Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Uzbrojenie w Powstaniu Listopadowym
     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 11/07/2013, 19:11 Quote Post

Jako artylerzysta z wykształcenia do jednego z powyższych postów wrzuciłbym poprawkę i jednocześnie małą prośbę. Koledzu nie podawajcie zasięgu jakiejkolwiek historycznej broni z dokładnością co do metra...Wyglada to cokolwiek śmiesznie a liczba 1494 m powstała prawdopodobnie przy tłumaczeniu jakiejś anglojęzycznej publikacji i przeliczniu ichniejszych jednostek na metry. Nawet przy współczesnej artylerii(klasycznej czy rakietowej) zasięgi podaje się w zaokrągleniu do setek metrów a w XIX wiecznej to pisałbym nawet około 1500 m bo wysarczy niewielka różnica w naważce prochu (rzecz normalna w tamtych czasach) by odchyłki dochodziły do kilkudziesięciu lub więcej metrów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.918
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 11/07/2013, 22:38 Quote Post

Raczej u nas tzn. w Królestwie Polskim nie stosowano żadnych opóźniaczy wybuchu, szczególnie nie miałoby to sensu dla rakiet stosowanych w polu przeciwko sile żywej przeciwnika. Wspomniany tu kpt. Jaszowski nic o tym nie pisze. Mówi za to wyraźnie, że niezbędna rzeczą do odpalenia ładunku wybuchowego był pracujący do końca ładunek miotający. Po to między innymi stosowano te żywiczne czy też ropopochodne podtrzymywacze ognia.
QUOTE(czarny piotruś)
Koledzu nie podawajcie zasięgu jakiejkolwiek historycznej broni z dokładnością co do metra...Wyglada to cokolwiek śmiesznie a liczba 1494 m powstała prawdopodobnie przy tłumaczeniu jakiejś anglojęzycznej publikacji i przeliczniu ichniejszych jednostek na metry.
Przelicznik pochodzi prawdopodobnie z przeliczenia na metry z sążni rosyjskich lub polskich. Nie siliłem się na przeliczenia. Podałem dane za autorem artykułu panem Tomaszem Katafiaszem. Może rzeczywiście tak dokładne dane przy tak niedokładnym odległościowo do pomiaru rodzaju broni może razić. Ale też daje mimo wszystko pojęcie o skali .
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.557
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 11/07/2013, 23:24 Quote Post

Hej
QUOTE(Sarissoforoj @ 11/07/2013, 22:38)
Raczej u nas tzn. w Królestwie Polskim nie stosowano żadnych opóźniaczy wybuchu, szczególnie nie miałoby to sensu dla rakiet stosowanych w polu przeciwko sile żywej przeciwnika. Wspomniany tu kpt. Jaszowski nic o tym nie pisze.


Może się to u niego inaczej nazywało? Ale po mojemu to opóźniacz w rakiecie z głowicą wybuchową typu granatu był nieodzowny. Ile mógł pracować prosty silnik na czarnym prochu? Obstawiałbym czas pracy rzędu 1 s lub powiedzmy pojedynczych sekund. A lot rakiety na 1,5-2,5 km musiał trwać co najmniej około 10 s (pewnie dłużej). Jeśli głowica miałby być odpalona bezpośrednio przez dopalający się silnik, to wybuchłaby w powietrzu na długo przed upadkiem. Musiał więc być jakiś element, który powodował że wybuch nie następował od razu po dopaleniu się silnika do końca, ale dopiero kilka sekund później. Dzisiaj taki element nazwalibyśmy opóźniaczem.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Santa
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 592
Nr użytkownika: 3.305

 
 
post 12/07/2013, 1:51 Quote Post

QUOTE
Jaszowski tę mieszaninę określa "szmelcem skalnym". Dokładny skład substancji nie był znany, ale jak słusznie zauważyłeś był zapewne pochodną ropy naftowej, znanej ówcześnie jako "olej skalny" (oleum petrae), lub zbliżonych do smoły produktów wytlewania (odgazowywania węgla) łupków palnych węglowych, bitumicznych, ropnych.


Paszkowski podaje skład owego szmelcu. Był on różny w zależności od kraju. W Austrii składał się z (dane w funtach/uncje): 2 antymonu, 2,45 Stupiny, 2 prochu w ziarnach, 6 saletry w proszku i 7 siarki. Dalsze dane w podziale na części niezależnie od masy. I tak w Prusach składał się z 20 cz. prochu w ziarnach, 3 cz. mączki (prochowej jak mniemam, a wiec tego badziewia, które zostawało na samym spodzie przy przesiewaniu prochu w młynach) i 20. cz. siarki. Wreszcie we Francji: prochu 5 cz., mączki 4, saletry 4, siarki 16.
Paszkowski określa, ze była to substancja niezmiernie twarda, a raz zapalona niczym ugasić się nie daje. Używa się on kawałkami do bomb (pocisków moździerzowych) , jeśli te są przeznaczone do zapalenia jakich gmachów
Stupina to rodzaj zapalnika zrobionych z odpowiednio nasączonych nitek bawełnianych, posypanych w trakcie wytwarzania mączką prochową.
J. Paszkowski, Nauka praktyczna kanoniera, Kraków 2008 (reprint wydania z 1830), s. 85-87.

Skład masy palnej do naszych rakiet podaje też Kosiński. Domyślam się, ze do naszych, bo podaje przykład z laboratoriów ros. I tak saletry było tam 8 części, 2 siarki i 2 i 2/3 "węgli miałko tłuczonych". Oprócz tego w tabelce jest jeszcze osiem rodzajów zapraw, w których w różnych proporcjach występują: mączka, saletra, siarka i węgle grubo tłuczone, lub w proszku. Cały proces nabijania ładunku i jego tworzenia jest opisany na s. 188-196 w: J. Kosiński, Zasady nauki artylerii, Warszawa 1820, cz. 1.

Tablica XI przedstawia jak wyglądał proces tworzenia rakiety
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Santa
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 592
Nr użytkownika: 3.305

 
 
post 12/07/2013, 2:09 Quote Post

Eee, nie wiem, czemu, nie chce mi wkleić ilustracji, mimo, ze ma tylko 0,5 mb. Szkoda.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.918
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 12/07/2013, 11:04 Quote Post

QUOTE(Speedy)
Może się to u niego inaczej nazywało? Ale po mojemu to opóźniacz w rakiecie z głowicą wybuchową typu granatu był nieodzowny. Ile mógł pracować prosty silnik na czarnym prochu? Obstawiałbym czas pracy rzędu 1 s lub powiedzmy pojedynczych sekund. A lot rakiety na 1,5-2,5 km musiał trwać co najmniej około 10 s (pewnie dłużej). Jeśli głowica miałby być odpalona bezpośrednio przez dopalający się silnik, to wybuchłaby w powietrzu na długo przed upadkiem. Musiał więc być jakiś element, który powodował że wybuch nie następował od razu po dopaleniu się silnika do końca, ale dopiero kilka sekund później. Dzisiaj taki element nazwalibyśmy opóźniaczem.

Chyba będę musiał sprostować sporo swoich informacji. Przez to, że niezbyt dokładnie doczytałem zakradło się wiele nieprawidłowości. "Skalny szmelc" to w całości ładunek bomb zapalających, tworzący ich siłę ogniową. Dziewięć otworów to otwory prze które wydostawał się ogień środka zapalającego. Otwór dla ładunku miotającego był tylko jeden w dnie łuski, który służył jako dysza, jego rozmiary to około 0,4 kalibru rakiety.
Ładunek miotający z zasady składał się z tych samych produktów co zwykły proch dymny. Przy czym po przez eksperymentowanie Bem zrezygnował z saletry, a w jego miejsce wprowadził mączkę prochową tj. drobno zmielony prochem artyleryjskim (rosyjskim). Ostatecznie ustalił następujące proporcje mieszaniny:
Rakiety duże: mączka prochowa 78%, węgiel 11%, siarka 11%;
Rakiety małe: mączka prochowa 82%, węgiel 9%, siarka 9%.
Nie jestem fachowcem w dziedzinie prochu i przyznam szczerze nie wiem jaki będzie wpływ zwiększenia ilości siarki i węgla na długość procesu spalania. Ale wnioskując logicznie powinien go wydłużyć. Czy stosowano osobne lonty do odpalania ładunku zapalającego, informacji brak. Jedyne co podaje autor artykułu to, że znaczny odsetek rakiet to były niewybuchy, a znaczna część eksplodowała w powietrzu. Za długotrwałym procesem spalania przemawiają też rysunki ówczesnych rakiet w locie z widocznym płomieniem w końcowej fazie lotu. Pamiętnikarze też stwierdzają duży wpływ psychologiczny rakiet na wojska, a jako taki mógł wynikać tylko z płomienia wydobywającego się z lecącej rakiety.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.557
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 12/07/2013, 14:57 Quote Post

Hej
QUOTE(Santa @ 12/07/2013, 1:51)
Paszkowski podaje skład owego szmelcu. Był on różny w zależności od kraju. W Austrii składał się z (dane w funtach/uncje): 2 antymonu, 2,45 Stupiny, 2 prochu w ziarnach, 6 saletry w proszku i 7 siarki. Dalsze dane w podziale na części niezależnie od masy. I tak w Prusach składał się z 20 cz. prochu w ziarnach, 3 cz. mączki (prochowej jak mniemam, a wiec tego badziewia, które zostawało na samym spodzie przy przesiewaniu prochu w młynach) i 20. cz. siarki. Wreszcie we Francji: prochu 5 cz., mączki 4, saletry 4, siarki 16.


Ciekawy skład. Jak widać nie ma w nim żadnego "płynu" ani w ogóle lepiszcza. Jego rolę od biedy mogła spełniać siarka, której w mieszaninie jest dosyć sporo i która potrafi sieciować nie najgorzej. Może i faktycznie, jak pisze w cytowanym przez ciebie fragmencie Prądzyński, cała mieszanka wychodziła twarda jak kamień.

Zastanawia mnie obecność owej "stupiny" (obecnie zwie się to stopina). Tak jak tam dalej napisałeś, to jest po prostu rodzaj lontu - sznur lub nić pokryta z wierzchu mieszaniną kleju i mączki prochowej (współcześnie także innymi substancjami, ale mniejsza o techniczne szczegóły). Służy toto do podpalania mas pirotechnicznych przede wszystkim. Zapala się łatwo i płonie z szybkością kilku-kilkudziesięciu cm/s, a w zamkniętej przestrzeni (np. w rurce) może znacznie przyspieszyć, aż do takiego "strzału" nawet. Co ona właściwie robiła w tej masie i w jakiej była postaci? Jeśli były to posiekane kawałki nitek, to mogły działać trochę jako spoiwo; ale gdy w trakcie palenia się masy docierał do nich płomień to prawdopodobnie "strzelałyby" rozkruszając ładunek, to chyba nie o to całkiem chodzi. A jeśli był to pojedynczy sznur wprasowany w cały ten kram jako zapłonnik, to po co wymieniany jest wagowo jako składnik mieszaniny?

QUOTE(Sarissoforoj)
Chyba będę musiał sprostować sporo swoich informacji. Przez to, że niezbyt dokładnie doczytałem zakradło się wiele nieprawidłowości. "Skalny szmelc" to w całości ładunek bomb zapalających, tworzący ich siłę ogniową. Dziewięć otworów to otwory prze które wydostawał się ogień środka zapalającego. Otwór dla ładunku miotającego był tylko jeden w dnie łuski, który służył jako dysza, jego rozmiary to około 0,4 kalibru rakiety.


To zmienia trochę postać rzeczy. W rakiecie zapalającej opóźniacz nie był potrzebny, masa mogła spokojnie zapalić się od silnika. Kilka funtów tego rodzaju mikstury paliło się pewnie co najmniej przez kilkadziesiąt sekund i rakieta bardzo spokojnie mogła zapalić się i płonąć w locie, a po uderzeniu w cel wywołać pożar. Nie miała ona jeszcze takiego zasięgu, by duża część masy zdążyła się wypalić przed upadkiem.

I jednak była pojedyncza dysza? To też ciekawostka, na ile wiem brytyjskie rakiety systemu Congreve'a miały kilka dysz na obwodzie dna.

QUOTE(Sarissoforoj)
Nie jestem fachowcem w dziedzinie prochu i przyznam szczerze nie wiem jaki będzie wpływ zwiększenia ilości siarki i węgla na długość procesu spalania. Ale wnioskując logicznie powinien go wydłużyć.


Dobrze kombinujesz. Wspomniana zmiana oznacza de facto zmniejszenie ilości utleniacza poniżej optymalnej, a więc całość powinna płonąć wolniej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 14/07/2013, 11:21 Quote Post

Może mały OT, nawet nie w temacie rakiet, wczoraj na zawodach historycznych byłem świadkiem pierwszego strzelania z oryginalnego karabinu skałkowego Brown Bess.
Właściciel się śmiał że było to pierwsze strzelanie tego BB po 200 latach. Z innych sprawnych oryginałów na zawodach można było oglądać dwa Enfieldy 1853 (długie, tzw. "trzybączkowe"), sztucer Brunszwicki i szwajcarski Feldstutzer M. 1851.
Wszystkie one brały udział w zawodach.
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 14/07/2013, 19:30 Quote Post

QUOTE(Sarissoforoj @ 10/07/2013, 21:18)
Zasięg rakiet wynosił odpowiednio małych 1494m i dużych 2348m. Czyli dla tych ostatnich był większy od posiadających największy ówcześnie zasięg jednorogów półpudowych - 2082m. Zasadniczym problemem do rozwiązania była stabilizacja lotu rakiet.
*

To są maksymalne zasięgi skuteczne, czy po prostu maksymalne odległości na jakie rzeczone rakiety i granat z owego jednoroga były w stanie w ogóle dolecieć? Jeśli to pierwsze, to naprawdę nieźle - zważywszy, że zasięg skuteczny ówczesnego działa 6-funtowego to (o ile się nie mylę) jakieś 800-900 metrów, zaś 12-funtowego mniej więcej 1000-1100 metrów...

QUOTE(Sarissoforoj @ 10/07/2013, 21:18)
Tradycyjne rakiety Congrave posiadały stabilizację bambusową, sztywną i odporną na przeciążenia. W Europie, a przynajmniej w Królestwie Polskim, stosowano żerdzie sosnowe, stosunkowo słabe i łamliwe. I to było przyczyną - oprócz małej odporności na wiatr - niskiej skuteczności rakiet.
*

Tzn. koncepcja "kijowego" stabilizatora była wystarczająco dobra na tamte czasy, a jedynie zastosowanie tańszego i łatwo dostępnego substytutu bambusa okazało się niewypałem?

Ten post był edytowany przez karaluch84: 14/07/2013, 20:14
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Santa
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 592
Nr użytkownika: 3.305

 
 
post 16/07/2013, 2:24 Quote Post

Podane przez Sarissoforoj zasięgi, to dystans maksymalny rakiet i granatów.

Speedy jak podasz maila na priv. mogę Ci wysłać pracę Kosińskiego i sprawdzisz sobie na podanych stronach konstrukcje stupiny i rakiet.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 18/07/2013, 18:56 Quote Post

QUOTE(Santa @ 16/07/2013, 3:24)
Podane przez Sarissoforoj zasięgi, to dystans maksymalny rakiet i granatów.
*

Jeśli tak, to pojawia się pytanie o zasięg skuteczny tych rakiet... Czy ktoś wtedy prowadził w miarę szeroko zakrojone testy pod kątem rozrzutu uzyskiwanego na poszczególnych odległościach, czy po prostu "każdy wiedział" że strzelanie np. z działa 6-funtowego na więcej niż 800-900 metrów to marnowanie amunicji? Pytam, bo może od rakiet zbyt wiele wymagano? Czy celność na dystansach porównywalnych z zasięgiem skutecznym artylerii lufowej faktycznie była na tyle słaba, że mniejszego odsetka trafień nie dało się zrównoważyć większą szybkostrzelnością wyrzutni rakietowych?

Ten post był edytowany przez karaluch84: 18/07/2013, 20:58
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 24/07/2013, 22:46 Quote Post

Chciałbym jeszcze zapytać o kilka kwestii innych niż techniczne...

Czy wiadomo na jakie odległości strzelano rakietami pod Grochowem? Są jakieś wzmianki w pamiętnikach, wnioski z topografii pola bitwy, itp.?

O ile mi wiadomo, nie zachowały się żadne wzmianki o użyciu rakiet w czasie ofensywy wiosennej, podobnie jak podczas wyprawy na gwardię i bitwy pod Ostrołęką. Trochę to dziwne - w końcu pod Grochowem rakietnicy wykazali swoją wartość, a mobilność wyrzutni była o wiele większa niż artylerii lufowej. Na grząski grunt działa nie za bardzo mogły wjechać, zaś stosunkowo lekkie wyrzutnie zapewne można było w takich warunkach w miarę sprawnie rozstawiać. Pomimo tego, nawet nie próbowano ich użyć. Słaba celność swoją drogą, ale chyba lepsza jest broń wsparcia niezbyt celna niż żadna. Jaki mógł być powód takiego stanu rzeczy?

P.S. Możliwość edycji już wygasła - proszę o połączenie tego posta z poprzednim.

Ten post był edytowany przez karaluch84: 24/07/2013, 23:24
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
feldwebel Krzysztof
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 732
Nr użytkownika: 56.377

Krzysztof Czarnecki
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 25/07/2013, 23:03 Quote Post

QUOTE(Speedy @ 12/07/2013, 15:57)
... Ciekawy skład.

To prawda. Po kiego grzyba tam antymon, tego za Chiny Ludowe nie potrafię pojąć.

W ogóle cała ta dyskucja jest mocno zabawna. Czemu ma służyć proch w składzie: proch, siarka, węgiel? W jaki sposób można zrezygnować z saletry, skoro w prochu czarnym jest ona podstawowm składnikiem, jedynym utleniaczem?

Podstawowe fakty są takie:
1. Jedynym znanym w 1830 r. materiałem pędnym do rakiet a jednocześnie materiałem wybuchowym do głowic był czarny proch. Wszystkie inne znane nam materiały wybuchowe wymyślono później, po 1830 r.
2. Składniki czarnego prochu to saletra potasowa, siarka oraz węgiel drzewny. Składniki muszą być drobno zmielone, jednorodnie zmieszane i ubite.
3. Podstawowy skład czarnego prochu wygląda następująco: 75% saletry, 15% siarki, 10% węgla drzewnego. Znane są różne odmiany prochu, w których zawartość saletry waha się od 65 do 80%. Zasada jest taka - im mniej saletry, tym więcej gazów po eksplozji, a niższa temperatura spalania. Czym więcej saletry, tym wyższa temperatura, a mniej gazów. Stąd niskosaletrowe prochy stosuje się w artylerii odprzodowej, a wysokosaletrowe w górnictwie.
4. Fizykochemia eksplozji czarnego prochu jest - o dziwo - nie do końca wyjaśniona. Nie jest jasne np. dlaczego proch ubity spala się szybciej i z wyższą energią, niż proch luźny. Tak jednak jest, więc ładunek w broni czarnoprochowej ubija się, żeby strzał był szybszy i mocniejszy. Taki sam efekt następuje podczas eksplozji w pocisku, np. w granacie.
5. Prymitywna rakieta ma podwójny ładunek prochowy: proch napędowy i proch eksplozywny. Pierwszy musi spalać się powoli, więc jest niskosaletrowy i słabo ubity, drugi ma eksplodować szybko i z dużą energią. Korpus rakiety może być więc stosunkowo lekki, ponieważ niska temperatura spalania go w pewnym stopniu "oszczędza". Głowica z kolei musi być masywna i wypełniona dobrze ubitym prochem, aby efekty szybkiej eksplozji raziły zarówną sama energią, jak i odłamkami. W wielu wersjach wczesnych rakiet był to po prostu granat, wstawiony w korpus rakiety.
6. Każde lepiszcze, dodane do czarnego prochu, zmniejsza tempo i obniża energię eksplozji. Może być więc stosowane do prochu napędowego, nie do głowicy bojowej.
7. Magiczny sznurek, który był w środku rakiety, służył do przeniesienia ognia z napędu do głowicy, na takiej samej zasadzie, jak zapalnik lontowy w granacie. Przypomnę, że zapalniki uderzeniowe powstały kilkadziesiąt lat po Powstaniu Listopadowym.

Ten post był edytowany przez feldwebel Krzysztof: 25/07/2013, 23:05
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.557
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 26/07/2013, 9:34 Quote Post

QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 25/07/2013, 23:03)
QUOTE(Speedy @ 12/07/2013, 15:57)
... Ciekawy skład.

To prawda. Po kiego grzyba tam antymon, tego za Chiny Ludowe nie potrafię pojąć.


Jeśli dobrze pamiętam, dodatek antymonu w mieszaninie pirotechnicznej zwiększa jej wrażliwość, ułatwia zapalenie i przeniesienie płomienia (zwiększa też jaskrawość płomienia, iskrzenie, chyba i barwi płomień jakoś, ale to w danej sytuacji bez znaczenia oczywiście).

QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 25/07/2013, 23:03)
W ogóle cała ta dyskucja jest mocno zabawna. Czemu ma służyć proch w składzie: proch, siarka, węgiel? W jaki sposób można zrezygnować z saletry, skoro w prochu czarnym jest ona podstawowm składnikiem, jedynym utleniaczem?


Per saldo masz z tego taki efekt, jakbyś zrobił mieszaninę proporcjonalnie uboższą w utleniacz, a mającą więcej węgla i siarki. Przypuszczam, że będzie się paliła wolniej przez to. Jak sądzę w rakietach na czarny proch jest taki problem, że jak zaprasujesz mocno masę to będzie mieć tendencję do wybuchania, tak jak tam dalej napisałeś. A z drugiej strony, nie może być przecież niezaprasowana, bo w trakcie spalania nieprzereagowane paliwo będzie wydmuchiwane przez dyszę. Więc zapewne trzeba zakombinować taki skład (uboższy w utleniacz; a może jeszcze dodane lepiszcze?) żeby mimo zaprasowania paliło się toto nie za szybko.

QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 25/07/2013, 23:03)
Podstawowe fakty są takie:
1. Jedynym znanym w 1830 r. materiałem pędnym do rakiet a jednocześnie materiałem wybuchowym do głowic był  czarny proch. Wszystkie inne znane nam materiały wybuchowe wymyślono później, po 1830 r.


Gwoli ścisłości historycznej, muszę sprostować, że znany już był wówczas piorunian rtęci oraz mieszaniny pirotechniczne oparte o chloran potasu. Jedno i drugie wymyślono pod koniec XVIII w, a francuski chemik Claude Berthollet próbował nawet robić "proch biały" na bazie chloranu potasu w miejsce saletry (ale wciąż mu to wybuchało, a w końcu wyleciała w powietrze cała manufaktura, tak, że dał sobie spokój). Takie masy (z jednym i drugim) stosowano do kapiszonów, które gwałtownie się wtedy rozpowszechniały.

Niemniej nie były to rzeczy nadające się do rakiet, więc z tego punktu widzenia masz oczywiście rację.

QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 25/07/2013, 23:03)
Zasada jest taka - im mniej saletry, tym więcej gazów po eksplozji, a niższa temperatura spalania. Czym więcej saletry, tym wyższa temperatura, a mniej gazów. Stąd niskosaletrowe prochy stosuje się w artylerii odprzodowej, a wysokosaletrowe w górnictwie.


Jesteś tego pewien - mniej saletry to więcej gazów? Nie mam tu żadnej książki o prochu, piszę z pracy, ale wydaje mi się, że główny gaz w całym tym interesie to dwutlenek węgla (pewnie i tlenek także), powstały z utleniania węgla tlenem z saletry; jak będzie mniej saletry to chyba go ubędzie?

QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 25/07/2013, 23:03)
7. Magiczny sznurek, który był w środku rakiety, służył do przeniesienia ognia z napędu do głowicy, na takiej samej zasadzie, jak zapalnik lontowy w granacie. Przypomnę, że zapalniki uderzeniowe powstały kilkadziesiąt lat po Powstaniu Listopadowym.
*



No to czemu podają stopinę procentowo, jako udział do składu? Dziwne mi się to wydaje trochę. A może przez stopinę mieli tu w tym przypadku na myśli samą, jak to nazwać, "masę stopinową" czyli mieszaninę mączki prochowej i kleju (bez sznurka), właśnie w roli lepiszcza?

Ten post był edytowany przez Speedy: 26/07/2013, 9:38
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
feldwebel Krzysztof
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 732
Nr użytkownika: 56.377

Krzysztof Czarnecki
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 26/07/2013, 15:59 Quote Post

QUOTE(Speedy @ 26/07/2013, 10:34)
Jeśli dobrze pamiętam, dodatek antymonu w mieszaninie pirotechnicznej zwiększa jej wrażliwość, ułatwia zapalenie i przeniesienie płomienia (zwiększa też jaskrawość płomienia, iskrzenie, chyba i barwi płomień jakoś, ale to w danej sytuacji bez znaczenia oczywiście).

Być może tak jest, ale ja nigdzie nie spotkałem się z takim wzbogacaniem prochu. Moim zdaniem to jakiś błąd. W ogóle składy mieszanek, podane przez Santę, to pod względem chemicznym całkowity bezsens - jak można zmieszać antymon ze sznurkiem?

QUOTE(Speedy @ 26/07/2013, 10:34)
Per saldo masz z tego taki efekt, jakbyś zrobił mieszaninę proporcjonalnie uboższą w utleniacz, a mającą więcej węgla i siarki.

Per saldo łatwiej taką mieszankę zrobić w młynie prochowym, gdzie właściwe proporcje składników są odpowiednio zmielone i zmieszane.

Swoją drogą po pierwsze nie wiadomo na razie, z jakim prochem eksperymentował Bem, a po drugie, osiągnąl efekt pożadany dla prochu miotającego mianowicie mocno zwiększył udział węgla i siarki, kosztem saletry. Zakładające, że eksperymentował z prochem klasycznym, dodając węgiel i siarkę otrzymał dwie mieszanki:
- do rakiet dużych: 58,5% KNO3 / 22,7% C / 18,8% S
- do rakiet małych: 61,5 / 21,3 / 17,2
Czyli bardzo nisko saletrowe.

QUOTE(Speedy @ 26/07/2013, 10:34)
Jesteś tego pewien - mniej saletry to więcej gazów?

Tak, jestem pewien. Trzy rodzaje prochów, dane z jakiejś strony pirotechnicznej, wsparte literaturą (niestety nie mam już linka i nie mogę tego znaleźć):
- proch górniczy: 62% KNO3 / 22% C / 16% S, ciepło spalania 516 kcal/kg, obj. gazów 360 cm3/g
- proch klasyczny: 75 / 15 / 10, ciepło spalania 750 kcal/kg, obj. gazów 250 cm3/g
- proch czekoladowy: 80 / 18/ 2, ciepło spalania 837 kcal/kg, obj. gazów 198 cm3/g

QUOTE(Speedy @ 26/07/2013, 10:34)
No to czemu podają stopinę procentowo, jako udział do składu? Dziwne mi się to wydaje trochę.

Mi też, bo jak wyżej pisałem - te fantazyjne składy nie mają żadnego sensu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

3 Strony < 1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej