Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
81 Strony « < 78 79 80 81 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Król Stanisław August Poniatowski, Dobry król czy zdrajca?
     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 10/12/2016, 23:56 Quote Post

CODE
Powstanie Kościuszkowskie było bezsensowną ruchawką ludzi nie mających pojęcia o możliwościach wojennych państwa. Racławice to zwycięstwo przy przewadze liczebnej ale i tak ledwo osiągnięte. Każda bitwa odsuwała nieuchronną klęskę. Trzeba było siedzieć cicho jak radził król i liczyć na zmianę sytuacji międzynarodowej.

Powstanie Kościuszkowskie miało większy sens niż zrywanie z Rosją w czasie sejmu wielkiego. To co zostało po II rozbiorze to kadłubowe państewko, taka kongresówka w zasadzie. A tak chociaż kilku bandytów poczuło sznur na krtani cool.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #1186

     
Cyrus I
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 64
Nr użytkownika: 81.133

Zawód: student
 
 
post 14/12/2016, 21:08 Quote Post

Tak byliśmy dużym krajem ale też protektoratem, bez armii sejmu, normalnej gospodarki słabą monetą, zapóźnionym rolnictwem, miastami i beznadziejnie wyedukowanym społeczeństwem.Na wyprowadzenie kraju z tego Sap owi zabrakłoby życia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1187

     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 15/12/2016, 1:45 Quote Post

QUOTE(Cyrus I @ 14/12/2016, 22:08)
Tak byliśmy dużym krajem ale też protektoratem, bez armii sejmu, normalnej gospodarki słabą monetą, zapóźnionym rolnictwem, miastami i beznadziejnie wyedukowanym społeczeństwem.Na wyprowadzenie kraju z tego Sap owi zabrakłoby życia.
*


I żeby nie musieć babrać się po łokcie w ciężkiej pracy u podstaw elity postanowiły uwalić wszystko od razu i pozbyć się problemu? Prawie jak słynne leczenie przez puszczanie krwi rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #1188

     
marek8888
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 899
Nr użytkownika: 99.930

Marek Zatorski
 
 
post 15/12/2016, 12:09 Quote Post

Tak apropo tych co powieszono - ciekawa rzecz, że przynajmniej kilku z nich od lat powtarzało, ze tak skończą... czyżby przywołali własny los? wink.gif Tymczasem taki facet jak Branicki od lat powtarzał, ze jeszcze ujrzy "prawdziwego" króla Polski i też mu się sprawdziło... wink.gif
A tak na serio - czasy SA to niestety ani czas na reformy ani metoda ichnich sensowna. Dużo lepiej radził sobie z tym następca Fryderyka Wielkiego, który w zupełnie bezinwazyjny sposób "ogarnął" swoje ziemie rozbiorowe - tyle tylko, że on z założenia postanowił szlachtę zupełnie zignorować i zapędzić ją do zajęć nie mających z państwem niczego wspólnego... Może tu była metoda? Dać się próżniakom chełpić własną rzekomą pozycją i także rzekomym bogactwem, rządzić obok nich i z pomocą hipotecznych zabezpieczeń robić z nich lumpenproletriat? wink.gif
Wbrew pozorom zadziałało...

Ten post był edytowany przez marek8888: 15/12/2016, 12:10
 
User is offline  PMMini Profile Post #1189

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.255
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 15/12/2016, 14:18 Quote Post

QUOTE
Dużo lepiej radził sobie z tym następca Fryderyka Wielkiego, który w zupełnie bezinwazyjny sposób "ogarnął" swoje ziemie rozbiorowe - tyle tylko, że on z założenia postanowił szlachtę zupełnie zignorować i zapędzić ją do zajęć nie mających z państwem niczego wspólnego... Może tu była metoda? Dać się próżniakom chełpić własną rzekomą pozycją i także rzekomym bogactwem, rządzić obok nich i z pomocą hipotecznych zabezpieczeń robić z nich lumpenproletriat? wink.gif
Wbrew pozorom zadziałało...


Postawa naszej szlachty to trochę mi mojego siostrzeńca przypomina - ile moja siostra próbowała go do dyscypliny wdrożyć, kończyło się buntem i postawieniem na swoim z wielokrotnym powoływaniem się na swoje prawa smile.gif Gdy tymczasem ktoś obcy nie miał z tym problemu (oczywiście dopóki pozostawał "obcy"). Oczywiście obecnie jego największy żal do rodziców to właśnie niemożność zdyscyplinowania go.

Nie zamierzam tu oczywiście oceniać metod wychowawczych jego rodziców, tylko przywołuję podobieństwo jego zachowania do naszej szlachty w wieku XVIII. Szlachta pod zaborem pruskim dała się zdyscyplinować, szlachtę pod zaborem rosyjskim należało postraszyć Syberią, zanim to się udało. Szlachta pod zaborem austriackim to sukces wychowawczy Habsburgów - oczywiście to takie uogólnienia.
Wnioskiem jest pytanie: dlaczego szlachta pod zaborami nie próbowała wrócić pod skrzydła RON z jej złotymi wolnościami, dopóki nasz kraj istniał? Dlaczego tak potulnie nikt nie protestował przeciw "kordonowi sanitarnemu", czemu szlachta z ziem zabieranych godziła się na to i nie broniła? Chyba nie dlatego, że Sejm wyraził zgodę? Dlaczego szlachta była mocna tylko wobec własnych królów, a wobec obcych już "wymiękała"? Tak jak w czas Potopu?


QUOTE
Tak apropo tych co powieszono - ciekawa rzecz, że przynajmniej kilku z nich od lat powtarzało, ze tak skończą... czyżby przywołali własny los?


Wiedzieli, że za to, co robią należy im się. I znowuż pytanie: dlaczego więc to robili?

Ten post był edytowany przez Wilczyca24823: 15/12/2016, 14:19
 
User is offline  PMMini Profile Post #1190

     
marek8888
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 899
Nr użytkownika: 99.930

Marek Zatorski
 
 
post 15/12/2016, 23:15 Quote Post

Było nie było powieszono naprawdę inteligentnych ludzi co tak naprawdę uratowało setki innych bo ich niedoszłe zeznania byłyby bezcenne...
Co do pewnej łatwości z jaką władcom obcym przyszło "spacyfikować" naszych próżniaków to chyba po prostu zadziałała mieszanka kilku elementów. Z jednej strony nowe rządy gwarantowały im większość społeczno-gospodarczych przywilejów z drugiej zaś oczywistą oczywistością było to, że nie ma jak i czym bronić dawnej swobody - zaakceptowano więc to wszystko jako nieuniknione konsekwencje z którymi się nie dyskutuje bo nie ma jak i z kim. Po upływie krótkiego zaś czasu okazało sie, że bardzo wiele obcych rozwiązań jest po prostu wygodnych i korzystnych i to do tego stopnia, że nie było za bardzo podniet do tego aby chcieć powrotu do dawnego bałaganu. Bardzo ciekawie opisał to nie kto inny jak W. Łukasiński w swoim pamiętniku pisząc jak to w Warszawie zupełnie spontanicznie zanoszono w kościołach i to bez kościelnego "prikazu" modły za było nie było heretyckiego ;)króla pruskiego. Ten ostatni zaś musiał działać wyjątkowo dyskretnie bowiem liczba polskich próżniaków w państwie pruskim przewyższyła liczbę niemieckich wink.gif jednak jakoś cicho o tym aby nasza tak zawsze aktywna politycznie szlachta chciała jakoś z tego skorzystać zajęta największymi w swych dziejach imprezami za pożyczone na inwestycje pieniądze... A tymczasem król pruski robił swoje na nieliczne prośby o pracę w administracji z zasady i z bardzo nielicznymi wyjątkami odpowiadając odmownie.
Wbrew pozorom jego rozwiązania z rodzimymi próżniakami były elementem planowego i celowego systemu mającemu raz na zawsze wyrwać im zęby jadowe ale tak by nawet nie zauważyli, że ktokowlwiek coś takiego zamierza... Znać po prostu zawodowstwo w podejściu pro-państowym...
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #1191

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 3/05/2020, 10:32 Quote Post

Ciekawy artykul na dzisiejszej stronie ONET:

Dlaczego Polacy czczą Konstytucję 3 Maja i gardzą jej twórcą

Czarna legenda ostatniego króla Rzeczypospolitej powstała już za jego życia. Wśród największych przewinień wymieniano przystąpienie do Targowicy i abdykację. Przez długi czas odmawiano mu godnego pochówku. W 2012 r. w ankiecie portalu "Arcana" 60 proc. respondentów uznało Stanisława Augusta Poniatowskiego za zdrajcę, a 22 proc. za marnego króla - pisze prof. Arkadiusz Stempin.

Dwa dni po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja Sejm postanowił wznieść jej łuk triumfalny. Świątynia Opatrzności Bożej miała być wyrazem wdzięczności narodu za przeforsowanie antyrosyjskiego programu politycznego. Trzeciomajowa Ustawa Rządowa podkopywała bowiem dominację rosyjską, gdyż starzejąca się caryca Katarzyna jak źrenicy oka pilnowała anarchii nad Wisłą.
Kamień węgielny pod świątynię wmurował Stanisław August Poniatowski w pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji, 3 maja 1792 r. Tego dnia główne uroczystości z nabożeństwem dziękczynnym w warszawskim kościele św. Krzyża obchodzono ku czci Opatrzności "za wydobycie Polski spod przemocy obcej i nieładu domowego". Tak to ujął marszałek sejmu Stanisław Małachowski.

Pierwszą rocznicę fetowano już jako święto narodowe, po tym jak uzyskano od papieża zgodę na przeniesienie dnia patrona Polski św. Stanisława z 8 na 3 maja. Co zbiegało się z imieninami króla i marszałka Małachowskiego.
Jak jednak ryzykowne jest wplatanie Stwórcy w ludzkie plany, doświadczyła sama generacja twórców Konstytucji. Miesiąc po pierwszej rocznicy do Rzeczpospolitej wlała się interwencyjna armia rosyjska, przekreślając zaklęcia o "wydobyciu się Polski spod przemocy obcej". Możliwe, że zawiedziony i wkrótce wykreślony z mapy świata, a być może i spod boskiej opieki naród, Świątynię Opatrzności wzniósł po 200 latach z okładem.
Zresztą już owe pierwsze rocznicowe obchody toczyły się w atmosferze wrzenia i niepewności. Obawiano się zamachu na życie króla z rosyjskiej ręki. Kiedy u Św. Krzyża trwało nabożeństwo, kościół szczelnie ochraniało wojsko. Przed ołtarz gości wpuszczano tylko z wejściówkami.
Trzy lata później, kiedy w Warszawie ze Świątyni Opatrzności sterczały jedynie fundamenty, trzej zaborcy finalnie podzielili się polskim łupem (1795) i zakazali pamięci o Konstytucji. W kolejne jej rocznice kwiaty przy fundamentach świątyni z narażeniem życia składali warszawscy studenci.
Dopiero 125 lat po uchwaleniu Konstytucji - w latach I wojny światowej, kiedy niemiecki zaborca przegnał z Polski rosyjskiego i kokietował Polaków, szukając w nich sojuszników przeciwko caratowi - przez polskie miasta przetoczyły się antyrosyjskie pochody rocznicowe (1916).
Po raz trzeci podczas potężnej zawieruchy kraj sprzężono z osobą Maryi
Nic dziwnego, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. antyrosyjski kontekst zadecydował, że 3 Maja od razu stał się świętem narodowym "po wsze czasy". Nowa generacja Polaków wzorem pokolenia twórców Konstytucji znów połączyła porządek polityczny z boskim. Święto narodowe obleczono w religijny polor. W obliczu toczonej wojny z bolszewicka Rosją, biskupi polscy ponownie wybrali Maryję na królową Polski, choć papież Pius XI tytuł zatwierdził po zakończeniu wojennych zapasów. Po raz trzeci podczas potężnej zawieruchy kraj sprzężono z osobą Maryi.
Najpierw podczas potopu szwedzkiego (1656) we Lwowie król Jan Kazimierz złożył ślubowanie, w którym w zamian za pomoc Maryi zobowiązał się szerzyć jej kult i uczynić królową Polski. Podczas kolejnej wojny ze Szwecją w 1717 r. dopełniono tej formalności koronując obraz na Jasnej Gorze w Częstochowie. Obydwie wojny de facto rozłożyły na łopatki kraj.

W międzywojennej Polsce podwójne święto obchodzono do września 1939 r. W latach II wojny światowej okupanci, niemiecki i rosyjski, zabraniali jego obchodów. Tak jak rządzący po wojnie komuniści. Tych w oczy kuła nie tylko bliskość do konkurencyjnej daty robotniczego święta 1 Maja czy katolicka proweniencja święta kościelnego, ale jej antyrosyjskie żądło.
W efekcie święto maryjne obchodzono tylko w murach świątyń. A pamięć o państwowym dopiero w latach '80. i istnienia podziemnej Solidarności zamieniła się w zmagania sportowe między studentami Krakowa, Warszawy, Gdańska i Wrocławia a oddziałami policji. Ci pierwsi w symbolicznych miejscach składali kwiaty, ci drudzy je stamtąd zabierali, polując na akademików. W sposób więc najbardziej oczywisty po przełomie 1989/90 przywrócono 3 Maja jako podwójne święto tronu i ołtarza.
W tym czasie szczątki króla wchłaniały wyziewy farby i zaprawy murarskiej, stojąc wstydliwie pod jedną z remontowanych klatek schodowych warszawskiego zamku. Naród, który do diabła wysłał PRL, wzbraniał królowi splendoru wawelskiej nekropolii. Choć spoczywały tam szczątki nieudolnych monarchów, w tym absolutnego lenia i nieudacznika Augusta III.

Twórca Konstytucji 3 Maja zmarł w wieku 66 lat, 3 lata po III rozbiorze w Pałacu Marmurowym, petersburskiej rezydencji carów. Przez ten okres był więźniem rosyjskim. Nim rok po abdykacji zmarła caryca Katarzyna, którą udar dorwał na desce klozetowej, Stanisław August przebywał w Grodnie. Po śmierci carycy niecierpiący jej syn car Paweł zaprosił Stanisława Augusta do Petersburga. Tam "poczciwy nasz pan umarł na apopleksyję nerwową", donosił świadek wydarzenia. Na złość matce imperator Rosji zarządził monarsze obrzędy pogrzebowe w polskiej ornamentyce. Na katafalku wystawionym w kaplicy Marmurowego Pałacu zabalsamowane szczątki ubrano w mundur polskiego kawalerzysty z przepasaną niebieską wstęgą Orderu Orła Białego i narzuconym purpurowym płaszczem. Na skronie car nałożył koronę. W dniu pogrzebu długi kondukt dworzan i 18 tysięcy żołnierzy kroczył ulicami rosyjskiej stolicy. Orszakowi, tuż obok trumny przewodził imperator Paweł na koniu z obnażoną szpadą. Przy huku honorowych salw armatnich srebrną trumnę złożono w katolickim kościele św. Katarzyny. Niestety wody Newy podmywały później kościół. Kiedy w 1857 r. otwarto trumnę, wilgoć dokonała takiego spustoszenia, że prócz prochu nie znaleziono już nic więcej.
Nie zgodzono się na pochówek na Wawelu. Nie uznano go nawet godnym Warszawy
Po zakończeniu wojny z bolszewicką Rosją w Traktacie Ryskim (1921) dużym łukiem ominięto kwestię sprowadzenia prochów monarchy do Polski. Za to ponownie otwarto trumnę. Uczyniła to powołana traktatem ryskim komisja ds. spraw rewindykacji dóbr kultury. Jej raport stwierdzał, że "ciało i szkielet zetlały zupełnie, na miejscu czaszki pozostał biały proszek podobny do wapna. W podobny proszek zamieniła się lewa noga króla".
Nieoczekiwanie w 1938 r. władze radzieckie szczątki przekazały Polsce, kiedy na kanwie przebudowy Leningradu zdecydowały się rozebrać świątynię. Zaskoczony rząd polski w największej tajemnicy trumnę sprowadził do Wołczyna, niedaleko Brześcia nad Bugiem. Tam w kościółku św. Trójcy Stanisław August Poniatowski przed niemal 200 laty został ochrzczony (1732).
Ekipa rządzących piłsudczyków nie godziła się na pochówek na Wawelu, gdzie od trzech lat po największych uroczystościach pogrzebowych w dziejach kraju spoczywało bożyszcze rządzącej sanacji Józef Piłsudski (zmarł w 1935 r.). Nie uznano go godnym także Warszawy.
Odyseja funeralna zaczęła się w granicznej miejscowości Stołpce, gdzie przez kilka dni wagon towarowy z zapieczętowaną dębowa skrzynią, zawierającą trumnę stał na bocznicy kolejowej. Nocą 14 lipca 1938 r. ważąca ponad pół tony srebrna trumna nie zmieściła się w wejściu do krypty wołczyńskiego kościółka. Złożono tylko dwie cynowe urny, z sercem i królewskimi wnętrznościami. Samą trumnę umieszczono w kościelnej niszy, częściowo zakratowano, częściowo zamurowano. A miejscowemu proboszczowi zakazano odprawiania mszy za spokój królewskiej duszy. Powód – król należał do loży masońskiej.
Po II wojnie szczątki króla ponownie znalazły się poza granicami kraju, kiedy Stalin przesunął je na wschód. Wołczyn był już w Związku Radzieckim, kilka kilometrów od granicy. Kościółek zamieniono na magazyn nawozów sztucznych. Grób splądrowano. Jak w okresie międzywojennym, tak i po 1945 r. powrót królewskiej trumny nie stanął na agendzie rządzących komunistów.
Robotniczo-chłopscy funkcjonariusze PRL nie wykazywali sentymentu wobec pośmiertnych losów koronowanych głów. Ale nie kto inny jak właśnie łysy jak kolano premier Józef Cyrankiewicz, największy playboy jakiego wydała siermiężna Polska Ludowa, pomstował na kochanka carycy Katarzyny, podtrzymując narodowe embargo na translację na Wawel.
Dopiero kiedy PRL dławił się w agonii, historyk z UJ i zarazem minister kultury prof. Aleksander Krawczuk zadecydował o ekshumacji i sprowadzeniu zwłok z Wołczyna (1988). Rok później przewieziono je do Warszawy. Sześć laty stały na zamku, nim w lutym 1995 r. pochowano je w krypcie archikatedry św. Jana, dokąd król udał się tuż po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja.
Czarna legenda ostatniego króla
W 2012 r. w ankiecie portalu "Arcana" 60 proc. respondentów uznało ostatniego monarchę Rzeczypospolitej za zdrajcę, 22 proc. za marnego króla. Co wiarygodnie oddaje opinię Polaków o twórcy Trzeciomajowej Konstytucji. Nawet konserwatywny think tank "Klub Jagielloński" uznał to za nieprawdopodobny sukces otumaniającej polityki historycznej. Polega ona na zdjęciu z narodu odpowiedzialności za rozbiory i upadek Rzeczpospolitej, a przeniesienie jej na barki jednego człowieka.
Czarna legenda ostatniego króla Rzeczypospolitej powstała już za jego życia. Do czego rękę przyłożyli jego przeciwnicy. Przedstawiali go jako zdemoralizowanego, tchórzliwego, opłacanego przez Rosję zdrajcę, a po trzecim rozbiorze określali głównym winowajcą upadku państwa.
Wśród największych przewinień wymieniano przystąpienie do Targowicy i abdykację. Wychowane w kulcie walk o niepodległość kolejne pokolenia straceńców Polaków zarzucały królowi, że jeśli już kraju nie dało się uratować, to przynajmniej powinien zginąć na polu walki.
Kampanię przeciwko Poniatowskiemu wszczął posiadający dziś swoje ulice w Polsce Hugo Kołłątaj, przed rozbiorami reformator kraju z obozu Poniatowskiego, który wszak także przystąpił do Targowicy. Pokolenie później w Poniatowskiego jak w bęben walił pierwszy nasz wielki historyk Joachim Lelewel. Ale do wyobraźni narodu najbardziej przemówili romantycy.
Cenili wielkie gesty, za swój sens upatrywali porwanie narodu do walki. Adam Mickiewicz podczas wykładów w Collage de France (1840-1844) skrytykował Konstytucję 3 maja, w której dopatrywał się inwazji obcych wzorców. Przegraną wojnę z Rosją w 1792 r. tłumaczył nie dysproporcją sił, a działaniami Poniatowskiego, który zmącił świadomość Polaków.
Z awersją do Stanisława Augusta odnosił się Juliusz Słowacki. To wtedy zatriumfowało przekonanie, że najważniejszym kryterium nie jest polityczny sukces, a bohaterska śmierć. Można sądzić, że ostatniemu królowi Rzeczypospolitej nawet by wybaczono upadek Polski, o ile zginąłby na szańcach Warszawy, broniąc jej przed wojskami rosyjskimi.
Jako pierwsi króla zaczęli bronić krakowscy historycy, Józef Szujski i Walerian Kalinka. Wskazywali na wielowiekowe zaniedbania ustrojowe i skłonność Polaków do anarchii. Ich próba rehabilitacji króla spotkała się z zajadłym atakiem późniejszego pokolenia Młodej Polski.
Spór o ocenę działań Stanisława Augusta Poniatowskiego
Rok 1918 okazał się osobistą klęską Poniatowskiego w pokoleniu, które jak na loterii wygrało niepodległość - "Ni z tego ni z owego", jak brzmiała legionowa piosenka, powstała niepodległa Polska. Niebywała okoliczność jednoczesnego upadku mocarstw zaborczych kazała pogrzebać w pamięci mechanizmy rozbiorów, wywołane niedowładem państwa.
Triumfowało magiczne przekonanie, że oto trzeba siły mierzyć na zamiary, a nie zamiary na siły. Krótko przed wybuchem wojny w 1939 r. jeden z publicystów wileńskich królewskość Poniatowskiego sprowadził do tego, że "zręcznie miętosiła tłuste łono Katarzyny". Poniatowski & Co. "to kanalie, co bez boju oddały niepodległość".
W PRL koronowaną głową Poniatowskiego nie zawracano sobie robotniczo-chłopskiej głowy - z wyjątkiem playboya Cyrankiewicza. Okres po upadku PRL i transformacji ustrojowej, co udowodniła ankieta Arcana, nie zmienił silnie zakorzenionych przekonań społeczeństwa.
Skoro jednak królowi zawdzięczamy święto narodowe, wypadałoby zastanowić się nad opinią, jaką przed pół wiekiem wydał prawicowy publicysta Cat-Mackiewicz. Wskazał on na sensowną polityczną koncepcję króla: tak długo pozostać satelitą rosyjskim, nim stworzy się w Polsce "rząd i wojsko". Tylko bowiem z własną siłą zbrojną będzie można zrezygnować z taktycznego sojuszu z Rosją.
Przystąpienie do Targowicy tłumaczył Cat "ocaleniem czegokolwiek z Konstytucji 3 Maja". Za prawdziwe przyczyny zguby I Rzeczpospolitej uznał anarchię i partyjniactwo, dobrze znane i dziś nasze przymioty. Za rządów króla szlachta drżała przed naruszeniem swoich swobód. Stąd w poważaniu miała Augusta III, wielką górę mięsa, który do rządów się nie wtrącał, a nienawidziła Stanisława Augusta.
Cat-Mackiewicz wyjaśnił ten fenomen bez ogródek: "Kult poczciwego durnia jest jedynym powszechnie uznanym kultem w Polsce". My, Polacy, nie lubimy bowiem "właściwych ludzi na właściwych miejscach", a gdy już taki człowiek się pojawi, to "zaraz staramy się mu życie całkowicie zatruć albo go wysiudać". Nie przez przypadek więc postać Rejtana, a nie króla do dziś zapładnia polskie umysły. Bo jak napisał Cat-Mackiewicz: "gest i frazes o obronie Polski cenimy bardziej aniżeli samą obronę Polski".


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1192

     
marek8888
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 899
Nr użytkownika: 99.930

Marek Zatorski
 
 
post 3/05/2020, 17:33 Quote Post

Na pewno "największym grzechem" nie była tam żadna Targowica czy abdykacja a powszechne postrzeganie monarchy jako sprzedajnego zdrajcy rozbudzonych wcześniej tu i tam nadziei, na którego w niczym i nigdy nie można liczyć. Chyba trudno znaleźć (na szczęście) w krajowej historii podobny przypadek tak wielkiego upadku autorytetu przywódcy świetnie chyba uwidoczniony w początku powstania 1794 gdy hołubiona i przekupywana gwardia opuszcza zamek królewski i maszeruje do walki zastawiając było nie było wciąż króla jego własnemu losowi. Fakt, że najpierw pilnowali go lokaje a po upadku powstania dragoni rosyjscy chyba dosyć dobrze świadczy o tym jaką "wartość" miał monarcha dla współczesnych.
Swoistym paradoksem było to, że to moralne potępienie nie szło w parze ze stosunkowo prostą wiedza prawniczą w myśl, której nawet upadły monarcha wciąż był monarchą i jako taki był niezbędny do wszelkich manewrów agresorów. No ale co zrobić gdy "klasa polityczna" nie była świadoma tak prostych i oczywistych rzeczy? ;(
No i przede wszystkim zarzucać Stanisławowi Antoniemu można różne rzeczy ale z tym "autorstwem" to jednak mimo wszystko przesada wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #1193

     
marek8888
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 899
Nr użytkownika: 99.930

Marek Zatorski
 
 
post 3/05/2020, 21:17 Quote Post

Wypadałoby może zacytować rosyjskiego posła Repnina, który po jednej z co bardziej spektakularnych rodzimych demonstracji politycznych (tak tej ze słynnymi pokładzinami) tak się zadumał i rzekł - "ale przecież mogli naprawdę zablokować tok czynności rozbiorowych ale ci woleli demonstrować..." - niestety podobny tok rozumowania mimo upływu wieków wciąż w modzie - trudno więc tak do końca zrozumieć co właściwie się świętuje - ten taki prowadzony w irracjonalnej formule wykonawczej tok czynności, które nie mają cienia szans na sukces?.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1194

     
tellchar
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.756
Nr użytkownika: 100.061

Stopień akademicki: dr
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 3/05/2020, 21:24 Quote Post

N. Davies pisze, że K3M zapoczątkowała w Polakach stan, w którym ważniejsze były symboliczne gesty, niż realne działania.
Jak widać, wcale nie zapoczątkowała...
CODE
Swoistym paradoksem było to, że to moralne potępienie nie szło w parze ze stosunkowo prostą wiedza prawniczą w myśl, której nawet upadły monarcha wciąż był monarchą i jako taki był niezbędny do wszelkich manewrów agresorów. No ale co zrobić gdy "klasa polityczna" nie była świadoma tak prostych i oczywistych rzeczy?

Akurat Kołłątaj był świadom, bo gdy dowiedział się, że SAP po insurekcji warszawskiej nadal żyje, to stwierdził, że Polska jest zgubiona, bo powstanie upadnie a król następny rozbiór podpisze
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1195

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.255
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 5/05/2020, 16:59 Quote Post

QUOTE
Ciekawy artykul na dzisiejszej stronie ONET:

Dlaczego Polacy czczą Konstytucję 3 Maja i gardzą jej twórcą


A to nie było tak, że król Stanisław August Poniatowski był przeciwny jej uchwaleniu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1196

     
Ambioryks
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.363
Nr użytkownika: 57.567

Stopień akademicki: magister
Zawód: animator kultury
 
 
post 5/05/2020, 17:39 Quote Post

Wilczyca24823: Poniatowski w 1791 poparł uchwalenie konstytucji 3 maja, choć rok później, podczas wojny polsko-rosyjskiej w obronie konstytucji, przystąpił do Konfederacji Targowickiej, której twórcy chcieli obalić konstytucję 3 maja. Zrobił to w nadziei, że uda się w ten sposób uniknął kolejnego rozbioru - i te nadzieje okazały się płonne. Z tych samych pobudek do Targowicy przystąpił wtedy jego brat, prymas Michał Poniatowski, który wcześniej też poparł uchwalenie konstytucji 3 maja.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1197

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.255
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 5/05/2020, 18:34 Quote Post

QUOTE
 

Wilczyca24823: Poniatowski w 1791 poparł uchwalenie konstytucji 3 maja,


Jak się to odnosi do tego:

QUOTE
Konstytucję przyjęto bez czytania, ale zdecydował o tym przypadek. Poseł inflancki Michał Zabiełło wezwał do przyjęcia dokumentu. Król podniósł więc rękę na znak, że chce przemówić. I wtedy zwolennicy konstytucji zaczęli krzyczeć, że władca chce złożyć przysięgę.
Stanisław August nie miał już wyjścia. Złożył przysięgę na ręce biskupa krakowskiego Feliksa Turskiego i


https://plus.gazetalubuska.pl/konstytucja-r...rygi/ar/9943174

Chyba nawet w tym wątku któryś z dyskutantów twierdził, że król chciał ostrzec przed przyjęciem tej konstytucji. Nie wiem, więc pytam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1198

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 7/05/2020, 13:30 Quote Post

CODE
"ale przecież mogli naprawdę zablokować tok czynności rozbiorowych ale ci woleli demonstrować..."

Mówić można różne rzeczy. Te akurat Repnin powiedział, jak znam życie, do tych którzy go słuchali. Bo prawdą to co prawił nie było.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1199

     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 7/05/2020, 15:45 Quote Post

Ciekawi mnie dlaczego wyleciał mój wpis, więc powtórzę:

Uchwalenie K3M świętowano z powodu symbolicznego znaczenia oporu przeciw władzy pod zaborami i w PRLu, w istocie nie ma co świętować, bo to co robił sejm czteroletni było głupotą.

Problem z oceną SAPa polega na tym, że brakuje rzeczowych krytyków w publicznym dyskursie. Albo mamy jakieś zarzuty od czapy, że był zdrajcą, kochankiem carycy itd. albo bezzasadną gloryfikację, że robił same dobre rzeczy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1200

81 Strony « < 78 79 80 81 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej