Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
14 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Erich von Manstein, Informacje o nim.
     
Mintho
 

Wielka Ryba
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 692
Nr użytkownika: 2.033

 
 
post 16/07/2005, 20:51 Quote Post

Byłbym wdzięczny za wszelki informacje i bibliografię o tym feldmarszałku.
Jak dotąd ma skromna wiedza o nim opiera się na http://pl.wikipedia.org/wiki/Manstein i chciałbym ją poszerzyć i skonfrontować. happy.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
orz
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 293
Nr użytkownika: 2.201

 
 
post 17/07/2005, 21:19 Quote Post

Nazwisko rodowe Lewinski,podobno zdolny wiejski chlopak adoptowany przez von Mannsteinow ,przez nich wyksztalcony.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Anakin
 

Premier RP wg Historyków.org
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.355
Nr użytkownika: 1.334

 
 
post 18/07/2005, 9:23 Quote Post

o Menstainie pisano dużo w temacie: Niemieccy Zydzi W Sluzbie Iii Rzeszy, malo znany fakt z historii III Rzeszy
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 24/07/2005, 3:54 Quote Post

QUOTE
Nazwisko rodowe Lewinski,podobno zdolny wiejski chlopak adoptowany przez von Mannsteinow ,przez nich wyksztalcony.

Troche nie tak ...
Erich von Manstein urodzil sie 1887 r. w Berlinie, w rodzinie o tradycjach wojskowych. Byl dziesiatym dzieckiem generala artylerii Eduarda von Lewinski. Bezdzietna siostra jego matki, Hedwig, byla zona generala piechoty Georga von Mansteina. W 8 roku zycia Erich zostal przez nich zaadoptowany. Georg von Manstein nie posiadal majatku ziemskiego, niemniej jednak, byl w stanie zapewnic rodzinie dostatnie zycie. Mlody Erich w 13 roku zycia wstapil do Korpusu Kadetow (Kadettenkorps) i nalezal do Korpusu Paziow na dworze Kajzera Wilhelma II. W dwudziestym roku zycia zostal oficerem w prestizowym 3 Pulku Gwardii Pieszej, w 1913 roku podjal studia na Akademii Wojennej (Kriegsakademie). I Wojna przerwala jego ksztalcenie. W listopadzie 1914 roku Erich von Manstein zostal ranny na Froncie Wschodnim, po rekonwalescencji byl przydzielany do roznorodnych funkcji sztabowych. W 1920 roku poslubil Jutte Sybille, corke ziemianina ze Slaska.

N_S

Zrodlo: C.Barnett, Hitler's Generals
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
mariqa87
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 31.940

Zawód: student
 
 
post 2/05/2007, 11:05 Quote Post

von Lewinski czy tez von Manstein byl bratankiem mojego pra pra dziadka byla to bardzo dlugo tajemnica w mojej rodzinie i nie moglam sie przez to wszystko dokopac do moich korzeni ale kiedy o tym sie dowiedzialam juz wiem gdzie szukac ale bylabym bardzo wdzieczna jesli ktos by mi w tym pomogl... wiec jesli ma ktokolwiek jakies informacje na temat genealogii Mansteina to bede bardzo wdzieczna za te informacje bo w ten sposob poznam rowniez moje pochodzenie
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
adamos2006
 

Crusader
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.518
Nr użytkownika: 19.582

Zawód: technik
 
 
post 2/05/2007, 14:55 Quote Post

Skoro jestesmy przy tym nazwisku wie ktos moze czy dowodca 6 Pułku Czołgow w 3 Dywizji Pancernej w 1941 roku podpulkownik von Lewinski to rodzina E.von Mansteina czy tez tylko przypadkowa zbieznosc nazwisk?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Mintho
 

Wielka Ryba
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 692
Nr użytkownika: 2.033

 
 
post 2/05/2007, 20:40 Quote Post

Dziesiąte dziecko gen. Edwarda von Lewinskiego i piąte dziecko drugiej jego żony, Heleny von Sperling. Po adopcji uchwałą Sejmu Rzeszy został mu nadany nowy herb. Podejrzewam, że w tejże uchwale będzie pięknie wymieniony jego rodowód.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 2/05/2007, 20:58 Quote Post

Niestety o ile mi wiadomo, Mainstein nie napisal nigdy autobiografii, gdzie pewnie rzucone byloby swiatlo na jego pochodzenia. Wstepem do badan moze byc Wikipedia (zwlaszcza angielska), potem bardziej szczegolowe zrodla - biografie. Slyszalem o nastepujacej: The Janushead: Field Marshal Von Manstein, A Reappraisal . Oprocz tego biogramy w Hitler's Generals oraz The War Lords: Military Commanders Of The Twentieth Century. Ide w zaklad ze jest takich biografii wiecej.

Natomiast z tego co slyszalem (ale to jak wiadomo nie jest zbyt wiarygodne zrodlo), Lewinscy byli starym rodem prusko-pomorskim o tradycjach wojskowych, sluzacym najpier naszym krolom, a potem Prusom i Niemcom.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Slawek B.
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 31.844

Slawomir Buczek
Zawód: archiwista
 
 
post 6/05/2007, 1:16 Quote Post

Witam!

Czytałem kiedyś książkę Mansteina, w której opisywał on swoje dzieciństwo. Co do swoich urodzin pisze on, i to podam jako ciekawostkę, że w dniu urodzin jego biologiczna matka wysłała do swojej siostry telegram, który brzmiał : "Gratulacje, urodził Wam sie dzisiaj zdrowy syn". (Cytuję z pamięci, więc nie dam się zabić za dokładność cytatu.) Mianowicie jeszcze przed narodzinami zostało między rodzinami ustalone, że bezdzietna siostra dostanie od swojej siostry jej następne urodzone dziecko (lub tylko syna, żeby ród i nazwisko nie wyginęły, nie pamiętam dokładnie).

Nie pomnę już tytułu tej książki, chyba była to "Soldat im 20. Jahrhundert". O ile wiem, napisał on tylko tą i "Verlorene Siege", ale do "Verlorene Siege" jeszcze raz zajrzałem, i nie ma tam tego, co napisałem powyżej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Maksym Kryvonis
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 23
Nr użytkownika: 33.744

 
 
post 29/04/2008, 9:40 Quote Post

Mam krótkie pytanie związane z von Mansteinem. Czy to prawda, że był on pochodzenia (częściowo) polskiego?

Ktoś wyżej napisał, że jego rodzina to stary ród prusko-pomorski. Chciałbym usłyszeć potwierdzenie tej informacji.

Posty # 4,7 9 w tym watku zawieraja dokladne informacje na ten temat.
MODERATOR N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 29/04/2008, 17:51
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Maksym Kryvonis
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 23
Nr użytkownika: 33.744

 
 
post 29/04/2008, 18:21 Quote Post

@ Moderator

Posty # 4,7,9 nie zawierają żadnych informacji na temat etnicznego pochodzenia rodziny von Lewinskich.

Jedynie post #8 mówi o tym, że jest to rodzina prawdopodobnie pochodzenia pomorsko-pruskiego. Jednak autor tego postu sam stwierdza, że nie ma na ten temat dokładnych informacji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
korten
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.633
Nr użytkownika: 1.663

 
 
post 29/04/2008, 20:59 Quote Post

Erich von Manstain napisał książkę o charakterze autobiograficzmnym.Wydana w języku
angielskim nosi tytuł "Lost victories".
A jeśli chodzi o wiejskiego chłopca adoptowanego przez rodzinę arystokratyczną to
raczej póżniejszy admiral Yamamoto.
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
panc
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 243
Nr użytkownika: 10.504

a.k.a. Müller
Stopień akademicki: Der Lachende Mann
 
 
post 25/08/2008, 8:06 Quote Post

[quote W dwudziestym roku zycia zostal oficerem w prestizowym 3 Pulku Gwardii Pieszej (...)
Zrodlo: C.Barnett, Hitler's Generals
*


Czyli w/g owczesnych standardow (pomijajac taka drobnostke,ze C.B nie potrafi liczyc do dwudziesu) byl oficerem opoznionym w rozwoju.Rosyjojezyczna Wikipedia podaje wlasciwa informacje-"В январе 1907 присвоено звание лейтенант (со стажем с июня 1905)".
Nota bene byl to ten sam pulk ,w ktorym sluzbe rozpoczal Hindenburg,w/g niektorych zrodel wuj Ericha.

26.08
Zarty, zartami ale na zawsze utkwilo mi w pamieci zdanie, ktore wypowiedzial w obecnosci swoich sztabowcow-
"Żydzi ponoszą surową ale sprawiedliwą pokutę "

07. 10
Z tym wujem wiedzialem,ze smierdzi albo po prostu nie lapie tych pokrewienstw (wiem,ze wuja z dubeltowki itd.)-wyglada to tak -zieciem dziada EvM (ojcia matki rodzonej i przybranej ) gen. mjr Oskara von Sperlinga zostal Paul Ludwig Hans Anton von Beneckendorff und von Hindenburg .Promocja oficerska 27 stycznia 1907 nieprzypadkowo bo w urodziny Kaisera, ze starszenstwem od 14 06 1905.
za pplk Janem Bańborem -wreszcie przypomnialem sobie gdzie stacjonuje moj egzemplarz smile.gif
pozdrowienia
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
blestgokudragon
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 37
Nr użytkownika: 74.217

 
 
post 3/09/2011, 20:07 Quote Post

Dla zainteresowanych przekopiowuje tutaj swój post z innego forum - w ramach dyskusji na temat najlepszych dowódców Wehrmachtu - stąd elementy porównawcze.

Jeżeli dalej ktoś będzie zainteresowany pokuszę się o dłuższy wpis dotyczący życia feldmarszałka.



Witam,

postanowiłem że wypowiem się w tym wątku, odnosząc się bezpośrednio do wypowiedzi Amona. A więc po kolei - na początku mogę się zgodzić - Manstein nie był typem dowódcy, który walczył ramie w ramie ze swoimi żołnierzami - doskonałym przykładem był fakt, iż nigdy osobiście nie poleciał do kotła Stalingradzkiego a jedynie wysyłał tam swoich adiutantów - po wojnie oczywiście zostało wytknięte to jako podstawowy błąd i ciężko z tym polemizować - na pewno zobaczenie tragedii 6 armii na własne oczy miałoby większy wpływ na jego poczynania, zwłaszcza znając upór Mansteina w spieraniu się z Hitlerem o decyzje strategiczne. Piszesz, że Manstein to typowy kajzerowski oficer sztabowy - i tutaj znowu masz rację ale nie oddajesz całej prawdy a nawet rzekłbym oceniasz zbyt surowo kompetencje Mansteina. Owszem praca w sztabie nie była mu obca - był szefem sztabu Rundsteda w trakcie kampanii przeciwko Polsce, a później jego praca sztabowo - planistyczna doprowadziła do wyklarowania planu "Sichelschnitt". Już wówczas Rundstedt - stary prusak, jeden z najstarszych dowódców niemieckich w II Wojnie Światowej (rocznik 1875), który wedle wszelkich opinii był bardzo wstrzemięźliwy oraz oszczędny w pochwałach miał o Mansteinie wyrobioną bardzo wysoką opinie. Czego w tej części wypowiedzi mi brakuje to zauważenia faktu, iż "transformacja" Mansteina z typowo sztabowej pracy na dowódce korpusu, armii a ostatecznie grupy armii przebiegła bezboleśnie - jego elastyczność w tym zakresie nie miała sobie równych. Stoi to w jaskrawym kontraście z pozycją Rommla, który był typowym dowódcą pierwszego frontu ale nie posiadał tak rozwiniętych zdolności sztabowych. Piszesz, że nie prawdą jest, iż żołnierze go kochali. Sir B. H. Liddell - Hart przesłuchując po wojnie bardzo licznych wysoko postawionych dowódców niemieckich, zadając im pytanie o dowódce pod którym najchętniej chcieliby służyć w ogromnej większości wypadków uzyskiwał nazwisko - von Manstein (książka "Other side of the hill" - w polskim nakładzie bodajże "karmazynowe bractwo"). Sam Lidell - Hart który uznawany jest za znaczący autorytet w dziedzinie wojskowości również oceniał kompetencje Mansteina jako najwyższe w Wehrmachcie. Jeśli zerkniesz do jakiejkolwiek relacji powiązanej z 11 armią walczącą na Krymie odkryjesz, że prawie każdy żołnierz uważał, iż służy pod dowództwem najbardziej kompetentnego dowódcy jaki był dostępny. Ostateczną chyba sprawą jest podejście Mansteina do swojego najbliższego kręgu - nie wiem czy znana ci jest sprawa hrabiego Hansa von Spoencka, który za odwrót na półwyspie kreczeńskim miał zostać skazany na karę śmierci - jedynie interwencja Mansteina bezpośrednio u Hitlera pozwoliła zmienić ten wyrok. Dochodzą tutaj do tego osobiste przeżycia Mansteina z kampanii - poza stratą jednego z synów, czego ból jest oczywisty, bardzo podkreśla że nie mniej zasmuciła go wieść o śmierci swojego adjutanta i bodajże szofera "Pepo" Spechta - wobec tych faktów nie mogę się zgodzić z opinią iż jego żołnierze ani go nie lubili ani go nie szanowali. Tuż przed dymisją w marcu 1944 roku Hitler powiedział do Mansteina, iż zastąpi go Model, gdyż potrzebna jest indoktrynacja narodowo - socjalistyczna. Manstein odparł na to iż nie wierzy, że jakikolwiek żołnierz może dać z siebie więcej niż w ostatnim czasie jednostki pod jego rozkazami. I dużo się nie pomylił. Piszesz, że nie był dowódcą na miarę Rommla - a trochę wyżej mieszasz do tego swoje sympatie i antyaptie polityczne - przykro mi stwierdzić ale sam padasz ofiarą propagandy.

Erwin Rommel jako pierwszy dowódca sztafety ochronnej Hitlera a następnie dowódca związków pancernych, gdzie wsławił się głównie we Francji - jego dywizja zwana była dywizją duchów, z uwagi na szybie i zdecydowane uderzenia, był pupilem propagandy nazistowskiej. Hitler mówił o nim - "On nie tylko nas popiera, on jest przekonanym narodowym - socjalistą". Goebbels oraz jego machina propagandowa zrobiły z Rommla bożyszcze i symbol siły niemieckiego wehrmachtu, zapominając jednak o kilku aspektach. Rommel był niewątpliwie jednym z najbardziej przenikliwych i zdolnych dowódców - fakt, że był najmłodszym feldmarszałkiem mówi chyba sam za siebie - ale spójrzmy na suche fakty. Afrika Korps mierzyła się początkowo z miernym przeciwnikiem. Wojska alianckie - pomimo swojej przewagi w sprzęcie i ludziach były nieudolnie prowadzone przez generała Archibalda Wavella a poźniej Achinlecka. Rommel był o tyle świetnym dowódcą ale również doskonale wykorzystywał dyletanctwo powyższych dowódców. Gdy do Afryki przybył Montgomery a przewaga siły coraz bardziej rysowała się na korzyść Brytyjczyków Rommel zaczął przegrywać (w momencie rozpoczęcia bitwy o El-Alamejn nie było go w Afryce). Dlaczego zamieszczam tutaj tak rozległy opis feldmarszałka Rommla skoro temat jest o Mansteine? Aby uzmysłowić tą zasadniczą różnice pomiędzy nimi. Manstein jako typowy arystokrata z bogatymi szlacheckimi korzeniami w porównaniu do Rommla wywodzącego się z mieszczańskiej rodziny był zawsze mniej mile widziany przez organy nazistowskie. Prywatnie Goebbels nie znosił Mansteina, jego sukcesy były raczej pomijane i wielokrotnie radził Hitlerowi aby ten go zdymisjonował. Natomiast wokół Rommla narósł mit - oczywiście był genialnym dowódcą ale siła propagandy jeszcze to rozdmuchała. Jaki był tego efekt? Manstein i Rommel spotkali się tylko raz - w dość zabawnych okolicznościach. O ile mnie pamięć nie myli było to podczas narady dotyczącej ciągu dalszego operacji "Cytadela" - bodajże 14 lipca 1943 roku. Manstein, który na miejsce przybył wcześniej wraz ze swoim adiutantem postanowił wykąpać się w pobliskim jeziorze. Niestety nie miał przy sobie kąpielówek wobec czego kąpiel została uskuteczniona na golasa. W trakcie pływania nagle zauważył postać która pojawiła się na brzegu - był to nikt inny jak słynny Wustenfuchs - Lis Pustyni. Komiczność sytuacji nie przeszkodziła obu panom nawiązaniu kontaktu i umowie, iż po skończonej naradzie wspólnie w hotelu oficerskim przy alkoholu porozmawiają o sytuacji wojennej Rzeszy. W spotkaniu uczestniczyli: Manstein, Rommel, Kluge oraz adiutant Mansteina. Jego przebieg jest niezwykle interesujący. Alkohol, który rozwiązał języki doprowadził do specyficznej konwersacji. Pierwszy od stołu wstał feldmarszałek von Kluge, który postanowił udać się na spoczynek

Kluge - Mówię panu Manstein, to się wszystko źle skończy. Ale w razie potrzeby jestem gotowy służyć pod pańskimi rozkazami.

Przy stole zostali zatem Manstein z Erwinem Rommlem. Oczywiste było pytanie - co dalej? Tutaj Rommel wykazał się przenikliwością której Mansteinowi zabrakło.

Rommel - Wszystko zawali się jak domek z kart.
Manstein - Wierzę, że Hitler wkrótce zrzeknie się dowództwa wojskowego i powoła dowódcę dla każdego frontu w pełni odpowiedzialnego za działania wojskowe.
Rommel - Nie zrobi tego nigdy. Chyba znam go lepiej niż pan herr von Manstein

W ramach konkluzji Rommel na odchodne również potwierdził gotowość oddania się pod rozkazy Mansteina. Bardzo klarownie uznał geniusz feldmarszałka i nawet znając swoją wartość był gotowy na służbę pod jego rozkazami. Jeśli taka legenda jak Rommel oraz równie utalentowany dowódca jak von Kluge złożyli taka deklarację, to na jakiej zasadzie twierdzisz, że nie był szanowany? Tutaj jest przykład 2 feldmarszałków uznających jego kunszt, więc sprawy zachodzą dużo dalej w przypadku żołnierzy niższych stopniem.

Zgodzę się z tobą w kwestii jego upodobań dla przepychu. W "straconych zwycięstwach" nieraz zachwyca się miejscami wyznaczonymi na nowe kwatery główne i daje się tutaj wyczuć jego słabość do takich spraw. Niemniej jednak posuwasz się za daleko mówiąc, że w trakcie walk wiódł życie w przepychu. Był amatorem cygar, podobno zawsze miał przy sobie pudełeczko, w którym je przechowywał i bardzo je lubił palić. Według najnowszej literatury to właśnie owe cygara, czemu czasami towarzyszył jakiś dobry alkohol - np brendy - były największymi luksusami na jakie sobie pozwalał. Zbyt bardzo generalizujesz w tej kwestii.

W ramach swoich wspomnień miał prawo do takiego punktu widzenia. Słusznie ktoś wcześniej napisał - sięgnij do jakichkolwiek wspomnień - Krieg ohne Haas Rommla, Panzer Leader, Guderiana czy wspomnienia Kesselringa - każdy w nich mniej lub bardziej podkreśla swoje zdolności i wybiela swój udział w ramach zbrodni. Nikt z nich jednak bardziej nie zasłużył sobie na miano owego geniusza - co napisałeś w sposób pejoratywny ale fakty mówią same za siebie. Czy był wielkim fanem Hitlera? Myślę, że to za mocne słowo. Ewidentnie czuł zadowolenie, które spowodowane było faktem, iż Hitler przywrócił Wehrmachtowi siłę i bardzo inwestował w rozwój wojska. Manstein był typem starego pruskiego żołnierza - dla którego przysięga znaczyła wszystko. W ramach jego 85 urodzin Bundeswehra wydała pamiątkową książkę - Nie auser Dienst. (Zawsze na służbie / nigdy poza służbą). Był osobą bezgranicznie zaangażowaną w sprawy wojska i służył temu, dla kogo składał przysięge. Oczywiście nie w żaden sposób to go nie usprawiedliwia, ale fan Hitlera bardziej mi pasuje do Modela czy Richenaua, nie potrafię się zgodzić, że Manstein przejawiał tą samą fascynację nazizmem.

Opinia, że jego relacji z podwładnymi były fatalne jest już kompletną bzdurą. Theodor Busse, jego długoletni przyjaciel i szef sztabu w swoich dokumentach daje jasno do zrozumienia że dałby się za szefa pociąć. Jeden z jego adiutantów, który poznał Mansteina w środku wojny w 1943 roku wspominał, iż był osobą na pozór chłodną i nieprzystępną. Wszelkie lody zostały jednak przełamane gdy w trakcie długiej podróży koleją feldmarszałek zagaił czy chciałbym z nim zagrać w szachy. Podobno preferował bardzo agresywny styl gry przy wykorzystaniu gońców, scharakretyzowany został za bardzo dobrego gracza który starał się szachować swojego świeżo upieczonego adiutanta za każdym razem na inny sposób. Następną pasją feldmarszałka był brydż. Gdy po kilku partiach szachów zapytał o tą najpopularniejszą grę karcianą, ze zdziwieniem dowiedział się iż jego nowy adiutant nie umie w nią grać. Szybki kurs przeprowadzony w pociągu sprawił, że adiutant mógł cieszyć się brydżem w towarzystwie oficerów starszych stopniem.

Co do działania Einsatzgruppen D (bodajże), to sąd uniewinnił go od winy. Oczywiście nie wierzę w to, że nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje, bardziej skłaniam się ku opcji ze wykazał się biernością, która w świetle zdarzeń może zostać zinterpretowana jako wina, tutaj jest to kwestia indywidualnego podejścia do sprawy. Nie był zwykłym biurokratą jak piszesz, był, sensu stricte militarnego, wybitną postacią, na pewno wśród niemieckiego Wehrmachtu ale jego kompetencję docenione zostały na świecie. Dzisiaj uznawany jest za najlepszego dowódcę niemieckiego, a również najlepszego dowódcę całej II Wojny.

Rady feldmarszałka Mansteina zostały uwzględnione przez kanclerza Adenauera w ramach budowy Bundeswehry. Był jedynym feldmarszałkiem mianowanym przez Hitlera, który po wojnie został doceniony a jego umiejętności zyskały sławę. Do końca jego życia na jego urodziny przyjeżdżały największe osobistości związane z wojskiem - w tym głównie generałowie NATO.



Samuel Mitcham Jr. w swojej książce wydanej na dniach "Dowódcy Barbarossy" pisze o Mansteinie jako człowieku, który urodził się by być generałem. Wśród niemieckiego dowództwa i ludzi z nim związanych gdzie jak słusznie zauważa ego niektórych było rozbrzmiałe do granic możliwości tylko jeden dowódca zyskał powszechne uznanie. Zarówno Guderian, który jak zauważa rzadko chwalił kogokolwiek poza sobą, jak i Rundstedt czy Keitel niejednokrotnie proszący o zastąpienie go na czele OKW przez Mansteina uznawali go za "najtęższy umysł w niemieckim sztabie generalnym".


Na koniec drobna ciekawostka. Erich von Manstein urodził się jako 10 dziecko Eduarda von Lewinskiego i Heleny von Sperling. Eduard von Lewinski miał kuzyna - Georga von Mansteina który niestety nie mógł mieć wraz ze swoją żoną dzieci. Umówili się zatem, iż 10 dziecko z rodziny Lewinskich, zostanie przekazane pod opiekę Mansteinom. W ten sposób Erich dostał nazwisko Manstein. Początkowo przedstawiał się von Lewinski genammt von Manstein by potem ostatecznie przejść na von Manstein. Co ciekawe niechęć Himmlera do feldmarszałka doprowadziła do badania jego pochodzenia, aby sprawdzić czy nie miał on przodków żydowskich. I tutaj ciekawostka - nazwisko Lewinski - a więc biologiczny ród pochodzenia Mansteina należy do herbu szlacheckiego Brochwicz, pochodzącego z okolic Opola. Co za tym idzie Manstein miał polskie pochodzenie. Ironią losu jest, że w Armii Krajowej służył Janusz "Gryf" Lewiński. W ten sposób historia postawiła w stan wojny dwóch Lewińskich.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
blestgokudragon
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 37
Nr użytkownika: 74.217

 
 
post 3/09/2011, 21:19 Quote Post

Jeszcze dodaje powyżej w ramach pytań:


Pochodzenie Mansteina związane jest z Polską licząc, że Opole biorąc perturbację historyczne było częścią Polski. Ród szlachecki Brochwicz, do którego zaliczała się rodzina Lewińskich, wywodzi się z tego regionu stąd też mowa o polskim pochodzeniu. Na potwierdzenie jest nawet link w Wikipedii - http://pl.wikipedia.org/wiki/Brochwicz_%28herb_szlachecki%29.


Co do książek. Jakaś osoba pisała, że szuka spraw powiązanych z Mansteinem. Napisał on dwie książki które są jego wspomnieniami - aus einem Soldatenleben - są to wspomnienia z lat 1887 - 1939. Wydane zostały one w latach 50tych, i tylko wyłącznie w Niemczech. Dzisiaj są rzadką pozycją, nie mniej jednak posiadam ją w swoim zbiorze. O ile wystarczy komuś determinacji na niemieckim Amazonie można zamówić używaną, jednak cena jest oczywiście dość zaporowa - od 70 euro wzwyż.

Druga książka to oczywiście słynne "Stracone zwycięstwa" wydane w Polsce przez Bellone. Książka ma jeden mankament. Przez przypadek została wydana, przed korektą. W efekcie wydano książkę, która była istnym brudnopisem tłumacza. Nie muszę chyba dodawać, że książki nie da się czytać. Nie odstrasza to bynajmniej chętnych na allegro, którzy są skłonni płacić po 200 zł za tą pozycję. Są to wspomnienia z lat 1939 - 1944. Lekturę zalecam po angielsku, aczkolwiek tutaj głównie dla zainteresowanych działaniami wojskowymi, z życia prywatnego Mansteina znajdziemy tutaj ledwie wtrącenia.

Trzecia i ostatnia książka, częściowo Mansteina, to wspomniane wyżej "Soldat in XX Jahrhundert", wydana po śmierci przez jego syna Rudigera. Nie miałem okazji czytać tej ksiązki, zatem nie mogę się na jej temat wypowiedzieć poza tym, że wiem iż została tylko wydana w języku niemieckim.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

14 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej