|
|
Traktat Ryski - ocena
|
|
|
|
Według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego w 1891 na 59340 osób zamieszkałych: 24945 Żydów czyli 42%, 24597 prawosławnych (zapewne przytłaczająca większość to Rosjanie) czyli 41%, 6749 katolików (czyli Polaków) czyli 11%, reszta pomijalna. Nie sądzę by do 1920 roku były jakieś gwałtowne zmiany w proporcjach. Białoruska metropolia pełną gębą.
Ten post był edytowany przez Realchief: 20/10/2016, 12:04
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(bartoszb @ 19/10/2016, 13:50) Czemuż to Wojciechu takie mentorskie tyrady o bezużyteczności Mińska? To przecież na tym obszarze, w czasach ZCZW pozwolono na rozwój białoruskich organizacji. doskonale sobie zdawano sprawę, że jeśli chcemy mieć swoją Białoruś to tam.
Zasadniczo - Państwo Polskie nie powinno stawiać sobie za cel „zrobienia dobrze” Białorusinom, którzy zresztą mieli to w głębokim poważaniu. Pragnę zauważyć, że między granicą ryską a Mińskiem znajdowała się Kojdanowszczyzna, czyli późniejsza Dzierżyńszczyzna, gdzie Polacy zdecydowanie dominowali, a sam Mińsk był ówcześnie bardziej miastem polsko - żydowskim (czy raczej żydowsko - polskim), aniżeli białoruskim. Także w rejonie Lepela występowało sporych rozmiarów zwarte polskie osadnictwo, gdzie Polacy stanowili aż 48% ludności (Sowieci planowali utworzenie tam polskiego rejonu narodowościowego). Szkoda, że tereny te nie znalazły się w granicach Polski.
Wcale więc nie uważam, że Mińsk by się nam nie przydał, czemu zresztą dałem wyraz, tyle że na liście priorytetów siłą rzeczy musiał zajmować odległe miejsce. Na pewno ważniejsze były Wileńszczyzna i Górny Śląsk. Co więcej, każdego dnia na froncie ginęły dziesiątki, setki, a bywały dni, że i tysiące polskich żołnierzy. Tu należało zadać sobie pytanie, czy warto było poświęcać ich życie dla przedsięwzięcia, które obarczone było ogromnym ryzykiem, a do tego - o czym wspomniałem przed momentem - na liście priorytetów musiało zajmować dość odległe miejsce. A dodajmy do tego koszt utrzymywania milionowej armii, stanowiący nie lada obciążenie dla zrujnowanej polskiej gospodarki.
QUOTE(bartoszb @ 19/10/2016, 13:50) Problem jest inny i ja cały czas chciałbym znać odpowiedź: czy po Bitwie Niemeńskiej bolszewicy byli w stanie zatrzymać nas przed Berezyną? Czy mogliśmy i tam iść i wysyłać "buntowników" do Wilna? Nawiązując do Twojego sformułowania: czy gdyby polska delegacja zatruła się, to bolszewicy kilka dni później podpisaliby rozejm z linią granicy przesunietą bardziej na wschód.
Tu - niestety - wkraczamy w obszar historii alternatywnej...
Jestem więc w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której polscy delegaci ulegają zatruciu i w efekcie zasiadają do rozmów tydzień później. W naszych rękach jest już nie tylko Mińsk, ale i Borysów, Bobrujsk, Mozyrz, przy czym kontynuujemy natarcie w kierunku na Połock, Witebsk, Mohylew... Na kierunku ukraińskim nasze wojska, kontynuując natarcie, zdobywają w międzyczasie Żytomierz, Czarnobyl, Bracław i Winnicę. Zdobycie Kijowa oraz Czerkas, a także połączenie się z centrum ruchu powstańczego w Chołodnym Jarze jest tylko kwestią czasu...
Oczywiście, w takich okolicznościach, nie ma mowy o uznaniu Ukraińskiej SRR, a na kierunku białoruskim śmiało możemy żądać granicy sprzed pierwszego rozbioru. Podpisujemy rozejm z bolszewikami na takich właśnie warunkach, przy czym rozpędzone oddziały polskie w ciągu kolejnych dwóch - trzech dni zajmują Kijów, Czerkasy i Czehryń....
Sześć walczących u boku WP dywizji ukraińskich zostaje uzupełnionych w drodze mobilizacji, uzyskując pełną wartość bojową, trzy kolejne dywizje ukraińskie formują się na bazie oddziałów atamańskich z centralnej i północnej części Guberni Kijowskiej, a kolejne trzy - z oddziałów atamańskich podległych sztabowi powstańczemu w Chołodnym Jarze. Dysponując takimi siłami, we współpracy z machnowcami petlurowcy (już sami - bez udziału WP) zajmują Czernichowszczyznę, Połtawszczyznę, Zaporoże oraz wybrzeże Morza Czarnego na odcinku od granicy z Rumunią po ujście Dniepru. Oczywiście, porty czarnomorskie (Mikołajów, Chersoń i Odessę) w myśl zawartej umowy o współpracy gospodarczej przekazują na 99 lat Polsce.
W tym czasie kiedy Ukraińcy rozszerzają granicę swego państwa, związanego unią celną i całym szeregiem innych umów (w tym ścisłym sojuszem wojskowym) z Polską, my mamy rozwiązane ręce i możemy zająć się sprawami, które sam wcześniej określiłem jako priorytetowe. Nie muszę dodawać, że w zmienionych okolicznościach nasza pozycja negocjacyjna rośnie w sposób wręcz niebotyczny. Tak więc Litwa nie tylko nie rości już sobie żadnych pretensji do Wileńszczyzny, ale także zmuszona jest odstąpić nam Kowno i Laudę, gdzie wszak ludność polska zdecydowanie przeważa nad litewską. Z kolei na Górnym Śląsku otrzymujemy tereny aż po Linię Korfantego - bo kto takiemu mocarstwu śmiałby odmówić
Nie zapominamy też o Zaolziu, które Czechosłowacja bez mrugnięcia okiem nam zwraca...
Czyż nie brzmi pięknie?
A teraz wariant pesymistyczny:
19 października 1920 roku nasi negocjatorzy wreszcie doszli do siebie po tragicznym zatruciu pokarmowym, ale ... bolszewicy nie chcą już rozejmu. Tymczasem na kierunku ukraińskim wybuchają krwawe walki między formacjami stworzonymi na bazie oddziałów atamańskich a dywizjami URL, przy czym po kilku dniach biją się już wszyscy ze wszystkimi.
W tym miejscu przypomnę, że jeszcze 27 września 1920 roku machnowcy przepędzili bolszewików z Izjumu, by kilka dni później zawrzeć z bolszewikami rozejm i zobowiązać się do wspólnego z nimi wystąpienia przeciw Wranglowi. Krok ten dla układu sił na Ukrainie miał znaczenie trudne do przecenienia, a przy tym nie mogło to nie wpłynąć na ocenę sytuacji, gdy chodzi o uczestników rozmów w Rydze.
Zwrócę jeszcze uwagę na „Naddniestrańską Dywizję” atamana Zabołotnego, zwaną też „Grupą Czanomorską”, która operowała na tyłach wojsk bolszewickich w okolicach Bałty i której podlegało kilkanaście oddziałów atamańskich, których łączna liczebność sięgała czterech tysięcy ludzi („jądro” dywizji stanowił oddział pod bezpośrednim dowództwem atamana Zabołotnego w sile tysiąca bagnetów i szabel). Otóż we wrześniu 1920 roku dowodzący z ramienia Petlury powstańcami południa Ukrainy gen. Hułyj - Hulenko podjął próbę podporządkowania sobie Zabołotnego, ale ten nie zgodził się na pełne podporządkowanie się głównemu atamanowi. Mimo to Hułyj - Hulenko uwzględniał go w planach związanych z przygotowywanym natarciem armii URL w kierunku na Tyraspol i Bałtę w ramach listopadowej ofensywy. Ostatecznie, Zabołotny nie poprowadził swoich wojsk na Tyraspol, czego oczekiwał od niego sztab wojsk petlurowskich, co było jedną z przyczyn krachu całej operacji. Do dziś nie wiadomo, co wstrzymało Zabołotnego (czy czynniki obiektywne, czy może po prostu mu się nie chciało).
Jak widzimy, na formacje ukraińskie można było liczyć, albo i nie...
Tak więc w wariancie negatywnym chwytają się one za łby, a tymczasem armia bolszewicka w listopadzie podejmuje kontrofensywę, rzucając przeciwko Polsce ogromne siły, które niczym walec posuwają się naprzód - katastrofa jest totalna.
A po stu blisko latach znani z ostrych ocen forumowicze historycy.org piszą, jacy to debile i ignoranci reprezentowali Rzeczpospolitą Polską na rozmowach pokojowych w Rydze - zamiast zawrzeć rozejm wcześniej, kiedy były ku temu odpowiednie warunki i kiedy to bolszewicy byli na to gotowi (na niezwykle korzystnych dla Polski warunkach, co by niewątpliwie owi forumowicze podnosili), pod głupim pretekstem („rzekome zatrucie pokarmowe, ha ha - kto w to uwierzy, po prostu pazerność i nadmierna, niczym nie uzasadniona wiara we własne siły”), przeciągnęli negocjacje, by w rezultacie wszystko pogrzebać
|
|
|
|
|
|
|
|
Dobre, ale ja swoje: - czy armia bolszewicka ma siły na ofensywę w listopadzie? - czy bolszewicy podpisaliby rozejm nawet też 12.10, ale na zaaktualizowanych warunkach, a nie de facto tych z początku miesiąca ? Albo czy podpisaliby ten rozejm kilka dni później, na warunkach powrotu do linii sprzed Wyprawy Kijowskiej?
|
|
|
|
|
|
|
|
Armia bolszewicka liczyła 4,3 mln żołnierzy. Tak więc wojska było dość, jednakże było ono rozrzucone na ogromnym obszarze. Pytanie, czy władze bolszewickie uznałyby wojnę z Polską za swój priorytet, czy może jednak gotowe byłyby odpuścić, by skupić się na jakimś innym zadaniu (a tych im nie brakowało). Tyle że jest to wróżeniem z fusów.
Bez wątpienia - wolta Nestora Machno zupełnie zmieniła układ sił w rejonie pd. - wsch. Ukrainy i tak naprawdę przesądziła los Wrangla
Wojska biorące udział w operacji rozbicia wojsk gen. Wrangla na początku trzeciej dekady października liczyły 99.500 bagnetów, 33.685 szabel, 527 dział, 2664 karabinów maszynowych, 57 samochodów pancernych, 45 samolotów, 17 pociągów pancernych, podczas gdy Wrangel miał 23.070 bagnetów, 11.795 szabel, 213 dział, 1663 karabiny maszynowe, 45 samochodów pancernych i czołgów, 42 samoloty i 14 pociągów pancernych.
Rozbicie Wrangla oznaczało, iż siły te potężne siły bolszewickie mogły być w całości od razu rzucone przeciwko naszym wojskom.
|
|
|
|
|
|
|
|
Tylko, że Wrangel został rozbity, bo zawarliśmy rozejm. Cytując z pamięci Grabskiego: "podpisujemy wyrok na Wrangla". Rozbicie go jakoś nie spowodowało groźby zerwania rozejmu z Polską.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wrangel musiał być rozbity niezależnie od naszej postawy. To tylko kwestia czasu. Nam mogli czasowo odpuścić, Wranglowi w żadnym wypadku. Armia Czerwona liczyła wg niektórych 3,5 mln, wg innych ponad 4 mln żołnierzy. Polska miała niespełna 600 tys. a Wrangel pełne 600 tys. O czym mówimy? Po rozbiciu Wrangla bolszewicy żadnego rozejmu by nie potrzebowali. Bez tego rozejmu mogliśmy chlubnie skończyć w Polskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej jako członek założyciel ZSRR.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(bartoszb @ 31/10/2016, 8:14) Tylko, że Wrangel został rozbity, bo zawarliśmy rozejm. Cytując z pamięci Grabskiego: "podpisujemy wyrok na Wrangla". Rozbicie go jakoś nie spowodowało groźby zerwania rozejmu z Polską.
Tymi bzdurami, które z pasją powtarza Zychowicz, nie ma nawet sensu się zajmować...
Związek pomiędzy rozbiciem Wrangla a podpisaniem przez Polskę rozejmu z Sowietami jest absolutnie zerowy. Przypomnę może, że rozejm podpisano 12 października, a 18 października 1920 roku wszedł on w życie. W tym czasie jednostki bolszewickie, które miały wziąć udział w operacji przeciw Wranglowi, były już skoncentrowane.
23 października armia Machny oraz 4 armia podjęły natarcie na Aleksandrowsk, a 24 października machnowcy ruszyli na Melitpol, po czym zwrócili się na Hulajpole (wbrew otrzymanym od Frunzego rozkazom). 26 października 2 Armia Konna sforsowała Dniepr w okolicach Nikopola, gdzie utworzyła dwa przyczółki - jako podstawę wyjściową do natarcia.
28 października na froncie długości 350 km ruszyło generalne natarcie wojsk Frontu Południowego. 1 Armii Konnej udało się częściowo odciąć wranglowcom drogę odwrotu na Krym, jednakże ci zdołali się przebić, zadając przy tym 1 Armii Konnej ogromne straty. W dniach 31 października - 3 listopada resztki armii Wrangla, która w walkach toczonych w rejonie na północ od Krymu (w Tawrii) straciła połowę ludzi i sprzętu, wycofały się na Krym.
Operacja, której celem było zdobycie Krymu, zaczęła się 3 listopada natarciem na umocnienia Przesmyku Perekopskiego. W nocy 7/8 listopada bolszewicy i machnowcy sforsowali Sywasz i rozpoczęło się oczyszczanie Krymu. 12 listopada Wrangel wydał rozkaz ewakuacji resztek swych wojsk, a także osób cywilnych.
Kiedy 12 października 1920 roku podpisywano zawieszenie broni w wojnie polsko - bolszewickiej, czołowe oddziały WP od pola przyszłej bitwy dzieliła odległość ok. 600 km. Proszę sobie policzyć, w jakim tempie nasze wojska musiałyby prowadzić natarcie, by zdążyć w tejże bitwie wziąć udział. I proszę się następnie zastanowić, czy było to wykonalne
Los Wrangla przypieczętowała wolta dokonana przez machnowców w dniu 2 października 1920 roku. Co więcej, uczestnicy negocjacji w Rydze musieli doskonale zdawać sobie z tego sprawę...
QUOTE(Lord of Prussia @ 31/10/2016, 10:10) Armia Czerwona liczyła wg niektórych 3,5 mln, wg innych ponad 4 mln żołnierzy. Polska miała niespełna 600 tys. a Wrangel pełne 600 tys. O czym mówimy?
Armia Polska liczyła we wrześniu 1920 roku 943 tys. żołnierzy, ale z tego na froncie z bolszewikami znajdowało się niespełna 350 tys. żołnierzy (reszta to różne służby tyłowe, jednostki zapasowe i szkolne, odwody strategiczne, a także związki operacyjne strzegące granic z Niemcami i Czechosłowacją). Do tego część tych wojsk w październiku "zbuntowała się", w wyniku czego powstała armia Litwy Środkowej.
Armia Czerwona liczyła 4,3 mln ludzi, tyle że była ona rozrzucona na ogromnej przestrzeni. Gdyby nie doszło do zawarciu rozejmu z Polską, możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że Sowieci zrezygnowaliby (choćby czasowo) z podboju Kaukazu i Środkowej Azji, a także z rozprawy z machnowcami, kierując część sił do walki z Polską.
Utworzenie grupy uderzeniowej w sile kilkuset tysięcy ludzi jak najbardziej było w zasięgu ich możliwości...
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze garść szczegółów...
21 września 1921 roku zostaje utworzony Front Południowy, którego dowódcą mianowany zostaje gen. Frunze. W jego skład weszły: 6 i 13 armie oraz 2 Armia Konna. Jeszcze przed uzyskaniem nominacji na dowódcę Frontu, generała Frunze przyjął na Kremlu Lenin, który polecił mu jeszcze przed nastaniem zimy zlikwidować armię gen. Wrangla.
Pod koniec września siły Frontu Południowego liczyły 38.400 bagnetów i 7.080 szabel, a nadto 288 dział i 1067 karabinów maszynowych. W armii Wrangla w tym czasie było 28.400 bagnetów i 15.500 szabel, a także 267 dział i 1377 karabinów maszynowych.
24 września Frunze otrzymał dyrektywę dotyczącą likwidacji armii gen. Wrangla, przy czym w tejże dyrektywie czytamy, iż "do składu Frontu zostanie przekazana 1 Armia Konna". Tak więc już wtedy zapadła decyzja o wycofaniu 1 Armii Konnej z działań przeciwko Polsce i skierowaniu jej przeciwko wojskom Wrangla. Przypomnę, że 1 Armia Konna została wycofana z frontu wojny polsko - bolszewickiej 26 września, po czym skierowana ona została na tyły, gdzie miała otrzymać uzupełnienia, a następnie zostać skierowana do walki przeciw Wranglowi.
Prócz tego, Front Południowy miano wzmocnić: pięcioma dywizjami strzeleckimi i dwoma dywizjami kawalerii, a także czterema brygadami, a nadto pododdziałami artylerii i pojazdów pancernych oraz szeregiem formacji tyłowych. Siły te liczy w sumie 68 tys. bagnetów i 12 tysięcy szabel, nie licząc 1 Armii Konnej.
W meldunku Naczelnego Dowództwa, przedłożonego kilka dni później Leninowi, przedstawiono przebieg wzmacniania sił Frontu Południowego. Otóż napisano tam, iż jednostki, które znajdują się w drodze na front lub które właśnie tam przybyły, liczą 26 tys. ludzi w piechocie i 5.400 ludzi w kawalerii - skierowanych jako uzupełnienie dla 2 Armii Konnej. Prócz tego, podlegało skierowaniu tam jeszcze około 20 tys. żołnierzy piechoty i 4.750 ludzi dla konnicy. Rozpoczęto przerzut na front 7 Dywizji Kawalerii, 2 Dywizji Dońskiej i 9 Dywizji Strzeleckiej z Frontu Kaukaskiego, 13 Dywizji Strzeleckiej z 7 armii i Syberyjskiej Ochotniczej Brygady z Omska - w sumie przeszło 22 tys. bagnetów i 2 tys. szabel. Wojska te winny były ześrodkować się na froncie - jak zapisano w tymże meldunku - do 7 - 10 października. Z Syberii była nadto pospiesznie przerzucana 30 Dywizja Strzelecka, a z Frontu Turkiestańskiego - Międzynarodowa Brygada Kawalerii.
Wszystko to mogło okazać się niewystarczające dla w miarę szybkiego (przed nadejściem zimy) rozprawienia się z Wranglem. Stąd pomysł pozyskania Machny, który dysponował siłami stanowiącymi równowartość średniej wielkości armii bolszewickiej. Jak wiemy, przedstawiciele Machny 2 października 1920 roku zawarli z bolszewikami porozumienie o zawieszeniu broni i podjęciu wspólnej operacji przeciw wojskom Wrangla.
Jak widzimy, wszystko to miało miejsce, zanim jeszcze w Rydze podpisano umowę o zawieszeniu broni na froncie polsko - bolszewickim.
28 września wojska Wrangla zdobyły Wołnowachę, a następnego dnia Mariupol. 3 października zdobyły one Sinielnikowo, ale na tym ich sukcesy dobiegły końca. Front ustabilizował się na linii Mariupol - Wołnowacha - Sinielnikowo. Nie udało się im przerwać do Donbasu, gdzie można było liczyć na uzupełnienie ich ochotnikami i rekrutami, na co bardzo liczono, jako że był to obszar zamieszkały przez kozaków dońskich.
Wobec załamania się ofensywy na kierunku północno - wschodnim, gen. Wrangel postanowił podjąć natarcie w przeciwnym kierunku. 5 października podpisał on rozkaz dotyczący sforsowania Dniepru w rejonie Kachowki, Nikopola i Aleksandrowki i podjęcia ofensywy na terenach zadnieprzańskich. Operacja ta - w sytuacji gdy przewaga wojsk bolszewickich narastała z dnia na dzień - nie miała najmniejszych szans powodzenia. Do 17 października 1920 roku bolszewicy wyparli na lewy brzeg Dniepru bądź zniszczyli wszystkie oddziały wojsk Wrangla, które brały udział w tejże operacji...
Co działo się w kolejnych dniach, pisałem w poprzednim poście...
***
Czy jest jeszcze ktoś, kto chciałby za Zychowiczem powtarzać, jak to w momencie, gdy Polacy podpisywali w Rydze zawieszenie broni z bolszewikami, Wrangel szykował się do ofensywy na południowej Ukrainie i jak to wspólnymi siłami można było w dwa tygodnie opanować całą Ukrainę? Czy jest jeszcze ktoś, kto gotów jest twierdzić, że dopiero rozejm w Rydze umożliwił bolszewikom pokonanie Wrangla?
|
|
|
|
|
|
|
|
Zgadzam się z Lordem, że była to kwestia czasu, ale podpisując rozejm wyraźnie go skróciliśmy. Więc pytanie o możliwości Tuchaczewskiego (po 18.10) wciąż aktualne. Tak samo jak o sytuację na Ukrainie (czy bolszewicy mogli atakować Wrangla i kontratakować nas). W gruncie rzeczy chodzi głównie o to, żeby przeciągnąć Joffego kilka dobrych dni poza 05.10 kiedy to ustalono granicę.
Działań Machny zupełnie nie rozumiem. Konsekwencje dla niego mogły być tylko takie, jakie właśnie się stały.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(bartoszb @ 1/11/2016, 23:40) Zgadzam się z Lordem, że była to kwestia czasu, ale podpisując rozejm wyraźnie go skróciliśmy.
Wcale go nie skróciliśmy...
Przecież wyłożyłem punkt po punkcie, jak przebiegał proces decyzyjny i jak przebiegało przegrupowanie wojsk na front przeciw Wranglowi. Opisałem też przebieg działań bojowych. Podpisany w Rydze układ rozejmowy w najmniejszym stopniu nie wpłynął na położenie Wrangla. Gdyby nie wolta Machny, pewnie byłby on w stanie powalczyć jeszcze kilka dni, a może kilka tygodni dłużej, ale nic więcej. A tak - stało się tak, jak się stało...
30 października 1920 roku tak naprawdę było już pozamiatane. W tym momencie wojska Wrangla przestały odgrywać rolę istotnego czynnika. Operacja perekopsko - czongarska stanowiła jedynie ostateczne zamknięcie tematu.
QUOTE(bartoszb @ 1/11/2016, 23:40) Więc pytanie o możliwości Tuchaczewskiego (po 18.10) wciąż aktualne. Tak samo jak o sytuację na Ukrainie (czy bolszewicy mogli atakować Wrangla i kontratakować nas).
Nie mogli bolszewicy równocześnie atakować Wrangla i kontratakować nas. Sami zresztą byli o tym przekonani i w tym kierunku szły rozkazy. Priorytetem w tym momencie był Wrangel, dopiero po pokonaniu Wrangla miano wrócić do tematu uderzenia na froncie polskim.
Tuż po podpisaniu umowy o zawieszeniu broni z Polską głównodowodzący Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew, przedstawiając położenie na frontach, stwierdził, iż nie ma żadnej gwarancji, iż warunki rozejmu z Polską zostaną dotrzymane, dlatego też należy "pozostawać w pełnej gotowości bojowej dla ewentualnego wznowienia walk". Uznał on więc za koniecznie wzmocnienie sił na froncie polskim, przy czym, jak zaznaczył, nie mogło się to odbić na intensywności działań przeciwko Wranglowi. Wskazał, iż nawet za cenę przejściowej utraty większej partii terytorium należy w pierwszym rzędzie rozprawić się z Wranglem, a dopiero potem przystąpić do przeciwuderzenia przeciw Polakom. Stanowisko takie zostało zaakceptowane przez Lenina.
Tak więc kontrofensywy bolszewickiej mogliśmy spodziewać się dopiero pod koniec listopada. Do tego czasu wojska bolszewickie z pewnością ograniczałyby się jedynie do spowalniania tempa polskiego natarcia.
Tu więc wracamy do tego, co napisałem wcześniej:
QUOTE(wojtek k. @ 29/10/2016, 21:45) Jestem więc w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której polscy delegaci ulegają zatruciu i w efekcie zasiadają do rozmów tydzień później. W naszych rękach jest już nie tylko Mińsk, ale i Borysów, Bobrujsk, Mozyrz, przy czym kontynuujemy natarcie w kierunku na Połock, Witebsk, Mohylew... Na kierunku ukraińskim nasze wojska, kontynuując natarcie, zdobywają w międzyczasie Żytomierz, Czarnobyl, Bracław i Winnicę. Zdobycie Kijowa oraz Czerkas, a także połączenie się z centrum ruchu powstańczego w Chołodnym Jarze jest tylko kwestią czasu... Oczywiście, w takich okolicznościach, nie ma mowy o uznaniu Ukraińskiej SRR, a na kierunku białoruskim śmiało możemy żądać granicy sprzed pierwszego rozbioru. Podpisujemy rozejm z bolszewikami na takich właśnie warunkach, przy czym rozpędzone oddziały polskie w ciągu kolejnych dwóch - trzech dni zajmują Kijów, Czerkasy i Czehryń.... Sześć walczących u boku WP dywizji ukraińskich zostaje uzupełnionych w drodze mobilizacji, uzyskując pełną wartość bojową, trzy kolejne dywizje ukraińskie formują się na bazie oddziałów atamańskich z centralnej i północnej części Guberni Kijowskiej, a kolejne trzy - z oddziałów atamańskich podległych sztabowi powstańczemu w Chołodnym Jarze. Dysponując takimi siłami, we współpracy z machnowcami petlurowcy (już sami - bez udziału WP) zajmują Czernichowszczyznę, Połtawszczyznę, Zaporoże oraz wybrzeże Morza Czarnego na odcinku od granicy z Rumunią po ujście Dniepru. Oczywiście, porty czarnomorskie (Mikołajów, Chersoń i Odessę) w myśl zawartej umowy o współpracy gospodarczej przekazują na 99 lat Polsce. W tym czasie kiedy Ukraińcy rozszerzają granicę swego państwa, związanego unią celną i całym szeregiem innych umów (w tym ścisłym sojuszem wojskowym) z Polską, my mamy rozwiązane ręce i możemy zająć się sprawami, które sam wcześniej określiłem jako priorytetowe. Nie muszę dodawać, że w zmienionych okolicznościach nasza pozycja negocjacyjna rośnie w sposób wręcz niebotyczny. Tak więc Litwa nie tylko nie rości już sobie żadnych pretensji do Wileńszczyzny, ale także zmuszona jest odstąpić nam Kowno i Laudę, gdzie wszak ludność polska zdecydowanie przeważa nad litewską. Z kolei na Górnym Śląsku otrzymujemy tereny aż po Linię Korfantego - bo kto takiemu mocarstwu śmiałby odmówić Nie zapominamy też o Zaolziu, które Czechosłowacja bez mrugnięcia okiem nam zwraca... Czyż nie brzmi pięknie? A teraz wariant pesymistyczny: 19 października 1920 roku nasi negocjatorzy wreszcie doszli do siebie po tragicznym zatruciu pokarmowym, ale ... bolszewicy nie chcą już rozejmu. Tymczasem na kierunku ukraińskim wybuchają krwawe walki między formacjami stworzonymi na bazie oddziałów atamańskich a dywizjami URL, przy czym po kilku dniach biją się już wszyscy ze wszystkimi. W tym miejscu przypomnę, że jeszcze 27 września 1920 roku machnowcy przepędzili bolszewików z Izjumu, by kilka dni później zawrzeć z bolszewikami rozejm i zobowiązać się do wspólnego z nimi wystąpienia przeciw Wranglowi. Krok ten dla układu sił na Ukrainie miał znaczenie trudne do przecenienia, a przy tym nie mogło to nie wpłynąć na ocenę sytuacji, gdy chodzi o uczestników rozmów w Rydze. Zwrócę jeszcze uwagę na „Naddniestrańską Dywizję” atamana Zabołotnego, zwaną też „Grupą Czanomorską”, która operowała na tyłach wojsk bolszewickich w okolicach Bałty i której podlegało kilkanaście oddziałów atamańskich, których łączna liczebność sięgała czterech tysięcy ludzi („jądro” dywizji stanowił oddział pod bezpośrednim dowództwem atamana Zabołotnego w sile tysiąca bagnetów i szabel). Otóż we wrześniu 1920 roku dowodzący z ramienia Petlury powstańcami południa Ukrainy gen. Hułyj - Hulenko podjął próbę podporządkowania sobie Zabołotnego, ale ten nie zgodził się na pełne podporządkowanie się głównemu atamanowi. Mimo to Hułyj - Hulenko uwzględniał go w planach związanych z przygotowywanym natarciem armii URL w kierunku na Tyraspol i Bałtę w ramach listopadowej ofensywy. Ostatecznie, Zabołotny nie poprowadził swoich wojsk na Tyraspol, czego oczekiwał od niego sztab wojsk petlurowskich, co było jedną z przyczyn krachu całej operacji. Do dziś nie wiadomo, co wstrzymało Zabołotnego (czy czynniki obiektywne, czy może po prostu mu się nie chciało). Jak widzimy, na formacje ukraińskie można było liczyć, albo i nie... Tak więc w wariancie negatywnym chwytają się one za łby, a tymczasem armia bolszewicka w listopadzie podejmuje kontrofensywę, rzucając przeciwko Polsce ogromne siły, które niczym walec posuwają się naprzód - katastrofa jest totalna. A po stu blisko latach znani z ostrych ocen forumowicze historycy.org piszą, jacy to debile i ignoranci reprezentowali Rzeczpospolitą Polską na rozmowach pokojowych w Rydze - zamiast zawrzeć rozejm wcześniej, kiedy były ku temu odpowiednie warunki i kiedy to bolszewicy byli na to gotowi (na niezwykle korzystnych dla Polski warunkach, co by niewątpliwie owi forumowicze podnosili), pod głupim pretekstem („rzekome zatrucie pokarmowe, ha ha - kto w to uwierzy, po prostu pazerność i nadmierna, niczym nie uzasadniona wiara we własne siły”), przeciągnęli negocjacje, by w rezultacie wszystko pogrzebać
A wracając do Machny:
QUOTE(bartoszb @ 1/11/2016, 23:40) Działań Machny zupełnie nie rozumiem. Konsekwencje dla niego mogły być tylko takie, jakie właśnie się stały.
Nie rozumiało ich także wielu podległych mu atamanów, którzy zaczęli się burzyć przeciw temu. Z reguły wystarczyły pytania Machny: "czy chcesz, bym przestał uważać cię za swojego przyjaciela?" albo "czy chcesz mnie rozgniewać?", by zmienili oni zdanie. Ale kilku dowódców atamańskich, napisawszy do niego list, w którym stwierdzili, iż nie będą walczyć ramię w ramię z bolszewikami przeciw Wranglowi, odeszło wraz z ok. 4 tys. ludzi na teren guberni woroneskiej. Co ciekawe, wrócili oni potem pod skrzydła Machny, kiedy ten znów znalazł się w obozie antybolszewickim.
|
|
|
|
|
|
|
|
Odpowiadam Wojtku łącząc to razem z wypowiedzią z tematu "Przyczyny klęski Petlury" http://www.historycy.org/index.php?showtopic=150014&st=15
Jednocześnie dziękuję Ci za takie szczegółowe rozpisywanie się i wiele nowych wiadomości. Jeśli możesz to podziel się źródłami, czy to publicznie, czy to na priva. Domyślam się, że są to źródła rosyjskojęzyczne, z którymi (co nie nowina) sobie świetnie radzisz.
[quote=wojtek k.,2/11/2016, 10:34]Nie mogli bolszewicy równocześnie atakować Wrangla i kontratakować nas. Sami zresztą byli o tym przekonani i w tym kierunku szły rozkazy. Priorytetem w tym momencie był Wrangel, dopiero po pokonaniu Wrangla miano wrócić do tematu uderzenia na froncie polskim. [...] Tak więc kontrofensywy bolszewickiej mogliśmy spodziewać się dopiero pod koniec listopada. Do tego czasu wojska bolszewickie z pewnością ograniczałyby się jedynie do spowalniania tempa polskiego natarcia. [...] Tak więc w wariancie negatywnym chwytają się one za łby, a tymczasem armia bolszewicka w listopadzie podejmuje kontrofensywę, rzucając przeciwko Polsce ogromne siły, które niczym walec posuwają się naprzód - katastrofa jest totalna. [/quote]
Skoro bolszewicy cel załatwili [pokonali Wrangla(wg Ciebie bez wpływu polskiego), pokonali Petlurę, Bałachowicza i kogo się tam dało na froncie polskim (tu chyba z brakiem wpływu polskiej pomocy nie ma co dyskutować)], a w wojnie z polską zostali ośmieszeni i nie zrealizowali swoich celów, skoro mieli taką ogromną przewagę, skoro zgodnie z preliminariami mogli wypowiedzieć rozejm w terminie 14 dni, skoro mieli ku temu preteksty (polska pomoc dla Petlury itd., opóźnianie się wycofania Polaków z Wołynia i rejonu Słucka), to dlaczego nie podjęli tej kontrofensywy?
W opisie poczynań militarno-organizacyjnych nie bierzesz pod uwagę np. tajnych działań dyplomatycznych, typu misja Kunickiego w Berlinie, która uświadamiała Lenina i spółkę, że Polacy chcą już tylko pokoju i sprzedadzą nie tylko Wrangla, ale i Petlurę. W tej sytuacji można było śmiało skupić się na Wranglu rzeczywiście odpuszczając front polski. Kwestia taka, że za słabo to wykorzystaliśmy podpisując wstępne porozumienie już 5 października i potem rozejm 12.10. Nieco zwlekając moglibyśmy uzyskać więcej. Czy Mińsk spowodowałby bolszewicką kontrofensywę w listopadzie?
[quote=wojtek k.,2/11/2016, 12:34]Jeśli nie na Petlurę, to na kogo należało postawić? [/quote]
Nie musieliśmy uznawać URL i wytyczać z nimi granicy (przy okazji: [quote=wojtek k.,27/10/2016, 0:09]Zablokowało to nas też w "przesunięciu" granicy za Zbrucz i finalnie konflikt z polskimi Ukraińcami.[/quote] To są takie zychowiczowe bajdurzenia... [/quote] To moja interpretacja ,więc ewentualnie moje bajdurzenie), tylko umawiać się na innych warunkach (bez tworzenia osobnego państwa ukraińskiego). Jak sam piszesz atamani byli chętni, a i miejscowa ludność czekała na spokój. Być może zmuszony Petlura mógł być tylko kimś w rodzaju pierwszego wśród atamanów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(bartoszb @ 2/11/2016, 17:04) Jeśli możesz to podziel się źródłami, czy to publicznie, czy to na priva. Domyślam się, że są to źródła rosyjskojęzyczne, z którymi (co nie nowina) sobie świetnie radzisz.
Przerzuciłem w ostatnim czasie masę książek - wspomnień, opracowań, zbiorów dokumetów (po rosyjsku i po ukraińsku). Sporo pozycji jest dostępnych w internecie, choćby tutaj:
http://chapaev.ru/91/knigi/ http://militera.lib.ru/
Gdy chodzi o zrozumienie, czym była atamańszczyzna, to wiele zawdzięczam tej pozycji:
http://www.rulit.me/books/atamanshchina-do...ree-387583.html
Świetną pozycją są też wspomnienia Ilko Struka
QUOTE(bartoszb @ 2/11/2016, 17:04) Skoro bolszewicy cel załatwili [pokonali Wrangla (wg Ciebie bez wpływu polskiego), pokonali Petlurę, Bałachowicza i kogo się tam dało na froncie polskim (tu chyba z brakiem wpływu polskiej pomocy nie ma co dyskutować)], a w wojnie z polską zostali ośmieszeni i nie zrealizowali swoich celów, skoro mieli taką ogromną przewagę, skoro zgodnie z preliminariami mogli wypowiedzieć rozejm w terminie 14 dni, skoro mieli ku temu preteksty (polska pomoc dla Petlury itd., opóźnianie się wycofania Polaków z Wołynia i rejonu Słucka), to dlaczego nie podjęli tej kontrofensywy?
Po bitwach warszawskiej i nadniemeńskiej bolszewicy mieli o polskim wojsku wysokie mniemanie i nie za bardzo mieli ochotę kontynuować z nami wojnę. Z materiałów, które przywołałem, jasno widać, że bolszewicy brali pod uwagę prowadzenie dalszych działań przeciwko Polsce, ale w przypadku, gdyby Polacy kontynuowali ofensywę.
QUOTE(bartoszb @ 2/11/2016, 17:04) W opisie poczynań militarno-organizacyjnych nie bierzesz pod uwagę np. tajnych działań dyplomatycznych, typu misja Kunickiego w Berlinie, która uświadamiała Lenina i spółkę, że Polacy chcą już tylko pokoju i sprzedadzą nie tylko Wrangla, ale i Petlurę. W tej sytuacji można było śmiało skupić się na Wranglu rzeczywiście odpuszczając front polski. Kwestia taka, że za słabo to wykorzystaliśmy podpisując wstępne porozumienie już 5 października i potem rozejm 12.10. Nieco zwlekając moglibyśmy uzyskać więcej. Czy Mińsk spowodowałby bolszewicką kontrofensywę w listopadzie?
Raczej nie biorę pod uwagę czynników, którym próbuje się nadać znaczenie, jakiego nie miały. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że bolszewicy w swych planach jak najbardziej zakładali to, iż wojna z Polską trwać będzie nadal. Wybór priorytetów nie wynikał z faktu, iż "misja Kunickiego w Berlinie uświadamiała Lenina i spółkę, że Polacy chcą już tylko pokoju i sprzedadzą nie tylko Wrangla, ale i Petlurę", ale z tego, że to właśnie nakazywała elementarna logika. Zaryzykuję nawet tezę, że gdyby Lenin i sp. mieli pewność, że Polska wycofa się z wojny, nie musieliby oni się tak bardzo spieszyć z rozprawą z Wranglem i mogliby skupić się na innych sprawach.
Wrangel nie był dla bolszewików niebezpieczny, o ile nie doszłoby do połączenia jego sił z WP. Nie był też niebezpieczny, o ile nie opanowałby Donbasu i Kubania, gdzie mógłby liczyć na spory zastrzyk świeżych sił (spośród kozaków dońskich i kubańskich). Z kolei gdy chodzi o WP, to Polska, mając pod bronią prawie milion żołnierzy, praktycznie wyczerpała swoje możliwości mobilizacyjne. Kontynuowanie ofensywy na terenach zamieszkałych przez obcą nam ludność musiałoby wiązać się z koniecznością istotnego wzmocnienia formacji etapowych i różnych służb tyłowych, przy czym nie można było liczyć, że na nowo opanowanych terenach pozyska się jakiegokolwiek dodatkowego rekruta. W efekcie kontynuowanie ofensywy musiałoby wpłynąć na osłabienie potencjału bojowego naszej armii. Z punktu widzenia bolszewików, w dłuższej perspektywie mogło to być nawet korzystne. Oczywiście, o ile nie doprowadziłoby to do złączenia się z Wranglem, który dzięki temu mógłby podjąć natarcie na Donbas i Kubań.
W tych okolicznościach logiczne było, że bolszewicy mogli pozwolić Polakom zająć czasowo (tak właśnie ujęte to zostało w dokumentach Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej) jakieś większe partie terenu, ale nie mogli dopuścić do tego, by połączyli oni swe siły z Wranglem. Dlatego najważniejszą sprawą było pobicie Wrangla, zanim dotrą w jego bezpośrednie sąsiedztwo oddziały polskie.
A co do Petlury, to jako sojusznik zawiódł on na całej linii. U boku WP walczyła tak naprawdę garstka żołnierzy ukraińskich. Pobór do armii URL, który został przeprowadzony w zachodniej części Podola i który przyniósł 13 tysięcy rekrutów, odbył się już po podpisaniu zawieszenia broni. Tu można jedynie żałować, że petlurowcy nie przeprowadzili mobilizacji pięć miesięcy wcześniej (do tego - nie tylko w zachodniej części Podola, ale i we wschodniej, a także na Wołyniu i na Kijowszczyźnie oraz w samym Kijowie)...
Pytanie - czy gdyby Polacy wiedzieli, że Petlura wreszcie zabierze się za rozbudowę armii i że przyniesie to takie efekty, jak miało to miejsce w zachodniej części Podola (licząc przy tym, że w innych regionach da to podobne efekty), zdecydowaliby się na kontynuowanie natarcia? Tego nie wiemy. Podobnie jak nie wiemy, czy bolszewicy zdecydowaliby się bić o Mińsk, czy może jednak odpuściliby. Wydaje mi się jednak, że wraz z woltą Machny ryzyko dalszego prowadzenia wojny było nazbyt duże (a przy tym w momencie podpisywania zawieszenia broni nie było wiadome, jakie efekty da pobór do ukraińskiego wojska i czy zostanie on przeprowadzony)...
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie potrzebowali bolszewicy relacji z rozmowy Koppa z Kunickim, by zdawać sobie sprawę, co było dla Polski wówczas na wschodzie najważniejsze - że to Galicja Wschodnia i Wileńszczyzna, a nie przyszłość Wrangla. I czy było czymś dziwnym, że polski polityk w rozmowie z bolszewickim emisariuszem mówił, iż Polska pragnie pokoju? Byłoby raczej dziwne, gdyby tego rodzaju stwierdzenie z jego ust nie padło. To są tak naprawdę truizmy.
Pragnę natomiast zwrócić uwagę na coś o wiele ważniejszego - oto bowiem Kunicki zapewnił Koppa, iż Sawinkow nie otrzymał zgody na formowanie w Polsce oddziałów wojskowych - a wszak nie polegało na prawdzie. Tak więc Kunicki nie był wobec swojego rozmówcy szczery. Najwyraźniej chciał go wprowadzić w błąd.
Przypomnę może w tym miejscu, że w tym to właśnie czasie dogrywano temat podporządkowania Komitetu Sawinkowa i podległych mu oddziałów wojskowych Wranglowi. 26 września 1920 roku (a więc dwa dni przed rozmową Kunickiego z Koppem) Wrangel posłał nominację dla gen. mjr. Borysa Pieriemykina na dowódcę korpusu, a 28 września nadał tymże oddziałom nazwę 3 Armii Rosyjskiej.
Dodajmy, że Kunicki miał nadto powiedzieć Koppowi, że "korpus Bałachowicza (około 3000 ludzi), składający się głównie nie z rosyjskich ochotników, ale z Białorusinów-katolików, stanowi część Wojska Polskiego i jako taki będzie bez zwłoki zdemobilizowany w przypadku podpisania pokoju, ewentualnie w pierwszej kolejności".
Dziwię się, że na te fragmenty nikt nie zwrócił uwagi, a one tu tak naprawdę winny być uznane za kluczowe. Reszta bowiem to banał czystej wody. Tu natomiast mamy do czynienia z ewidentnymi przekłamaniami i trudno nie podejrzewać, że mamy tu do czynienia z działaniem celowym.
Jaki więc był rzeczywisty cel misji Kunickiego? Wszystko wskazuje na to, że chodziło o uśpienie czujności bolszewików i o przekonanie ich, że nie muszą spieszyć się z rozprawą z Wranglem, bowiem nie może on liczyć na pomoc ze strony Polaków.
Tak czy inaczej - na co należy zwrócić uwagę - list Koppa do Cziczerina, w którym to liście referował on przebieg swojej rozmowy z Kunickim, nosi datę 28 września 1920 roku, podczas gdy kluczowe rozkazy dotyczące operacji przeciw Wranglowi wydane zostały w dniach 21 - 24 września 1920 roku, a więc kilka dni wcześniej.
Treść doniesień z Berlina nie wpłynęła na zmianę rozkazów Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej, bo i wpłynąć nie mogła. Misja Kunickiego, jeśli taki był jej cel, jak wskazałem, była po prostu o co najmniej dwa tygodnie spóźniona. Zresztą byłoby dziwne, gdyby pod wpływem jednej rozmowy (niezobowiązującej) podejmowali oni decyzje o znaczeniu strategicznym.
Ale i tak gwoździem do trumny była tu - raz jeszcze to powtórzę - wolta Machny. Podejrzewam, że polska delegacja w dalszym ciągu przeciągałaby ryskie rozmowy, podnosząc coraz to nowe problemy, gdyby nie takie, a nie inne doniesienia z południowo - wschodniej Ukrainy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiedy w Rydze dowiedziano się o wolcie Machny?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(bartoszb @ 3/11/2016, 13:14) Kiedy w Rydze dowiedziano się o wolcie Machny
Nie wiem, kiedy wiadomość o tym dotarła. Mam nadzieję, że uda mi się to ustalić...
Przy okazji, zapomniałem jeszcze o prawdziwej kopalni wiedzy o machnowszczyźnie:
http://www.makhno.ru/lit.php
Wiem, że przez kilka dni po podpisaniu umowy między Rządem Sowieckiej Ukrainy (reprezentowanym przez dowództwo Frontu Południowego) a Rewolucyjną Powstańczą Armią Ukrainy (machnowcami) trwały przepychanki, bowiem machnowcy uzależniali wyjście na front (co nastąpiło 13 października) publikacją treści umowy w gazetach. Umowa ta wyglądała tak:
УСЛОВИЯ ПРЕДВАРИТЕЛЬНОГО ВОЕННО-ПОЛИТИЧЕСКОГО СОГЛАШЕНИЯ МЕЖДУ СОВЕТСКИМ ПРАВИТЕЛЬСТВОМ УКРАИНЫ И РЕВОЛЮЦИОННОЙ ПОВСТАНЧЕСКОЙ АРМИЕЙ УКРАИНЫ (МАХНОВЦЕВ).
РАЗДЕЛ 1 - ПОЛИТИЧЕСКОЕ СОГЛАШЕНИЕ.
1. Немедленное освобождение и прекращение преследований в дальнейшем на территориях советских республик всех махновцев и анархистов, за исключением вооруженно выступающих против советского правительства. 2. Полнейшая свобода агитации и пропаганды, как устно, так и печатно, махновцами и анархистами своих идей и пониманий без призыва к насильственному ниспровержению советского правительства и с соблюдением военной цензуры. В деле издания махновцы и анархисты, как революционные организации, признанные советской властью, пользуются техническим аппаратом советского государства, подчиняясь правилам техники издания. 3. Свободное участие в выборах советов, право махновцев и анархистов вхождения в таковые и свободное участие в подготовке созыва очередного 5-го всеукраинского съезда советов, имеющего быть в декабре с. г. 4. Организация в районе действий махновской армии местным рабоче-крестьянским населением вольных органов экономического и политического самоуправления, их автономия и федеративная (договорная) связь с государственными органами советских республик. По поручению совет. правительства У.С.С.Р. Я. Яковлев. Уполномоченные совета и командования рев. повст. армии Украины (махновцев): Куриленко, Попов.
РАЗДЕЛ II - ВОЕННОЕ СОГЛАШЕНИЕ.
1. Революционная повстанческая армия Украины (махновцев) входит в состав вооруженных сил республики, как партизанская, в оперативном отношении подчиняясь высшему командованию красной армии; сохраняет внутри себя установленный ранее распорядок, не проводя основ и начал регулярных частей красной армии. 2. Революционная повстанческая армия Украины (махновцев), продвигаясь по советской территории, фронту и через фронты, не принимает в свои ряды частей красной армии и дезертировавших из таковых. Примечание: а) Встретившиеся и примкнувшие к революционной повстанческой армии в тылу Врангеля красные части и отдельные красноармейцы из таковых, по встрече с частями красной армии, подлежат возвращению в последнюю. б) Оставшиеся в тылу Врангеля повстанцы-махновцы и местное население, вновь вступающее в ряды повстанческой армии, остаются в последней, хотя бы прежде и были мобилизованы в красную армию. 3. О состоявшемся соглашении революционная повстанческая армия Украины (махновцев), в целях уничтожения общего врага белогвардейщины, доводит до сведения идущей за ней трудовой массы путем соответствующих воззваний с призывом о прекращении военных действий против сов. власти, причем в целях достижения большего результата сов. правительство должно также немедленно опубликовать о состоявшемся соглашении. 4. Семьи революционной повстанческой армии махновцев, проживающие на территории советской республики, в льготах приравниваются к семействам красноармейцев и получают от совет. правительства Украины соответствующие документы.
Подписали: Командующий южфронтом Фрунзе. Члены реввоенсовета южфронта: Бела Кун, Гусев. Уполномоченные совета и командования повстанческой армии махновцев - Куриленко, Попов.
Fakt, iż bolszewicy ociągali się z publikacją treści umowy, doprowadził do chwilowego kryzysu w relacjach między bolszewikami i machnowcami. Ostateczne została ona opublikowana, ale partiami...
Najpierw w prasie opublikowano część dotyczącą umowy wojskowej, a dopiero po jakimś czasie część polityczną. Tak czy inaczej - nie od razu informacja trafiła na łamy prasy, natomiast z pewnością stało się to nie później niż 9 października, bowiem tego dnia, przemawiając do robotników w Moskwie, Lenin tłumaczył przyczyny zawarcia umowy z machnowcami. Z tego należy wnosić, iż w tym czasie temat musiał być już powszechnie znany i szeroko komentowany.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|