Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Głośne sprawy kryminalne w PRL 1945-89,
     
Longinus Podbipięta
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 24
Nr użytkownika: 14.218

Zawód: uczen
 
 
post 17/02/2006, 22:21 Quote Post

Moim zdaniem sprawę "afery mięsnej" jak najbardziej można zaliczyć do głośnych procesów PRL. O dostateczne nagłośnienie zadbały ówczesne media. Wyrok wydany przez sędziów tego procesu( bodajże cztery kary śmierci za kradzież)był inspirowany przez władzę i miał zapobiec powtórce kradzieży "spożywczej", w dobie dośc głębokiego kryzysu gospodarczego. Przewodniczącym składu sędziowskiego był Roman Kryże (jest to ojciec prawej ręki ministra ziobry- andrzeja kryże). Dośc niedawno wyrok wydany na bohaterów "afery mięsnej" został uchylony przez Sąd Najwyższy i uznany został za mord sądowy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 10/03/2006, 21:44 Quote Post

19 sierpnia 1962 w Wołowie dokonanu bardzo przemyślanego napadu z bronią w ręku na bank.
http://wroclaw.hydral.com.pl/foto/44/44109.jpg
Skradziono 12,531,000,00 zł kwote prawie astronomiczną.
Nakręcono na podstawie tej sprawy całkiem udany film "Hazardziści".
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
upafuga
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 28.813

Robert Kuhn
Zawód: technik mechanik
 
 
post 20/02/2007, 4:29 Quote Post

QUOTE(memex @ 9/01/2006, 1:37)
Mnie najbardziej utkwiła w pamięci okrutna rzeź, jakiej dokonała na swoich sąsiadach rodzina Zakrzewskich. Niestety nie pamiętam nawiska ofiar. Tragedia rozegrała się gdzieś na początku lat 70-ych we wsi Rzepin w woj.kieleckim. Mordercami byli ojciec i bodajże dwóch jego synów. Ich proces transmitowany był w TV. Wobec winnych zasądzono kary śmierci i więzienia. O ile pamiętam jeden z synów popełnił w więzieniu samobójstwo.
Byłem wtedy kilkuletnim dzieckiem i oprócz atmosfery grozy i złych skojarzeń z nazwiskiem Zakrzewski, niewiele pamiętam. Próbowałem znaleźć coś na ten temat w sieci ale nie wyszło. Parę lat temu TV nadała film dokumentalny przypominający głośną swego czasu zbrodnię.
*



Nazwisko tej wymordowanej rodziny to Lipa. Najmlodszy Zakrzewski (syn, oczywiscie) uniknal kary smierci, bo w krytycznym momencie ojciec wyslal go po slome (by pozniej podpalic dom Lipow). Na procesie sam zreszta zeznal, ze "wtenczas ojciec kazali mi wyp...ac po slome..."
Mialem znajomego prokuratora, ktory w procesie Zakrzewskich byl jednym z oskarzycieli. Z racji tej funkcji byl tez obecny przy wykonaniu wyroku. Opowiadal, ze stary Zakrzewski - wraz ze starszym synem skazany na smierc - okazal sie najzatwardzialszym bandyta. Przed sama juz egzekucja, syn zaczal blagac o litosc, a ojciec tylko zazadal papierosa, wypalil, rzucil niedopalek i powiedzial: "Ch.. ze spowiedzia, gotowy jezdem!" i sam poszedl w kierunku drzwi do "komory szubienicznej".
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
memex
 

VI ranga
******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.264
Nr użytkownika: 1.184

Stopień akademicki: N/D
Zawód: kalkulator mocy
 
 
post 20/02/2007, 11:03 Quote Post

QUOTE(upafuga @ 20/02/2007, 4:29)
Nazwisko tej wymordowanej rodziny to Lipa.

Dziękuję za info smile.gif A czy możesz jeszcze powiedzieć, co było przyczyną zbrodni? Jakieś sąsiedzkie porachunki "o miedzę", czy też może coś poważniejszego? Z cytowanych przez Ciebie słów wypowiadanych przez Zkrzewskich, widać, że to były niezłe prymitywy...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
upafuga
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 28.813

Robert Kuhn
Zawód: technik mechanik
 
 
post 21/02/2007, 3:42 Quote Post

QUOTE(memex @ 20/02/2007, 5:03)
QUOTE(upafuga @ 20/02/2007, 4:29)
Nazwisko tej wymordowanej rodziny to Lipa.

Dziękuję za info smile.gif A czy możesz jeszcze powiedzieć, co było przyczyną zbrodni? Jakieś sąsiedzkie porachunki "o miedzę", czy też może coś poważniejszego? Z cytowanych przez Ciebie słów wypowiadanych przez Zkrzewskich, widać, że to były niezłe prymitywy...
*



Wlasnie nie moge sobie przypomniec, ale cos mi sie niejasno kojarzy, ze przyczyna byla blahostka - jakis sasiedzki spor. Fakt, ze Zakrzewscy robili wrazenie ludzi prymitywnych, ale najgorszy byl chyba wlasnie ojciec: to z jego inicjatywy doszlo do zbrodni (zamiast do np. zwyczajowego w takich sytuacjach mordobicia, zakonczonego podaniem sobie rak i libacja) i jego inicjatywa bylo wymordowanie calej rodziny, wlacznie z dziecmi. Jak sie wydaje, byl wystarczajaco sprytny by pomyslec, ze gdy dorosna, to moga sie zemscic za rodzicow, jednoczesnie zas dziwi krotkowzrocznosc Zakrzewskich: zacieranie sladow zbrodni sprowadzilo sie do spalenia chalupy Lipow, sama zas zbrodnia byla dokonana na zasadzie "a potem niech sie dzieje co chce" - bez zadnego przemyslnego planu unikniecia odpowiedzialnosci. Tak chyba wyglada fanatyczna nienawisc...
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
T34
 

Banita
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 785
Nr użytkownika: 14.339

 
 
post 24/02/2007, 9:42 Quote Post

Była też taka głośna sprawa, chyba w latach 60-tych. Kilku facetów napadło na konwój pieniędzy jadący do banku, zabijając przy tym pare osób. Jeden z napastników uciekając potrącił przechodnia tak, że spadł mu kapelusz. Co ciekawe przeprosił go i podniósł mu ten kapelusz. Sprawy nigdy nie rozwiązano.
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Folkatka
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 529
Nr użytkownika: 1.647

Agata Witkowska
Stopień akademicki: magister :))
 
 
post 2/04/2007, 22:06 Quote Post

Inna głośna i przerażająca swymi okolicznosciami zbrodnia PRL.
Tekst pozwoliłam sobie skopiować z forum "Odkrywcy"


Zbrodnia pod Połańcem

Data: 25 grudnia 1976


To jakiś totalny absurd! To w ogóle niemożliwe! Takiej zbrodni nie było w całej historii kryminalistyki – tak, mniej więcej, argumentowali przed Sądem Wojewódzkim w Tarnobrzegu z siedzibą w Sandomierzu obrońcy czterech mieszkańców wsi Zrębin, oskarżonych o brutalne, potrójne morderstwo w noc wigilijną 1976 r.

A jednak nie mieli oni racji. Przestępstwo, o którym mowa – choć na zdrowy rozum nieprawdopodobne (do tego stopnia – co również podnosili adwokaci oskarżonych – że nic podobnego nie wymyślił żaden autor kryminałów) rzeczywiście zostało popełnione. Potwierdził to 17 lutego 1993 r. Sąd Najwyższy, jednogłośnie oddalając – jako oczywiście bezzasadną – rewizję nadzwyczajną złożoną przez ówczesnego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Dykę (tego samego, który kilka miesięcy później nieumyślnie zapewne przyczynił się do odwołania przez Sejm rządu Hanny Suchockiej), który swego czasu występował w tej sprawie jako adwokat. Ale dojście do prawdy i udowodnienie, że mieszkańcy Zrębina popełnili jedną z najbardziej okrutnych zbrodni, jakich dokonano w ostatnich dziesięcioleciach w Polsce, faktycznie nie było łatwe. Organy ścigania początkowo nie podejrzewały nawet, że mogą mieć do czynienia z morderstwem. Przypuszczano, że wydarzył się zwykły wypadek. Później milczeli albo kłamali świadkowie. W końcu jednak wyrok zapadł – i był naprawdę surowy.

A było to tak:

W położonej wówczas w województwie Tarnobrzeskim – a obecnie Świętokrzyskim – przy drodze z Połańca do Staszowa wsi Zrębin żyły (i żyją nadal) rodziny Sojdów, Adasiów i Kalitów. Dwie pierwsze z nich nienawidziły tej trzeciej serdecznie – rzecz jasna, z wzajemnością. Przyczyna owej wrogości miała swe źródło w historii naszego kraju – we wczesnych latach powojennych niektórzy ludzie z tej ostatniej rodziny skumali się z tzw. władzą ludową, wstąpili do PPR i – wykorzystując służbowe możliwości – prześladowali członków pozostałych rodzin. Zmusili ich do głosowania „3 razy tak” w referendum na temat przemian politycznych i gospodarczych w 1946 r., w roku 1947 doprowadzali do ich aresztowania, a później zapędzali ich na pochody pierwszomajowe.

Przez całe lata wyrazem owej nienawiści były wyłącznie wzajemne docinki i groźby. W końcu jednak doszło do przerażających swym okrucieństwem czynów. Przyczyna zaś, z powodu której popełniono morderstwo, była przy tym przerażająco banalna.

Poszlo o kradzież kiełbasy

Poszło po prostu o kradzież kiełbasy na weselu, jakiej dokonała rzekomo osoba należąca do którejś z dwóch pierwszych rodzin. Bogaty gospodarz Jan Sojda – zwany we wsi królem – poczuł się do głębi urażony wysuniętemu przeciwko jego rodzinie zarzutowi złodziejstwa, tym bardziej, że padł ona ze strony stosunkowo biednych i mało znaczących we wsi osób. W jego umyśle narodził się zbrodniczy plan, w który wtajemniczeni zostali jego zięciowie – Józef Adaś, Jerzy Socha i Stanisław Kulpiński.

Podstępnie wywabieni

25 grudnia 1976 r. o północy w kościele w Połańcu odbywała się uroczysta pasterka. Oprócz mieszkańców tego kilkutysięcznego miasteczka przybyli na nią ludzie z okolicznych wsi – w tym również ze Zrębina. Większość z nich przyjechała na mszę św. autobusem PKS. Byli wśród nich również Jan Sojda i jego zięciowie. Do kościoła przybyło także młode małżeństwo – Krystyna i Stanisław Łukaszkowie oraz dwunastoletni kuzyn dziewiętnastoletniej Krystyny – Mieczysław Kalita. Ci ostatni jednak nie dotrwali do końca nabożeństwa – Jan Sojda dyskretnie poinformował ich, że w ich rodzinnym domu toczy się awantura i z tego powodu muszą oni natychmiast wrócić do wsi.

Wywabieni z kościoła Łukaszkowie i Mietek Kalita poszli pieszo do odległego o kilka kilometrów Zrębina. Jakiś czas później – gdy msza św. się już skończyła – ruszyli w tamtą stronę także pozostali mieszkańcy wsi. Większość z nich pojechała autobusem PKS marki „San”. Jan Sojda, Józef Adaś i Jan Socha wsiedli do kierowanego przez tego ostatniego Fiata 125 p.

Zamordowani przy drodze

Łukaszkowie i Mietek Kalita z pewnością nie przypuszczali, że wyruszają w ostatnią drogę w swoim krótkim życiu. Jednak tak właśnie było. Dwa kilometry przed Zrębinem kierowany przez Jana Sochę samochód osobowy potrącił idącego poboczem drogi Mieczysława Kalitę. Jan Sojda i Józef Adaś chwycili przygotowane wcześniej klucze do kół autobusowych i w sposób bestialski zatłukli będącą w piątym miesiącu Krystynę i jej męża Stanisława. Stwierdziwszy, że Mietek Kalita jeszcze żyje, mordercy najechali kołami samochodu na jego głowę.

Przysięga krwią

Wszystko to działo się na oczach ponad 30 oniemiałych ze zgrozy pasażerów „Sana” – wśród których byli ormowcy, aktywiści partyjni i sołtys. Jednak żaden z nich nie wysiadł i nie próbował udzielić pomocy ofiarom dokonanej w ich obecności zbrodni. Uniemożliwił im to Stanisław Kulpiński, który blokował drzwi i sterroryzował pasażerów. Na samym zastraszeniu świadków zbrodni jednak się nie skończyło. Mordercy, nakłuwając każdemu z nich palec szpilką, zmusili ich do złożenia przysięgi krwią, że nikomu nie pisną ani słowa o tym, co widzieli.

Wiedzieli, co się stało

Mimo upozorowania zbrodni na wypadek, nikt w Zrębinie nie miał wątpliwości co do tego, że w nocy z 24 na 25 grudnia 1976 r. w pobliżu ich wsi popełniono brutalne morderstwo. „Zabójcy!” – krzyczano przed domami Józefa Adasia i Jana Sojdy. Tak było jednak tylko przez trzy dni. Później cała wieś solidarnie zamilkła.

To był „wypadek”

Prokuratura Rejonowa w Staszowie wszczęła postępowanie w sprawie o spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Było ono prowadzone w sposób zagadkowo wręcz nieudolny. Sekcja zwłok ofiar została dokonana przez lekarza bez uprawnień, całkiem sprawny autobus oddano do kasacji przed zabezpieczeniem śladów zdarzenia, nie zabezpieczono też żadnych śladów na miejscu rzekomego „wypadku”.

Tragiczny los odważnego

Jedynym świadkiem, który zeznał, że Jan Sojda, Józef Adaś i Jan Socha rozmyślnie zabili trzy osoby, był Leszek Brzdękiewicz. Zeznania te skończyły się jednak dla niego fatalnie – niedługo później znaleziono go w przepływającej przez Zrębin rzece Czarnej. Według oficjalnej wersji – utopił się.

Świece, krzyż i… łapówki

Sprawcy wspomnianej zbrodni robili bardzo wiele, by prawda o tym, co wydarzyło się w noc wigilijną 1976 r. na drodze z Połańca do Zrębina, nie wyszła na jaw. W sąsiedniej wsi Wolica odbyło się potajemne zebranie, na którym wszyscy świadkowie morderstwa – przed ołtarzykiem z zapalonymi świecami, krucyfiksem i obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej - ponownie podpisali przysięgę krwią, że nie pisną w sądzie ani słowa. Nie obyło się przy tym bez bardziej przyziemnych argumentów – każdy z potencjalnych świadków otrzymał za swe milczenie od 2 do 10 tysięcy złotych. Lączna suma wydana przez rodziny morderców na łapówki przekraczała 200 000 złotych.

Mordercy jeździli też do Częstochowy, by przed obrazem Matki Boskiej modlić się o uniknięcie kary.

W końcu jednak rodziny zamordowanych przekonały prokuraturę, że to, co w noc wigilijną 1976 r. wydarzyło się na drodze z Połańca do Zrębina, nie było wypadkiem, lecz popełnioną z premedytacją zbrodnią. Obudziły się też sumienia świadków. Zaczęli się wzajemnie oskarżać o udział w potwornym morderstwie.

Oskarżam!

Prokurator wydał nakaz aresztowania Jana Sojdy, Józefa Adasia, Jana Sochy i Stanisława Kulpińskiego. Ich proces rozpoczął się 7 listopada 1978 r. orzed tarnobrzeskim Sądem Wojewódzkim, który wówczas miał siedzibę w Sandomierzu.

Aresztowani na sali rozpraw

W czasie procesu rodziny oskarżonych w dalszym ciągu przekupywały i zastraszały świadków morderstwa. W rezultacie kilkadziesiąt osób, wezwanych w charakterze świadków, solidarnie milczało. Dopiero zarządzone przez sąd na wniosek prokuratora aresztowania za składanie fałszywych zeznań skłoniły mieszkańców Zrębina do powiedzenia o tym, co widzieli.

Wszystkich powiesić!

10 listopada 1979 r., po ponadrocznym procesie, Sąd Wojewódzki w Tarnobrzegu z siedzibą w Sandomierzu skazał Jana Sojdę, Józefa Adasia, Jerzego Sochę i Stanisława Kulpińskiego na karę śmierci.

Adwokaci skazanych, wśród których oprócz wspomnianego mec. Zbigniewa Dyki był słynny obrońca w procesach politycznych mec. Władysław Siła-Nowicki, złożyli wniosek o rewizję wyroku do Sądu Najwyższego. Postawione przez nich zarzuty były - trzeba przyznać – poważne: wymuszanie od świadków zeznań siłą i groźbą natychmiastowego aresztowania, niedopuszczanie przed oblicze sądu świadków mogących wskazać nowe okoliczności, prowadzenie wizji lokalnej tak długo, że jeden z obrońców zasłabł.

Wina była różna

Sukces, jaki obrońcom skazanych przez sąd I instancji udało się odnieść w Sądzie Najwyższym, był tylko częściowy. W lutym 1982 r. Sąd Najwyższy PRL uznał, że nie wszyscy skazani przez sąd wojewódzki byli w równym stopniu winni popełnionej przeszło pięć lat wcześniej zbrodni. Jerzemu Sosze i Stanisławowi Kulpińskiemu zamieniono wyroki śmierci na kary po odpowiednio 25 i 15 lat więzienia. W przypadku dwóch pozostałych sprawców morderstwa wyrok został utrzymany w mocy.

Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski i Jan Sojda i Józef Adaś zostali wydani katu. Ich egzekucja odbyła się w krakowskim Areszcie Śledczym przy ul. Montelupich.

Byli to - jak się zdaje - jedyni ws Polsce ludzie straceni w okresie stanu wojennego.

Bezprecedensowa zbrodnia

Tak zakończyła się sprawa jednej z najbardziej makabrycznych, a zarazem niezwykłych, zbrodni w najnowszej historii Polski. Jak zgodnie stwierdzili zarówno badający sprawę milicjanci, jak i prokurator oraz sąd, podobnego przestępstwa nie odnotowano we wcześniejszej historii kryminalistyki.

Zwolennikom kary śmierci pod rozwagę

Warto zauważyć, że ta okrutna, zaplanowana z zimną krwią i dokonana w obecności kilkudziesięciu świadków zbrodnia została popełniona w czasach, w których kara śmierci stosowana była w Polsce całkiem często. Według danych, przedstawionych w książce Jerzego Andrzejczaka „Spowiedź polskiego kata”, w roku 1976 – tym, w którym doszło do popełnienia wspomnianego morderstwa - stracono w Polsce 16 osób. Rekordowy pod tym względem był rok 1973, w którym wykonano prawdopodobnie aż 27 wyroków śmierci. W latach 70-tych Polska znajdowała się w pierwszej dziesiątce krajów najczęściej zabijających przestępców w majestacie prawa.

Jak jednak widać, nawet całkiem realna groźba szubienicy nie odstraszała wystarczająco zdeterminowanych i bezwzględnych ludzi od popełniania przerażających zbrodni – takich choćby, jak ta, do której doszło w noc wigilijną 1976 r. między Połańcem a Zrębinem.

Bartłomiej Kozłowski
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 2/04/2007, 23:09 Quote Post

http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/kale...e.htm?id=248509

Hm, podam link gdzie ten artykul sie najpierw ukazal. Pozdrav wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Lemonka
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 136
Nr użytkownika: 28.342

Stopień akademicki: coraz bli¿ej
Zawód: studentka
 
 
post 3/04/2007, 13:09 Quote Post

Hmm,ale to chyba i tak pikuś w porównaniu to zbrodni współczesnych. Smutne jest to że ludzie sami wobec siebie są tak okropnymi bestaiami.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
T34
 

Banita
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 785
Nr użytkownika: 14.339

 
 
post 3/04/2007, 17:28 Quote Post

QUOTE(Lemonka @ 3/04/2007, 13:09)
Hmm,ale to chyba i tak pikuś w porównaniu to zbrodni współczesnych.
*


Wtedy popełniano tak samo brutalne zbrodnie jak teraz, a czasami nawet bardziej. Różnica polega na tym, że kiedyś ich aż tak nie nagłaśniano.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 3/04/2007, 18:20 Quote Post

"Zapis zbrodni" to film nakręcony na kanwie dwóch zabójstw dokonanych przez Janusza Dębińskiego i Konstantego Federa na początku lat siedemdziąsiatych ubiegłego wieku.
"Sprawa połaniecka" też została sfilmowana vide film "Zmowa".
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
NELSON
 

kot bojowy
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 922
Nr użytkownika: 20.599

Zawód: EMIGRANT
 
 
post 5/04/2007, 17:07 Quote Post

Sprawa "polaniecka" miala rowniez inny oddzwiek.Tylko prosze nie krzyczcie na mnie.Uswiadomila ludziom, ze maja prawo do obrony!Wina mordercow nie podlegala dyskusji, potwornosc tej zbrodni rowniez!Mieli jednak szanse na obrone!W porownaniu np.z "afera miesna" byl to wielki postep.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
banpioszy
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 59.443

Piotr Bandura
Stopień akademicki: mgr
Zawód: nauczyciel
 
 
post 20/10/2009, 15:35 Quote Post

QUOTE(upafuga @ 21/02/2007, 4:42)
QUOTE(memex @ 20/02/2007, 5:03)
QUOTE(upafuga @ 20/02/2007, 4:29)
Nazwisko tej wymordowanej rodziny to Lipa.

Dziękuję za info smile.gif A czy możesz jeszcze powiedzieć, co było przyczyną zbrodni? Jakieś sąsiedzkie porachunki "o miedzę", czy też może coś poważniejszego? Z cytowanych przez Ciebie słów wypowiadanych przez Zkrzewskich, widać, że to były niezłe prymitywy...
*



Wlasnie nie moge sobie przypomniec, ale cos mi sie niejasno kojarzy, ze przyczyna byla blahostka - jakis sasiedzki spor. Fakt, ze Zakrzewscy robili wrazenie ludzi prymitywnych, ale najgorszy byl chyba wlasnie ojciec: to z jego inicjatywy doszlo do zbrodni (zamiast do np. zwyczajowego w takich sytuacjach mordobicia, zakonczonego podaniem sobie rak i libacja) i jego inicjatywa bylo wymordowanie calej rodziny, wlacznie z dziecmi. Jak sie wydaje, byl wystarczajaco sprytny by pomyslec, ze gdy dorosna, to moga sie zemscic za rodzicow, jednoczesnie zas dziwi krotkowzrocznosc Zakrzewskich: zacieranie sladow zbrodni sprowadzilo sie do spalenia chalupy Lipow, sama zas zbrodnia byla dokonana na zasadzie "a potem niech sie dzieje co chce" - bez zadnego przemyslnego planu unikniecia odpowiedzialnosci. Tak chyba wyglada fanatyczna nienawisc...
*


sad.gif W 1969 r. rozpocząłem pracę w SP Rzepin jako nauczyciel.
w nocy z 1 na 2. listopada 1969 r. Zakrzewski Józef (ojciec) wraz z synami Czesławem i Adamem naszli na dom sołtysa - rodzinę Lipów i zażądali forsy, bo wiedzieli, że sołtys zebrał od rolników podatek.
Bici i zagrożeni nożem i siekierką oddali ok. 25 000 złotych. W sieni rozpoznała Józefa 81-letnia babka Lipowa. Wtedy wymordowali 5-cioosobową rodzinę (18-toletnia córka była w ciąży, więc można powiedzieć, że 6 osócool.gif. Zacierając ślady spalili gospodarstwo wraz z pobitymi mieszkańcami. Sprawa się wydała na bazie innego śledztwa: kradzież części samochodowych z FSC Starachowice przez pracującego tam Czesława. W trakcie dochodzenia stali się podejrzanymi w sprawie morderstwa rodziny Lipów, a potem wszystko się wysypało. Proces w Kielcach zakończył się wyrokami: kara śmierci dla Józefa i Czesława, 25 lat dla Adama. Ten ostatni wykończył się (pomoc współwięźniów - podobno!)w latach 70-tych. Kara śmierci została wykonana - do Urzędu Gromadzkiej Rady Narodowej w Pawłowie przyszło pismo o wykreślenie z ewidencji. Przyczyną morderstwa nie były porachunki sąsiedzkie lecz zwykły rabunek. Zakrzewscy w sumie wymordowali więcej osób (podejrzeni byli o 11 czynnów - udowodnione 3). Oprócz morderstw mieli na sumieniu napady rabunkowe na sklepy w : Rzepinie, Radkowicach, Bronkowicach, Śniadce, Pawłowie i innych okolicznych miejscowościach. Napadali także na bogatszych gospodarzy , których okradali z dobytku: krowy, konie, kożuchy, sprzęt , itp. Paradoksalnie na pogrzebie rodziny Lipów najbardziej aktywnym był właśnie Józef Zakrzewski, który podstawił swój dwukonny wóz do przewiezienia "nawet dwóch trumien", a synów gonił do niesienia trumien na cmentarz parafialny w Pawłowie, odległym o ok. 6 km , gdy taką decyzję o niesieniu zwłok na barkach podjęli sąsiedzi. Świadczy to o perfidii, a zarazem "dobrej" kalkulacji rzezimieszków. To tyle i aż tyle. Dodam, że mieszkałem po drugiej stronie drogi, na wprost Zakrzewskich ... brr !
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
banpioszy
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 59.443

Piotr Bandura
Stopień akademicki: mgr
Zawód: nauczyciel
 
 
post 26/10/2009, 21:02 Quote Post

QUOTE(upafuga @ 20/02/2007, 5:29)
QUOTE(memex @ 9/01/2006, 1:37)
Mnie najbardziej utkwiła w pamięci okrutna rzeź, jakiej dokonała na swoich sąsiadach rodzina Zakrzewskich. Niestety nie pamiętam nawiska ofiar. Tragedia rozegrała się gdzieś na początku lat 70-ych we wsi Rzepin w woj.kieleckim. Mordercami byli ojciec i bodajże dwóch jego synów. Ich proces transmitowany był w TV. Wobec winnych zasądzono kary śmierci i więzienia. O ile pamiętam jeden z synów popełnił w więzieniu samobójstwo.
Byłem wtedy kilkuletnim dzieckiem i oprócz atmosfery grozy i złych skojarzeń z nazwiskiem Zakrzewski, niewiele pamiętam. Próbowałem znaleźć coś na ten temat w sieci ale nie wyszło. Parę lat temu TV nadała film dokumentalny przypominający głośną swego czasu zbrodnię.
*



Nazwisko tej wymordowanej rodziny to Lipa. Najmlodszy Zakrzewski (syn, oczywiscie) uniknal kary smierci, bo w krytycznym momencie ojciec wyslal go po slome (by pozniej podpalic dom Lipow). Na procesie sam zreszta zeznal, ze "wtenczas ojciec kazali mi wyp...ac po slome..."
Mialem znajomego prokuratora, ktory w procesie Zakrzewskich byl jednym z oskarzycieli. Z racji tej funkcji byl tez obecny przy wykonaniu wyroku. Opowiadal, ze stary Zakrzewski - wraz ze starszym synem skazany na smierc - okazal sie najzatwardzialszym bandyta. Przed sama juz egzekucja, syn zaczal blagac o litosc, a ojciec tylko zazadal papierosa, wypalil, rzucil niedopalek i powiedzial: "Ch.. ze spowiedzia, gotowy jezdem!" i sam poszedl w kierunku drzwi do "komory szubienicznej".
*


Wszystko , w skrócie jest na : http://pl.wikipedia.org/wiki/Zakrzewscy ... pozdrawiam.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 11/11/2009, 20:49 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 8/01/2006, 5:42)
morderstwo Jana Gerharda; lata siedemdziesiate - zabojstwo mlodego Sztachelskiego itp. A wiec - co pamietacie ?
*


Czy "młody Sztachelski" to syn długoletniego PRL-owskiego ministra zdrowia Jerzego Sztachelskiego? Oglądałem kiedyś w TVP program o tajemniczej katastrofie samolotu "LOT-u" u schyłku lat 60-tych. Samolot ten zboczył z kursu i nieniepokojony prze polską kontrolę lotów miał kierować się na południe do Austrii rozbijając się o górę niedaleko granicy polsko-czechosłowackiej. Niedługo po katastrofie kontrolerzy lotów, którzy nie reagowali na zmianę kursu przez ten samolot mieli otrzymać paszporty i opuścić Polskę, a na pokładzie tego samoltu mieli znajdować się funkcjonariusze służb specjalnych PRL. Poza nimi samolotem tym miała lecieć m.in. córka ministra Sztachelskiego. W związku z tym bardzo zależało mu na wyjaśnieniu okoliczności w jakich doszło do tej katastrofy, a bezskuteczne jego starania w tej kwestii miały zakończyć się dla niego utratą ministerialnego stanowiska. Ile w tym prawdy, nie wiem.
Co do osoby i zabójstwa Jana Gerharda, to ukazała się niedawno książka podejmująca m.in. ten temat:
W kręgu "Łun w Bieszczadach". Szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

7 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej