Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Strategia przyspieszonego rozwoju,
     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/06/2019, 8:14 Quote Post



Nie wdając się w szczegóły, bo nie warto, mamy tu klasyczny przypadek pewnego dość pospolitego rodzaju argumentacji, łączącego kilka błędów logicznych z zaperzoną, prymitywną erystyką. Jak to się robi?

(1) Bierze się jakiś fakt. Na przykład: "wybudowano dziesiątki tysięcy kilometrów dróg gminnych". Dla wzmocnienia efektu erystycznego można takich faktów wyliczyć jednym tchem kilka.

(2) Rzeczonego faktu, który jest oczywiście prawdziwy "tak w ogóle", nie rozpatruje się w szczegółach. W szczegółach to by się okazało, że drogi budowano marnie, niezgodnie z zasadami sztuki inżynierskiej, nie dbając o właściwe przygotowanie podłoża, odwodnienie, wyprofilowanie, używając marnej jakości materiałów - z takim skutkiem, że tam, gdzie owe drogi wciąż jeszcze przetrwały, mimo corocznego łatania dziur, jeździ się po nich slalomem. Tak samo jest z każdym innym tego rodzaju "faktem": co do mieszkań w domach z wielkiej płyty, to Polacy nabawili się do nich takiego urazu, że od 30 lat mimo, że polskie firmy na potęgę eksportują elementy prefabrykowane i stawiają domy z prefabrykatów za granicą, to w kraju powstało takich domów raptem kilka - i żaden się nie sprzedał (gwoli ścisłości - okazały się także po prostu droższe w budowie od "tradycyjnych"...). Itd., itp.

(3) Równie starannie unika się jakichkolwiek porównań. Bo mogłoby się nagle okazać, że "obrzydliwi kapitaliści" w czasie, gdy PRL bohatersko zmagał się z problemem podstawowej elektryfikacji (po 30 latach śladu już po tych wysiłkach nie pozostało, bo całość odziedziczonej po PRL sieci elektroenergetycznej nadawała się jedynie do wymiany, co już nastąpiło...), co i raz pogrążając się w mrokach "dziesiątego stopnia zasilania" prześcigali się w wymyślaniu kolejnych gadżetów na prąd (czego PRL nijak nie przewidział, budując sieci niskich napięć pod jedną - dwie żarówki i radio na chałupę z takim skutkiem, że jeszcze 10 lat temu, przed wymianą, jak ktoś u mnie na wsi włączył spawarkę, to wszystkim innym gasło światło, a krowy trzeba było doić na zmiany, gospodarz, po gospodarzu, bo dwóch dojarek naraz - sieć nie była w stanie obsłużyć), kiedy PRL budował, a raczej partaczył owe "drogi gminne", Niemcy, w 1945 roku zruinowane nie gorzej od Polski, dorobiły się sieci autostrad, a dojazdówki do pól mają lepszej jakości niż sławetna "gierkówka". Itd., itp.

(4) Na koniec wreszcie rzeczone powyżej, pozbawione kontekstu "fakty" podaje się jako "zasługę" słusznie minionego systemu tak, jakby:
(4.1) To Gierek z towarzyszami osobiście popylał na tych wszystkich budowach, a nie Polacy którzy, w innych okolicznościach, z lepszą motywacją i przy lepszej organizacji, potrafią robić rzeczy daleko trwalsze i lepsze niż te PRL-owskie buble, czego przez minione 30 lat dowiedli: już nawet na mojej wsi prądu nie wyłączają nawet jak idzie nawałnica (a pobudowało się domów jak mrówków: w każdym klima, w każdym aż niebieski od telewizorów - i patrz pan - jakoś wszystko działa, no cud..!), a jak dojeżdżam do asfaltu, to się najpierw kłaniam, taki gładziutki i równiutki...
(4.2) Bez Gierka i towarzyszy nic takiego - albo lepszego - by nie powstało. Co jest potworną obelgą dla narodu!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Aquarius
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.347
Nr użytkownika: 15.327

A.F.
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 3/06/2019, 8:43 Quote Post

QUOTE(jkobus @ 3/06/2019, 8:14)
a nie Polacy którzy, w innych okolicznościach, z lepszą motywacją i przy lepszej organizacji, potrafią robić rzeczy daleko trwalsze i lepsze niż te PRL-owskie buble,
*



Nie zapominajmy, że ci sami Polacy rozkradali PRL nazywając to zaradnością.

Ten post był edytowany przez Aquarius: 3/06/2019, 12:01
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 7/08/2020, 19:38 Quote Post

Wg danych Najwyższej Izby Kontroli podanych w październiku 1980 roku, w latach 1971-79 zakupiono 447 licencji, z czego czynnych, to jest mających ważną umowę, było wówczas 344. W fazie uruchomienia było wtedy 81 licencji, z tego 54 z opóźnieniem, niekiedy nawet bardzo dużym.

Ten post był edytowany przez Fuser: 7/08/2020, 19:38
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 8/08/2020, 14:26 Quote Post

[Mniej więcej sumaryczny, acz oczywiście skrótowy opis gospodarowania w dekadzie lat 70.]


Rządy Władysława Gomułki zapisały się w pamięci ówczesnego młodego pokolenia, nie pamiętającego już wojny, jako "socjalizm siermiężny". W decembrze 1970 bunty robotnicze uczyniły kontynuowanie takiej polityki niemożliwym.

NOWA EKIPA
Do władzy doszła ekipa Edwarda Gierka. Początkowo ludzie ci dość udatnie kreowali się na otwartych na świat technokratów. Jeszcze w drugiej połowie lat 70. doradca prezydenta USA Zbigniew Brzeziński wyrażał opinię, iż są to ludzie dość dobrze przygotowani do rządzenia krajem a kanclerz Niemiec Helmut Schmidt wręcz wsławił się powiedzeniem, iż on w pełni potrafi sobie wyobrazić Gierka na stanowisku top managera wielkiego koncernu niemieckiego klasy Daimlera-Benza czy Kruppa. Dopiero po latach Marcin Zaręba z Uniwersytetu Warszawskiego mógł się przebić z poglądem, iż w istocie ekipa Gierka była wykształcona gorzej, niż poprzednicy oraz następcy, na dodatek składała się z jednostek miernych, pozbawionych osobowości. Drogi awansu zawodowego zależały głównie od tego, czy ktoś był "nasz" (BMW = bierny, mierny ale wierny). Oczywiście, tzw. n o m e n k l a t u r a była specyficznym wykwitem całego ustroju jaki zapanował w Polsce po II Wojnie Światowej; zawsze to partia decydowała czy ktoś może objąć jakieś stanowisko – im wyższe stanowisko, tym wyższy szczebel władz PZPR decydował. Ponadto, w każdym właściwie miejscu pracy działała POP, podstawowa organizacja partyjna, która na bieżąco oceniała, czy ktoś jest dostatecznie zaangażowany w realizację programu partii. Dla bezpartyjnych stanowiska kierownicze w zasadzie nie były dostępne. Ale można odnieść wrażenie, iż właśnie w dekadzie gierkowskiej rola kompetencji zawodowych, które przecież też powinny były być wymagane – uległa obniżeniu.

DRUGA POLSKA
Na początku swych rządów Gierek nakreślił strategię budowania Drugiej Polski. Wizja ta – inaczej niż za Gomułki – w dużym stopniu uwzględniała aspiracje konsumpcyjne Polaków. Z tym, że folgowanie konsumpcji NIE miało się odbywać kosztem wielkich inwestycji w przemysł ciężki. Jakim cudem zamierzano znaleźć środki na jednoczesne podwyższanie poziomu życia ludności oraz na drogie inwestycje w produkcję środków produkcji? Otóż szczęśliwie dla Gierka na początku lat 70. zachodnie rządy i banki prywatne były bardzo chętne aby udzielać kredytów na prawo i lewo. Zdawało się, iż w świecie zewnętrznym pieniądza jest obfitość; wystarczyć więc miało na wszystko, wystarczyło się schylić. Nasze zapóźnienie technologiczne wobec Zachodu obliczano na 25 lat, zaś wobec najnowocześniejszych gospodarek RWPG – NRD i Czechosłowacji – na 10 lat. Skoro jest zapóźnienie, to należy je w szybkim tempie nadrabiać, należy szykować się do cywilizacyjnego skoku. Jakie to proste, prawda?
Toteż budowanie Drugiej Polski miało się odbywać z rozmachem. Wszystkie mnogie problemy miały być rozwiązywane w tym samym czasie. Przemysł miał z większą uwagą podejść do potrzeb obywateli i zwiększyć produkcję dóbr rynkowych. Co nie wykluczało inwestycji w kopalnie, huty, elektrownie.

ENERGETYKA
Energia dla Drugiej Polski miała się nadal brać głównie z wydobycia węgla kamiennego, naszego "czarnego złota". Gierek był wręcz irracjonalnie dumny z faktu, iż wydobycie węgla na głowę mieszkańca jest w Polsce najwyższe na świecie (w szczytowym roku ponad 5 ton) i odczułby jako cios prestiżowy gdyby ktoś pod tym względem Polskę zdetronizował. Lecz mimo to już w 1971 zapadła decyzja o wybudowaniu w Polsce pierwszej elektrowni nuklearnej. Komisja Planowania szybko zadecydowała o lokalizacji: we wsi Kartoszyno nad Jez. Żarnowieckim. Za pierwszą taką elektrownią miały pójść następne (dla elektrowni Warta znaleziono lokalizację niedaleko Piły). Reaktory miały być konstrukcji sowieckiej, z tym, że fizycznie wykonane w zakładach Škoda Plzeň w Czechosłowacji. Dość szybko władze polikwidowały gospodarstwa rolne we wsi Kartoszyno i . . . na tym właściwie budowa Elektrowni Atomowej Żarnowiec przez ekipę Gierka się zakończyła. Następny zryw inwestycyjny na tym placu budowy zaczął się w roku 1984, ale to już zupełnie inna historia.

TRANSPORT
Gierek miał wizję kolei szybkich niczym w obdarzanej przezeń mocnym sentymentem Francji. Na początek powstał projekt CMK, Centralnej Magistrali Kolejowej, łączącej Górny Śląsk ze stolicą (w dalszych etapach zakładano przedłużenie magistrali nad Bałtyk). No i zbudowano kosztowny szlak kolejowy. Z tym, że pociągi nigdy nie jeździły z prędkościami jak we Francji (250 km/h), bo nie pomyślano o nowoczesnym taborze: lokomotywach i wagonach dostosowanych do naprawdę wielkich prędkości. W końcu w r. 1977 puszczono na tory pierwsze składy złożone z taboru starszej generacji. Kursowały dużo wolniej niż te francuskie i dojeżdżały jedynie do Grodziska Maz., ale do oddanego rok wcześniej warszawskiego Dworca Centralnego - już nie. Były to wyłącznie składy towarowe. Pociągi pasażerskie wjechały na CMK po Gierku. Zresztą, przy torach nie zaprojektowano początkowo przystanków, ale za to zdążono wybudować kilka wiaduktów ponad miejscami, gdzie tory miały przebiegać, ale nigdy nie przebiegły; do dziś stoją tam ruiny.

HUTA (z dedykacją dla Alexandra Malinowskiego 3)
W 1972 zapadła decyzja o budowie wielkiej huty stali. Huta "Katowice" pod Dąbrową Górn. z miejsca stała się inwestycją sztandarową i priorytetową. Niemal codziennie Dziennik Telewizyjny donosił o postępach budowy. Pierwsza surówka spłynęła już w r. 1976. Do tego czasy inwestycja kosztowała dziesięć razy (10x) więcej, niż zakładano. Ale tym się nie przejmowano. Państwowy bank absolutnie nie badał czegoś takiego jak "zdolność kredytowa". Wystarczył telefon z Komitetu Wojewódzkiego (nie mówiąc o telefonie z Komitetu Centralnego) i pieniądze musiały się znaleźć. Inna rzecz, że w ówczesnych realiach pieniądze to była rzecz wtórna. Naprawdę to liczyły się przydziały zawsze deficytowych i reglamentowanych mocy przerobowych oraz surowców, materiałów i sprzętu. A jakieś tam kwoty złotych - zawsze się wstawiało ex post do sprawozdań.
Jakieś jądro racjonalności w decyzji o budowie było. Oto kraj się rozwijał naprawdę szybko (do 1977 r. średniorocznie nawet o ponad 10%). Dynamicznie rozwijająca się gospodarka wołała o stal: o pręty stalowe dla budownictwa, o blachę na pralki automatyczne i na Maluchy. Rzecz w tym, że dla planistów Gierka liczyły się mityczne miliony ton stali, bez wchodzenia w szczegóły o jakie konkretnie asortymenty i parametry chodzi. Sztandarowa huta zaczęła wypuszczać coraz więcej stali, ale . . . grubo walcowanej, nie nadającej się do wytwarzania AGD. To co wytwarzała Huta "Katowice" to był najczęściej półprodukt dla innych hut. Ale takie to były czasy: liczyła się ilość. Całkiem poważne pisma w rodzaju tygodnika "Życie Gospodarcze" cieszyły się, iż ilość ton wyrobów ze stali sprzedawanych przez ówczesne huty za granicę przewyższała tony stali importowanej. Decydentom to wystarczało. Tyle, że ta importowana cienka blacha o dużo mniejszym tonażu kosztowała nas o wiele więcej, niż zarabialiśmy na eksporcie naszych "grubych" wyrobów. Że już nie wspomnę kwestii dwóch "obszarów walutowych" (ruble transferowe vs dolary). Ta cienka blacha była najczęściej nie do dostania w Związku Sowieckim, trzeba ją było kupować za twarde dewizy. Ów deficyt w handlu stalą stał się częścią większego zagadnienia: gwałtownie rosnącej importochłonności gospodarki. Świeżo wybudowanym fabrykom permanentnie brakowało surowców lub części z dolarowego importu. Toteż wolumeny produkcji okazywały się mniejsze niż zaplanowano.

LICENCJE
Modernizacja gospodarki w wersji Gierka polegała głównie na zakupie zagranicznych licencji dla przemysłu. W sumie zakupiono ich ok. 450, najczęściej wraz z całymi gotowymi taśmami produkcyjnymi. Najbardziej pamiętane to licencje na:
- pralki automatyczne,
- lodówki,
- magnetofony,
- kineskopy do telewizorów kolorowych,
- francuski autobus Berliet, nienajlepiej przystosowany do polskich dróg i ulic,
- włoski Fiat 126, który stał się marzeniem wszystkich Polaków,
- traktory Massey Ferguson,
- krakersy (sic!).
W ogóle nie liczono się z kosztami. Po pierwsze, partyjni decydenci uznali, że realne obciążenia spłatą kredytu będą z czasem maleć (kłania się pierwszy odcinek serialu "Zmiennicy", w którym Bronisław Pawlik radzi, by nie przejmować się mandatami kredytowymi, albowiem jak już nawet nas namierzą i od spłaty się nie wykręcimy, to taki mandat będzie równowartością ceny pudełka zapałek). Po drugie, wyobrażano sobie naiwnie, że jak już ta produkcja licencyjnych magnetofonów Grundig czy pralek Polar ruszy, to po prostu część skieruje się na eksport i tym właśnie spłaci się kredyt. Ani pierwsze ani drugie założenie się nie sprawdziło. Realne stopy procentowe w pewnym momencie poszły w górę, zaś na Zachodzie nikt nie był zainteresowany produktami Made in Poland, bo tam już dostępne były lepsze. Zresztą jakość tych licencyjnych wyrobów socjalistycznego przemysłu często była tak fatalna, iż nawet bardzo niska cena tego nie rekompensowała. Owszem, rynek krajowy oraz rynki demoludów były wygłodniałe towarów i brałyby chętnie. No ale ze sprzedaży za niewymienialną walutę nie dało się zapłacić nawet za "wsad dewizowy" do tych wyrobów, nie wspominając o spłacie kredytów.
Piętą achillesową tak zmodernizowanego na licencjach przemysłu stała się wspomniana wyżej gwałtownie rosnąca importochłonność; sama produkcja nie mogła się obyć bez części i komponentów dostępnych jedynie za twarde dewizy. Także produkcja statków tak chętnie kupowanych przez ZSRR powodowała ból głowy: Rosjanie płacili w rublach transferowych, lecz domagali się wyposażania jednostek w szereg urządzeń nabywanych za dolary. A tymczasem jedynym liczącym się źródłem wymienialnej waluty pozostawał eksport węgla, miedzi i wódki. Roczny eksport wolnodewizowy w przeliczeniu na głowę mieszkańca w najlepszym roku dekady wyniósł zaledwie 302 dol.

EKSPORT WEWNĘTRZNY
By nieco poprawić ten bilans dewiz, wymyślono "eksport wewnętrzny" (taki oksymoron). To znaczy zaczątki tego fenomenu (tzw. sklepy Banku Pekao SA) pojawiły się za Gomułki, lecz za Gierka przybrał on rozmiary patologiczne. Utworzono PEW Pewex i szybko rozbudowywano sieć jego sklepów. W Pewexach były towary nie do dostania w zwykłych sklepach, często zresztą produkcji krajowej. Płacić za nie można było albo w walucie, której normalny Polak nie zarabiał albo w tzw. bonach towarowych Banku Pekao SA.

MIĘSO
Ekonomiści zakładali, iż jak ludzie dostaną bogatą ofertę dóbr przemysłowych, to przestaną się ustawiać w aż tak długie kolejki po mięso. Albowiem mięso z przetworami pozostawało artykułem strategicznym. Kolejki przed sklepami mięsnymi jakoś nie skracały się, gdyż zarobki nominalne rosły, zaś cen detalicznych nikt nie odważał się podwyższyć - w obawie przed kolejnym społecznym buntem. To w jakiejś tam Bułgarskiej Republice Ludowej z jej pokorną ludnością władza mogła bezkarnie ustalić cenę kilograma najlepszej kiełbasy Łukanki na 12 lewa (przy średniej płacy miesięcznej wynoszącej 200 lewa) i w ten sposób zapewnić równowagę rynkową. W PRL-u - coś absolutnie niewyobrażalnego.

MIESZKALNICTWO
Wielu podkreśla, iż jedno się Gierkowi rzeczywiście udało: budowa mieszkań. Za jego czasów oddano Polakom 2,4 mln lokali mieszkalnych. W rekordowym roku 1978 oddano ich nawet 284 tys. W dużej części bloki mieszkalne brały się ze świeżo otwartych tak zwanych fabryk domów, produkujących elementy z wielkiej płyty. Mieszkania były nieco większe niż za Gomułki i już teraz zawsze z widną kuchnią. By mieć nadzieję na mieszkanie należało zapisać się do spółdzielni mieszkaniowej, wnieść wkład i czekać. Wkład był wysoki w porównaniu ze średnią płacą miesięczną (w przeliczeniu czarnorynkowym sięgającą na przykład 20 dolarów), ale wcale nie tak drogi, jak się porówna do dzisiejszych kredytów hipotecznych.

Tym niemniej sukces mieszkaniowy nie był pełny. W mieszkalnictwie jak soczewce odbijały się wszystkie absurdy gospodarki realnego socjalizmu. Po pierwsze ceny – z sufitu. Wysokość wkładu wnoszonego do spółdzielni, wysoka z punktu widzenia indywidualnego człowieka, i tak miała się nijak do pełnych kosztów budowy mieszkania. Budownictwo mieszkaniowe było dotowane (nie ono jedno; absurd sytuacji polegał na tym, że trudno było znaleźć dział gospodarki nie dotowany – bodaj nawet Jan Pietrzak - który wtedy jeszcze był dowcipnym człowiekiem - zapytywał z estrady: "Państwo dopłaca do tego, państwo dopłaca do owego, państwo dopłaca do tamtego a skąd bierze? . . . nie wiadomo"). Ostatecznie można powiedzieć, że ci, którzy do samego końca się przydziału mieszkania nie doczekali, pośrednio sfinansowali swymi nędznymi zarobkami tych, którzy dostali.
Partia i rząd zatroszczyły się, żeby ceny nie rosły i co wymyśliły? Ano maksymalne wysokości marż. Do poniesionych kosztów budowy przedsiębiorstwu budowlano-montażowemu wolno było dopisać nie więcej jak ustalony odgórnie procent. Co wtedy robiły przedsiębiorstwa? Zaczęły rozdmuchiwać koszty. Potęgowało się marnotrawstwo. Im więcej zużyto cementu, stali i innych materiałów - tym wykonawca lepiej na tym wychodził. Wszyscy przecież pamiętamy cytat z "Misia" St. Barei: "Dostajemy za tego misia, jako konsultanci 20% ogólnej sumy kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten miś tym... no? Koniaczek?"
Kryteria przydziału mieszkań były mocno niejasne, wielu czekało po kilkanaście lat na klucze. Nie wszyscy się w ogóle doczekali, bo kolejki oczekujących wciąż się wydłużały.
Jakość oddawanych mieszkań pogarszała się nieustannie. Zdarzało się, iż szczęśliwcom wręczano klucze do mieszkań, do których wciąż nie doprowadzono prądu czy nawet wody. Brak dróg dojazdowych poprzez pokryte błotem osiedla – to był standard. Budynki z wielkiej płyty bardzo trudno było dogrzać, bowiem o budowaniu energooszczędnym nikomu się nie śniło. Nawiasem mówiąc centralne ogrzewanie (oraz gaz, którym niektórzy czasami się desperacko dogrzewali) też było dotowane.
Dopiero w latach 90. te ogromne gierkowskie blokowiska poprawiono, zwłaszcza pod względem termoizolacji. Na ogół dzisiaj da się w nich mieszkać znośnie . . .

Wizja Drugiej Polski, która miała rosnąć w siłę wraz z mieszkańcami żyjącymi coraz dostatniej – zakończyła się spektakularnym bankructwem.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/hi...propaganda.read

Ten post był edytowany przez petroCPN SA: 8/08/2020, 15:37
 
User is offline  PMMini Profile Post #34

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.634
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 8/08/2020, 22:58 Quote Post

PetroCPN S.A.

Cały post można by podpisać krótko tj brak know - how, ale czy w tej konfiguracji geopolitycznej była możliwość jego pozyskania. Do tego poczyniono wiele wydatków społecznych na służbę zdrowia, co pomijasz. Konkluzją jest problem, który ciągle mamy tj brak technologii i wiedzę o części know - how.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 9/08/2020, 11:29 Quote Post

QUOTE(artie44 @ 8/08/2020, 22:58)
Cały post można by podpisać krótko tj brak know - how, ale czy w tej konfiguracji geopolitycznej była możliwość jego pozyskania.Do tego poczyniono wiele wydatków społecznych na służbę zdrowia, co pomijasz. Konkluzją jest problem, który ciągle mamy tj brak technologii i wiedzę o części know - how.
*


Oczywiście lepiej posiadać dostęp do know-how nie nie posiadać. Ale nawet hojne i darmowe obdarowanie kraju patentami i licencjami (gdyby kiedykolwiek miało miejsce) nie rozwiązałoby wszystkich problemów. W ramach nieefektywnie skonstruowanego systemu całościowego i tak nie byłoby żadnych gwarancji, iż władze państwowe plus biznes wyciągnęłyby z takiego udostępnienia maksimum korzyści.

O tak, w latach 70. społeczeństwo z własnej kieszeni dopłacało do opieki zdrowotnej coraz więcej. Na przykład usługi stomatologiczne dla dorosłych albo okulary na znośnym poziomie - były coraz częściej tylko za opłatą.
No i budowa Szpitala-Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka - także sfinansowana została częściowo ze składek społecznych.

Ten post był edytowany przez petroCPN SA: 9/08/2020, 12:48
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 9/08/2020, 13:19 Quote Post

To wszystko prawda.
Tylko, że Gierek nie mógł przewidzieć wojny Yom Kipur i kryzysu naftowego, ani rewolucji irańskiej i kolejnego kryzysu.
Dodatkowo nie przewidział, że wysoka inflacja w USA skończy się podniesieniem stop procentowych do ponad 20% rocznie.
Nie wiedział też, że produktów nie da się sprzedać w znaczącej ilości na zachodzie.
Podejście Gierka do planu może zilustrować fakt, że chwalił się Gomułce kolejnymi inwestycjami na Śląsku, a gdy ten zapytał, czy były one uwzględniane w planie, usiłował się wywikłać.
Osoba, która usiłuje oszukać plan, nie może mieć dużego zaufania do planu.

Wrócmy więc do oceny ogólnej:
Gierek miał dobre intencje (pierwszy z komunistycznych przywódców, które takie miał)
Gierek był pierwszym przywódcą Polski po 1918, który uruchomił program inwestycyjny na dużą skalę, Była to skala amerykańska, a przecież w USA programy inwestycyjne też kończyły się katastrofą vide 1920-lata.
Za Gierka Polacy zaczęli się mnożyć. Osiedla gierkowskie są do dzisiaj cenione na rynku, przynajmniej lepiej niż gomułkowska ślepa kuchnia.
No i dodatkowo: wyszliśmy na tym ogólnie dobrze. Ludzie po rządach Waćpana Jaruzelskiego, pierwszego szlacheckiego przywódcy PRL, zażądali wprowadzenia najdalej idących reform i tak się stało.
Długi Gierka Zachód nam przecież umorzył.

Wolę epokę gierkowską od sanacyjnej walki z kryzysem.


Ten post był edytowany przez Alexander Malinowski 3: 9/08/2020, 13:21
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 9/08/2020, 14:38 Quote Post

QUOTE(petroCPN SA @ 9/08/2020, 12:29)
O tak, w latach 70. społeczeństwo z własnej kieszeni dopłacało do opieki zdrowotnej coraz więcej.
*


Weź pod uwagę, że ubezpieczeniem zdrowotnym objęto wówczas rolników i ich rodziny, którzy do tej pory płacili za usługi lecznicze z własnej kieszeni.

A "mnożyć" Polacy zaczęli się już za Bieruta.
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 9/08/2020, 17:37 Quote Post

Liczby dzieci narodzonych "za Gierka" to przynajmniej w części echo demograficznego wyżu przełomu lat 40. i 50. Po prostu dzieci wtedy narodzone zaczęły mieć własne potomstwo.
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 9/08/2020, 21:20 Quote Post


Jeśli chodzi o Gierka, to wskaźniki reprodukcji też trochę się podniosły.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #40

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.634
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 10/08/2020, 22:53 Quote Post

PetroCPN S.A
CODE
QUOTE(artie44 @ 8/08/2020, 22:58)
Cały post można by podpisać krótko tj brak know - how, ale czy w tej konfiguracji geopolitycznej była możliwość jego pozyskania.Do tego poczyniono wiele wydatków gospdarczą. W know - społecznych na służbę zdrowia, co pomijasz. Konkluzją jest problem, który ciągle mamy tj brak technologii i wiedzę o części know - how.
*


Oczywiście lepiej posiadać dostęp do know-how nie nie posiadać. Ale nawet hojne i darmowe obdarowanie kraju patentami i licencjami (gdyby kiedykolwiek miało miejsce) nie rozwiązałoby wszystkich problemów. W ramach nieefektywnie skonstruowanego systemu całościowego i tak nie byłoby żadnych gwarancji, iż władze państwowe plus biznes wyciągnęłyby z takiego udostępnienia maksimum korzyści.


Sprowadzasz know - how do technologii, a ta jest odrębną kategorią gospodarczą. Tymczasem w samym "wiem- jak", jak i franchisingu chodzi o wiedzę o procesach, jak i kadrach, które mają te procesy realizować. Dlatego Gierek przepadł i dlatego PRL też przepadł, bo to co dal nam ZSRR na dłuższa metę było nieprzydatne zwłaszcza przy stosowanym systemie rozliczeń w demoludach. Stąd też teza o "błędnej reformie Balcerowicza", bo ona wcale do naszej kultury procesów biznesowych do własnych standardów nie doprowadziła, co najwyżej do "polskich szopów", kosztem skomercjalizowanych sklepów Społem. Tutaj będzie pytanie czy można było to inaczej rozwiązać czy trzeba było cały system zresetować.

Ten post był edytowany przez artie44: 10/08/2020, 22:53
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
orkan
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.562
Nr użytkownika: 58.347

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 5/09/2020, 4:58 Quote Post

Przypominam również o ograniczeniach płynących z Cocomu. Wszystkie najnowsze produkty o podwójnym zastosowaniu były dla nas niedostępne dla licencyjnego wytwarzania. Był nawet przypadek nowoczesnej pralki automatycznej której programator był zbyt nowoczesny dla COCOMu by dać zgodę na eksport licencji dla PRL. Dlatego wywiady KDL robiły deale z ich producentami po za oficjalnym obiegiem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #42

3 Strony < 1 2 3 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej