Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
524 Strony « < 522 523 524 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Rząd po wyborach 2015 roku, Opinie, oceny, kto, kim, dlaczego...
     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.257
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 13/01/2019, 7:40 Quote Post

Rok wyborczy ok, ale i Ty Brutusie !?

https://www.forbes.pl/wiadomosci/nszz-solid...zez-pis/e09ryfw
 
User is offline  PMMini Profile Post #7846

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 14/01/2019, 0:36 Quote Post

W moro i glanach do MSZ. Dyplomatyczna rewolucja PiS dobiega końca

Najgorzej oceniane są nominacje polityczne, w tym najbardziej kontrowersyjna – w Berlinie. Polski ambasador Andrzej Przyłębski zasłynął wystąpieniem w debacie poświęconej stuleciu relacji Polski i Niemiec, które nazwał „katastrofą”
Najgorzej oceniane są nominacje polityczne, w tym najbardziej kontrowersyjna – w Berlinie. Polski ambasador Andrzej Przyłębski zasłynął wystąpieniem w debacie poświęconej stuleciu relacji Polski i Niemiec, które nazwał „katastrofą”

Dyplomatyczna rewolucja PiS dobiega końca. Ale nie jest to wcale pierwsza w ostatnich latach wymiana kadr w ambasadach.
Sprawny dyplomata wie, jak wybrnąć z trudnej sytuacji i przekuć porażkę w sukces. Wydaje się, że kluczem jest doświadczenie. Dlatego wysyłanie na istotne placówki dyplomatycznych debiutantów z politycznego nadania nie rokuje dobrze na przyszłość. Tymczasem takie sytuacje nie są postrzegane w Prawie i Sprawiedliwości jako kontrowersyjne, a nawet jest na nie przyzwolenie.
Choć nie tylko polskiej dyplomacji przydarzają się skandale. W ostatnich miesiącach poważną wpadkę w kontaktach z Warszawą zaliczyli także Amerykanie, gdy w korespondencji kierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego ambasador Georgette Mosbacher pomyliła funkcję adresata i zrobiła literówkę w jego nazwisku.
Mosbacher jest dyplomatyczną nowicjuszką. O jej nominacji na stanowisko ambasadora w Polsce zdecydowały polityczne koneksje z prezydentem Donaldem Trumpem. Nie jest to w administracji amerykańskiej nowość. Obok zawodowych dyplomatów na placówki wysyłani są często ludzie, którzy np. wnieśli istotny wkład w kampanię wyborczą. – Naszą rolą nie jest oceniać, czy to działa dobrze – mówi DGP b. minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jak podkreśla, z polskiego punktu widzenia najważniejsze jest to, by dyplomata z politycznego nadania był blisko związany z administracją w Waszyngtonie.
– Do tej pory mieliśmy dużo szczęścia do ambasadorów – dodaje Waszczykowski. Na początku lat 90. prezydent Bill Clinton przysłał do Polski Nicholasa Reya, urodzonego w Warszawie biznesmena, potomka Mikołaja Reja. Potem był nominowany przez George’a W. Busha Victor Ashe, wcześniej burmistrz miasta Knoxville w Tennessee. – Mam nadzieję, że pani Mosbacher również będzie taką wartością dodaną. Trzeba wybaczyć jej jakoś ten początek i dalej pracować. Na wstępie zawsze zdarzają się niezręczności. Świat się nie kończy na jednym drobnym nieporozumieniu – podkreśla b. minister spraw zagranicznych.

Amatorzy i zawodowcy
To właśnie Waszczykowski zapoczątkował rewolucję PiS w polskiej dyplomacji. – Była polityczna dyrektywa i oczekiwanie społeczne, by nasz korpus dyplomatyczny nie obejmował tylko kręgu określanego pejoratywnie jako „korporacja Geremka” – przypomina. Dzisiaj wietrzenie placówek dobiega końca. Według obecnego szefa MSZ Jacka Czaputowicza wymieniono już prawie wszystkich dyplomatów. Łącznie do końca roku zmieni się 90 ze 101 ambasadorów reprezentujących Polskę za granicą. Rewolucja objęła również stanowiska kierownicze w centrali w Warszawie. Prawie wszystkie osoby na stanowiskach dyrektorów departamentów i ich zastępców są nowe.
Czy wyszło to na dobre polskiej dyplomacji? Doktor Janusz Sibora, badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego, ma duże wątpliwości. Dynamika zmian na placówkach dyplomatycznych jest tak duża, że zaskakuje samych kandydatów. – Dowiaduję się, że moi uczniowie z dnia na dzień zostają nominowani na ambasadorów. Piszą mi w e-mailach i SMS-ach „pan pomoże” – mówi Sibora. W jego ocenie tak duża liczba nowicjuszy nie może wyjść polskiej dyplomacji na dobre. Co prawda dyplomatów bez doświadczenia nie brakuje w amerykańskich placówkach, ale Waszyngton zachowuje proporcje. Do tej pory jedna trzecia ambasadorów mogła pochodzić z nadania politycznego, reszta zgodnie ze zwyczajem to byli dyplomaci zawodowi.
W kręgach dyplomatycznych słyszymy, że rotacja w polskiej służbie zagranicznej rzeczywiście jest ogromna. Wystarczy spojrzeć na to, jak często zmieniają się nazwiska na niektórych stanowiskach. – Niektórzy już po przyjeździe na placówkę nie są w stanie się odnaleźć i sami rezygnują, by potem rezygnować z rezygnacji – opowiada nasz rozmówca. Nawiązuje do placówki w Rzymie, gdzie stanowisko ambasadora objął poseł PiS Konrad Głębocki. Po kilku tygodniach nieoficjalnie pojawiła się wiadomość, że świeżo upieczony ambasador chce zrezygnować z pracy. Miał powody osobiste, ale podobno tak naprawdę nie umiał się odnaleźć w nowej roli. Ostatecznie Głębocki rezygnację wycofał, chociaż jego przyszłość na placówce w Rzymie nie jest podobno przesądzona.
Nie wszyscy nowicjusze mają pod górkę. – Niektórzy mają naturalny talent i odpowiednie zaplecze. Sprawdzają się bez dyplomatycznego obycia – mówi osoba z MSZ. Wysoko oceniana wśród samych pracowników resortu była nominacja na ambasadora w Izraelu Marka Magierowskiego, który pojechał do Tel Awiwu z minimalnym doświadczeniem dyplomatycznym. Przez rok był wiceministrem spraw zagranicznych, wcześniej dwa lata pełnił funkcję dyrektora biura prasowego prezydenta Andrzeja Dudy. Przez większą część swojej zawodowej kariery Magierowski był dziennikarzem i publicystą. Jego kandydatura na stanowisko ambasadora zbiegła się z dyplomatycznym pożarem wokół noweli ustawy o IPN sankcjonującej przypisywanie Polakom winy za Holocaust. Magierowskiego postrzegano jako osobę, która miała posprzątać po całym skandalu i podreperować relacje z Izraelczykami.
Witold Waszczykowski podkreśla, że oczekiwano od niego dopuszczenia do służby zagranicznej osób, które mają doświadczenie zawodowe na danym kierunku. – Zwykle to byli naukowcy, specjaliści, którzy chociaż nie mieli zaplecza dyplomatycznego, to jednak mieli dużą wiedzę w sprawach państwa lub regionu, do którego byli wysyłani – tłumaczy. Jego zdaniem takim przykładem jest Piotr Wilczek w Waszyngtonie. – Jego wizytówką są liczne prace naukowe, w których zajmował się Stanami Zjednoczonymi. Protokół i te wszystkie rzeczy dotyczące konwenansów podpowiedzą mu zawodowi dyplomaci, którzy są na placówce. Chodzi o to, by ambasador miał wyczucie kraju, zrozumienie, czego często zawodowy dyplomata, który jest rzucany raz tu, raz tam, nie ma – powiedział polityk PiS.
– Miks osób z firmy i spoza niej może być motywujący i pobudzający cały system. Ktoś z zewnątrz potrafi wzbogacić naszą służbę tak samo, jak znudzony rutyniarz potrafi obnażyć największe słabości systemu. Dlatego trudno o jednoznaczną ocenę – mówi nam osoba z resortu. Bywa, że nowemu dyplomacie woda sodowa uderza do głowy albo bardzo chce się wykazać przed władzami w Warszawie.
Najgorzej oceniane są nominacje polityczne, w tym najbardziej kontrowersyjna – w Berlinie. Polski ambasador Andrzej Przyłębski zasłynął wystąpieniem w debacie poświęconej stuleciu relacji Polski i Niemiec, które nazwał „katastrofą”. Mówił o niemieckiej arogancji i podłości. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem za Odrą, tym bardziej że była poprzedzona przemówieniem szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa, który o stosunkach z Polską mówił w superlatywach. – Takie słowa z ust polskiego dyplomaty uznano w Niemczech za niestosowne i niezrozumiałe, część osób była oburzona. W najlepszym wypadku doszło do dużego nieporozumienia – słyszymy w naszych kręgach dyplomatycznych.

Opcja zero
Chociaż wymiana prawie wszystkich dyplomatów w trzy lata brzmi jak kadrowe trzęsienie ziemi, to prawdziwą terapię szokową przeszła nasza dyplomacja handlowa. Wcześniej odpowiedzialne za nią były działające przy ambasadach i konsulatach wydziały promocji handlu i inwestycji. Łącznie ponad 50 przedstawicielstw zatrudniało ponad 300 osób. Po dojściu PiS do władzy jednostki te zostały zlikwidowane, z dnia na dzień pożegnano się też z większością ich pracowników. Zadanie promowania rodzimych przedsiębiorstw za granicą przejęła Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH), która przedłużyła współpracę zaledwie z czterema pracownikami resortu.
– Wyłączenie promocji gospodarczej z niegdysiejszej służby zagranicznej okazało się bardzo trafną decyzją – opowiada prezes PAIH Tomasz Pisula. – Po dwóch latach widzimy, że opłacało się zerwać z systemem, który opierał się na kadrach i wzorcach działania rodem z PRL. W wyniku reformy rozstaliśmy się z osobami, które swoją działalność w centralach handlu zagranicznego zaczynały jeszcze w latach 80. i od tamtej pory nieprzerwanie pozostawały na stanowiskach publicznych. W większości były to kadry, które nie miały żadnego kontaktu zawodowego z prywatnym biznesem. Ominęła ich cała kapitalistyczna rewolucja lat 90. W dużej mierze od zawsze byli dyplomatami, urzędnikami ministerialnymi, często związani z resortami siłowymi. O dysfunkcjonalności polskiego systemu wydziałów promocji handlu i inwestycji krążyły ponure legendy – podkreśla.
Złych przykładów nie brakowało. Wydziały zajmujące się promocją handlu w MSZ, których roczny koszt utrzymania wynosił 100 mln zł, najczęściej organizowały od dwóch do trzech imprez rocznie. Jeden z oddziałów zasłynął tym, że w czasie siedmiu miesięcy wysłał do centrali tylko jedną korespondencję, która dotyczyła tego, że radcy zniszczył się kort tenisowy i musi mieć 15 tys. dol. na jego naprawę.
– W Ministerstwie Rozwoju jeszcze w 2016 r. postanowiliśmy wyjść przed szereg i nie czekając na reformę całej dyplomacji, całkowicie zmienić to, co wiązało się z kwestiami gospodarczymi. Polskim przedsiębiorcom i polskiej gospodarce wyszło to na dobre, chociaż likwidując ponad 300 zagranicznych synekur, naraziliśmy się dawnemu establishmentowi – mówi Pisula.
W jego ocenie polska dyplomacja od lat była rodzajem układu zamkniętego, który dopuszczał do siebie ludzi z zewnątrz, ale tylko pod warunkiem, że zgodzą się na styl działania i metody, które wcześniej panowały w tej instytucji. Całkowite zamknięcie na nowe kadry doprowadziło dawny system dyplomacji gospodarczej do upadku. – My w PAIH, dużo ryzykując, zrobiliśmy opcję zero i pokazaliśmy, że się na tym dobrze wychodzi – podkreśla.
Dzisiaj agencja ma już otwarte 64 biura handlowe na świecie, do końca roku otwartych ma zostać jeszcze sześć nowych placówek. Pracownicy biur pochodzą z otwartych naborów. – Nie ma żadnego problemu z kandydatami, bo do nas zgłasza się po kilkanaście osób na jedno miejsce. Śmiem twierdzić, że stworzyliśmy jedno z najbardziej konkurencyjnych miejsc pracy w polskiej administracji – dodaje prezes PAIH.

Dokończyć rewolucję
To nie pierwsza wymiana kadr w służbie zagranicznej w historii III RP. Na początku lat 90. zmiany w odziedziczonym po PRL systemie przeprowadzał pierwszy niekomunistyczny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski. Większość to byli ludzie z polecenia Bronisława Geremka. Oni dyplomacji uczyli się w biegu, a dyplomatami zostawali przez zasiedzenie w gmachu przy Szucha.
Jeden z naszych rozmówców wspomina nawet, że obecny minister Jacek Czaputowicz wszedł do gmachu w glanach i spodniach moro. – Nie on jeden zresztą. Oni nie przychodzili w garniturach – powiedział. To byli historycy i filozofowie, świeżo upieczeni absolwenci, którzy z dnia na dzień zostawali przełożonymi ludzi z dziesięcioletnią praktyką. Osoby znające ówczesne MSZ pamiętają grupy młodych gniewnych, którzy pojawili się na początku lat 90., by robić rewolucję.
Nie zdecydowano się jednak wtedy na usunięcie wszystkich zawodowców, bo ich wiedza i umiejętności były trudne do zastąpienia. Kadrę z czasów PRL pozostawiono w resorcie na niższych stanowiskach pomimo tego, że niektórzy widnieli na listach współpracowników komunistycznych służb. To ich teraz chce się pozbyć Prawo i Sprawiedliwość. Byli współpracownicy służb bezpieczeństwa w PRL zatrudnieni w MSZ mają stracić pracę. Będzie to ostatni akord zmian w służbie zagranicznej.
Znawca dyplomacji również zwraca uwagę, że przez lata problemem w MSZ był nepotyzm. – Ojcowie przyprowadzali do pracy swoich synów. To było bardzo zamknięte środowisko – podkreśla dr Sibora. – Od trzech lat rządów PiS następuje dokańczanie rewolucji, usuwanie nie tylko tych z PRL, ale też z „korporacji Geremka” – dodaje.
W polskiej dyplomacji stanowiło to, że robienie kariery w MSZ przez osoby z zawodowym doświadczeniem spoza korpusu dyplomatycznego było praktycznie niemożliwe. – Ta ścieżka była zamknięta. Jeśli ktoś już jest uznanym fachowcem w danej dziedzinie, to przecież nie pójdzie na aplikację z dwudziestokilkulatkami, którzy dopiero zaczynają, żeby od zera robić z nimi karierę w dyplomacji – mówi.
Z kolei dr Sibora uważa, że polską dyplomację toczy przewlekła choroba stopniowego wykruszania się profesjonalistów, ludzi o umiejętnościach technicznych i specjalizacji. Rewolucja PiS tego problemu nie rozwiązuje. Choroba dotyka również najwyższego stanowiska ministra spraw zagranicznych. – To od zawsze jest nominacja polityczna, ale nie zmienia to faktu, że osoba na tym stanowisku odpowiada za pracę dyplomatów, więc powinna mieć wykształcenie w tym kierunku. Jeśli jest inaczej, to przynajmniej nie nazywajmy tych osób dyplomatami. Radosław Sikorski jest i zawsze pozostanie dla mnie dziennikarzem. Podobnie było z wieloma innymi osobami na tym stanowisku – mówi dr Sibora.
– Gdybym miał w jednym zdaniu powiedzieć, czego ci nowi ludzie nie mają, to jest to właśnie zdolność negocjowania. Protokołu dyplomatycznego się douczą, ale nie poradzą sobie przy stole negocjacyjnym. Dobry dyplomata ma przygotowanych kilkanaście wariantów rozwiązań po to, by być przygotowanym na każde stanowisko osoby po drugiej stronie stołu – mówi.
Poza tym taki człowiek musi mieć znajomości, znać swoich rozmówców, wiedzieć, co kto lubi i o czym można z nimi porozmawiać. – Gdy wiem, że córka Siergieja Ławrowa jest dyrektorem domu aukcyjnego Christie’s, to mogę go zapytać o sztukę. John Kerry z kolei lubi czekoladki. To są drobiazgi, ale w dyplomacji się liczą – dodaje dr Sibora.
Ambasador w Kanadzie Andrzej Kurnicki zaczął swoje urzędowanie rok temu od zmniejszania liczby kieliszków. – 500 to było dla niego za dużo, ale to przecież liczba odpowiednia na przyjęcie na 80 osób – szacuje dr Sibora. W jego ocenie likwidowanie kieliszków to kompletne niezrozumienie sztuki dyplomacji. – Jak powiedział Adlai Stevenson II (amerykański polityk, dwukrotny kandydat na prezydenta USA – red.), praca dyplomaty składa się z protokołu, alkoholu i kropli żołądkowych. Patrząc z zewnątrz, przypomina to tańczący kongres wiedeński, ale tak naprawdę to jest ciężka praca – podsumowuje.

(GazetaPrawna.Pl)

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7847

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 3/10/2019, 10:00 Quote Post

"Dostateczna zmiana". Klub Jagielloński ocenia rząd
Onet jako pierwszy widział raport Klubu Jagiellońskiego oceniający cztery lata rządów PiS. Konserwatywny think tank, z którego wywodzą się ministrowie oraz politycy obozu rządowego daje Zjednoczonej Prawicy tróję (w skali od 2 do 5). Sprawdziliśmy wszystkie oceny. Ani jednej piątki, za to pięć dwój.

Ranking Polityk Rządu 2015-2019 został przygotowany przez ponad dwudziestu autorów. Każdy z nich był odpowiedzialny za jedną sferę, a całość podsumowali i zredagowali Paweł Musiałek, Tomasz Ociepka i dr Marcin Kędzierski.

Autorzy mogli przyznać rządowi ocenę w starej szkolnej skali – od 2 do 5. Średnia wyszła na poziomie 3,07. Plus i minus przy ocenie odpowiednio podwyższały lub obniżały wagę do średniej o 0,25. Najlepiej Klub Jagielloński ocenił politykę innowacyjną oraz sportową – na czwórki z plusem. Nieźle, na czwórkę, oceniono także gospodarkę, a na czwórkę z minusem cyfryzację, politykę społeczną oraz zagraniczną. Zdecydowanie najgorzej, na dwójkę, oceniono edukację, szkolnictwo wyższe i wymiar sprawiedliwości. Niewiele lepiej, na 2+ obronę i transport.

Równie ważne, co ocena poszczególnych polityk, wydają się wskazane we wstępie do raportu trzy pozytywne i trzy negatywne zdaniem KJ cechy polityki rządów PiS. Do pozytywnych autorzy zaliczają wiarygodność rozumianą jako realizację obietnic wyborczych, determinację w przeprowadzaniu zapowiadanych reform oraz suwerenność intelektualną, czyli prowadzenie podmiotowej polityki nieopartej wprost na kopiowaniu wzorców z innych krajów.

Jako negatywne cechy autorzy raportu KJ wskazali antyinstytucjonalizm, który przejawiał się chęcią przejęcia szybko totalnej kontroli nad instytucjami państwa, lekceważenie procedur z nadmiernym pośpiechem w przepychaniu ustaw przez parlament oraz niską kulturę dialogu, czyli brak pokory i nieufność wobec środowisk spoza własnego kręgu.

Innowacyjność: 4+
Ta polityka dostała obok sportu najwyższą ocenę. - Wyniesienie innowacji na sztandar polityki gospodarczej, które obserwowaliśmy w ostatnich czterech latach, było adekwatne i oparte o celną diagnozę – piszą autorzy rankingu. Na plus oceniono powołanie Ministerstwa Rozwoju oraz konsolidację różnorakich instytucji działających w temacie innowacji w Polski Fundusz Rozwoju. Zwrócono także uwagę na kilka mało efektownych, ale trafnych zachęt podatkowych do wprowadzania innowacji. Z dwóch kluczowych wskaźników obrazujących innowacyjność na niezmienionym, za niskim poziomie pozostaje procent PKB na badania i rozwój (1 proc. wobec 1,7 proc. założonego w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju). Wzrósł natomiast do ponad 50 procent odsetek wydatków na badania i rozwój ze strony sektora prywatnego.

Sport: 4+
Zdaniem autorów raportu na uznanie zasługuje zarówno minister sportu Witold Bańka, jak i środowisko premiera. - Niewątpliwą zasługą Witolda Bańki jest uruchomienie programu Team 100, w którym 250 sportowców w wieku 18-23 lata, wyselekcjonowanych przez Instytut Sportu, otrzymuje rocznie 40 tys. zł stypendium - czytamy. Z mieszaną oceną spotkało się bardzo mocne dosypanie pieniędzy do polskiej piłki, w tym doprowadzenie do tego, że tytularnym sponsorem Ekstraklasy stało się PKO BP. - Czy większe budżety pomogą klubom piłkarskim? Trudno być optymistą, wiedząc, ile pieniędzy zmarnowano już w ostatnich latach w polskiej piłce. Niechlubnym przykładem są samorządy, które będąc właścicielami kilku klubów w Ekstraklasie, pokazują, jak nie powinno się zarządzać klubem sportowym – podsumowuje autor.

Gospodarka: 4
Warto zaznaczyć, że autorzy trzeźwo wskazują, że choć przeżywamy prawdopodobnie najlepszy gospodarczo okres w naszej historii po 1989 roku, to w dużej mierze jest on wynikiem koniunktury światowej i lokalnej. - W rozwoju gospodarczym szczęście odgrywa ogromną rolę, większą niż ekonomiści są zwykle gotowi przyznać. Rząd w ostatnich czterech latach to szczęście dobrze wykorzystał – piszą twórcy rankingu KJ.
Pozytywnie oceniono głównie stabilność makroekonomiczną. Zbilansowanie finansów publicznych przy jednoczesnym uruchomieniu bezprecedensowych transferów socjalnych autorzy uważają za główny gospodarczy sukces. Ale zwrócono też uwagę na brak stabilności systemu prawnego oraz bolesny spadek inwestycji wśród średnich i małych przedsiębiorstw (o 10 procent w 2018 w stosunku do 2015). Stanowczo skrytykowana została Konstytucja dla biznesu. - Rozwiązania w niej zawarte można podzielić na nieistotne oraz pozytywne, ale mało znaczące – czytamy.

Polityka zagraniczna: 4-
Cztery z minusem to jednak ciągle cztery. W skali ocen – dobrze. W relacjach polsko-amerykańskich bilans niejednoznaczny. Szereg znaczących osiągnięć (zwiększenie kontyngentu amerykańskich żołnierzy, zakupy uzbrojenia, współpraca w zakresie bezpieczeństwa energetycznego: gaz, Nord Stream 2, memorandum jądrowe) po jednej stronie, po drugiej: koszty. W tym drugim, negatywnym koszyku znalazły się takie sprawy jak: organizacja szczytu bliskowschodniego („niekorzystna dla polskich interesów w tym regionie”), możliwe zwiększenie napięć z państwami UE, pogorszenie relacji z Chinami i rezygnacja z podatku cyfrowego dla amerykańskich gigantów.
Polityka wschodnia to również brak wyraźnego wskazania. Zamrożone relacje z Rosją, pogorszenie stosunków z Ukrainą, kontrowersyjny reset z Białorusią – to składniki tej oceny. W relacjach z państwami Europy Środkowo-Wschodniej oraz Trójkątem Weimarskim plus. Andrzej Kohut, autor rozdziału zaznacza, że projekt Trójmorza jest cały czas dobrze zapowiadającą się inicjatywą, ale brak jej realnych efektów. „Współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej była kontynuowana, ale rzadko przynosiła wymierne rezultaty”, z kolei „Współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego zamarła zupełnie po polsko-francuskim sporze o caracale jesienią 2016”. Sukcesem: dołączenie Polski do procesu berlińskiego i organizacja szczytu w Poznaniu.
Na minus zostały ocenione stosunki polsko-chińskie, m.in. w związku z działaniami przeciwko Huawei czy zastopowaniem chińskich planów budowy sieci 5G w Polsce. Polityka historyczna bez rozstrzygnięcia. Autor dostrzega zalety działań rządu, jednocześnie zaznaczając, że „działania w tym obszarze czasem prowadziły do niepotrzebnych napięć” z Ukrainą czy Izraelem i USA. Pozytywnie natomiast ocenione zostały wysiłki organizacyjne przy okazji stulecia odzyskania niepodległości czy rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Podsumowując, Klub Jagielloński na plus ocenia wzmocnienie sojuszu z USA i zacieśnienie współpracy energetycznej, a za „największe obciążenie” uznaje osłabienie pozycji Polski wewnątrz UE jako efekt reformy sądownictwa.

Polityka europejska: 3+
Relacje Polski z unijnymi instytucjami były zdominowane przez konflikt wokół zagadnienia praworządności. "Niemal od samego początku obydwie strony z przyczyn politycznych zdecydowały się przyjąć strategię konfrontacyjną" - wskazuje dr Marcin Kędzierski. W jego ocenie, taka decyzja rządu była błędem, ponieważ "przyspieszyła ujawnienie konfliktu na linii Warszawa-Bruksela". Autor za błędną uważa również strategię rządu w sprawie wyboru szefa Rady Europejskiej w 2017 r. - Polska nie poparła wówczas kandydatury Donalda Tuska. Dr Kędzierski uznał ją jednak za zrozumiałą "ze względów zarówno wewnętrznych, jak i wewnętrznych (Donald Tusk jako "listek figowy" dla protekcjonistycznej polityki największych państw)".
Autor przypomina również o niekorzystnych dla Polski i innych "nowych krajów członkowskich" zmianach w konstrukcji budżetu UE, jednocześnie wskazując, że polski rząd nie mógł odwrócić istniejących trendów. Przypomniał również, że jeśli chodzi o obsadę kluczowych stanowisk, żadne nie przypadło krajom naszego regionu (z wyjątkiem stanowiska unijnego prokuratora, które objęła Rumunka).
W raporcie czytamy o trzech sukcesach polityki europejskiej rządu Zjednoczonej Prawicy: odrzuceniu projektu relokacji uchodźców, osłabienie Stałej Współpracy w Zakresie Bezpieczeństwa (PESCO), która potencjalnie miała stanowić zagrożenie dla relacji transatlantyckich, oraz "utopienie" kandydatury Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej.

Polityka bezpieczeństwa wewnętrznego: 3
- Zdecydowanych działań na tym polu nie można odmówić obecnej ekipie rządzącej. Zabrakło jednak realnych i kompleksowych inicjatyw na rzecz potrzebnych od lat reform systemowych związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym – czytamy w raporcie. Autorzy zwrócili uwagę na nadawanie szerokich uprawnień kolejnym instytucjom, jak na przykład Służbie Ochrony Państwa, następcy BOR, oraz zwiększenie zakresu kontroli politycznej nad służbami. Doceniono programy modernizacyjne policji i innych służb, a wytknięto niedobory kadrowe wielu z nich.

Energetyka i klimat: 3-
W dziedzinie energetyki i klimatu raport Klubu Jagiellońskiego podkreśla rozbieżności pomiędzy poszczególnymi ministrami, które prowadziły do niespójności działań. Główna oś niezgody? Rola węgla i rozkrok, w jakim w tej sprawie stanął rząd.
Pierwszy minus: brak przyjęcia Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku pomimo wymagań ustawowych. „Przyjęto z kolei sektorową strategię rozwoju górnictwa, ale nie odpowiada ona na kluczowe pytanie, ile węgla jesteśmy w stanie wydobywać w Polsce z zyskiem i które kopalnie należy zamknąć. Brak klarownej strategii powodował, że polityka energetyczna dalej dryfowała, nie wskazując inwestorom jasnej ścieżki rozwoju” – pisze autor rozdziału Paweł Musiałek.
Kolejny minus za zahamowanie rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, a pierwszy plus za rozwój energetyki rozproszonej. Mowa tu o pakiecie prosumenckim przyjętym w 2019 roku. „Rozszerzono definicję prosumenta, wprowadzono możliwość odliczania od podatku zakupu instalacji fotowoltaicznych, wprowadzono regulacje utrudniające praktyki dyskryminujące prosumentów i ułatwiające instalacje” – czytamy. Pozytywnie oceniony został program Mój prąd.
Klub Jagielloński dobrze ocenił rządową walkę ze smogiem: np. wprowadzenie norm jakości dla nowych pieców, a „bardzo pozytywnie” rządowy program Czyste powietrze, i to nawet pomimo tego że tempo jego realizacji było bardzo wolne. Żadnych wątpliwości nie było przy ocenie polityki gazowej. Rurociąg Baltic Pipe oraz rozbudowa terminala LNG w Świnoujściu to projekty, którymi wg Klubu Jagiellońskiego rząd może się pochwalić.
Pogłębienie patologii centralnego sterowania – to z kolei o zarządzaniu spółkami energetycznymi przez obóz rządzący. Na minus: częste zmiany na stanowiskach kierowniczych, budowa elektrowni w Ostrołęce, zaangażowanie PGE, Tauronu, Enei i Energii w projekt elektromobilności.
Decyzja o zamrożeniu cen energii w 2018 roku została oceniona jako fatalna, przy podrozdziale: „Rynek energii” też znajdziemy minusa. Jedyną iskierką nadziei: utworzenie rynku mocy, czyli mechanizmu pozwalającego zarabiać elektrowniom nie tylko za produkcję energii, ale i za samą dyspozycyjność produkcyjną.
„Przez 4 lata rządów nie udało się uzdrowić sytuacji w polskim górnictwie” – czytamy w raporcie. „Wciąż utrzymywana jest wysoka nieefektywność – wydobycie węgla spadło, a zatrudnienie wzrosło. Konkluzja: „Najbardziej doniosłym dowodem kondycji górnictwa w Polsce jest spadek wydobycia i rekordowy wzrost importu węgla, głównie z Rosji”.
Ocena polityki klimatycznej? Niejednoznaczna. Największy wzrost CO2 w UE, wyzwanie związane ze spełnieniem celów UE dot. emisji dwutlenku węgla do 2030 roku, ale plus za „dobrze zorganizowany szczyt COP24 w Katowicach".
Podsumowując, Musiałek pisze, że ocenę dostateczną uratowały inwestycje gazowe oraz interkonektory, czyli gazowe połączenia Polski z innymi krajami.

Polityka planowania przestrzennego, budownictwa i mieszkaniowa: 2+
Porzucono pomysł uchwalenia kodeksu urbanistycznego, wciąż nie ma nowej ustawy o planowaniu przestrzennym. Zlikwidowano natomiast instytucję użytkowania wieczystego dla gruntów pod mieszkaniówkę oraz przyjęto ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomości.
Przede wszystkim jednak rząd podjął ambitną próbę zmierzenia się z problemem braku mieszkań. Niestety, problem mieszkaniowy w Polsce w praktyce sprowadzono niemal wyłącznie do kwestii liczby mieszkań przeznaczonych na wynajem. - Tymczasem naszym największym wyzwaniem jest raczej zwiększenie jakości przestrzeni mieszkalnej niż liczby lokali mieszkalnych. Do tej pory nie poruszono również w gospodarce nieruchomościami bardzo ważnego problemu polityki podatkowej, która odpowiednio prowadzona jest najskuteczniejszym narzędziem wpływu na podaż mieszkań na wynajem oraz pobudzenie inicjatywy budowlanej – piszą autorzy raportu.

Polityka obronna: 2+
Jak podkreślono w raporcie, proces zakupu nowoczesnego sprzętu dla Wojska Polskiego od lat jest w stanie paraliżu. Pod rządami Zjednoczonej Prawicy realizowano głównie programy rozpoczęte jeszcze w latach 2012-2015 - czytamy.
"W zasadzie cały wysiłek pochłonął jeden program - obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej średniego zasięgu »Wisła«. Nawet jednak on drepcze w miejscu" - zaznaczają autorzy. Dodają, że pozostałe programy są "często realizowane w mocno okrojonym zakresie, bez udziału polskiego przemysłu". Jako przykład podają zakup artylerii rakietowej Homar.
Jak wskazują, zapowiedź zakupu samolotów F-35, "w zestawieniu z decyzją o remoncie czołgów T-72 budzi zdziwienie, rodząc pytanie, jak sprzęt o tak dużym zróżnicowaniu generacyjnym ma współdziałać w jednym wojsku".
"Ministerstwu można zarzucić stawianie nierealistycznych celów, motywowanych korzyściami politycznymi, a nie wojskowymi" - oceniono w raporcie. Autorzy krytykują również brak powstania Agencji Uzbrojenia oraz mnożenie stanowisk dowódczych i logistycznych. Jednocześnie podkreślają intensywną współpracę w ramach NATO.
"Decyzje kadrowe rządu Zjednoczonej Prawicy były mocno kontrowersyjne" - czytamy w raporcie Klubu Jagiellońskiego. "Armia ma również problem z rekrutacją" - przypomniano. Krytycznie oceniono również decyzje finansowe resortu, wskazując na niecelowe wydatki czy niedoszacowanie kosztów, a także zawyżone ceny zakupów bezprzetargowych.

Polityka transportowa: 2+
"Dla infrastruktury i transportu czas 4 lat rządów Zjednoczonej Prawicy był okresem straconym" - stwierdza Bartosz Jakubowski. Zauważa, że stawiano słuszne diagnozy, ale powtarzano wszystkie błędy poprzedników.
"Ostatnie 4 lata to okres niemal całkowitego wstrzymania przetargów na budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad; od listopada 2015 do dziś ogłoszono przetargi na budowę zaledwie 455 km, czyli ponad 1,5 tys. mniej niż w poprzedniej kadencji Sejmu" - czytamy w raporcie.
"Za żadną nową rządową decyzją nie stały twarde dane i odpowiednio umotywowane oceny skutków zmian. Nawet jeżeli przygotowano poprawne rozwiązania organizacyjne i prawne, administracja centralna nie potrafiła się wywiązać z ich realizacji" - podkreśla autor.

Wymiar sprawiedliwości: 2
Dwója za politykę wymiaru sprawiedliwości to jedna z najgorszych ocen w raporcie. „Rodzaj zmian wprowadzonych w latach 2015-2019, a przede wszystkim sposób ich wprowadzenia wyraźnie pokazały, że zasadniczym celem obozu rządzącego nie była poprawa jakości działania sądów, lecz neutralizacja szeroko rozumianych środowisk prawniczych jako podmiotu wpływającego na kształt polityk publicznych” – pisze autor oceny dr Jacek Sokołowski. Jak czytamy, „obóz rządzący postanowił zlikwidować w całości” możliwość korygowania polityk publicznych przez środowiska prawnicze. Sokołowski jednoznacznie ocenia, że PiS już w istocie sporu o sądownictwo wypada blado.
Negatywnie ocenione są również zmiany instytucjonalne oraz ich skutki. Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Krajowa Rada Sądownictwa „zostały zdominowane przez osoby pochodzące z nadania politycznego i zachowujące się dyspozycyjnie wobec obozu władzy”. Raport zauważa wymianę 150 (na 730) prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych oraz konieczność wycofania się ze zmian w wieku emerytalnym sędziów SN. Mocno wybrzmiewa stwierdzenie: „celem partii rządzącej nie była zmiana sposobu funkcjonowania sądów, a jedynie uzależnienie ich od siebie”.
Skutki: delegitymizacja KRS i nowego składu SN w środowisku elit prawniczych oraz podważenie (w przyszłości) zaufania do prawa i jego interpretacji. „W dłuższej perspektywie oznaczać to może duże utrudnienia w rządzeniu państwem i w zapewnieniu pokoju społecznego” – czytamy. Sokołowski zwraca uwagę, że obywatele nie odczuli zmian w wymiarze sprawiedliwości. Nie odczuli na własnej skórze. „Główny problem polskich sądów, czyli przewlekłość postępowań, nie został rozwiązany”.
Jako pointę warto przytoczyć również zdania z podsumowania tego rozdziału: „Zmiany w wymiarze sprawiedliwości, wprowadzane w sposób celowo konfliktowy i osłaniane agresywną propagandą, nie miały na celu przebudowy instytucjonalnej sądownictwa, lecz destabilizację i zniszczenie nieformalnych hierarchii istniejących równolegle do struktur oficjalnych. Z punktu widzenia tak zakładanych celów reforma zakończyła się sukcesem”.

Polityka edukacyjna: 2
Autorka analizy polityki edukacyjnej Zjednoczonej Prawicy stwierdza, że będzie ona miała "wieloletnie negatywne konsekwencje na wielu poziomach". "Mimo poważnej zmiany strukturalnej, reforma nie podniosła jakości edukacji" - pisze Karolina Obirek, oceniając tę sferę w ostatnich czterech latach na dwóję.
Obirek przypomina, że jako uzasadnienie reformy PiS wskazywało na niską jakość edukacji, brak realizacji przez szkoły funkcji wychowawczej oraz problemy wynikające z oddzielenia uczniów w trudnym okresie dojrzewania, co miało wzmagać zachowania patologiczne. Likwidacja gimnazjów i wydłużenie nauki w szkołach średnich nie rozwiązało żadnego z tych problemów - czytamy w ocenie Klubu Jagiellońskiego.
Wskazano, że mimo podwyżek wynagrodzenie nauczyciela stażysty to jedynie 200-500 zł powyżej płacy minimalnej, co przeczy zapowiedziom o pozyskiwaniu coraz lepszych kadr poprzez godne wynagrodzenie. "Dodatkowo przy wydłużonej przez MEN ścieżce awansu z 10 do 15 lat nauczyciele dłużej pozostają na najniższych szczeblach wynagrodzenia" - przypomina Karolina Obirek.
Autorka wskazuje, że spadek o 10 proc. liczby osób, które oceniają pozytywnie kształcenie w szkołach publicznych (dane CBOS), wpłynie na odpływ zarówno uczniów, jak i nauczycieli do szkół prywatnych.

Polityka szkolnictwa wyższego: 2
W raporcie wskazano, że pomimo deklaracji o zwiększeniu finansowania szkolnictwa wyższego, nie wygospodarowano na to pieniędzy w budżecie. Autor, który pozytywnie ocenia sam pomysł systemowych zmian w szkolnictwie wyższym, jakim była Konstytucja dla nauki, krytycznie podchodzi do jego realizacji.
"Nie ulega wątpliwości, że reforma była konieczna i w istocie spóźniona o wiele lat. Nie ulega również wątpliwości, że w mniej lub bardziej oczekiwany sposób wyzwoliła ogromne emocje w świecie polskiej nauki. I to jest największy problem tej reformy, który przesądził o ostatecznej ocenie – pojawiło się mnóstwo oczekiwań, nadziei i dobrej energii, a następnie pojawiły się niemożliwe do usprawiedliwienia opóźnienia czy naginanie własnych zasad, by nie skrzywdzić zasłużonych uczelni. I w ten sposób pokazano, że ostatecznie ani uczelnie, ani naukowcy tak za bardzo się w tej polityce wobec szkolnictwa wyższego nie liczą" - ocenia dr hab. Radosław Rybkowski.

(Onet)

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7848

524 Strony « < 522 523 524 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej