Chcialbym w tym miejscu zapoczatkowac temat o podboju ziem Afryki Poludniowej (RPA, ziemie dawnej wielkiej Rodezji) przez Europejczykow. Ziemie te poczatkowo zamieszkale przez prymitywne ludy zostaly najpierw skolonizowane przez Holendrow nastepnie zas wypartych przez Anglikow.
Wielki Trek Burow wypieranych przez Anglikow zbiegl sie z konsolidacja silnych, wojowniczych panstw ludow Bantu np. Zulusow, Khosa i Matabele. Doprowadzilo to najpierw do zacietych walk Burow z Zulusami (np. bitwa pod Blood River w 1838). Pozniej w konflikt z tymi plemionami weszli Anglicy. Szczytowym momentem byla slynna wojna z Zulusami w 1879 a nastepnie podboj krolestwa Matabele (wojny z 1893 i 1896-7).
Drodzy Forumowicze!
Przypominam, iż o walkach roku 1838, na jakie powołał się Rian, pisałem 16 września ubiegłego roku w ramach poniższego tematu:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=8233&st=30
Tak owszem - bitwa nad Krwawa rzeka. Ale to nie koniec walk bursko - zuluskich. W pozniejszych latach to m.in. zagrozenie stwarzane przez silne panstwo zuluskie doprowadzilo do podporzadkowania panstewek burskich Wielkiej Brytanii (zaleznosc ta zrzucily po kleskach brytyjskich a nastepnie klesce Zulusow w 1879).
Poza tym Zulusi to nie jedyne plemiona poludniowej Afryki. Byly tam tez ludy Khosa, Suazi i inne. Jak przedstawialy sie sprawy z tymi ludami (chyba nie przedstawialy one podobnej sily militarnej co Zulusi, wiec podporzadkowanie ich bylo latwiejsze).
A tak wogole moze zaczac od poczatku - czyli od zalozenia kolonii przez Holendrow w XVII wieku. Zdaje sie, ze wtedy jedynymi mieszkancami tych ziem byly prymitywne ludy Hotentotow i Buszmenow. Pojawienie sie ludow Zulusow, Khosa, Suzi, Sotho i innych - to pozniejszy okres.
Otóż to. Początkowo ziemie późniejszej kolonii przylądkowej zamieszkałe były przez nieliczne koczownicze ludy Buszmenów i nieco wyżej od nich stojących cywilizacyjnie Hotentotów. Na obszarze większym trochę od dzisiejszej Polski w chwili przybycia tych pierwszych było maksymalnie 30.000, a tych drugich maksymalnie 45.000
Buszmeni byli ludem wyłącznie myśliwsko- zbierackim, nie znającym metali. Karłowaci(około 140 cm wzrostu) o brunatnej skórze stanowili rasę odmienną od czarnej i tak tez byli przez ludy Bantu a później i europejczyków postrzegane.
Hotentoci stali cywilizacyjnie wyżej, mieli wodzów i podział plemienny. Trudnili się nie tylko myślistwem i zbieractwem ale przede wszystkim hodowlą, używali narzędzi metalowych ale pochodziły one wyłącznie z wymiany handlowej z północnymi ludami Bantu. Antropologicznie zbliżeni byli do Buszmenów z tym że byli od nich wyżsi(średnio ponad 150 cm), również oni byli traktowani przez murzyńskie ludy Bantu jako obca rasa.
Ludy Bantu w roku 1652, czyli w roku założenia Kapsztadu znajdowały się kilkaset kilometrów dalej na północny wschód od tego miejsca. Nawiasem mówiąc pierwsze fizyczne zetknięcie osadników holenderskich z Ludami Bantu miało miejsce dopiero na początku XVIII wieku. Było to zetknięcie się obu fal osadników napierających odpowiednio z południowego zachodu(europejczycy) jak i z północnego wschodu(bantu).
Zatem twierdzenie że południowa Afryka została siłą zabrana czarnym przez Burów jest zwyczajnym kłamstwem. Bo jeśli chodzi o pierwszeństwo przybycia i zagospodarowania prowincji przylądkowej to jasno widać do kogo ono należy.
Tyle słowem wstępu.
Informacja dla zainteresowanych historią Południowej Afryki w XVIII i pierwszej połowie XIX wieku. W lutym albo w marcu tego roku pojawiła się w księgarniach (niestety nielicznych), nowa książka Michała Leśniewskiego, Afrykanie, Burowie, Brytyjczycy. Studium Wzajemnych relacji 1795–1854.
Sorry za tą reklamę, ale tytuł jest nowy i mało znany, wiec trudno do niego dotrzeć.
Początkowo holenderskie osadnictwo w południowej Afryce nie przybrało wielkich rozmiarów. W 1672r. biała ludność kolonii liczyła poniżej 600 osób, w tym tylko 39 żonatych. Przełomowy moment nastapił w latach osiemdziesiątych XVII w, kiedy Kompania Wschodnioindyjska zaczęła popierać umiarkowane osadnictwo w kolonii. Do kolonii Kap przybywały grupy francuskich hugenotów wygnanych z kraju po odwołaniu edyktu nantejskiego, jak również pewna grupa holenderskich rodzin. Wysłano również do Afryki dziewczęta zabrane z sierocińców w Zjednoczonych Prowincjach, a będące w wieku odpowiednim do małżeństwa. Zabraniano hugenotom zwartego osadnictwa, dlatego szybko się zasymilowali. Wielu pracowników Kompanii po odbyciu służby zostawało w Afryce, w ten sposób w ciągu XVIIIw. osiedliło sie tam dużo Niemców. W ten sposób zaczął się kształtować naród afrykanerski. W 1780r. liczba wolnych obywateli wynosiła ok 11-12 tys.
Opracowania podają dość dokładne dane dotyczące ilości białych mieszkańcow Kolonii Przylądkowej w ciagu XVIII wieku.
W 1710 r. było ich niemal 2000 osób, w 1770 roku bylo to ok. 8000 osób, w 1780 r. - 10500, dekadę później niemal 13000, a w 1795 roku niemal 15000 osób.
W tymże 1795 roku liczba niewolnikow w Kolonii sięgala niemal 16000 osób.
Tak dla ciekawości znalazłem właśnie informacje o uzbrojeniu komend Burów, Griqua i Korana w XVIII i pierwszych trzech/czterech dekadach XIX wieku. Warunki Południowej Afryki doprowadziły do wyłonienia specjalnego typu broni, produkowanego w Holandii i Anglii z myślą o rynku południowoafrykańskim.
Najczęściej była to broń dwulufowa, przy czym częstą praktyką było to, że jedna z luf była gwintowana, a druga gładka. W ten sposób łączono precyzję i zwiększony zasięg broni, z relatywną szybkością ładowania.
Druga cecha był kaliber i masa pocisku, oraz stosowanego ładunku prochowego. Dwa podstawowe typy południowoafrykańskich muszkietów miały odpowiednio kaliber 26,72 i 21,2 mm i strzelały pociskami o masie 113,4 grama i 56,7 grama. Dla porównania najpowszechniejszy brytyjski muszkiet skałkowy XVIII wieku tzw. Brown Bess miał kaliber 19,05 mm i strzelał pociskami o masie 41,4 grama.
Tymczasem ładunek mitający to było niemal 25 g prochu.
Biuorąc pod uwage te parametry trudno się dziwić, ze praktycznie każde trafienie oznacząło eliminację z walki.
Odkąd to 75 tysięcy osób na 320 (czy milionie) tysiącach kilometrów kwadratowych uznaje się za zaludnienie o jakimkolwiek znaczeniu?
Jestem świeżo po lekturze Jareda Diamonda "Strzelb, zarazków, maszyn" i choć konkretnych liczb tam nie ma, to wydają się one prawdopodobne w świetle zawartego w tej książce opisu sposobu życia ludów Khoisan: łowców - zbieraczy lub hodowców, z których na terenie Południowej i Wschodniej Afryki zostały tylko nieliczne zabytki językowe (w postaci charakterystycznego mlaskania) i resztki ludów zmiecionych ekspansją wielokrotnie liczniejszych rolników Bantu.
Dodałbym jeszcze, że i Bantu są w Afryce Południowej podzieleni. Ich najliczniejszy lud, Xosa, jest akurat najnowszym na tym terenie przybyszem, w dużej części przyciągniętym już w wieku XX perspektywą zatrudnienia w przemyśle i górnictwie i z dawna w porównaniu do Xosa na tym terenie osiadli, a przy tym trudniący się jednak głównie rolnictwem Zulusi niekoniecznie pałają do nich wielką miłością...
Witam
© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)