Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
63 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Życie codzienne w PRL-u
     
gabciak
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 10
Nr użytkownika: 14.406

Zawód: uczennica LO
 
 
post 18/02/2006, 22:18 Quote Post

Latem 1980 roku całą Polskę ogarnęły strajki. Zapoczątkowane one zostały drobną w istocie sprawą a mianowicie wprowadzoną przez władze podwyżkę cen na niektóre gatunki mięsa. Sprawa ta rozpoczęła łańcuch wydarzeń, które w zasadniczy sposób zmieniły historię.
Reakcja robotników była natychmiastowa. Już 1-go lipca zaczęły się strajki w niektórych zakładach Warszawy, Ursusa , Sanoka, Tczewa, Rzeszowa i innych miast. Władze były przerażone ich zasięgiem. Ograniczyły podwyżki ale nie uczyniły nic, by zmniejszyć napięcie wśród robotników, to też wkrótce wybuchły strajki także w innych miastach.
14-go sierpnia zastrajkowała „Stocznia Gdańska”. Doszło do rozmów między przedstawicielami strajkujących i rządu. W ich wyniku podpisano porozumienie na mocy którego władze zgodziły się na utworzenie Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „ Solidarność”. Jego przewodniczącym został Lech Wałęsa. NSZZ „Solidarność” domagała się nie tylko polepszenia warunków życia ale także przywrócenia podstawowych swobód obywatelskich, przede wszystkim wolności słowa. „Solidarność” rosła liczebnie i umacniała swe struktury regionalne do czego przyczynił się objazd przywódców związku: Lech Wałęsy, Andrzeja Gwiazdy, Mariana Jurczyka i innych osób po Polsce południowej pod koniec października. W tym też miesiącu władze zgodziły się na wydawanie przez związek ogólnopolskiego tygodnika w masowym nakładzie, audycje solidarnościowe w radio i telewizji oraz zwolniły od cła urządzenia poligraficzne otrzymane przez „Solidarność” z zagranicy. Nie rozwiązano jednak palącej kwestii dotyczącej zaopatrzenia sklepów a mianowicie wprowadzenia kartek na mięso.
Jesienią 1980 r. pogorszyła się jeszcze sytuacja gospodarcza kraju co związane było z nieurodzajem, załamaniem produkcji przemysłowej oraz rosnącym napięciem rynkowym.
W połowie stycznia 1981 r. delegacja „Solidarności” z Lechem Wałęsą na czele gościła w Rzymie u Jana Pawła II. Podczas mszy św. Papież powiedział iż w tej niezwykłej chwili „staje mu przed oczami cała Polska, jak gdyby wielki warsztat pracy”. Modlił się, by ta praca „służyła godności człowieka” i „dźwigała cały naród”. Spotkanie to dodało „Solidarności” nowej siły moralnej a budziło wielkie niezadowolenie władz Polski i ZSRR.
Kwiecień 1981 r. przyniósł Polsce stopniowe uspokojenie. Wprowadzono kartki na mięso. Liczba strajków spadła. Rozpoczęły się rozmowy między rządem a „Solidarnością”. Jednak nie doszło do żadnych konkretnych porozumień. Od początku maja z oznaką odprężenia towarzyszyły prowokowane napięcia.
Niepokojącym zjawiskiem były rozgłoszone przez prasę wiadomości o bezczeszczeniu pomników i grobów żołnierzy radzieckich. Sprawców tych czynów nigdy nie udało się znaleźć co wskazywało na prowokację ze strony MSW lub służb radzieckich w Polsce. Groźnym momentem dla Polski stał się zamach na życie papieża Jana Pawła II, którego 13. V. 1981 roku dokonał w Rzymie terrorysta turecki Ali Agca. Zamach ten wstrząsną opinią publiczną w Polsce i na świecie. Dwa tygodnie później społeczeństwo polskie przeżyło drugi wstrząs. 28 V. Zmarł prymas Wyszyński – duchowy przywódca narodu w najtrudniejszych latach komunistycznego bezprawia.
W lipcu 1981 roku dalsze pogorszenie sytuacji rynkowej doprowadziło do ponownego wzrostu napięć i strajków. Głównie były to protesty zdesperowanych kobiet, które ponosiły ciężar stania w kolejkach po żywność, odzież czy środki higieniczne. Brakowało praktycznie wszystkiego, nawet chleba. Pod koniec lipca powtarzały się marsze głodowe. W Łodzi manifestowało ok. 50 tys. kobiet. Szczególnie charakterystyczne było hasło: „ Idziemy do komunizmu – prosimy nie jeść w marszu”. Braki w zaopatrzeniu były wynikiem bałaganu i biurokracji a także gromadzeniem przez władze zapasów na wypadek wprowadzenia stanu wojennego. Wciąż pogarszające się zaopatrzenie w żywność a także rosnące kolejki po benzynę wywoływały coraz gorsze samopoczucie ludzi i ich obawy przed zimą. Byli zmęczeni i zniechęceni bezskutecznymi starciami „Solidarności” z władzami. Dlatego też stworzenie kilkuset wojskowych grup operacyjnych i rozesłanie ich po kraju nie wzbudziło żadnych emocji. Uznawano je dość powszechnie gdyż ludzie myśleli, że uporządkują bałagan i bezprawie w kolejnej administracji. 4 listopada odbyło się spotkanie gen. Jaruzelskiego, prymasa Glempa i Wałęsy jednak jego efekty były właściwie żadne.
Władze przygotowywały się do wprowadzenia stanu wojennego. 24. XI. Gen. Jaruzelski spotkał się z Kulikowem i innymi dowódcami radzieckimi referując im stan przygotowań. Kierownictwo „Solidarności” otrzymało szereg sygnałów o przygotowaniach wojskowych, lecz na ogół traktowało je jako element wojny nerwów.
W niedzielę 13. XII. 1981 roku , rano miliony Polaków dowiedziały się z radiowi-telewizyjnego przemówienia gen. Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego. Wojskowy przewrót rozpoczął się już przed północą, gdy zablokowano połączenia telefoniczne. Wielu działaczy „Solidarności” trafiło do więzień. Zakazano demonstracji i strajków. Rozwiązano „Solidarność” i wprowadzono podsłuch na rozmowy telefoniczne. Obowiązywała godzina policyjna, a ulice miast były patrolowane przez wojsko i milicję. Pod względem prawnym stan wojenny był zamachem stanu. Bez odwoływania się do jakiegokolwiek aktu prawnego ogłosiła swoje istnienie Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego ( WRON) pod przewodnictwem gen. Jaruzelskiego. W przemówieniu powtarzanym przez cały dzień jako jedyny przekaz radia i telewizji, gen. Jaruzelski nakreślił sytuację Polski w najczarniejszych barwach stwierdzając, iż „ ojczyzna znalazła się nad przepaścią”. Akcentował zagrożenie państwa przez rzekome wezwanie do rozprawy z komunistami , chaos, demoralizację i przestępczość. Zapowiedział kontynuację reform. Wzywał do spokoju i podporządkowania się rygorom stanu wojennego, który trwał prawie dwa lata.
Mimo represji część społeczeństwa nie straciła woli oporu. Członkowie „Solidarności” działali w podziemiu, wydawali gazety i książki, a nawet nadawali audycje radiowe. Organizowali demonstracje, które były brutalnie tłumione przez siły porządkowe.
Stan wojenny budził i budzić będzie różne opinie. Z jednej strony istniała groźba interwencji radzieckiej, której być może zapobieżono przez użycie sił polskich. Nie wydaję się jednak by gen. Jaruzelski wykorzystał wszystkie możliwości uniknięcia akcji zbrojnej przeciw swojemu narodowi. Stan wojenny kosztował życie kilkunastu osób, które zginęły z rąk rodaków zrzeszonych w ZOMO i wojsko, lecz ogólną liczbę ofiar, odcięcie telefonów, zablokowanie transportu i bałaganu wywołanego przez komisarzy wojskowych ocenia się na kilkaset osób. Poza ofiarami ceną stanu wojennego było zniszczenie entuzjazmu i gotowości do poświęceń dla dobra kraju. 18 XII 1982 roku Sejm uchwalił ustawę o szczególnej regulacji prawnej w okresie zawieszenia stanu wojennego, zawierającą przepisy dające władzom ogromną swobodę łamania praw obywatelskich. Nadal utrzymywała się ciężka sytuacja gospodarcza.
Wciąż brakowało towarów na rynku a ich ceny rosły. Ówczesne władze polskie podejmowały próby reform, ale były one nieudane. Nasiliły się strajki. Coraz powszechniejsze stawało się przekonanie, że gruntownej przebudowy wymagają wszystkie dziedziny życia . Nawet część członków partii komunistycznej skłaniała się ku zmianom. I tak 27 stycznia w Magdalence podczas kolejnych rozmów przedstawicieli władz komunistycznych i „Solidarności” ustalono zakres tematyki i termin rozpoczęcia obrad „ Okrągłego Stołu”. Rozmowy rozpoczęły się 6. lutego 1989 roku. W wyniku obrad podpisano porozumienie, które zawierało zgodę władz na jawną działalność „Solidarności” oraz przeprowadzenia wyborów do sejmu i senatu dnia 4.VI. 1989 roku. Umowa „Okrągłego Stołu” zapewniała wolne wybory do senatu, natomiast do sejmu w 35%. Pozostałe 65% miejsc poselskich zagwarantowano partii komunistycznej i innym podporządkowanym jej organizacjom.
W wyniku wyborów kandydaci „Solidarności” zdobyli prawie wszystkie miejsca w sejmie i senacie przewidziane umową. Został utworzony nowy rząd na czele z Tadeuszem Mazowieckim. Nowy rząd zabrał się energicznie do przeprowadzenia reform. Przywrócona została demokracja, obywatele uzyskali wolność słowa, czyli możliwość swobodnego wypowiadania poglądów. Polska stała się państwem samodzielnym na arenie międzynarodowej. Skończyło się uzależnienie od Związku Radzieckiego. Wkrótce też jednostki wojsk radzieckich opuściły terytorium Polski.
Nowym zjawiskiem związanym z demokratyzacją życia politycznego pod koniec lat 80-tych był wzrost aktywności mniejszości narodowych. Dotyczyło to mniejszości niemieckiej na Śląsku, białoruskiej na Białostocczyźnie oraz ukraińskiej rozproszonej po całym kraju.
Wraz z przeobrażeniem systemu politycznego nastąpiły przemiany struktury społecznej. Znikła warstwa dużych przedsiębiorstw, która w pewnej części przeistoczyła się w klasę drobnych i średnich zakładów.
Stan zdrowia społeczeństwa uległ w latach 80-tych pogorszeniu. Ze względu na złe warunki sanitarne oraz zanieczyszczenie wody pitnej wzrosła gwałtownie liczba zatruć i zachorowań na choroby układu pokarmowego. Niebezpiecznym zjawiskiem była
„nadumieralność” mężczyzn, związana z niezdrowym trybem życia i pracy oraz nasilające się choroby psychiczne kobiet, wynikające z trudności życia codziennego tzw. „codzienna walka o byt” w kolejkach. Obok występującego już wcześniej alkoholizmu nową plagą stała się narkomania, związana z chęcią ucieczki części młodzieży od beznadziejnego życia codziennego. Pojawiły się także pierwsze zachorowania na AIDS i związane z tym problemy dyskryminacji chorych. Kryzys toczył służbę zdrowia, w której płace nadal pozostawały poniżej średniej krajowej. Mimo pewnego wzrostu udziału ochrony zdrowia w wydatkach budżetowych pod koniec dekady niedobór środków powodował brak podstawowych leków i środków higienicznych. Zły stan zdrowia społeczeństwa i służby zdrowia łagodziła w pewnej mierze pomoc zagraniczna.
W latach `80 zaostrzył się także kryzys systemu szkolnego. Niskie płace powodujące negatywną selekcją kadr nauczycielskich, przeciążenie programów wiedzą encyklopedyczną a nie ćwiczeniem zdolności, nadmierne zagęszczenie uczniów w szkole – wszystko to powodowało, że szkolnictwo wypuszczało wychowanków nie umiejących rozwinąć swych zdolności, nie rozumiejących podstaw współżycia społecznego, znerwicowanych i agresywnych. Sytuacja w szkolnictwie pogorszyła się po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy karnie usunięto ze szkół wielu nauczycieli z powołania, a zastąpiono ich niedouczonymi wykonawcami poleceń władz politycznych. Pewne zmiany na lepsze zapoczątkowało w roku szkolnym 1989/1990 powołanie do życia szkół prywatnych i społecznych, które realizowały nowe programy odpłatnie, ale w sposób racjonalny i nowoczesny. Wiosną 1990 r. istniało już około 30 takich szkół.
W szkolnictwie wyższym sytuacja była bardziej zróżnicowana. Niektóre uczelnie stały na dobrym poziomie, natomiast wyższe szkolnictwo pedagogiczne i ekonomiczne oraz część wydziałów humanistycznych pozostawiała wiele do życzenia.
W latach `80 zmalała również liczba tytułów i nakłady książek oraz czasopism. Dostęp do środków przekazu społecznego był jednym z najważniejszych pól walki władzy i społeczeństwa. Jednak nawet stan wojenny nie zdołał zdławić prasy i wydawnictw podziemnych.
Charakterystyczna cechą stanu wojennego był bojkot telewizji zarówno przez widzów jak i środowisko twórcze. Również prasa podlegająca aparatowi propagandy partyjnej znajdowała coraz mniej nabywców.
Po 1989 r. wzrosła ilość tytułów prasowych, natomiast nakłady zmalały ze względu na ceny.
Literatura lat `80 charakteryzowała się zrywaniem z kanonami „języka literackiego” i kształtowała się pod ogromną presją bieżących wydarzeń politycznych. Niektórzy autorzy podejmowali tę tematykę wprost, przez co musieli publikować w wydawnictwach podziemnych lub za granicą.
W poezji dominowali twórcy starszego pokolenia. Ogromną popularność zdobył Czesław Miłosz, który w 1980 r. otrzymał literacką Nagrodę Nobla.
Lata `80 przyniosły głębokie i dramatyczne przemiany świadomości Polaków. Nadzieje związane z początkiem lat wiązały się z odrodzeniem poczucia wspólnoty społecznej. Stan wojenny zadał tym nadziejom potężny cios. Stopniowo narastało poczucie beznadziejności i zwątpienie w sens postaw obywatelskich. W raz z upadkiem komunizmu przybliżyło się odzyskanie niepodległości, ale jednocześnie upowszechniły się lęki budzące agresję w stosunkach międzynarodowych, masową emigrację, wzrost przestępczości i samobójstw. Dopiero przełom 1989 r. zapoczątkował zmiany na lepsze chociaż następowały one wolniej i trudniej niż się powszechnie spodziewano.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 19/02/2006, 1:30 Quote Post

Drogi uzytkowniku Gabciak: Twoje "wypracowanie" nie ma nic wspolnego z tematem watku ! PRL nie zaczal sie w 1980 roku, tylko w 1945 (albo w 1944 - to dla purystow Historii ...). A opisanie "zycia codziennego w PRL-u" musialoby miec rozmiary pracy magisterskiej a nie dwukartkowego wypracowania.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Piotrek_K
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 37
Nr użytkownika: 13.472

Zawód: student
 
 
post 19/02/2006, 16:17 Quote Post

PRL? Chyba w 1952 razem z Konstytucją PRL-owską. Ale jak kto woli. smile.gif No a co do tematu - masz rację - życie codzienne w tamtym okresie to rozmiary pracy mag, a nie 2 kartki. Pozdr smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Suzi
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 38
Nr użytkownika: 14.604

Suzi
 
 
post 23/02/2006, 0:30 Quote Post

Przypuszczam, że Gabciakowi chodziło o ocene merytoryczną tego tekstu, którego fragmenty precyzyjnie spisał skądinąd wink.gif

Jeśli chodzi o rozmiary smile.gif to o życiu w PRL mozna by pisać na prawdę dużo i przypuszczam, że przekroczyłoby to rozsądne rozmiary pracy magisterskiej.

I tak na marginesie, ale to "wypracowanie" nie opisuje życia codziennego w PRL-u jakby mógł sugerować to temat, nawiązuje do niego, ale nie opisuje, a szkoda.

Pozdrawiam- Suzi
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 24/02/2008, 16:14 Quote Post

Boki można zerwać czytając "Małe vademecum PRL-u z wycinków gazet podziemnych" A i P. Bikontów i W. Cesarskiego Wyd. Agora 1990

To cytaty z gazetek podziemnych różnych zabawnych historyjek - np. jak w I LO w Rabce nauczycielka nakazała wylosować 20 uczniów, którzy mają się zapisać do Socjalistycznego Związku Młodzieży Polskiej.

Praca jest podzielona na działy tematyczne, idealnie nadaje się do tego, o czym piszesz
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
mariusz 70
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.883
Nr użytkownika: 51.390

mariusz kukowski
Stopień akademicki: pisze,czyta
Zawód: wykonywany:pracuje
 
 
post 20/10/2009, 7:39 Quote Post

Jak sie skonczyl tzw.PRL mialem lat 19-cie,a wiec pamietam jego ostatnia dekade z autopsji.Mama pracownik umyslowy,ojciec stoczniowiec z Gdanska.Pochodzenie wiec wpisywano w szkole robotnicze,a miejsce zamieszkania sprawialo ze nie stalo sie na uboczu aktualnej polityki.
Jak wygladalo zycie w przecietnej rodzinie robotniczej,bo za taka nasza uwazam.
Mieszkanie w tzw.bloku 45 metrow kwadratowych w cztery osoby.Zima zimno ,a w sprawie dodatkowych grzejnikow pisalo sie latami do administracji podania.Telefonu nie bylo bo sie nie nalezal,doprawdy trudno mi to logicznie wytlumaczyc dlaczego rokrocznie skladane podania o taki luksus nigdy nie znalazly odzewu.Czesto rowniez wylaczano swiatlo,za to z woda raczej problemow nie bylo.Meble mozna bylo wystac w kolejkach,byly tzw.listy spoleczne i zapisy,potem tylko kilka nocy wystawania pod sklepem i juz sie mialo jakis paskudny wyrob ze sklejki.Telewizor kolorowy byl czemu nie,pojechalismy do innego miasta 300 kilometrow i po znajomosci sie zalatwilo.Wiekszosc zakupow zreszta robilo sie po znajomosci.Np.ciekawsze ksiazki rowniez nabywalismy "spod lady" za uprzejma pomoca znajomej w ksiegarni.
Przydzialy kartkowe to temat ogromny.Jedna tabliczka czekolady chyba na miesiac i jakies landrynki na wage.Czekolada przy tym nie musiala byc wcale czekolada,zazwyczaj byl to tzw.wyrob czekoladopodobny.Z miesem oczywiscie byla katastrofa,a w kolejce po nie stawalo sie w sobotnie poranki,a raczej noce.Szynka i baleron generalnie dwa razy do roku z okazji swiat.To samo dotyczylo takich podstawowych cytrusow jak pomarancze i cytryny.Jadlo sie wiecej roznego rodzaju kopytek,pierogow i plackow ziemniaczanych.Glodni z pewnoscia nie chodzilismy.
Trudno bylo nabyc papier toaletowy,proszek do prania a nawet paste do zebow.Papierosy tez byly na kartki.Na nieszczescie wszystkie wyroby byly fatalnej jakosci o estetyce nie wspominajac.Chodzilo sie do sklepow Peweksu(mozna tam bylo nabywac "normalne" towary za dolary)aby chociaz popatrzec jak wygladaja produkty swiata cywilizowanego.Wszystko to bylo po prostu kolorowe i "inne". sad.gif
Ciekawym obyczajem bylo picie kawy sypanej ze szklanek i tzw.dolewki.Kuriozalny ten proces polegal na dolaniu do pozostalych na dnie kawowych fusow goracej wody i ponownym piciu takiej lury.Dzisiaj wydaje sie to zapewne niepojete,ale starsi formuowicze z pewnoscia te powszechna praktyke pamietaja.

Pozdrawiam.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
komar47
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 440
Nr użytkownika: 55.806

Jan Muszynski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 21/10/2009, 0:18 Quote Post

Panhera, Wczoraj, 01:08
>>Potrzebuję informacji o życiu codziennym w PRL-u, szczególnie o procesie zarabiania/pozyskiwania pieniędzy oraz ich wydawaniu (na co mogli sobie pozwolić ludzie zatrudnieni w poszczególnych zawodach itd), samo życie.<<

Panthero, proszę bardzo: garść informacji z doświadczenia mojego i moich znajomych.
Praca (punkt widzenia absolwenta wyższej uczelni):
generalnie praktycznie nie było bezrobocia. Absolwent miał możliwość zatrudnienia w zasadzie zgodnie z wyuczonym zawodem. Były 3 możliwości załatwienia przez studenta pracy po ukończeniu uczelni: stypendium fundowane (zwykle trzyletnie) przez zakład pracy (z koniecznością odpracowania), umowa przedwstępna zawierana kilka miesięcy przed ukończeniem studiów lub skierowanie do pracy otrzymywane po uzyskaniu dyplomu. Odmowa przyjęcia skierowania groziła nakazem zwrotu połowy kosztów studiów (kilkadziesiąt tysięcy złotych). Rządził tym na każdej uczelni pełnomocnik ds. zatrudnienia absolwentów. Zakłady zgłaszały na uczelnię zapotrzebowanie na specjalistów i z listy zgłoszeń można było wybierać. Ale jeśli ktoś załatwił sobie pracę w zakładzie spoza listy, to pełnomocnik na ogół nie wybrzydzał i dawał skierowanie. Gdy ja kończyłem studia, to w Warszawie było nasycenie absolwentami mojej specjalności i niektórzy moi koledzy przez rok czekali na wolne miejsce pracy. Ale to dlatego, że mieli zameldowanie w Warszawie i nie chcieli opuszczać stolicy. W tym samym czasie mogli bez kłopotów zatrudnić się np na Śląsku, a dyrektor tarnowskich Azotów w licznych wywiadach na całą Polskę ogłaszał, że jest gotów przyjąć każdą liczbę absolwentów. Gdy np w Płocku upychano młodych inżynierów po najniższych (robotniczych) stanowiskach, to w Tarnowie (i w wielu śląskich firmach) tworzono z nich zespoły specjalistów, rozwiązujące problemy techniczne zakładów.

Wynagrodzenie.
Po półrocznym (płatnym) stażu i zdaniu egzaminu stażowego otrzymywało się przydział na stanowisko zgodnie ze strukturą organizacyjną firmy. Pierwsza płaca - to ok. 2000 - 3000 zł, zależnie od możliwości zakładu (wcześniejsze wynagrodzenie stażowe - to 2/3 tej płacy). To było na początku lat siedemdziesiątych, gdy jeszcze nie było galopującej inflacji.

Mieszkanie.
W systemie spółdzielczości mieszkaniowej najłatwiejszą (najtańszą) drogą do uzyskania własnego mieszkania było staranie się o mieszkanie spółdzielcze lokatorskie. W Warszawie czas oczekiwania był 15 - 20 lat, w okolicach podwarszawskich czekało się jeszcze dłużej. Mieszkanie własnościowe (związane ze znacznie wyższym własnym wkładem finansowym) można było uzyskać po kilku latach. Była też możliwość kupna mieszkania, ale dla większości niedostępna ze względu na ograniczone zasoby finansowe.
Poza Warszawą i innymi dużymi miastami sytuacja mieszkaniowa przedstawiała się znacznie lepiej. Duże zakłady wspierały finansowo spółdzielnie mieszkaniowe i dzięki temu mieszkanie można było otrzymać znacznie szybciej. My otrzymaliśmy mieszkanie lokatorskie ze spółdzielni poprzez zakład pół roku po ślubie. To było M-3 (34 metry kw., ze ślepą kuchnią), ale pięć lat później, gdy pojawiło się drugie dziecko, zaczęliśmy starania o większe mieszkanie. Po pół roku odbieram telefon z dyrekcji socjalnej: pani od mieszkań dzwoni do mnie, że mam przydzielone mieszkanie, ale ona bardzo przeprasza, bo to mieszkanie jest na parterze, więc czy nie będziemy mieli do niej pretensji... Zaznaczam, że nie zajmowałem żadnego stanowiska dyrekcyjnego, a poza tym przez cały czas zatrudnienia nigdy nie należałem do partii.

Wypoczynek.
Zakłady miały własne ośrodki wczasowe, dofinansowane z funduszy zakładowych, więc można było tanio spędzić urlop. Chętnych było zwykle więcej niż miejsc, więc wprowadzano ograniczenia przy przydziale wczasów - np co drugi lub co trzeci rok. Korzystającym z obcych ośrodków lub z wypoczynku u rodziny na wsi przysługiwało dofinansowanie ("wczasy pod gruszą").
Urlopy zagraniczne były drogie - np dwutygodniowe wczasy "orbisowskie" w Bułgarii kosztowały ok. 8000 zł. Ale ja wyjeżdżałem do Bułgarii indywidualnie i z namiotem - i miesięczna wędrówka kosztowała mnie jedną miesięczną pensję.

Na razie wystarczy. Może inni coś dorzucą.
Pozdrowienia
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Kolicki
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 40
Nr użytkownika: 58.471

 
 
post 21/10/2009, 18:17 Quote Post

komar47, proszę uważać, za osobistę wynurzenia, czyli nie merytoryczne można dostać upomnienie od Anakina bądź łagodnie mówiąc nie merytoryczną krytykę. No chyba że wspomnienia nie dotyczą( lub są pochlebe?) funkcjonariuszy watykańskich. Co do pryla to gdy wróce do domu to postaram się odszukać sondaż przeprowadziony w mazowieckich szkołach parę lat temu. Wynikało z niego iż w PRLu niemal strzelano do ludzi za picie coli(coca coli? Nie odrózniam tego...) na ulicy. Poważnie! Witamy kolejnej słusznej wersji historii!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
teemem
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 778
Nr użytkownika: 56.334

teemem
Stopień akademicki: mgr inz.
Zawód: konkretny
 
 
post 21/10/2009, 21:14 Quote Post

QUOTE(Panhera @ 20/10/2009, 1:08)
Zwracam się szczególnie w stronę starszych osób, które te czasy pamiętają.
*


Chyba nie ma lepszego sposobu, żeby wyrobić sobie opinię o życiu codziennym w PRL.
Było kilka okresów, dosyć się od siebie różniących:
-Gomułka do 1970 (pamiętam ostanie parę lat) - kolejki umiarkowane, z wyjątkiem tych "za mięsem". Przysłowiowy brak papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałek. Gdzieś w połowie dekady rozeszła się pogłoska o zmienie cen cukru, ludzie zapasy porobili, i cukier potaniał z 12 na 10,50 zł. Tow. Wiesław miał specyficzne poczucie humoru. Piwo w budce bez kolejki.
-Gierek do 1980 mała stabilizacja http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=r&nazwa=213, nieco większy dostęp do dóbr luksusowych typu telewizor. Papier i sznurek j.w. Artykuły codziennego użytku - papierosy, mydło, skarpetki, kiełbasa zwyczajna (tak, tak) prawie bez kolejki. Oczywiście jeżeli były. Prawdopodobieństwo, że dowieźli, oceniam na 30-50%.
Od połowy dekady coca-cola i kartki na cukier. Sklepy "komercyjne", w których były m.in. lepsze wędliny, dużo drożej. Piwo w budce w umiarkowanej kolejce, tak z 10 osób, chyba że akurat nie było, patrz wyżej. Piwo w delikatesach podobnie.
-VIII 80 - XII 81 - euforia wolnościowa - brak wszystkiego.
-1982 do 1989 - w sklepach wyłącznie ocet, koszmar kolejkowy, kartki na żywność, papierosy, alkohol. Wszystko na jakieś dziwne przydziały czy talony, np. meble na "ememkę" czyli dla młodych małżeństw. Również w kolejce.
Reglamentacja nigdy nie dotyczyła chleba czy ziemniaków.
- na przełomie 80/90 - dokładnie nie pamiętam - pojawiają sie nowe sklepy, w których wszystko jest. Ceny wysokie.
Komar opisał w zasadzie okres Gomułka-Gierek, Mariusz po 1980.
Nie mam wiele do dodania, chyba że:
-Nie dość że nie było bezrobocia; był obowiązek pracy. Brak odpowiedniej pieczątki w dowodzie osobistym czynił jego posiadacza z góry podejrzanym.
-Możliwości dorobienia do pensji (coś w rodzaju pańszczyzny) było całkiem sporo. Ja zawsze chałturzyłem po godzinach. Wcześniej, jako uczeń zarabiałem na budowach czy żniwach. Nigdy z głodu, raczej z pragnienia. Najtańsze wino marki wino kosztowało 19 zł (Gomułka), 21 zł (początek Gierka), 23 zł (połowa Gierka - słynne J-23). Jako student w spółdzielniach studenckich. Byli tacy, którzy studiowali wyłącznie z powodu możliwości zarobkowania tamże.
-Brak możliwości kupna mięsa w sklepie załatwiało się kupnem świniaka u rolnika i przechowywaniem go w zamrażarce. Za komuny jadłem mniej mięsa niż teraz, ale nie kojarzę tego z jakimś specjalnym dyskomfortem.
-Zjedzenie czegoś w barze za Gierka nigdy nie było problemem ani finansowym ani kolejkowym. Misek do stołu śrubokrętem nie przykręcano, ale korzystałem z noża do przekrojenia bułeczki przywiązanego sznurkiem do okienka. Piszę, bo po obejrzeniu Misia córka, wówczas studentka, zapytała mnie czy to prawda... Otóż bezpośrednia nie, ale prawie.
-Przynależności do PZPR nikt mi nigdy nie zaproponował.

Panhera, może bardziej sprecyzujesz oczekiwania? Sporo tego jest.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
mariusz 70
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.883
Nr użytkownika: 51.390

mariusz kukowski
Stopień akademicki: pisze,czyta
Zawód: wykonywany:pracuje
 
 
post 22/10/2009, 6:35 Quote Post

Sluszne sprostowanie.Sprecyzuje ze moje wspomnienia dotycza ostatniej dekady PRL-u,czyli mniej wiecej lat 80-tych.
Co do owych "misiowych" lyzek na lancuchach,to oczywiscie lekka przesada,ale pamietam stacjonarne saturatory w warszawskich tunelach gdzie szklanki byly mocowane lancuszkami.Leciala z nich woda sodowa.Za picie coli nie bito,ale mozna bylo od funkcjonariusza ZOMO oberwac za wyglad.Sam w polowie lat 80-tych majac dlugie wlosy i noszac ramoneske doswiadczylem kilkakrotnie takich "interwencji".We wczesnym PRL-u natomiast mozna bylo zaliczyc czape nie za cole ,ale np.za posiadanie dolarow o czym zwolennicy ludowej demokracji zazwyczaj zapominaja.
Byly tez plusy.Pamietam ze bilety do kina byly niezwykle tanie i zdecydowanie bywalo sie tam czesciej.Zreszta nie ma co sie dziwic bo program TV byl ubogi.
Ciekawa tez byla sila nabywcza zlotowki w Europie.Ok.roku 1986 moi rodzice wyjechali na wycieczke do Wloch.Organizowaly to parafie ,spano po klasztorach,jedzono konserwy i pito wode z kranu.Ja to w pelni doceniam bo ludzie cale fundusze przeznaczali na jakies wejsciowki do tego czy innego muzeum.Dwa tygodnie pobytu i jedyny kaprys kulinarny na jaki sobie pozwolili to raz lody w Rzymie i kawa w Wenecji.Niestety miesieczna pensja to bylo zaledwie kilkadziesiat dolarow.
Komar 47 wspomnial ciekawie o przydzialach mieszkaniowych.Moi rodzice czekali ok.6-7 lat,a to byly lata 70-te,gdzie wladza ze zrozumialych wzgledow starala sie dbac o stoczniowcow.Z pewnoscia okres oczekiwania w W-wie mogl trwac do lat 20-stu.Natomiast podejmujac nauke w studium pedagogicznym spotykalem sie z wieloma ofertami mieszkan dla nauczycieli na prowincji,gdzie bylo na nich spore zapotrzebowanie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 22/10/2009, 17:33 Quote Post

Pamiętam ceny: 0,5 litra "żytka" - 120 zł w 1978 (wtedy zacząłem studia wink.gif ), z tym że zaraz potem skoczyło do 140. Zwykła wódka kosztowała o 20 zł. mniej. Puszka orzechów ziemnych solonych - 80 złotych. Piwo "wawelskie" 0,33 litra - 7,50 zł. Chleb duży (ale teki lepszy gatunkowo) - 8 zł.
Natomiast do końca życia będę pamiętał sytuację, gdy w 1981 roku trafiliśmy na piwo po 5 zł za butelkę 0,5 litra, z kaucją za butelkę 7,50!!! Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem co to jest "obrót kapitału" - kupiliśmy do plecaka z 50 piw, zebraliśmy wszystkie naczynia z całego piętra akademika, po czym spieniężyliśmy puste butelki i kupiliśmy za uzyskany kapitał kolejne piwa (niestety, brakło naczyń).
Dodam, że dolar w 1978 stał po 100 zł u "konika", po wspomnianym wyżej wzroście cen alkoholu jego kurs czarnorynkowy wzrósł do 120 zł. W PEWEX-ie najtańsza wódka "Crystal" była po 90 centów! Do końca życia chyba będę to pamiętał biggrin.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
mariusz 70
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.883
Nr użytkownika: 51.390

mariusz kukowski
Stopień akademicki: pisze,czyta
Zawód: wykonywany:pracuje
 
 
post 22/10/2009, 17:46 Quote Post

No to gratuluje fenomenalnej pamieci.Ja cen juz nie pamietam,zreszta w latach 80-tych zaczela sie ta kosmiczna inflacja.Co do piwa to pamietam wycieczki po osiedlach ,aby po 13-tej(od tej godz.sprzedawano napoje wyskokowe)upolowac jakies browary.Czesto niestety sie to nie udawalo.Ile kosztowaly nie pamietam,ale smak jak najbardziej.Zwlaszcza te w malych"granatach",niepasteryzowane i z data waznosci na etykietkach. rolleyes.gif Wodka powszechnie dostepna byla "Wistula",straszne swinstwo,nie wiem z czego to robiono."Zytnia" to byl luksus i pamietam jak na Nowy Rok kupowalismy ja w Peweksie.Acha i klasyk PRL-u w dziedzinie trunkow wykwintnych ,czyli wina siarkowe.Nawet zawartosc siarki podawano na etykietce.Paranoja.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 22/10/2009, 18:28 Quote Post

Chciałbym jeszcze nadmienić, że butelka Wódki Stołowej "strażackiej" (nazwa od czerwonej etykietki) kosztowała 103 złotych i stąd dowcip; Dlaczego Waryński jest smutny? Bo mu 3 złote brakują do flaszki! (Waryński widniał na banknocie 100 zł.)

W czasach kartek wartość pieniędzy została przyćmiona przez dobra reglamentowane. Za alkohol, papierosy, czekoladę (a raczej czekoladopodobne wyroby) można było dostać inne dobra lub usługi. Pamiętam jak mój ojciec zatrzymał beczkowóz do wywozu szamba. Obiecywał podwójna stawkę za wywóz.
-A, na co mi pieniądze?! Zapytał przytomnie kierowca.
-10 paczek "Popularnych"?
-Dobra podaj pan adres.

Tak to się często odbywało.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
teemem
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 778
Nr użytkownika: 56.334

teemem
Stopień akademicki: mgr inz.
Zawód: konkretny
 
 
post 22/10/2009, 18:30 Quote Post

Wspomniane wyżej żytko z kłoskiem do połowy Gierka kosztowało 103 zł, przy czym te 3 to była kaucja za butelkę. Dlaczego Waryński na banknocie taki smutny był? Bo mu trzech złotych zabrakło... Lepsze wino, mszalny riesling, w sklepie z dewocjonaliami (!) trochę ponad 50 zł. Jakoś wtedy podrożał chleb; do dziś pokutuje porzekadło "nie ma lekko, chleb po osiem".
Zarobki w latach 80 zmieniały się tak, że trudno je przytaczać. Na początku dekady kilka tysięcy, pod koniec z pół miliona.
EDIT: Przeczytałem właśnie post Gregskiego. Nie mam pojęcia który z nas ma lepszą pamięć. Ja się nie upieram.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
NELSON
 

kot bojowy
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 922
Nr użytkownika: 20.599

Zawód: EMIGRANT
 
 
post 22/10/2009, 18:33 Quote Post

[quote=gregski,22/10/2009, 19:28]
Chciałbym jeszcze nadmienić, że butelka Wódki Stołowej "strażackiej" (nazwa od czerwonej etykietki) kosztowała 103 złotych i stąd dowcip; Dlaczego Waryński jest smutny? Bo mu 3 złote brakują do flaszki! (Waryński widniał na banknocie 100 zł.)

"Stolowa"kosztowala bodaj 85 zl.Pomyliles z "Zytem" wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

63 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej