Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Czy Wikingowie dotarli do wybrzeży Ameryki?
     
marlon
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.912
Nr użytkownika: 16.079

Stopień akademicki: BANITA
 
 
post 16/02/2010, 9:24 Quote Post

QUOTE
fałszywka znana pod nazwą "Mapa Winlandii"


o ile mnie pamięć nie myli to ustalono że mapa nie jest sfałszowana tzn poprzednie dane na temat jej sfałszowania zostały obalone.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 16/02/2010, 18:30 Quote Post

QUOTE
o ile mnie pamięć nie myli to ustalono że mapa nie jest sfałszowana tzn poprzednie dane na temat jej sfałszowania zostały obalone.

A możesz podać publikację o tym mówiącą?
QUOTE
Pomiar był precyzyjny (jak do zbadano doświadczalnie za pomocą odtworzonych instrumentów nawigacyjnych) w granicach do 10 minut (czyli 10 mil morskich +/-).

W tej pięknej, hawajskiej pogodzie panującej na mocno północnym Atlantyku? Do pomiarów potrzeba widzieć niezachmurzone niebo.
QUOTE
Tak też trafiano do Nowej Funlandii i potem wzdłóż brzegów - na południe - Do Winlandu!!!

Pierwszym przystankiem przy żegludze z Grnlandii wcale nie była Nowa Funlandia, tylko Helluland (być może Ziema Baffina).
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
piotral
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 880
Nr użytkownika: 62.951

Stopień akademicki: BANITA
 
 
post 16/02/2010, 23:28 Quote Post

Jeżeli się nie widzi słońca - pomiar na nic, ale nie jest to stan stały na Północnym Atlantyku w sezonie letnim.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
marlon
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.912
Nr użytkownika: 16.079

Stopień akademicki: BANITA
 
 
post 16/02/2010, 23:33 Quote Post


QUOTE
A możesz podać publikację o tym mówiącą?


problem że nie pamiętam - coś pomiędzy kryminalistyką a historią mam tylko w pamięci
zdaje się że naukowcy duńscy (?) stwierdzili że rzekoma nadwyżka tytanu w atramencie faktycznie nie jest tak wysoka a raczej śladowa jak w innych inkaustach z epoki. Tak mi się kołacze po łepetynie confused1.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 17/02/2010, 18:16 Quote Post

QUOTE
Jeżeli się nie widzi słońca - pomiar na nic, ale nie jest to stan stały na Północnym Atlantyku w sezonie letnim.

Stały - nie, ale zdarza się dość często. Dość wspomnieć, że zarówno Islandia, jak i Grenlandia oraz Ameryka zostały odkryte przy złej pogodzie.
QUOTE
problem że nie pamiętam - coś pomiędzy kryminalistyką a historią mam tylko w pamięci
zdaje się że naukowcy duńscy (?) stwierdzili że rzekoma nadwyżka tytanu w atramencie faktycznie nie jest tak wysoka a raczej śladowa jak w innych inkaustach z epoki. Tak mi się kołacze po łepetynie confused1.gif

Zaintrygowałeś mnie. Tu coś jest o tym: http://historymedren.about.com/b/2009/07/2...ne-or-is-it.htm
 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
marlon
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.912
Nr użytkownika: 16.079

Stopień akademicki: BANITA
 
 
post 17/02/2010, 21:08 Quote Post

QUOTE
atrament użyty do narysowania mapy Winlandii tworzy dwie warstwy: żółtawobrązową, złożoną z substancji, które wsiąkły w pergamin, i drugą, złożoną z powierzchniowych pozostałości niewchłanialnych czarnych cząsteczek. Takie zjawisko, często spotykane w średniowiecznych manuskryptach, jest dobrze znane i nie wymaga specjalnych wyjaśnień1. Doktor McCrone po zbadaniu dwudzie­stu dziewięciu drobnych próbek atramentu, które jego zespół pobrał z mapy, odkrył, że w skład żółtawobrązowej substancji wchodził (nawet w 50 procentach) minerał popularnie zwany anatazem i będący krystaliczną formą dwutlenku tytanu,-rzadko występującego w przyrodzie, a wytwarzanego dopiero od roku 1920. Doktor McCro­ne ustalił też, że czarne drobiny atramentu nie zawierały tego składnika oraz że anataz znaleziony na mapie był materiałem raczej wytrąconym niż zmielonym. Twierdził z przekonaniem: „Uzyskanie anatazu w postaci wytrąconego pigmentu nie było moż­liwe przed rokiem 1920", a zatem autentyczność mapy Winlandii jest równie praw­dopodobna jak to, że flagowy okręt admirała Nelsona pod Trafalgarem był poduszkowcem. Zdaniem doktora McCrone'a fałszerz użył do narysowania mapy żółtawobrązowego atramentu, aby nadać jej wygląd starego dokumentu, po czym linie te pociągnął czarnym atramentem. To jednak nie wystarczy, by stwierdzić, że atrament jest współczesny. Anataz pozyskiwany z tytanu w średniowieczu do produkcji atramentu mógł być identyczny ze współczesnym anatazem, gdyż chemiczny proces jego powstawania jest taki sam, tzn. minerał tworzy się jako osad. Prawidłową podstawą do odróżnienia anatazu średniowiecznego od współczesnego powinna być analiza zawartych w nim zanie­czyszczeń. Przeprowadzone osobiście przez McCrone'a analizy wykazały obecność na mapie dużej ilości substancji nieorganicznych, dorównującej lub nawet przewyższa­jącej ilość tytanu, obok węgla i innych (w sumie szesnastu) składników atramentu5. Doktor George Painter, emerytowany naukowiec z British Museum, stwierdził: „Tak liczne zanieczyszczenia są wręcz nieprawdopodobne w chemicznie czystym dwutlenku tytanu używanym jako pigment. Są zaś typowe dla średniowiecznego barwni­ka w postaci nieoczyszczonej, zawierającej liczne domieszki kompozycji, odpowia­dającej składnikom naturalnych źródeł, z których pochodziła". Z niejasnych przy­czyn doktor McCrone całkowicie zignorował obecność tych domieszek, kiedy określał, czy atrament jest współczesny, czy średniowieczny. Naukowcy z University of California w Davis jakiś czas później zbadali całą mapę Winlandii przy użyciu różnych nieinwazyjnych technik. Wykonali jej liczne zdjęcia w świetle odbitym, przepuszczonym, w ultrafiolecie o małej i dużej długości fali, a także mikrofotografie ponad stu fragmentów mapy. Poza tym użyli sprzętu o nazwie cyklotron, aby przepuścić przez mapę wiązkę przyspieszonych protonów, generując w ten sposób promienie X, pozwalające zidentyfikować wszystkie pier­wiastki zawarte w atramencie i pergaminie. Technika ta została wcześniej dokładnie przetestowana i od początku lat 80. z powodzeniem stosowana do badania setek dokumentów. Naukowcy z Davis ustalili, że mapa Winlandii zawiera tylko śladowe ilości tyta­nu - ponad tysiąc razy mniejsze, niż twierdził doktor McCrone - odpowiadające jego ilościom w przyrodzie. Analiza porównawcza dokumentów z tego samego okresu (ok. 1440 roku), mię­dzy innymi Biblii Gutenberga, wykazała, że tytan występuje w nich w znacznie więk­szych ilościach niż na mapie Winlandii. Okazało się, że wyblakłe żółte linie, które zdaniem doktora McCrone'a składały się w 50 procentach z anatazu i które domnie­many fałszerz namalował, aby nadać mapie wygląd starego dokumentu, prawie w ogó­le nie zawierają anatazu, a to oznacza, że nie użyto go do produkcji atramentu. Kolejnym dowodem błędów popełnionych przez doktora McCrone'a było zna­lezienie przez ekipę z Davis śladowych ilości anatazu w czarnym atramencie pobra­nym z kilku różnych miejsc na mapie Winlandii. McCrone twierdził, że ten atrament nie zawiera anatazu i że fałszerz nałożył go na wcześniej namalowane żółtawobrązowe linie. Okazało się, że swoje ustalenia uczony oparł na analizie jednej mikroskopij­nej próbki, istotnie nie zawierającej anatazu, i na tej podstawie zbudował teorię, jako­by linie na mapie pociągnięto dwoma rodzajami atramentu. Tymczasem analizy wykazały nie tylko obecność anatazu zarówno w czarnym, jak i żółtobrązowym inkauście, ale i to, że różnica w nałożeniu obu warstw sięga zaledwie „O,l milimetra w ponad stu przebadanych mikroskopowo miejscach mapy". Taka precyzja „prze­kracza zdolność ludzkiego oka i ręki, a zatem linie musiały powstać w sposób natu­ralny, w wyniku zróżnicowanej absorpcji komponentów atramentu, bez udziału czło­wieka". Krótko mówiąc, żaden człowiek nie byłby w stanie narysować tak dokładnie pokrywających się linii. Dzięki zastosowaniu cyklotronu odkryto też pięć innych śladowych składników atramentu, co powiększyło liczbę zanieczyszczeń do dwudziestu jeden. Wszystkie one występują w stanie naturalnym w nieoczyszczonych średniowiecznych rudach mineralnych, lecz nie ma ich we współcześnie uzyskiwanym anatazie10. Doktor George Painter, ostatni żyjący autor publikacji wydanej przez Yale University, stwierdził na podstawie wszelkich dostępnych nauce dowodów, że skład chemiczny atramentu nie może być argumentem przeciwko autentyczności mapy Winlandii.


niestety nie potrafię nawet w przybliżeniu podać namiarów na pochodzenie tego tekstu poza tym że go kiedyś z czegoś skserowałem zaś na to żeby to samemu napisać jestem intelektualnie zbyt słabo rozwinięty tongue.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 18/02/2010, 18:34 Quote Post

Źródłem tych rewelacji są:

1. René Larsen; Dorte V. Poulsen; Marie Vest
Assessment and survey of the Vinland map and the Tartar Relation and Speculum Historiale
I: Zeitschrift für Kunsttechnologie und Konservierung; ZKK 20:2, 249-260, 2006

2. René Larsen; Dorte Vestergaard Poulsen Sommer
Facts and myths about the Vinland map and its context
I: Zeitschrift für Kunsttechnologie und Konservierung; ZKK 23:2, 196-205, 2009

Jak ktoś się do nich dorwie, proszę o informację.
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

3 Strony < 1 2 3 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej