|
|
Jak utrzymywać się z pracy dot. historii ?,
|
|
|
Besdiplonu
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 1 |
|
Nr użytkownika: 1.323 |
|
|
|
|
|
|
Zastanawiam się jakie korzyści można czerpać zajmując się historią. Czy można się temu poświęcić i z tego żyć ? Jeżeli tak to proszę o pomysły. Czy nie jest jednak tak, że zajmowanie się historią zaczyna ograniczać się - w dzisiejszym świecie do uczniowskich fascynacji lub co najwyżej własnego hobby i ... na tym koniec.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jako nauczyciel - nie masz szans żyć na przyzwoitym poziomie. Po rocznym stażu zarabiasz mniej niż 1000 zł na rękę. Potem ileś lat na zrobienie ścieżki kariery, z niewielkimi finansowymi awansami po każdym stopniu. I dodatkiem za wysługę lat. Max. ok. tysiąca pareset zł po wielu latach pracy. Nie ma po co się starać. Do tego niski szacunek społeczny, pomiatanie przez kierownictwo szkoły, rodziców i dzieci, które kompletnie mają nauczycieli gdzieś. Kompletnie nieopłacalna praca. Podobnie płatne są prace w bibliotekach, archiwach i muzeach. Zwykłe biblioteki płacą jeszcze mniej, biblioteki naukowe na podobnym poziomie, przy czym w bibliotekach nie ma prostej kariery. Stanowisko starszego bibliotekarza, czy zwykłego bibliotekarza osiąga się jedynie dzięki dobrej woli dyrektora (nie ma kuratorium, które do tego zmusza kierownictwo) - równie dobrze możesz pracować kilkanaście lat bez awansu zawodowego (a co za tym idzie, finansowego) - i nie możesz nic na to poradzić. Nigdzie się nie odwołasz - po prostu nie istnieje taka instancja.
Nikły procent osób, które skończyły studia historyczne, ma szansę pracy na jakiejś uczelni. Trzeba sobie uświadomić jednak, że z reguły przyjmuje się jednego nowego asystenta na 2-3 lata, na większych uniwersytetach może troszkę częściej. Jest niezwykle mała rotacja stanowisk, bo profesorowie często pracują na uczelni nawet już na emeryturze i blokują etaty. Stanowiska od habilitowanego wzwyż są dożywotnie i nieusuwalne. Nie ma żadnego systemu weryfikacji pracowników naukowych i nie zwalnia się tych, którzy prezentują niski poziom naukowy. Jedynie plagiat czy inna afera z reguły, acz nie zawsze, powoduje zwolnienie z pracy. Co więcej, profesorowie największej uczelni w regionie (i wykładowcy) z reguły obsługują podobne wydziały wszystkich innych humanistycznych szkół w regionie. Pełnią tam analogiczne stanowiska, prowadzą podobne katedry. Czyli nawet, jeśli chcesz pracować na uczelni prywatnej - z reguły masz do czynienia z tymi samymi ludźmi, co na państwowej uczelni - którzy blokują te stanowiska. Z tych wszystkich powodów: tj. dużo większej ilości chętnych, niż etatów na uczelniach, nowi pracownicy zawsze muszą mieć co najmniej doktorat (albo b. duże znajomości i plecy, albo i to i to) - aby być przyjętymi do pracy na uczelni. Zarobki zwykłego asystenta nie są duże, nieco większe niż nauczycieli. Jednak płacą Ci za to, co (teoretycznie) lubisz robić. Awans zaczyna się po habilitacji. Jeśli jesteś ceniony w środowisku i masz kilka ładnych publikacji na koncie, jest już coraz łatwiej: wykłady na innych uczelniach, konferencje zagraniczne, książki i artykuły, książki popularyzujące, na których zarabia się najwięcej, zawsze wpadnie nowy etacik czy seria wykładów i jakoś się to kręci. Profesor belwederski może zarobić kilkanaście tysięcy zł. Sławy zarabiają jeszcze więcej. Oczywiście wszystko zależy od osobistych zdolności i obrotności danego pracownika. Bo same tytuły pieniędzy nie dają.
|
|
|
|
|
|
|
|
W dzisiejszych czasach jeżeli chcesz się poświęcić Historii i żyć na świetnym poziomie to musisz zostać profesorem i wygrać w Totka!
Natomiast jeżeli chcesz aby starczało Ci na podstawowe środki dożycia to doktoracik i praca na uniwerku, jednak jesteś przywiązany do jednego miejsca. Z drugiej strony masz możliwość pracy dodatkowej, np. jesteś tłumaczem, bądź masz własną firmę. Jednak start jest najtrudniejszy.
TKM ma rację, żeby zostać na uczelni to jest naprawdę ciężko to wykonać.
Sądzę, że będąc przeciętnym magistrem w szkole w dzisiejszych czasach jak masz łeb na karku to możesz więcej zdziałać niż będąc doktorkiem na uniwerku.
Policz sobie:
Masz wakacje, możesz w sezonie letim jechac do pracyza graniće. Oprócz tego będąc największym kosiarzem w szkole jesteś zapraszany na wszystkie imprezy i wycieczki. Żyć nie umierać. Ja nie widziałem nauczyciela który by przymierał głodem. Jednak jeżeli decydujesz sie na taką "egzystencję" to musisz również wziąć pod uwagę, żeby nie zakładać zbyt licznej rodziny. Oczywiście żona również musi pracować, bo inaczej bieda. Z czasem nauczyciel też może sie dorobić, jednak nic od razu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(TKM @ Aug 9 2004, 08:30 AM) Max. ok. tysiąca pareset zł po wielu latach pracy. Nie ma po co się starać. Do tego niski szacunek społeczny, pomiatanie przez kierownictwo szkoły, rodziców i dzieci, które kompletnie mają nauczycieli gdzieś. EEE ja szacunek do mojego historyka mam czego nie mogę powiedzieć o kolegach..... Poza tym na szacunek trzeba sobie zasłużyć
|
|
|
|
|
|
|
|
Nauczyciele sami ponoszą koszty uczestniczenia w wycieczkach szkolnych, nigdy nie spotkałem sytuacji, żeby ktoś za nich płacił. Trudno dorobić jako historyk w szkole, bo jak? Korepetycji z historii nikt nie bierze. A po za tym niewiele jest czasu na to dorabianie, bo przecież musisz się przygotowywać do lekcji, sprawdzać klasówki i prace domowe, etc. Nie widziałeś nauczyciela, który przymierał głodem, bo albo są to nauczycielki, które mają dobrze ustawionych mężów, albo faceci, którzy nie pokazują nic po sobie.
|
|
|
|
|
|
|
|
TKM
To co mam zmienić płeć aby zajmować się Historią?
Może jak juz ochłoniemy po tym wejściu do Unii i przestanie być taki nacisk na języki obce to powrócimy do odnawiania swoich korzeni i szukania patriotyzmu, a wtedy Historyk będzie więcej zarabiał.
|
|
|
|
|
|
|
triumphus
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 15 |
|
Nr użytkownika: 1.259 |
|
|
|
|
|
|
Chyba się zawiedziesz Ugedej
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja jednak podzielam opinię kolegi Ugedeja i twierdzę że wkrótce największą wagę będziemy przykłądali do tego co polskie i tradycyjne. Bo patrząc z boku na kształcenie młodych można dojść do wniosku że najbardziej "olewanym" w szkole przedmiotem jest historia. Tak przynajmniej u mnie było w podstawówce, gimnazjum i jest w liceum. Z historii można uciec, można ściągnąć byle sie nie uczyć. A szkoda...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Może jak juz ochłoniemy po tym wejściu do Unii i przestanie być taki nacisk na języki obce to powrócimy do odnawiania swoich korzeni i szukania patriotyzmu, a wtedy Historyk będzie więcej zarabiał. Do uprawiania historii języki są niezbędne (mówię o poziomie naukowym oczywiście). Szczególnie w historii powszechnej, ale historyk Polski również powinien mieć możliwość korzystania ze źródeł państw sąsiadujących, tym bardziej w epokach przeszłych. Europa się unifikuje i kosmopolityzuje. W dobie internetu, telewizji kablowej i komórek nie ma szans na neo-patriotyzm. Niedługo powszechnym językiem wśród młodzieży będzie język angielski i zastąpi język rodzimy (tak jak jest to np. w krajach skandynawskich). Jedyna szansa na większe pieniądze dla historyków to większy nacisk Unii na oświatę i fundusze dla niej. Ale nie sądzę: jest tysiące 'ważniejszych' spraw. Więc nie ma co liczyć na taki obrót sprawy.
QUOTE To co mam zmienić płeć aby zajmować się Historią? Wiesz, zawsze możesz znaleźć bogatą żonę, która będzie Cie chciała utrzymywać, albo, co bardziej prawdopodobne, możesz zostać gejem
|
|
|
|
|
|
|
|
TKM
U mnie na Historii jak dotychczas były dwa obowiązkowe języki nowożytne i łacina.
Teoretycznie chyba to wystarczy, jednak obcięli jeden nowożytny własnie z powodu braku kasy.
Oczywiście ze względu na zbyt dużo tych języków na raz, ich prowadzenie jest naprawdę nie adekwantne do poziomu jaki prezentuja niektórzy studenci!
"polacy-cwaniacy itp."
Jeżeli chodzi o znalezienie bogatej żony to jestem za! Natomiast zejście na gejostwo narazie nie biore pod uwagę, bo narazie nie muszę. Jeszcze mnie stać na studia
|
|
|
|
|
|
|
|
No co tu takim pesymizmem jedzie! jak dochrapiecie sie prof. i bedziecie kursować miedzy kilkoma uczelniami w swoich klimatyzowanych BMW to zmienicie zdanie
|
|
|
|
|
|
|
|
Fakt
Festina lente!(Śpiesz się powoli) ale również
Non omnes possumus omnia!(Nie wszyscy możemy wszystko)
|
|
|
|
|
|
|
|
No co tu takim pesymizmem jedzie! jak dochrapiecie sie prof. i bedziecie kursować miedzy kilkoma uczelniami w swoich klimatyzowanych BMW to zmienicie zdanie
BMW nie jest samochodem w dobrym guście. Nie strasz kolegów.
|
|
|
|
|
|
|
inhet
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 1.370 |
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Besdiplonu @ Aug 6 2004, 11:05 PM) Zastanawiam się jakie korzyści można czerpać zajmując się historią. Czy można się temu poświęcić i z tego żyć ? Jeżeli tak to proszę o pomysły. Czy nie jest jednak tak, że zajmowanie się historią zaczyna ograniczać się - w dzisiejszym świecie do uczniowskich fascynacji lub co najwyżej własnego hobby i ... na tym koniec. Jako że mamy to speców od historii, można chyba zadać pytanie: czy były takie czasy i miejsca, gdzie i kiedy zajmowanie sie historią było intratne?
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|