Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Profil milicjanta w pierwszym dziesięcioleciu PL, Czyli kto wstępował do MO po wojnie
     
tyrq
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 103
Nr użytkownika: 78.898

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 20/12/2012, 14:53 Quote Post

Witam,

Zastanawia mnie pytanie takie, jacy ludzie decydowali się wstąpić do milicji obywatelskiej bezpośrednio po wyzwoleniu z niemieckiej okupacji i w pierwszych latach po wojnie.
Oglądając filmy zrobione po 1989 roku można dojść do wniosku, że byli to dość tępi sadyści. Wszyscy są przedstawiani "na jedno kopyto" - np. w Pułkowniku Kwiatkowskim i innych produkcjach o latach powojennych. Chociaż chciałbym tutaj oddzielić bezpiekę od MO. Natomiast w filmach z PRL milicjanci są przedstawiani na ogół jako twardzi (ale pomocni zwykłym obywatelom) ludzie walczący z reakcją. Dwa zupełne przeciwstawne bieguny.
Więc się zastanawiam czy wtedy ludzie ochoczo wstępowali do MO co mogło być spowodowane
- brakiem pracy po wojnie (może nie wszyscy chcieli pracować jako murarze, lub nie mieli wyuczonych zawodów - młodzi ludzie przez wojnę)
- pewna pensja, awanse, stabilizacja - coś czego każdy chciał po wojnie
- demobilizacja i duża liczba wojskowych przeniesiona do cywila - w końcu znali się na broni, służbie więc naturalnym było przejście do MO
- na ziemiach wschodnich chęć ochrony bliskich przed UPA
Za wszystkimi stwierdzeniami stawiam znak zapytania - bo po prostu nie wiem - jak sądzicie ?
Nasuwa mi się też jeszcze jedno pytanie - czy MO miała wtedy jakieś "jasne" strony swojej działalności ? Wiadomo niechlubna walka z AK to jedno ale czy też wtedy nie zajmowała się zwykłą działalnością typową dla milicji plus zadania takie jak: walka z UPA, walka ze zwykłymi bandami. Na ziemiach odzyskanych było chyba w miarę moralnie zostać milicjantem, bo tam walki z partyzantami nie było (?) za to ochrona opuszczonych dóbr przed szabrownikami, walka z maruderami i znikomą partyzantką niemiecką.
Pytanie czy dobrze rozumuje i co Wy myślicie na ten temat.
(Tak wcześniej czytałem tematy na forum o metodach przesłuchań w komunistycznych mordowniach i to nie jest próba wybielenia komunistów, nie mam poglądów lewicowych)
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 20/12/2012, 15:23 Quote Post

Co za pytanie ? Do MO wstępowali wszyscy, którzy mieli na to chęć (z zastrzeżeniem, że znali i akceptowali "dokonania" ówczesnej władzy). Na podstawie oglądanych fimów raczej trudno wyrobić sobie zdanie o historii smile.gif MO w tym czasie ściśle współpracowało z UB w walce z Antykomunistycznym Podziemiem Zbrojnym (WiN, NSZ).
 
Post #2

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.995
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 20/12/2012, 16:11 Quote Post

QUOTE(tyrq @ 20/12/2012, 14:53)
- brakiem pracy po wojnie (może nie wszyscy chcieli pracować jako murarze, lub nie mieli wyuczonych zawodów - młodzi ludzie przez wojnę)


Relatywnie pewna praca, w której można było nieźle dorobić na boku posiłkując się bronią i autorytetem władzy. Ryzykowna, ale w warunkach świeżo powojennych jednak korzystanie wypadająca na tle tamtej rzeczywistości. Ryzykowanie życiem staniało dzięki okupacji.

Jeszcze zyskowniejszy był szaber, ale obrotny milicjant wcale nie musiał wypadać gorzej, jeśli chodzi o zarobki. Gdzie tu porównanie do murarza...

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 20/12/2012, 16:11
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Szamsziadad
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 334
Nr użytkownika: 14.942

Zawód: Historyk
 
 
post 20/12/2012, 16:38 Quote Post

Paradoksalnie odpowiedź na pytanie zawarte w początkowym poście nie jest taka oczywista. Miałem okazję badać to zagadnienie i doświadczyłem kilku sporych zaskoczeń. Próba badawcza - milicjanci na terenie powiatu w centralnej Wielkopolsce, czas od "wyzwolenia" do końca 1947 roku, dane z akt własnych nieboszczki Milicji.
W 1945 roku, gdy MO zakładano, zapisać się do niej chcieli praktycznie wszyscy! Powód - dawano broń, a w okolicy mnóstwo było niemieckich maruderów, nie brakowało także różnego autoramentu łazików, oderwańców czy czy też dezerterów spod różnych zaiste sztandarów. Były czasy, że każda malutka wioska miała własny posterunek (posteruneczek) z kilkoma lokalnymi milicjantami, którzy służyli za swego rodzaju samoobronę dla miejscowej ludności. W szeregach tamtej milicji nie brakowało eksakowców, byłych wojskowych II RP, ba - trafiali się nawet byli granatowi policjanci. Zapisywali się i czterdziestoletni i nastolatki bez żadnego przeszkolenia. A później były straty, jeśli pojawił się Niemiec...
Po maju 1945 roku rozpoczęły się weryfikacje, ale o ich skuteczności niech świadczy fakt, że w niewielkim mieście (2500 mieszkańców), gdzie w okresie wojny nie było sprawnego podziemia, lokalny posterunek MO częściowo należał do formującej konspiracji poakowskiej, a częściowo wiedział o niej i siedział cicho. Miejscowy komendant osobiście dowodził oddziałem leśnym na terenie gminy! A działacze PPR ginęli, albo dostawali wciry. Milicjant potrafił nawet na wencie w środku miasta odstrzelić awanturującego się krasnoarmiejca, a zwierzchnicy załatwili to tak, ze "sojusznicy" nie dostali strzelającego w swoje ręce.
Jeszcze w 1946 roku władze nie mogły być w 100% pewne zachowania milicjantów. Dopiero tak około przełomu lat 1946 i 1947, po gruntownych czystkach, "szkoleniach ideologicznych" i na skutek "polityki częstych przenosin" (że tak to nazwę) MO stało się spolegliwym wobec władzy ludowej "bijącym ramieniem". A i tacy funkcjonariusze potrafili się skompromitować (np publicznie upić i dać rozbroić).

Ten post był edytowany przez Szamsziadad: 20/12/2012, 16:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Alex Clockwork
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 416
Nr użytkownika: 14.061

Wojtek
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 20/12/2012, 16:43 Quote Post

Podobnie jak wyżej piszacy spotkałem się z różnymi materiałami odnośnie pierwszej fazy formowania MO. Niepamiętam zródła ale natrafiłęm na wspomnienia pewnego "świeżego wrocławianina" który w 45 wstąpił do milicji i opisuje awantury milicjantów z radziecką komendanturą.W krótkimk czasie rzucił służbę i przeklnął całą MO.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 20/12/2012, 17:33 Quote Post

W Polsce Lubelskiej całkiem sporo milicjantów to dawni akowcy, a zwłaszcza bechowcy. Duży "wkład" miało zwłaszcza Zgrupowanie Ośki - zastępca komendanta, komendant szkoły oficerskiej... Długo sobie nie pobyli, już po 1947 zaczęto czyścić szeregi, poleciał sam Ośka za próby obalenia ustroju, jak również sporo jego protegowanych.
Wspomnienie jednego z nich:
QUOTE
(...) pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia dostałem wezwanie do Nałęczowa na zlot byłych żołnierzy BCh. Był to raczej zjazd zorganizowany przez władze nowego tzw. lubelskiego SL, wspólnie z władzami „Wici” w celu zebrania ludzi gotowych do współpracy z organizowanym wówczas Rządem Tymczasowym. Spotkałem tam Ludomira Stasiaka z dawnej grupy „Bacy”. Stasiak, mający urzędowy samochód przewiózł mnie do Lublina i tam na drugi dzień rozmawiałem z wieloma kolegami z BCh, w tym z Janem Jabłońskim „Drzazgą” i prawie wszystkimi dowódcami z grupy „Oski”. Zarówno oni, jak i moi przełożeni z OB., Jabłoński i Gierczak byli już w Milicji. Wyrażali przekonanie, że chociaż nie można polegać na zapewnieniach PKWN, wszyscy partyzanci z BCh powinni wstąpić do milicji, aby uniemożliwić jej opanowanie przez AL. i PPR. Mając broń zawsze będziemy mogli jej użyć w obronie kraju – a nie wiadomo, czy po spotkaniu armii ZSRR i USA nie dojdzie do nowej wojny.
Po dłuższej rozmowie postanowiono, że zostane przekazany do Sandomierza, gdzie była organizowana Wojewódzka Komenda MO pod komendą kpt. Kaczmarka. Rzeczywiście zastałem w Sandomierzu wszystkich swoich kolegów z oddziału „Oski”, a kpt. Kaczmarek mianował mnie z dniem 31 XII 1944 dowódcą kompanii w batalionie operacyjnym.
Dlasze moje losy były jedną wielką klęską. Jan Sońta „Ośka”, uważany przez większość osobistości z BCh za mądrego i odpowiedzialnego został wkrótce przeniesiony do Warszawy na zastepcę Komendanta Głównego MO. Ja będąc wówczas w Zawierciu skontaktowałem się z nim w czasie urlopu i powiedziałem jaka jest sytuacja w terenie: o rządach komend wojennych, UB i PPR, o samowoli tych władz i naszej bezsilności. „Oska” wiedział o tym, że wszystko przebiega inaczej niż przewidywał, więc uznał, że trzeba powoli przygotowywać się do powstania przeciwko istniejącemu reżimowi. Zorganizował spisek, wciągnął mnie do niego i polecił czekać na swój rozkaz. Wkrótce okazało się, że decyzje te były nieodpowiedzialne. Spisek został wykryty, a płk Sońta wraz z otoczeniem aresztowany. Aby uniknąć aresztowania, uciekłem z Milicji i z kraju. Czekały mnie ciężkie koleje losu: przejście przez całą Czechosłowację, aresztowanie na granicy czesko-niemieckiej, więzienie w Kletove, obóz pracy w Janovici n. Uhlavą, uczieczka, przejście przez granice do Niemiec, praca u bauera, powrót do kraju pod nazwiskiem Jan Kasprzyk, ukrywani się, konspiracja, WiN, ujawnienie się po amnestii w 1947, a po kilku latach względnego spokoju, szykany UB aż do 1956 roku.


PS. A ja z kolei spotkałem się z przypadkiem /Siedlce/, kiedy ubecy stanęli zbrojnie w obronie kościoła rabowanego przez krasnoarmiejsców. Nic nie jest takie proste.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Sarim
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 848
Nr użytkownika: 67.804

 
 
post 20/12/2012, 19:14 Quote Post

Chyba nie możliwe jest ustalenie profilu osób, wstępujących do MO bo liczebność tej organizacji to uniemożliwia. MO było takie jak społeczeństwo - obok sadystów, zdrajców, wywłok moralnych znajdowali się ludzie, którzy zmęczeni wojną chcieli normalnie żyć. Dalej były osoby, które wstąpiły do MO w celach szpiegowskich, bądź aktywni leśni. Po '47 zostały już jednak tylko osoby o co najmniej wątpliwym kręgosłupie moralnym. Leśnych, bądź ukrytych przeciwników najeźdźcy wyeliminowano, zaś usprawiedliwianie się tym, że ktoś chciał normalnie żyć traciło na znaczeniu, bo można było spokojnie żyć i nie będąc w MO. Krótko mówiąc - po wojnie to raczej przekrój społeczeństwa, z czasem jednak degenerowany, zaś mniej więcej od 47-48 zostały już tylko albo sprzedajne pachołki, albo sadyści.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
tyrq
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 103
Nr użytkownika: 78.898

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 20/12/2012, 21:39 Quote Post

Dziękuję Panowie, bardzo ciekawe teksty. Sporo się dowiedziałem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Erich
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 463
Nr użytkownika: 67.566

Rafal
Zawód: student
 
 
post 21/12/2012, 18:49 Quote Post

Próba rozpatrywanie "jacy to ludzie wstępowali do MO po wojnie" jest głupia już w samym swym założeniu.
A jacy ludzie dzisiaj wstępują do Policji? Potraficie teraz opracować jakiś "profil psychologiczny" dzisiejszych kandydatów?
Do Milicji Obywatelskiej wstępowali wszyscy którzy chcieli, a zwłaszcza ci którzy zajmowali się tym przed wojną. Praca jak każda inna.To tak jakby rozpatrywać pytanie: "Kto po wojnie podejmował pracę w hucie im Lenina? Odpowiedź: przede wszystkim tępi marksiści chcący budować komunistyczny raj!".
Zapamiętajcie to raz na zawsze: po wojnie każdy łapał się takiej roboty, jaka akurat się napatoczyła.
Samych zaś powodów wstępowania do tzw "mudurówki" jest milion, a najmniej istotnym z nich jest wyznawanie marskizmu-leninizmu. Panowie, który z was nie chciałby chodzić po wsi w mundurze i z bronią u boku? Każda panienka na takie coś leciała, to się młodzieniaszki zapisywały. Ludzi brakowało, a przyjmowali jak leci każdego kto potrafił unieść broń. Największa łamaga nagle awansowała społecznie w oczach płci pięknej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 24/12/2012, 7:41 Quote Post

Polecam ciekawy artykuł Byszuka "Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Sanoku w latach 1944-1954". I tak w Sanoku najpierw powstała Straż Obywatelska kontrolowana przez niepodległe Podziemie. Byli to ochotnicy mający za sobą walkę m.in. w AK. To była podstawa pierwszego składu posterunku MO. Dość szybko nastąpiła wymiana komendanta na członka PPR. Jego zastępcami byli jednak ludzie doświadczeni, byli pracownicy żandarmerii i policji państwowej. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęto likwidować małe posterunki, pozostały tylko w tych miejscowościach, w których mieściły się przed wojną. Następnym komendantem był skoczek spadochronowy, oficer Specjalnego Batalionu Szturmowego WP. To oni przeprowadzili czystkę w sanockim posterunku, zostali zwolnieni milicjanci wywodzący się z Podziemia i byli policjanci. Na przełomie października i listopada 1944 r. w strukturach MO pojawił się aparat polityczno-wychowawczy. Następowały kolejne rotacje kadrowe,część milicjantów wysłano na Ziemie Odzyskane. MO nie cieszyła się dobrą sławą, była pomiatana przez wojsko, bezpiekę, a UPA rozbrajała lub niszczyła posterunki. Z MO walczył też Żubryd. Policjanci i ludzie konspiracji odeszli z MO jako pierwsi, gdyż byli "elementem podejrzanym i niepewnym". Tu też usunięto element "wątpliwy pod względem moralno-etycznym" czyli pijaków, szabrowników, łapówkarzy, chuliganów. Kogo przyjmowano? "Preferowani byli członkowie ORMO, a także robotnicy, robotnicy rolni, chłopi małorolni, a także reemigranci z Francji, Jugosławii i częściowo zza Bugu". Po 1947 r. nastąpiło uprtyjnienie MO. Na naszym terenie non stop dochodziło do starć MO z żołnierzami sowieckimi, dochodziło do użycia broni, a mówiąc wprost strzelaniny w której ginęli milicjanci. Nie lepsi byli niektórzy żołnierze WP. Nie raz walczyli między sobą, przeważnie na zabawach. Doszło też do burdy po zastrzeleniu pijanego oficera ppor. Szpiganowicz przez por. UB Zarębę.Wojsko napadło na posterunek MO. Takich przypadków było sporo. Jaki był profil psychologiczny milicjantów trudno mi powiedzieć. Na pewno byli kiepsko wyszkoleni, część była prawie analfabetami, nie mieli doświadczenia, mało wydajni. Na pewno był to okres niezwykle interesujący dla historyków,działało się, oj działo na naszym terenie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 25/12/2012, 0:20 Quote Post

Różnie bywało z milicją - i zależało to i od terenu , na którym rzecz się działa i od okresu.

W okresie I (1944 - 1945) do milicji wstępowali masowo partyzanci AK,BCh i AL,a zdarzało się, ze i NSZ ( choć żołnierze tej ostatniej formacji znacznie rzadziej niż ci z pozostałych). Oczywiście każda grupa z innego powodu, ale i mieli powody wspólne.
Po pierwsze obsadzenie milicji dawało i władzę i wpływy w terenie, po wtóre służba w milicji chroniła przed poborem do (L)WP ( a do służby wojskowej, mimo tego, co głosiła propaganda PRL, wcale wielu chętnych nie było ). Z tych powodów np. dowództwo AK nakazywało wręcz wstępować swoim żołnierzom do MO. Po trzecie służba taka dawała miraż stabilności i statusu społecznego ( przed wojną funkcjonariusz PP to był ktoś i na dodatek wynagradzany był godziwie). Piszę ,,miraż " , bo tak naprawdę wynagrodzenia w początkowym okresie , o ile w ogóle były to były nieregularne i niskie ( no ale była możliwość dorobienia i na szabrze i na darach np z UNRRA ), a status społeczny tak jak wszystko w państwie komunistów szybko spsiał . Po czwarte , jak słusznie zauważył Erih magnesem była broń i mundur ( o ile był jakiś) i możliwość pokazania się w nim i z nią publicznie , co powodowało, ze dawny bosy pastuch dostawał pierwsze w życiu buty i wydawało mu sie że jest ,,królem życia".

Teren zaś decydował o tym , kto obsadzał milicję, kto miał w terenie silniejsze oddziały ten miał zazwyczaj milicję - i było tak w całym kraju za za wyjątkiem Łodzi i Warszawy gdzie komuniści milicje obsadzili od razu byłymi partyzantami AL oraz ludźmi z polecenia PPR .

Stan taki trwał z grubsza biorąc do mniej więcej wiosny 1945 ( cezurą może być właściwie zakończenie działań wojennych w Europie i na Świecie)- wtedy dla ogółu stało się jasne, że wojnę wygrał Stalin i Sowiety, a w Polsce komuniści zamierzają zostać na dłużej i trzeba z nimi walczyć a nie tkwić w systemie przez nich stworzonym - nastąpiła, po części na skutek rozkazów dowództwa Polski Podziemnej ( określenie bardzo nieprecyzyjne) fala dezercji z milicji , a przyjmowanie do służby stało się już trudniejsze ( zaczęto wymagać rekomendacji PPR). Dalsze czystki nastąpiły w ciągu 1946 a po ujawnieniu 1947 można twierdzić że ,,szeregi MO zostały oczyszczone z elementu reakcyjnego". Ostatecznie w 1949 ( po rozkazie Radkiewicza) milicja została oczyszczona z ,,elementów sanacyjnych, reakcyjnych i drobnomieszczańskich.

Co do poziomu umysłowego funkcjonariuszy , stopnia ich ,,fachowości" i o sprawach którymi się zajmowali napiszę może jutro.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej