|
|
Uzbrojenie w wojnie secesyjnej
|
|
|
|
Jak jesteśmy już przy uzbrojeniu to trzeba krótko wspomnieć o umundurowaniu . Przemysłowej Północy łatwo było ubrać swoją armię w mundury w jednolitym niebieskim kolorze(ciemnoniebieskie kurtki i jasnoniebieskie spodnie). Konfederaci mieli mundury o szarej barwie . Ale z uwagi że Południe nie produkowało wystarczającej ilości szarego sukna , to spotykało sie również pułki w mundurach z samodziału ufarbowanego brunatnym wywarem z łupin orzecha oleistego z dodatkiem tlenku żelaza (mundury orzechowe) .
|
|
|
|
|
|
|
C. M. Wilcox
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 78 |
|
Nr użytkownika: 40.644 |
|
|
|
T.A.S |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
A amunicja? Gdzie produkowano najwięcej amunicji karabinowej i artyleryjskiej(szczególnie mi chodzi o Południe).Z tego co wiem to Konfederacja miała duże problemy z jakością swoich granatów artyleryjskich i ze zdobyciem piorunianu rtęci do kapiszonów.
pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|
|
|
Z czasem produkcja amunicji została rozwinięta w Alabmie i Georgii w nowo powstałych fabrykach. Wokół Atlanty powstało chyba z siede różnych zakładów zajmujących się pracą na rzecz armii (liczba z pamięci). Szef uzbrojenia Josah Gorgas, można powiedzieć, zindustralizował Konfederację w sposób ekspresowy
Co do mundurów należy pamiętać, że fabryki jankesów w dużej mierze ubrały również Południowców, za co im bardzo dziękujemy
|
|
|
|
|
|
|
|
Drobna uwaga! To brąz jest cięższy od żeliwa. Tyle, że armata brązowa jest lżejsza od żeliwnej (jakieś 15 %). Bo brąz jest bardziej "elastyczny" i ścianki lufy mogą być cieńsze. Dlatego armaty okrętowe (przeważnie) i forteczne odlewano z żeliwa (były 6-8 razy tańsze od brązowych - a trzeba ich było dużo) a lądowe przeważnie z brązu. Żeliwo jest zdecydowanie gorszym materiałem do odlewania luf armat (pod każdym względem, także technologicznym), ale ma jedną zaletę - jest tańsze!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Napoleon7 @ 7/09/2009, 1:03) Drobna uwaga! To brąz jest cięższy od żeliwa. Tyle, że armata brązowa jest lżejsza od żeliwnej (jakieś 15 %). Bo brąz jest bardziej "elastyczny" i ścianki lufy mogą być cieńsze. Dlatego armaty okrętowe (przeważnie) i forteczne odlewano z żeliwa (były 6-8 razy tańsze od brązowych - a trzeba ich było dużo) a lądowe przeważnie z brązu. Racja, brąz jest nieco cięższy od żeliwa. Czemu nikt mnie nie poprawił wcześniej? Dzięki za post, Napoleonie7.
|
|
|
|
|
|
|
|
A gwoli pozyskiwania sprzętu artyleryjskiego przez konfederatów, to najwięcej armat za "jednym zamachem" - i to ciężkich, których im szczególnie brakowało - zdobyli po zajęciu Norfolku, gdzie mieściła się baza marynarki i jeden z największych arsenałów.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wdając się w kwestie polityczne, odniosę się do dwóch spraw poruszonych przez MikiRapaxa:
QUOTE To, że produkowali proch i kule armatnie, i karabinowe, do tego nie potrzeba geniuszu. To, że karabiny montowane na południu były gorszej jakości od ich angielskich czy jankeskich odpowiedników. To, że brakowało żołnierzom ekwipunku i sytuacja zmuszała ich do szabrowania na poległych lub pojmanych unionistach. To, że nie było możliwości wyprodukowania lub naprawy dział Parrota a o Withwortach nie wspomnę. To są tylko nieistotne detale. To, że powstał na południu jakikolwiek przemysł to zasługa garstki ludzi niestety nie całego układu, bo władze stanowe miały to w większości gdzieś.U ich adwersarzy niestety było odwrotnie podobnie jak w krajach uprzemysłowionych Europy
1) „nie było możliwości wyprodukowania lub naprawy dział Parrota a o Whitwortach nie wspomnę”
Bzdura. W Konfederacji produkowano nie tylko działa gładklufowe (w tym około 500 12-funtowych „Napoleonów”), ale też gwintowane, i to kilku typów.
Gwintowane 3-calówki (3 inch Ordnance Rifle) – na pewno 38 sztuk w Tredegar Iron Works (TIW) w Richmond i przez Noble & Bros., w Rome (Georgia); do tego pewna ich liczba wykonana w Vicksburgu (MS), Memphis (TN) oraz przez Bellona Foundry.
Gwintowane działa systemu Parrota – już w listopadzie 1861 roku były produkowane przez TIW – była to wersja 6-funtowa. Od lipca 1862 ruszyła produkcja wersji 30-funtowej, a od sierpnia tegoż roku – 10 funtowej.; oprócz tego produkowano wersję 20-funtową. Ogółem w TIW wyprodukowano 113 dział tych dwóch ostatnich typów plus niewielką liczbę 30-funtówek. Również inne fabryki/manufaktury Południa produkowały ten typ działa: Macon Arsenal (od sierpnia 1863, głównie 10-funtówki); Augusta (Georgia); ponadto niewielka ilość tych dział powstała w Memphis i w Nowym Orleanie (odpowiednio 3 i 12 sztuk).
Konfederackie Parroty nie zawsze cieszyły się dobrą opinią wśród artylerzystów, ale to samo można powiedzieć o ich federalnych odpowiednikach. Najlepsze konfederackie Parroty (i najwięcej) pochodziły z TIW.
Ponadto nagwintowywano (głównie na początku wojny) gładkolufowe 6- i 12-funtówki M1841. Na potrzeby artylerii okrętowej i fortecznej produkowano z kolei działa Brooke'a, pomysłu oficera CS Navy.
Owszem, w Konfederacji nie produkowano odtylcowych dział Whitwortha, ale nie produkowano ich też na Północy – cóż, pewnie Unia też była zacofana… Główną przyczyną takiego stanu rzeczy był jednak wysoki koszt tego typu sprzętu (artylerzyści krytykowali też kiepską, za słabą angielską lawetę – w 1864 roku w Richmond wytwarzano jej ulepszoną wersję); tańsze, odprzodowe 3-calówki czy Parroty spisywały się równie dobrze na dystansach, na których prowadzono w praktyce ogień, tak więc fantastyczny zasięg i celność Whitwortha nie rekompensowała kosztów. O ile jednak Unia swoje 6 kupionych na początku wojny Whitworthów trzymała w fortyfikacjach Waszyngotnu, o tyle przynajmniej jedna bateria tych dział w ANV (i pojedyncze egzemplarze w AoT) były używane z powodzeniem w polu, m.in. dlatego że w Richmond produkowano do nich wysokiej jakości amunicję. Faktem jest natomiast niższa od federalnej jakość amunicji do Parrotów i 3-calówek.
2) „karabiny montowane na południu były gorszej jakości od ich angielskich czy jankeskich odpowiedników”. Kolejna bzdura. Zacząć trzeba od tego, że po obu stronach Linii Mason-Dixona, jak i za Oceanem, produkowano i sprowadzano broń najróżniejszej jakości, tak więc uogólniena typu: dobra broń z USA i W.Brytanii, kiepska w CSA, są pozbawione wartości. Wystarczy poczytać jaki szmelc dostawali często na początku wojny federalni rekruci - bo kupowano za oceanem wszystko co strzela, bez oglądania się na stan techniczny czy kaliber.
W Fayeteville w Karolinie Północnej produkowano „krótkie” (dwubączkowe; wg terminologii anglosaskiej były to rifle, dla odróżnienia od „długich” rifle muskets) odprzodowe karabiny gwintowane, wzorowane na US Rifle model 1855. Nie ustępowały one pod względem jakości karabinom federalnym.
Wysokiej jakości , zarówno „krótkie”, jak i „długie” (trzy bączki) karabiny produkowano w Richmond. Również tam wykorzystywano maszynerię z Harper’s Ferry. Broń była dobra i jedyne uproszczenia względem pierwowzorów sprowadzały się do likwidacji pojemnika na przybory w kolbie i zastąpienie żelaznego okucia kolby mosiężnym. Żaden z tych ekonomicznych kroków nie miał oczywiście wpływu na zasięg, celność i szybkostrzelność broni – najliczniej produkowanej spośród karabinów konfederackich (do 20 000 sztuk).
Podobnie jak w przypadku artylerii, masowo nagwintowywano lufy starych modeli broni gładkolufowej – karabiny US model 1842, a nawet starsze – model 1817, no i przerabiano stare skałkówki na zamek kapiszonowy. Najgorszej jakości były różnorakie hybrydy, jak naprzykład produkowane przez manufakturę Tylera w Texasie „składaki” w oparciu o części kopii Enfielda i austriackiego Lorenza model 1854. Z ciekawostek – na Południu powstał odtylcowy karabinek kawaleryjski na nabój zespolony z mosiężną łuską – konstrukcja Morse’a. Brak surowców uniemożliwił produkcję na dużą skalę; z tego też powodu produkowano kopie Sharpsa na nabój ze spalającą się łuską papierową.
Prawda, Południe produkowało znikome ilości broni strzeleckiej (odnoszę wrażenie że proporcjonalnie mniejsze, niż w przypadku artylerii, gdzie np. na 1156 federalnych „Napoleonów” Południowcy odlali aż 500 własnych). Na potrzeby CS Army w czasie całej wojny pracowało do 20 fabryk i manufaktur. "Warsztatowe" metody wytwarzania broni (niektórzy z tych dostawców przekazali wojsku zaledwie po kilkaset egzemplarzy) przekładały się jednak niekiedy na jej wysoką jakość w porównaniu z masowo produkowanymi karabinami Unii. Niemniej jednak jej jakość w wielu (jeśli nie większości) przypadkach nie ustępowała zdobycznej czy importowanej, które z kolei czasem bywały wykonane wadliwie. Warto pamiętać że np. „Enfield” nie jest marką jakości, zwłaszcza że broń kupowana w Ameryce nie pochodziła z produkcji Enfield Royal Small Arms Factory, tylko prywatnych przedsiębiorców, którym niekiedy zależało bardziej na czasie niż jakości.
Słówko jeszcze w kwestii szabrowania: dla mnie widok kolejnego zdjęcia niemieckiego landsera z PPsz 41 zamiast MP40 nie jest dla mnie od razu dowodem na to, że coś było mocno nie tak z przemysłem zbrojeniowym III Rzeszy. Podobnie piechurzy konfederaccy używający masowo sprzętu zdobycznego kierowali się praktycznymi pobudkami na zasadzie: "nam może dowiozą amunicję tego kalibru - im na pewno". Co do stopnia "obdartości" to temat rzeka, ale tu również odsyłam do wspomnień i opracowań. Bardzo często zdarzało się że żołnierz nie szanował otrzymanego od stanu/państwa sprzętu i porzucał go kiedy nie chciało mu się go targać (dotyczy to zwłaszcza piechoty), bądź tez preferował to co przysłano mu z domu - i wtedy np. wyprodukowany w pocie czoła koc lądował w przydrożnym rowie i gnił w deszczu, a tenże sam wojak miesiąc później trząsł się z zimna. Słaba dyscyplina ochotników, brak szacunku dla munduru i sprzętu narobiły tu tyleż zła co nieuczciwi dostawcy, kłopoty z transportem, separatystyczni gubernatorzy tudzież ogólna bida z nędzą Południa. Ogólnie rzecz biorąc jednak schemat "dobrze umundurowany unionista - obdarty, bosonogi Południowiec" grzeszy przesadą i zbędnym uogólnieniem. Polecam choćby fotografie poległych i wziętych do niewoli w 1864 i 1865 pod Petersburgiem żołnierzy ANV. Obdartusów jakoś tam nie widać. W podobnym duchu pisał zresztą o armiach CS w 1863 roku Fremantle: zero jednolitości, max pratkyczności; w dodatku żołnierz jeśli sam tego nie wyrzucił, z reguły miał to co było mu potrzebne.
Głównie na podstawie:
E.J. Coates, D.S. Thomas: An Introduction to Civil War Small Arms John Bilby: Civil War Firearms: Their Historical Background and Tactical Use L.A. Garavaglia, C.G. Worman: Guns of the West, 1800-1866 L.Vanloan Naisawald: Cannon Blasts. Civil War Artillery in the Eastern Armies L.Vanloan Naisawald: Grape & Canister. The story of the Field Artillery of the AoP L.D. Jensen: Johnny Reb. The Uniform of the Confederate Army P.Katcher: American Civil War Artillery vol 1: Field Artillery 1861-1865 I. Drury: Confederate Infantryman 1861-1865
Sporo ciekawostek odnośnie jakości sprzętu, zwłaszcza artyleryjskiego, znaleźć można w Military Memoirs Alexandra, a także we wspomnieniach Roberta Stilesa (Four Years under Marse Robert). No i Official Records rzecz jasna.
Na koniec zachęcam naszego nowego wojującego unionistę do lektury – może oszczędzi nam to konieczności czytania kolejnych tego rodzaju bezpodstawnych stwierdzeń.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Bzdura. W Konfederacji produkowano nie tylko działa gładklufowe (w tym około 500 12-funtowych „Napoleonów”), ale też gwintowane, i to kilku typów. Może i bzdura, ale informację zaczerpnąłem z art. w necie o ówczesnej artylerii. Dlaczego autor tak napisał nie wiem i będę wnikał. Może uważał te sto parę sztuk za nieistotne. Jeśli uraziłem twój poziom wiedzy - przepraszam.
QUOTE Owszem, w Konfederacji nie produkowano odtylcowych dział Whitwortha, ale nie produkowano ich też na Północy – cóż, pewnie Unia też była zacofana… W tym samym art. była informacja, że pewna huta z Pittsburgha zaproponowała rządowi federalnemu wykupienie licencji od Whitwortha i produkcje tychże armat. Tylko koszt młotów z matrycami do kucia stali stopowej średniowęglowej oraz przeciągarek wraz z wytrzymalszymi przeciągaczami był zbyt wielki.
QUOTE Kolejna bzdura. Zacząć trzeba od tego, że po obu stronach Linii Mason-Dixona, jak i za Oceanem, produkowano i sprowadzano broń najróżniejszej jakości.... Cóż jakiś czas temu na Planet emitowano 9 - odcinkowa serię "Bitwy wojny secesyjnej). Tam cytowany był list oficera Konfederacji do dowództwa o ujednolicenie karabinów w pułku, ponieważ pułk wyposażony w karabiny różnych producentów. Gość w mundurze chyba spec od uzbrojenia, stwierdził jednoznacznie,kiepskie materiały, brak standaryzacji i unifikacji przy produkcji tego samego modelu karabinu fabrykach południa powodował problemy z naprawami (zamienność części) oraz awaryjność. Sprawa dotyczyła połowy 1863 r. Nie będę polemizował ani z tym ani z tobą.
QUOTE W Fayeteville w Karolinie Północnej produkowano „krótkie” (dwubączkowe; wg terminologii anglosaskiej były to rifle, dla odróżnienia od „długich” rifle muskets) odprzodowe karabiny gwintowane, wzorowane na US Rifle model 1855. Nie ustępowały one pod względem jakości karabinom federalnym. Tylko model Sprin. P1842 występował dwóch wariantach 33" oraz 42", natomiast model Sprin. P1855 tylko 40". Podobnie Enfield M1853 występował tylko 39". Dane projektowo konstrukcyjne, a co sobie już tam południowcy skracali czy malowali kwiatki to mało istotne dla treści tematu. Informacja zaczerpnięta ze strony miłośników broni strzeleckiej.
QUOTE Podobnie jak w przypadku artylerii, masowo nagwintowywano lufy starych modeli broni gładkolufowej – karabiny US model 1842, a nawet starsze – model 1817, no i przerabiano stare skałkówki na zamek kapiszonowy. Nie tak masowo bo modelu 1842 tylko ~12 tys szt. na sto parę przejętych i kilku tyś na stanie milicji stanowych
QUOTE "Warsztatowe" metody wytwarzania broni (niektórzy z tych dostawców przekazali wojsku zaledwie po kilkaset egzemplarzy) przekładały się jednak niekiedy na jej wysoką jakość w porównaniu z masowo produkowanymi karabinami Unii. Niemniej jednak jej jakość w wielu (jeśli nie większości) przypadkach nie ustępowała zdobycznej czy importowanej, które z kolei czasem bywały wykonane wadliwie. Warto pamiętać że np. „Enfield” nie jest marką jakości, zwłaszcza że broń kupowana w Ameryce nie pochodziła z produkcji Enfield Royal Small Arms Factory, tylko prywatnych przedsiębiorców, którym niekiedy zależało bardziej na czasie niż jakości. Masowa produkcja nie oznacza natychmiastową utratę jakości. Można utrzymać jakość zwiększając znacznie produkcję. Angole czy Jankesi wprowadzając standaryzacje oraz typizację produkcji mogli osiągać znaczny jej wzrost bez utraty jakości. Faktem jest, że ta masowa produkcja wygrała wojnę. To, że firmy prywatne produkowały broń to nic nowego. Zakłady kooperujące czy posiadające licencje głównego wytwórcy wytwarzały broń wg standardów i unifikacji zleceniodawcy i nie ma chyba danych potwierdzających tak kiepska jakość produktów. Istotne w tym zagadnieniu byłoby określenie procentowe awaryjności. Przykładowo prywatne zakłady w Connecticut produkowały Enfiedy M1853 na zlecenie Angoli na potrzeby wojny krymskiej (ok. 25 tys. szt.). zaskoczyła ich szybkość produkcji i jakość produktu. zamówiono kolejne 25 tys. ale wojna się skończyła i zam. anulowano
QUOTE Słówko jeszcze w kwestii szabrowania: dla mnie widok kolejnego zdjęcia niemieckiego landsera z PPsz 41 zamiast MP40 nie jest dla mnie od razu dowodem na to, że coś było mocno nie tak z przemysłem zbrojeniowym III Rzeszy. Podobnie piechurzy konfederaccy używający masowo sprzętu zdobycznego kierowali się praktycznymi pobudkami na zasadzie: "nam może dowiozą amunicję tego kalibru - im na pewno".
Ale głównie wymieniali stary na nowy, uszkodzony na sprawny czy kiepski na skuteczniejszy ale również z braku zaopatrzenia. Konnica Konfederatów, żyła zasadniczo na broni zdobycznej
QUOTE "nam może dowiozą amunicję tego kalibru - im na pewno". Tylko jak ta amunicję zdobyć w odpowiednim czasie. Iść i poprosić wroga? Jestem pewien, że żołnierz Waffen SS z PPsz w Rosji czy żołnierz US Marine podczas operacji "Phantom Fury" w Iraku cz teraz w Afganistanie biegający z AK-47 nie myśli tak samo.
QUOTE Na koniec zachęcam naszego nowego wojującego unionistę do lektury – może oszczędzi nam to konieczności czytania kolejnych tego rodzaju bezpodstawnych stwierdzeń.
No co się dziwie przecież mam do czynienia z "najlepszym" specjalistą od strategii, taktyki, uzbrojenia i zapachu wojskowych onuc w III Rzeczpospolitej Jest takie powiedzenie: "Watpliwość jest stanem dogodnym, pewność jest absurdalna"
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Może i bzdura, ale informację zaczerpnąłem z art. w necie o ówczesnej artylerii. Dlaczego autor tak napisał nie wiem i będę wnikał. Może uważał te sto parę sztuk za nieistotne. Jeśli uraziłem twój poziom wiedzy - przepraszam.
Jeśli uznał za nieistotne grubo ponad 113 sztuk (przypominam – to tylko produkcja TIW, razem mogło to być nawet 200 czy więcej) w skali produkcji konfederackiej artylerii, to tylko źle świadczy o autorze.
QUOTE W tym samym art. była informacja, że pewna huta z Pittsburgha zaproponowała rządowi federalnemu wykupienie licencji od Whitwortha i produkcje tychże armat. Tylko koszt młotów z matrycami do kucia stali stopowej średniowęglowej oraz przeciągarek wraz z wytrzymalszymi przeciągaczami był zbyt wielki.
Wiem o tej propozycji, dlatego też napisałem o m. in. zbyt wysokich kosztach, jako przyczynie „odpuszczenia” sobie Whitworthów przez federalnych.
QUOTE Tylko model Sprin. P1842 występował dwóch wariantach 33" oraz 42", natomiast model Sprin. P1855 tylko 40". Podobnie Enfield M1853 występował tylko 39". Dane projektowo konstrukcyjne, a co sobie już tam południowcy skracali czy malowali kwiatki to mało istotne dla treści
Uwaga o „rifle” i „rifle musket” odnosiła się do broni strzeleckiej w wojnie secysjnej w ogóle. Wiem że "to mało istotne dla treści tematu" (no tak, właściwa treść tematu to odbijanie piłeczki pt „to Unia/Konfederacja miała rację…”), ale dodam jeszcze tylko że
1) wbrew temu, co piszesz, model 1855 był produkowany także w wersji krótkiej (rifle, lufa 33 cale). Za Guns of the West, s. 160
In the summer of 1855 Colonel Craig and Jefferson Davis settled the details of the new muzzle-loaders. There would be three in all: a long-barreled "rifle-musket," a shorter rifle, and a pistol with a detachable shoulder stock...
Jak już kogoś próbujesz poprawiać, staraj się chociaż wtedy nie robić błędów.
2) oprócz P1853 sprowadzano też "Enfieldy" ("oryginalne" i nie) w wersjach krótkich (karabiny lekkiej piechoty i jeszcze krótszy, saperów: Pattern 1855, do tego karabinek kawaleryjski). . Do lutego 1863 sprowadzono na Południe 9715 „krótkich” i 354 karabinków kaw. Enfield, obok 70980 długich karabinów.
QUOTE Nie tak masowo bo modelu 1842 tylko ~12 tys szt. na sto parę przejętych i kilku tyś na stanie milicji stanowych
Warto doliczyć do tego broń zdobyczną – biorąc pod uwagę ilości karabinów zdobywanych przez ANV (ok. 90 000 sztuk od Półwyspu do Chancellorsville), zwłaszcza że M1842 był całkiem często spotykany w AoP na początku wojny, a na Zachodzie pewnie jeszcze dłużej. Kilkanaście (ponad 20 000?) sztuk podchodzi już jak dla mnie pod masowość w skali wojny secesyjnej.
QUOTE Masowa produkcja nie oznacza natychmiastową utratę jakości…
Oczywiście że nie – podobnie jak warsztatowa. Bywa dobra broń produkowana masowo, a kiepska warsztatowo, a bywa i też odwrotnie; nie rozumiem więc po co wcześniej tak uogólniłeś. To nie ja wrzuciłem wszystko do jednego worka, stwierdzając że na Południu kiepskie karabiny składali.
QUOTE Ale głównie wymieniali stary na nowy, uszkodzony na sprawny czy kiepski na skuteczniejszy ale również z braku zaopatrzenia. Konnica Konfederatów, żyła zasadniczo na broni zdobycznej Tylko jak ta amunicję zdobyć w odpowiednim czasie. Iść i poprosić wroga?
QUOTE Jestem pewien, że żołnierz Waffen SS z PPsz w Rosji czy żołnierz US Marine podczas operacji "Phantom Fury" w Iraku cz teraz w Afganistanie biegający z AK-47 nie myśli tak samo. Na Wschodzie przynajmniej wystarczyło przeważnie pozbierać z pola… Przypominam liczbę zdobytych przez ANV karabinów – dolicz do tego walające się wszędzie ładownice, a także wozy amunicyjne i składy zdobywane przez Południowców.
US Marine w Afganistanie nie musi się martwić o to, że nie dowiozą mu amunicji do M4, więc i nie ma potrzeby zamieniać go na kałacha. Nie wnikam więc czy prostota obsługi i niezawodność ruskiego sturmgewehra nie są wystarczające, by skłonić GI Joe do zamiany przydziałowej giwery i kupowania nabojów po afgańskich targowiskach.
QUOTE No co się dziwie przecież mam do czynienia z "najlepszym" specjalistą od strategii, taktyki, uzbrojenia i zapachu wojskowych onuc w III Rzeczpospolitej Jest takie powiedzenie: "Watpliwość jest stanem dogodnym, pewność jest absurdalna"
Zbędna złośliwość. Bzdurą było Twoje stwierdzenie o braku produkcji w CS artylerii gwintowanej, skoro bo produkowano takie działa i to w całkiem sporej liczbie, i bzdurą było uogólnienie, że karabiny konstruowane w CS były gorsze, skoro dwa najliczniej produkowane typy, stanowiące prawdopodobnie znaczną większość produkcji, były uważane za równorzędne produktom z Północy. "Najlepszym specjalistą" się nie czuję, po prosu zauważyłem jakie sensacje sprzętowe nam tu serwujesz i zareagowałem; biorąc pod uwagę ich absurdalność wielkim specjlaistą do tego być nie trzeba. Jak tak Cię boli, że ktoś Ci przerwał radosny potok bluzgów na Południe i zwrócił uwagę w kwestii merytorycznej, to najmocniej przepraszam.
Rzuciłeś tekst bez odniesienia się do czegokolwiek, ja odniosłem się do niego opierając się na ww. literaturze. Teraz okazuje się że wystarcza Ci opinia anonimowego pana w programie na Planette (zwłaszcza że pasuje do koncepcji Południe=badziew sprzętowy) czy też szybkie wygooglowanie hasła i wówczas sadzisz różne kwiatki. OK, ja wolę mimo wszystko przeczytać kilka publikacji poświęconych temu tematowi i poznać rózne punkty widzenia.
Co do owej pouczającej maksymy: nie bardzo rozumiem - sugerujesz że mam mieć teraz słuszne wątpliowści, że Południe wogóle produkowało działa gwintowane tudzież że produkowane tam karabiny nie były generalnie gorsze, bo tak napisałeś (i kij z tym że w opracowaniach tematu inaczej). Dość zabawne że ją cytujesz po tym jak rzuciłeś dwa kategoryczne („nie będę się w dawał w nieistotne detale” – detale typu sto kilkadziesiąt dział gwintowanych czy 30 000 dobrych karabinów?) stwierdzenia, które okazały się mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wątpliwości w Twoim tekście nie zauważyłem, pewności na zasadzie „Południe było do kitu, więc pewnie…” za to całkiem sporo.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Kilkanaście (ponad 20 000?) sztuk podchodzi już jak dla mnie pod masowość w skali wojny secesyjnej.
20 tyś czy 30 tyś to żadna masowość. Biorąc pod uwagę terminologię to stwierdzenie masowa produkcja czy masowość wytwarzania dotyczy głównie wytwarzania amunicji. W takich ilościach jaka wytwarzano broń strzelecką na południu możemy to nazwać produkcja małoseryjną. Niby terminy dla laika obojętne dla inż. nie. Jeśli sam wprowadziłem w błąd to przepraszam.
QUOTE US Marine w Afganistanie nie musi się martwić o to, że nie dowiozą mu amunicji do M4, więc i nie ma potrzeby zamieniać go na kałacha. Nie wnikam więc czy prostota obsługi i niezawodność ruskiego sturmgewehra nie są wystarczające, by skłonić GI Joe do zamiany przydziałowej giwery i kupowania nabojów po afgańskich targowiskach.
Skuteczność na krótkich dystansach.
QUOTE Rzuciłeś tekst bez odniesienia się do czegokolwiek, ja odniosłem się do niego opierając się na ww. literaturze. Teraz okazuje się że wystarcza Ci opinia anonimowego pana w programie na Planette (zwłaszcza że pasuje do koncepcji Południe=badziew sprzętowy) czy też szybkie wygooglowanie hasła i wówczas sadzisz różne kwiatki. OK, ja wolę mimo wszystko przeczytać kilka publikacji poświęconych temu tematowi i poznać rózne punkty widzenia.
Uważaj z osądem bo ten anonimowy pan z Planete, może być autorem jednej z książek na które się powołujesz. Była to 9-cio częściowa seria prod. USA szczegółowo i ciekawie zrobiona, pamiętniki i listy żołnierzy do rodzin coś jak "The Civil War" Kena Burnsa. Nie mam powodu by mu nie wierzyć i nie wierzyć również tobie. Masz dużą wiedzę i znasz się w temacie na pewno lepiej niż ja, bo temat uzbrojenia XIX w. to nie moja bajka. Jakbyś chciał informacji o kompozytach to służę uprzejmie. Maksymę tą nie napisałem złośliwie tylko praktycznego punktu widzenia. Proszę również nie nazywać "młodym wojującym unionistą", bo ani za tymi ani za tamtymi ni przepadam. Ale jeśli policjant pałuje bandytę który wcześniej kopała babcię. To kto ma w tym sporze rację?. Niektórzy twierdzą, że policjanci to ogólnie złodzieje i mordercy a babcia była masochistką Nie chciałem się wdawać w dyskusję o uzbrojeniu, długości luf i czy karabiny miały firmowe sygnaturki czy nie. W moim początkowym poście chodziło generalnie tylko o to, że południe zaprzepaściło z własnej winy szanse na stworzenie przemysłu dającego pełne zaopatrzenie swym walczącym armią. Może i dobrze, że przerwałeś nam ta dyskusją, bo może skończylibyśmy z Nico na rozważaniach kto miał pełniejsze latryny. Niektórzy, mylą w przypadku Południa przemysł i zależności gospodarczo - ekonomiczne tworzące się dziesiątki lat z produkcją militarną.
QUOTE OK, ja wolę mimo wszystko przeczytać kilka publikacji poświęconych temu tematowi i poznać rózne punkty widzenia.
Czyli rozumie, że to co napisałeś to jest jeden z wariantów możliwej ówczesnej rzeczywistości
|
|
|
|
|
|
|
|
Hej, W czasie Bitwy o Yorktown. Gabriel J. Rains szukał sposobu odsłonięcia odwrotu wojsk Konfederatów i w efekcie powstały improwizowane miny (Uzbrojone armatnie pociski zakopane tuż pod powierzchnią ziemi) ponoć dobrze się sprawowały i to zaowocowało ich częstym użycie przez Wojska Południa.
Konfederacja także Kuli armatnich z lontem (które służyły jako improwizowany granat)
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę że konkretna odpowiedź na to pytanie musiałaby mieć co najmniej formę artykułu - bo jeśli chcesz ogólnych danych, to w internecie jest ich całkiem sporo. To trochę tak, jakbyś spytał o to, jakich typów pojazdów pancernych używał podczas II WŚ Wehrmacht - temat rzeka... Obie strony używały setek typów broni ręcznej, własnej produkcji, zdobycznej i z importu. Często ciężko jest określić nawet skalę dystrybucji poszczególnych typów broni wśród oddziałów; o unifikacji (zwłaszcza w przypadku armii CS) można mówić dopiero na szczeblu kompanii - a i to nie zawsze.
|
|
|
|
|
|
|
profes79
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 52 |
|
Nr użytkownika: 34.316 |
|
|
|
|
|
|
Dodam, że z tym uzbrojeniem nie było w CSA aż tak źle a w USA aż tak różowo, skoro Grant wspomina, że pod kapitulacji Vicksburga zagarnięto spory zapas porządnej broni - do tego stopnia lepszej, że podmieniono uzbrojenie federalne na zdobyczne, byleby sztuka zdobytej broni się zgadzała - książkę niestety mam w domu więc nie mogę przytoczyć od ręki cytatu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Dodam, że z tym uzbrojeniem nie było w CSA aż tak źle a w USA aż tak różowo, skoro Grant wspomina, że pod kapitulacji Vicksburga zagarnięto spory zapas porządnej broni - do tego stopnia lepszej, że podmieniono uzbrojenie federalne na zdobyczne, byleby sztuka zdobytej broni się zgadzała - książkę niestety mam w domu więc nie mogę przytoczyć od ręki cytatu.
Wspomina o tym Grant w swoich wspomnieniach (s.256):
At Vicksburg 31,600 prisoners were surrendered, together with 172 cannon about 60,000 muskets and a large amount of ammunition. The small-arms of the enemy were far superior to the bulk of ours. Up to this time our troops at the West had been limited to the old United States flint-lock muskets changed into percussion, or the Belgian musket imported early in the war-almost as dangerous to the person firing it as to the one aimed at-and a few new and improved arms. These were of many different calibers, a fact that caused much trouble in distributing ammunition during an engagement. The enemy had generally new arms which had run the blockade and were of uniform caliber. After the surrender I authorized all colonels whose regiments were armed with inferior muskets, to place them in the stack of captured arms and replace them with the latter. A large number of arms turned in to the Ordnance Department as captured, were thus arms that had really been used by the Union army in the capture of Vicksburg.
Ten post był edytowany przez lanciarius: 14/07/2010, 10:28
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|