Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Miraż pojednania
     
Benon
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 54.883

 
 
post 28/08/2009, 20:21 Quote Post

Coraz liczniejsze wypowiedzi i decyzje niemieckich polityków przychylne środowiskom tzw. wypędzonych dowodzą, że polsko-niemieckie pojednanie jest w najlepszym razie kwestią przyszłości, a nie faktem dokonanym jak sugerowali niektórzy entuzjaści zbliżenia pomiędzy Polską a RFN.

Polacy i Niemcy żyją jednak po sąsiedzku - obok siebie, a biorąc pod uwagę członkostwo w Unii Europejskiej można nawet powiedzieć że razem, zaś relacje między sąsiadami powinny być przynajmniej poprawne. Warunkiem poprawnego sąsiedztwa jest wzajemna tolerancja. Warunkiem tolerancji jest zrozumienie, a podstawą zrozumienia jest prawda.

Jest prawdą, że wysiedlenia Niemców z obszarów przyznanych Polsce po Drugiej Wojnie Światowej były dla nich wydarzeniem bolesnym. To prawda, że podczas tych wysiedleń dochodziło do czynów kryminalnych, w których brali udział Polacy. Są to jednak prawdy częściowe, wyrwane z łańcucha przyczyn i skutków. Takie półprawdy, z pewnością nie służą budowaniu konsensu między państwami po obu stronach Odry. O nich zaś mówią najgłośniej niemieckie środowiska tzw. wypędzonych, którym patronuje Erika Steinbach.

Tymczasem nie da się rzetelnie przedstawić problemu wysiedleń Niemców pomijając tragiczne wydarzenia które bezpośrednio je poprzedzały.

Nad ranem 1 września 1939 roku wojska niemieckie wtargnęły na terytorium Polski. O godzinie 4.40 samoloty Luftwaffe rozpoczęły bombardowanie Wielunia, mimo że w miasteczku nie było żadnych jednostek ani obiektów wojskowych. W wyniku nalotów śmierć poniosło 2169 cywilnych mieszkańców, a 70% zabudowy miasta uległo zniszczeniu. Tak rozpoczęła się Druga Wojna Światowa. [1]

Wieluńska tragedia była prologiem krwawej orgii jaką w ciągu prawie sześciu lat wojny i okupacji zgotowali Polakom ich niemieccy sąsiedzi. "Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni" - powiedział Adolf Hitler w Obersalzbergu na naradzie dowódców poprzedzającej napaść na Polskę. Niemieccy żołnierze i funkcjonariusze rzetelnie spełniali wolę swojego führera. W celu odwetu i zastraszenia rozstrzeliwali, wieszali, palili żywcem, głodzili na śmierć niewinnych cywilów i jeńców wojennych. [2], [3], [4], [5], [6]

Od pierwszych tygodni wojny gehenna uwięzień i eksterminacji dotknęła polskich działaczy społecznych, politycznych, księży oraz inteligencję. W zatrzymaniach osób z tych środowisk czynnie pomagała mniejszość niemiecka zamieszkująca tereny Rzeczypospolitej. [7]

Niemieccy okupanci wprowadzili dla ludności polskiej głodowe racje żywnościowe w wysokości 400-700 kcal na człowieka dziennie. Ponadto Polacy - w tym dzieci - uwięzieni przez Niemców w obozach lub wywiezieni do Rzeszy byli wykorzystywani do niewolniczej, często wyniszczającej pracy. [S], [8]

Niemcy, tak wyczuleni od 1945 roku na kwestię wypędzeń, nie przejawiali podobnej wrażliwości podczas okupacji Polski. Rodacy Hitlera wysiedlili 2 mln 478 tys. Polaków, przede wszystkim z zachodnich terenów II Rzeczypospolitej wcielonych do Rzeszy Niemieckiej, a także z żyznych terenów Zamojszczyzny. Jednak główna fala wysiedleń miała nastąpić po zwycięstwie Niemiec nad Związkiem Radzieckim. W myśl założeń tzw. generalnego planu wschodniego 80-85% Polaków miało być wówczas wypędzonych na Syberię, gdzie w warunkach narzuconych przez Niemców ulegliby zapewne w ciągu kilku pokoleń fizycznej jak i umysłowej degeneracji. [S], [9]

Niemiecki terror w postaci morderstw, głodu, niewolniczej pracy i wypędzeń ze szczególną brutalnością uderzał w polskich obywateli pochodzenia żydowskiego. Niemcy w swoich planach skazali ich - podobnie jak Żydów ze wszystkich podbitych krajów - na całkowitą biologiczną zagładę, prowadzoną na skalę masową w komorach gazowych i krematoriach Oświęcimia, Majdanka, Treblinki, a także w wielu innych miejscach kaźni. Wstępnym etapem eksterminacji Żydów było wypędzenie i uwięzienie w przeludnionych do granic możliwości gettach. Słabi fizycznie, chorzy, biedni, niezaradni umierali bardzo często już tam. Pozostali oddawali Niemcom za bezcen resztki swojego majątku oraz zdolność do pracy w złudnej nadziei przetrwania w zamkniętych dzielnicach żydowskich. [10]

Jak wynika chociażby ze wspomnianego przykładu Wielunia, przestępcze działania Niemców podczas wojny i okupacji powodowały straty nie tylko w życiu i zdrowiu Polaków, ale również w polskim majątku narodowym. W gruzach legły ważne ośrodki miejskie takie jak Warszawa, Poznań czy Grudziądz. Niemcy spowodowali zniszczenie setek tysięcy budynków i zagród, kilkunastu tysięcy fabryk, setek szpitali, tysięcy szkół oraz wielu innych społecznie ważnych obiektów i instalacji. Nadto okupowane polskie obszary - zwłaszcza Generalne Gubernatorstwo - padły ofiarą rabunkowej gospodarki rolniczej i leśnej podporządkowanej potrzebom machiny wojennej III Rzeszy. Niemieccy łupieżcy ograbili Polskę z milionów sztuk inwentarza i wykarczowali setki tysięcy hektarów lasów.

Przedstawione wyżej w ogromnym skrócie akty niemieckiego barbarzyństwa kosztowały Polskę utratę życia przeszło 6 mln obywateli. Straty materialne Polski spowodowane walką z Niemcami i niemiecką okupacją sięgnęły kwoty 258,4 mld zł przedwojennych, co obecnie stanowi równowartość 956 mld euro. Czyni to Polskę krajem, który w wyniku Drugiej Wojny Światowej poniósł jedne z najwyższych szkód w przeliczeniu na jednego mieszkańca. [S]

Jest oczywiste, że za monstrualne krzywdy wyrządzone przez Niemcy w czasie Drugiej Wojny Światowej Polska i jej obywatele mieli prawo uzyskać odszkodowanie. Przyłączenie do Polski obszarów obecnych Ziem Zachodnich i Północnych było właśnie takim odszkodowaniem i to zaledwie częściowym, co potwierdzają nawet wyliczenia niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV). Z wyceny niemieckich przesiedleńców wynika, że wartość mienia państwowego i prywatnego pozostawionego na terenach przyznanych Polsce wynosiła 428,6 mld marek według wartości tej waluty z 1999 roku. Odpowiada to aktualnie sile nabywczej 571,3 mld euro. Rekompensata w postaci Ziem Zachodnich i Północnych stanowiła więc zaledwie około 60% podanej wyżej kwoty strat materialnych wyrządzonych Polsce przez Niemców. [11]

Trzeba zauważyć, że przytaczana tutaj wysokość strat materialnych dotyczy obszarów przedwojennej Polski, jednak z wyłączeniem ziem, które w trakcie Drugiej Wojny Światowej anektował Związek Radziecki. Zatem takie samo prawo do odszkodowania od Niemiec miałaby Polska także wówczas, gdyby terytorium II Rzeczypospolitej nie obejmowało przedwojennych Kresów Wschodnich. Stąd oczywisty wniosek, że Polacy nie muszą uzasadniać swojego tytułu do przejęcia Ziem Zachodnich i Północnych potrzebą uzyskania rekompensaty za utracone na rzecz Związku Radzieckiego tereny na wschód od linii Curzona. Takie uzasadnienie jest nie tylko niepotrzebne ale również niemoralne, gdyż aprobuje sytuację, w której Niemcy spłacałyby winy popełnione wobec Polski nie przez siebie a przez Związek Radziecki.

Przejęcie przez Polskę obszarów obecnych Ziem Zachodnich i Północnych oraz wysiedlenie stamtąd ludności niemieckiej nastąpiło w wyniku decyzji podjętych przez mocarstwa alianckie na konferencji w Poczdamie (17 lipca - 2 sierpnia 1945 r.). Mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej miały prawo do takich rozstrzygnięć w sprawie Niemiec, gdyż na mocy deklaracji berlińskiej z 5 czerwca 1945 roku sprawowały wówczas funkcję niemieckiego suwerena. Postanowienia konferencji poczdamskiej i deklaracji berlińskiej poprzedzone były podpisaniem przez Niemcy dnia 8 maja 1945 roku aktu bezwarunkowej kapitulacji. Ten sposób poddania się oznaczał że Niemcy uznają z góry wszelkie decyzje, jakie będą podjęte w ich sprawie przez alianckie mocarstwa. Dlatego kwestionowanie przez Niemców mocy prawnej ustaleń poczdamskich dotyczących zmiany granic i wysiedleń jest bezprzedmiotowe. [12], [13]

Mocarstwa alianckie postanawiając w Poczdamie o transferze ludności niemieckiej z terenów przyznanych Polsce nie nałożyły na państwo polskie zobowiązania do wypłaty wysiedlanym Niemcom odszkodowań. Zatem żądania rekompensat dla wysiedlonych formułowane przez rewizjonistyczne środowiska niemieckie również nie mają uzasadnienia.

Przyjęty sposób egzekucji należnego Polsce od Niemiec odszkodowania był niewątpliwie rozwiązaniem radykalnym. Państwo niemieckie traciło przecież na rzecz Polski około 21% swojego terytorium z 1937 roku. Wysiedlani z przejmowanych obszarów Niemcy tracili swoją własność prywatną - przede wszystkim nieruchomości, a w wymiarze duchowym swoje strony rodzinne.

Czy obiektywne potrzeby zniszczonej wojną i okupacją Polski zaspokoiłaby łagodniejsza forma spłaty przez Niemcy odszkodowania, na przykład w postaci rocznych rat? Niestety nie. Czy zastosowane wobec Niemców i Niemiec rozwiązania windykacyjne były moralnie dopuszczalne? Biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia - tak. Obie powyższe odpowiedzi wymagają uzasadnienia.

By przekonać się że mniej dotkliwe dla Niemców formy uregulowania długu wobec Polski nie mogły być brane pod uwagę wystarczy odpowiedzieć na pytanie: ile lat trwałaby ratalna spłata odszkodowania stanowiącego równowartość mienia przejętego przez Polskę wraz z Ziemiami Zachodnimi (wspomniana kwota 571,3 mld euro) w wyjątkowo korzystnych dla Niemiec warunkach polityczno-gospodarczych. Owe wyjątkowo korzystne dla Niemiec warunki i sposób spłaty będą określone trzema założeniami.

Założenie pierwsze: po zakończeniu wojny Niemcy pozostają jednolitym państwem, innymi słowy nie dochodzi do podziału Niemiec; państwo to liczy 70 mln mieszkańców.

Założenie drugie: począwszy od 1946 roku Niemcy wytwarzają produkt krajowy brutto o aktualnej równowartości 23,1 tys. euro na osobę, czyli taki jaki w rzeczywistości Republika Federalna Niemiec wypracowała dopiero w roku 1960 (4 946 marek zachodnioniemieckich per capita).

Założenie trzecie: Niemcy przeznaczają corocznie 2% swojego PKB na spłatę odszkodowania dla Polski; 2% PKB na samą tylko Polskę to wbrew pozorom dużo jeżeli uwzględni się, że Niemcy musiały również zadośćuczynić innym poszkodowanym przez nie państwom.

Przy podanych założeniach spłata reparacji równych co do wartości majątkowi jaki przejęła Polska wraz z Ziemiami Zachodnimi zajęłaby Niemcom przeszło 17 lat. Jeżeli tyle czasu wymagałoby ratalne uregulowanie należności wobec Polski w niezwykle korzystnych dla Niemców hipotetycznych okolicznościach, to spłata tym systemem w rzeczywistych warunkach trwałaby jeszcze dłużej. 17 lat albo i więcej by uzyskać istotną rekompensatę to stanowczo zbyt długo dla kraju, któremu agresor zniszczył 38% substancji majątkowej, a w takim właśnie położeniu z winy Niemców znajdowała się powojenna Polska. Ze względu na rozmiar szkód zagrażający cywilizacyjną zapaścią Polska potrzebowała szybkiej pomocy ekonomicznej, jaką praktycznie rzecz biorąc mogła uzyskać jedynie poprzez bezpośrednie przejęcie majątku niemieckiego.

Pozostaje wykazać, że przyłączenie do Polski wschodnich obszarów przedwojennych Niemiec oraz wywłaszczenie i wysiedlenie zamieszkującej tam niemieckiej ludności było rozwiązaniem dopuszczalnym etycznie. Rozważając tę kwestię trzeba pamiętać, że narodowi socjaliści do stycznia 1933 roku zdobywali swoją pozycję w Niemczech na drodze demokratycznej, w wolnych wyborach, w których głosował przecież nie kto inny jak społeczeństwo niemieckie. Kto w sposób wolny podejmuje decyzję - także decyzję wyborczą - ponosi za nią odpowiedzialność. Wobec tego społeczeństwo niemieckie jest odpowiedzialne za tragiczne skutki jakie dla świata i Niemiec przyniosły rządy narodowych socjalistów. Zwłaszcza, że narodowi socjaliści nie byli obcymi przybyszami a Niemcami, którzy żyli i zostali ukształtowani w społeczeństwie niemieckim, byli jego integralną częścią.

Winę społeczeństwa niemieckiego potęguje jego bierność wobec kolejnych aktów hitlerowskiego terroru. Niemcy nie podjęli żadnych zdecydowanych działań, kiedy po pożarze Reichstagu nazistowski reżim odarł ich z demokratycznych praw obywatelskich. Zniesiono wówczas wolność poglądów, zgromadzeń i publikacji oraz zdelegalizowano niehitlerowskie partie polityczne, związki zawodowe i stowarzyszenia. Tym sposobem Niemcy dali się pozbawić demokratycznej kontroli nad swoim państwem. Owe wypadki po dziś dzień służą Niemcom za pretekst do zrzucania z siebie odpowiedzialności za późniejsze wydarzenia, kiedy z tą samą co poprzednio biernością pozwolili się wprząc w kierat nazistowskiej machiny wojennej druzgocącej kolejne państwa i narody - w tym Polskę. "Myśmy nic nie mogli zrobić; myśmy nic nie wiedzieli" - tłumaczą się Niemcy. Kto jednak bez znaczącego oporu, a wręcz skwapliwie daje się zniewolić i wykorzystać do zbrodniczych działań staje się współwinny popełnionych przestępstw. Zwłaszcza jeżeli z apetytem spożywa krwawe kęsy podrzucane przez swego dzierżymordę. [14]

A jak naprawdę było z rzekomą niewiedzą na którą powołują się Niemcy? Niemieccy żołnierze i funkcjonariusze uczestniczący w masowych mordach kobiet, dzieci i starców, nawet jeżeli "tylko wykonywali rozkazy", mieli świadomość, że są to rozkazy zbrodnicze i że państwo, które takie rozkazy wydało siłą rzeczy jest organizacją zbrodniczą. Świadomość popełnianej zbrodni musieli mieć również niemieccy lekarze przeprowadzający siłą eksperymenty medyczne na więźniach obozów koncentracyjnych (np. na polskich więźniarkach w Ravensbrück) kończące się często śmiercią lub kalectwem. [15]

Czy jednak ci Niemcy którzy bezpośrednio nie mordowali, nie okaleczali i nie wydawali zbrodniczych rozkazów wiedzieli tyle samo? Zapewne nie, przynajmniej nie wszyscy. Jednak z zachowanych dokumentów wynika, że kierownictwo i konstruktorzy produkującej piece firmy Topf und Söhne wiedzieli do jakich celów są wykorzystywane zamawiane u nich przez komendanturę Auschwitz wysokowydajne krematoria. Mało tego, inżynierowie Topfa na miejscu nadzorowali montaż i pracę sprzedawanych obozowi urządzeń. Ponadto jeden ze specjalistów tej firmy zaprojektował system wentylacyjny obsługujący komory gazowe w Auschwitz. [16], [17], [18]

Brakiem wiedzy nie może się również zasłaniać znaczna grupa spośród kadry kierowniczej niemieckich fabryk korzystających z pacy więźniów obozów hitlerowskich. Co więcej ci Niemcy - dyrektorzy, inżynierowie, majstrowie - są często współwinni zbrodni, gdyż kierowali więźniów do prac szkodliwych dla zdrowia lub prace takie nadzorowali nie zapewniając im odpowiednich zabezpieczeń. W licznych wypadkach kończyło się to śmiercią, kalectwem lub ciężką chorobą fabryczno-obozowego niewolnika, zwłaszcza że był to przeważnie niewolnik wynędzniały, co musiało się rzucać w oczy jego przemysłowym nadzorcom oraz innym niemieckim pracownikom widującym więźniów. [19]

Sygnały, które powinny niepokoić, dotyczące obozów hitlerowskich, docierały nie tylko do personelu współpracujących z obozami fabryk. Mieszkańcy miejscowości w pobliżu "lagrów" byli niejednokrotnie świadkami przemarszów kolumn więźniarskich idących do pacy lub z niej wracających. Widok w jakim stanie znajdują się więźniowie mógł dać niemieckim obserwatorom wiele do myślenia, jednak oni przeważnie myśleć nie chcieli.

A niemieccy rolnicy zatrudniający u siebie zagranicznych - w tym polskich - robotników? Jako ich pracodawcy wiedzieli przecież, że byli to pracownicy przymusowi, i że w związku z tym nie mogli się chociażby zwolnić, czy żądać podwyżki. Oprócz tego niemieccy "bauerzy", podobnie jak przemysł III Rzeszy, wynajmowali do pracy więźniów obozów hitlerowskich, między innymi obozu koncentracyjnego Stutthoff. [20]

Takimi przykładami informacji, które powinny alarmować a były przez Niemców ignorowane można by zapełnić opasłą księgę. Dochodziły one do większości Niemców bezpośrednio lub poprzez opowiadania - na przykład mężów czy synów wysłanych na służbę do Generalnej Guberni.

Przedstawione tutaj fakty wskazują, że na społeczeństwie niemieckim ciążyła wina za nieszczęścia Drugiej Wojny Światowej. Oczywiście nie można w tym wypadku obarczać całej zbiorowości winą w sensie kryminalnym. Grzech społeczeństwa niemieckiego polegał na brzemiennym w tragiczne skutki obywatelskim zaniedbaniu. Ta wina Niemców nałożyła na nich obowiązek materialnego zadośćuczynienia pokrzywdzonym.

Opisane wcześniej wyjątkowo katastrofalne następstwa, jakie przyniosła Polsce niemiecka agresja upoważniały aliantów do przyznania Polsce szczególnych form rekompensaty. Dlatego przejęcie przez Polskę wschodnich terytoriów Niemiec wraz ze znajdującym się tam majątkiem niemieckich obywateli oraz związana z tym akcja wysiedleń były działaniami moralnie usprawiedliwionymi.

