|
|
"Lata wojen", Peter Englund
|
|
|
|
Czytałem "Lata wojen". Książka całkiem dobra, ale polski tłumacz się wybitnie nie spisał. Trochę przeszkadza równiez stronniczość autora, a polskiemu czytelnikowi może przeszkadzać, że autor tyle wie o kawalerii polskiej co Polak o kawalerii szwedzkiej. Jedno sformułowanie wręcz zasugerowało, mi, że autor w ogóle słabo zna się na realiach walki kawaleryjskiej...
|
|
|
|
|
|
|
|
To prawda, mi też dziwnie się to odbierało- wielki pean ku czci armi szwedzkiej która zawsze zostaje przedstawiona lepiej niż jej przeciwnicy- dla gwałtów i przemocy nieodmiennie jest jakieś uzasadnienie o ile popełnia je właściwa strona. Z drugiej strony wyobrażam sobie że podobnie muszą czuć się Ukraińcy czytając polskie opracowania beletrystyczne nt. powstania Chmielnickiego.
Z pewnością warto przeczytać- choćby po to żeby spojrzeć na niektóre wydarzenia z innego niż nasz własny punkt widzenia.
|
|
|
|
|
|
|
|
To prawda, polskie ksiązki są często równie jednostronne. Może po przeczytaniu ich i "Lat wojen" da radę wyrobić sobie w miarę obiektywną opinię na temat wojen polsko-szwedzkich...
|
|
|
|
|
|
|
|
Styl ciężkostrawny, choć to może wina tłumacza. Na historii wojskowości Englund się specjalinie nie zna, za to fenomenalnie oddał klimat życia codziennego. Sporo ciekawych informacji o funkcjonowaniu (szczególnie gospodarki) państwa szwedzkiego w okresie wojny trzydziestoletniej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Również polityka szwedzka jest oddana dużo głębiej niż ma to miejsce w polskich opracowaniach...
|
|
|
|
|
|
|
|
Odświeżę po latach, bo właśnie sobie kupiłem i czytam. Jeśli chodzi o samą książkę to oczywiście nie jest to historia wojny trzydziestoletniej czy Potopu ani biografia Eryka Dahlberga, a raczej zbiór wzajemnie powiązanych esejów mających wprowadzić czytelnika w klimat tamtego okresu. Co trzeba przyznać autorowi się świetnie udaje. Jeśli zaś chodzi o tłumaczenie to faktycznie jest tu problem i bardzo dobrze, że przy kolejnych pracach wydawnictwo zainwestowało w profesjonalną redakcję. Ja zacząłem przeglądać świeży zakup w autobusie i powiem szczerze, kiedy dowiedziałem się, iż słynny Kowalski był huzarem i uderzył Karola lancą, to się trochę zszokowałem. Ale tłumaczenie nie jest na szczęście aż takie złe, poza wpadkami wymienionymi choćby w recenzji na Histmagu (czyli np. imiona władców i ich nazwiska , np. von Brandenburg) napotkałem jak dotąd (jestem na 200 stronie) np. najeżonych pikami kirasjerów atakujących piechotę (s. 148), kyller Gustawa Adolfa (s. 151), młyny na wzgórzu wiatracznym pod Lutzen (s. 154), holenderskich brabantów (s. 193) czy kolonię holenderską na przylądku Godahopp (s. 197).
|
|
|
|
|
|
|
|
Przeczytane. Wpadki tłumaczeniowe zdarzają się i dalej ale sensu książki nie wypaczają. "Zastrzeliły" mnie jednak dwie rzeczy - wyjaśnienie przez p. Łygasia pochodzenia mitycznych przodków Ukraińców Roksolan oraz informacja co to jest husaria... Natomiast zaciekawiła mnie jedna sprawa, gdzie nie wiem, czy to błąd samego autora czy ponownie tłumacza. Otóż na str. 731 mamy podaną informację, że na skutek kryzysu liczba wyjść okrętów (tu oczywisty błąd tłumaczenia) z portu w Genui spadła z 9 do 3 milionów rocznie. Ok. 25 tys. wyjść dziennie naprawdę robi wrażenie .
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam!
QUOTE(jabol @ 22/12/2005, 12:36) Styl ciężkostrawny, choć to może wina tłumacza. Na historii wojskowości Englund się specjalinie nie zna, za to fenomenalnie oddał klimat życia codziennego. Sporo ciekawych informacji o funkcjonowaniu (szczególnie gospodarki) państwa szwedzkiego w okresie wojny trzydziestoletniej.
Nie przesadzałbym z ciężkostrawnością, czyta się lekko i przyjemnie. Gdyby nie to, co przedmówcy już wymienili, pokusiłbym się o stwierdzenie, że książka jest świetna.
QUOTE(wysoki @ 8/01/2014, 11:58) Odświeżę po latach, bo właśnie sobie kupiłem i czytam. Jeśli chodzi o samą książkę to oczywiście nie jest to historia wojny trzydziestoletniej czy Potopu ani biografia Eryka Dahlberga, a raczej zbiór wzajemnie powiązanych esejów mających wprowadzić czytelnika w klimat tamtego okresu. Co trzeba przyznać autorowi się świetnie udaje. Jeśli zaś chodzi o tłumaczenie to faktycznie jest tu problem i bardzo dobrze, że przy kolejnych pracach wydawnictwo zainwestowało w profesjonalną redakcję. Ja zacząłem przeglądać świeży zakup w autobusie i powiem szczerze, kiedy dowiedziałem się, iż słynny Kowalski był huzarem i uderzył Karola lancą, to się trochę zszokowałem. Ale tłumaczenie nie jest na szczęście aż takie złe, poza wpadkami wymienionymi choćby w recenzji na Histmagu (czyli np. imiona władców i ich nazwiska , np. von Brandenburg) napotkałem jak dotąd (jestem na 200 stronie) np. najeżonych pikami kirasjerów atakujących piechotę (s. 148), kyller Gustawa Adolfa (s. 151), młyny na wzgórzu wiatracznym pod Lutzen (s. 154), holenderskich brabantów (s. 193) czy kolonię holenderską na przylądku Godahopp (s. 197).
Błędy się zdarzają, tłumacz się średnio popisał, ale cóż... .
|
|
|
|
|
|
|
|
Czyta się przyjemnie, wręcz pochłania się książkę. Majstersztykiem jest dla mnie pokazanie realiów codzienności przy okazji opiywania losów E. Dahlberga czy zmagań wojennych. Te również świetnie przedstawione, oczywiście jeśli chodzi o działania, w których brała udział armia szwedzka. Całość spięta swietną ramą kompozycyjną (podróż głównego bohatera w deszczu). Jeżeli mam ukazać minusy to przede wszystkim nieznajomość polskiej sztuki wojennej- nie czepiam się tłumaczenia husarii jako huzarów- chodzi o coś znacznie głębszego. Englund dorabia płaszczyk ideologiczny pt. walka rycerzy z nowoczesną armią. Ten błąd występuje tylko w jednym albo dwóch rozdziałach więc nie zmienia mojej oceny książki, którą uważam za świetną. Polecam i pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Englund pisze ze szwedzkiego punktu widzenia, co niestety widać - książka jest bardzo jednostronna, jak zresztą każda tego autora
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Kadrinazi @ 21/03/2016, 12:46) Englund pisze ze szwedzkiego punktu widzenia, co niestety widać - książka jest bardzo jednostronna, jak zresztą każda tego autora Ale dzięki temu zyskujemy inne spojrzenie, oprócz wspomnianej husarii
|
|
|
|
|
|
|
|
Niestety czasami strzela sobie w stopę, pisząc głupoty jak np. Patrick Gordon będący u niego kalwinem. Niektóre opisy starć są żywcem wyjęte z Pufendorfa, z całym dobrodziejstwem propagandowego inwentarza. Englund to fajny gawędziarz, ale historii raczej się z jego książek nie ma co uczyć
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Englund to fajny gawędziarz Oddałeś istotę rzeczy, gdy go czytałem jakiś czas temu, pochłaniałem kolejne strony, on po prostu ciekawie opowiada, tworzy prawie, że fabułę z historii. Nie wiem jak wygląda sytuacja w innych jego książkach, bo moje chęci jakoś nigdy nie były aż tak duże by zainwestować w "Niezwyciężonego"- zresztą sam tytuł sugeruję pisanie pod tezę o wielkości Karola Gustawa. Trochę go rozumiem bo jak spojrzeć na Szwecję w XVII w. i dzisiaj to można się załamać Pozdrawiam
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|