Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony « < 2 3 4 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Chaim Rumkowski, Prezes Litzmannstadt Getto
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 29/01/2020, 16:10 Quote Post

Przypadkowo natrafilem na strone (https://www.commentarymagazine.com/articles...rumkowski-died/) z interesujaca informacja dotyczaca smierci Rumkowskiego. Oto tlumaczenie:

Michael Checinski:
30 sierpnia 1944 r. opuściłem łódzkie getto wraz z całą rodziną: moim ojcem, matka, starszym bratem i młodszea siostra. W jakiś sposób udało nam się przetrwać najokropniejsze czasy w getcie. W tym czasie w getcie pozostała tylko garstka Żydów. Byliśmy pewni, że bylismy ostatnimi w getcie. To przekonanie zostało potwierdzone, gdy czekając na tej samym peronie, zobaczyliśmy Rumkowskiego, Rosenblatta i całą resztę elity Judenratu. Zebrano nas na stacji kolejowej poza miastem, tej używanej do transportu towarów, a nie na stacji w centrum miasta, która była przeznaczona dla pasażerów. Obecność tych „niezwyciężonych” dawała nam odwagę, trochę nadziei, że być może sytuacja nie była tak zła, jak przypuszczaliśmy w naszych sercach.
Wiele napisano o Chaimie Rumkowskim, chocby w studium Adolfa Rudnickiego, Kupiec Łódzki („The Lodz Merchant”, Warszawa, 1963). O Leonie Rosenblattcie pisano mniej. Był on germanizowanym polskim Żydem, który wraz ze wszystkimi pozostałymi Żydami nie mającymi obywatelstwa niemieckiego został eksmitowany z Rzeszy w 1938 roku. W getcie łódzkim został szefem policji, nie tylko zwykłej policji, której zadaniem było jedynie utrzymanie prawa i prawa rozkaz, ale najstraszniejszej grupy policji, Sonderabteilung, która współpracowała z Niemcami przy wywozeniu Żydów z getta do obozów. Ponizsza historia wystarczy, aby okreslić poziom nienawiści wobec Rosenblatta w gettcie.
Sporo przestępcow wywodzacych sie z lodzkiego przedwojennego żydowskiego polswiatka wstąpilo do żydowskiej policji w getcie. Byli potrzebni ze względu na swoją siłę, bezwzględność i brak skrupułów moralnych. Jednak nie wszyscy przestępcy zdecydowali się na współpracę. Jednym z nich był Moisze Hussid. Twardy, mocno osadzony, podobny do goryla mężczyzna Moisze stał się jedną z najbardziej znanych postaci żydowskiego podziemnego świata złodziei i przestępców. Pewnego dnia na początku 1943 r. niemiecka Kripo (policja kryminalna) odwiedziła łódzkie getto, podobnie jak co tydzień, konfiskując złoto, srebro, diamenty lub pieniądze, a przy okazji bijąc, a nawet zabijając nieszczęśliwych ich ofiary. Tego dnia Kripowcy zebrali całą walizkę kosztowności, zamknęli ją w samochodzie i zostawili ja niestrzezona na krótki czas. Kiedy wrócili, walizka zniknęła! Kripo dało Rumkowskiemu i Rosenblattowi dokładnie dwadzieścia cztery godziny na znalezienie walizki i złodzieja. Jeśli bagaż nie zostanie znaleziony, sto Żydów zostanie publicznie powieszonych. Szybko rozklejono po całym getcie plakaty wzywajac włamywacza, by ujawnil sie i ocalił życie stu Żydow. Niewiarygodne ale sprawca ujawnil sie - a byl to Moisze Hussid.
Moisze stanal przed Rosenblattem i zgodnie z plotka która rozprzestrzenila się w getcie jak pożar, powiedział mu: „Jestem Żydem o żydowskim sercu. Życie Żydów jest dla mnie więcej warte niż złoto i srebro. Ty co miesiąc wysyłasz tysiące Żydów do Chełmna, aby zginęli w komorach gazowych, i robisz to, aby ocalić własną skórę. Dla mnie życie stu Żydów jest ważniejsze niż moje własne." Naturalnie Moisze został aresztowany i deportowany nieznanego wtedy nam z nazwy obozu.
A teraz, 30 sierpnia 1944 r., een wszechpotężny Rosenblatt stał wraz z resztą na peronie, oczekując na wejście do bydlecych wagonów, tak jak tysiące wysłanych przed nim. Nasza podróż do Auschwitz, która normalnie powinna zająć sześć lub siedem godzin, trwała około piętnastu godzin. Pociąg był zatrzymywany wiele, wiele razy, aby przepuścić „ważniejszy” ruch. Wyjechaliśmy po poludniu i dotarliśmy późnym rankiem następnego dnia. Pociag stanal, drzwi zostały otwarte i wszyscy zostali natychmiast podzieleni na dwie grupy: mężczyzn i kobiety. Potem przyszedł wybór: w prawo i w lewo.
Bylo prawie niemożliwe, aby ktokolwiek, kto tam jeszcze nie był (tak jak my), rozumial sytuacje; bylismy kompletnymi ignorantami. Z perspektywy czasu jasne jest, gdzie nas zabrano, co oznaczał napis „Arbeit Macht Frei”, co oznaczało pójście w lewo lub w prawo. Cos tam wiedzieliśmy; istnieją obozy śmierci, ale nie mieliśmy pojęcia o naszym losie. Ściskałem ojca tak mocno, że nawet nie widziałem, w którą stronę esesman kieruje mnie swoją pałką. Bardzo chciałem zostać z ojcem, ale w ostatniej chwili nie wiem dlaczego poszedłem w lewo, gdzie poszedł mój brat, a nie z ojcem po prawej. Nigdy więcej nie widziałem moich rodziców. Ci z nas po lewej dostali rozkaz maszerować piatkami otoczonymi podwójną kolumną niemieckich strażników z psami. Nagle zobaczyliśmy niesamowity widok. Po lewej stronie naszej kolumny znajdowała się specjalna platforma, z trzema lub czterema stopniami prowadzącymi do podium. Pośrodku siedział Rumkowski, otoczony Rosenblattem i ich świtą, jak głowy państw przeglądające swoje wojska, podczas gdy my, ich „wojsko” maszerowaliśmy obok. W ten sposób Niemcy cynicznie kontynuowali szaradę władzy Judenratu aż do gorzkiego końca.
Poprowadzono nas do miejsca w Oświęcimiu zwanego „Kanadą”. Kanada, nawet bardziej niż Stany Zjednoczone, była symbolem w Europie Wschodniej dla krainy płynącej mlekiem i miodem i rzeczywiście więźniowie mieszkający w „Kanadzie” mieli bardzo dobre życie. Byli głównymi pomocnikami Niemców. Służyli w procesie dezynfekcji, w komorach gazowych, paleniu ciał i tak dalej. Co pół roku sami byli zabijani i zastępowani przez innych. Niemcy nie chcieli świadków. Ale kiedy tam byli to żyli „dobrze”, jeśli można użyć takiego terminu w danych okolicznościach. Przynajmniej nigdy nie byli głodni. Kilku z nich, być może dlatego, że udowodnili swoją wartość Niemcom, zdołało wypracować sobie bardzo silną pozycję w „Kanadzie” i przetrwać okresowe "wymiany personelu". Jednym z nich był Moisze Hussid.
Gdy tylko przybyliśmy do „Kanady”, pojawił się nasz bohater z getta łódzkiego. Zdaliśmy sobie sprawę, że Niemcy nie zabili go po aferze „walizkowej”. Więźniom nie wolno było mówić, ale wiesc przemknela przez nasza grupe. Pierwsze słowa, które warknął, brzmiały: „Gdzie jest Rosenblatt?” Ku mojemu zaskoczeniu Rosenblatt stał kilka rzędów za mną, po mojej lewej stronie. Masywny jak niedźwiedź Moisze delikatnie chwycił Rosenblatta za nadgarstek i niczym kot rozkoszując się schwytaną myszą, poprowadził go do pierwszego rzędu i głosem kapiącym udawaną uprzejmością zagadal w jidysz, tak, aby wszyscy mogli go słyszeć i rozumiec:
„Aaah, Rosenblatt, w końcu tu jesteś. Czekałem na ciebie bardzo długo. Byłem pewien, że przyjedziesz. Postanowiłem nie umrzeć, dopóki cię nie zobaczę. Teraz mam dla ciebie propozycję. ”
Tutaj pochylił się i podniósł z ziemi brzytwe. Wręczając ja Rosenblattowi, kontynuował:
„Jesteś bardzo ważnym Żydem. Jesteś wielkim bohaterem. Miałeś tyle odwagi, jeśli chodzi o zabijanie tysięcy Żydów. A teraz proszę, miej odwagę się zabić."
Rosenblatt wziął brzytwę i znieruchomialy, wpatrywał się w nią w szoku.
"Robię ci wielką przysługę, Rosenblatt, dając ci szansę na samobójstwo - kontynuowal Moisze - jeśli tego nie zrobisz, zrobię to dla ciebie; ale ostrzegam, to będzie okropna, okropna śmierć. ”
Rosenblatt stal jak skamienialy - wtedy Moishe Hussid wypelnil swoja obietnice. Zaczął od zmuszania go do skakania w górę i w dół, jak żaba, z ugiętymi kolanami i wyciągniętymi rękami, nie wiem ile razy. Potem nastąpiły stosunkowo łagodne tortury, najwyraźniej hors d’oeuvres. Tymczasem reszta z nas została zapędzona do ogromnego baraku w celu dezynfekcji. Nasze głowy, pachy, włosy łonowe zostały brutalnie ogolone, a na boleśnie surową skórę wcierano benzol, bardzo drażniący płyn. Cała nasza odzież została zabrana. Zostaliśmy stojąc nago, z wyjątkiem naszych pasów, które wolno nam było trzymać. Zdarzyło mi się mieć specjalny pasek, taki bez dziur, który zamyka się automatycznie. W tym momencie Moisze Hussid wszedł do baraku, ciągnąc za sobą teraz zakrwawionego i pobitego Rosenblatta, wyglądał jak na wpół oszalałe zwierzę. Rozejrzał się dziko naokolo, jego oczy znalazly mnie - i zabral moj pasek! (Przez długi czas po tym nie miałem pasa - a w Oświęcimiu byl to problem.) Zrobił pętlę z mojego paska wokół szyi Rosenblatta i machał nim dookoła, aż
uwieziony wytrzeszczył oczy i był niebieski na twarzy. Rozenblatt byl polzywy wiec Moisze oblal go zimną wodą by go ożywić, mówiąc: „Nie, nie, jeszcze nie możesz umrzeć” i wciagnal swoją ledwo przytomną ofiarę w gorący parujący prysznic. Krzyki Rosenblatta były okropne. Kiedy go zabrano, wyglądał jak oparzony kurczak, a jego skóra była czerwona i popekana. Był nieprzytomny, ale jakoś żył. Moisze Hussid zaczął skakać i tańczyć na nim, łamiąc kości ciężkimi drewnianymi butami. W końcu, do baraku wszedł Niemiec w cywilnym ubraniu, poklepał Moisze po przyjacielsku po ramieniu i spokojnie powiedział: „Moishe, genug. Dość. Skończ z nim.”
W Auschwitz były dwa miejsca, w których Niemcy pozbywali się zwlok. Jednym z nich było krematorium. Drugie było ogromną otwartą jamą, w której ogień płonął nieustannie 24 godziny na dobę. Do tej jamy wrzucono „nadwyżkę” Żydów, dla których w komorach gazowych nie było miejsca, gdy codzienny transport był zbyt duży. (Pod koniec wykopano osiem takich dołów). Wrzucali także dzieci, starców i inwalidów, oszczędzali na koszcie uzywania gazu w krematorium. Jama znajdowała się około trzydziestu lub czterdziestu metrów od baraku, w których zostaliśmy zdezynfekowani. Kiedy tej nocy zobaczylem ogniste płomienie na niebie - to bylem przekonany, że jestem w piekle. Nie w miejscu, które metaforycznie przypominało piekło, ale tak naprawdę w samym piekle. I właśnie do tego dołu Moisze Hussid rzucił nieprzytomnego Rosenblatta.
Wcześniej, podczas tortur Rosenblatta pod gorącym prysznicem, nastąpiła przerwa, a Moisze Hussid był widziany nosząc na plecach starszego mężczyznę z grzywa białych włosów, również nieprzytomnym. To był Rumkowski! Moisze wyprowadził go przez te same drzwi, które prowadziły do ​​jamy. Kiedy wrócił, powiedział nam z wielką satysfakcją: „Teraz skończyłem z nimi obojgiem.” Opisując z mieszaniną radości i pogardy ostatnie minuty byłego „dyktatora”, Moisze Hussid dodał, że Rumkowski był tak przerażony, że „bekakt un hot geshtinken”. Innymi słowy, strach sprawił, ze Rumkowski po prostu posral sie. „Der Alter, Starszy… śmierdział okropnie” - dodal Moisze.

Po wojnie wysłałem swoje wspomnienia do Instytutu Historii Żydów w Warszawie i do Yad Vashem w Jerozolimie. Jednak nigdy nie mogłem dowiedzieć się, co stało się z Moisze Hussid. Minęło dwadzieścia lat i wyemigrowałem do Izraela. Minęło dziewięć lat. Pewnej nocy byłem na służbie patrolowej w sąsiedztwie. Moim partnerem był mój sąsiad , także Żyd z getta łódzkiego, który miał krewnych w Monachium. Z czasem zacząłem opowiadać historię o Rumkowskim. Gdy tylko wspomniałem imię Moisze Hussid, przerwał mi podekscytowany: „Co? Moisze Hussid? Znam go! Rozmawiałem z nim dwa lata temu w Monachium!”
„On jest w Monachium? Jestem gotowy lecieć tam natychmiast! ”
"Spóźniles sie.. Umarł osiem miesięcy temu. ”

Dyskretne zapytania skierowane do wdowy w Monachium ujawniły, że nawet ona nie wiedziała nic o Rumkowskim i Rosenblatcie. Więc Moisze Hussid zmarł niekomu nie nie mówiąc o tym, jak zabił Rumkowskiego i Rosenblatta w Auschwitz.
=============================================
Koniec Rumkowskiego i Rosenblatta sa przedmiotem różnych i sprzecznych zeznan/informacji, praktycznie wszystkich opartych na pogłoskach ktorych wieele powstalo w latach od zakończenia II wojny światowej. Prezentujemy tutaj nową relację osoby, która była w tej samej deportacji z Łodzi co elita getta i która uważa się za jedynego żyjącego świadka ich śmierci.



N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #46

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.837
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 29/01/2020, 21:28 Quote Post

QUOTE
Moisze Hussid

Po polsku Mojsze Chusyd.

Cały fragment można przeczytać w polskim wydaniu książki Michała Chęcińskigo: https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_C...4%99ci%C5%84ski Zegarek mojego ojca na Allegro, gdzie sprzedający bardzo się co do niego zapalił: https://archiwum.allegro.pl/oferta/checinsk...7258658494.html
 
User is offline  PMMini Profile Post #47

4 Strony « < 2 3 4 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej