Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Fałszowanie dokumentów w średniowieczu
     
Reaction
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 581
Nr użytkownika: 74.824

Zawód: Student
 
 
post 1/09/2019, 14:28 Quote Post

Wydaje mi się, że fałszowanie dokumentów w średniowieczu było powszechną praktyką. Dotyczy to zarówno władzy świeckiej oraz kościelnej. Słynnymi falsyfikatami są donacja Konstantyna oraz przywilej kruszwicki (chociaż to chyba nie jest pewne).

Czy wiadomo coś więcej na temat fałszowania dokumentów w średniowieczu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
GniewkoSynRybaka
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.072
Nr użytkownika: 100.904

 
 
post 1/09/2019, 15:55 Quote Post

QUOTE(Reaction @ 1/09/2019, 15:03)
Czemu to robiono to chyba wiadomo smile.gif. Chciałbym poznać więcej przypadków.
*


Większość najdawniejszych dokumentów polskich jest falsyfikatami. Jako przykłady dokument mogileński z 1065 roku. Faktycznie jego osnowa pochodzi z czasów Bolesława Kędzierzawego zaś powstał ob w wieku 13. Podobnie dokument tyniecki z 1105 roku. Faktycznie czynność prawna odbyła się około 1124 roku zaś sam dokument powstał w wieku 13. Zresztą poważne podejrzenie budzi także dokument gnieźnieński 1136. Cześć badaczy uznaje go za falsyfikat z połowy lub drugiej połowy wieku 12.

Ten post był edytowany przez GniewkoSynRybaka: 1/09/2019, 15:55
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.243
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 1/09/2019, 21:55 Quote Post

Jeśli chcesz znać więcej przypadków, to chyba takim głośniejszym przypadkiem było sfałszowanie bulli papieskiej uznającej za nieważny ślub Kazimierza Wielkiego z Adelajdą Heską, z którego to fałszerstwa nasz król musiał się tłumaczyć. Przy czym nie da się rozstrzygnąć, czy przypadkiem fałszerstwo to nie zostało dokonane za jego wiedzą (chociaż twierdził inaczej). Poza tym uznano za sfałszowane niektóre przywileje Mendoga dla Zakonu odnośnie Żmudzi i Litwy, a które Zakon przedstawiał legatom papieskim i polskim wysłannikom po 1386 roku (dokładniej dokumenty te omawiał Juliusz Latkowski w biografii Mendoga).
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
GniewkoSynRybaka
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.072
Nr użytkownika: 100.904

 
 
post 1/09/2019, 22:32 Quote Post

za Tomaszem Jurkiem "Dyplomatyka staropolska" 2015

QUOTE
a) Fałszerstwa i próby ich badania w średniowieczu
Fałszerstwa dokumentów były plagą średniowiecza. Dwie trzecie z zachowanych do dziś 196 dokumentów wydanych w imieniu królów z dynastii Merowingów, władającej Frankami w l. 481–737, okazało się podrobionych. Spośród 270 dyplomów Karola Wielkiego 100 uznaje się dziś za nieautentyczne. Podrabiano je w ciągu kilku stuleci. Średniowieczne warunki sprzyjały fałszerzom, jednak rozwój kultury pisma, a także kultury prawnej oraz inne czynniki powodowały stopniowy spadek tych wielkości, choć trudno oczywiście mówić o regularności tego rodzaju zjawisk. Tak np. wśród dokumentów cesarza Fryderyka I Barbarossy (1152–1190) odkryto dotąd 4,4% falsyfikatów, 1,3% dokumentów częściowo przerobionych oraz 2,8% wątpliwych. Fałszerstw dokonywano we wszystkich krajach. Zdawali sobie z tego sprawę papieże. Gdy Leonowi IX w połowie XI w. przedłożono przywileje nadane przez jego poprzedników klasztorowi benedyktynów w Subiaco, w których dopatrzył się fałszerstwa, polecił je spalić. Wybitni papieże, jak np. Aleksander III (1151–1189) czy Innocenty III, próbowali przeciwdziałać temu zjawisku, rozsyłając po Europie nakazy ścigania i bardzo surowego karania fałszerzy bulli papieskich. Brakowało jednak wiedzy potrzebnej do sprawnego rozpoznawania takich podróbek. Nawet Innocenty III dawał się często nabierać na falsyfikaty. Za sfałszowanie dokumentu lub pieczęci królewskiej groziła okrutna kara śmierci przez spalenie na stosie lub ugotowanie we wrzącej wodzie. Łagodniejsze było skazanie na obcięcie kciuka lub dłoni, uwięzienie czy wygnanie. Kary te jednak nie odstraszały. Znamy w XII w. przypadek benedyktyńskiego klasztoru na wyspie Reichenau na Jeziorze Bodeńskim, w którym biegły fałszerz obsługiwał klientów z całego regionu. Był szeroko znany, a więc nie widział raczej powodów do ukrywania się. Dla papiestwa, organizującego Kościół w coraz bardziej scentralizowanym i zbiurokratyzowanym kształcie, problem zaufania, jakim można było obdarzać komunikację pisemną, a przede wszystkim dokumenty, miał jednak zasadnicze znaczenie. Problem nie jest całkowicie obcy także historykom XIX i XX w., a nawet czasów współczesnych, choć niezbyt często brany przez nich na warsztat. Dyplomatycy średniowieczni obdarzają go natomiast wielką i nieustającą uwagą, choć zmieniają się stawiane pytania. Wiadomo, że fałszerstwa dokumentów powstawały z bardzo różnorodnych powodów: politycznych, prawnych, a nawet osobistych. Mogło chodzić o bezprawne nabycie lub potwierdzenie aktualnych tytułów prawnych, o zabezpieczenie się w obliczu procesów sądowych, a czasem o zwykłą próżność. Obserwujemy też sporą różnorodność form fałszerstw — od dokumentów całkowicie podrobionych, po dokonywanie niewielkich przeróbek, zmieniających treść przywilejów czy umów. Już na długo przed Papenbroeckiem i Mabillonem zdawano sobie sprawę, że wśród dokumentów trafiają się fałszerstwa. Niezbyt wiele wiemy o sposobach, którymi próbowano je rozpoznać. Jedną z dróg była oczywiście metoda porównawcza. Wspomnianemu papieżowi Aleksandrowi III przedstawiono dokumenty jednego z papieży sprzed półtora stulecia. Pragnąc sprawdzić ich autentyczność, zażądał, by ich pieczęcie porównano z innymi zachowanymi odciskami pieczęci tego papieża. Innocenty III, usiłując przeciwdziałać licznym fałszerstwom pism wysyłanych przez Kurię Rzymską po całej Europie, nakazał biskupom, by obok pieczęci weryfikowano kształt pisma oraz styl ich szaty słownej. Z pozoru były to zabiegi proste, skoro chodziło o dokumenty współczesne, ale odbiorcy z biskupstw odległych nieraz o tysiące kilometrów od Rzymu mieli z tym na pewno trudności natury komunikacyjnej. Inaczej było, gdy dało się od razu odesłać podejrzany dokument do weryfikacji w pobliskiej siedzibie jego wystawcy. Jednak i w takiej sytuacji zdarzało się często, że kancelaria władcy w kilkadziesiąt lat od chwili sporządzenia przez siebie dokumentu nie była w stanie wydać autorytatywnego wyroku, gdyż nie było już świadków pamiętających tamto wydarzenie. Zresztą są to przypadki dość rzadko znajdujące odbicie w zachowanych źródłach. Z problemami takimi mierzyli się także kanceliści w Polsce.


Ten post był edytowany przez GniewkoSynRybaka: 1/09/2019, 22:34
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej