Kamaz, nie traktuj krytyki tekstu jako ataku osobistego. Każdy link jest ile widziany, i nawet jeśli wnioski autora (a dokładniej, w tym przypadku, autorki) uznania we we mnie nie budzą, to warto było przeczytać choćby jako punkt wyjścia do dyskusji.
A stwierdzenia dla mnie co najmniej dyskusyjne niestety widzę - i to w punktach, gdzie zarzuty mam sporo poważniejsze, niż ten odnośnie "wartości odżywczych".
Np.
QUOTE
Many are now saying that hunting was a later development
than gathering, and thus women were the earliest inventors of tools
(Wielu obecnie twierdzi, że łowiectwo rozwinęło się później, niż zbieractwo, a wobec tego kobiety były najwcześniejszymi wynalazcami narzędzi.)
Błąd logiczny. Jeśli przyjmujemy, że zbieractwo było starsze, niż łowiectwo, to nie ma powodu sądzić, że w epoce "przedłowieckiej" owo zbieractwo było tylko domeną kobiet.
No, chyba że uznajemy, że samiec to z definicji truteń...
Powiązanie wynalezienia kalendarza z faktem menstruacji brzmi bardzo logicznie... tylko znów, pytanie, czy czasem nie dopiero dla nas, ze świadomością (i historią) społeczeństwa z dużą grupą regularnie miesiączkujących kobiet.
QUOTE
It has been determined by many scholars that men and women did not live together during these Paleolithic times. There was no ownership of women and no demands on women's sexual exclusivity.
Brzmi interesująco, ale przydałby się choć JEDEN przypis, zamiast nieokreślonego "many scholars". Na razie mi to jakoś ś.p. Michałkiem trąci... (Dla jasności, trafiwszy na stwierdzenia przeciwne, domagałabym się tego samego).
Mogłabym mnożyć takie punkty, ale nie chodzi mi o znęcanie się nad tekstem, tylko wskazanie, czemu osobiście nie mogę go traktować jako czegoś więcej, niż ciekawostki. Napisanej z pewną, ogólną, znajomością tematu, z pozycji ewidentnie ideologicznej, co samo w sobie jeszcze nie musi być złe... ale bywa, gdy przesłanki mają doprowadzić do z góry założonego wniosku.