Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Antropologia fizyczna i historia jej badań,
     
Domen Watch
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 107
Nr użytkownika: 100.022

Domen Watch
 
 
post 31/08/2016, 21:27 Quote Post

QUOTE(Ardi2010 @ 31/08/2016, 13:10)
Domen Watch,29/08/2016, 19:07]
QUOTE
Ja nie jestem archeologiem i nie prezentuję ich punktu widzenia. Odrzucam jednak także turboslawizm w wersji poznańskiej - od Odry do Wołgi, od Zatoki Fińskiej do Morza Czarnego.

To mnie akurat nie interesuje kim jesteś.


QUOTE
Metoda Czekanowskiego ustalania składów rasowych polegała na wymyślaniu takich udziałów poszczególnych typów, by można było uzyskać poprawny tzw. wynik kontrolny. Były wzorce wskaźnika głównego dla każdego z typów, mnożyło się je przez udziały danych typów, wyciągało średnią, i ta wartość miała się zgadzać ze średnią obliczoną z pomiarów próby. Schwidetzky zwróciła uwagę, że (co oczywiste dla każdego matematyka) poprawny wynik kontrolny można wówczas uzyskać dla zupełnie różnych składów rasowych.


Czekanowski wymyślił do opisu grupy (dowolnej- ludzkiej zwierzęcej) dwie metody. Prawo częstości typów i prawo średniej arytmetycznej wskaźnika głowy. To co napisałeś o jednej z nich jest nieprawdą.
Znów coś wiesz niezbyt dokładnie, albo świadomie manipulujesz.
Ale ja pisałem o metodzie różnic przeciętnych wynalezionej w 1909 roku.
Chciałbym tez się dowiedzieć w jakiej pracy Schwidetzky skrytykowała metodę różnic Czekanowskiego? Proszę podaj źródło.

QUOTE
Koczka początkowo próbował tego bronić, w 1958 odciął się zdecydowanie i poddał praktyki Czekanowskiego ostrej krytyce. Mogę się pofatygować do biblioteki, przynieść "Zagadnienia etnogenezy ludów Europy" (czytałem jakieś 30 lat temu) i przedstawić odpowiednie cytaty.


Co myślał Kocka jest wydrukowane w Przeglądzie Antropologicznym w sprawozdaniu z konferencji etnogenetycznej,na której był jeden (słownie jeden) archeolog (jest tam pomieszczony stenogram dyskusji).
Proszę nie insynuuj, ze Czekanowski wpływał na stanowisko Kocki, a ten się bał coś powiedzieć przed habilitacją. Skąd to wiesz? Uwiarygodnij ten pogląd, bo inaczej to jest pomówienie, które proszę odwołać!

QUOTE
Czekanowski w podobny sposób dowodził, że Żydzi warszawscy mają więcej "składnika nordycznego" niż Niemcy itp. podobne androny. Szkoda na to czasu.

Co ten akapit ma wspólnego z dyskusja na temat metody.

QUOTE
W kwestii paleodemografii: wiele razy stawiano pytanie, skąd są widełki 1-2 promille u Kurnatowskiego i 1-3 u Piontka et al., z jakich danych empirycznych wynikają, jak stopa przyrostu zależy od Rpot itd. Odpowiedzi nie było i zapewne nie będzie.

Proszę podaj kto stawiał takie pytania i gdzie one są pomieszczone?

Jeszcze raz powtórzę. Proszę podać czynnik (czynniki) które wywołały nagły wzrost liczebny rolniczej populacji zamieszkującej obszar wskazany przez Prof. Godłowskiego jako wyjściowy. To ze nie wiesz co mierzy Rpot i inne mierniki demograficzne to już wiemy. Teraz proszę odpowiedz: jakie czynniki spowodowały zmianę strategii rozrodczej u wskazywanej ludności jako populacji początkowa?

QUOTE
Stawiam pytanie: w jaki sposób Koczka mógł dojść do wniosku, że sznurowcy są potomkami wstęgowców, skoro ze współczesnych ujęć genetycznych wynika, że są to genetyczne antypody? Może (nie)pokrewieństwo genetyczne nie przełożyło się jednak na (nie)podobieństwo morfologiczne? Wnioskowanie z kilku pomiarów czaszki o pokrewieństwie genetycznym to nie jest to samo co pytanie, czy to prawda, że jakieś cechy się dziedziczą.


Ja rozumiem, że lepiej sie dziedziczą fragmenty ceramiki naczyniowej i zapinki?
Nie wiem co Ci sie na co przekłada?
Dam Ci jedna rade. Jeżeli to co napisałeś jest prawdą, to napisz esej i opublikuj to w jakim czasopiśmie, najlepiej w Światowidzie, tam na
pewno przejmą, sądząc z lektury niektórych tam drukowanych prac.

Wszystko to napisałem z myślą o czytelnikach zainteresowanych treściami publikowanymi na tym forum. A po drugie nie lubię jak User obraża światowej sławy uczonego i wygłasza pod jego adresem insynuacje. Po prostu tego nie można tolerować.
Dla zainteresowanych esej i Prof. Janie Czekanowskim pióra prof. Krzyśko.

http://www.up.poznan.pl/polbiom/memories.p...son=Czekanowski
*




Ja natomiast wiem, kim jest Ardi2010, i wszelkie tutaj dyskusje prowadzę z tego świadomością.

Odpowiadam kolejno:

Schwidetzky krytykowała obliczanie wyników kontrolnych w metodzie Czekanowskiego w oparciu o średnią arytmetyczną wskaźnika głównego. Odpowiednie odniesienia są w książce Kóčki „Wczesnodziejowa antropologia Słowian Zachodnich”, który wówczas próbował osłabić wymowę tej krytyki. Pamiętam, jak w swej habilitacji z 1958 roku Kóčka krytykował nadużywanie pojęcia dominacji (w pradziejach typ nordyczny miał „dominować” nad laponoidalnym podczas krzyżowania, a w dobie historycznej odwrotnie, skąd m.in. brachycefalizacja) i jakby z wyrzutem pisał (częściowo niewątpliwie na podstawie własnych doświadczeń) o niezwykle żmudnej, frustrującej procedurze dopasowywania „składu rasowego” pod pozytywny wynik kontrolny. Jutro 1 września (znamienna, znamienna to data...), więc można już wybrać się do biblioteki; na dniach podam dokładne cytacje, źródła i numery stron.

„Wczesnodziejowa...” (druk 1953; doktorat obroniony 1948) była pracą doktorską Kóčki, natomiast „Zagadnienia etnogenezy...” (1958) były jego rozprawą habilitacyjną. To są fakty. Cytaty zamieszczę na dniach, a wówczas każdy czytający będzie mógł sobie odpowiedzieć we własnym sumieniu, czym była motywowana zmiana stanowiska Kóčki względem praktyk szkoły Czekanowskiego, tzn. czy oddając do druku książkę podoktorską nie dojrzał intelektualnie na tyle, by móc dostrzec to, co widział pięć lat później.

Nie uważam, że Słowianie migrowali z obszarów wskazywanych przez Godłowskiego (stamtąd mało kto emigrował, jak wskazuje ciągłość m.in. archeologiczna), nie uważam jednak również, że do migracji ludności rolniczej (albo zbrojnych grup młodych mężczyzn wywodzących się z tych społeczności, bo tak zasadniczo wyobrażam sobie migracje Słowian) mogło dojść tylko dzięki „transformacji demograficznej”. Jeżeli np. palinologia wskazuje na zanik wskaźników aktywności rolniczej (a są to dane obiektywne), oznacza to opuszczenie danego terenu przez gospodarującą tam wcześniej ludność rolniczą, a nie opuszczenie go przez nagle powstałą nadwyżkę ludnościową. Uważam dalej, że w pradziejach przyrost liczebny populacji był normalnie wysoki, ale liczba ludności była regularnie redukowana przez zdarzenia katastroficzne, skąd złudzenie niskiego przyrostu.

Podkreślam, że nas nieantropologów nie interesuje podobieństwo morfologiczne i metody jego pomiaru. Nas interesuje pokrewieństwo biologiczne badane nowoczesnymi metodami genetyki molekularnej. Sądzę, że nikt dziś nie wierzy, że diagramy PCA sporządzone dla tych samych cmentarzysk na podstawie kilku pomiarów czaszki i niezależnie na podstawie zbadania 500 tys. miejsc występowania popularnych snipów (między osobnikami z cmentarzyska albo między populacjami różnych cmentarzysk) to będą te same lub podobne diagramy. Gdyby tak miało być, genetycy znaleźliby się w trudnym położeniu, prawdopodobnie znikłoby bowiem wówczas zapotrzebowanie na ich kosztowne analizy. W nieodległej przyszłości antropologia fizyczna niewątpliwie jednak przestanie się bawić w badanie pokrewieństwa biologicznego i pozostawi to zadanie genetyce (stąd zapewne aktualna frustracja wielu antropologów fizycznych).

Uwaga o nordycznych Żydach z Warszawy wskazuje, że możliwości osiągania pożądanych wyników z użyciem wspomnianej metody były w zasadzie nieograniczone.

Pytania o sposób wyliczania stopy przyrostu ze współczynnika Rpot stawiałem m.in. ja, dyskutując przed laty na innym portalu z użytkownikiem piszącym dokładnie jak Ardi2010. Odpowiedzi nie było, więc musiałem znaleźć sobie sam.

Są dwa rodzaje Rpot – jeden wyliczany z danych metrykalnych, i ten mierzy to, co wynika z definicji. Drugi Rpot jest wyliczany metodą Henneberga, ale ten według danych symulacyjnych Piaseckiego jest miarą starzenia się populacji (im wyższy Rpot obliczony z wieku zmarłych na cmentarz(ysk)ach, tym perspektywy demograficzne populacji gorsze). Niestety, nie zrozumiał tego M. Dulinicz (choć pracę Piaseckiego bez zrozumienia cytował, por. przyp. 31 na s. 112 „Archeologii Polski” za 2008 r.), a J. Piontek – zapewne przez grzeczność – mu nie zaprzeczył.

Z zamysłem zasadniczej polemiki z piontkizmem noszę się od dłuższego czasu . Jak wiadomo, paleodemografia jako środek kontroli rekonstrukcji i narracji archeologicznych jest generalnie ignorowana przez środowiska archeologiczne, jednak pożałowania godna polemika Dulinicza z 2008 roku zaświadcza o tym, że środowiska te nie dokopały się dotąd do istoty rzeczy paleodemograficznych – ignorują, bo jest sprzeczna z ich poglądami, ale nie są świadomi, na jakich rzeczywiście podstawach poglądy paleodemografów bazują. Wystarczy więc streścić, w przystępniejszej wersji, poglądy E. Piaseckiego i podkreślić, że najważniejsze z jego zarzutów nigdy nie spotkały się z jakąkolwiek odpowiedzią. To one zatem, a nie prace paleodemografów szkoły Henneberga, wyznaczają obowiązującą wiedzę naukową. Należy też dodać, że nauka zwana paleodemografią nie dysponuje żadną naukową metodą wyznaczania wskaźników śmiertelności dzieci w społeczeństwach „kopalnych”, nie może też, nawet teoretycznie, badać rozrodczości społeczeństw, które skutecznie zatarły ślady po swoich zmarłych (z tego akurat archeolodzy dobrze zdają sobie sprawę). Wtedy środowisko archeologiczne ostatecznie upewni się, że ignorując pretensje paleodemografów, postępowało słusznie.

Ja sobie nie pozwolę bezkarnie wymyślać jak przedwcześnie zmarłemu Duliniczowi (którego zresztą nigdy nie ceniłem). Dyskusja z J. Piontkiem byłaby, jak powszechnie wiadomo (i zapewne dlatego nikt się do niej nie pali), dyskomfortowa z powodu stosowanej przezeń specyficznej, niepowtarzalnej maniery unikania dyskusji, „pozostawiania bez odpowiedzi”, dyskretnego zaprzeczania samemu sobie w zależności od rozwoju sytuacji czy sugerowania, że polemista nic nie rozumie, bo nie jest przyrodnikiem, w sumie składających się na zaskakującą u nauczyciela akademickiego jak gdyby chroniczną niezdolność do cierpliwego tłumaczenia swoich racji. Ale ktoś wreszcie powinien „wziąć to na klatę” dla dobra nauki.

Wy piontkowcy (i mamzerowcy) z Poznania powinniście wycofać się z dyskusji etnogenetycznych, bo teorii zachodniej lokalizacji prasiedzib słowiańskich jedynie szkodzicie. Nie mam wątpliwości, że niczego pozytywnego już do niej nie wniesiecie. Polski autochtonizm sobie bez was (choć może nie bez archeogenetyków, także tych z Poznania) doskonale poradzi. Każdy specjalista (nawet z Poznania) od nowoczesnych metod wywierania wpływu wam potwierdzi, że takie teksty, okraszone tandetnymi mutacjami topolszczyzny i kmityzmu, stanowiących skądinąd przedmiot mniej lub bardziej subtelnych żartów we współczesnych polskich środowiskach humanistycznych (por. artykuły „Profesor Jerzy Topolski jako forma życia” albo „O myśli Jerzego Kmity – po amatorsku psychoanalitycznie”), są nie tylko przeraźliwie nieskuteczne (przekonują co najwyżej tych już przekonanych), ale wręcz wysoce szkodliwe poprzez budzenie negatywnych emocji i resentymentów – także u wahających się i autentycznie poszukujących. I takie apele będą do waszego środowiska zapewne wystosowywane – publicznie, pod nazwiskami.

Ten post był edytowany przez Domen Watch: 31/08/2016, 21:48
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Domen Watch
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 107
Nr użytkownika: 100.022

Domen Watch
 
 
post 1/09/2016, 13:24 Quote Post

Oto co pisał Wojciech Kóčka w roku 1953:
„Analizę wszystkich tu omawianych serii wykonałem metodą różnic przeciętnych Czekanowskiego [2]. Metoda ta w zastosowaniu do materiału kraniologicznego, często źle zachowanego, daje bardzo dobre wyniki”. I dalej: „Ze względu na to, że w tych wypadkach kontrola analizy ma szczególną wagę, warto poświęcić kilka uwag wartości i użyteczności prawa średniej antropologicznej, wprowadzonego przez Czekanowskiego. Schwidetzky [17] usiłowała prawo to zupełnie zdyskredytować, dowodząc za pomocą fikcyjnych przykładów, że dla jednej i tej samej populacji (serii) można otrzymać szereg dobrych wyników kontrolnych przy zupełnie różnych składach rasowych, że zatem prawo średniej antropologicznej jest zbyt niedokładne i nie nadaje się do kontroli analizy. Krytyka ta, na pierwszy rzut oka druzgocąca, jest jednak w rzeczywistości bardzo powierzchowna. Żaden antropolog bowiem nie opiera kontroli postępowania rachunkowego na mechanicznym tylko dopasowywaniu, lecz oprzeć musi zarówno obliczenie jak kontrolę składu na charakterystyce grup populacji, wyodrębnionych drogą analizy (średnie wskaźników). Toteż przykłady fikcyjne podane przez autorkę w cytowanej tabelce są chybione, gdyż średnie zespołów danej serii wyłączają tak skrajnie różną interpretację i określenie składu. Jedynie w tych wypadkach, gdy dysponujemy wyłącznie średnią wskaźnika głównego, czy jakiejkolwiek innej cechy, skład antropologiczny danej serii może być rozmaity, a kontroli nie dałoby się przeprowadzić” („Wczesnodziejowa...”, s. 7-8).
Symbol [17] odnosi się tu do artykuliku p. Ilse pt. „Rassenforschung in Polen” zamieszczonego w czasopiśmie „Zeitschrift für Rassenkunde” za rok 1935.
Na s. 6 „Wczesnodziejowej...” znajdujemy nadto następujący fragment: „Poczuwam się też do złożenia serdecznego podziękowania profesorowi drowi Janowi Czekanowskiemu, który interesował się przebiegiem mojej pracy i udzielał mi cennych wskazówek”.
Na ostatniej stronie książki jest też informacja o przedstawieniu pracy (zapewne jako doktoratu) na posiedzeniu odpowiedniego gremium w roku 1948 właśnie przez Jana Czekanowskiego.

Ten sam człowiek pięć lat później twierdził coś z gruntu odmiennego:
„Dalej powstaje kwestia, czy prawo liczności typów pomimo sprzecznego z rzeczywistością założenia o rozszczepianiu się dihybrydów pozwala na jednoznaczne obliczanie składów antropologicznych. Otóż na pewno nie. Mianowicie dla każdej opracowywanej serii można znaleźć różne kombinacje równań i wyliczyć różne składy antropologiczne, których suma elementów daje w dostatecznym przybliżeniu jedność, zgodnie z wymogami prawa liczności typów. Formułowanie równań bowiem zależne jest od interpretacji typologicznej analizowanych grup indywiduów, z których składa się dana seria. A interpretacja ta jest bardzo subiektywna. Każdy badacz, który tą metodą opracował kiedykolwiek serie antropologiczne, dobrze wie z własnego doświadczenia, ile trzeba było nieraz dokonywać zmian równań i nawet przesunięć między wyodrębnionymi przy pomocy metody różnic grupami, aby uzyskać wynik czyniący zadość prawu liczności typów. Trzeba jednak stwierdzić, że na poprzednim etapie badań osiągnięto w wielu analizach przy pomocy tej metody pewne przydatne przybliżenia. Dziś metoda ta nie jest wystarczająca.
W celu kontroli poprawności osiąganych składów antropologicznych, J. Czekanowski stosował i nadal stosuje tzw. prawo średniej antropologicznej. Właśnie przy pomocy tego prawa J. Czekanowski pragnął osiągnąć wyniki jednoznaczne, eliminując wszystkie obliczane dla jakiejś serii składy, które nie czyniły zadość temu prawu. Że prawo średniej w swojej dotychczasowej postaci nie daje wyników jednoznacznych, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Nie spełnia więc ono tego podstawowego dezyderatu metodycznego (...). W sprawie nieużyteczności prawa średniej nie musimy nawet sięgać do dowodów matematycznych, gdy uświadomimy sobie, że określona wartość średniej arytmetycznej, w tym wypadku wskaźnika szerokościowo-długościowego stwierdzona w wykrzyżowanej populacji, może być wypadkową różnych stosunków ilościowych reprezentowanych w badanych seriach (...). W każdym razie prawo średniej w obecnej swej postaci nie jest instrumentem kontrolującym poprawność obliczanych składów. Do wzoru prawa średniej J. Czekanowski wprowadził pewne elementy dominacji i recesji zależnie od epoki, z jakiej pochodzą analizowane serie. Dominacje te nie są udowodnione. (...) Rzecz zresztą dziwna, że zjawisko dominacji i recesji ma występować tylko w jednej cesze, a mianowicie w dziedziczeniu kształtu głowy. Sprawę dominacji postawił J. Czekanowski w związku z tak zwaną brachycefalizacją, występującą ponoć na przełomie XIII i XIV w. Trzeba powiedzieć, że w praktyce określania typologicznego prawie wszyscy autorzy przyjmowali brachycefalizację samych elementów antropologicznych, nie tłumacząc tego zjawiska wyłącznie dominacjami przejawiającymi się w cechach mieszańców. Większość autorów szkoły lwowskiej przyjmowała zgodnie z J. Czekanowskim następujące konstanty wskaźnika szerokościowo-długościowego na starszym materiale kraniologicznym. Dla rasy śródziemnomorskiej wskaźnik ten wynosi 68,5, a dla rasy nordycznej 76. Natomiast na materiale nowożytnym, szczególnie środkowo-europejskim, do czystej rasy śródziemnomorskiej zaliczali oni najczęściej osobników o średniej tego wskaźnika wahającej się około 76, a odpowiednia wartość dla rasy nordycznej wynosi około 80. (...) I. Michalski więc konsekwentnie przyjmuje brachycefalizację niektórych elementów, natomiast autorzy szkoły lwowskiej dopuszczali się daleko idącej niekonsekwencji metodycznej, obliczając kontrolujące średnie teoretyczne wskaźnika szerokościowo-długościowego na nowożytnych [sic! - DW] materiałach przy pomocy konstant kraniologicznych, tak silnie odbiegających od faktycznych konstant ustalonych dla materiału z czasów nowszych. (...) W konsekwencji naszych rozważań wypada stwierdzić, że przyjęcie pewnych dominacji przez J. Czekanowskiego było koniecznością rachunkową wykazującą pozorną zresztą stabilność struktury antropologicznej, szczególnie na terenie Słowiańszczyzny, mającej między innymi dowieść przewagi elementu nordycznego u Słowian wczesnośredniowiecznych, jak i współczesnych” („Zagadnienia...”, ss. 60-61, 62, 65).

Ten post był edytowany przez Domen Watch: 1/09/2016, 13:39
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
kmat
 

Podkarpacki Rabator
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 10.084
Nr użytkownika: 40.110

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 1/09/2016, 22:45 Quote Post

Domen Watch
CODE
Oczywiście, że tak. Teoria Czekanowskiego była oparta na założeniu, że cechy (i geny) dziedziczą się wielkimi pakietami, jako typy antropologiczne. Że gdy skrzyżują się np. nordyk i laponoid, powstaje mieszaniec nordyczno-laponoidalny, ale gdy skrzyżuje się dwu takich mieszańców, w jednym na cztery przypadki może z powrotem powstać czysty nordyk (tzw. „rozszczepianie się mieszańców na typy składowe”).

A to się długo po Czekanowskim utrzymywało, Michalski i Wanke usiłowali podobnie to opisywać.
CODE
I do tego założenia próbowano bezskutecznie stworzyć aparat pozwalający na opis liczbowy.

Z tym za to szybko sobie dano spokój. Już Michalski to krytykował.
CODE
Opracowanie Kóčki było oparte na zasadniczo tych samych założeniach, choć obok „dyhybrydów” dopuszczał on także istnienie „polihybrydów”. Ale ktoś tu utrzymuje, że współczesna genetyka potwierdza ustalenia jego i niektórych jego epigonów, jako oparte na obiektywnych matematycznie metodach mierzenia podobieństwa. Więc jutro, aby uzmysłowić niezorientowanym, jak naprawdę wyglądała narracja Kóčki o migracjach ludów i pokrewieństwie biologicznym w przedhistorycznej i wczesnohistorycznej Europie, zamierzam wrzucić większą liczbę nader osobliwie dziś brzmiących cytatów z „Zagadnień etnogenezy ludów Europy”.

Jeszcze chyba Henzel usiłował dopasowywać trihybrydy do "mieszańców międzyodmianowych" (koloredów z RPA).
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 2/09/2016, 7:04 Quote Post

Posty wydzielone z wątku "Allo vs auto".
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/10/2016, 1:29 Quote Post

Wkrótce staną się możliwe rekonstrukcje twarzy z DNA, można odczytać morfologię z genów.

Starsze publikacje, w których zidentyfikowano szereg genów wpływających na rysy twarzy:

http://journals.plos.org/plosgenetics/arti...al.pgen.1004224

http://journals.plos.org/plosgenetics/arti...al.pgen.1002932

https://www.ucl.ac.uk/news/news-articles/05...0516-nose-shape

http://www.livescience.com/23188-face-shap...identified.html

Lista niektórych genów wpływających na rysy twarzy oraz na pigmentację:

DCHS2
RUNX2
GLI3
PAX1
EDAR
OCA2
SLC45A2
SLC24A5
TYRP1
KITLG
HERC2
M1RC
PAX3
PRDM16
TP63
c5orf50
col17a1
slc35d1
FGFR1
LRP6

Do listy trzeba jeszcze dodać geny zidentyfikowane w najnowszych publikacjach na ten temat:

http://journals.plos.org/plosgenetics/arti...al.pgen.1006149

http://biorxiv.org/content/early/2016/07/25/062950

Grafika pokazująca, na które elementy morfologii twarzy wpływają zidentyfikowane tu geny:

user posted image

===============================================

Na podstawie tych genów można rekonstruować rysy twarzy dawnych jak i współczesnych ludzi. Kilka przykładów (oczywiście te programy i narzędzia do rekonstrukcji twarzy z DNA są dopiero w fazie eksperymentalnej):

1) Łowca-zbieracz z Etiopii (żył ok. 4500 lat temu):

user posted image

2) Mężczyzna z kultury andronowskiej (epoka brązu):

user posted image

3) Mezolityczny łowca z Loschbour w Luksemburgu:

user posted image

Przy czym w przykładach 1-3 rekonstruowano tylko rysy twarzy, pigmentacja jest wymyślona.

==========================================

Narzędzie jest jeszcze niedoskonałe, bo np. rekonstrukcja Papuasa nie wyszła realistycznie (najpewniej wynika to z tego, że zidentyfikowano dotąd tylko część spośród genów wpływających na rysy twarzy):

user posted image

Ten post był edytowany przez Domen: 11/10/2016, 6:07
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
mlukas
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.568
Nr użytkownika: 99.991

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/10/2016, 12:32 Quote Post

Domen, z której konkretnie pracy są te przykłady?

Widać że te rekonstrukcje to morfingi. Wiec musieli nałożyć na siebie wiele teoretycznie możliwych kombinacji rysów twarzy przy danym zestawie genów.To według mnie uwiarygadnia te rekonstrukcje, bo nie narzucają jednej możliwej fizjonomii, jak w przypadku rekonstrukcji robionych tradycyjnie.

Ciekawe w ilu przypadkach brakowało czaszki i bazowano tylko na genach. Loschbour miał czaszkę z tego co pamiętam. I ciekawe czy ją używano w rekonstrukcji jako jeden ze składowych elementów?
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
kmat
 

Podkarpacki Rabator
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 10.084
Nr użytkownika: 40.110

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/10/2016, 15:50 Quote Post

Domen
CODE
W obrębie kaukazoidów możemy na gruncie genetycznym wyróżnić dalszy podział na Europejczyków i całą resztę (z kilkoma populacjami pośrednimi):

Południe Europy już jest przejściowe. Przydałaby się jeszcze jaka Hiszpania. Wśród całej reszty brakuje Indii, które raczej utworzą odrębny klaster. Ciekawie wyglądają Kanary, zaraz obok Sardynii.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/10/2016, 20:25 Quote Post

QUOTE("mlukas")
Domen, z której konkretnie pracy są te przykłady?


To nie z publikacji, zamieścił to bloger Gui S w dyskusji na Eurogenes:

http://eurogenes.blogspot.de/2016/07/genom...ian-facial.html

https://www.blogger.com/profile/10460980441040040539

QUOTE("kmat")
Południe Europy już jest przejściowe.


Właściwie to tylko Cypr, Malta i Sycylia wyglądają na naprawdę przejściowe (do tego część Greków - ale zapewne są to repatrianci z Anatolii, Grecy pontyjscy itp.; natomiast zdecydowana większość Greków plasuje się blisko populacji bałkańskich oraz włoskich):

http://www.nature.com/nature/journal/v513/...ure13673-f2.jpg

user posted image

Podświetlone populacje starożytne:

https://s32.postimg.org/qi9jt7u0z/wykres_PCA.png

user posted image

Przejściowe są także populacje żydowskie, w tym Aszkenazyjczycy.

Tu najnowsza publikacja na temat pochodzenia Aszkenazyjczyków:

http://biorxiv.org/content/biorxiv/early/2...063099.full.pdf

https://scarmilab.org/tagc/

user posted image

QUOTE("kmat")
Ciekawie wyglądają Kanary, zaraz obok Sardynii.


To chyba przypadek wynikający ze zmieszania się imigrantów z Iberii z rdzennymi Guanczami z Kanarów.

Wylądowali w tym samym miejscu, ale to nie znaczy, że pochodzą w prostej linii od rolników z Anatolii.

Ten post był edytowany przez Domen: 11/10/2016, 20:39
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
kmat
 

Podkarpacki Rabator
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 10.084
Nr użytkownika: 40.110

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/10/2016, 23:42 Quote Post

Domen
CODE
Właściwie to tylko Cypr, Malta i Sycylia wyglądają na naprawdę przejściowe (do tego część Greków - ale zapewne są to repatrianci z Anatolii, Grecy pontyjscy itp.; natomiast zdecydowana większość Greków plasuje się blisko populacji bałkańskich oraz włoskich):

Italia i Bałkany jako takie wpadają już w ten "mostek" między północną Europą a Bliskim Wschodem.
CODE
To chyba przypadek wynikający ze zmieszania się imigrantów z Iberii z rdzennymi Guanczami z Kanarów.

Wylądowali w tym samym miejscu, ale to nie znaczy, że pochodzą w prostej linii od rolników z Anatolii.

Byłoby to cokolwiek dziwne, bo Guancze to zapewne jacyś dziwni Berberowie byli. Choć w sumie po Berberach można by oczekiwać wysokich procentów tych "Bazowych Euroazjatów", co jakoś by tam tłumaczyło to podobieństwo do ENF.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej