|
|
Rasizm wsrod ludnosci na terenie zaborow
|
|
|
|
Witam! Pozwolę sobie zacząć od tekstu, który zaproponowałem Rotharowi do fejsbókowych newsów: Amerykanie szczycą się swoją znaczną oświatą i swemi urządzeniami, doskonalszymi niż w wielu krajach Europy, a jednak niebrak u nich zwyczajów, które każdemu prawdziwemu światłemu człowiekowi muszą się wydać dzikimi. Jednym z takich zwyczajów jest walka na pięście. Gdy jeden amerykanin pokłóci się z drugim wnet zakasują rękawy i zaczynają bić się na pięście, a inni przypatrują się tylko temu z zadowoleniem. (...) Gdy bowiem wieść o porażce Dżefrysa (mecz bokserski-przyp. Tromp; pokonany był biały) rozeszła się po całych Stanach Zjednoczonych, motłoch amerykański zaczął napadać na niewinnych murzynów i mścić się na nich, pastwiąc się nad nimi okrutnie. (...) Ale te prawa (prawa polityczne etc-przyp. Tromp) mają jeno na papierze, naprawdę zaś uważani są wciąż jeszcze za coś niższego, jakby podlejszego, i upośledzani są na każdym kroku. Zamiast podać im dłoń bratnią, jako mieszkańcom jednego kraju, którzy ani wiarą, ani mową nie różnią się od białych i pełnią wszystkie obowiązki wobec wspólnej ojczyzny, biali amerykanie stronią od nich jak od zapowietrzonych i mają ich w jak największej pogardzie. Murzynowi w Ameryce nie wolno posyłać dzieci do szkół, w których uczą się dzieci białych, nie wolno wejść do gospody, w której siedzą biali, nie wolno wsiąść do wozu kolejowego, w którym jadą biali. Tymczasem lud murzyński naogół jest pracowity, trzeźwy i zdolny, i wielu czarnych służyć może za przykład białym. A niebrak jest wśró nich ludzi światłych i dużej nauki, którą sobie zdobyli we własnych szkołach. Tych szkół murzyńskich coraz więcej przybywa, bo rozumieją oni potrzebę oświaty. Nie ich to wina, że mają ciemne skóry, i wstyd i hańba amerykanom, że nimi za to gardzą i bliźnich prześladują. H. Pisownia oryginalna, za "Gazeta Świąteczna", numer z 13 kwietnia 1913 roku.
Jak wówczas wyglądał stosunek Polaków i innych mediów na ziemiach polskich do obcych ras, wyznań itp?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Tromp @ 8/07/2012, 14:05) Jak wówczas wyglądał stosunek Polaków i innych mediów na ziemiach polskich do obcych ras, wyznań itp?
Mamy chyba kilka wątków dotyczących stosunków polsko-ukraińskich, polsko-żydowskich, polsko-niemieckich itp. Z tego można dojść do wniosków, jak wyglądało postrzeganie ich przez różne warstwy społeczeństwa polskiego.
Stosunek do egzotycznych w Polsce Murzynów czy Azjatów chyba nie ma w tym kontekście żadnego znaczenia - widziani, wzbudzali głównie powierzchowną ciekawość.
|
|
|
|
|
|
|
|
Baszybuzuku-bądź co bądź Ukraińcy itp byli znani w tej czy innej formie Polakom od setek lat, a Murzyni to jednak trochę inna bajka. Dziwi mnie niezmiernie taka postawa naszej gazety sprzed wieku, ot co. Generalnie nie chodzi mi o Ukraińców czy Niemców, prawosławnych i protestantów, ale o stosunek do czarnych, czerwonych, żółtych ras, do nietypowych wyznań itp.
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 29/12/2015, 16:05
|
|
|
|
|
|
|
|
Ale jaki to miał być stosunek? W Polsce na przełomie XIX i XX wieku Murzyna mogli zobaczyć ci, co z zaborcami (lub bez) jeździli do kolonii, cała reszta miała wyobrażenie Murzynów z opakowań czekoladek i literatury awanturniczo-przygodowej ("Jak Kali ukraść krowa..."). Powielanie stereotypu "Misji Białego Człowieka" w Afryce to raczej standard.
A w popularnej kulturze:
http://www.tytusdezoo.republika.pl/pictand...ksy/froncka.jpg
Podobnie z Azjatami, choć tu jednak punkt odniesienia był - dzika Azja, tatarskie hordy (znów Sienkiewicz), a potem i podbudowywanie tego naukowymi teoriami w stylu Konecznego. Literatura polska miała wtedy wykwity w rodzaju literatury fantastycznej, gdzie w niedalekiej przyszłości Azjaci rządzą światem.
Stąd moje przypomnienie wątków polsko-ukraińskich/żydowskich/niemieckich z II RP, bo to byli na swój sposób "nasi Murzyni/Azjaci" (w sensie różnic etnicznych i kulturowych).
Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 8/07/2012, 18:03
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 8/07/2012, 19:02) Ale jaki to miał być stosunek? W Polsce na przełomie XIX i XX wieku Murzyna mogli zobaczyć ci, co z zaborcami (lub bez) jeździli do kolonii, cała reszta miała wyobrażenie Murzynów z opakowań czekoladek i literatury awanturniczo-przygodowej ("Jak Kali ukraść krowa..."). Powielanie stereotypu "Misji Białego Człowieka" w Afryce to raczej standard. Niezupełnie. Już od końca XVII wieku spotykało się czarnych służących na dworach magnatów, sądzę, że im później, tym mogło być to powszechniejsze, a że arystokracja coraz częściej miała domy w miastach (pałacyki, kamienice etc), zatem w teorii na ulicy w takiej Wawie (gdzie wydawano ww gazetę) dało się spotkać kilku Murzynów, może też sporadycznie innego egzotycznego jegomościa. Dodajmy służbę gości zagranicznych, doniesienia podróżników... A co do Kalego, to on w sumie został przedstawiony w pozytywnym świetle, jako wcale niegłupi i porządny CZŁOWIEK (co też rzeczą ważną!). Z ciekawości, z którego roku to zalinkowane?
CODE Podobnie z Azjatami, choć tu jednak punkt odniesienia był - dzika Azja, tatarskie hordy (znów Sienkiewicz), a potem i podbudowywanie tego naukowymi teoriami w stylu Konecznego. Literatura polska miała wtedy wykwity w rodzaju literatury fantastycznej, gdzie w niedalekiej przyszłości Azjaci rządzą światem. :)
Tak, to prawda. Dodać należy, że była szansa na służbę na rosyjskim Dalekim Wschodzie, ślad u mnie we wsi widać do dziś (pradziad mojego kolegi służył na granicy z Chinami po wojnie z Japonią, do dziś na tą rodzinę mówi się "Kitaj/e"). Jakieś relacje trafić do mediów mogły, niekoniecznie standardowe.
CODE Stąd moje przypomnienie wątków polsko-ukraińskich/żydowskich/niemieckich z II RP, bo to byli na swój sposób "nasi Murzyni/Azjaci" (w sensie różnic etnicznych i kulturowych).
No tak, niemniej byli dalece bardziej swojscy, niż Murzyni i spółka
Ten post był edytowany przez Tromp: 8/07/2012, 18:09
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Tromp @ 8/07/2012, 18:07) Z ciekawości, z którego roku to zalinkowane?
Lata 30-te (na co wskazuje wojna w Abisynii), Bezrobotny Froncek (wychodzący na Śląsku) był jedną z kultowych postaci komediowych komiksów przedwojennych. Po wojnie przez chwilę też wychodził, ale po pierwsze przestał być bezrobotny (no bo jak to, bezrobotny w PRLu?), a potem zupełnie nie pasował ze swoim cwaniactwem do stylu epoki.
Jednak tego typu postrzeganie egzotycznych ludów (trochę jak dzieci - LUDZIE, ale wymagający pokierowania) było wtedy powszechne. Z innych popularnych serii podobną wymowę miał Koziołek Matołek (w przedwojennej, niecenzurowanej wersji) czy nawet już dużo słuszniej zaangażowane, ale nadal noszące znamię "Murzynka Bambo" Tytusy de Zoo.
QUOTE(Tromp @ 8/07/2012, 18:07) No tak, niemniej byli dalece bardziej swojscy, niż Murzyni i spółka
Tak jak dla Południowców w USA swojscy byli Murzyni. Oczywiście u nas było jednak lepiej - różnice kulturowe i majątkowe nie były tak wielkie żeby blokować np. mieszane małżeństwa w obrębie tej samej klasy społecznej (chłopi - rzecz nie do pomyślenia na południu USA).
Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 8/07/2012, 18:28
|
|
|
|
|
|
|
|
W latach 70. XIX wieku w Warszawie znajdowało się ponoć "ludzkie zoo". Jedno z wielu w ówczesnej Europie i nie tylko. Niestety, żadnych szerszych informacji na ten temat w internecie znaleźć nie mogę, poza wymienieniem Warszawy w jednym gronie z innymi miastami, w których takowe "rozrywki" funkcjonowały.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|