Podczas "Dnia stron ojczystych" w sierpniu 2009 roku przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach powiedziała, iż "z zimnym sercem zacierane jest to, że mieszkańcy Monachium, Hamburga czy Lipska nie zostali wypędzeni, nawet jeśli byli fanatycznymi narodowymi socjalistami, nawet gdy popełnili zbrodnie". W odpowiedzi na zarzut liderki wypędzonych trzeba stwierdzić, że powojenne wysiedlenia były próbą pozytywnej solidarności dla całego narodu niemieckiego. Mieszkańcy obszarów pozostawionych w granicach Niemiec musieli podzielić się z napływającymi wysiedleńcami swoim "heimatem" - również w wymiarze materialnym. Jeżeli dzielili się skąpo, jeżeli solidarności między Niemcami zabrakło, to pretensje w tej kwestii winna Steinbach kierować do własnych rodaków. [21]

Aktywiści środowisk niemieckich wysiedleńców poddając krytyce decyzje poczdamskie powołują się często na "prawo do stron rodzinnych" oraz "święte" prawo własności. Zapominają przy tym, że prawa te nie są bezwarunkowe, podobnie jak większość innych praw przysługujących jednostkom lub społecznościom. [22]

Tak jak obowiązek płacenia przez jednostki i organizacje podatków jest ograniczeniem prawa dysponowania własnością w imię potrzeb służących całej społeczności, tak wysiedlenie Niemców i odebranie im majątków było ograniczeniem "prawa do stron rodzinnych" oraz prawa własności podyktowanym nadrzędną koniecznością wydźwignięcia z zapaści ofiary niemieckiej agresji, jaką była Polska.

Dlatego chybiona jest teza programu CDU i CSU przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku, wygłoszona ustami kanclerz Angeli Merkel według której "Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane". Jeżeli odczytuje się to przesłanie wprost, to słowom pierwszej damy niemieckiej polityki oczywiście nic nie można zarzucić. Jednak dla nikogo nie ulega wątpliwości, że kanclerz Merkel mówiąc o "wypędzeniach wszelkiego rodzaju" ma na myśli powojenne wysiedlenia Niemców, a to już zmienia postać rzeczy. [23], [24]

Sugerowane przez Merkel uznanie naruszonych praw, w przypadku Niemców wysiedlanych po Drugiej Wojnie Światowej może dotyczyć tylko tych osób, które podczas prowadzonej akcji padły ofiarą przestępstwa, na przykład morderstwa.

Nie ma ścisłych danych na temat liczby przestępstw popełnionych przez Polaków na wysiedlanych Niemcach. Według dr hab. Bogdana Musiała z IPN, podczas wysiedlania Niemców z rąk polskiego aparatu bezpieczeństwa życie straciło kilkanaście tysięcy osób. Wikipedia za Nową Encyklopedią Powszechną PWN podaje, że w administrowanych przez polskie władze obozach przesiedleńczych zmarło 60 tys. Niemców, co jednak nie oznacza że wszystkie te zgony nastąpiły na skutek działań przestępczych. Z założenia, że liczba zabitych przez Polaków Niemców wynosiła 50 tys. wynikałoby, że w ciągu kilkuletniej akcji przesiedleńczej życie z winy Polaków straciło tylu Niemców ilu Polaków ginęło w ciągu siedemnastu dni Drugiej Wojny Światowej. [25], [26]

Trzeba zaznaczyć, że w przypadku wysiedleń prowadzonych przez Polaków - odmiennie niż w przypadku przesiedleń organizowanych przez Niemców - przestępstw dopuszczali się przede wszystkim funkcjonariusze władzy która nie miała społecznego poparcia i demokratycznego rodowodu, o czym świadczy tragedia Powstania Warszawskiego i sfałszowane wyniki wyborów w styczniu 1947 roku. Zatem gwałtów poczynionych na Niemcach są winni przede wszystkim stróże komunistycznego systemu przyniesionego do Polski na radzieckich bagnetach.

Istnieje proste rozwiązanie problemu niemieckich wysiedleńców na których Polacy dopuścili się przestępstw, bowiem państwo niemieckie jest w posiadaniu należnych Polsce środków z których można by wypłacić ofiarom lub ich rodzinom odszkodowania. Co to za środki? Jak wykazano, przejęcie wschodnich obszarów Niemiec pokryło 60% strat jakie Niemcy wyrządzili Polsce podczas Drugiej Wojny Światowej. Z pozostałych 40% (384,7 mld euro) Niemcy na pewno nie zwróciły Polsce całości. W każdym razie do oddania pozostało bez wątpienia tyle ile trzeba aby wypłacić wszystkim ofiarom polskich przestępstw lub ich rodzinom milionowe odszkodowania.

Sposobem na zatrzymanie spirali obopólnych polsko-niemieckich żądań materialnych jest podpisanie dwustronnego traktatu o wzajemnej rezygnacji z roszczeń wynikających z Drugiej Wojny Światowej. Premier Kaczyński w 2006 roku złożył władzom niemieckim propozycję podpisania takiego traktatu, jednak została ona przez stronę niemiecką odrzucona. [27]

Negatywne stanowisko Berlina wobec projektu ostatecznego zamknięcia kwestii polsko-niemieckich roszczeń skłania do pytań o intencje jakie kierują twórcami powstającego centrum "Ucieczka, wypędzenie, pojednanie" dokumentującego losy wysiedlanych Niemców. Czy nie chodzi tu czasem o celebrowanie rzekomo niesprawiedliwie doznanych krzywd, a w konsekwencji o zrównanie w oczach opinii społecznej sprawcy wojennego nieszczęścia z jego ofiarami, co dałoby sprawcy tytuł do materialnych roszczeń?

Istotne fakty wskazują, że polsko-niemieckie pojednanie pozostaje na razie tylko mirażem, w którego realność mogą wierzyć jedynie niepoprawne pięknoduchy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 28/08/2009, 20:50 Quote Post

"Sposobem na zatrzymanie spirali obopólnych polsko-niemieckich żądań materialnych jest podpisanie dwustronnego traktatu o wzajemnej rezygnacji z roszczeń wynikających z Drugiej Wojny Światowej. Premier Kaczyński w 2006 roku złożył władzom niemieckim propozycję podpisania takiego traktatu, jednak została ona przez stronę niemiecką odrzucona. [27]"

No to mamy Posprzątane;
Coś wiecej wiadomo???
pzdr.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Hrod Loptrsson
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 169
Nr użytkownika: 34.434

Hrod Loptrsson
 
 
post 6/04/2011, 17:16 Quote Post

Pomijając kwestię kto wojnę wypowiedział (Niemcy mogą twierdzić, że to Anglia i Francja wypowiedziały im wojnę), pomijając kwestię co Niemcy robili w czasie okupacji (zawsze mogę powiedzieć, że przecież także budowali np drogi) - radziłbym skupić się na tym kto decydował o całym ładzie powojennym. Ktoś zdecydował ile należy Polsce dać a ile odebrać, ktoś zadecydował i dał przyzwolenie na wysiedlenie Niemców, nie tylko z Polski. Polska w owym czasie była państwem o niejasnym statusie - jeden rząd w Anglii, jeden w Polsce, jeden legalny, drugi realny a oba całkowicie zależne od zwycięskich mocarstw. Polska jako państwo dopiero się formowała, o wszystkim decydowała Moskwa w porozumieniu z Aliantami Zachodnimi. Nawet jeśli Stalin robił coś co nie podobało się Anglosasom to i tak milcząco to akceptowali a poza tym i tak to oni doprowadzili do takiej sytuacji swymi decyzjami i swoją polityką.

Dlatego wszelkie roszczenie i pretensje niemiecki sugerowałbym odsyłać do rządów - amerykańskiego, angielskiego i rosyjskiego. Jak to zrobić - od tego są dyplomaci i znawcy prawa międzynarodowego...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 6/04/2011, 18:03 Quote Post

Odnosząc się do tekstu, w którym mowa jest o wypędzeniach, przytoczę interesujący komentarz Piotrka Semki na temat wystawy, do której powstania przyczynił się w głównej mierze Związek Wypędzonych. Oto Piotr Semka napisał, że „ nie ma [tam] nic o fenomenie niemieckiej piątej kolumny i roli “miejscowych” Niemców w aparacie okupacyjnym III Rzeszy od Polski po Jugosławię. A bez tego nie sposób pojąć, dlaczego po wojnie w tak wielu krajach nie chciano już żyć obok Niemców.” Niestety nie ma też na ten temat nic w powyższym artykule, Tymczasem wysiedlenie Niemców nie było aktem odwetu, ale motywowane było strachem przed niemieckimi sąsiadami, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że wkraczając do Polski, Niemcy dysponowali wykazem kilkudziesięciu tysięcy osób, które należy bezzwłocznie aresztować. Wykazy te (Sonderfahndungsbuch Polen) przygotowały organizacje mniejszości niemieckiej, a większość widniejących na nich osób zostało w bestialski sposób zamordowanych (tylko na Górnym Śląsku wrześniu 1939 roku Niemcy zamordowali 2,5 tys. osócool.gif. Nie można pisać o wypędzeniach, jeśli nie rozumie się, czym był tzw. „feikorpsy” i jaką rolę odegrały w początkowym okresie wojny, bez uświadomienia sobie, w jakim strachu żyli Polacy na ziemiach wcielonych do Rzeszy. Dokładnie z tych samych powodów ludzie mający małe dzieci nie chcą mieć za sąsiada pedofila…
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Benon
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 54.883

 
 
post 27/04/2011, 11:59 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 6/04/2011, 18:03)
Odnosząc się do tekstu, w którym mowa jest o wypędzeniach, przytoczę interesujący komentarz Piotrka Semki na temat wystawy, do której powstania przyczynił się w głównej mierze Związek Wypędzonych. Oto Piotr Semka napisał, że „ nie ma [tam] nic o fenomenie niemieckiej piątej kolumny i roli “miejscowych” Niemców w aparacie okupacyjnym III Rzeszy od Polski po Jugosławię. A bez tego nie sposób pojąć, dlaczego po wojnie w tak wielu krajach nie chciano już żyć obok Niemców.” Niestety nie ma też na ten temat nic w powyższym artykule...

Poruszyłem w moim artykule kwestię postawy mniejszości niemieckiej zamieszkującej tereny II Rzeczypospolitej. Cytuję:
QUOTE(Benon)
Od pierwszych tygodni wojny gehenna uwięzień i eksterminacji dotknęła polskich działaczy społecznych, politycznych, księży oraz inteligencję. W zatrzymaniach osób z tych środowisk czynnie pomagała mniejszość niemiecka zamieszkująca tereny Rzeczypospolitej.

W haśle Wikipedii poświęconym "Intelligenzaktion", do którego umieściłem odnośnik po przytoczonym wyżej akapicie jest m. in. wyjaśnione czym była wspomniana przez Ciebie "Sonderfahndungsbuch Polen".
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
balum
 

Sągorsi
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.867
Nr użytkownika: 46.347

 
 
post 27/04/2011, 12:11 Quote Post

QUOTE(poldas372 @ 28/08/2009, 21:50)
"Sposobem na zatrzymanie spirali obopólnych polsko-niemieckich żądań materialnych jest podpisanie dwustronnego traktatu o wzajemnej rezygnacji z roszczeń wynikających z Drugiej Wojny Światowej. Premier Kaczyński w 2006 roku złożył władzom niemieckim propozycję podpisania takiego traktatu, jednak została ona przez stronę niemiecką odrzucona. [27]"

No to mamy Posprzątane;
Coś wiecej wiadomo???
pzdr.
*


Bo JaroSŁAW chciał obudzić upiora dawno temu pogrzebanego. Niemcy zrezygnowały z roszczeń podpisując bezwarunkowa kapitulację w r. 1945, a Polska zrezygnowała bodajże w roku 1950.
JaroSŁAW chciał, by Państwo niemieckie wzięło na siebie roszczenia osób fizycznych. Nierealne. Niby jakiś Hans wystepuje do Polski o milion euro odszkodowania. I rząd federalny wypłaca mu milion euro.

Ten post był edytowany przez makron: 27/04/2011, 22:43
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Dagome Sędzia
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 269
Nr użytkownika: 62.652

Dagome Sêdzia
Zawód: ksiaze
 
 
post 1/05/2011, 14:04 Quote Post

W tym przypadku J. Kaczyński miał jednak rację.
RFN wypłaciła odszkodowania przesiedleńcom, więc wypłata im odszkodowań po raz kolejny nie wchodziłaby w grę. Powody są więc jakieś inne, (...).
Oprócz tego RFN konsekwentnie odmawia podpisania traktatu pokojowego z Polską (co jest całkowicie ukrywane przed polską opinią publiczną przez cały okres od Magdalenki). Obecnie Polska i Niemcy są w świetle prawa międzynarodowego w stanie wojny (trwa jedynie zawieszenie broni). Jest to sytuacja podobna do tej, jaka istnieje między Rosją i Japonią (Japonia ma wobec Rosji roszczenia terytorialne - chodzi o Kuryle; kilka lat temu Putin zaproponował oddanie Japonii dwóch mniejszych wysp w zamian za podpisanie traktatu pokojowego; Tokio odmówiło, domagając się zwrotu wszystkich). RFN odmawia też zmiany zapisu w swojej konstytucji (bodaj artykuł 16), mówiącego, że to państwo leży w granicach z 1937 r.
Tuż po wejściu w życie traktatu lizbońskiego (czyli zrzeczenia się przez establishment magdalenkowski państwowości III RP na rzecz nowo utworzonego państwa Unia Europejska) rząd RFN zaczął ostentacyjnie (balonik próbny?) ignorować umowę międzypaństwową podpisaną przez NRD (której RFN jest prawnym spadkobiercą) z PRL (której z kolei III RP jest spadkobiercą). Chodzi o to, że rząd RFN w grudniu 2009 roku przedstawił swój własny nowy projekt Planu Zagospodarowania Przestrzennego Morza Bałtyckiego, w którym ujęto także cały północny tor podejściowy oraz kotwicowisko nr 3. Co prawda w uzasadnieniu do niemieckiego rozporządzenia czytamy, że strona niemiecka na razie nie będzie zgłaszać do tego terenu roszczeń prawnych to jednak z punktu widzenia Niemiec obszar ten należy do niemieckiej wyłącznej strefy ekonomicznej Morza Bałtyckiego. Tymczasem zgodnie z umową podpisaną 22.V.1989 r. w Berlinie między NRD, a PRL północna część toru podejściowego, tak zwanego północnego, do portów Szczecin i Świnoujście oraz kotwicowisko nr 3 leżą na polskich wodach terytorialnych:
http://hambura.salon24.pl/185385,niemiecko...flikt-graniczny
Rząd PO-PSL na to nic. Media systemowe też są ustawione tak, żeby nie nagłaśniać tego ważnego tematu. A przecież oczywistym jest, że to może być niebezpieczny precedens: dziś Niemcy podważają przynależność do Polski skrawka naszego morza, a jutro mogą podważyć przynależność do Polski całych Ziem Odzyskanych. Powyższe jest kolejnym przykładem na to, że niemiecki establishment nigdy nie pogodził się ze stratami terytorialnymi Niemiec, do jakich doszło w wyniku II wojny światowej i że musimy się mieć na baczności.
Wracając do roszczeń niemieckich, realizowanych na bazie nieuregulowanych wpisów do ksiąg wieczystych, to gdy ta sprawa była głośna w polskiej debacie publicznej kilka lat temu, wyszło (chyba Hambura o tym mówił), że niemieckie instytucje państwowe (bodaj ministerstwo skarbu) po cichu namawiało niemieckich przesiedleńców i ich potomków do ubiegania się w polskich sądach o zwrot mienia, bo właśnie wspomniane wpisy w księgach wieczystych umożliwiają skuteczność takich zabiegów.
A dlaczego? Przypominam, że Sejm na swoim ostatnim posiedzeniu za rządów J. Kaczyńskiego uchwalił ustawę (wszystkie partie za nią głosowały), zobowiązującą władze samorządowe do przejrzenia w pół roku wszystkich ksiąg wieczystych (we wszystkich województwach) i wpisanie obecnych właścicieli tam, gdzie nie są wpisani. Ta ustawa została z premedytacją zignorowana przez rząd PO-PSL (lobby niemieckie i żydowskie bez wątpienia tu zadziałały). Media w Polsce o tym cicho-sza.
Poniżej jeszcze fragment artykułu z "Najwyższego Czasu!" (nr 12/2011), autorstwa Leszka Szymowskiego pt. "Agentura wpływu". Chyba dla Warmii i Mazur miała być jeszcze jakaś dodatkowa ustawa, o ile rozumiem wymowę artykułu:
QUOTE
Od jesieni 2007 roku mamy do czynienia z aktywnością rozmaitych obcych agentur
wpływu działających na terenie Polski. Jednym z pierwszych projektów ustaw, które
rząd Donalda Tuska wyrzucił do kosza, była projektowana zmiana mająca na celu unieważnić przedwojenne wpisy do ksiąg wieczystych na Warmii i Mazurach. Uchwalenie
takiego przepisu (zabiegał o to PiS i wiele innych środowisk politycznych) przekreśliłoby
szanse na odzyskiwanie przez obywateli Niemiec nieruchomości na Warmii
i Mazurach, które przed wojną należały do ich przodków. Przepisu nie uchwalono i przedwojenne księgi wieczyste ciągle mają moc prawną. Ruszyła więc lawina niemieckich
pozwów o zwrot majątków ich przodków. Rekordzista – mieszkaniec Nadrenii Północnej - Westfalii – domaga się od polskiego państwa zwrotu połowy kamienic w Olsztynie (stoją na terenie, który przed wojną należał do jego dziadka). Doprowadzi to do tego, że większość ziemi w północnej Polsce trafi w ręce Niemców, co w przyszłości może wywołać próby przyłączenia tych terytoriów do Niemiec. Problem istnieje, bo rząd Tuska nie przegłosował sensownej ustawy anulującej ważność ksiąg wieczystych. Ten ewidentny akt zdrady stanu był wielkim sukcesem niemieckiej agentury wpływu w Polsce. Warto to tym bardziej podkreślić, że dziennikarze wpływowego w Polsce pisma, którzy sekundowali Tuskowi i krytykowali zwolenników PiS-owskiej ustawy, są stypendystami...jednej z niemieckich fundacji działających w Polsce.

Nie dość, że wszystkie najważniejsze partie i prezydent Lech Kaczyński nie uregulowali kwestii własnościowych na Ziemiach Odzyskanych i nie przeprowadzili reprywatyzacji, to jednak poddali Polskę pod zwierzchnictwo obcego państwa - Unii Europejskiej (...). W tej chwili - jako że prawo unijne jest nad polskim - uregulowanie spraw własnościowych w Polsce bez wypłacenia haraczu niemieckim przesiedleńcom i żydowskiemu Holocaust Industry jest niemożliwe. Pierwszym krokiem do tego, żebyśmy byli gospodarzami na własnej ziemi, jest wyjście z Unii Europejskiej.

PS. JKM na blogu o ministrze Skubiszewskim w kontekście stosunków z polsko-niemieckich:
http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/zmarl_pro...ubiszewski_/432
oraz o tym, że Niemcy są głównym zagrożeniem dla Polski:
http://www.youtube.com/watch?v=mbQSvRZEhvw...notation_161047

Ten post był edytowany przez makron: 2/05/2011, 9:12
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Dagome Sędzia
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 269
Nr użytkownika: 62.652

Dagome Sêdzia
Zawód: ksiaze
 
 
post 15/02/2012, 18:03 Quote Post

Już bez owijania w bawełnę:
QUOTE

http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?A...ZECIN/346182509

Niemcy rzucają wyzwanie. Z samolotów spadną miliony ulotek

Wiece w polskich miastach, w tym w Szczecinie, samoloty zrzucające miliony ulotek popierających roszczenia potomków niemieckich "wypędzonych". Takie akcje szykuje na wiosnę w Polsce nowa niemiecka organizacja z Berlina.

Późna sprawiedliwość: niemieccy wypędzeni otrzymują z powrotem swoją własność”. E-maila z takim nagłówkiem dotarł do naszej redakcji. Jest napisany po polsku.

Zawiera zaproszenie na konferencję prasową, organizowaną w piątek, 17 lutego w Berlinie przez Eigentuemerbund Ost (Związek Właścicieli – Wschód), założony w styczniu 2012 roku.

W emailu jest też informacja, że wiosną niemiecka organizacja planuje przeprowadzenie w Polsce „kampanii uświadamiającej”.

„Od maja będą rozdawane polskim gospodarstwom domowym miliony ulotek, które będą informować o polskich zbrodniach na niemieckich cywilach i polskich naruszeniach prawa międzynarodowego. Jednocześnie planowane są publiczne manifestacje. Pierwsze stacje akcji to Goerlitz (Zgorzelec – dop. red.), Stettin (Szczecin), Breslau (Wrocław) i Oppel (Opole)” – czytamy w tej dziwnej korespondencji.

Akcje „uświadamiające”, jak wynika z listu, to przedsięwzięcia towarzyszące pozwom niemieckich „wypędzonych” przeciwko Polsce i Czechom. Dzięki nim Niemcy mają móc odzyskać swoje mienie, „zrabowane po drugiej wojnie światowej”. Proces prawny przeprowadzony ma być przez „znanych adwokatów i specjalistów prawa międzynarodowego”, którzy rzekomo pomogli Związkowi znaleźć w styczniu 2012 roku luki w prawie międzynarodowym – i zabezpieczony finansowo „przez inwestora”.

Trafiliśmy do nadawcy emaila. To Lars Seidensticker, prezes EBO e. V. To on podniósł słuchawkę, gdy zadzwoniliśmy na podany w emailu numer w Berlinie.

Jak nam powiedział, podobne zaproszenia rozesłał na 120 adresów w Polsce, głównie do polskich mediów. Ponadto takie same zaproszenia otrzymały media i politycy niemieccy. – Polska to przecież katolicki kraj. Liczę więc na to, że znajdziemy w Polsce wiele osób, które wesprą nas w walce z tą oczywistą niesprawiedliwością – powiedział nam Lars Seidensticker.

35-letni Niemiec jest bohaterem reportażu wyemitowanego przez szwajcarską stację telewizyjną SF. Link do materiału filmowego jest na stronie www.eigentumost.de. Przedstawia wizytę Seidenstickera w Otmuchowie na Śląsku, dokąd pojechał osobiście upomnieć się o dom babci, wysiedlonej (na mocy decyzji aliantów – dop. red.) w 1946 roku. W tym scenę, w której Niemiec chodzi po polskim miasteczku z przypiętym napisem, że jego dziadkowie, wywłaszczeni przez Polaków, nie byli winni wojnie i nie popełnili żadnej zbrodni.

– Choć mieszkają tu teraz Polacy, kamienie mówią tu wciąż po niemiecku – mówi Seidensticker w reportażu. Nam powiedział, że po ewentualnym odzyskaniu babcinego spadku, nie zamierza wypędzać obecnych polskich lokatorów.

– Chodzi tylko o sprawiedliwość, z niej nie może wynikać kolejna niesprawiedliwość – tłumaczy.

– A gdzie tkwi ta prawa luka, która ma być podstawą roszczeń? – dociekaliśmy. – Przed procesem nie mogę zdradzać szczegółów. Ale tkwią one w „Klein-Gutachten”, która też jest na naszej stronie – wyjawił niemiecki prezes. „Klein-Gutachten”, publikowana na stronie EBO e. V. to potoczna nazwa ekspertyzy prawnej, sporządzonej przez prof. dr. Eckart Klein na zlecenie niemieckiego Bundestagu.


Ze strony tej organizacji:
QUOTE

http://www.eigentum-ost.de/

Sprawiedliwość

Niemieccy wypędzeni otrzymują z powrotem swą własność!

Informacja prasowa i zaproszenie na konferencję prasową

Z pomocą znanych adwokatów i specjalistów prawa międzynarodowego Eigentümerbund Ost e.V. (Związek Właścicieli Wschód związek zarejestrowany) założony w styczniu 2012r. znalazł luki w prawie międzynarodowym, w następstwie których nastąpi zwrot własności prywatnych osób zrabowanej po drugiej wojnie światowej przez Polskę i Czechy.

Cały proces prawny jest finansowo zabezpieczony przez inwestora.

Zapraszamy Państwa na konferencję prasową Związku Właścicieli Wschód z.z.

Piątek, 17 lutego 2012r., godzina 10:30, Allee der Kosmonauten 28, sala 515

12681 Berlin

Konferencja prasowa odbędzie się w języku niemieckim.

Na konferencję prasową proszę zgłaszać się na następujący adres mailowy:

presse@eigentum-ost.de

W przypadku pytań jesteśmy do Państwa dyspozycji w piątek pod numerem telefonicznym: 01520 1915860

Rozdawanie milionów ulotek w Polsce

Ponadto wiosną Związek Właścicieli Wschód z.z. rozpocznie w Polsce kampanię uświada-miającą. Od maja bądą rozdawane polskim gospodarstwom domowym miliony ulotek, które będą informować o polskich zbrodniach na niemieckich cywilach i polskich naruszeniach prawa międzynarodowego.

Jednocześnie planowane są publiczne manifestacje. Pierwsze stacje akcji to Görlitz, Stettin, Breslau i Oppeln. Należy aktywnie włączyć w tę akcję niemiecką mniejszość.

Oczekuje się poparcia Eriki Steinbach

Związek Właścicieli Wschód z.z. oczekuje również poparcia członka CDU w Parlamencie Federalnym, Eriki Steinbach, przy prawnym załatwianiu roszczeń własnościowych. Pani Steinbach w 1991r. w niemieckim Parlamencie głosowała przeciw uznaniu granicy na Odrze i Nysie. W 1999r. w wywiadzie dla tygodnika „Junge Freiheit” (Młoda Wolność) pani Steinbach powiedziała: „Przy braku dyplomatycznej ochrony prawnej ze strony Rządu Federalnego wypędzonym pozostaje tylko droga prawna. Zainteresowani będą musieli rozważyć teraz podjęcie kroków prawnych w celu realizacji swych roszczeń dotyczących odszkodowań z jednej strony przeciw państwom, które dokonały wypędzenia, i z drugiej strony również przeciw Republice Federalnej Niemiec”.

Lars Seidensticker, prezes Związku Właścicieli Wschód z.z. w związku z tym powiedział: „Erika Steinbach mówi do nas z serca! Cieszymy się na dobrą współpracę również z innymi ważnymi politycznymi podmiotami decydującymi.


Dodatkowe linki:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959...glad_prasy.html
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?A...LUPSK/595139732
http://rebelya.pl/forum/watek/44602/
http://www.tvn24.pl/1,1734669,druk.html
http://www.sadistic.pl/szwabstwo-zbombardu...ke-vt103835.htm

Warto też poczytać o statusie Gdańska:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_c...=1656&Itemid=47

oraz posłuchać kilkuminutowej wypowiedzi działacza kaszubskiego Ryszarda Śnieżki:
http://www.youtube.com/watch?v=qO7DVkdbru8&feature=related
(szczególnie warto zwrócić uwagę na fragmenty zaczynające się w 1' 5'' i 2' 2'')

W tym kontekście warto też zajrzeć do wątku nt. niemieckiego podważania polskiej granicy morskiej:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=69355
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Sarim
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 848
Nr użytkownika: 67.804

 
 
post 15/02/2012, 18:31 Quote Post

Jak najbardziej popieram roszczenia Niemieckich wypędzonych. Sądzę, że zaraz po tym, gdy państwo niemieckie zwróci Polsce i Polakom szkody, jakie poniosła z racji agresji Niemieckiej na Polskę majątek utracony przez Niemców na ziemiach odzyskanych powinien im zostać zwrócony.

Wystarczy wziąć pod uwagę straty poniesione przez całą II wojnę światową na ziemiach Polski, odszkodowania za stracone kresy (kilkaset biliardów euro to co prawda niewiele w stosunku do strat, ale z racji naszej przyjaźni z Niemcami myślę, że suma 500 biliardów euro powinna być w dzisiejszych czasach wystarczająca za same kresy), odszkodowania za morderstwa (na ile można wycenić życie ludzkie o ile to w ogóle możliwe? 1 mln euro? 10 mln euro? to teraz wystarczy pomnożyć przez ilość obywateli II RP, która zginęła podczas II Wojny Światowej), odszkodowanie za 60 lat komunizmu (tutaj suma będzie już niebagatelna i o żadnych groszach rzędu kilkuset biliardów euro nie ma nawet mowy).

Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiego rozwiązania. Gdy tylko Niemcy uregulują swoje powinności względem Polski to myślę, że można rozpocząć zwrot majątku utraconego przez Niemców po II Wojnie Światowej, zaś ludziom, którzy stracą dzisiaj domy wypłacić z budżetu państwa 2 bądź 3-krotność wartości utraconego majątku (koszt będzie z pewnością znacznie mniejszy niż 0.1% wartości odszkodowań, jakie Polska uzyska od Niemców, zatem będziemy mogli sobie na coś takiego pozwolić). To chyba sprawiedliwe, prawda?
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
rott
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 116
Nr użytkownika: 37.462

ujhjh
Stopień akademicki: iuiu
Zawód: BANITA
 
 
post 15/02/2012, 19:32 Quote Post

Gdy patrzę na to, co zostało z poniemieckich miast, miasteczek, wsi, dworków i pałaców tj. dziedzictwa Ziem Odzyskanych ( czyt. Zagrabionych ) po oddaniu ich w polski zarząd, to dziś rozumiem postawę Niemców i solidaryzuję się z nimi.
Polacy nie zasłużyli na te ziemie.

Ten post był edytowany przez rott: 15/02/2012, 19:38
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Dziadek Jacek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.413
Nr użytkownika: 53.918

 
 
post 15/02/2012, 19:52 Quote Post

QUOTE
To chyba sprawiedliwe, prawda?

Prawda, ale oni będą skubać "po jednemu" nie całością a aprobatę znajdą (patrz post wyżej). Jeszcze trochę to Europa zaakceptuje następny rozbiór Polski na prośbę jej obywateli, bo nie potrafimy się rządzić i wszystko marnujemy. (Może po to wybierane są nieudolne władze?)

QUOTE
Gdy patrzę na to, co zostało z poniemieckich miast, miasteczek, wsi, dworków i pałaców tj. dziedzictwa Ziem Odzyskanych ( czyt. Zagrabionych ) po oddaniu ich w polski zarząd

Naszych dworków i pałaców też niezbyt dużo zostało bo ten zarząd to chyba nie polski.



Ten post był edytowany przez Dziadek Jacek: 15/02/2012, 19:55
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Czarny Smok
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.283
Nr użytkownika: 51.589

Zawód: BANITA
 
 
post 15/02/2012, 20:09 Quote Post

QUOTE(rott @ 15/02/2012, 19:32)
Gdy patrzę na to, co zostało z poniemieckich miast, miasteczek, wsi, dworków i pałaców tj. dziedzictwa Ziem Odzyskanych ( czyt. Zagrabionych ) po oddaniu ich w polski zarząd, to dziś rozumiem postawę Niemców i solidaryzuję się z nimi.
Polacy nie zasłużyli na te ziemie.
*



A czy Polacy w 1939 roku zasłużyli na to, żeby byli mordowani przez Niemców?
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Sarim
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 848
Nr użytkownika: 67.804

 
 
post 15/02/2012, 20:11 Quote Post

QUOTE(rott @ 15/02/2012, 19:32)
Gdy patrzę na to, co zostało z poniemieckich miast, miasteczek, wsi, dworków i pałaców tj. dziedzictwa Ziem Odzyskanych ( czyt. Zagrabionych ) po oddaniu ich w polski zarząd, to dziś rozumiem postawę Niemców i solidaryzuję się z nimi.
Polacy nie zasłużyli na te ziemie.
*



W gimnazjum i liceum uczyli mnie, że po II wojnie światowej władze w Polsce przejęli sowieci. Ale to widocznie jakaś bzdura, być może w rzeczywistości było zupełnie inaczej. I jeszcze takie pytanko - jak to było w końcu z tym wybuchem II WŚ, bo gdziekolwiek czytam to ta sama propaganda, wg. które to Niemcy ją wywołali. Mógłbyś zarzucić coś sensownego do przeczytania? Chętnie bym się dowiedział jak to było w rzeczywistości.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Fafciu
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 250
Nr użytkownika: 72.591

Libertarianski socjalista
Stopień akademicki:
Zawód: Lokalny goszysta
 
 
post 16/02/2012, 17:40 Quote Post

QUOTE
Wystarczy wziąć pod uwagę straty poniesione przez całą II wojnę światową na ziemiach Polski, odszkodowania za stracone kresy (kilkaset biliardów euro to co prawda niewiele w stosunku do strat, ale z racji naszej przyjaźni z Niemcami myślę, że suma 500 biliardów euro powinna być w dzisiejszych czasach wystarczająca za same kresy), odszkodowania za morderstwa (na ile można wycenić życie ludzkie o ile to w ogóle możliwe? 1 mln euro? 10 mln euro? to teraz wystarczy pomnożyć przez ilość obywateli II RP, która zginęła podczas II Wojny Światowej), odszkodowanie za 60 lat komunizmu (tutaj suma będzie już niebagatelna i o żadnych groszach rzędu kilkuset biliardów euro nie ma nawet mowy).

Czyli PRL był gorszy od nazizmu confused1.gif Forumowi zadeklarowani antykomuniści nigdy nie zawodzą jak widzę...

Ten post był edytowany przez Fafciu: 16/02/2012, 17:42
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Sarim
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 848
Nr użytkownika: 67.804

 
 
post 16/02/2012, 18:27 Quote Post

QUOTE(Fafciu @ 16/02/2012, 17:40)
Czyli PRL był gorszy od nazizmu  confused1.gif Forumowi zadeklarowani antykomuniści nigdy nie zawodzą jak widzę...
*


To bardzo nieścisłe pytanie i ciężko mi się do niego ustosunkować. Generalnie okres Generalnej Guberni był gorszy od późniejszego PRL-u. Nie wiem, gdzie wyczytałeś, że twierdzę inaczej. Jednak wybór między dżumą a cholerą zawsze jest trudny.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej