|
|
Karanie dzieci w średniowieczu
|
|
|
|
Użytkownik Pajakk: Witam. Jak rodzice karali dzieci? Po prostu bili je? Wymierzali inne kary? posprzątanie czegoś, zamknięcie dziecka na jakiś czas?
Czy jeśli rodzina znęcała się fizycznie nad dzieckiem, takie dziecko mogło liczyć na czyjąś pomoc (i w jaki sposób karali takich rodziców?), czy było bezradne i musiało żyć z ojcem, który je katował, aż dorośnie i wyprowadzi się?
Rzecznika praw dziecka nie było, do psychologa też się nie posłało, dzieci musiały zazwyczaj ciężko pracować od najmłodszych lat, więc "sprzątanie" nie było żadną karą. Kary cielesne były w średniowieczu normą, wobec dzieci również.
edycja w związku z łamaniem regulaminu przez użytkownika pajakk. sz. II
Ten post był edytowany przez szapur II: 17/05/2012, 21:35
|
|
|
|
|
|
|
|
Aż po XIX - XX wiek dzieci były traktowane jak "mali dorośli", ze wszystkimi konsekwencjami w stroju, pracach, traktowaniu itp. Karano je tak jak dorosłych z tych samych "paragrafów".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Po prostu bili je? W średniowieczu panowało przekonanie, że człowiek, który nie jest bity nie jest wychowywany. Tak więc bicie było powszechne i nie wynikało ono z okrucieństwa rodziców tylko paradoksalnie z miłości( jeżeli kocha się dziecko, to należy je bić). Dziecko powinno znosić karę z cierpliwością, wyrozumiałością i pokorą. Dopiero oświecenie przyniosło pewne zmiany, choć nawet Lock pisał, że dzieci należy bić za upór i bunt. Dla teocentrycznego średniowiecza ciało ludzkie było siedzibą nieczystych żądzy, karą dla duszy, wręcz należało je karać, ignorować, umartwiać tak więc zdrowo było raz w tygodzu dostać cięgi w myśl zasady Duch Święty dzieci bić radzi – Różdżka do nieba dzieci prowadzi.
|
|
|
|
|
|
|
|
Może nie jest to już ścisłe średniowiecze, ale do tego problemu odniósł się np. Luter, który z jednej strony pisał, że rodzice mają prawo do kar cielesnych, jako stymulujących w dzieciach szacunek i dyscyplinę. Mimo to zalecał jednak w tej kwestii umiarkowanie, gdyż, jak pisał, zbyt dotkliwe bicie powoduje jedynie strach potomstwa wobec rodziców. Jako przykład podał własne dzieciństwo, kiedy to raz tak mocno dostał od ojca, że potem przez kilka dni go unikał. Jak więc widać może nie było w tamtych czasach żadnych sankcji prawnych, ale wielu ludzi dostrzegało ten problem i przynajmniej próbowało przekonywać innych do zmiany.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zdaje się, że bito też dzieci(czy tylko?) przed pochówkiem, jako kara (?) za ewentualne grzechy z których nie mogły się wyspowiadać.
Nie pamiętam dokładnie, ale mogło to mieć po części związek z podaniami o strzygach.
|
|
|
|
|
|
|
|
Źródeł do tej tematyki odnośnie średniowiecza jest zapewne mniej, lecz sądzę, iż w jakiś sposób uwagi prof. Zbigniewa Kuchowicza zawarte w jego pracach "Miłość staropolska" czy zwłaszcza "Człowiek polskiego baroku" (rozdział "Makabryzm barokowy" i in.) mogą być również adekwatne.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Może nie jest to już ścisłe średniowiecze, ale do tego problemu odniósł się np. Luter, który z jednej strony pisał, że rodzice mają prawo do kar cielesnych, jako stymulujących w dzieciach szacunek i dyscyplinę. Mimo to zalecał jednak w tej kwestii umiarkowanie, gdyż, jak pisał, zbyt dotkliwe bicie powoduje jedynie strach potomstwa wobec rodziców. Jako przykład podał własne dzieciństwo, kiedy to raz tak mocno dostał od ojca, że potem przez kilka dni go unikał. Jak więc widać może nie było w tamtych czasach żadnych sankcji prawnych, ale wielu ludzi dostrzegało ten problem i przynajmniej próbowało przekonywać innych do zmiany. Bo tak naprawdę wszystko sprowadza się do formy. Można dziecko wygrzmocić kijem tak, żeby wyniosło z tego naukę. Można też udzielić słownej reprymendy tak, żeby nabrało tylko lęku i niechęci. Pytanie, po co bić, skoro można załatwić to w inny sposób? To oczywiście refleksja współczesna. W epoce średniowiecza ludzie zapieprzali ciężko od rana do świtu. Jeszcze mój dziadek wspomina, jak to było za czasów jego młodości na wsi. Dziecko pracowało od małego w gospodarstwie razem z kilkorgiem rodzeństwa, rodzice urobieni byli po pachy i nie mieli czasu na rozmowy ani czulości. W związku z tym karanie odbywało się w sposób bardziej dosadny i prosty, najczęściej w formie kar cielesnych. Słynna jest anegdota o pewnym pruskim mieszczaninie z XIX wieku, który zawsze kiedy wracał z pracy dawał dziecku ciastko (niektórzy mówią: feniga) i raz pasem. Dziecko już samo wiedziało, za co jedno, a za co drugie.
Ten post był edytowany przez Ryszard Lwie Serce: 16/05/2012, 23:49
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|