polecam przeczytać książkę Marii Janion pt. "Niesamowita Słowiańszczyzna" - nie jest to może książka historyczna, ale przedstawia kwestie związane ze Słowianami, w tym właśnie mit idealnych Słowian.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Elevander @ 7/08/2011, 15:43) Jeśli idzie o Słowian w ogóle i fakt, że tak mało czerpiemy ze słowiańskiej tożsamości, to polecam przeczytać książkę Marii Janion pt. "Niesamowita Słowiańszczyzna" - nie jest to może książka historyczna, ale przedstawia kwestie związane ze Słowianami, w tym właśnie mit idealnych Słowian.
No nie wiem - pani profesor opisuje raczej powiązaną literaturę romantyczną (od której jest specjalistą), biada z pozycji lewicowych że słowiańszczyzna jest atrakcyjna głównie dla nacjonalistów i prawicy, zakrapiając to wszystko rozważaniami o naszej pozycji między wschodem i zachodem i jak wpływa to na nasze stosunki ze Słowianami Wschodnimi. Generalnie - misz masz (co nie jest niczym niezwykłym, książka jest kompilacją artykułów autorki na około-słowiańskie tematy).
Książka do pięt nie dorasta jej pracy o wampirach w literaturze.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|