|
|
Koniec historii ?, Porazajaco nudna wizja Fukuyamy
|
|
|
|
Globalizacja zahamowana? Wierzyc mi sie nie chce - jakie na to argumenty?
|
|
|
|
|
|
|
|
Paulus! Moglbys strescic? Moj angielski jest naprawde BARDZO slaby. Zreszta to forum, a nie czytelnia - chce troche z Tobia i innymi podyskutowac,. Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
W tym artykule ten pan mówi, że może powtórzyć sie scenariusz z lat 20-tych, czyli załamania się porządku światowego, czyli i I wojny, kryzysu światowego, i II wojny. I podaje stosowne analogie.
Ale sam tytuł "Tonąca globalizacja" i idea przewodnia jest już niewłaściwa. Bo nawet jeśli podobny kryzys, jak wtedy, jest możliwy, to NIE OZNACZA ODRAZU, ŻE SKOŃCZY SIĘ GLOBALIZACJA, tak jak wtedy te kryzysy do upadku globalizaji nie doprowadziły, ale raczej jeszcze ostatecznie ją wzmomcniy. Bo w końcu w jakich czasach żyjemy? W czasach globalizacji. Rozwiniętej zaraz po chwilowym w końcu kryzysie związanym z dwoma wojnami.
Jedyna ciekawa rzecz w tym artykule to (amerykanie zawsze są dobrzy tylko w ekonomii):
"In Europe, there is a monetary union--essentially a deutsche mark zone." i jest to chyba prawda: euro to w sumie marka, i przystępując do tej strefy gospodarczo będziemy kontrolowani przez Niemcy w jakiś sposób. Dlatego i Anglicy i Kaczyński mają opory.
|
|
|
|
|
|
|
|
Moze nie rozumiem pojecia globalizacja, ale mi kojarzy sie ono z ujednoliceniem kultury (nie obyczajow i tradycji!) i stylu zycia na calym swiecie. Sprecyzuje - przypuszczam, ze dobrodziejstwa japonskiego hi-tech'u beda coraz tansze i coraz czesciej spotykane we wszytskich domach swiata (problem z Afryka); ze kolejne odcinki Jamesa Bonda beda elektryzowac coraz szersza (czy moze byc szersza?) widownie na naszej planecie. Ze internet (ktory w obencnej postaci jest zapewne bardzo prymitywny i np za 10 lat bedzie dawal nieporownywalnie wieksze mozliwosci) w jeszcze wiekszym stopniu niz to jest obecnie uscisli wymiane informacji. Nie przeszkodzi to pilkarskim kibiciom z Meksyku wkladac sombrero, a Francuzom wnosic koguty na wszytskie stadiony swiata. Innymi slowy - globalizacja osiagnie pelnie i zatrzyma sie na pewnych narodowych "atawizmach" (mowiac bardzo brzydko), ale nie na skutek kryzysu, lecz po prostu dopelnienia. Bo nie jest ona narzucana z gory - ludzie sami sie globalizuja; dla przyjemnosci i wygody.
|
|
|
|
|
|
|
Agnus_Busola
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 22 |
|
Nr użytkownika: 22.226 |
|
|
|
Agnieszka Osypinska |
|
Stopień akademicki: mgr. przyszly inz. |
|
|
|
|
globalizacja, jest związana nie tylko z przepływem informacji i przejmowaniem zwyczajów jednych kultur przez inne. Są jeszcze iędzynarodowe koncerny, któe działąją na całym świeciem, a jedynym ich celem jest zysk. To jest ta złą strona globalizacji. Słyszałam kiedyś, że w czesie bomardoewań niemiec przez aliantów pod koniec II WŚ omijane były fabryki w których amerykanie mieli swój kapitał. CZy to możliwe, żeby kasa i firmy do tego stopnia miały wpływ na politykę, i nasze życie? Otóż wydaje mi się, że niestety tak.
|
|
|
|
|
|
|
|
Globalizacja to innymi słowy: ujednolicanie. I nie mam sensu chyba wymieniać dziedzin, bo to ujednolicanie dotyczny szystkich aspektów. I oprócz wzrostu dobrobytu (o ile na pewno zawsze będzie wzrastał) to innych plusów nie ma.
"Słyszałam kiedyś, że w czesie bomardoewań niemiec przez aliantów pod koniec II WŚ omijane były fabryki w których amerykanie mieli swój kapitał."
Ale to jeszcze nie tragedia - i tak nie mogli zbombardować wszystkich więc wybierali te, które im bardziej pasowały. Po za tym Amerykanie nie prowadzili w swoim mniemaniu wojny na śmierć. Ale jeśli byliby przyciśnięci do muru i liczyli się z przegraną to zaczeli by bombardować to co było najważniejsze, nie patrząc na nic innego. W końcu byłby to ich żywotny interes wtedy... Ale w 44 tym wiedzieli, że niemcy przegrają więc sobie wybierali cele...
|
|
|
|
|
|
|
|
Z najnowszego dodatku Polityki o historii USA: W książcę "Koniec historii" postawił tezę, że liberalna demokracja zwycięża, nie ma już ideologicznych konkurentów, a ponieważ kraje, w których panuje, nie muszą zdobywać nowych terytoriów, żeby się rozwijać i rozwiązują spory w drodze negocjacji, kończy się epoka ideologii i zbrojnych konfliktów-pozostanie tylko rywalizacja na tle gospodarczym. Geopolitykę zastąpi geoekonomia.
Czyli tu chodzi o to że nie będzie już takich konfliktów zbrojnych między państwami jak zna historia, że ideologiczne konflikty które znamy z historii czyli np. religijne albo komunizm czy faszyzm, już były-i wiemy że to zła droga. 11.IX.2011 nie wiele tu zmienia, bo chyba nikt nie ma wątpliwości że liberalna demokracja jest dobra a Al Kaida to zła, z wyjątkiem chyba samej Al Kaidy. Dziś konflikty rzeczywiście odbywają się głównie na tle ekonomicznym-np. konflikty gazowe z Rosją.
Pytanie czy rzeczywiście się pomylił?
|
|
|
|
|
|
|
|
Ludzkość osiągnęła pewną naturalną granicę, jaką jest obszar naszego globu, teraz podążamy drogą konsolidacji, a nawet pewnego powolnego "kiszenia się" na naszym zamkniętym poletku - silnie kojarzy mi się to z Europą pod koniec XV w. Logicznym następstwem powinno być kolejne "rozszerzenie świata", tym razem w kosmos, ale kiedy stanie się to możliwe pozostaje niewiadomą.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ludzkość osiągnęła pewną naturalną granicę, jaką jest obszar naszego globu Niezupełnie: są jeszcze mało spenetrowane oceany. Do zupełnego zakiszenia się jeszcze daleko.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 21/01/2014, 21:46) Pytanie czy rzeczywiście się pomylił?
No, pewnie. Jedna z większych "mówionych obsuw" w historii. Coś w rodzaju "Przywiozłem wam pokój" Chamberlaina.
Słyszałem, że się z tego wycofywał (jak zwykle w takich wypadkach gadanie; zostałem źle zrozumiany) ale nigdzie na to nie natrafiłem.
Plama została.
Ten post był edytowany przez emigrant: 21/01/2014, 23:28
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak wycofał się, czy tam uznał że pośpieszył, bodajże po 11.IX.
Jeśli jednak, bo samej jego książki nie czytałem, jego myśl jest zawarta w moim cytacie, to... wg. mnie nie pomylił się, bo niby czemu?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 21/01/2014, 23:39) Tak wycofał się, czy tam uznał że pośpieszył, bodajże po 11.IX. Jeśli jednak, bo samej jego książki nie czytałem, jego myśl jest zawarta w moim cytacie, to... wg. mnie nie pomylił się, bo niby czemu? W skrócie Fukuyama formułuje tezę, iż proces historyczny w pewnym sensie zakończył się wraz z upadkiem komunizmu (czyli państw tzw. realnego socjalizmu) i przyjęciem przez większość krajów systemu liberalnej demokracji. Liberalna demokracja oraz rynkowy porządek gospodarczy mają być, wg Fukuyamy, najdoskonalszym z możliwych do urzeczywistnienia systemów politycznych (choć nie idealnym). W przekonaniu Fukuyamy współczesna demokracja liberalna jest zbiorem politycznych instytucji powołanych do obrony uniwersalnych praw, uświęconych zapisem w takich dokumentach, jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka. Można się było łudzić (przynajmniej niektórzy) w okolicach 1989 roku, ale teraz? Po 25 latach? Niby co się działo przez ostatnie 25 lat? Nie historia? A co- niebyt? I czym się różni ten okres od innych, że reszta to historia a po 89 roku- nie? Są konflikty, są wojny, jest egoistyczna walka o wpływy. Silniejsi dyktują warunki słabszym. Różnice oczywiście między ta epoka a innymi są, bo zawsze takie różnice były- każda epoka charakteryzowała się zbiorem specyficznych zachowań, warunków, sposobów załatwiania spraw. I nikt nie twierdził, że historia się skończyła. Czas pokazał, że i teraz się nie kończy. Nawet jego teza, że liberalna demokracja jest najlepszym z ustrojów (jak kiedyś mówiło się o komunizmie) jest przez wielu negowana. Bardziej ma podstawy bytu teoria wahadła niż Fukuyamy.
Ten post był edytowany przez emigrant: 21/01/2014, 23:56
|
|
|
|
|
|
|
|
Dobra to jeszcze raz zacytuje moje, rozbijając na drobne: W książcę "Koniec historii" postawił tezę, że liberalna demokracja zwycięża, nie ma już ideologicznych konkurentów
Są jacyś konkurenci? Kraje typu Arabia Saudyjska to żadna alternatywa i po prostu czekamy na moment kiedy jakaś rewolta rozwali ich królestwo. Kuba, Korea, to relikty komunizmu. Ogólnie trzecie świat jest w plecy z rozwojem więc nas goni. Pozostają jedynie Chiny i Rosja, czyli w pierwszym przypadku dyktatura, w drugim pseudemokracja->oba przypadki historia przerabiała i zawsze kończyło się to demokracją liberalną, ale przyznaję że jak szukać dziury w całym to właśnie tu. Al Kaida która postawiła 11.IX. świat do góry nogami, nie jest dla nikogo niż oni sami jakąkolwiek alternatywą.
ponieważ kraje, w których panuje, nie muszą zdobywać nowych terytoriów, żeby się rozwijać i rozwiązują spory w drodze negocjacji,
Proszę wymienić wojny między państwami demokracji liberalnej. Weźmy historie Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Do IIWŚ bezustannie w różnych koalicjach wojny. Od prawie 70 lat żyją we wspaniałym pokoju i nic nie zapowiada aby cokolwiek miało to zmienić-wszystkie trzy kraje to demokracje liberalne.
Czy ktoś w ogóle sobie wyobraża wojnę globalną, między dwoma krajami demokracji liberalnej?
Druga część cytatu odpowiada na Twoje: Są konflikty, są wojny, jest egoistyczna walka o wpływy.
Wojny są w zasadzie tylko w trzecim świecie. A dzisiejsze konflikty między liderami polegają na rywalizacji ekonomicznej...: kończy się epoka ideologii i zbrojnych konfliktów-pozostanie tylko rywalizacja na tle gospodarczym. Geopolitykę zastąpi geoekonomia.
Jak dla mnie jak ulał opis naszej rzeczywistości.
I zrozum że "koniec historii" (przynajmniej na podstawie mojego cytatu) nie znaczy to samo co koniec sporów, koniec rywalizacji, koniec polityki.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 22/01/2014, 0:24
|
|
|
|
|
|
|
|
@ Rommel 100
QUOTE Dziś konflikty rzeczywiście odbywają się głównie na tle ekonomicznym-np. konflikty gazowe z Rosją.
Czy to jednak konflikty na tle kulturowo-religijnym nie są dziś najbardziej widoczne ? Przynajmniej tak by to wyglądało biorąc pod uwagę hasła jakimi posługują się dziś dziesiątki grup politycznych i ich zbrojnych ramion spod znaku wojującego Islamu (przede wszystkim ale nie tylko).
Dla jasności : religia nie musi tu być decydującym czynnikiem, bo być może decydującym jest bieda i poczucie frustracji dla których tylko ujściem jest religijny fanatyzm. Więc mamy tu jakby miks czynnika religijnego z ekonomicznym. Ale oba są silnie ze sobą związane i stanowią mieszankę wybuchową. Nie jest trochę tak ?
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|