Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
9 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Jesteś Neronem, Co robisz?
     
Pimli
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 773
Nr użytkownika: 103.187

 
 
post 7/11/2019, 14:37 Quote Post

Budzisz się pewnego dnia w roku 54 n.e. i dowiadujesz się, że właśnie zostałeś nowym princepsem Imperium Romanum. Jak pokierujesz swoim życiem, żeby nie zakończyć go równie smutno niczym historyczny Neron. rolleyes.gif Jak zmienisz politykę Rzymu za swojego panowania?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.320
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 7/11/2019, 16:04 Quote Post

Prawdę mówiąc, to chciałbym zobaczyć płonący Rzym.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
alexmich
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 595
Nr użytkownika: 98.744

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 7/11/2019, 16:08 Quote Post

QUOTE(Arkan997 @ 7/11/2019, 16:04)
Prawdę mówiąc, to chciałbym zobaczyć płonący Rzym.
*




Zgadzam się Rzym wymaga gruntownej przebudowy. "Nowy Rzym dla nowego Imperium". Do tego ten stary jest jakoś taki łatwopalny.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Varyag
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.445
Nr użytkownika: 88.193

 
 
post 7/11/2019, 17:00 Quote Post

QUOTE(alexmich @ 7/11/2019, 16:08)
Zgadzam się Rzym wymaga gruntownej przebudowy. "Nowy Rzym dla nowego Imperium". Do tego ten stary jest jakoś taki łatwopalny.
*



I lwy się stęskniły za chrześcijanami...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 7/11/2019, 17:03 Quote Post

1. Podstawą władzy jest armia. Jak dowiodą żywoty późniejszych cesarzy - wystarczy dbać o poparcie żołnierzy, a reszta nie ma żadnego znaczenia. To jest oczywiście mało komfortowe - ale taka jest rzeczywistość. Z tego względu nie ma mowy o wygodnym życiu w stolicy, czy artystycznych tournée po pacyfistycznej Grecji. Pierwszym krokiem powinien być objazd wszystkich ważniejszych armii nadgranicznych - i ze dwie - trzy (krótkie i zwycięskie...) kampanie, ot tak, dla scementowania więzi z wojskiem. Żeby to miało sens w dłuższej perspektywie, to cóż..? Może Półwysep Arabski (ekstremalne trudności logistyczne i zdobycz sama w sobie niewiele warta - ale za to pozwala na wyjście szerokim frontem na Ocean Indyjski i, w dłuższym terminie, możliwość szachowania Persów od południa - a kto wie, może i od wschodu..?)? Brytania - łącznie z tymi złośliwie biednymi i złośliwie niepodległymi Piktami? Też niby nic nie daje, ale jak już się spacyfikuje - będzie można te dwa legiony wycofać i użyć gdzie indziej... Do tego jakieś drobiazgi, bo ja wiem - Maroko, wybrzeże Morza Czarnego? Tyle, żeby na porządny triumf starczyło... O ile nie poczuję się pewnie w siodle - poważniejszych przeciwników nie zaczepiam. W razie czego jest na podorędziu Korbulon, jest i Wespazjan. A kto wie? Może nie będzie tak źle..? Kawalerię bym unowocześnił: strzemiona, lance, szable...

2. Żeby stać mnie było na opłacanie lojalności armii, potrzebny jest zrównoważony budżet. W tym celu, należy:
2.1. Dokonać szczegółowego spisu poddanych i majątków w całym Imperium - taki rodzaj "Księgi Dnia Sądu Ostatecznego" - dla oszacowania "bazy podatkowej".
2.2. Zracjonalizować system podatkowy - to zadanie na wiele dziesięcioleci i na pewno sam go nie zakończę. Ale od czegoś trzeba zacząć - choćby małymi kroczkami. Od racjonalnie zorganizowanej administracji skarbowej (w miejsce panującego do tej pory chaosu...) - zacznie się budowa profesjonalnej administracji jako takiej. I tym samym - płynne, a szybsze o dwa stulecia przejście od pryncypatu do dominatu...
2.3. Ograniczyć bezproduktywne i bezsensowne wydatki. Żadnego "Domus Aureus" (bo i po co? Skoro w Rzymie bywam tylko przejazdem..?)! Żadnych igrzysk, żadnego rozdawnictwa w stolicy. Jak się motłoch zbuntuje - tylko tym lepiej! Pretorianie stłumią bunt. Stolicę - czy się spaliła sama, czy ktoś jej w tym pomógł - trzeba znacznie pomniejszyć, nadmiar jej proletariatu przymusowo przesiedlając do prowincji pogranicznych, gdzie miast nieróbstwa, będzie musiał zająć się uprawą roli lub wojaczką. Mniejsze, łatwiejsze do kontroli i wyżywienia miasto trzeba odbudować w sposób racjonalny - zgodnie z zasadami ochrony przeciwpożarowej, nowoczesnej urbanistyki oraz w sposób optymalizujący szanse tłumienia zamieszek. A więc - szerokie aleje rozchodzące się promieniście od Forum, liczne parki dzielące miasto na odrębne dzielnice i kwartały, itd., itp.

3. Zależność od dobrego humoru legionistów i pretorianów jest nader nieprzyjemna. Coś z tym trzeba koniec końców zrobić. Rozwiązaniem w miarę optymalnym byłaby budowa jakiejś koherentnej, "cywilnej" ideologii spajającej ludność całego Imperium wokół dynastii julijsko - klaudyjskiej. Problem w tym, że to jest w danych warunkach nie do zrobienia. Istniejące kulty pogańskie nijak się do tego nie nadają - są zbyt partykularne. Filozofia - jeszcze mniej. Jest zbyt ekskluzywna. Zatem tu - trzeba poczekać aż rozwinie się nam uczciwy monoteizm. Nie przesadnie ekskluzywny (ma w końcu spajać całe Imperium, a nie tylko jego część...), ani przesadnie inkluzywny (nie o to chodzi, żeby się zaraz z Persami bratać...) - taki w sam raz! Niejaki Paweł z Tarsu właśnie zakłada podwaliny pod nasze docelowe, optymalne rozwiązanie. Możemy mu pomóc umiarkowanymi prześladowaniami (to spaja wyznawców - nie czyniąc im zarazem niepotrzebnej krzywdy, ani też, nie narażając na napływ - na tak wczesnym etapie - tłumu klakierów i karierowiczów, którzy niewątpliwie obsiedliby jak muchy łajno każdą religię oficjalnie "pobłogosławioną" przez władzę...) - ale z tej mąki cesarskiego chleba jeszcze ze 100 albo i 200 lat nie będzie. Na razie zatem, jedyne co można zrobić, to:
3.1. Zadbać o przedłużenie rodu. Żeniąc się z jakąś panną ładną, cnotliwą i płodną. Ponieważ żadne względy natury dynastycznej nie wchodzą w grę - to cóż..? Pozostaje urządzić konkurs piękności, co nie..? To by było nawet zabawne... Córki senatorów bym wykluczył. Chyba, że z jakiej Hiszpanii, czy innej prowincji - co by krewni cesarzowej nie panoszyli się w Rzymie...
3.2. Zadbać o staranne wychowanie następcy/następców tronu. To jest w sumie najtrudniejsze zadanie ze wszystkich tutaj przedstawionych! Nie mam gotowej odpowiedzi na pytanie jak to zrobić...
3.3. Stopniowo, małymi kroczkami, włączać na służbę Imperium jak najszerszy krąg prowincjonalnych elit - proporcjonalnie do tego, jak buduje się profesjonalna administracja rozbudowując też jakieś organy doradcze, konsultacyjne, qusi-parlamentarne tak, aby odspawywani od kasy miejskiej i machlojek przy dzierżawie podatków lokalni nobile mieli gdzie wyżywać swoje ambicje i frustracje bez ciągłego prowokowania wojen domowych...

4. Sztuka w ogólności, a muzyka w szczególności - interesują mnie tylko jako widza. Tym samym NA PEWNO nie będę się starał rozwijać własnej kariery scenicznej...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.320
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 7/11/2019, 18:16 Quote Post

jkobus

2.1 Oktawian August już to zrobił
2.3 Ale czy Rzym nie był swego rodzaju sacrum dla Rzymian? Pewnie plebejuszy można spacyfikować, ale jeśli do oburzonych dołączą także stare rody, to lojalność samych pretorianów może nie wystarczyć. Można przenieść dwór, ale radykalnie wydatków nie da się ograniczyć.
Rzymianie budowali imperium, żeby imperium żywiło Rzym!

Jednym z ważniejszych problemów jest brak kruszców w obiegu, przez to nowsze monety są o wiele gorszej jakości.
Przydałoby się nowe źródło surowca.
Wysłałbym ekipy poszukiwawcze wzdłuż Zachodniego brzegu Afryki, któraś w końcu musi trafić na plemię posiadające znacznie większe ilości złota od pozostałych. Kiedy już to nastąpi wystarczy dogadać się z lokalsami lub też ich sobie podporządkować i już strumień złota popłynie do Rzymu.

Odbudowałbym kanał królewski w Egipcie, łączący Nil z Morzem Czarnym.
I analogicznie wysłał ekipy morskie, tym razem wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki.
Cele są dwa. Po pierwsze okrążyć płw. Arabski i udrożnić szlak do Indii.
Po drugie, podporządkować w ten czy inny sposób Etiopię, która o ile mi wiadomo posiada spore pokłady złota.

Neron na bycie Aleksandrem raczej się nie nadaje.
Może gdybym przeszedł na ścisłą dietę i codzienne ćwiczenia, to choć zbliżyłbym się do kondycji syna Zeusa-Amona?
Wojna z Partami byłaby męcząca i w przeciwieństwie do Aleksandra nie widzi mi się ganianie do górach Iranu i Afganistanu.
Zatem opłynięcie płw. Arabskiego i pożeglowanie za Słupy Heraklesa musi wystarczyć.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 7/11/2019, 18:30 Quote Post

Nil z Morzem Czarnym?
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 7/11/2019, 18:32 Quote Post

2.1. Nie zrobił. Seria niekonsekwentnych, fragmentarycznych spisów prowincjonalnych, to jeszcze za mało na racjonalne oszacowanie bazy podatkowej. Trzeba też przeprowadzić bonitację gleby i założyć jakiś kataster.

2.3. Być może. Dlatego do ograniczania wydatków na stolicę można się zabrać dopiero po odbyciu tych zwycięskich kampanii i przy obecności paru legionów - sami pretorianie mogą być nie dość pewni. Ale tak w ogóle, to się da zrobić. Pożar może być dobrą okazją.

Teza o braku kruszców należy do żelaznego arsenału klasycznej historiografii - ciągnie się to bodaj jeszcze od Gibbonsa? Nie mam zaufania do takich stereotypów. Zresztą - nawet jeśli coś w tym jest, to za Nerona nie mogło to stanowić jeszcze istotnego problemu. W Etiopii chętniej niż złota, poszukam kawy. Dzikiej kawy. Życie bez kawy jest w ogóle możliwe..?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.320
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 7/11/2019, 18:40 Quote Post

QUOTE(1234 @ 7/11/2019, 18:30)
Nil z Morzem Czarnym?
*



Pomyliły mi się kolory laugh.gif
Oczywiście chodziło mi o Morze Czerwone
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Werq12
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 11
Nr użytkownika: 105.080

Wojciech Wardzynski
Zawód: uczeñ
 
 
post 8/11/2019, 7:43 Quote Post

Sciagnalbym do Rzymu Herona z Aleksandrii i z jego pomocą stworzył silnik parowy i starał się rozpowszechniać jego automaty(jeśliby się okazało że jednak żył w IIIw to spróbował bym to zrobić samodzielnie),poszukalbym też kogoś kto potrafi destylować ropę naftową i staralbym się , wprowadził bym też naukę opartą na racjonaliźmje a nie filozofii i wprowadził pojęcie teorii naukowej oraz szkoły państwowe dla naukowców . Oczywiście poprzedziłaby to jakaś wyprawa na piktów lub do innej irlandi, żeby zdobyć poparcie wojska.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
adm.Thrawn
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 602
Nr użytkownika: 100.637

Stopień akademicki: mgr.
 
 
post 8/11/2019, 8:41 Quote Post

Co do Gwardii, zmieniłbym system zaciągu. Zamiast ograniczenia do samej Italii, to będzie nagroda za wybitną służbę w legionach. Wszystko po to, aby służba w gwardii nie stała się wygodną posadką, a sama gwardia stała się nagrodą. Dzięki temu zwyczajni Legioniści mają cel, możliwość stania się gwardzistą. Fakt, nie wszyscy będą mogli, wszak liczba miejsc jest ograniczona.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 8/11/2019, 9:02 Quote Post

A umiesz taką maszynę parową sam zbudować..? Ja nie umiem. Od biedy odtworzę rząd koński. Ale to jest maksimum moich możliwości technicznych. I, swoją drogą - zupełnie wystarczy, żeby przez następne 200 lat śmiać się z Persów, Numidów czy innych konnych koczowników - bo rzymska jazda będzie o klasę lepsza!

Maszyna parowa nie jest do niczego w tym momencie potrzebna. Nie ma zastosowania innego niż rozrywka. Zajmowanie się zabawkami nie przystoi władcy i nie może przynieść żadnych korzyści.

Wprowadzania "racjonalizmu" w świecie, który właśnie idzie ostro w kierunku mistycyzmu, zaś jedyną "racjonalną" ideologią która realnie istnieje jest filozoficzny sceptycyzm - bezpłodny poznawczo, bo a priori możliwość poznania czegokolwiek odrzucający i bezużyteczny politycznie, skoro głosi wycofanie się z życia społecznego - to dość skomplikowany i pracochłonny sposób na samobójstwo. Nikt w I w n.e. cesarza głoszącego jakiś "racjonalizm", "scjentyzm", czy - nie dajcie wszyscy bogowie - empiryzm w ogóle nie zrozumie, a tym bardziej - nie poprze.

Żeby to zadziałało, najpierw potrzebny jest Paweł z Tarsu i konceptualizacja pewnych genialnych, a obcych póki co światu idei - np
takiej, że "nie masz już Żyda ni Greka" i wszyscy ludzie są sobie, na pewnym poziomie, nic nie mającym wspólnego z pochodzeniem czy kondycją społeczną, równi. Potem będzie potrzebny Augustyn z Hippony i pomysł na rozdzielenie "państwa Bożego" od "państwa ziemskiego". Potem Beda Czcigodny, Albert Wielki, Piotr Abelard, Wiliam Ockham, Tomasz z Akwinu. Akcelerowanie rozwoju idei to debilny pomysł: skutki mogą być li i jedynie opłakane! Osobliwie, gdy "nowinki" zechce się wprowadzać odgórnie, siłą!

Zresztą - po jakiego grzyba cały ten "racjonalizm"..? Ja na ten przykład, "racjonalistą" po prostu nie jestem - jasne zatem, że żadnego racjonalizmu wprowadzać nie będę. Ani z przekonania, ani z rachuby - bo nie uważam, żeby był mi do czegokolwiek przydatny.

Skądinąd jednak - mimo, że jestem chrześcijaninem, chrześcijaństwa RÓWNIEŻ w żadnym razie wprowadzać nie zamierzam! POMIMO przekonania. Po prostu uważam, że nie przysłużyłoby się to ani chrześcijaństwu, ani Imperium. Ani chrześcijaństwo, ani Imperium, nie są na to gotowe! I za mojego, tj. Nerona życia - nijak nie będą.

Podczas (krótkiego) pobytu w Rzymie, jak najbardziej mogę przesłuchać publicznie Pawła, dając mu okazję do wystąpienia. Mogę go nawet poprosić o spisanie dla mnie Ewangelii (byłoby to nad wyraz ciekawe...) - bo jestem w Rzymie tylko przejazdem i nie zabiorę go na kampanię do Jemenu. Po czym, pod moją nieobecność, nadgorliwy Senat, któremu powierzę rozpatrywanie apelacji, skaże go na ścięcie. Za co udzielę senatorom ojcowskiej reprymendy i nakażę uroczysty pochówek skazańca. Wilk syty, owca cała!

Tak naprawdę jedyne, co ewentualnie da się rzeczywiście akcelerować w tym czasie, to odkrycia geograficzne. Po kampanii przeciwko Piktom (2 - 3 lata, jakieś 6 - 7 legionów plus flota: kampanię trzeba by podzielić na dwa etapy - w etapie pierwszym legiony oczyszczają teren po Firth of Ford - "Wał Trajana" - ustanawiając tam prowizoryczny limes, a flota obsadza wyspy wokół oraz systematycznie niszczy wybrzeże w celu pozbawienia Piktów mobilności oraz możliwości połowu ryb; jeśli po tym nie dadzą się sprowokować do bitwy - kontynuujemy blokadę i przystępujemy do stopniowego oczyszczania gór...) ruszam na Wschód. Rzeczywiście trzeba by odbudować kanał od Nilu do Morza Czerwonego i wybudować bazy logistyczne oraz flotę na Morzu Czerwonym. Jednocześnie w Syrii będzie debiutować zreformowana kawaleria. Rzut morski obsadza wybrzeża Morza Czerwonego i dokonuje inwazji na Aksum i na Arabię Szczęśliwą. Rzut lądowy opanowuje szlaki karawanowe w głębi lądu, niszcząc ewentualną ekspedycję partyjską, gdyby Arabom przyszło do głowy poprosić Partów o pomoc. Partowie się zdziwią, że Rzymianie w ogóle mają kawalerię, że ta kawaleria zdolna jest operować samodzielnie, bez wsparcia piechoty i daleko od własnych podstaw wyjściowych i że ich konni łucznicy mogą tak szybko ginąć w starciu z dziwnie "twardą" kawalerią uderzeniową...

Mam kawę, mam bazy nad Oceanem Indyjskim i handel z Indiami bez pośredników. Mogę wysłać flotę na wyprawę dookoła Afryki: już raz to zrobiono - opłynięcie Afryki ze wschodu na zachód jest dużo łatwiejsze niż w przeciwnym kierunku. A jak raz się zacznie wokół Afryki pływać, to i odkrycie kolejnych wysp, zarówno na Atlantyku, jak i na Oceanie Indyjskim - jest tylko kwestią czasu. Do Ameryki niekoniecznie na razie jest po co płynąć - nie mamy demograficznych nadwyżek do ulokowania, a epidemia syfilisu nie jest nam do szczęścia potrzebna. Z czasem zresztą, chcąc nie chcąc, i na Amerykę się trafi... Za to można wysłać ekspedycję morską dalej na wschód - i nawiązać bezpośrednie stosunki z Hanami. Nie od rzeczy byłaby także morska penetracja Bałtyku, Arktyki (przynajmniej póki Golfsztrom sięga...) i północnego Atlantyku...

Co do Rzymu: jak się już spali, to - przy wydatnej pomocy legionistów - pozbawionych domostw obywateli relokuje się do nowo podbitych prowincji. Co by nie zmarnieli, chudzinki. Na Hebrydach, albo w Erytrei czeka tyle urodzajnej ziemi... Senat (jak zwykle...) będzie nam wdzięczny za takie poświęcenie w ratowaniu obywateli przed biedą!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.515
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 8/11/2019, 10:53 Quote Post

QUOTE(alexmich @ 7/11/2019, 17:08)
QUOTE(Arkan997 @ 7/11/2019, 16:04)
Prawdę mówiąc, to chciałbym zobaczyć płonący Rzym.
*




Zgadzam się Rzym wymaga gruntownej przebudowy. "Nowy Rzym dla nowego Imperium". Do tego ten stary jest jakoś taki łatwopalny.
*




No to ja bym zaczął od konsekwentnego osuszania Błot Pontyjskich. Jak mi się uda - mam sporo ziemi dla wiernych weteranów w pobliżu Rzymu. Skupianie się na ekspansji zewnętrznej i na podbojach według mnie nie ma sensu, jeśli się nie rozwiąże problemów w z zarządzaniem tak olbrzymim imperium (to nie Europa Universalis). Na to nie mam pomysłu - bo każdy silny prefekt w prowincji to potencjalne zarzewie buntu, decentralizacja grozi rozpadem imperium. W jaki sposób przeprowadzać w skali lokalnej moje oświecone reformy?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 8/11/2019, 12:12 Quote Post

QUOTE(carantuhill @ 8/11/2019, 11:53)
Skupianie się na ekspansji zewnętrznej i na podbojach według mnie nie ma sensu, jeśli się nie rozwiąże problemów w z zarządzaniem tak olbrzymim imperium (to nie Europa Universalis). Na to nie mam pomysłu - bo każdy silny prefekt w prowincji to potencjalne zarzewie buntu, decentralizacja grozi rozpadem imperium. W jaki sposób przeprowadzać w skali lokalnej moje oświecone reformy?
*



To jest kolejne "clichee" klasycznej historiografii: Rzym upadł, bo był zbyt duży i nie dało się nim rządzić. Naprawdę? To jakim cudem Chiny istnieją po dziś dzień? Przez większość swojej historii rządząc kilkukrotnie większą rzeszą poddanych niż Rzym kiedykolwiek posiadał i zajmując większy, a w dodatku komunikacyjnie trudniejszy (brak spajającego całość, wewnętrznego morza) obszar?

Ponadto - w jakiej niby prowincji za panowania Nerona istnieje "prefekt"..? Taki urząd na razie istnieje tylko jeden - w samym Rzymie: prefect praetorium. Który w dodatku póki co jest po prostu dowódcą gwardii, a nie prezesem sądu najwyższego, jak 100 lat później.

Ile buntów w historii Rzymu podnieśli "prefekci"? A nie dowódcy armii? Rzeczywiście - problem lojalności wojska jest centralny dla zachowania stabilności rządów. I nie ma na to prostej recepty. Ale po to - jako Neron - jadę do Brytanii, a potem do Syrii, żeby właśnie osobistą więź z żołnierzami zadzierzgnąć. Jeśli nawet nie prowadząc ich osobiście do boju (ciało Nerona trzeba by trochę poćwiczyć...) - to przynajmniej odwiedzając szpitale, demonstracyjnie znosząc niewygody, kontentując się obozowym jadłem i rozdzielając sowite nagrody...

Ponadto - gdzie ja niby proponuję "skupienie się na ekspansji"..? Znowu rozumowanie w kategorii wybuchła wojna i wszyscy z Warszawy uciekli? Jak o czymś wprost nie napiszę, to tego nie ma? Nie napisałem na przykład, że tak samo jak autentyczny Neron, Ukochaną Mamusię muszę zdymisjonować, czyli - pozbawić życia. Czyli co..? Czyli Ukochana Mamusia wciąż żyje Twoim zdaniem - i intryguje, jak to miała w zwyczaju..? No nie..!

Podbój Szkocji oraz Półwyspu Arabskiego z przyległościami to nie jest żadne "skoncentrowanie się na ekspansji". To jest środek do celu. A nawet do kilku celów. Pierwszy cel jest oczywisty: zdobycie lojalności armii. Potrzebnej dla reform wewnętrznych. Drugi cel to skrócenie granicy (legiony z Brytanii można będzie za kilkanaście lat całkiem wycofać, a w Syrii zabezpieczamy sobie flankę, jednocześnie szachując Partów od południa - morzem!). Pod tym względem przed Imperium stoi ogrom możliwości: granica po Renie i Dunaju to akurat jedna z najdłuższych możliwych granic lądowych w Europie, idąc dalej na północ i na wschód można ją przez długi czas skracać! Ale tego się - za życia Nerona - bym nie tykał, bo to nie jest wojenka na dwa - trzy lata, tylko na dużo dłużej - i trzeba się do tego solidnie przygotować, przede wszystkim fiskalnie.

Wreszcie ostatni cel, to korzyści natury handlowo - ekonomicznej. Dlaczego Petra czy Palmira ma się bogacić na handlu z Indiami? Dlaczego ma pośredniczyć w wymianie technologii (w tym - jakże istotnej militarnie - metalurgii...)? Skoro można to robić bez pośredników - niewielkim, w stosunku do efektu, nakładem kosztów?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Pimli
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 773
Nr użytkownika: 103.187

 
 
post 8/11/2019, 17:06 Quote Post

Ja, jako Neron, podbój Brytanii zupełnie bym sobie darował - leży za daleko od centrum imperium i jest zbyt trudna do obrony. Do tego w znanej historii stanowiła wylęgarnię uzurpatorów. Ewakuowałbym wojsko z wyspy i ustanowił kilka państw zależnych w jej południowej części.

Zamiast pchać się aż do Szkocji przeprowadziłbym gruntowny podbój (połączony z przesiedleniami tubylców w głąb imperium i kolonizacją) zachodniej Germanii, w przybliżeniu do linii Łaba-Soława-Las Czeski. To by wyraźnie skróciło granicę lądową imperium na kontynencie. W późniejszych czasach może dodałbym do tego jeszcze podbój Dacji i ziem które porzucił Kommodus.

Na pewno wysłałbym wyprawy odkrywcze wokół Aftyki i za ocean, do Ameryki, żeby przywiozły do Rzymu kukurydzę, ziemniaki i pomidory. Upowszechnienie uprawy tych roślin pozwoliłoby podnieść wydajność upraw, a co za tym idzie zaludnienia imperium, zwłaszcza w północnych prowincjach. Być może dałoby się też ustanowić jakiś zyskowny handel z Indianami, ich złoto bardzo by się przydało.

Jedną z pięt achillesowych gospodarki Rzymu i zarazem przyczyną jego stagnacji technologicznej było uzależnienie od pracy niewolniczej. Całkowite zniesienie niewolnictwa byłoby nierealne, ale mógłbym znacznie obniżyć jego opłacalność, ustanawiając podatek od posiadania niewolnika i stopniowo podnosząc jego kwotę. To powinno pobudzić dążenie do rozwoju techniki a wtedy może maszyna parowa Herona z Aleksandrii i inne starożytne wynalazki znalazłaby zastosowanie.

Sam co prawda nie jestem inżynierem ani wynalazcą, ale metodą prób i błędów mógłbym wyprodukować papier i przekazać tę umiejętność swoim poddanym. Wprowadziłbym też cyfry arabskie w miejsce rzymskich, co zrewolucjonizowałoby rachunkowość, wreszcie zaś spróbowałbym przekazać współczesnym ideę druku. To pozwoliłoby znacznie przyspieszyć obieg informacji i zachować od zniszczenia wiele starożytnych dzieł.

Gwardię pretoriańską był całkowicie rozwiązał - zbyt wielu cesarzy padło z jej rąk. Zamiast tego, pod Rzymem stacjonowałby na stałe jeden legion. Postawiłbym też na rozwój ciężkozbrojnej kawalerii.

W sferze religijno-ideologicznej z czasem (choć nie od razu) zacząłbym promować chrześcijaństwo. W Rzymie a potem i w paru innych dużych miastach ufundowałbym uniwersytety.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

9 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej