|
|
Moskwa 1617-1618 – A.A. Majewski
|
|
|
|
Wyborna, napisana z ogromnym znawstwem epoki, autor surowo ocenia Chodkiewicza, ale też podkreśla to iż tak niewielu dokonało tak wiele
|
|
|
|
|
|
|
|
Bez przesady z tą wybornością ale z pewnością jest to pozycja godna polecenia. Jak dla mnie za mało szczegółowo opisany był szturm Moskwy oraz działania Kozaków Sahajdacznego, ale poza tym wszystko OK
|
|
|
|
|
|
|
|
Po lekturze tej książki doszedłem do wniosku, że powinna ona raczej nosić tytuł: ''Droga do rozejmu w Dywilinie''. O samej bitwie jest niewiele, a o rozejmie wręcz przeciwnie. Ogólnie książka jest niezła. Ocena: 4+
Ten post był edytowany przez Primo! Błąd, związany z użyciem niewłaściwej formy czasu przeszłego pewnego czasownika.
|
|
|
|
|
|
|
Zbrozlo
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 36 |
|
Nr użytkownika: 17.861 |
|
|
|
|
|
|
Skoro książka powstała jako rozwinięcie pracy naukowej na temat rozejmu w Dywilinie, to nie ma się co dziwić, że działania militarne to tylko niewielki dodatek. Moim zdaniem nie powinna się ona ukazać w seri Historycznych Bitew, widocznie wydawnictwo ma na ten temat inny pogląd.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czyta się dobrze. Ciekawy jest zwłaszcza fragment dotyczący wzajemnych stosunków między "Belzebubem", a Marcinem Kazanowskim. Ale (to tylko moja opinia) podobnie jak poprzednikom brakuje mi szerszego opisu działań Kozaków Sahajdacznego i elearów Czaplińskiego. Natomiast fakt, iż autor poświęcił sporo miejsca "drodze" do rozejmu w Dywilinie nie jest wadą wręcz przeciwnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czytałem ową książkę. I jak na "rozbudowaną" pracę magisterską przedstawia się bardzo ciekawie. Oprócz dobrego języka, mamy dobrze ukazane tło polityczne tego jednego, z ważniejrzych wydarzeń z wojen polsko-moskiewskich. Jakim zapewne, była wyprawa królewicza Władysława IV po tron carski. Ciekawi mnie co by było, jakby mu się udało? Ale ubolewa niestety to, że autor za mało miejsca poświęcił sprawom czysto wojskowym. Co na szczęście rekompensuje to, że przedstawił bardzo dobrze traktat dywiliński (który bodajże był, tematem pracy magisterskiej autora). Który był jednym z ważniejszych wydarzeń politycznych tamtych czasów. I który nie jest do końca u nas poznany, co podwyższa jeszcze wartość książki. Ale mam nadzieję, że autor przy drugim wydaniu książki doda, więcej aspektów militarnych. Albo wyda samodzielną książkę dotyczącą traktatu dywilińskiego.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Fajnie się czyta, ale zabrałem się do lektury praktycznie zaraz po "Moskwie 1612" Bohuna, więc pierwsze 50 stron mogę pominąć właściwie z Majewskiego
|
|
|
|
|
|
|
|
Przeczytałem całość i oceniam książkę pozytywnie - jednak raczej właśnie za przedstawienie tła historycznego i samych konsekwencji wojny z Moskwą tj. rozejmu w Dywilinie. Nie należę do osób, któe narzekają na przerost polityki nad wojskowością w habekach, więc mnie to nie drażniło, wprost przeciwnie. Czytało się bardzo sprawnie. Nie ukrywam jednak, że zdziwił mnie zaledwie 3 - stronicowy opis zdobycia Moskwy. Możliwe, że nie było więcej, co pisać, choć ciężko mi w to uwierzyć. W porównaniu z opisem w Moskwie 1612 wypadło to dość śmiesznie. Dodatkowo - szczegółowe wnikanie w pertraktacje dotyczące rozejmu bywały komiczne - opisywanie szczegółów jeden po drugim pt. - "Moskale zaproponowali odstąpienie Smoleńska i Siewierszczyzny(zmyślam teraz) - Polscy komisarze ich wyśmiali - Moskale się obrazili i odjechali". Troszkę chyba jednak zbyt szczegółowo.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Dodatkowo - szczegółowe wnikanie w pertraktacje dotyczące rozejmu bywały komiczne - opisywanie szczegółów jeden po drugim pt. - "Moskale zaproponowali odstąpienie Smoleńska i Siewierszczyzny(zmyślam teraz) - Polscy komisarze ich wyśmiali - Moskale się obrazili i odjechali". Troszkę chyba jednak zbyt szczegółowo.
Dlaczego zaraz komiczne. Tak były prowadzone pertraktacje i tak zostały opisane w źródłach. W Dzienniku podrózy do Polski 1635-1636 - Charlesa Ogiera (dotyczące co prawda negocjacji polsko-szwedzkich) są wzmianki nie tylko o propozycjach ale też o tym czy rozmowy były na stojąco czy na siedząco, w nakryciach głowy czy bez. Wtedy w dyplomacji takie rzeczy miały znaczenie
|
|
|
|
|
|
|
|
Książka powstała z rozwiniętej magisterki poświęconej rozejmowi w Dwilnie, bronionej u prof. Nagielskiego. Było o tym gdzieś na forum. To tłumaczy rozłożenie akcentów. Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Czytam, czytam i czytam - pytanko mam, czemu było tak mało Lisowczyków ? Jestem na 150 stronie, ale nie ma wyjaśnienia czy tylko tyle się zaciągnęło ? Płacić im przecież nie trzeba było ? A czuję że z większą liczbą spokojnie by sięgnął po "koronę carów"
|
|
|
|
|
|
|
|
Lisowczycy nadawali się do 'małej wojny' i terroryzowania okolicznej ludności, ale nie można dzięki nim było podbijać i utrzymywać terytorium. Nie przeceniajmy tej przereklamowanej jazdy.
|
|
|
|
|
|
|
|
No przecież nie jechał tam ich bynajmniej podbijać. Niby jak miałby później sprawować rządy ? Nie daje mi spokoju tylko czemu ich tak niewielu było. Do tej misji przecież nadawali się idealnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam. Dziś na tapetę biorę pracę Andrzeja A. Majewskiego „Moskwa 1617-1618”. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji i podzielenia się uwagami. Czytając tą pracę jakoś tak mi pobrzmiewały słowa pewnej piosenki dwóch wybitnych polskich artystów: „… ja z synowcem na czele i jakoś to będzie...”. A teraz przejdźmy do treści pracy. Książkę tak na dobrą sprawę zaczyna rozdział „Geneza konfliktu”. „Wstęp” książki zawsze ze względów oczywistych pomijam. Bardzo się ucieszyłem gdy okazało się, że nie będzie o Kłuszynie i polskiej załodze stacjonującej na Kremlu w 1812 roku. Rozdział opisuje zdarzenia od pojawienia się na scenie politycznej pierwszego Dymitra Samozwańca. Autor w przystępny i dość składny sposób przedstawia jego losy, które ten w bardzo przebiegły i sprytny sposób postanowił związać z naszym krajem. Jako czytelnik skorzystam ze swojego prawa i pochwalę Zygmunta III i jego otoczenie za decyzję o „podjęciu rękawicy”. Zawsze należy korzystać z okazji, jeśli sąsiad jest słaby i ma problemy to trzeba to wykorzystać w sposób maksymalny. Marsz po koronę carów jest jedną z lepszych decyzji tamtego okresu.
Pochwalę autora za rozdział o „Siłach zbrojnych przeciwników”. Krótko, sprawnie, przejrzyście i bez lania wody. Za dużo jest książek o siłach zbrojnych obu przeciwników by powtarzać to w swojej publikacji. Jeszcze raz brawo. Kolejne rozdziały to już w zasadzie główny temat pracy. Wyprawa Władysława, oblężenia kolejnych twierdz, kłótnie (Kazanowscy kontra Chodkiewicz) w wojsku, brak pieniędzy, problemy z zaopatrzeniem, manipulacje młodym carem (znowu ci Kazanowscy) - ogółem totalny chaos a mimo to misja miała szansę powodzenia. Lisowczycy i kozacy Sahajdacznego to były atuty młodego bądź co bądź cara z którymi musieli się liczyć moskwicini. Muszę też przyznać rację kolegom którzy wcześniej zwrócili uwagę, że szturm Moskwy jest w zasadzie „liźnięty”. Całość pracy zamyka, co zresztą oczywiste pokój w Dywilnie. Szkoda, że autor nie zechciał chodź w połowie tak opisać szturmu jak zrobił to z rokowaniami obu stron. Nie było by się w zasadzie do czego przyczepić, a tak … no właśnie.
Podsumowując. Bardzo przyjazny i przyjemny styl, czyta się szybko i zrozumiale. Na bardzo duży plus zapisuję autorowi to, iż cytuje uczestników wyprawy, mający informację z pierwszej ręki. Nie jest to na zasadzie, że w przypisie podaje źródło tylko wstawia w tekst bez zbędnego komentarza. Są dwie mapki, chodź ciężko było oczekiwać więcej, jest bardzo dobra bibliografia, są dwa aneksy przedstawiające skład chorągwi biorących udział w wyprawie Władysława i Chodkiewicza pod Dorohobużem. Ocena: 7 w skali od (1-10).
p.s. Skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle. Praca jest bardzo dobra, ale chcę ją ocenić zgodnie z własnym sumieniem. Dla mnie autor książek historycznych powinien przedstawiać fakty i wydarzenia. Ocenę decyzji podejmowanych przez władców, hetmanów, czy sejmów pozostawić czytelnikowi. Zgodzę się, że Chodkiewiczowi nie szło w Moskwie, ani teraz ani 5 lat wcześniej. Z tym, żeby obarczać go całą winą za nieudany szturm jak dla mnie jest zbyt dalekim posunięciem. To nie praca magisterska, tutaj nie trzeba stawiać tez i ich bronić. Zaznaczam że to moje prywatne zdanie, można się z nim zgadzać lub nie, a czemu tak uważam, hmm za dużo by pisać i to chyba nie właściwe miejsce.
Pozdrawiam
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|