|
|
Krucjata dzieci
|
|
|
koka23
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 18 |
|
Nr użytkownika: 12.702 |
|
|
|
|
|
|
QUOTE Pastuszkowie boży
Tego, co rozpoczęło się równocześnie we Francji i w Niemczech w 1212 roku, nie da się w żaden sposób wyjaśnić. Pewnego dnia nastoletni pasterz Szczepan mieszkający w pobliżu podłej mieściny Cloyes ogłosił, że ukazał mu się Jezus, który wręczył mu list dla króla Francji Filipa Augusta. Jezus powiedział też Szczepanowi, że tylko istoty o czystych sercach mogą wyzwolić Jerozolimę z rąk niewiernych, kazał mu też zebrać jak najwięcej takich jak on - prostych i niewinnych - i ruszyć na wschód. Jezus powiedział, żeby nie martwili się o nic - jeśli mają wiarę, Jerozolima zostanie wyzwolona.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dzieci z całej Francji ruszyły niczym zahipnotyzowane na południe, do Marsylii, by stamtąd dostać się do Ziemi Świętej. Nikt im niczego nie mówił, po prostu uciekały z domów, porzucały rodziców i szły. Wszystkie drogi królestwa były pełne wędrujących dzieci. Były to dzieci chłopów i baronów, bękarty i książęta krwi - wszystkie szły, by wyzwolić Grób Pański. Rodzice wpadali w rozpacz, wiązali swoje dzieci i zamykali je w kamiennych wieżach. Dzieci przegryzały sznury, kalecząc kolana i łokcie, złaziły po murach i przechodziły przez zakratowane okna. Wszystkie wierzyły, że oto nadszedł dzień - Jerozolima będzie wolna. Szczepan z Cloyes, zanim skierował tysiączne tłumy na trakt wiodący ku marsylskiemu portowi, ruszył do Paryża, do króla, któremu miał przecież wręczyć list od Jezusa.
Możni Kościoła i doktorzy z uniwersytetu w Paryżu mieli wielki kłopot. Nikt nie wiedział, co zrobić z tak spontanicznym ruchem, jak go okiełznać. Najprościej byłoby oskarżyć Szczepana o czary lub herezję, poddać torturom i spalić na stosie. Podstawiano więc na jego drodze chromych i trędowatych, by sprawdzić, czy nie ulega pokusie, czy nie chce być potężniejszy niż sam zbawiciel, czy nie twierdzi, że wcielił się weń i może uzdrawiać. Pastuch z Cloyes był jednak sprytniejszy od paryskich doktorów. Wiedział, po co idzie do króla, i ani mu w głowie było uzdrawianie chorych. Jerozolima - tylko to było ważne.
Szczepan potrzebował króla, jego potęgi, wojska, autorytetu; wiedział, że udział Filipa Augusta ułatwiłby sprawę. Nikt nie patrzyłby na tysiące dzieci z szeroko otwartymi oczami, nikt nie zdumiewałby się, dokąd idą, głodując i marznąc po drodze. Król zabezpieczyłby ich wędrówkę samym tylko słowem, nawet gdyby nie dał Szczepanowi ani jednego żołnierza, ani jednego giermka i konia.
Filip August miał jednak inne sprawy na głowie. Jego ciągle poszerzające się królestwo było w nieustannym niebezpieczeństwie. Zagrażał mu oszalały król Anglii Jan i niemiecki cesarz, zagrażali mu baronowie flandryjscy i jego właśni wasale, którzy w każdej chwili mogli złożyć przysięgę wierności komuś innemu, kto akurat okazałby się silniejszy. Nie, król Filip nie mógł pomóc małemu pastuszkowi znad Marny, nie mógł go poprzeć nawet słowem. Wszyscy jego przeciwnicy obsypaliby złotem tych z kościelnych dostojników, którzy zgodziliby się oskarżyć króla o herezję i wspieranie dzieci otumanionych czarami - bo jak inaczej wytłumaczyć determinację tych młodych ludzi? Szczepan odszedł z Paryża z niczym. W ślad za nim ruszyło do Marsylii ponad 30 tysięcy dzieci.
W tym samym czasie do portu w Genui zmierzała druga część krucjaty - dzieci z Niemiec pod wodzą chłopca imieniem Nicolas. Ich droga była po stokroć trudniejsza niż szlak małych Francuzów, wiodła bowiem przez alpejskie przełęcze.
Na drodze dzieci idących z Niemiec stanął papież. Nie dosłownie, ale w przenośni. Jego Dostojność nie życzył sobie tego rodzaju przedsięwzięć, rozkazał więc Genueńczykom, by przepędzili małych Niemców precz. Im samym zaś kazał wrócić do domów, zaczekać, aż dorosną i wtedy ruszyć do Jerozolimy. Nicolas i dzieci, które za nim szły, zawróciły nad Ren - droga znów wiodła przez Alpy. Był przełom października i listopada. Prawie nikt z nich nie powrócił do domu.
Szczepan z Cloyes doprowadził swą trzodę szczęśliwie na brzeg morza. Teraz pozostawało już tylko znaleźć statki, które przewiozą ich na drugą stronę. Nie było to łatwe, bo dzieci nie miały przecież pieniędzy. Który z armatorów i wielkich handlowców zgodziłby się na wynajęcie za darmo kilkunastu statków takiej hałastrze? Znaleźli się jednak tacy, którzy się tego podjęli. Armatorzy Lefer i Leporc zaproponowali małemu Szczepanowi, że przewiozą dzieci do Palestyny.
Mieszkańcy Marsylii nigdy nie wiedzieli czegoś takiego. W porcie stało piętnaście statków, a całe gromady małych obdartusów pchały się na ich pokłady, depcząc sobie po głowach i plecach. Nie było już prawie miejsca na tych krypach, a dzieci ciągle tam wchodziły. Ludzie, którzy obserwowali ten dziw nad dziwy, płakali i załamywali ręce. Nikt nie miał złudzeń co do intencji dwóch armatorów. Nikt prócz Szczepana, który rozmawiał z Jezusem, nie wierzył, że dzieci dopłyną do Ziemi Świętej.
Kilka tygodni później cena niewolników z Europy na targowiskach Aleksandrii, Bagdadu i Damaszku spadła tak nisko, jak jeszcze nigdy. Dzieci sprzedawano setkami. Kupowali je arabscy i tureccy wielmoże. Żadne z nich nie wróciło do rodzinnego domu. Nikt nie wie, co stało się ze Szczepanem z Cloyes, który na własne oczy widział Jezusa, nikt nie wiedział, jakiemu panu musiał służyć do końca swoich dni.
Postępek marsylskich armatorów nie spotkał się z powszechnym potępieniem. Gorsze rzeczy widywano w tamtych czasach, cóż znaczyło życie tych dzieci dla króla, dla cesarza albo dla papieża? Nic. Ich życie ważne było tylko dla rodziców, którzy już nigdy ich nie zobaczyli.
Kupcy Lefer i Leporc byli dość zagadkowymi postaciami. Ich aktywność i zadania, których się podejmowali, zdają się potwierdzać tezę, że świat muzułmański dysponował w Europie świetnym wywiadem i znakomitą siecią szpiegów. Arabowie nie mogli przez długi czas dorównać chrześcijanom w polu, za to sprytniejsi byli od nich zawsze.
Panowie Lefer i Leporc podjęli się w swym życiu jeszcze jednego zadania. Na zlecenie sułtana zgodzili się zorganizować zamach na następcę cesarskiego tronu Niemiec Fryderyka Hohenstaufa. Okazało się jednak, że po utracie Jerozolimy Zachód też się czegoś nauczył od Saracenów. Obaj kupcy zostali schwytani i po torturach powieszeni.
Mam pytanie - czy posiada ktos jakąś literaturę dotycząca tego wydarzenia? Jakieś głębsze informacje?
|
|
|
|
|
|
|
|
# Angold M., Czwarta Krucjata, Bellona, Warszawa 2006. # Biziuk P., Hattin 1187, Bellona, Warszawa 2004. # Dupuy R.E. i T.N., Historia wojskowości. Starożytność – średniowiecze, Bellona, Warszawa 1999. # Konstam A., Wyprawy krzyżowe, Świat Książki, Warszawa 2005. # Leśniewski S., Jerozolima 1099, Bellona, Warszawa, 1995. # Madden T., The New Concise History of the Crusades, Rowman and Littlefield, Lanham 2005. # Madden T. et Al., The Fourth Crusade: The Conquest of Constantinople, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 1997. # Manteuffel T., Historia Powszechna. Średniowiecze, PWN, Warszawa 2002. # Michałek A., Wyprawy krzyżowe. Armie ludów tureckich, Bellona, Warszawa 2001. # Michałek A., Wyprawy krzyżowe. Normanowie, Bellona, Warszawa 2002. # Pernauld R., Kobieta w czasach wypraw krzyżowych, Atext, Gdańsk 1996. # Runciman S., Dzieje wypraw krzyżowych, Warszawa 1987. # Składankowie M. i B., Wyprawy krzyżowe, KiW, Warszawa 1968
WYCIęTE Z SAMEJ WIKIPEDII.
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
sirlorak
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 6 |
|
Nr użytkownika: 22.274 |
|
|
|
|
|
|
witam,
chciałbym pociągnąć ten wątek.
ostatnio byłem na wykładzie na temat wypraw krzyżowych prowadzonych przez kierownika katedry historii średniowiecza UMK w Toruniu.
Tam po raz pierwszy w zasadzie usłyszałem, że krucjata dziecięca, jak przyjęło się to wydarzenie nazywać w historiografii polskiej (tu dalej wytłumaczenie), to bujda. Badania od ponad 30 lat prowadzone na zachodzie europy i w zasadzie, które już od również ponad 30 lat stały się tam standardem w tym temacie mówią, że jest to zaledwie błąd w tłumaczeniu francuskich kronikarzy. Poprawione tłumaczenie mówi, że żadne dzieci nie brały udziału w tej krucjacie, a słowo "pueri", które jest używane w kronikach powinno się rozumieć nie jako dzieci, ale biedni chłopi.
Zaciekawiony tym co usłyszałem, przeszukałem trochę internet i książki i faktycznie - anglojęzyczne publikacje współczesne są już ze sprostowaną wersją. Co więcej, engielska wikipedia również donosi o prawdopodobnym błędzie.
to ja mam pytanie - dlaczego w Polsce w ogóle nie uwzględnia się tego nawet jako teorii w podręcznikach historycznych?
|
|
|
|
|
|
|
literia
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 7 |
|
Nr użytkownika: 63.213 |
|
|
|
Literia.pl |
|
|
|
|
Ale na czym polegał ten fenomen? Dlaczego tyle dzieci i dorosłych uległo temu fanatycznemu uniesieniu? Skąd ten pomysł na krucjaty w wykonaniu dzieci? Czy to był jakiś rodzaj hipnozy społecznej? To ciekawe. Zdaje się, że nie ma odpowiedzi na te pytania.
|
|
|
|
|
|
|
Sol Invictus
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 10 |
|
Nr użytkownika: 65.605 |
|
|
|
Marcin |
|
Zawód: Student |
|
|
|
|
Kiedyś jako wyjaśnienie usłyszałem, że niewinność i czystość tych dzieci miała zburzyć mury saraceńskich zamków i odbić Jerozolimę. Z naszego punktu widzenia to straszne brednie, ale trzeba się wczuwać zawsze w myślenie i rozumowanie ludzi z konkretnej epoki. Osobiście nie jestem przekonany do końca czy taki pogląd nie mógł egzystować.
Co do uniesienia religijnego ... tak, jak najbardziej ! W starożytności i średniowieczu każdej ważniejszej chwili towarzyszyło uniesienie religijne - pozytywne lub negatywne. Pamiętajmy, że na krucjatę szło się z 3 przyczyn : 1) Musu ( jako pokutę ) ; 2) chęci ( pobudki religijne ) 3) ekonomia ( chęć łupów niestety ). Zatem może i tzw. "krucjata dzieci" miała miejsce. Dla mnie totalna abstrakcja. Słyszałem, że wiele z nich zmarło w czasie drogi, a reszta została pochwycona i sprzedana w niewolę. Czy mógł być to błąd kronikarzy? Jak najbardziej. Jednak chyba, w języku Polskim nie ma za wielu dobrych prac na ten temat , które mogłyby nam pomóc rozwiązać problem.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Arabowie nie mogli przez długi czas dorównać chrześcijanom w polu, za to sprytniejsi byli od nich zawsze To chyba dziwaczne stwierdzenie, nie?
Swoją drogą, ciekawe czy ktoś cynicznie zainspirował całe to przedsięwzięcie "pasterza", czy to był to taki zwyczajny dowcip historii.
|
|
|
|
|
|
|
|
Akurat czytam Runcimana ten III tom , o krucjacie dziecięcej.
Po pierwsze, dzieci inaczej sie definiuje dzis inaczej w średniowieczu, bo jak Baldwin Trędowaty pokonał Salladyna po raz pierwszy, miał 16 lat, był pełnoprawnym królem i dowódcą wojsk Królestwa Jerozolimskiego.
Po drugie, informacji o uprowadzeniu "dzieci" z krucjaty francuskiej, udziela, ksiądz, który tez został porwany, bo wg Runcimana, wieli młodych księży się dołączało do tej wyprawy. Więc może bardziej młodzieżowa, ale nie dziecięca.
Po trzecie, rzeczywiście, gdyby zastąpić, w tekście słowa dzieci, słowem chłopi, może poza akcjami z "dziećmi baronów", które przegryzały więzy i wypełzały z lochów, czy skakały z wież, nie traci on swojej spójności.
Po czwarte teksty średniowieczne, typu "Pieśń o Rolandzie" czy "Pierścień Nibelungów" są pełne płaczących ludzi i zdań w stylu, Obciął mu głowę lecz gdy ją zobaczył, to zapłakał, jakiż to był piekny młodzieniec... Zapłakały dwórki, zapłakał stary król, a liście opadły z drzew, też z żalu.
Po piąte, ale niepewne, w Genui, nie bardzo chciano wpuścić "dzieci" do miasta, bo bano się grabieży czy rozruchów, więc nie mogły być to dzieci zbyt małe.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ale na czym polegał ten fenomen? Dlaczego tyle dzieci i dorosłych uległo temu fanatycznemu uniesieniu? Wszystko sprowadza się do religijności ówcześnie żyjących. Chodziło o dwa szczytne cele: pielgrzymkę do Ziemi Świętej i odbicie z rąk niewiernych miejsca, gdzie urodził się i zmarł Chrystus. W zasadzie całe życie człowieka na ziemi stanowiło przygotowanie do przejścia na "tamtą stronę". Ponadto idea odbicia Ziemi Świętej miała przyśpieszyć powtórne przyjście Jezusa.
A co do krucjaty dziecięcej... Roman Michałowski w "Historii powszechnej. Średniowiecze" pisze:
QUOTE Miały nadzieję swoją niewinnością wyzwolić Jerozolimę. Większość jednak się w ogóle nie zaokrętowała, a te, które znalazły transport, zostały podstępnie sprzedane muzułmanon w niewolę. Można chyba przypuszczać, że idea krucjaty dziecięcej była, choć sama krucjata nie doszła do skutku.
|
|
|
|
|
|
|
Biala_Czacha
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 12 |
|
Nr użytkownika: 67.830 |
|
|
|
Jakub |
|
Zawód: uczen |
|
|
|
|
Możliwe, że kronikarz myślał o Dzieciach Bożych.
|
|
|
|
|
|
|
Uther32
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 11 |
|
Nr użytkownika: 64.277 |
|
|
|
|
|
|
Polecam świeżą i nowatorską pracę w tym temacie: Krucjata dziecięca. Mroczna tajemnica średniowiecza G. Dickson. Wspomniany wyżej sir Steven prześlizgnął się tylko po tej krucjacie w swych wiekopomnych trojaczkach. Dobrze napisana książka rzuca nieco inne światło na zagadnienie krucjaty dziecięcej. Jako uzupełnienie polecam: W pogoni za milenium Milenarystyczni buntownicy i mistyczni anarchiści średniowiecza -Norman Cohn. Pozycja obowiązkowa!
Pozdrawiam,
Werner von Bocken
|
|
|
|
|
|
|
Uczeń Zwiadowcy
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 77.967 |
|
|
|
Stopień akademicki: licealista |
|
Zawód: Uczen |
|
|
|
|
Zastanawia mnie fakt czy krucjata dziecięca w ogóle miała miejsce...Ogólnie to nie wierzę w bajeczkę, że dziecku ujawnił się Bóg we własnej osobie i nakazał zorganizowanie krucjaty. Co o tym sądzicie ? Może znacie inne teorie na ten temat ?
|
|
|
|
|
|
|
polinski5
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 43 |
|
Nr użytkownika: 77.109 |
|
|
|
Jan Zizka z Trocnova |
|
Zawód: uczen |
|
|
|
|
Ta krucjata miała miejsce w 1212 roku, dzieci jednak we większości nie przetrwały przepłynięcia statkami za morze, a reszta została sprzedana handlarzom niewolników. A co do tego czy temu chłopakowi naprawdę objawił się Bóg cóż... to już jest kwestia wiary .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Uczeń Zwiadowcy @ 7/05/2012, 16:01) Zastanawia mnie fakt czy krucjata dziecięca w ogóle miała miejsce... Witam. Czy zastanawia to również jakiegoś poważnego historyka? Pozdrawiam.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|