Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Trwałość totalitaryzmu
     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 29/06/2018, 23:24 Quote Post

Partia pragnie władzy wyłącznie dla samej władzy. Nie obchodzi nas dobro ludzkości; obchodzi nas wyłącznie władza. Nie bogactwa, luksusy, długie życie lub szczęście, a tylko władza, czysta władza (...) Wszyscy nasi poprzednicy byli tchórzami, nawet ci najbardziej do nas podobni, byli tchórzami i hipokrytami. Hitlerowcy w Niemczech i komuniści w Rosji stosowali metody zbliżone do naszych, ale nigdy nie mieli dość odwagi, aby otwarcie przyznać się do pobudek, które nimi kierują. Udawali, a może nawet w to wierzyli, że sięgnęli po władzę wbrew sobie i będą ją dzierżyć tylko przez krótki czas - że tuż za następnym zakrętem czeka raj, w którym wszyscy staną się wolni i równi. My jesteśmy inni. (...) Władza to nie srodek do celu. Władza to cel. (...) Powiedz Winston w jaki sposób człowiek utwierdza swoją władzę nad drugim człowiekiem?
- Każąc mu cierpieć.
- Doskonale. Każąc mu cierpieć (...) Posłuszeństwo nie wystarczy. Bo dopóki ktoś nie cierpi, czy można mieć pewność, że jest posłuszny twojej woli, a nie własnej? Władza polega na poniżaniu i zadawaniu bólu. Wladza oznacza rozrywanie umysłów na strzępy i składanie ich ponownie według obranego przez siebie modelu. Czy powoli wyłania ci się wreszcie obraz tworzonego przez nas świata? (...) Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie!*


Nigdy nie było takiej partii. Ale istniał taki człowiek. Wydaje mi się, że spośród wszystkich wielkich monstrów jakie wydała ludzkość, Stalin najbardziej się zbliżył, jeśli wręcz nie zrealizował opisany w tym fragmencie typ władcy.

Próbowałem zrozumiec dlaczego tak się stalo. Stalin był oczywiście bardzo inteligentny, cyniczny i niezłomny. A co ważniejsze, znalazł się w niezwykłych realiach pozbawionego reguł i skrupułów ustroju powołanego przez rewolucję. W takim ustroju nic nie gwarantuje przetrwania, ani politycznego, ani co gorsza, biologicznego. Trzeba pożerać, żeby nie zostać pożartym. Stalin potrzebował więc władzy dla samej władzy, dyktował mu to instynkt samozachowawczy. Wciąż to jednak nie wyjaśnia dlaczego Stalin okazał się tak wyjątkowy, dlaczego nie miał "godnego" następcy w roli monstrum. Dlaczego wraz z nim skończył się, jak zauważyła Hannah Arendt, totalitaryzm w Rosji?

Wielkim problemem totalitaryzmu rosyjskiego była kwestia sukcesji. Jak ją płynnie zrealizować w ustroju, w którym reguły nie istnieją lub nie mają znaczenia?
Bo kiedy w takim ustroju odchodzi wódz, pojawia się zaraz grupa najsilniejszych, najzręczniejszych, którzy przez pewien czas szachują sie nawzajem wplywami. Gdy potem wyłania się następca jest to odzwierciedleniem bieżącego układu sił. Ale następca nie jest juz podobny do wodza. Stalin mógł być tylko jeden i tylko raz. Stalin byl niepowtarzalny bo miał przewagę obiektywną - zaskoczenie. Kolektywne kierownictwo nigdy później nie pozwoliło by pojawił się ktoś podobny. Następca Stalina, Chruszczow, był zaledwie pierwszym pośród równych i wyszło mu to zresztą na dobre, bo okazał się też pierwszym w dziejach Rosji przywódcą, który zaznał politycznej emerytury. To znak czasu, komuniści wciąż byli drapieżni, ale przestali się mordować. (Dygresja: nawet pierwszy demokratyczny przywódca Rosji, Borys Jelcyn bardzo bał się politycznego zejścia i to było jednym z najważniejszych powodów, dla których namaścił Putina na swego następcę (**) - Putin miał reputację człowieka lojalnego wobec politycznych przyjaciół. Ciekaw jestem swoją drogą, jak rozegra swoje odejście sam Putin...).

Czemu służy ten wywód? Otóż myślę, że komunizm rosyjski mógłby trwać w najlepsze po dziś dzień. Ustrój nie umiera na ekonomiczny zawał serca, jak pozornie się wydaje w przypadku rosyjskim. Przecież maoistyczne Chiny przeszły przez gorsze tarapaty. Ale Chiny nie dały się wciągnąć w rywalizację z zachodem, czy w ogóle z kimkolwiek. Mao wierzył, że Chiny mają wieczność. Nie muszą zwyciężać, wystarczy, że będą trwać, nawet w stanie uwłaczającej nędzy ekonomicznej i nieustającej histerii ideologicznej (***). Przywództwo, które ma niewyczerpaną cierpliwość i wiarę w swój kraj, izolując i dyscyplinując podlegającą mu społeczność, jest nie do ruszenia. I o jest prawda, bo jak pokazała historia, mimo całej swej potęgi Ameryka nigdy nie zamierzała bezpośrednio ingerować w wewnętrzne sprawy ZSRR i ChRL, ryzyko nieobliczalnego odwetu wydawało się po prostu zbyt wielkie. Rosyjskie i chińskie przywództwo miało więc do dyspozycji prawdziwą "splendid isolation". Rozumiał to Stalin i Mao, którzy maltretowali swych poddanych bezkarnie, bez przesytu i bezkompromisowo ze świadomością, że ich państwa i społeczeństwa, są i pozostaną słabsze od zachodniego. Nie przeszkadzało im to. Stalin i Mao, wbrew całej ideologicznej podniecie o globalnej rewolucji, jaką podyscali, nie toczyli walki ze światem zewnętrznym tylko ze światem wewnętrznym (odróżniało to ich również od Hitlera). Rozumieli, że totalitaryzm to nic innego jak permanentny kryzys; ale żeby go podtrzymywać i kontrolować trzeba mieć autorytet wodza. Gdyby mieli "godnych" siebie następców, albo gdyby partie komunistyczne potrafiły osiągnąć poziom determinacji opisany przez Orwella, istniałby wciąż ZSRR, a ChRL byłyby wciąż komunistyczne nie tylko z nazwy. Jednak totalitaryzm jest tak nieznośnie surrealistycznym typem ustroju, że aby trwać i funkcjonować wymaga determinacji umocowanej w jednostkowym instynkcie samozachowawczym. Wymaga niekwestionowanego wodza.

Podsumowując: wydaje mi się, że totalitaryzm w czystej formie (rozumiany wg opisu H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu) ma długość życia jego założyciela-wodza. Podstawowym problemem trwałości takiego ustroju wydaje się nie tyle brak wydolności gospodarczej, który można po prostu ignorować (patrz przykłady Stalina i Mao) lecz problem sukcesji. Wydaje się, że z powodzeniem rozwiązała go Korea Północna.

Cóż, można o tym wszystkim dyskutować.
*********************
*G. Orwell, Rok 1984.
**S. L. Myers, Nowy car, 223.
***H. Kissinger, O Chinach, 104-124.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 30/06/2018, 9:49 Quote Post

Czytam, czytam.
Przedpiszca bardzo ładnie to skompilował.
Nic, tylko uchylić kapelusza.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 30/06/2018, 14:58 Quote Post

CODE
Podsumowując: wydaje mi się, że totalitaryzm w czystej formie (rozumiany wg opisu H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu) ma długość życia jego założyciela-wodza.

Coś w tym co piszesz jest. Ale co z Koreą Północną? Totalitaryzm jest a wodzowie się zmieniają - ustalono jednak zasady sukcesji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 30/06/2018, 15:00 Quote Post

Hej, Napoleon7, przecież dosłownie moje ostatnie stwierdzenie brzmi: problem sukcesji. Wydaje się, że z powodzeniem rozwiązała go Korea Północna.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Rommel 100
 

Antynazista
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.995
Nr użytkownika: 9.466

Stopień akademicki: Mgr
Zawód: Matematyk
 
 
post 1/07/2018, 15:41 Quote Post

QUOTE
Dlaczego wraz z nim skończył się, jak zauważyła Hannah Arendt, totalitaryzm w Rosji?


Np. systemu Gułagu był całkowicie niewydolny, i sam Beria niemal z automatu po śmierci Stalina z nim skończył. Wcześniej blokadą był strach przed Stalinem.

Co do Korei Płn. czy tam przypadkiem nie było w okresie Zimnej Wojny i później jakiegoś zewnętrznego zastrzyku ekonomicznego od Chin/ZSRR?

QUOTE
Nigdy nie było takiej partii. Ale istniał taki człowiek. Wydaje mi się, że spośród wszystkich wielkich monstrów jakie wydała ludzkość, Stalin najbardziej się zbliżył, jeśli wręcz nie zrealizował opisany w tym fragmencie typ władcy.


Stalin chyba jednak pozostał komunistą, a nie jedynie cynikiem. Aczkolwiek może się mylę, zresztą jest temat na forum.

Ten post był edytowany przez Rommel 100: 1/07/2018, 15:48
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 1/07/2018, 15:47 Quote Post

Ad. jb8;
Sam jestem czepialski, jednak w przypadku Twojego eseju nie miałem do czego.
Zgodzisz się na to, abym mógł tę wypowiedź powielać gdzieś indziej?
Oczywiście z odniesieniem do twórcy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 1/07/2018, 18:07 Quote Post

poldas
Dziękuję za uznanie smile.gif Mam pytanie, bo aż mnie to ciekawi, gdzie chcesz powielać ten tekst, na jakiś forach, blogu? Ucieszę się jeśli mnie poinformujesz.
Prośba, powielając podawaj namiar na forum.

Rommel
Cynik czy komunista? To nie musiało się wykluczać w tej wyjątkowej sytuacji gdy jednostka ma możliwość definiowania ideologicznej ortodoksji. Stalin z pewnością był cyniczny i to niemal jawnie; pod maską sardonicznego poczucia humoru obnosił się z tym nawet przed partnerami z zachodu. Jeden z moich ulubionych cytatów ze Stalina padł przy okazji rozmowy z Churchillem (podaję z pamięci): CHURCHILL- Pokonamy Hitlera. Bóg jest z nami. StALIN- A diabeł z nami. Pokonamy na pewno.

Ale jednocześnie był komunistą. Podkreśla to wielu autorów. Kissinger napisał: Skostnienie Stalina ograniczało się (...) wyłącznie do ideologii komunistycznej. Jego komunistyczne przekonania uczyniły go niezwykle giętkim taktykiem (Dyplomacja, 359). Zresztą pragnął też awansu do rangi wielkiego teoretyka, na miarę Lenina. A Robert Service stwierdza: Stalin - a przed nim Lenin - zarzucili wiele mitów utopijnego komunizmu. Podstawą radzieckiego systemu stały się hierarchia, dyscyplina i kara. A jednak w latach trzydziestych władze wciąż podtrzymywały wiarę, że koniec końców doskonały świat jest możliwy. Milenarystyczne idee przylgnęły do komunizmu jak rzep (...) przypomina to wczesne chrześcijaństwo. Na soborze w Nicei biskupi jako przedstawiciele Kościoła określili, ktore księgi należy włączyć do Pisma Świętego (...) Podobny proces miał miejsce w Moskwie latach trzydziestych XX wieku. Do kanonu włączono pewne prace Marksa, Engelsa, Plechanowa, Lenina oraz Stalina. (Service, Towarzysze, 222)

Inaczej rzecz ujmując, jako głowa pierwszego i najpotężniejszego państwa komunistycznego na świecie, przy tym polityczny sukcesor Lenina, Stalin byl przez okres swego życia najwyższym kapłanem-interpretatotrem komunistycznej ideologii (z oczywistych względów ośmielali się to kwestionować nieliczni, jak Tito i Mao). Podkreśla się często, że słabą stroną marksizmu był jego negatywny wydźwięk. Inaczej mówiąc, zwolennicy tego filozofa bardziej wiedzieli co zniszczyć niż co zbudować. Stąd tak wielkie pole do interpretacji, które władcy ZSRR mogli z dość sporą dowolnością zagospodarowywać poprzez polityczną praktykę. Stalin był więc komunistą chociażby dlatego, że we własnym pojęciu definiował co to oznacza.

Ten post był edytowany przez jb8: 1/07/2018, 18:19
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 1/07/2018, 18:33 Quote Post

Aktualnie tutaj - http://katharsis.j.pl/viewtopic.php?f=23&t=12020
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 2/07/2018, 11:49 Quote Post

CODE
Hej, Napoleon7, przecież dosłownie moje ostatnie stwierdzenie brzmi: problem sukcesji. Wydaje się, że z powodzeniem rozwiązała go Korea Północna.

Przepraszam, najwidoczniej mi to jakoś umknęło.

Z tym, że stwierdzenie: "...wydaje mi się, że totalitaryzm w czystej formie (rozumiany wg opisu H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu) ma długość życia jego założyciela-wodza" ma rację bytu tylko w niektórych przypadkach. Tam gdzie połączony jest z kultem jednostki i gdzie jednak nie ustalono zasad sukcesji. Totalitaryzm może też jednak być systemem. Komunizm jako taki nie wymaga kultu jednostki. On może być - ale nie musi. Władzę sprawować może KC partii i wcale nie musi być ona jednoosobowa. Ale jest faktem, że sprawa przejęcia władzy w systemie totalitarnym zawsze budzi problemy i dla systemu stanowi swoiste zagrożenie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
dammy
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.384
Nr użytkownika: 99.933

Adam Marks
Zawód: wiele zawodow
 
 
post 2/07/2018, 12:26 Quote Post

Ale nie wszędzie komunizm przybiera oblicze totalitaryzmu. Polskę Gomułki czy Gierka, Węgry Kadara trudno nazwać totalitaryzmami. To były bardziej autokracje. W totalitarnej Rumunii Ceaușescu taki "kult jednostki" istniał jak najbardziej. Czy Chiny Denga Xiaopinga nazwiemy państwem totalitarnym? Jeśli tak to czy Chiny po przemianach można nazwać komunistycznymi?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
marc20
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.395
Nr użytkownika: 80.503

Stopień akademicki: student
Zawód: student
 
 
post 2/07/2018, 12:56 Quote Post

Właściwie to nie wiem dlaczego ograniczać się tylko do XX wieku. To że wcześniej nie nazywano jakiegoś ustroju "totalitarnym" nie znaczy że taki nie był.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 2/07/2018, 21:18 Quote Post

QUOTE
Komunizm jako taki nie wymaga kultu jednostki. On może być - ale nie musi. Władzę sprawować może KC partii i wcale nie musi być ona jednoosobowa.

Nie stawiam znaku równości między komunizmem i kultem jednostki czy totalitaryzmem. Po Stalinie partia była wciąż nie do ruszenia, ale system przestał być hermetyczny, utracił też sporo ze swej arogancji. Debata o przeszłości i przyszłości komunizmu ruszyła (uruchomił ją Chruszczow) by z upływem czasu nabierać coraz większego znaczenia. Nastały czasy oligarchiczne. System wodzowski, co podkreśliłem wcześniej, jest najbardziej radykalny, ze względu na swoją arbitralną naturę - bo liczy się punkt widzenia i determinacja jednostki; zawsze groźne rozwiązanie. Perspektywa i determinacja kolektywnego kierownictwa (nawet nielicznego) z natury rzeczy musi być łagodniejsza, przez sam fakt, że członkowie kolektywu ograniczają się wzajemnie.

Oczywiście oligarchia wyłaniająca się z systemu wodzowskiego ma wciąż ogromne możliwości trzymania społeczeństwa pod swą kontrolą. Państwo pozostaje jednopartyjne, spojone ideologią oraz skutecznością wszelkich instytucji będących do dyspozycji elity. Ale siłą rzeczy pojawia się frakcyjność, nawet jeśli nie do końca jawna; przywództwo fragmentuje się na stronnictwa, które wzajemnie wywierają na siebie presję. To oznacza rywalizację na szczycie, a jednym z najbardziej oczywistych sposobów umocnienia pozycji przez frakcję lub kwestionowanego przywódcę jest zabieganie o społeczny fawor, inaczej mówiąc - populizm (dammy w temacie historia rewolucji zwrócił słusznie uwagę, że na pewnym etapie system rewolucyjny przechodzi w fazę populistyczną). Chruszczow był przywódcą właśnie tego rodzaju. Stalin przebiegle zamienił materialny dobrobyt na dietę złożoną z terroru oraz narodowej dumy, ktora pocieszała jego poddanych, pozwalając im myśleć, że mimo biedy i strachu budują wielkie imperium i lepsze jutro. Chruszczow wolał marchewkę od stalinowskiego kija. (...) musiał odblokować setki miliardów rubli na nowe projekty budowlane, dokapitalizowanie podupadających fabryk samochodowych i sfinansowanie reform rolniczych (- M. Brzeziński, Wschód czerwonego księżyca, 54) Zresztą Chruszczow starał się robić wrażenie na wielu obserwatorach - przywódcach Zachodu i Trzeciego Swiata; towarzyszach z najwyższych kręgów partii i na całym społeczeństwie. Przywódca, który tak bardzo i tak licznym chce zaimponować, z natury rzeczy nie jest niekwestionowanym wodzem. Mało tego, sam siebie kwestionuje - jego wyraźna trema jest sygnałem; wiem że muszę być skuteczny; wiem, że można mnie zastąpić. Stalin oczywiście był zawsze czujny, nieustannie węszył zagrożenie lub je sobie roił, ale nie manifestował tego. Możliwość jawnego kwestionowania jego rządów po Wielkim Terrorze przestała wchodzić w grę. Taka opcja w systemie wodzowskim stanowi tabu, może realizować się tylko w formie spisku. Od początku niepewna pozycja Chruszczowa wymuszała na nim, a w konsekwencji na jego następcach również, jakiś rodzaj wydajności i skuteczności. I to był już koniec totalitaryzmu, przejście do oligarchii partyjnej, frakcyjności, obiektywizmu, populizmu; głębszych sporów, politycznej tremy, a w dalekiej przyszłości tendencję do głębokiego reformizmu, ktora stała się faktem za Gorbaczowa i wykoleiła system.

marc20
Jasne, nie musimy ograniczać się do XX wieku. Zaproponuj coś.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/07/2018, 6:10 Quote Post

Rządy Qin Shihuangdi (dosłownie: "Pierwszego Syna Niebios z dynastii Qin" - panująca ideologia dążyła do likwidacji indywidualnej osobowości wadcy, który miał być ucieleśnieniem państwa, zamiast imienia otrzymał numer - 2500 lat później, w powieści "Eden", Stanisław Lem odkrył tę ideę ponownie...). System załamał się w efekcie kryzysu sukcesyjnego (niestety, władca nie podporządkował się teorii, nie uczynił sukcesji jasną i oczywistą, a nawet marnotrawił ogromne zasoby na próby zdobycia osobistej nieśmiertelności). Tym niemniej dorobek tzw. "szkoły legistów", reprezentowanej np. przez Han Feizi to właśnie "teoria tyranii doskonałej" - takiego systemu, który najdoskonalej utrzymywałby ludzi w posłuszeństwie i jedności. Teoria została zastosowana w praktyce i pozwoliła królestwu Qin podbić i zjednoczyć Chiny.

Konfucjaniści, rządzący przez następne 2000 lat oficjalnie potępiali "legizm" jako zbrodniczy - ale dorobek legistów starannie przechowali w dziale prohibitów biblioteki cesarskiej, studiując (w wąskim kręgu uprawnionych) i stosując, gdy okoliczności tego wymagały.

Mao prawdopodobnie znał niektóre pisma legistów, a na pewno stosował w praktyce ich metody.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
dammy
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.384
Nr użytkownika: 99.933

Adam Marks
Zawód: wiele zawodow
 
 
post 3/07/2018, 20:05 Quote Post

QUOTE(jkobus @ 3/07/2018, 7:10)
Rządy Qin Shihuangdi (dosłownie: "Pierwszego Syna Niebios z dynastii Qin" - panująca ideologia dążyła do likwidacji indywidualnej osobowości wadcy, który miał być ucieleśnieniem państwa, zamiast imienia otrzymał numer - 2500 lat później, w powieści "Eden", Stanisław Lem odkrył tę ideę ponownie...).


No tak. Tego nie da się ukryć. Trzeba przyznać, że "twórczość" teoretyczna Adolfa i jego stronników i Józefa S. to marne popłuczyny i prymitywne grafomaństwo przy dokonaniach prawników. Ale trzeba pamiętać, że oni tworzyli podwaliny legizmu przez sto lat. A Shi Huangdi miał wybitnego prekursora w osobie króla Qin Xiao i jego pierwszego ministra Shang Yanga.

QUOTE
System załamał się w efekcie kryzysu sukcesyjnego (niestety, władca nie podporządkował się teorii, nie uczynił sukcesji jasną i oczywistą, a nawet marnotrawił ogromne zasoby na próby zdobycia osobistej nieśmiertelności).


Niestety? No nie wiem czy jest czego żałować. Marnotrawstwo dotyczyło chyba w większym stopniu budowy dróg i kanałów. Same w sobie pożyteczne były budowane w taki sposób, że przynosiło to więcej szkód niż pożytku. Może gdyby nagle nie umarł sprawa sukcesji byłaby prostsza, niemniej jego faworyt Qin Er Shi przejął władzę, więc z tą sukcesją nie było tak źle.

QUOTE
Tym niemniej dorobek tzw. "szkoły legistów", reprezentowanej np. przez Han Feizi to właśnie "teoria tyranii doskonałej" - takiego systemu, który najdoskonalej utrzymywałby ludzi w posłuszeństwie i jedności. Teoria została zastosowana w praktyce i pozwoliła królestwu Qin podbić i zjednoczyć Chiny.


Ten dorobek jest wręcz przerażający.

QUOTE
Konfucjaniści, rządzący przez następne 2000 lat oficjalnie potępiali "legizm" jako zbrodniczy - ale dorobek legistów starannie przechowali w dziale prohibitów biblioteki cesarskiej, studiując (w wąskim kręgu uprawnionych) i stosując, gdy okoliczności tego wymagały.


Jeszcze sami się do legizmu dołożyli, ale w trakcie życia Han Fei. Xun Kuang-konfucjonista wysnuł teorię, że człowiek jest z natury zły i tylko stosowanie etykiety i nauczanie może go od tego zła uchronić. Dla innych niż wyedukowani i objęci etykietą pozostaje system nagród i kar. Li Si-pierwszy minister Shi Huangdi wkomponował tę teorię do praktyki jednak pomijając wątek etykiety i edukacji (oraz nagród). Dorobek legizmu został częściowo przejęty przez taoistyczną szkołę Huanglao.

EDIT: Popełniłem błąd. Xun Kuang żył w czasach Han Fei. Poprawiłem.

Ten post był edytowany przez dammy: 4/07/2018, 19:20
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 4/07/2018, 6:33 Quote Post

Moim zdaniem, to ani Hitler, ani Stalin nie tworzyli teorii opisującej system sprawowania rządów, który faktycznie stosowali. Owszem, co nieco da się z ich "tfórczości" i na ten temat dowiedzieć. Ale większość ich dorobku to albo czysty bełkot, albo maskowanie i perfumowanie rzeczywistości, bardzo od takiej "teorii" odległej!

Tymczasem starożytni Chińczycy byli szczerzy i wprost pisali, o co im chodzi. Że to jest, na ogół, mało pochlebne względem bliźnich..? Skoro działa (a czy mamy co do tego wątpliwości..?), to może trzeba przejść do porządku nad zranioną dumą..?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej