Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Gen. Hieronim Ramorino, Ocena kontrowersyjnej postaci
     
mobydick1z
 

Błękitno-purpurowy Matuzalem
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.321
Nr użytkownika: 64.238

Braveheart
Stopień akademicki: mgr
Zawód: Jakiś jest.
 
 
post 28/04/2011, 20:48 Quote Post

Witam

Niniejszy temat postanowiłem odświerzyć pod wpływem książki Michała Leszczyńskiego pt. Ostrołęka 1831, w której autor książki nazwał generała Ramorino jednym z najlepszych i najzdolniejszych oficerów powstania listopadowego.

Powstaje więc zadać pytanie, czy w istocie tak było? Przypomnijmy, że generał dowodził w wyprawie na gen. Rosena, którego miał pokonać, a następnie powrócić do Warszawy. Natomiast Tokarz i Bloch uważają, że Ramorino nie otrzymał rozkazu powrotu do Warszawy po wykonaniu zadania.

Nominacja Ramorino do tego zadania również jest dyskusyjna. Cele Krukowieckiego mogły być przeróżne. Wiadome jest, że Prądzyński miał zaproponować generała Hieronima do tej roli ze względu na ich dobrą współpracę podczas bitwy pod Iganiami.

Bez względu na to wszystko należy zastanowić się jeszcze nad postawą Ramorino podczas samego przedsięwzięcia, a także podczas analogicznej sytuacji w 1849 roku, gdzie generał wziął udział w kampanii włosko-austriackiej. W obydwóch przypadkach nie wykonał rozkazów dowództwa.

Zapraszam do rozmowy

Pozdrawiam
Mobydick

Ten post był edytowany przez Sarissoforoj: 29/04/2011, 12:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
ziuk76
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 641
Nr użytkownika: 70.783

Stopień akademicki: mgr
Zawód: wolny
 
 
post 29/04/2011, 16:08 Quote Post

Według autorów starej pozycji- "Historii oręża polskiego 1975-1918"- gen. Ramorino został wysłany przez gen. Krukowieckiego do rozbicia korpusu gen. Rosena w momencie kiedy główne siły carskie ciągnęły na stolicę. W instrukcji dla gen. Ramoriny dość nieprecyzyjnie polecano mu trzymać się blisko stolicy, by mógł w każdej chwili wrócić i wesprzeć jej obronę w razie szturmu rosyjskiego. Tymczasem dowodzenie Ramoriny od początku miało cechy totalnej nieudolności. Nie udało mu się zniszczyć korpusu Rosena (pomimo bitew pod Krynkami i Rogoźnicą), a następnie wbrew wyraźnym tym razem rozkazom Krukowieckiego, zamiast wycofać się do stolicy wyruszył w bezużyteczny już pościg za tym korpusem. W ten sposób bardzo poważnie osłabił siły polskie broniące Warszawy- o 20 tysięcy żołnierzy i 42 działa. Podobno jego oddalenie o miasta wpłynęło w dużym stopniu na decyzję Paskiewicza o wyznaczeniu daty 6 IX szturmu na Warszawę. Gdy wreszcie rozpoczął odwrót ku stolicy czynił to tak powoli, iż wieść o jej kapitulacji zastała go dopiero w okolicy Siedlec. Od tej chwili działał już samodzielnie i nie wykonywał rozkazów naczelnego dowództwa. Powoli zmierzał ku granicy austriackiej. Można więc się zapytać: czy to była zdrada czy może tylko (aż) całkowita nieudolność.

Ten post był edytowany przez ziuk76: 29/04/2011, 19:03
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
mobydick1z
 

Błękitno-purpurowy Matuzalem
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.321
Nr użytkownika: 64.238

Braveheart
Stopień akademicki: mgr
Zawód: Jakiś jest.
 
 
post 1/05/2011, 14:46 Quote Post

Ogólnie sprawa jest trudna do oceny, bo Krukowiecki napisał do Ramorino takie oto słowa:
„Trzeba więc, Generale, porzucić nasz pierwszy plan (…), Pan nie może wątpić o całkowitym sukcesie, mając pod rozkazami podwójną liczbę i wybór naszej armii. Pańska waleczność, Pańskie oddalenie i nasza konieczność odniesienia zwycięstwa dają mi pełnię nadziei (…) Wspólnym wyniku, o którym niemożliwe jest wątpić, gen. Łubieński ze swą grupą zabezpieczy dostawy żywności stolicy, a Pan będzie miał całkowitą łatwość uderzenia w prawą flankę Rudigera, znieść jego oddziały rozrzucone za Wieprzem i zmusić do szukania ratunku w gwałtownym wycofaniu się na Wołyń (…) Tajemnica, szybkość i pewność siebie, oto nasza dewiza !” .
Ramorino miał następujące zadania: Oddział miał za zadanie pokonanie wrogich oddziałów w pobliżu Warszawy Gołowina i Rosena oraz Rudigera, zniszczyć mosty nieprzyjaciela na Wiśle, a następnie przywrócić władze powstańcze w województwach podlaskim i lubelskim.
Zdaje się, że misja Ramorino była ostatnią deską ratunku dla powstańców, żeby mieć jakiś argument w ewentualnych rozmowach z carem Mikołajem I, lub postawić monarchę przed faktem dokonanym, bo wtedy jego wojska byłyby de facto rozbite. Była więc także możliwość dalszego przedłużania powstania co i Rosji było nie na rękę.
Tymczasem zastanawia wszystkich fakt z jakiego powodu Krukowiecki pozostawił Prądzyńskiego przy sobie zamiast wysłać go na misję zamiast Ramorino. Większość historyków uważa, że chciał on mieć go przy sobie. Oznacza to, że Krukowiecki musiał być jednak inny niż Skrzynecki i na prawdę cenił doradztwo Prądzyńskiego.
Powstaje jednak kolejne pytanie, dlaczego Prądzyński nie zdecydował się użyć swojej mocy wobec Ramorino, gdy widział, co ten wyprawia?
Argument dla obrońców Prądzyńskiego, to fakt, że ten został wysłany jako doradca, więc nie miał prawa wydawania rozkazów. Ja jednak podążam za tokiem myślenia Augusta Sokołowskiego, który uważał, że przecież Prądzyński był Kwatermistrzem Generalnym i miał prawo wydawać takie rozkazy samodzielnie .
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

2 Strony < 1 2 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej