Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Antropozofia – naukowa wiedza tajemna
     
etubel
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 605
Nr użytkownika: 23.553

Przemyslaw Mazur
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archiwista
 
 
post 21/09/2011, 11:09 Quote Post

„Metoda rozszerzenie samoświadomości”, „klucz do konstruktywnej przebudowy materialistycznej rzeczywistości”, „odrodzenie pierwotnego pędu ku boskości” – to tylko część z licznych haseł jakimi zwykli definiować wyznawaną przez nich ideologie zwolennicy antropozofii.
Geneza tegoż filozoficzno-religijnego nurtu wiąże się ściśle z zaistniałym w połowie lat siedemdziesiątych XIX wieku Towarzystwem Teozoficznym. Zwolennicy przemyśleń Heleny Bławatskiej, pomysłodawczyni teozofii, obficie czerpali z dorobku kultów Dalekiego Wschodu oraz antiocheńsko-aleksandryjskiej odmiany gnostycyzmu. Dodajmy do tego ezoteryczny „pokost”, a otrzymamy synkretyczną doktrynę o cechach de facto neopogańskich. Teozofia prędko zyskiwała na popularności znajdując chętnych odbiorców nie tylko w kraju swego zaistnienia – tj. Stanach Zjednoczonych – ale też w Europie. Szczególnym powodzeniem cieszyła się w strefie kultury języka niemieckiego.

Filozof z ambicjami

Od roku 1902 rolę lidera tamtejszych teozofów pełnił Rudolf Steiner, osobnik z pewnością nietuzinkowy, biegle zaznajomiony z filozofią idealistyczną (doktorat w tej dziedzinie uzyskał dziesięć lat przed wspominaną datą), a zarazem szczerze zafascynowany twórczością Johanna Wolfganga Goethe’go. Nie zamierzał on jednak poprzestawać na odgórnie narzuconej doktrynie teozofów. Stąd też jego koncepcje prędko ewoluowały w kierunkach naznaczonych pomysłami właśnie niemieckich idealistów. Nie omieszkał nawiązać przy tym do wcześniejszych tradycji ezoterycznych z okresu późnego renesansu. Bowiem w rodzącej się antropozofii szczególne miejsce zajęły wątki znane z teorii różokrzyżowców, przedstawicieli bractw aspirujących do miana kontynuatorów starożytnego gnostycyzmu, powiązanego z nim neoplatonizmu, a przy okazji również popularnej w średniowieczu wiedzy tajemnej przypisywanej alchemikom. Już sama nazwa zaistniałego z jego inicjatywy ruchu świadczy o świadomym nawiązaniu do wczesno nowożytnego ezoteryzmu. Bowiem termin „antropozofia” zaczerpnięto z traktatów przypisywanych Heinrichowi von Nettesheimow utożsamianemu przez historyków literatury z Faustem. W odróżnieniu od swych teozoficznych mistrzów Steiner dystansował się od aż nazbyt dalece sięgających zapożyczeń z wschodnich kultów (Bławatska do końca życia pozostawała wielką adherentką ezoterycznej odmiany buddyzmu tybetańskiego). Nie zabrakło jednak pewnych odniesień do koncepcji rodem z Dalekiego Wschodu: reinkarnacji (choć ograniczonej jedynie do gatunku ludzkiego), panteizmu, czy kultów solarnych w wydaniu ludów indo-irańskich. W myśl jego założeń sam Chrystus miał być bóstwem słonecznym, który w obawie przed żywiołem wody salwował się ucieczką ku wnętrzu Słońca. Brzmi dziwacznie? A to tylko przysłowiowy „wierzchołek góry lodowej” jaką stanowi zawikłany system autorstwa Steinera. Gwoli ścisłości wypada przyznać, że pomimo silnie synkretycznego „sznytu” jak na czas swego zaistnienia antropozofia prezentowała się nader oryginalnie – w pierwszym rzędzie ze względu na zamiar pogodzenia metody naukowej z ezoteryką.

System duchowy czy naukowy?

Podobnie jak przywódcy teozofii również Steiner nosił się z ambicjami uczynienia ze swej doktryny systemu niemal sprawdzalnego empirycznie. Rzeczony zwykł wręcz określać antropozofię mianem „naukowego badania świata duchowego” usiłując sprzęgnąć tajemną mistykę z wciąż popularnym scjentyzmem. Czas ku temu był szczególnie sprzyjający, bo pomimo wzmożonej koniunktury na tzw. racjonalny model definiowania rzeczywistości wciąż ogromnym zainteresowaniem cieszył się spirytyzm, okultyzm, a przy tej okazji również wszelkie zjawiska definiowane jako paranormalne. Nie był to zresztą trend nowy, bowiem już w dobie świetności pozytywizmu kierujący się ideami Comte’a literaci pokroju Bolesława Prusa nie kryli swej fascynacji światem ponadzmysłowym (przejawiło sie to m.in. w jego korespondencji z wybitnym badaczem tej dziedziny Julianem Ochorowiczem, nomen omen pierwowzorem postaci Juliana Ochockiego z „Lalki”). W odróżnieniu jednak od lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku początek kolejnego stulecia to czas swoistego usankcjonowania wspomnianych zjawisk przez środowiska akademickie. Bo raczej trudno byłoby uznać badaczy tej klasy co Charles Richet czy Gustav Geley za nawiedzonych szarlatanów. Zjawiska nadprzyrodzone usiłowano traktować z powagą doszukując się względnie racjonalnego klucza dla ich wyjaśnienia. Formującą się parapsychologię zaczęto interpretować jako niemal pełnowymiarową dyscyplinę naukową. Niniejsza tendencja, utrzymująca się w okresie międzywojennym, uległa zahamowaniu po II wojnie światowej. Zainteresowanie m.in. psychologią behawioralną do spółki z przekonaniem o braku sensowności badań zjawisk paranormalnych, szczególnie trudnych w ujęciu za pomocą tradycyjnych metod empirycznych, pogłębiło tę tendencję.

Współcześni zwolennicy antropozofii nie bardzo się tym jednak przejmują uznając wyznawany przez nich system bardziej jako naukę niż system religijno-filozoficzny. Ambicje Steinera nie ograniczały się jedynie do quasi-teologicznych rozważań. Zaproponował on bowiem własny model harmonijnego rozwoju społeczeństwa opartego na równowadze trzech podsystemów – kultury, prawa i gospodarki. Ów wyzbyty centralnego zarządzania model społeczny z miejsca zdradza inspiracje trójpodziałem obowiązującym wśród pierwotnych ludów indoeuropejskich, zwłaszcza plemion Ariów osiadłych na Subkontynencie Indyjskim. Funkcjonujące wśród nich rozwarstwienie na kapłanów („braminów”), wojowników („kszatrijów”) i wytwórców-rzemieślników („wajśjów”) stanowiło fundament relacji społecznych przez liczne stulecia.

Pochodną pomysłów Steinera jest również odmiana rolnictwa określana mianem biodynamicznego, antropozoficznej medycyny, a także ekonomii. Jednak sztandarowym dziedzictwem rzeczonego jest opracowana przezeń tzw. pedagogika waldorfska (o czym więcej w końcowej części tegoż tekstu). Wraz z rokiem 1913 Steiner zdecydował się na secesje z Towarzystwa Teozoficznego dając początek Powszechnemu Towarzystwu Antropozoficznemu. Organizacja ta, z siedzibą w Dornach nieopodal Bazylei, funkcjonuje po dzień dzisiejszy. Wraz ze śmiercią Steinera w roku 1925 jego następcą wybrano również niegdysiejszego teozofa, Alberta Steffena. Niebawem doszło do pierwszych podziałów na łonie tegoż ruchu, co z czasem przyczyniło się do zaistnienia licznych, często skłóconych z sobą „szkół” nawiązujących do pierwotnej nauki założyciela antropozofii.

„Kronika Akaszy”

Pomimo wielowymiarowości zapoczątkowanego przezeń systemu Steiner zawdzięczał teozofom znacznie więcej niż zwykł on przyznawać. To właśnie od nich zaadaptował przekonanie w myśl których znane ze źródeł historycznych oraz badań archeologów kultury m.in. Mezopotamii, Anatolii i Egiptu poprzedzały znacznie starsze cywilizacje rozwijające się na mitycznych lądach takich jak Lemuria czy Atlantyda. Ich mieszkańcy charakteryzowali się nie tylko odmiennym sposobem postrzegania rzeczywistości niż współczesna ludzkość, ale też bardziej zaawansowaną techniką opartą m.in. na biotechnologii. Współczesna ludzkość (Ariowie) jest piątą odmianą rozumnego życia na naszym globie z której w przyszłości wyewoluują dwie kolejne. Z kolei w każdej z nich występuję siedem odmian takich jak m.in. Tlavatli, pra-Turańczycy czy Toltekowie w ramach rasy Atlantydów. Źródłem dla tej dalece odbiegającej od tradycyjnej wizji przeszłości historiozofii miała być według inicjatora antropozofii tzw. kronika Akaszy, rodzaj eterycznej powłoki naszej planety zawierająca całokształt informacji zarówno o przeszłości jak i wydarzeniach, które dopiero nastąpią. Już sam ów motyw, eksploatowany m.in. przez spirytystów zdradza silne znamiona wpływów okultyzmu od którego nie odżegnywał się zarówno sam Steiner jak i jego epigoni. Nad wyraz oryginalne refleksje o przeszłości Ziemi zawarł on w książce zatytułowanej właśnie „Kronika Akaszy”. Tak jak miało to miejsce w przypadku pomysłów teozofów również i jego koncepcje – równie barwne, co zawikłane – znalazły swój przejaw w literaturze fantasy, zwłaszcza cyklu utworów Roberta Edwina Howarda osadzonych w realiach tzw. epoki hiperborejskiej.

Ezoteryka w przedszkolu?

Chociaż obecnie trudno uznać antropozofię za szczególnie ekspansywną, a koncepcje Rudolfa Steinera wypada postrzegać raczej w kategorii ciekawostki dla badaczy historii idei, to jednak jego dziedzictwo znajduje współcześnie przejaw na gruncie pedagogiki. Określana terminem „waldorfskiej” (od pierwszej szkoły założonej przez wspomnianego przy fabryce cygar „Waldorf Astoria” w Stuttgarcie) z założenia miała stanowić alternatywę dla tradycyjnego sytemu nauczania opartego na wykazywaniu postępu uczniów m.in. poprzez oceny. Zwolennicy pedagogiki waldorfskiej odżegnują się od podobnych metod dydaktycznych, w ich mniemaniu generujących zbędne współzawodnictwo wśród dzieci zamiast odruchów współpracy. Pozbawiony zawartych w podręcznikach ram programowych nauczyciel dostosowuje tok nauczania do indywidualnych uwarunkowań wychowanka. Znaczny nacisk kładzie się również na kształcenie manualnych umiejętności. Stąd liczne zajęcia rozwijające zdolności artystyczne. Chciałoby się rzecz: spełniona idylla. Niestety tylko pozornie… Bowiem jako zasadniczy element rozwoju dziecka służący osiągnięciu psychofizycznej harmonii uważa się inicjację poprzez tzw. eurytmię, swoisty rodzaj tanecznej medytacji połączonej z recytacją odpowiednich formuł. Technika, którą swobodnie można określić mianem transowej stawia sobie za cel wzbudzenie drzemiących w każdym człowieku mocy przy równoczesnym otwarciu na działanie kosmicznych sił. A to z kolei stwarza ryzyko zaistnienia duchowych perturbacji i zniewoleń. Obecnie na całym świecie funkcjonuje niemal tysiąc przedszkoli i szkół opartych na założeniach pedagogiki waldorfskiej – w tym również w kilku polskich miastach. Rodzice dzieci uczestniczących w zajęciach tych placówek z reguły nie są świadomi ideologicznych podstaw antropozofii oraz de facto ezoterycznego charakteru jej przesłania sprzecznego z ortodoksyjnym chrześcijaństwem.

Ten post był edytowany przez etubel: 21/09/2011, 11:11
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
yulian
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 245
Nr użytkownika: 34.880

Stopień akademicki: wyzszy
 
 
post 21/09/2011, 12:45 Quote Post

Antropozofia to ciekawy kierunek ezoteryczny, mający i dziś zwolenników. Moim zdaniem jest jednak to myśl niejasna, momentami mętna. Kilka razy próbowałem przeczytać różne książki Steinera, jednak nie znalazłem w nich całościowego sensu, natomiast zauważyłem dużo nawiązań do niejasnych doświadczeń, mitów oraz subiektywnych wizji i zwykłych, intelektualnych peregrynacji. Trudno powiedzieć ile z treści w tych książkach jest tworem bogatej wyobraźni, a ile jakiś realnych przeżyć i "wglądów" w ponadzmysłowy świat. Minusem antropozofii jest więc, że mało kto może zweryfikować te treści jakie są wyrażone w tekstach Steinera (jak bowiem np. sprawdzić, czy istniała ta cywilizacja Lemurii?). W Polsce propagatorem antropozofii jest Jerzy Prokopiuk. Cenię go za liczne tłumaczenia oraz niektóre eseje, jednak mam wrażenie, że zbytnio zdziwaczał w swoich gnostycznych poszukiwaniach. Ogólnie więc zachowuję życzliwy dystans do antropozofii.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
salvusek
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.236
Nr użytkownika: 44.999

 
 
post 21/09/2011, 14:30 Quote Post

CODE
„Metoda rozszerzenie samoświadomości”, „klucz do konstruktywnej przebudowy materialistycznej rzeczywistości”, „odrodzenie pierwotnego pędu ku boskości” – to tylko część z licznych haseł jakimi zwykli definiować wyznawaną przez nich ideologie zwolennicy antropozofii.
Geneza tegoż filozoficzno-religijnego nurtu wiąże się ściśle z zaistniałym w połowie lat siedemdziesiątych XIX wieku Towarzystwem Teozoficznym.

Problem z antropozofią polega na tym, że trudno jednoznacznie stwierdzić do jakiej odmiany światopoglądu można ją zaliczyć. Na pewno to ruch ezoteryczny, który powstał niejako w opozycji do teozofii. Np. Oksfordzki słownik filozoficzny antropozofię definiuje jak doktrynę ruchu religijnego o charakterze chrześcijańskim i okultystycznym. Wydaje się dziwne połączenie, ale jednak. Antropozofia jest zarówno chrześcijańską gnozą, którą Steiner określał jako naukę duchową. Okultystyczna dlatego bo czerpie z astrologii czy akceptuje reinkarnację. Uznawał też dwóch Jezusów, jednego na kształt Kryszny, co trąci całkowitą herezją. A jednak w USA istnieją szkoły antropozoficzne i są ludzie, którzy chętnie się zrzucają na takie pranie mózgu. wink.gif

CODE
W myśl jego założeń sam Chrystus miał być bóstwem słonecznym, który w obawie przed żywiołem wody salwował się ucieczką ku wnętrzu Słońca. Brzmi dziwacznie?

No właśnie. Jezusów według Steinera było dwóch. Jeden to reinkarnacja Kryszny, a drugi to bóstwo słoneczne.
CODE
System duchowy czy naukowy?

Ja bym postawił pytanie dlaczego antropozofia to pseudonauka i tyle. smile.gif



CODE
Pochodną pomysłów Steinera jest również

Steinerwski podział społeczny jako próba wejścia do nauk społecznych również.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Totmesa IV
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 20
Nr użytkownika: 100.224

 
 
post 11/01/2017, 14:11 Quote Post

Mam pytanie dlaczego Naziści umieścili nazwisko Rudolfa Steinera na liście autorów których książki były w II Rzeszy zakazane? https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_autor%C...ch_w_III_Rzeszy
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej