Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Królestwo Polski i Litwy 1815, zadowoleni Polacy w XIX wieku
     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 12/05/2019, 14:09 Quote Post

Nie jest istotne jak do tego doszło. Znaczy: jak znam życie, zaraz się okaże, że tak i bez dopowiedzenia całej prahistorii nie ruszymy z miejsca. Dla mnie w każdym razie to nieistotne - bo nie na polityce (a przynajmniej nie WYŁĄCZNIE na polityce) chciałbym się tu skupić.

Jak pewnie wiecie (albo i nie - ale nie powstrzyma mnie to przed uzewnętrznieniem się...) NIE WIERZĘ w historię. W sensie - w historię jako "sensowny i logiczny bieg dziejów". Historia uczy tylko jednego - że nigdy, nikogo, niczego jeszcze nie nauczyła. Ludzie odkąd istnieją zapiski i świadectwa coś mówiące o ich działaniach popełniają wciąż te same błędy, ulegają wciąż tym samym przesądom i namiętnościom. Łatwiej im wywołać wojnę, o której z góry wiedzą, że nie mają żadnych szans na jej wygranie, a skutkiem będzie totalna ruina kraju - niż przyznać się do błędu. Historyk, który twierdzi, że odkrywa jakieś "prawa dziejowe" - bredzi. Wszystko co jest niezmiennikiem w dziejach, to tzw. "wiedza pozaźródłowa", czyli właśnie - to, co wiemy o ludzkich namiętnościach, słabościach, błędach (w szczególności piję tu do tzw. "błędów poznawczych" - bez których historia wojen na ten przykład - jest nie do pojęcia!) i urojeniach. Cała reszta to sen pijanego idioty. W dodatku spisany na zasadzie arbitralnie dokonanego wyboru przez osoby trzecie, na podstawie tego, co sam śniący idiota zeznawał o swoim pijanym zwidzie po 30 latach...

Tylko w podręcznikach dzieje jawią się jako zorganizowany, spójny i logiczny ciąg zdarzeń: wynika to z arbitralnego doboru faktów, które się przytacza (przy wszystkich "wielkich rewolucjach" dość konsekwentnie pomija się ofiary - np. ofiary "rewolucji przemysłowej", albo ofiary "rewolucji agrarnej"...) oraz twórczej - niekiedy bardzo twórczej - interpretacji (do tej rodziny należą wszystkie polskie opisy powstań, co to - co prawda - kończyły się kompromitującymi porażkami i totalną wycinką - ale za to "umacniały ducha narodowego": ma ktoś blade chociaż pojecie, jak wygląda "duch narodowy" i dlaczego żywi się krwią, łzami i zmarnowanym majątkiem..? Do kategorii "twórczych interpretacji" zalicza się też - najczęściej - efekty działania wszystkich bez wyjątku rządów. Rządy bowiem, co do zasady, w miarę sensownie zajmują się tylko jednym: jak tu pozostać przy władzy - i skołować jakąś kasę na "rządzenie". To, co robią przy okazji, a więc różne "polityki" - to z zasady, dzięki działaniu "efektów zewnętrznych", przynosi skutki dokładnie przeciwne pierwotnym założeniom - rola historyka w tym, aby udowodnić ogromną mądrość i przenikliwość rządu, który wprawdzie nie miał bladego pojęcia, co wyniknie z zastosowanej polityki - ale najwyraźniej zastosował ją natchniony proroczym duchem, bo przecież bez owej polityki - kraj by zginął z kretesem i nie byłoby żadnego "postępu"...).

Wszystko to wynika z samej istoty uprawiania historii. Co to jest "fakt historyczny"? "Fakt historyczny" to zdarzenie które - ZDANIEM historyka - godne jest zapamiętania. Subiektywizm i arbitralny dobór zdarzeń są z nami od samego początku - do samego końca, czyli do wypięcia piersi po ordery dzięki stworzeniu nowej wersji "polityki historycznej" (na ten przykład...).

I o to właśnie mi chodzi w tym wątku!

Żebyśmy spróbowali sobie zrekonstruować "narrację historyczną", która zaistniałaby w polskiej historiografii GDYBY przez cały wiek XIX (1815 - 1914 OTL, ATL - a Dyabli wiedzą, może być dłużej - zaraz opiszę...) istniało sobie najzupełniej niepodległe "Królestwo Polski i Litwy", które w roku 1815 otrzymuje Fryderyka Augusta Wettyna jako króla i granice następujące: dawne terytorium Prus (zlikwidowanych w 1807 roku - i NIE ODBUDOWANYCH po klęsce Napoleona) na wschód od Odry + Łużyce (w tym dawne Łużyce saskie: Fryderyk August oddaje swoja część Łużyć KPiL Hieronima Bonaparte w 1807 roku w zamian za Brandenburgię - na wschód od Łaby - oraz tytuł królewski i nominalną "suwerenność") + ex-szwedzkie Pomorze Przednie (zajęte w roku 1809) + cały zabór austriacki, od 1772 roku licząc, razem z Bukowiną + Śląsk Cieszyński + Orawę i Spisz na północ od "Grzbietu Polskiego" (wszystko to zajęte w roku 1809) + III zabór rosyjski + większość II zaboru rosyjskiego: WXL w granicach "naturalnych", czyli po Dźwinie, Berezynie i Dnieprze, a dalej granica po Prypeci, Horyniu, Słuczy, do granicy przedrozbiorowej (zajęty w 1807 roku).

KPiL ma unię personalną z Królestwem Saksonii i Brandenburgii (acz niekoniecznie takie same zasady dziedziczenia, więc trony mogą się rozejść po Wettynach z czasem).

W Europie nie ma Prus. Co oznacza, że w poszukiwaniu równowagi europejskiej NIE występuje "zasada legitymizmu". Królestwo Hanoweru dziedziczy całe terytorium napoleońskiego Królestwa Westfalii + całe terytorium odebrane pokonanej Francji - poza terenami Zjednoczonego Królestwa Niderlandów. Jest tylko 6 państw niemieckich: Austria, Hanowr, Saksonia - Brandenburgia, Bawaria, Wirtembergia i dwie Meklemburgie.

Są tylko trzy państwa włoskie: Królestwo Sardynii dziedziczy wszystkie tereny anektowane przez Bonapartego we Włoszech poza Rzymem i całe terytorium napoleońskiego Królestwa Italii. Neaopol wraca do Burbonów. Papież ma sam Rzym "z ogropdem" - za to jego suwerenność gwarantują wszyscy sygnatariusze traktatu.

Aleksander I, który ATL jest takim właśnie cynicznym manipulatorem, jak go niektórzy polscy historycy malują sam wprawdzie rezygnuje z nabytków terytorialnych dla Rosji - ale za to pozbywa się Prus i upokarza Austrię. W latach 1809 - 1813 istnieje efemeryczne, napoleońskie Królestwo Węgier, z Muratem jako królem. Aleksander zgadza się na powrót Franciszka I na tron w Budzie - ale za cenę rezygnacji z jakichkolwiek innych zdobyczy (poza "Prowincjami Iliryjskimi") oraz utrzymanie odrębności Węgier - z bardzo demokratyczną konstytucją.

W ten sposób na zachód od Rosji jest niespójny blok sasko - polski oraz osłabiona, dualistyczna monarchia habsburska. Droga na Bałkany stoi otworem! A przy tym - nikt nie zarzuci carowi "imperializmu", czy "ekspansjonizmu": opinia publiczna Albionu jest rozbrojona...

No i teraz pytanie: na co w tej rzeczywistości będą narzekać Polacy..? Nad czym będzie biadał Mickiewicz? O czym dygresje opowiadał Słowacki? Słucham państwa...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Tromp
 

Młody wilk (morski)-gryzie!
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 19.217
Nr użytkownika: 55.658

Bart³omiej Kucharski
Stopień akademicki: Bêdzie po studiach
Zawód: Admiraal
 
 
post 12/05/2019, 14:26 Quote Post

Rzecz zasadnicza: jaki toto ma ustrój?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 12/05/2019, 14:31 Quote Post

Taki jak OTL Kongresówka
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 12/05/2019, 14:44 Quote Post

Na dobry początek chce tylko wspomnieć, że szanuję Cię jkobusie za niekonwencjonalne podejście (nie żeby pierwszy raz) smile.gif

Zaś co do narzekania to zależy. Klasycznym podziałem będzie liberałowie-tradycjonaliści. Może w przypadku różnic w dziedziczeniu czy jakiejś uzurpacji konflikt między poszczególnymi liniami rodu jak w Hiszpanii. Zwłaszcza jeśli Wettynowie średnio się polonizują - wybieramy sobie tego, który jest najbardziej polski. Albo w drugą stronę - idziemy wariantem hanowersko-brytyjskim.

Skoro mamy Śląsk to industrializacja i klasycznie pojawienie się socjalistów na większą skalę.
Inne typowe sprawy XIX - wieczne, różnice majątkowe w społeczeństwie.

 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 12/05/2019, 17:38 Quote Post

Ja jednak bym prosiło objaśnienie czemu granice wschodnie KPiL (swoją drogą skąd ta nazwa skoro jest państwo unitarne?) wyglądaj jak wyglądają, bo tego zrozumieć nie mogę.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 12/05/2019, 17:52 Quote Post

Bonaparte nieco bardziej pobił Rosjan - a cyniczny manipulator Aleksander wykorzystał to, aby pozbyć się zbędnego garba w postaci Polaków. W zasadzie wystarczyłoby w tym celu oddać Litwę. Ale to by jednak niektórych Polaków pozostawiło niezadowolonymi. Z drugiej strony, powrót do granicy przedrozbiorowej to przesada - nawet cynicznego manipulatora mogłoby po tym spotkać zadławienie. Dlatego proponuję Litwę po Berezynę i jakiś kompromis na Ukrainie. Na której rzece ten kompromis przebiega, to mi wszystko jedno...

KPiL dla zaznaczenia, że NIE jest to prosta kontynuacja RON - i że, wyjściowo, składa się z dwóch różnych terytoriów.

Tu od razu mała zagadka dla Kolegów. "Mamy Śląsk". OK. Ale co to właściwie znaczy? OTL Księstwo Warszawskie korzystało pełnymi garściami z kadr i dorobku nie aż tak odległych czasów stanisławowskuch, tudzież z zasobów (materialnych i organizacyjnych) pruskich. A i tak np. formowania wojska w 1807 - bardzo przypominało pospolite ruszenie. Dobrowolny, spontaniczny udział szlachty był niezbędny. Do końca zresztą: dzięki temu, można było przez dwa lata nie płacić urzędnikom, a jakoś to dalej szło.

Jak sobie wyobrażamy rządzenie Śląskiem, jeśli tamtejsza szlachta nie zechce dobrowolnie i spontanicznie współpracować..?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 12/05/2019, 18:57 Quote Post

Rozumiem granicę zachodnią i południową. Spełnia się nasz mokry sen i jesteśmy syci i zadowoleni. To można wyjaśnić likwidacją Prus i roszadami Napoleona.
Na wschodzie proponuję by Napoleon wygrał bitwę od Krasnym i zgotował Kutuzowowi prawdziwą matnię. Rosja nie jest zdolna do kontynuowania marszu na zachód, Napoleon wie, że nie ma sensu pchać się na wschód, bo nie ma szans. W efekcie tego Aleksander zostaje przez swoje otoczenie przekonany do negocjacji pokojowych. Na tratwie na Dnieprze (jak tradycja to tradycja) zostaje zawarty kolejny pokój i ustalone granice Polski. W Ukrainę się Napoleon za bardzo nie wbił więc będzie tam mniej. Tak czy siak granice są i Aleksander je uszanuje.
Rosja rany wyliże, Anglicy dosypią tu i ówdzie kasy (Fryderyk August da się kupić i zastąpi Prusy) i VI koalicja się zawiąże. Napoleon jakoś panicznie armii nie rozwinie bo nie ma powodu i kończy na Elbie jak skończył.
W takim wypadku Saksonii ani Polski (ważnego członka antynapoleońskiej koalicji) nijak się ruszyć nie godzi i wszystkie nabytki zachowa. W dodatku ktoś musi Anglikom Prusy zastąpić, a kandydat jest tylko jeden.

28 czerwca 1812 to sejm KW jednak restaurację Królestwa Polskiego, a nie RON czegoś innego ogłosił.

Trzeba sensownie ustalić, jaką to linię Panowie na owej tratwie na mapie pociągnęli.

Stworzenie normalnego aparatu urzędniczego jest nieodzowne.

Ten post był edytowany przez Realchief: 12/05/2019, 18:58
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Mikołaj Spytek Ligęza
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 273
Nr użytkownika: 103.203

MK
Zawód: Magister prawa
 
 
post 13/05/2019, 0:44 Quote Post

To skoro są mniej więcej zakreślone szkice tego KPiL to ja może wrócę do tematu - jak to sobie ułoży politykę historyczną, co pogadają Mickiewicz i Słowacki itp. Jeżeli kończymy jako członek koalicji antynapoleońskiej - to pewnie na początek wypada wyrzucić mit napoleoński. Podręcznik do historii może brzmieć tak:

"Pod koniec XVIII wieku Polska próbowała przezwyciężyć anarchię, ale światłym mężom stanu epoki oświecenia, mimo usilnych starań i całkowitego poświęcenia siebie i swych korzyści dobru ojczyzny ( w końcu ci sami panowie lub ich dzieci teraz rządzą wink.gif ) państwo przejściowo upadło. Ale niezłomny duch walki i umiłowanie wolności nie pozwoliły Polakom długo trwać w niewoli. Po wielu latach bohaterskiej wojaczki staliśmy się na powrót Polakami (oczywiście sami - o Napoleonie cisza smile.gif ) odnawiając upragniony przez Naród związek z Saksonią, której władca, tak tradycyjnie Polakom bliski podniósł na powrót Koronę Królestwa Polskiego, przywracając jej zawsze do niej przynależne ziemie śląskie, cierpiące dotąd uciemiężenie od rozbójnika pruskiego.... " etc. Ogólne hasła propagandowe: monarchia - dobra, saksonia- dobra ( całkiem inne spojrzenie na okres saski w XVIII wiecznej RON), ruchawki społeczne - generalnie niedobre, ale to co było do tej pory trzeba jakoś wpasować (konfederacja barska - ruch niezbyt mądry, ale chcieli dobrze (bo byli konserwatywni i lubili Sasa smile.gif ) . Konstytucja 3 maja dobra (tuszujemy szczegóły), insurekcja kościuszkowska - zła (potępienie za konotacje z rewolucją francuską, to przez insurekcje upadła Polska - taki ma być obraz docelowo, ale początkowo podawany łagodniej - np przez pryzmat stosunkowego umiaru Kościuszki na tle Jasińskiego czy mówienie o męstwie żołnierzy. Epopeja napoleońska opowiedziana jak dzieje legionów Piłsudskiego walczących po stronie państw centralnych - ile wlezie o samym wyzwoleniu Polski, maksymalnie mało o hegemonii Francuzów. Narracja o końcu wielkiej historii (nawiązania do dawnej chwały oręża, ale wobec "normalności" niepodległości już bez nadmiernej egzaltacji. Romantycy zapewne zafascynują się orientem i może powstanie coś w rodzaju polskiego "Giaura" Będą też narzekać na opresyjne państwo, bezduszność oświeconych itp, zafascynują się ludem i Sarmatami jak w otl - tylko że pewnie bardziej w wymiarze opowieści o duchach w zamkach, waśniach sąsiedzkich etc, ewentualnie pogaństwem, dawnymi zmaganiami przodków etc - a odpadnie lub bardzo zbiedniej martyrologia. Niewykluczone, że Pan Tadeusz stanie się opowieścią o zmaganiach tradycjonalistycznego Sarmaty z machiną biurokratyczną smile.gif . Romantyzm pewnie będzie miał znacznie mniejszą siłę oddziaływania. Szybko na pierwszy plan wyjdą konflikty społeczne, może nieco później narodowe. Władza raczej będzie tłumaczyć, że dobrze jest jak jest. Ogólnie zapewne "linia polityczna" historii będzie dużo bardziej ... nudna smile.gif . Będzie mowa o tym, jak naprawiono "nieporozumienie rozbiorów" i jak sprawiedliwe są nowe granice. Prawdopodobnie Ślązacy i Polacy będą trochę drzeć koty i utrzyma się duża odrębność.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 13/05/2019, 5:28 Quote Post

KW zapewne będzie traktowane w kategoriach KP z OTL.
Dobrze, że powstało bo to była jedyna szansa i z niego KP powstało, ale Napoleon be.
Zrobił to dla swoich interesów, a nie nas (akurat prawda), łupił i nadużywał, wykorzystywał i wykrwawiał (Samosierra).
Wobec tego mądry Fryderyk August zrobił woltę, która nam przyniosła wielkie korzyści.

Swoją drogą to powinno zbudować zupełnie inną mentalność Polaków, nie honor i martyrologia, a chłodne kalkulacje i szukanie okazji.

Książę Józef zapewne będzie miał zgryza z tą woltą, ale przysięgał królowi to się podporządkuje i poprowadzi armię na Francję.

Bitwa pod Waterloo, to się dopiero będzie działo w historiografii. Wielkie Polskie zwycięstwo. Brytyjczycy już mieli oddać pola, ale się pojawiły pod wieczór polskie posiłki i przechyliły losy bitwy na rzecz koalicji.



Za naturalną granicę wschodnią Polski to przez cały XIX wiek uważano Dniepr. Z poprawką, że ne południe od Prypeci to za bardzo wojsk napoleońskich nie ma to proponuję jako granicę: Dźwina, linia Witebsk-Orsza (oba jako graniczne w Polsce, ewentualnie ten 1 dla Rosji) następnie po Dnieprze do ujścia Prypeci, po Prypeci, Użu, Słuczy i Uszycy do Dniestru.

Ten post był edytowany przez Realchief: 13/05/2019, 6:04
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 13/05/2019, 8:25 Quote Post

Niech ta, niech ta - jak, podobno, mawiał Sabała (co i tak wiemy tylko od Witkacego...).

Co prawda raczej kombinowałem w kierunku takim, żeby w dziejach Bonapartego jak najmniej zmienić, za to uczynić Aleksandra I takim, jakim go polscy historycy (starszej daty głównie) malują: cynicznym manipulatorem, z wyrachowaniem udającym liberała i przyjaciela Polaków.

Faktem jest, że taki Aleksander nie musiałby niczego zgoła Polsce oddawać: po prostu zgodziłby się (symulując opory przez całe trzy kwadranse - na użytek przyszłych historyków niemieckich, rzecz jasna) na likwidację Prus - przy odrobinie zręczności uzyskując tron polski albo dla siebie, albo dla Konstantego (dla Konstantego w sumie lepiej, bo kłopot z głowy - z tym, że Konstanty był w tym momencie jedynym możliwym następcą tronu, Mikołaj był za młody, więc ewentualnie bracia by się podzielili tronami później...). Gdyby mu zależało na liberalnej enklawie w Rosji (co nie jest takim głupim pomysłem - szczególnie w świetle okoliczności śmierci Pawła...), to by u siebie oktrojował "Królestwo Litwy", symulując przed czynownikami, że to Napoleon gwałtem go przymusił i nie było wyjścia. Potem równie ochoczo zgodziłby się na redukcję Austrii do czesko - austriackiego kadłubka, a w Wiedniu jego jedynym partnerem do rozmowy przy stoliku byłby Castlereigh z Wellingtonem: Franciszek z Metternichem tak by wisieli u carskiej klamki, jak Fryderyk Wilhelm z Hardenbergiem OTL (tym bardziej, że nie mając obciążenia w postaci Prus, car mógłby grać do woli Steinem i jego "Komitetem Niemieckim", bez trudu sprowadzając Austriaków do parteru...). Trochę liberalnej retoryki (w tym solenne potępienie handlu niewolnikami) - i Londyn ratyfikowałby Aleksandrowi wszystko, co ten nabył i trzymał: strefę wpływów, której OTL dopiero Stalin się dorobił - nierównie większym kosztem. Potem jakiś rosyjski historyk pisałby o Napoleonie jako o "lodołamaczu" Aleksandra I...

Z tym, że taką opcję już ćwiczyliśmy - a w sferze, która mnie tutaj najbardziej interesuje, nie daje to tak wielkiej wolności wyboru jak wariant, w którym Rosja się po całości od Polski odstosunkowuje. Tym samym - zabawa byłaby gorsza, bo bardziej przewidywalna.

Wracając do ad temu:

1) Żeby skutecznie rządzić Śląskiem, oligarchia polska będzie musiała dokooptować śląską. Innego wyjścia nie widzę. Śląsk to jakieś 20 - 25% ludności i pewnie ze 40% wpływów podatkowych. Jak von Pleiss w Książu kichnie - pan prezes Rady Stanu z Warszawy przybiegnie z chusteczką. Haftowaną rzecz jasna. Pytanie - ilu takich von Pleissów (wiem, że to nie najlepszy przykład, ale za mało wiem o arystokracji śląskiej, żeby podawać lepszy...), których koniecznie trzeba tak honorować jest - i czego oni mogą chcieć, gdy już się rozsiądą wygodnie w Warszawie..?

2) Narracja "oficjalna" zwykle jest dwuwątkowa. Jest wątek "bardziej oficjalny", używany na akademiach i uroczystościach, oraz wątek "tolerowany", obejmujący pewien wybór teorii nieco różnych od narracji "najbardziej oficjalnej", ale mieszczących się w granicach "pro-państwowości". Te wątki mogą się czasem zamieniać miejscami: za tzw. "komuny", a przynajmniej w jej schyłkowym okresie, "hurrapatriotyczno-powstańczo-piłsudczykowska" narracja historyczna była tolerowana. Teraz jest oficjalną treścią "polityki historycznej" - za to tolerowana jest narracja "ludowo - nacjonalistyczna", która wcześniej robiła za "wersję oficjalną". Świadomość historyczna przeciętnego Polaka to dość przypadkowy kolaż tych dwóch narracji (z dodatkiem "narracji pro-europejskiej", lubo to tylko u "wykształciuchów").

3) Spór między "oświeceniowcami" a "romantykami" jest oczywistą oczywistością. Spór ten nakłada się na drugi: między konserwatystami a liberałami - dając macierz czterech możliwych postaw ideowych. Można być "oświeceniowcem - konserwatystą" (zapewne mainstream polskiej oligarchii), "oświeceniowcem - liberałem" (sieroty po jakobinach, które z wiekiem nie zmieniły poglądów plus może jakiś rodzynek w postaci pojedynczego fana Burke'a), "romantykiem - liberałem" (zapewne mainstream "młodej" opozycji z lat 1820 - 1850) i "romantykiem - konserwatystą" (postsarmatyzm, ewentualnie skrzyżowany z modą na "ludowość", fascynacją folklorem i afirmacją "starych, dobrych czasów": stosunków feudalnych i sarmackiego republikanizmu). Oświeceniowi konserwatyści mają Kajetana Koźmiana: niestety, w zawodach z Mickiewiczem, pan Kajetan i OTL ani zipnął jak kipnął i popadł w zapomnienie. Jedyny "murowany" kandydat na romantycznego konserwatystę to Ignacy Kraszewski - resztę trzeba uważać za "ideowe mieszańce", z przewagą jakiejś postawy.

4) OTL mieliśmy - na skutek rozbiorów - zadziwiające w skali europejskiej fenomeny. Np: rewolucyjnie nastawioną drobną szlachtę. Normalnie jest to warstwa skrajnie konserwatywna - bo, wobec materialnego ubóstwa, każda zmiana grozi jej deklasacją. U nas szlachtę zagrodową i nieposesjonatów poza nawias stanu uprzywilejowanego spychali przede wszystkim zaborcy - do tego stopnia, że stała się ona matecznikiem i paliwem nawet najbardziej radykalnych ruchów rewolucyjnych. Jak to będzie ATL? Nie można bezrefleksyjnie przyjąć, ani że tak samo, ani że inaczej. Nigdzie w Europie warstwa ta nie była aż tak liczna! Stanowisk dla wszystkich chętnych na pewno nie wystarczy - a zmiany gospodarcze nieuchronnie pchają tę część stanu szlacheckiego (70% jego ogólnej liczby) do miasta, tworząc swoisty "proletariat inteligencki". Drugi fenomen, to skala zaangażowania księży (oczywiście głównie z niskich szczebli hierarchii) w takie same ruchy rewolucyjne. Coś podobnego powtórzy się dopiero w drugiej połowie XX wieku w Ameryce Łacińskiej, jako "teologia wyzwolenia". Nad tym także trzeba się pochylić.

5) Najbardziej wpływowym intelektualnie filozofem XIX wieku był Hegel. Który w naszej ATL staje się poddanym króla Saksonii i Brandenburgii. Przyznaję, że zdążyłem zapomnieć większość z tego, co o nim wiedziałem - 30 lat temu. Na pewno żyje w zupełnie innym świecie niż Hegel, jakiego znamy. Saksonia nijak nie zastępuje Prus! Nikt jej nie da Nadrenii. Nie pełni "Wacht am Rhein" (chyba, że w ramach jakiejś międzynarodowej "Armii Renu" pod brytyjsko - hanowerskim dowództwem). Nie pretenduje też do zjednoczenia Niemiec (które jest dość wątpliwe), ani do roli "najbardziej racjonalnie zorganizowanego państwa świata". Czy wpłynie to na poglądy Hegla

Dojeżdżam do Śródmieścia, tyle na razie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 13/05/2019, 17:26 Quote Post

Oczywistym jest, że monarchia Wettinów nie pełni straży nad Renem, ale po części jednak w buty Prus wchodzi będąc najsilniejszym państwem między Francją a Rosją (przynajmniej na północ od Alp i Karpat). Na dodatek jest względnym nuworyszem, jak "mocarstwo" więc w opinii LOndynu jako jego pistolet czy raczej szabla na kontynencie nadaje się znakomicie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 13/05/2019, 17:39 Quote Post

Najsilniejszy jest Hanower. Nie ma restytucji całej północnoniemieckiej drobnicy, "zmediatyzowani" przez Bonapartego książęta idą na żebry, Hanower zajmuje wszystko od granicy z Francją po Łabę.

Co i tak nie wystarczy - i konieczna jest stała obecność wojskowa lądowej armii brytyjskiej na Kontynencie. Plus kontyngenty pozostałych sygnatariuszy alternatywnego traktatu paryskiego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 13/05/2019, 18:08 Quote Post

Jak rozumiem mapa Europy postnapoleońkiej wygląda pi razy drzwi tak.
Załączony obrazek


Ten post był edytowany przez Realchief: 13/05/2019, 18:14
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 13/05/2019, 20:13 Quote Post

Tak. Jeśli nie było "Stu Dni", bo Napoleon od razu trafił na św. Helenę, a nie na Elbę (którą dostał tylko dzięki sentymentalizmowi Aleksandra I), to Francja może mieć kilka pogranicznych twierdz w Belgii i może Saarę. Ale to detal.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 13/05/2019, 20:33 Quote Post

Zakładam, że było 100 dni bo czemu nie i Polacy po Waterloo to taki fajny akcencik.

Jak patrzę na tą mapę, to Warszawa w końcu jest tam gdzie powinna czyli prawie idealnie na środku państwa.
Widać też, że Mołdawia będzie punktem rywalizacji z Rosją.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej