Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Rodzina w RON
     
Bolesław Śmiały
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 282
Nr użytkownika: 28.314

archi
 
 
post 15/05/2007, 13:52 Quote Post

Wszędzie tematy o polityce, trochę sztuki, jakieś zwyczaje, ale człowiek życie spędza w rodzinie od kolebki aż po grób. nie wiem czy da się to zbadać jakoś, ale interesuje mnie jak wyglądało życie rodzinne w RON i wcześniej, jak wyglądała struktura, relacje między członkami, jak była ważna, no i wszystko co rodziny dotyczy.

może jakieś pytanie szczegółowe, które mi chodzi po głowie ostatnio: jak się młody szlachcic uczył walczyć? były jakieś szkoły, wynajmowani instruktorzy, czy może ojciec uczył syna machania szabelką?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
alice
 

Secrètement l'épouse de Louis XIV.
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 530
Nr użytkownika: 22.057

Franciszka d'Augbiné
Zawód: reine
 
 
post 15/05/2007, 19:09 Quote Post

Nie wiem jak to było we wczesnym RONie (zapewne to ojcowie starali się o wyszkolenie dla synów), ale w XVIII wieku były juz przecież w Polsce szkoły wojskowe. Pierwsza, czyli Korpus Kadetów, została utworzona w 1765 roku przez naszego ostatniego królika smile.gif, a później szkółki rycerskie mnożyły sie już w świetnym tempie: Korpus Kadetów i Korpus Kadetów Majtków w Nieświeżu ks. Karola Radziwiłła, Korpus Kadetów w Grodnie Antoniego Tyzenhausa, Główna Szkoła Artyleryczna, Szkoła Inżynierska...no i jeszcze dużo dużo innuch szkół....

A co do pierwszej części posta poprzednika: z historią to już niestety chyba tak jest, że pamięta sie o traktatach, powstaniach, bitwach, a po życiu zwykłych prostych ludzi zostaje tylko blaszany kubek w muzeum...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Bolesław Śmiały
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 282
Nr użytkownika: 28.314

archi
 
 
post 15/05/2007, 19:38 Quote Post

no bardziej chodziło mi o ten aspekt rodzinny, podział obowiązków, kto odpowiadał za wychowanie syna, czy rodzice, czy wynajęci nauczyciele, wychowawcy etc.
szkoły powstawały później, tak, ale to już mnie mniej interesuje.

wyobraź sobie, że poznajesz historię Polski ostatniej dekady XXw i pierwszej XXI na podstawie zawartych umów międzynarodowych, misji wojskowych, koalicji rządowych i intryg ministrów, konfiguracji politycznych etc. to graniczy niemal z fikcją historyczną.

historia polityczna tak jak historia prostytucji w Polsce choć ciekawe to tylko niewielki fragment całego obrazu tamtego świata.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 15/05/2007, 22:09 Quote Post

QUOTE
nie wiem czy da się to zbadać jakoś, ale interesuje mnie jak wyglądało życie rodzinne w RON i wcześniej, jak wyglądała struktura, relacje między członkami, jak była ważna, no i wszystko co rodziny dotyczy


Temat rzeka i wcale nie taki zaniedbany jakby się mogło wydawać. Ustępuje jednak analizom politycznym czu ustrojowym ze względu na mniejszą ilość materiałów jak i trudności w ich badaniach (duże zniszczenia, wielkie rozsianie, szereg niejasności).

By analizować rodzinę warto zacząć od jej struktury. Wbrew pozorom nie rzadko istniało coś takiego jak "tradycyjna" wielopokoleniowa rodzina. Dominujący model to rodzice plus dzieci. Jeśli dodamy do tego wielką śmiertelność okazuje się, że rodziny były często mocno "przerzedzone". Na dawnych obrazach często widzimy podpisy dam "primo voto", "secundo voto" itd. Podobnie spora umieralność dotyczyła samych kobiet - co drugi poród statystycznie kończył się śmiercią kobiety. Nie wspominając już o olbrzymiej wręcz śmiertelności dzieci - 1/4 nie dożywała 1 roku życia, zaś połowa 3 lat (piszę z pamięci więc mogę się tu mylić, ale ogólnie były takie tendencje).

Władza w rodzinie rzecz jasna należała do ojca i męża. Jednak jego "władztwo" było ograniczane przez pozycje kobiety, której prawo dawało spore możliwości autonomii - np. podział i niezależność majątku małżonków, prawo do pośredniej opieki ze strony jej krewnych.

Rodzina odgrywała kluczową rolę w społeczeństwie. Była najważniejszą i podstawową formą istnienia człowieka w społeczeństwie. Jednostka bez rodziny stanowiła całkowitą rzadkość (dotyczyło to głównie ludzi chcących się przedostać do stanu szlacheckiego - "Liberum Chamorum"). Ciężar ekonomiczny samotnego życia, mimo że dla szlachty mniejszy był jednak sporym obciążeniem, stąd poszukiwano "drugiej połówki" by razem pomnażać majątek. Warto także pamiętać, że rodzina stanowiła jedyne legalne i akcpetowane miejsce spełniania potrzeb seksualnych, zaś obowiązek przedłużenia rodu traktowano jako świętość - którą przedkładano nawet nad celibat wśród księży, wtedy gdy byli jedynymi dziedzicami rodu.

Również opinia społeczna wyżej ceniła osobę zamężną lub żonatą niż samotnika lub starą pannę. Wejście w związak małżeński dawało możliwość zdobycia nowego majątku (przez posag żony) jak i nowych koligacji i więzów, które mogłby okazać się kluczowe w walce o urzędy czy nawet korzystny wyrok sądu.

Koneksje rodzinne dawały również wiele zysków w podróżach po kraju czy dalszych swatach między członkami rodu. Rozbudowana genealogia, którą każdy szlachcic znał jak własną kieszeń sprawiała, że niemal wszędzie spotykano swoich krewniaków - bliższych lub dalszych. Przed oczami staje tu Zagłoba w rozmowe z Rochem Kowalskim ("Mów mi wuju...!").

Za wychowanie chłopców do 7 roku odpowiadały kobiety (reminiscencja słowiańskich postrzyżyn). Później wychowaniem chłopca zajmowali się mężczyźni. Chłopcy dosyć wcześnie uczęszczali do szkół = wpierw przykościelnych lub przyklasztornych, później lokalnych gimnazjów czy akademii. Za naukę fechtunku czy jazdy konnej odpowiadał ojciec, także dworscy lub przyjaciele domu. Czasem takich nauk pobierano w podróżach za granicą. Nauki sejmikowania uczono się u boku ojca. On to wprowadzał chłopca w to środowisko i on kierował nauką ustroju politycznego RON jak i innych krajów. Nie omijało to również i panien. Ważnym aspektem wychowania była religia nauczana przez kapelana w domu lub odpowiednio w szkole. W podróżach młodego panicza zazwyczaj towarzyszył mu kapłan, kontrolujący jego postępy oraz dbający o formowanie jego sumienia.

Jeśli Cię coś jeszcze interesuje to uszczegółów pytanie.

Odsyłam także do książek "Społeczeństwo polskie od X do XX wieku", Mączaka, Zientary, Ihnatowicza; "Życie polskie w dawnych wiekach", Łozińskiego; "Obyczaje staropolskie", Kuchowicza; "Dworek, kontusz, karabela", Bockenheim oraz "Opis obyczajów..." Kitowicza.

Ten post był edytowany przez indigo: 15/05/2007, 22:18
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 15/05/2007, 22:20 Quote Post

Chyba przesadziles, indigo, ze smiertelnoscia kobiet przy porodzie. Niewatpliwie byla wysoka, ale nie az tak. W czasie I Wojny zolnierze mieli powiedzenie, ze do ataku idzie sie 3 razy. W ataku przecietnie polowa zolnierzy ginela i szanse na przezycie 3 statystycznie mialo sie znikome.

Gdyby rzeczywiscie kobieta umierala przy co drugim porodzie, to bardzo nieliczne rodziny doczekiwalyby sie wiecej niz dwoje potomkow. Tymczasem bylo zazwyczaj odwrotnie - rodzilo sie wiele dzieci, ale malo ktore dozywalo wieku doroslego. Taka Marysienka w ciagu swego urozmaiconego zywota miala bodajze osiemnascie porodow. Pisze tez tutaj z pamieci, ale bylo to cos kolo tej liczby.

Dodajmy, ze smiertelnosc przy porodach udalo sie zmniejszyc w 18 wieku na skutej upowszechnienia szczypiec porodowych oraz wiekszej higieny. Najwiekszy odsetek zgonow wystepuje dzisiaj w Afryce subsaharyjskiej - okolo 5%.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 15/05/2007, 22:29 Quote Post

To czerpałem z Grzybowskiego "Historia Polski i Litwy 1506-1648" str. 408. Jak pisze Grzybowski wynikało to zapewne z tego, że nie znano gorączki połogowej, jak i wydawano za mąż nawet 12-letnie dziewczęta.
Ponadto do tej statystki zalicza się zapewne chłopki, które z oczywistych względów miały gorsze warunki higieniczne.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 15/05/2007, 22:42 Quote Post

Niewatpliwie wydawano za maz juz 12 letnie dziewczynki, ale u chlopow wydawano je zazwyczaj za rownie mlodych chlopcow.

Nie kwestionuje wysokiej smiertelnosci kobiet jak i medycznej niewiedzy (choc i tak wydaje mi sie, ze chlopki byly zdrowsze od stosujacych arszenik jako makijazu szlachcianek). Chodzi mi o to, ze te dane sa tak wysokie, ze az nierealne. Przecza im nie tylko anegdotyczne przyklady wielodzietnych rodzin. Przecza im powszechnie uznane dane na temat populacji RON. Zakladajac, ze kobieta umierala srednio po wydaniu na swiat dwojga dzieci, z ktorych statystycznie jedno umieralo przed dorosloscia, mielibysmy demograficzna katastrofe i stale zmniejszanie sie liczby ludnosci. Tymczasem populacja RON nie tylko nie chciala spadac, ona wrecz rosla. Oczywiscie poza okresem Potopu.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 16/05/2007, 8:23 Quote Post

Poprawka z mojej strony -

śmiercią kończył się co drugi poród kobiety, która rodziła po raz pierwszy.

Stąd zapewne organizm, który przetrwał pierwszy poród, (do dzisiejszych czasów jest on często niezwykle wyczerpujący dla tak matki jak i dziecka) potrafił dać radę sobie z następnymi. Co nie zabija to wzmacnia, chciałoby się rzec.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 16/05/2007, 10:16 Quote Post

Starzy kawalerowie w tamtych czasach stanowili rzadkość, z pamięci przypomina mi się tylko dwóch hetman Wielki Litewski Pac, któremu podobno ukochaną odbił Jan Sobieski stąd może późniejsza niechęć tak do Jana jak i do planów matrymonialnych. Drugim jest hetman polny koronny Stanisław Chomęntowski. Ciekawa jest kwestia homoseksualizmu w tamtych czasach co róż w przeróżnych pamfletach np. ma króla Zygmunta III pojawia się zarzut sodomii. Widać stąd że posądzenie kogoś o sodomie było wtenczas jedną z większych obraz. W przywołanej już tym poście książce ,, Dworek kontusz, karabela znajduje się wzmianka iż książąt Ostrogskich posądzano o skłonności ku młodym chłopcom. Podobne oskarżenia kierowano w następnym stuleciu pod kierunkiem Kazimierza Poniatowskiego, a obiło mi się o uszy że i Stanisława.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 16/05/2007, 12:52 Quote Post

Indigo, w dalszym ciagu uwazam te dane za wyssane z palca.

Lundosc RON wzrastala i to raczej szybko. W momencie podpisania Unii w Lublinie, nowopowstale panstwo liczylo 8 milionow mieszkancow. Za Stanislawa Augusta w znacznie mniejszym panstwie zylo nas okolo 14 milionow. Po drodze byly dwie katastrofy demograficzne w postaci Potopu, oraz Wojny Polnocnej, kilka sporych epidemii oraz sasiedztwo Tatarow, ktorzy uprowadzili z naszego terytorium wedlug niektorych szacunkow byc moze nawet 2 miliony ludzi. Wsrod strat terytorialnych mamy m.in. gesto zaludnione Inflanty oraz mniej ludne ale intensywnie kolonizowane Zadnieprze. Tymczasem nasz przyrost naturalny nie tylko pozwolil na zregenerowanie strat, ale tez wyjscie na prosta na ponad polowe stanu wyjsciowego. To bylo samo w sobie niezlym jak na owe czasy wyczynem takze i bez naszych katastrof demograficznych. Francja nic takiego nie przechodzila, a jej ludnosc wzrosla w analogicznym okresie z 16 to 22 milionow.

W owych czasach dla zapewnienia zstepowania pokolen (a nie przyrostu) przecietna rodzina musiala odchowac do wieku doroslego okolo trzech dzieci (biorac pod uwage niepewnosc czasow, zarazy, oraz duza ilosc duchowienstwa zakonnego). Znaczy to iz przy smiertelnosci dzieci siegajacej polowy przecietna kobieta rodzila szescioro dzieci. Zakladajac wskazana przez Ciebie smiertelnosc przy porodach, kazda kobieta ktora przezyla pierwszy porod musialaby urodzic jedenascioro dzieci by zastapic ta ktora przy pierwszym porodzie zmarla. To przeciez absurd. I to wszystko jeszcze bez dodatkowych dzieci na odrabianie strat i przyrost naturalny.

Poza tym, gdyby smiertelnosc przy porodach byla tak nieslychanie wysoka, kobiety unikalyby rodzenia. Owczesni ludzie moze i nie znali sie na medycynie, ale kompletnymi idiotami nie byli. Mloda kobieta widzac umierajace przy porodach masowo kolezanki na pewno nie chcialaby podzielic ich losu. Nawet biorac pod uwage, jak lekce sobie wazono jej zdanie, miala pewne srodki dzialania. Mielibysmy wiec masowe ucieczki kobiet do klasztorow albo pokatne spedzanie plodow u zielarek.

Jak juz pisalem, obecnie najwyzsza smiertelnosc przy porodach -okolo 5%- wystepuje w Afryce, gdzie kobiety dalej w wiekszosci nie rodza w szpitalach tylko w fatalnych warunkach w chatach pod okiem znachorow. Jestem sklonny dla polskich chlopek rodzacych pierwszy raz ta liczbe najwyzej podwoic. Czyli smiertelnosc 10% przy pierwszym porodze MAX.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 16/05/2007, 22:18 Quote Post

QUOTE
Zakladajac wskazana przez Ciebie smiertelnosc przy porodach, kazda kobieta ktora przezyla pierwszy porod musialaby urodzic jedenascioro dzieci by zastapic ta ktora przy pierwszym porodzie zmarla. To przeciez absurd. I to wszystko jeszcze bez dodatkowych dzieci na odrabianie strat i przyrost naturalny.


To nie jest żaden absurd. Dzietność była wówczas ogromna. Zwłaszcza wśród rodzin chłopskich, które były dźwignią wzrostu demograficznego, można zaobserwować narodziny kolejnych dzieci niemal z każdym rokiem. Wynikało, to właśnie ze świadomości sporej śmiertelności (im więcej dzieci się urodzi tym więcej przeżyje), oraz z konieczności zapewnienia sobie taniej siły roboczej.
Ponadto dodaje się jeszcze jeden motyw - zmarłe dzieci miały w opinii gminu, jak podaje Bystroń, wypraszać łaski u Boga dla rodziców i rodzeństwa. Było te niezwykle naiwne i potępiane przez wszystkich, jednak u samych chłopów śmierć dziecka nie powodowała jakiegoś ogromnego żalu. Zmarło jedno - zaraz będzie nowe.

Poza tym jak pisałem wcześniej - jeśli kobieta urodziła raz, jej organizm przyzwyczajał się do tego i mógł lepiej przechodzić takie "wyzwania". Chłopki, mimo że zyjące w gorszych warunkach higienicznych, miały mocniejsze i odporniejsze organizmy (zapewne właśnie ze względu na trudniejsze warunki) dlatego mogły rodzić więcej dzieci z mniejszym ryzykiem swojej śmierci.

Nie zapominaj także o dość częstych wówczas urodzinach bliźniaków. Ponadto zakładając trafność twych obliczeń kobieta statystycznie mogła rodzić 11 dzieci. Przy wieku zamążpójścia 20 lat miała średnio 20 lat na ich urodzenie. W rodzinach chłopskich osiągano to bez problemu.
Jednak Twoje obliczenia należy skorygować tak, że statystyczna rodzina powinna wydawać 11 dzieci. Co przy częstych zmianach żoń jest całkowicie możliwe. Popełniasz błąd każąc jednej kobiecie rodzić dzieci w rodzinie. A przecież mogą to czynić inne, przyszłe żony. Nawet 3 czy 4 rodziców (ten sam mąż oraz 2 lub 3 występujące po sobie żony) daje niezły przyrost naturalny przy sporej - załózmy 11 - ilości dzieci. Później te dzieci powtarzają powyższy schemat swoich rodziców i mamy dalszy wzrost.

Oczywiście należy pamiętać o dzieciach, które później ginęły czy umierały. Paweł z Aleppo zwiedzając Ukrainę zwraca na niesamowitą ilość dzieci - a były to przecież czasy permanentynch pacyfikacji Ukrainy. Widać natura sama zna metody powrotu do regulacji liczby ludności.

Nawet wśród szlachty miały miejsce podobne sytuacje - protoplasta Tyzenhauzów (Tiesenahaus) wspominając w swoim pamiętniku dzieci zabite lub zaginione podczas wojen z Iwanem Groźnym pociesza się pokażną gromadką tych, które przeżyły.

QUOTE
Poza tym, gdyby smiertelnosc przy porodach byla tak nieslychanie wysoka, kobiety unikalyby rodzenia. Owczesni ludzie moze i nie znali sie na medycynie, ale kompletnymi idiotami nie byli. Mloda kobieta widzac umierajace przy porodach masowo kolezanki na pewno nie chcialaby podzielic ich losu. Nawet biorac pod uwage, jak lekce sobie wazono jej zdanie, miala pewne srodki dzialania. Mielibysmy wiec masowe ucieczki kobiet do klasztorow albo pokatne spedzanie plodow u zielarek.


Dokładnie tak było jak piszesz. Kobiety znając ciężar macierzyństwa (jak też dość trudnego małżeństwa) uciekały do zakonu czemu rodzice nie mogli przeszkodzić. W innym wypadku gdy zamążpójście miało miejsce lub ciążą była nieślubna stosowano sztuczne poronienia albo stosowano zioła. Ponadto istniała jeszcze możliwość zabicia dziecka przy urodzeniu - co nie ratowało matki jednak dawało większą "towarzyską" swobodę. Po szczegóły odsyłam do Bystronia "Dzieje obyczajów...".

Owe ucieczki oraz stosowanie ziół ograniczał fakt, że dziewczynkon od dzieciństwa wpajano przeznaczenie do roli żon i matek, tak więc ciężko było się uwolnić się od wdrukowanej roli skoro pani matka i pan ojciec tak każą, a małżonek domaga się potomka.

A tu ciekawy artykuł - co prawda dotyczy średniowiecza, ale jego wnioski spokojnie można rozszerzyć na interesujące nas czasy - http://www.albumpolski.pl/index.php?act=view&ktg=46&idt=337

Ten post był edytowany przez indigo: 16/05/2007, 22:27
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
jabol
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 327
Nr użytkownika: 7.734

 
 
post 21/05/2007, 12:02 Quote Post

Dzietność była ogromna bo i umieralność dzieci była niesłychanie wysoka.
Dane przedstawione poniżej nie dotyczą bezpośrednio RON-u lecz czasów nieco późniejszych ale w dokładny sposób obrazują jakość życia ludzi sprzed rewolucji przemysłowej i medycznej.
Wg. urzędowych danych statystycznych we Lwowie w latach 1857-72 na 100 urodzonych dzieci w ciągu 1-go roku życia umierało 28%, a w przeciągu następnych 5 lat dalszych 45%.
W Krakowie w 1859-67 do 5 r.ż. umierało 45%; w Warszawie w 1874r. śmiertelność niemowląt wynosiła 32% a dzieci do 5 r.ż. aż 52%.
Na wsi ok. poł. XIXw wymierało nie ukończywszy 10 r.ż aż 90% dzieci z najbiedniejszych warstw chłopów.
Siłą rzeczy ludzie którzy osiągali dojrzałość byli starannie wyslekcjonowani biologicznie, stąd i możliwa wysoka odporność na życiowe trudy.
Tak wysoka śmertelność dzieci wpływała jednak na znaczące statystyczne obniżenie średniej długości życia, która jeszcze w 70 lat po upadku RON-u wynosiła zaledwie 28 lat (we Francji ok 1860r. 42 lata). Było to statystycznie tyle co w średniowieczu i zaledwie o 1/3 lepiej niż w epoce kamiennej!
60 r.ż dożywało średnio 19 % dorosłej ludności. (dane z pracy pt. "Poczatki cywilizacji przemysłowej na ziemiach polskich")
Zdarzały się oczywiście jednostki długowieczne - na stornach Odkrywca.pl było zdjęcie z 1912r. trzech ostanich żyjacych uczestników bitwy pod Borodino, z których najstarszy miał 133 lata!
Pod Wiedniem najstarszy z oficerów, rotmistz chorągwmi husarskiej Wojciech Rubinkowski miał 95 lat i jeszcze walczył w siodle, na warszawskich Powązkach są osoby pochowane pod koniec XVIIIw które na świat przyszły jescze za Augusta Mocnego.

Czy zatem w czasach I Rzeczpospolitej sytuacja przedstawiała się znacząco lepiej?
Rewolucja przemysłowa jaka nastała na naszych ziemiach w latach sześćdziesiątych XIX w. niosła nadzieje (pewien rozwój medycyny, pierwsze szczepienia na ospe, poprawienie warunków bytowych) ale też i nowe zagrożenia.
W XIXw. doszło do wzrostu śmiertelności okołoporodowej związanej z upowszechnianiem się szpitali. Była to tendencja ogólnoeuropejska związana z brakiem umiejetności skojarzenia zapalenia ogólnoustrojowego organizmu z brudem. Duża ilość chorych zgromadzona na małej powierzchni, przy niemal całkowitym braku higieny musiało skutkować masowym zakazeniem na zasadzie reakcji łąńcuchowej.
Jeszcze w poł XIXw. częstym widokiem w renomowanych szpitalach uniwersyteckich był profesor medycyny, ubrany w zaplamiony krwią i ropą fartuch (im bardziej tym lepiej)z wczesniejszej operacji usunięcia gangreny, który na oczach studentów dokonywał badania okołoporodowego bądź przyjęcia porodu nie zawracając sobie głowy elementarnymi z naszego punktu widzenia zasadmi higieny. To wówczas śmiertelność porodowa sięgneła podanych przez Indigo 50%.
Analogicznie sytuacja przedstawiała się w szpitalach polowych które w znaczacy sposób przyczyniły się do wzrostu śmiertelności wśród rannych żołnierzy. Jako pierwsi skojarzyli przyczyny zakażeń rosyjscy chirurdzy wojskowi w trakcie wojny krymskiej.
Trudno rozstrzygnąć kwestie statystycznej umieralności porodowej nie posiadając wiarygodnych ku temu danych. Z pewnoscią jednak porody domowe były dużo bezpieczniejsze od szpitalnych z czasów początków rewolucji przemysłowej. Stąd i przeżywalność porodów była zapewne wyższa.
Ówczesna ludność była jednak przyzwaczajona do wysokiej śmiertelności dzieci co wyrażało się choćby w powiedzeniu "Bóg dał Bóg wziął"czy powszechnym lekceważeniu tego okresu życia.

Z całą pewnością stosunkowo dobrym zdrowiem cieszyły się kobiety z wyższych sfer w XVIII w.
Związane było to z postepujacą emancypacją, lepszym ich wykształceniem, wyższą swiadomością a co za tym idzie lepszą higieną życia która coraz bardziej kontrastowała z degeneracją męskich przedstawicieli kręgów magnackich.
Panowie hołdujący hedonistycznym uciechom, piciu potężnych ilości alkoholu, fatalnej diecie staczali się coraz bardziej doprowadzając się do fizycznej (popularna wśród magnaterii i bogatej szlachty podagra bedąca efektem diety wysokobiałkowej i alkoholizmu) i psychicznej (dewiacje seksualne, podatność na sugestie, umysłowy infantylizm i miałkość) degradacji.
Nic dziwnego, że Ignacy Krasicki o schyłku RON-u mawiał: "mężczyźni rządzą światem, nami rządzą kobiety".

Zresztą w czasach nowożytnych pozycja kobiety była w Polsce (bo nie jestem pewien czy na Litwie) zdecydowanie silniejsza niż w Europie Zachodniej na co niewątpliwie wpływy miały jeszcze tradycje średniowiecza.
Choć rola kobiet w przeciągu XIV i XV wieku została prawnie znacząco ograniczona to w sferze obyczajowej i rodzinnej nastąpił znaczacy postęp.
Nadal panował patrialchalizm jednak w XVII wieku wykształcił się w Rzeczpospolitej całkiem nowy, specyficzny typ kobiety.
W związku z niemal bezustannymi wojnami wiele kobiet zwłaszcza z kręgów średniozamożnej szlachty zaczęło się całkowicie samodzielnie borykać z życiem co wcześniej było zjawiskiem b. rzadkim. Związane było to oczywiscie z częstą nieobecnością męskich przedstawicieli rodziny w domu, wczesnym wdowieństwem.
To wówczas wiele niewiast zaczęło i to z sukcesami samodzielnie gospodarować majątkiem, użerać się z arendażami, ze złymi i chciwymi sasiadami, na Kresach organizować obronę przed Tatarami czy rozbójnikami, wreszcie same zaczęły się procesować, fundować klasztory, najeżdzać sasiadów. Typ ten, niezwykle zresztą barwny, nazwał Kuchowicz "wilczycami kresowymi" a pewnym odbiciem w literaturze była postać Oleńki Billewiczównej z Trylogii fatalnie zresztą zagranej w "Potopie" J. Hoffmana przez Małgorzatę Braunek.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Radosław Sikora
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.948
Nr użytkownika: 1.484

Radoslaw Sikora
Stopień akademicki: dr
 
 
post 16/09/2010, 7:10 Quote Post

QUOTE(jabol @ 21/05/2007, 12:02)
Pod Wiedniem najstarszy z oficerów, rotmistz chorągwmi husarskiej Wojciech Rubinkowski miał 95 lat i jeszcze walczył w siodle,


A skąd te dane, że on był rotmistrzem? Jego syn (Jakub Kazimierz) twierdził, że Wojciech w wiedeńskiej okazyi "zostawał po usarsku pod znakiem Królewica Jmci Konstantego". Co wskazuje, że był towarzyszem a nie rotmistrzem.
Zresztą, właśnie się zastanawiam, czy tam nie ma błędu w druku. Bo sam Jakub Kazimierz pisał o tym, że ojciec miał w tym właśnie czasie 95 lat. Jakub Kazimierz w 1683 r. miał lat 15. Więc albo bardzo późno przyszedł na świat (można podziwiać jurność ojca smile.gif), albo to nie miało być 95 lat ale 59. Może przestawiły się drukarzowi cyfry?
Ale nie ma co spekulować. Kwestię tę może rozstrzygnąć biografia J.K Rubinkowskiego:
http://www.mozaika.edu.pl/ksiazka/Obremski...i,47607201676KS
Czytał ją ktoś może? Jest tam coś o Wojciechu Rubinkowskim?

Aha, jeszcze jedno. Zdaniem Wimmera pod Wiedniem nie było chorągwi husarskiej Konstantego Sobieskiego. W ogóle jej wtedy nie było. Więc jeśli Wojciech służył w chorągwi husarskiej królewicza, to pewnie w rocie Aleksandra Sobieskiego, bo Jan Kazimierz Rubinkowski twierdzi, że jego ojciec "z całą swą Kompanią najpierwsi złamali tureckie szyki". A to zrobiła chorągiew Aleksandra, którą Jan Sobieski osobiście poprowadził do ostatecznej/przełamującej Turków szarży.

Ten post był edytowany przez Radosław Sikora: 16/09/2010, 7:24
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Miuti
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 557
Nr użytkownika: 54.362

Mulier. Ale hic!
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 23/09/2010, 21:34 Quote Post

Parę moich uwag:

Panowie zmieniali po kilka razy żony - panie zmieniały mężów.
Panowie ginęli na wojnie - panie marły przy porodach.
Zwykłe zaziębienie, powierzchowna rana, głupie zatrucie pokarmowe mogło skończyć się zejściem.

Wazowie polscy wymarli, choć Zygmunt III miał straszliwą ilość potomstwa.
Maria Kazimierz też wydała na świat mnóstwo dzieci. Ile przeżyło?

Żyć poza stanem małżeńskim było bardzo trudno.Stąd desperackie niekiedy, śmieszne dla nas niekiedy zabiegi o męża/żonę.

Każde kolejne małżeństwo wzmacniało pozycję kobiety. Prawo małżeńskie dbało o jej zabezpieczenie nawet w sytuacji, kiedy nie wniosła mężowi posagu (zawieniec - pro crinili).

W Polsce nie było wśród szlachty okropnego zwyczaju oddawania dzieci na wychowanie mamkom (Francja).

Znaczna liczba osób była wyłączona z prokreacji. W kręgu religii katolickiej spotykamy ogromną ilość klasztorów - zainteresowanym służę wykazem takowych w Polsce przedrozbiorowej- sporządzonym przeze mnie w oparciu o literaturę. Dopiero po sporządzeniu wykazu doszła do mnie skala zjawiska.
Klasztor był ucieczką - ale nie tylko. Do klasztoru zsyłano, że tak powiem, sporo potomstwa, które w pewien sposób zawadzało. Dziewczyna, wstępująca do klasztoru, wnosiła posag, od którego potem zależała zresztą jej pozycja; posag ten był z reguły niższy niż w sytuacji, kiedy panna szła za mąż. W razie czego mogę służyć przykładami takich posagów. I tu jest pies pogrzebany! Jeżeli jedną córkę umieściło się w klasztorze, druga, siłą faktu, dostawała w posagu więcej. Pomnę, pasierbica pana Paska została wysłana do klasztoru... Oczywiście wiele młodych osób prowadziło "za kratę" autentyczne powołanie.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Miuti
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 557
Nr użytkownika: 54.362

Mulier. Ale hic!
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 1/11/2010, 21:53 Quote Post

Taki ciekawy temat - i nikt nie zabiera głosu?


Ten post był edytowany przez Miuti: 1/11/2010, 21:55
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej