Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Powstanie powszechne w lipcu 1944 roku
     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2015, 13:42 Quote Post

Wątek, który założyłem tutaj:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=126125

skłonił mnie do zastanowienia się, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby gen. Kukielowi udało się przeforsować swój pogląd i doprowadzić do tego, iżby Armia Krajowa podjęła walkę powstańczą w oparciu o założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK.

W pełni zgadzam się ze słowami Józefa Piłsudskiego, który uważał, że w przypadku wojny planować można jedynie mobilizację i pierwsze starcia, a na dalszy okres istnieją tylko główne myśli wytyczne, jako że „bieg wypadków ginie w mgle niepewności”. Dlatego nie mam zamiaru wdawać się w rozważania długookresowe, ale nakreślę wyłącznie możliwy scenariusz na najbliższych kilka dni (odnosząc się do stanu faktycznego) oraz postawię kilka pytań dotyczących dalszego rozwoju wydarzeń - jako że im dalej w las tym więcej drzew, czyli możliwych wariantów.

Na wstępie należy postawić sobie pytanie, kiedy do takiego powstania winno dojść. Otóż jeśli ma ono objąć cały obszar tzw. „bazy”, to musi się ono rozpocząć przed sforsowaniem przez Rosjan Bugu, co nastąpiło 21 lipca. Z drugiej jednak strony natarcie wojsk lewego skrzydła 1 Frontu Białoruskiego rozpoczęło się nad ranem 18 lipca. Pod koniec pierwszego dnia operacji wojska 8 armii gwardii oraz armii 47 i 69 przełamały pierwszą linię obrony nieprzyjaciela na całej jej głębokości i posunęły się na odległość 13 kilometrów. Stosowną wiedzę, pozwalającą uznać, że Rosjanie znajdą się w najbliższym czasie w granicach „bazy”, Komenda Główna AK powzięła w dniu 19 lipca, co oznacza, że dopiero tego dnia mogła ona ogłosić stan pogotowia, który miał trwać 48 godzin, po czym oddziały AK winny były (w myśl założeń planu powstania powszechnego) automatycznie rozpocząć akcję powstańczą. Oznacza to, że powstanie winno było rozpocząć się dokładnie w nocy 21/22 lipca 1944 roku.

W przywołanym uprzednio wątku zacytowałem Jerzego Kirchmayera:

„W mieście był w tych dniach tylko okupacyjny garnizon niemiecki, osłabiony wydzieleniem wartościowych oddziałów policyjnych na front i osłabiony duchowo właśnie wskutek owej paniki. Niemiecka ludność cywilna uciekała z miasta. Ulicami przeciągały tabory, które mogły się stać łatwym łupem powstańców i skutecznym sposobem poprawienia mizernego stanu uzbrojenia. Niemieckie jednostki frontowe były jeszcze dość daleko. Od zachodu nie nadciągnęły jeszcze odwody pancerne. W tych warunkach wybuch powstania mógł istotnie oddać całe miasto w ręce polskie.”

Trudno się z rzeczonym poglądem nie zgodzić, zwłaszcza gdy wiemy, jak potoczyły się wydarzenia w realu i jakie różnice względem tego wystąpiłyby, gdyby akcję powstańczą podjęto w nocy 21/22 lipca 1944 roku (zwłaszcza gdy chodzi o wielkość sił niemieckich). Reasumując, większa część miasta znalazłaby się w rękach powstańców, a Niemcy utrzymaliby się jedynie w różnych izolowanych punktach, których opór byłby w kolejnych dniach łamany. Nadto napływające ze wschodu grupy rozbitków, a także odpryski różnych formacji tyłowych, a zwłaszcza resztki taborów rozbitych niemieckich jednostek byłyby dla powstańców (szczególnie z terenu Obwodu Praga) łatwym łupem i źródłem zaopatrzenia w broń i amunicję.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że wstępne uderzenia powstańców zakończyłyby się sukcesem (nawet większym aniżeli w Warszawie) w Małopolsce (tu z poważniejszymi problemami należy liczyć się jedynie w Krakowie oraz w Krzeszowicach, a także w niektórych izolowanych punktach) oraz na Mazowszu (może z wyjątkiem Ziemi Płockiej, gdzie sytuacja była trudniejsza), a zwłaszcza na terenie Okręgu Radom. Na Lubelszczyźnie wydarzenia potoczyłyby się mniej więcej podobnie do tego, co było w realu. Natomiast możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że akcja powstańcza załamałaby się dość szybko w Łodzi, a co do Zagłębia Dąbrowskiego i rejonu Bielska - to na dwoje babka wróżyła...

Teraz zobaczmy, jaki rzeczone wydarzenia winny wywrzeć się wpływ na położenie na froncie...

Jak wiemy 24 lipca 1944 roku sowiecka 2 armia pancerna zakończyła zwycięsko walki o Lublin, po czym w dniach 25 - 26 lipca podjęła natarcie w kierunku Puław i Dęblina, które to miasta bez trudu opanowała (przy współdziałaniu miejscowych oddziałów AK). Następnie zwróciła się w kierunku Garwolina, gdzie natrafiła na ściągniętą pospieszenie transportami kolejowymi z Rumunii 73 dywizję piechoty (bez oddziału wydzielonego, który skierowany został w rejon Siedlec). Dywizja ta w kolejnych dniach starała się opóźniać posuwanie się 2 armii pancernej w kierunku Warszawy, przy czym jej siły były sukcesywnie wzmacniane przybywającymi transportami kolejowymi w rejon Warszawy pododdziałami spadochronowo - pancernej dywizji „Hermann Goering”.

Oczywiście, w warunkach powstania powszechnego transporty kolejowe 73 dywizji piechoty natrafiłyby na istotną przeszkodę w postaci oddziałów powstańczych AK już na linii Kłobuck - Częstochowa. Nawet gdyby udało się Niemcom tę przeszkodę sforsować, to trudno sobie wyobrazić kontynuowanie podróży drogą kolejową, tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że zdołaliby oni dotrzeć w rejon Warszawy, a zwłaszcza w rejon na wschód od tejże (a do tego wszystkiego kluczową rolę w tym wszystkim odgrywał czas, przy czym rzecz była nie w tygodniach, czy nawet dniach, ale w godzinach).

Z kolei gdy chodzi o dywizję „Hermann Goering”, to 25 lipca do rejonu na wschód od Warszawy przybyła część sztabu oraz 2 kompania pancernego batalionu rozpoznawczego. Następnego dnia zjawiły się tam: część pancernego batalionu rozpoznawczego (sztab oraz 1 i 5 kompanie), III batalion pułku pancernego (sam personel), część pancernego batalionu łączności, część III dywizjonu pułku artylerii pancernej (dwie baterie bez ciągników, część III dywizjonu pułku artylerii przeciwlotniczej (baterie 13 i 17) oraz batalion szturmowy. W sytuacji, gdyby trwało powstanie, oddziały te nie mogłyby wyładowywać się w rejonie Warszawy, ale musiałyby to uczynić przed Łowiczem. Nawet przyjmując, że oddziały te zdołałyby uporać się z formacjami powstańczymi z obwodów Łowicz, Sochaczew i Błonie (a były to siły niemałe), to z całą pewnością nie były one w stanie przedrzeć się przez ogarniętą powstaniem Warszawę.

Tak więc w dniu 27 lipca 1944 roku 2 armia pancerna nie miałaby przed sobą żadnego przeciwnika, który mógłby podjąć się opóźniania jej marszu w kierunku Warszawy, do której mogłaby ona dotrzeć nawet jeszcze tego samego dnia (potencjalnie). Równie dobrze mogła by ona podjąć próba sformowania Wisły w rejonie Puław i Dęblina, tym bardziej że w przypadku podjęcia przez AK akcji powstańczej w nocy 21/22 lipca, powstańcy nie powinni mieć najmniejszego problemu z uchwyceniem mostów w stanie nienaruszonym, przy czym po drugiej stronie Wisły pozycje obronne zajmowaliby żołnierze Obwodu Kozienickiego AK (172 pułk piechoty AK), dodatkowo dozbrojeni bronią odebraną niemieckim rozbitkom uciekającym przed sowieckimi czołgami, którym udałoby się przedrzeć przez stanowiska powstańcze oddziałów Obwodu Puławy.

Z kolei rzućmy okiem na kierunek siedlecki, gdzie natarcie prowadził 2 gwardyjski korpus kawalerii z 11 korpusem pancernym (jako grupa konno - zmechanizowana gen. Kriukowa) oraz 47 armia ogólnowojskowa. Celem ich było odcięcie drogi odwrotu związkom i oddziałom niemieckiej 2 armii, która znajdowała się na Polesiu i w północnej części Lubelszczyzny, naciskanym od wschodu i południa przez trzy armie sowieckie (28, 61 i 70). 24 lipca grupa konno - zmechanizowana gen. Kriukowa zajęła Łuków, po czym ruszyła w kierunku Siedlec. Tu jednak trafiła ona na barierę, której przez kilka kolejnych dni nie była w stanie sforsować. Niemcy bowiem rzucili do akcji świeże siły w postaci oddziału wydzielonego 73 dywizji piechoty, a także pododdziałów 3 dywizji pancernej SS „Totenkopf”, które sukcesywnie przerzucane były transportami kolejowymi z rejonu Białegostoku i z marszu kierowane do walki.

O 73 dywizji piechoty już pisałem. Natomiast co do dywizji pancernej SS „Totenkopf”, to przecież - gdyby powstańcy opanowali przeprawy na Bugu w rejonie Małkini (choćby przejściowo) i - ewentualnie - zniszczyli je w momencie, gdy musieliby się wycofać, to nie byłaby ona w stania zdążyć na czas w rejon walk, a to oznacza, że Rosjanie w dniu 26 lipca wyszliby na głębokie tyły 2 armii, która to w tej sytuacji zmuszona byłaby do przedzierania się nie w kierunku zachodnim, ale północno - zachodnim (o ile nie udałoby się Rosjanom całkowicie zamknąć jej w kotle, co ostatecznie przypieczętowałoby jej los).

Co to oznacza? Ano oznacza to, że już 27 lipca sprawa utraty linii środkowej Wisły (wraz z Warszawą) byłaby przesądzona. Niemcy nie mieliby już tego dnia żadnych zwartych oddziałów w (kontrolowanych przez oddziały AK) trójkącie Warszawa - Siedlce - Garwolin i nie było żadnych możliwości, by w ciągu najbliższych kilku dni cokolwiek w tej materii się zmieniło. Rejon Puław i Dęblina tego dnia był (także w realu) w rękach wojsk sowieckich, przy których znajdowały się silne oddziały AK, przy czym drugi brzeg Wisły byłby pod pełną kontrolą oddziałów AK. Na skrajnym lewym skrzydle wojsk 1 Frontu Białoruskiego 69 armia ogólnowojskowa tego dnia osiągnęła rubież Paulinów - Wojciechów - Borzechów - Wilkołaz, a jej przednie oddziały dotarły do wschodniego brzegu Wisły (tak w realu). Drugi brzeg Wisły znajdowałby się pod kontrolę poderwanych kilka dni wcześniej do akcji powstańczej oddziałów Obwodu AK Opatów (3 pułk piechoty leg. AK).

Tak więc sprawa utraty linii środkowej Wisły byłaby przesądzona, a jedyną drogą ratunku dla jedynego związku operacyjnego Grupy Armii „Środek”, który z pierwszej fazy Operacji „Bagration” wyszedł obronna ręką, mianowicie dla niemieckiej 2 armii, byłoby przedzieranie się w kierunku Ostrołęki.

Czy w takiej sytuacji Niemcy zdecydowaliby się stawiać opór w rejonie na zachód od linii Wisły, czy może raczej staraliby się oderwać od przeciwnika, by zorganizować kolejną rubież obrony już bliżej przedwojennej granicy niemieckiej lub wręcz na niej (gdzie mieli zbudowane linie umocnień), opierając się na północy na linii Wisła - Narew - Biebrza, zaś na południu o pasmo Karpat?

Czy w sytuacji, gdy AK ma w swych rękach Warszawę, a także Radom, Kielce, Częstochowę, część Krakowa, a nadto wiele mniejszych miast, Stalin zdecyduje się na ogłoszenie proklamacji PKWN?

Pamiętamy, że Stalin ogromną wagę przywiązywał do gry pozorów. Przecież specjalnie wstrzymywano się z tym do momentu, aż można będzie ogłosić, że PKWN proklamowano na skrawku wyzwolonej polskiej ziemi (leżącej na zachód od linii Curzona). Czekano nadto, aż zdobyty zostanie Lublin - jako to miasto, które mogło pełnić funkcję stolicy wyzwolonego kawałka Polski (specjalnie w tym celu zmieniono zadania dla 2 armii pancernej, by dokonało się to przed przybyciem do Moskwy Stanisława Mikołajczyka). Tyle że w sytuacji, gdy w rękach AK znajdowała się Warszawa (do tego wyzwolona rękami polskimi) propagandowy wydźwięk faktu, iż PKWN „rządzi” w wyzwolonym Lublinie (zwłaszcza, że wiadomo, że swoje „rządy” zawdzięcza wyłącznie Rosjanom) pryska niczym bańka mydlana.

Czy w takich okolicznościach zdecydowano by się na rozbrajanie oddziałów AK na Lubelszczyźnie? Tu też warto przypomnieć, że 25 lipca rozbrojone zostały 27 dywizja piechoty AK oraz zgrupowanie OP 8, po czym na kilka dni Rosjanie wstrzymali się z rozbrajaniem kolejnych oddziałów. Następnie operacja została wznowiona, po czym znów ją przerwano. W efekcie pododdziały 9 dywizji piechoty rozbrojone zostały dopiero w dniach 8 - 11 sierpnia. Dlaczego? Widać decyzje z jakichś powodów ulegały zmianie.

I rzecz ostatnia? Czy będąc w takim położeniu, jakie opisałem, oddziały sowieckie kontynuowałyby natarcie, czy też może jednak wstrzymałyby się z nim do czasu, aż Niemcy zbiorą siły i rozprawią się z oddziałami AK prowadzącymi akcję powstańczą w rejonie na zachód od linii Wisła - Wisłoka?

To są pytania, na które próżno szukać odpowiedzi, jako że - cytując słowa Piłsudskiego - „bieg wypadków ginie w mgle niepewności”.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Darth Bane
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.282
Nr użytkownika: 78.386

Stopień akademicki: jest
Zawód: powazny
 
 
post 17/04/2015, 14:23 Quote Post

Przepraszam za pytanie. Jakie były siły AK które miały przeprowadzić to "Powstanie Powszechne"?
Chodzi mi o uzbrojonych żołnierzy. Czy nie mówimy o liczbie lekko ponad 30 tys. ludzi?
Przy dwóch wrogach jaki byłby stosunek sił na terenie Powstania? Co na zatrzymanie Sowietów na Bugu
(z powodu braku zaproszenia przez Jedyny Legalny Rząd RP) nasi "Anglosascy Alianci"?
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.995
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 17/04/2015, 14:34 Quote Post

Nie zauważyłem w żadnej części postu inicjującego wątek, aby była w nim mowa o zatrzymaniu Sowietów na Bugu - opisywany scenariusz to raczej zatrzymanie/zakłócenie uzupełnień niemieckich tak, aby RKKA była w stanie bez większych problemów (w rodzaju porażki pod Radzyminem) wyjść nad Wisłę wcześniej.

Pytanie o zdolność AK do zakłócenia niemieckich uzupełnień na taką skalę przy ograniczonych siłach własnych pozostaje w mocy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2015, 14:56 Quote Post

QUOTE(Baszybuzuk @ 17/04/2015, 14:34)
Nie zauważyłem w żadnej części postu inicjującego wątek, aby była w nim mowa o zatrzymaniu Sowietów na Bugu - opisywany scenariusz to raczej zatrzymanie/zakłócenie uzupełnień niemieckich tak, aby RKKA była w stanie bez większych problemów (w rodzaju porażki pod Radzyminem) wyjść nad Wisłę wcześniej.


Nie mogło być w wątku inicjującym nic o ewentualnym zatrzymaniu Sowietów na Bugu, jako że oddziały AK podjęłyby akcję powstańczą, gdy Bug był już przez Sowietów sforsowany.

W zasadzie nie jest możliwe uruchomienie akcji powstańczej wcześniej, bowiem dopiero rankiem 18 lipca ruszyła ofensywa lewego skrzydła wojsk 1 Frontu Białoruskiego, a już 21 lipca forsowany był przez nie Bug. Tak więc Komenda Główna AK nie byłaby w stanie ogłosić stanu pogotowia wcześniej niż 19 lipca, a od jego ogłoszenia do godziny "W" winno upłynąć 48 godzin. Oznacza to, że powstanie mogło wybuchnąć w nocy 21/22 lipca, a więc dla Inspektoratu Chełm było ono już w tym momencie spóźnione, ale nie widzę możliwości, by KG AK wydała stosowne rozkazy wcześniej.

Odnoszę się bowiem nie do jakiegoś hipotetycznego scenariusza, w którym na przykład wojska 1 Frontu Białoruskiego rozpoczynają natarcie dopiero po likwidacji kotła pod Brodami przez wojska 1 Frontu Ukraińskiego, ale do tego, co miało miejsce w realu.

Ja tu niczego nie wymyślam, jedynie "wzbogacam" wydarzenia, które miały miejsce w realu o hipotetyczne wystąpienie AK w oparciu o treści zawarte w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK, czego chciał gen. Kukiel, a co zostało odrzucone pod wpływem perswazji gen. Sosnkowskiego.

QUOTE(Baszybuzuk @ 17/04/2015, 14:34)
Pytanie o zdolność AK do zakłócenia niemieckich uzupełnień na taką skalę przy ograniczonych siłach własnych pozostaje w mocy.


O jaką skalę chodzi? Wiemy dokładnie, jak wyglądało to w realu. Co by się zmieniło? Ano to, że oddziały 7 dywizji piechoty AK z rejonu Częstochowy zostałyby poderwane do walki o kilka dni wcześniej, aniżeli to miało miejsce w realu, a nadto do akcji wszedłby garnizon miejski Częstochowy Armii Krajowej (siły znane, pisałem już tu o tym). Nawet gdyby pododdziały 73 dywizji piechoty wysiadły z pociągów i w ciągu pół godziny rozgoniły całe to towarzystwo, po czym wsiadły z powrotem, a następnie ruszyły dalej (wariant super negatywny!), to i tak Niemcy straciliby w sumie nie mniej niż kilka godzin, a to oznacza, że nie byłoby ich na czas pod Garwolinem i Siedlcami. A co z kolejnymi tego rodzaju przeszkodami? I właśnie o tym pisałem - nawet w najbardziej negatywnym wariancie rozwoju sytuacji (a przecież wiemy, że zmobiizowane do "Burzy" oddziały AK biły się nieźle i wcale nie byłoby tak, jak w wariancie opisanym przeze mnie powyżej), Rosjanie w dniu 27 lipca mieliby wolną drogę do Warszawy, w której to mogliby znaleźć się bez najmniejszego problemu w ciągu kilku godzin. Inna sprawa, czy by zechcieli z takiego prezentu skorzystać.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Jeremak
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 855
Nr użytkownika: 62.319

Jacek J
Stopień akademicki: Mgr
Zawód: geobelfer
 
 
post 17/04/2015, 15:34 Quote Post

QUOTE
O 73 dywizji piechoty już pisałem. Natomiast co do dywizji pancernej SS „Totenkopf”, to przecież - gdyby powstańcy opanowali przeprawy na Bugu w rejonie Małkini (choćby przejściowo) i - ewentualnie - zniszczyli je w momencie, gdy musieliby się wycofać,

Nie wydaje mi się, żeby oddziały AK były w stanie zniszczyć przeprawy na Bugu. Uszkodzić, część: może tak. Tyle że pewnie byłyby to uszkodzenia zdolne zatrzymać oddziały niemieckie na 1, 2 dni.

I wątek poboczny, nieco "popularny", do rozważenia w przyszłości: efekty wydarzeń z Wilczego Szańca 22 lipca w sytuacji w której równocześnie znaczna część terytorium GG jest objęta "chaosem".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2015, 15:39 Quote Post

QUOTE(Jeremak @ 17/04/2015, 15:34)
Nie wydaje mi się, żeby oddziały AK były w stanie zniszczyć przeprawy na Bugu. Uszkodzić, część: może tak. Tyle że pewnie byłyby to uszkodzenia zdolne zatrzymać oddziały niemieckie na 1, 2 dni.


To aż nadto, by zrealizować to, o czym pisałem. Tam tak naprawdę liczyły się godziny wink.gif

Przy czym uzasadnij tezę, że oddziały AK nie byłyby w stanie ich zniszczyć...

Nadto - opisywany scenariusz to nie "zatrzymanie/zakłócenie uzupełnień niemieckich tak, aby RKKA była w stanie bez większych problemów [...] wyjść nad Wisłę wcześniej." Tu chodzi o akcję powstańczą podjętą w momencie, kiedy przeciwnik był relatywnie najsłabszy.

Tak na przykład - wiemy, że Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Wiemy też, jaki miało przebieg. A gdyby zaczęło się dziesięć dni wcześniej? Co by się zmieniło. Ano chociażby tyle, że w godzinie "W" na Woli nie byłoby zgrupowania spadochronowo - pancernej dywizji „Hermann Goering”, na Pradze nie byłoby pododdziałów niemieckiej 73 dywizji piechoty i innych formacji podległych dowództwu 9 armii, a mostów nie strzegłyby pododdziały 654 batalionu pionierów. Czy w takiej sytuacji pierwsze uderzenie osiągnęłoby lepsze rezultaty niż w realu? To jest chyba rzecz oczywista. I nie mam ochoty wdawać się w dywagacje, na ile byłyby one lepsze, a ograniczę się jedynie do ogólnego stwierdzenia, że byłyby one zdecydowanie lepsze. A czy efekty ofensywy prowadzonej w kolejnych kilku dniach po godzinie "W" dałyby w tych warunkach lepsze efekty aniżeli w realu? To chyba też nie podlega dyskusji - w efekcie oddziały AK nie tylko zdołałyby zająć znacząco większy teren niż w realu, ale także - dzięki opanowaniu większej liczby celów - zdołałyby się odpowiednio dozbroić.

Co więcej, w kolejnych dniach do Warszawy napływały rzesze niemieckich rozbitków, różnych resztek taborów i odprysków formacji tyłowych. Mogłyby one - jak napisał Kirchmayer (ale nie on jeden) - stać się łatwym łupem dla AK (zwłaszcza dla Obwodu Praga, który w realu zszedł do konspiracji, a tu miałby do odegrania trudną do przecenienia rolę). W rezultacie oddziały AK zdołałyby się znacząco dozbroić, co dodatkowo podniosłoby ich wartość bojową. Wiemy, jaki przebieg miało Powstanie Warszawskie w realu i ile czasu potrzebowali Niemcy, by się z nim uporać. Tu ich problemy uległyby zwielokrotnieniu.

Ale to samo dotyczy obwodów leżących na południe od Warszawy. Na początku trzeciej dekady lipca praktycznie Niemców tam nie było, albo byli w takiej ilości, że nie stanowili liczącego się przeciwnika dla AK (tak na przykład w Inspektoracie Miechowskim oddziały AK poderwały się do walki samorzutnie, efektem czego było powstanie Kazimiersko - Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej, zwanej też Republiką Pińczowską). Potem zaczęły się przez tereny leżące w bezpośredniej bliskości Wisły (mam tu na myśli przede wszystkim Okręg Radom, a więc obwody Kozienice, Opatów i Sandomierz) przewalać masy rozbitków, różnych resztek taborów itp., które - podobnie jak w przypadku Warszawy - mogły, a wręcz powinny stać się łatwym łupem dla miejscowych oddziałów AK. A mówimy o wielotysięcznych masach niemieckich żołnierzy i funkcjonariuszy najprzeróżniejszych formacji, którzy mogli być bez większego trudu rozbrojeni, a ich broń mogła zasilić skromne zapasy uzbrojenia jednostek powstańczych. Te przewalające się przez Wisłę masy ludzkie kierowane były do punktów zbiorczych, gdzie ta bezładna masa na powrót przekształcana była w wojsko, odzyskując wartość bojową.

W rezultacie, gdy oddziały AK otrzymały rozkaz mobilizacji szeregów do wykonania akcji "Burza", teren był zawalony wojskiem niemieckim. Były ogromne problemy z wydostaniem broni z magazynów, problemem było też przeprowadzenie koncentracji oddziałów (zwłaszcza na terenie obwodów kozienickiego i opatowskiego, w mniejszym stopniu sandomierskiego, aczkolwiek to właśnie w obwodzie sandomierskim doszło do rozbicia batalionu "Swojaka", który został skoncentrowany do ataku na Sandomierz, ale nim do tego ataku doszło, radykalnie zmienił się stosunek sił w tym rejonie).

Jeśli pomimo tak niesprzyjających warunków udało się w ramach "Burzy" na terenie Okręgu Radom osiągnąć takie rezultaty, jakie to osiągnął on w realu, to możemy jedynie zachodzić w głowę, jak by to wyglądało, gdyby działania podjęto w warunkach zdecydowanie bardziej ku temu sprzyjających...

I żeby była jasność - nie uważam, iżby zarzucenie planów realizacji planu "Burza" na rzecz powstania powszechnego gwarantowało odniesienie przez AK ostatecznego zwycięstwa. Z całą pewnością pozwoliłoby odnieść szereg spektakularnych sukcesów, ale czy przełożyłoby się to na końcowy sukces, czy też stałoby się przyczynkiem do jeszcze większej katastrofy, tego nie wiem i z całą pewnością już się nie dowiem wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.501
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 17/04/2015, 17:48 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 17/04/2015, 13:42)





To są pytania, na które próżno szukać odpowiedzi, jako że - cytując słowa Piłsudskiego - „bieg wypadków ginie w mgle niepewności”.
*


Ja bym spytał kto i skąd będzie zaopatrywał wyzwolone obszary/ walczące jednostki o wyzwalanie obszarów ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2015, 18:17 Quote Post

QUOTE(Danielp @ 17/04/2015, 17:48)
Ja bym spytał  kto i skąd  będzie zaopatrywał wyzwolone obszary/ walczące jednostki o wyzwalanie obszarów ?


Czy możesz wyjaśnić, o co konkretnie Ci w tej wypowiedzi chodzi?

Czy chodzi o zaopatrzenie ludności cywilnej, czy o wojsko? Bo w realu te tereny też nie były zaopatrywane z zewnątrz i jakoś musiały sobie radzić w warunkach wojny. Natomiast jeśli chodzi o wojsko, to w strukturze AK na różnych jej szczeblach funkcjonowały służby kwatermistrzowskie, przygotowane do realizowania tego zadania. Kilka dni temu pisałem o Inspektoracie Miechów:

http://www.historycy.org/index.php?showtop...8&#entry1440148

Pozwolę sobie zacytować stosowny fragment:

Służby kwatermistrzowskie zorganizowano nie tylko przy sztabach i jednostkach wojskowych, ale cały teren inspektoratu podzielono na podkwatermistrzostwa terytorialne, których zadaniem było zaopatrywanie oddziałów partyzanckich w żywność i inne środki materiałowe, a w chwili powstania - jednostek walczących oraz ewakuacja rannych i sprzętu wojskowego, grzebanie zabitych itp.

Tam akurat rzecz przećwiczono na "żywym organizmie", jako że znaczną część terenu Inspektoratu Miechów udało się oczyścić z nieprzyjaciele i w efekcie powstała tam Kazimiersko - Proszowicką Rzeczpospolitą Partyzancką, zwaną także Republiką Pińczowską. Stało się tak w następstwie serii przypadkowych zdarzeń i w efekcie doszło tam do wystąpienia zbrojnego już 21 lipca 1944 roku, a więc w tym czasie, o którym tutaj rozmawiamy. To też pokazuje, jakie efekty można była osiągnąć, gdyby walkę - podobnie jak tam - podjęto "przedwcześnie" i w innych miejscach.

A wracając do kwatermistrzostwa, to dokumenty AK pokazują, jak wielką wagę przywiązywano do tego zagadnienia i jak szczegółowo ten temat rozpracowywano, analizując rozmieszczenie magazynów różnego typu, przydzielając odpowiednie siły do ich zajęcia, wyznaczając z odpowiednim wyprzedzeniem ludzi, którzy będą zajmować się ich obsługą.

Kilka wątków na tym forum założyłem głównie z myślą o tym, by ukazać wysiłek organizacyjno - planistyczny Armii Krajowej, który może dla wielu nie jest tak efektowny jak akcje zbrojne, ale dla mnie jest nawet bardziej imponujący. Kiedy jako młody człowiek znalazłem wśród dokumentów 106 dywizji piechoty obszerną instrukcję dotyczącą organizacji latryn partyzanckich, to w pierwszej chwili wydało mi się to zabawne, ale z czasem zrozumiałem, jak ważne są to kwestie i że dbałość o tego rodzaju detale często stanowi o powodzeniu bądź katastrofie przedsięwzięcia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Jeremak
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 855
Nr użytkownika: 62.319

Jacek J
Stopień akademicki: Mgr
Zawód: geobelfer
 
 
post 17/04/2015, 19:33 Quote Post

QUOTE
To aż nadto, by zrealizować to, o czym pisałem. Tam tak naprawdę liczyły się godziny wink.gif

Przy czym uzasadnij tezę, że oddziały AK nie byłyby w stanie ich zniszczyć...

Po prostu zastanawiam się, choć tego nie napisałem, jak wyglądała w tamtych oddziałach AK sytuacja z zaopatrzeniem w materiały wybuchowe, oraz z wyszkoleniem saperskim, tak żeby można było wysadzić mosty w taki sposób, żeby jak najdłużej nie spełniały swojej roli.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2015, 19:56 Quote Post

Właśnie na tym terenie istniał najlepiej zorganizowany ośrodek saperski, który przez ponad dwa lata przygotowywał się do wykonania tego zadania (powstał on w połowie 1942 roku). Miał on na ten cel przygotowane przeszło 4 tony ładunków wybuchowych, a także około 2,5 tys. spłonek zwykłych i elektrycznych oraz spore ilości, jak na warunki konspiracyjne, lontów czarnych detonujących, zapalników czasowych itp.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.501
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 19/04/2015, 11:08 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 17/04/2015, 18:17)
QUOTE(Danielp @ 17/04/2015, 17:48)
Ja bym spytał  kto i skąd  będzie zaopatrywał wyzwolone obszary/ walczące jednostki o wyzwalanie obszarów ?


Czy możesz wyjaśnić, o co konkretnie Ci w tej wypowiedzi chodzi?


Wzmocnienia, broń, amunicja, umundurowanie, środki opatrunkowe, ... itp


QUOTE
skłonił mnie do zastanowienia się, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby gen. Kukielowi udało się przeforsować swój pogląd i doprowadzić do tego, iżby Armia Krajowa podjęła walkę powstańczą w oparciu o założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK.


Jest tutaj pewna sprzeczność
jeśli założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK (wrzesień 1942) + sytuacja z lipca 1944 to powstanie nie wybucha/ względnie wybucha łamiąc pewne postanowienia.

Jeśli mamy rozpatrywać powstanie powszechne AD lipiec 1944 to wg Instrukcji dla Kraju z 26 października 1943.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.501
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 19/04/2015, 11:09 Quote Post

[quote=Danielp,19/04/2015, 11:08]
[quote=wojtek k.,17/04/2015, 18:17][quote=Danielp,17/04/2015, 17:48]Ja bym spytał  kto i skąd  będzie zaopatrywał wyzwolone obszary/ walczące jednostki o wyzwalanie obszarów ?[/quote]

Czy możesz wyjaśnić, o co konkretnie Ci w tej wypowiedzi chodzi?
[/quote]

Wzmocnienia, broń, amunicja, umundurowanie, środki opatrunkowe, ... itp


CODE
skłonił mnie do zastanowienia się, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby gen. Kukielowi udało się przeforsować swój pogląd i doprowadzić do tego, iżby Armia Krajowa podjęła walkę powstańczą w oparciu o założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK.


Jest tutaj pewna sprzeczność
jeśli założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK (wrzesień 1942) + sytuacja z lipca 1944 to powstanie nie wybucha/ względnie wybucha łamiąc pewne postanowienia.

Jeśli mamy rozpatrywać powstanie powszechne AD lipiec 1944 to wg Instrukcji dla Kraju z 26 października 1943.

CODE

Kilka wątków na tym forum założyłem głównie z myślą o tym, by ukazać wysiłek organizacyjno - planistyczny Armii Krajowej, który może dla wielu nie jest tak efektowny jak akcje zbrojne, ale dla mnie jest nawet bardziej imponujący.

dlatego ja z szacunkiem podchodzę do operacji zrzutowych.

Ten post był edytowany przez Danielp: 19/04/2015, 11:10
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/04/2015, 21:12 Quote Post

QUOTE(Danielp @ 19/04/2015, 11:08)
QUOTE(wojtek k. @ 17/04/2015, 18:17)
QUOTE(Danielp @ 17/04/2015, 17:48)
Ja bym spytał  kto i skąd  będzie zaopatrywał wyzwolone obszary/ walczące jednostki o wyzwalanie obszarów ?


Czy możesz wyjaśnić, o co konkretnie Ci w tej wypowiedzi chodzi?


Wzmocnienia, broń, amunicja, umundurowanie, środki opatrunkowe, ... itp


W takim razie dobrze zrozumiałem Twoje intencje i mogę jedynie powtórzyć, że te kwestie były w gestii kwatermistrzostwa. Raz jeszcze odwołam się do tego, co niedawno pisałem o Inspektoracie Miechów, aczkolwiek podobnie wyglądało to w skali całej AK

Służby kwatermistrzowskie zorganizowano nie tylko przy sztabach i jednostkach wojskowych, ale cały teren inspektoratu podzielono na podkwatermistrzostwa terytorialne, których zadaniem było zaopatrywanie oddziałów partyzanckich w żywność i inne środki materiałowe, a w chwili powstania - jednostek walczących oraz ewakuacja rannych i sprzętu wojskowego, grzebanie zabitych itp.
Komendy obwodów na wypadek powstania lub innej akcji o podobnym znaczeniu w czasie zbliżania się linii frontu musiały natychmiast przez swoje oddziały WSOP i przy współdziałaniu PKB zabezpieczyć obiekty wojskowe, mosty, drogi, koleje, magazyny itp. poprzez wystawienie posterunków i silne patrole wojskowo-policyjne. Na tyłach wojsk walczących miały zorganizować ośrodki i punkty zaopatrzenia dla umożliwienia zaopatrzenia kwatermistrzowskiego punktów zaopatrzenia walczących Wielkich Jednostek, jak również ewakuacji rannych i sprzętu bojowego. Dokonano także wszelkich przygotowań koniecznych do przeprowadzenia mobilizacji roczników wojskowych (Rejonowe Komendy Uzupełnień, komisje poborowe, afisze mobilizacyjne itp.). [...]
Wojskowa służba sanitarna powiększona została przez scalenie tak dalece, że prawie nie było w inspektoracie wsi, gdzie nie istniałyby punkty i patrole sanitarne, zorganizowane przez niezwykle ofiarne i czynne jednostki Wojskowej Służby Kobiet (WSK). Oddziały WSK (plutony, drużyny, patrole) poprzez komendantki obwodowe podporządkowane były szefowi sanitarnemu inspektoratu i dywizji mjr. „Świtowi” (Wacław Jaros). W oddziałach tych prowadzone były szkolenia sanitarne przez lekarzy i ich personel pomocniczy. Prowadzone także było podstawowe szkolenie wojskowe. Dokonywane były zakupy leków, narzędzi chirurgicznych, przygotowywane były opatrunki, bandaże, nosze, apteczki i torby sanitarne. Sekcje gospodarcze WSK szyły opaski biało-czerwone z napisem WP, furażerki, chlebaki itp. Przy wszystkich oddziałach bojowych od kompanii wzwyż zorganizowane było również szkolenie sanitarne, działały patrole sanitarne, a od batalionu wzwyż powołano lekarzy, zaś przy Wielkich Jednostkach (WJ) szefów sanitarnych. Przygotowano też na terenie inspektoratu, obok istniejących szpitali powiatowych, wszystko co tylko było możliwe do uruchomienia szpitali polowych, których organizację planowano w Wolbromiu, Pieskowej Skale, Proszowicach i Kazimierzy Wielkiej.


Obawiam się, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, że znacząca część sił AK, o których tu rozmawiamy, została zmobilizowana i z owymi problemami, które tak Cię tu martwią, musiała sobie radzić i sobie radziła (w realu!). Tutaj rozpatrujemy sytuację, w której ich mobilizacja (przeprowadzona w skali nieco tylko większej) następuje kilka dni wcześniej, kiedy przeciwnik był relatywnie najsłabszy, a samą mobilizację można było przeprowadzić dużo sprawniej. O nic więcej!

Dowództwa różnych szczebli AK, działając w myśl wytycznych dotyczących akcji "Burza" z mobilizacją wstrzymywały się możliwie jak najdłużej, by przeprowadzić ją, kiedy wojska sowieckie znajdą się w bezpośredniej ich bliskości. Chodziło o to, by czas wystąpienia zbrojnego skrócić do mnimum. Okazało się, że w realu nie zdołano uniknąć tego, czego uniknąć chciano. Powstanie Warszawskie trwało długie 63 dni, zmobilizowane do akcji "Burza" na przełomie lipca i sierpnia oddziały AK Okręgu Radom były demobilizowane jesienią, podobnie wyglądało to z większością oddziałów z terenu zachodniej Małopolski.

QUOTE(Danielp @ 19/04/2015, 11:08)
QUOTE
skłonił mnie do zastanowienia się, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby gen. Kukielowi udało się przeforsować swój pogląd i doprowadzić do tego, iżby Armia Krajowa podjęła walkę powstańczą w oparciu o założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK.

Jest tutaj pewna sprzeczność
jeśli założenia nakreślone w Raporcie Operacyjnym nr 154/III Komendy Głównej AK (wrzesień 1942) + sytuacja z lipca 1944 to powstanie nie wybucha/ względnie wybucha łamiąc pewne postanowienia.

Jeśli mamy rozpatrywać powstanie powszechne AD lipiec 1944 to wg Instrukcji dla Kraju z 26 października 1943.


Mam wrażenie, że nie rozumiesz, albo nie chcesz rozumieć... Instrukcja dla Kraju z 26 października 1943 r. nie zawierała w swej treści planu powstania powszechnego. Dokument ten jedynie przypominał, jakie warunki winny być spełnione dla podjęcia przez AK walki w ramach powstania powszechnego, a że spełnienie tych warunków stawało się coraz mniej prawdopodobne, zaproponowano wypracowanie alternatywnych wariantów postępowania, w tym także na wypadek takiego wariantu rozwoju wydarzeń, który kilka miesięcy później zaistniał w realu. Dokument ten stał się następnie podstawą do opracowania planu "Burza", którego założenia zostały zawarte w Instrukcji 1300/III z dnia 20 listopada 1943 r.

Natomiast tu jest dział HISTORIA ALTERNATYWNA !!!

Nie dyskutujemy tu o tym, że w realu uznano, iż w myśl Instrukcji z 26 października 1943 r. w warunkach, jakie zaistniały w lipcu 1944 roku, AK winna była realizować akcję "Burza" (co też realizowała), ale o zdarzeniach, które mogły nastąpić, ale nie nastąpiły właśnie dlatego, bo zdecydowano się postępować w myśl tejże Instrukcji. Przy tym nie rozmawiamy tu o jakimś wymyślonym przy komputerze scenariuszu, ale o czymś, co było rozpatrywane na najwyższych szczeblach władzy, a co zostało odrzucone.

Przypomnę raz jeszcze - doniesienia o katastrofie niemieckiej Grupy Armii „Środek” w kotłach pod Bobrujskiem, Witebskiem i Mińskiem sprawiły, że w pierwszym tygodniu lipca 1944 roku w polskich kręgach rządowych w Londynie, a także w Komendzie Głównej AK pojawiły się tendencje, by powrócić do założeń planu powstania powszechnego. Gorącym rzecznikiem tego był minister obrony narodowej gen. Marian Kukiel. Zdecydowanie sprzeciwiał się natomiast temu gen. Kazimierz Sosnkowski, który stał na stanowisku, że należy sztywno trzymać się planu „Burza". Jeszcze w czerwcu i lipcu 1944 roku w Oddziale Operacyjnym Komendy Głównej AK, a także komend okręgów, inspektoratów i obwodów dopracowywano szczegóły działań, zarówno na wypadek powstania powszechnego (na bazie Raportu Operacyjnego nr 154/III Komendy Głównej AK), jak i „Burzy" (w oparciu o Instrukcję 1300/III z dnia 20 listopada 1943 r.).

W realu to gen. Sosnkowski zdołał przeforsować swoje stanowisko, a w niniejszym wątku rozpatrujemy opcję, w której to gen. Kukiel zdołałby przeforsować swoje racje.

I nie próbuj mi w kolejnym poście pisać, że w Raporcie Operacyjnym nr 154/III zaznaczono, że powstanie powszechne winno być realizowane w warunkach, kiedy front na wschodzie będzie jeszcze daleko, za to załamanie Niemiec nastąpi na froncie zachodnim (powtórzenie scenariusza z I wojny światowej). Kiedy w pierwszej połowie lipca 1944 roku gen. Kukiel próbował przekonać pozostałych członków najwyższych władz Rzeczypospolitej, by jednak realizować założenia planu powstania powszechnego, o których tu rozmawiamy, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ten warunek nie zostanie spełniony, a mimo to uważał, że należy powstanie powszechne przeprowadzić. Dodam jeszcze, że premier Mikołajczyk bliski był przyznania racji gen. Kukielowi, ale ostatecznie przekonały go argumenty gen. Sosnkowskiego. Ale przecież wcale tak się stać nie musiało. I o tym jest niniejszy wątek.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 20/04/2015, 18:23 Quote Post

Ktoś kiedyś tu na forum napisał, że historia alternatywna uczy myślenia strategicznego. Owszem, pod warunkiem, że rozważania dotyczące tejże są mocno w realiach historycznych. Bo jeśli sprowadza się je jedynie do kontestowania owych realiów historycznych i budowania scenariuszy w całkowitym od nich oderwaniu, są one tegoż myślenia strategicznego karykaturą.

Raz jeszcze odwołam się do słów Piotra Gursztyna, które mocno przypadły mi do gustu:

Jest moim błędem, że tak późno zauważyłem zło wynikające z rewidowania narodowej historii. W rewizji nie było nic złego w czasie, gdy była to debata o błędach i zaniechaniach polskiej przeszłości. Gdy toczyła się z poszanowaniem reguł, które na uczestników sporu nakładała historia - a jest to według mnie nauka niemalże ścisła. Gdy nie było w niej publicystycznego besserwisserstwa kieszonkowych Napoleonów, którzy co wieczór wygrywają Kampanię Wrześniową, albo ogrywają w negocjacjach Hitlera (nie to co ten nieudacznik Beck).
Zabawa w wygrywanie II wojny światowej śmieszyła mnie lub drażniła, gdy zauważałem ignorancję lub zwykłą głupotę uczestników. Ale z czymś takim da się żyć, dopóki nie jest to szersze zjawisko społeczne. W pewnym momencie rewizjonizm wpisał się w cechę naszych czasów – upadek kultury humanistycznej, pogardę wobec nauki, wreszcie w to, że połowa Polaków w ogóle nie czyta książek, ale nie przeszkadza im to w głoszeniu autorytarnych sądów. Sam dla siebie nazwałem to recydywą czasów saskich.”


Dlatego chcąc dyskutować o sytuacji z lipca 1944 roku zacząć trzeba od kwestii fundamentalnych:

Po pierwsze - trzeba postarać się zrozumieć, jak to się stało, że dziesiątki tysięcy Polaków, zamiast spędzać czas w gronie najbliższych i w spokoju zajmować się gromadzeniem dóbr materialnych, podjęły pełną trudów i niebezpieczeństw próbę przedarcia się przez Węgry i Rumunię oraz Włochy do Francji, by tam dołączyć do Polskich Sił Zbrojnych i aby - narażając życie - walczyć o niepodległość Polski. Trzeba starać się zrozumieć, co powodowało tymi setkami tysięcy ludzi, którzy wstępowali w szeregi konspiracji, narażając życie swoje i swoich najbliższych.

Po drugie - trzeba podjąć próbę zrozumienia, co czuli ludzie, którzy po latach służby konspiracyjnej, żyjąc przez cały ten czas w nieustannym stresie, i którym Niemcy zamordowali wielu krewnych, znajomych, kolegów. Trzeba próbować zrozumieć, co oni czuli, widząc, że znienawidzonym okupantom niemieckim zaczynał grunt palić się pod nogami.

Po trzecie - nie wolno tracić z pola widzenia faktu, że Niemiecka III Rzesza była w stanie wojny z potężną koalicją antyhitlerowską i że w lipcu 1944 roku jej los był w zasadzie przesądzony i tylko kwestią czasu był w zasadzie jej ostateczny upadek. Nadto powszechna była świadomość ogromu zbrodni, jakich dopuścili się Niemcy w ciągu tych kilku minionych lat, nie mówiąc już o bucie i pogardzie wobec przedstawicieli podludzi, za których uważali oni także Polaków.

Po piąte - Polska była członkiem koalicji antyhitlerowskiej i pomimo fatalnej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj w związku z postawą ZSRR, nie było ani jednego liczącego się polskiego polityka, który w tym momencie sugerowałby, iż należy koalicję antyhitlerowską opuścić. Nie wyobrażali też sobie tego Polacy w kraju, a także żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (w tej kwestii w polskim społeczeństwa panował absolutny consesnsus).

Po szóste (już odnośnie szczegółów) - trzeba dokładnie znać przebieg wydarzeń w realu i do niego się bezpośrednio odnosić. Trzeba znać go wręcz w najdrobniejszych szczegółach, uwzględniając wszelkie możliwe zmiany wywołane "efektem motyla", który mamy zamiar zainicjować.

A wracając do meritum, pozwolę sobie odnieść się do tego, co pisałem tutaj:

QUOTE(wojtek k. @ 17/04/2015, 14:56)
QUOTE(Baszybuzuk @ 17/04/2015, 14:34)
Pytanie o zdolność AK do zakłócenia niemieckich uzupełnień na taką skalę przy ograniczonych siłach własnych pozostaje w mocy.


O jaką skalę chodzi? Wiemy dokładnie, jak wyglądało to w realu. Co by się zmieniło? Ano to, że oddziały 7 dywizji piechoty AK z rejonu Częstochowy zostałyby poderwane do walki o kilka dni wcześniej, aniżeli to miało miejsce w realu, a nadto do akcji wszedłby garnizon miejski Częstochowy Armii Krajowej (siły znane, pisałem już tu o tym). Nawet gdyby pododdziały 73 dywizji piechoty wysiadły z pociągów i w ciągu pół godziny rozgoniły całe to towarzystwo, po czym wsiadły z powrotem, a następnie ruszyły dalej (wariant super negatywny!), to i tak Niemcy straciliby w sumie nie mniej niż kilka godzin, a to oznacza, że nie byłoby ich na czas pod Garwolinem i Siedlcami. A co z kolejnymi tego rodzaju przeszkodami? I właśnie o tym pisałem - nawet w najbardziej negatywnym wariancie rozwoju sytuacji (a przecież wiemy, że zmobiizowane do "Burzy" oddziały AK biły się nieźle i wcale nie byłoby tak, jak w wariancie opisanym przeze mnie powyżej), Rosjanie w dniu 27 lipca mieliby wolną drogę do Warszawy, w której to mogliby znaleźć się bez najmniejszego problemu w ciągu kilku godzin. Inna sprawa, czy by zechcieli z takiego prezentu skorzystać.


Oczywiście, trudno sobie wyobrazić, że oddziały AK stawiłyby przeciwnikowi tak słaby opór, choć i tak byłby on wystarczający dla całkowitej zmiany sytuacji na froncie w rejonie środkowej Wisły.

Tymczasem zobaczmy, jak w realu wyglądała sytuacja w tym rejonie. Przede wszystkim pociągi z pododdziałami niemieckiej 73 dywizji piechoty były rozciągnięte na przestrzeni setek kilometrów. Z kolei siły AK na tym terenie należały do szczególnie silnych. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować Zbigniewa Zielińskiego, żołnierza AK 7 Dywizja Piechoty AK, a później badacza i popularyzatora jej dziejów:

7 Dywizja AK była już przygotowana, aby w razie ogłoszenia powszechnego powstania opanować dobrze strzeżoną przez Niemców 130-tysięczną Częstochowę. Wtedy dywizja dysponowała dużą siłą uderzeniową - większą niż AK w Warszawie przed powstaniem. Niektórzy nasi dowódcy uważali, że przed powstaniem w Warszawie powinny być przeprowadzone, na terenie między Wisłą i Wartą, ataki paraliżujące niemiecki transport i łączność oraz opanowanie punktów strategicznych i miast własnymi siłami.

Jest to kolejna opinia wskazująca na to, że w środowisku AK panowało przekonanie, iż źle się stało, że Powstanie Warszawskie realizowane było w ramach „Burzy”, nie zaś w ramach powstania powszechnego...

Wróćmy jednak do określenia sił, którymi AK dysponowała na tym terenie latem 1944 roku. Według wyliczeń Zbigniewa Zielińskiego, latem 1944 roku Inspektorat AK Częstochowa skupiał ok. 15 tys. zaprzysiężonych żołnierzy, w tym ok. 4,5 tys. w Obwodzie Włoszczowa, 4,8 tys. w Obwodzie Częstochowa oraz 5.680 w Obwodzie Radomsko.

Wojciech Borzobohaty, szef sztabu Okręgu AK Radom, podaje nieco wyższą liczbę żołnierzy dla Obwodu Włoszczowa, wskazując, iż liczba 4,5 tys. żołnierzy odnosi się do końcówki roku 1943, podczas gdy w roku 1944 nastąpił wzrost szeregów o ok. 1,5 tys. żołnierzy, w tym w szczególności w związku ze scaleniem BCh, które przekazały do AK 1136 żołnierzy (21 plutonów), tak więc w jego ocenie po zakończeniu akcji scaleniowej Obwód Włoszczowa liczył ok. 6 tys. żołnierzy, przy czym broni miało starczać dla ok. 25% z nich.

U progu lata 1944 roku w każdym z obwodów Inspektoratu operował oddział partyzancki w sile kompanii. W połowie lipca 1944 roku na bazie tych trzech oddziałów partyzanckich utworzono batalion partyzancki AK „Tygrys”, który w sierpniu 1944 roku liczył 507 żołnierzy i którym dowodził mjr Hipolit Świderski ps. „Jur”.

Na początku sierpnia 1944 roku nastąpiła częściowa mobilizacja sił terytorialnych, efektem czego było sformowanie po jednym batalionie w każdym z obwodów:

- w Obwodzie Radomsko - batalion „Ryś” - 290 ludzi
- w Obwodzie Częstochowa - batalion „Centaur” - 202 ludzi
- w Obwodzie Włoszczowa - batalion „Wilk” - 220 ludzi

Utworzono nadto zwiad konny, który liczył 31 ludzi...

Już po rozwiązaniu koncentracji do akcji „Zemsta”, liczebność rzeczonych oddziałów partyzanckich nieco wzrosła. Zbigniew Zieliński pisze, iż liczebność oddziałów partyzanckich Inspektoratu Częstochowa w tym okresie wzrosła do ok. 2 tys. żołnierzy, przy czym Inspektorat, z uwagi na posiadaną ilość broni, mógł bez trudu postawić pod broń 5 tysięcy żołnierzy.

Tymczasem wróćmy do zadań, jakie miał do wykonania Inspektorat Częstochowa na wypadek powstania powszechnego (Rozkaz Operacyjny nr 2/44 z 24 VII 1944 r.):

1. Opanować i utrzymać Częstochowę, Radomsko i Włoszczowę oraz lotnisko Kucelin.
2. Być gotowym do działań w kierunku na Śląsk.
3. Dozorować obecną granicę z Rzeszą.
4. Nawiązać i utrzymać łączność z Okręgiem Śląsk oraz z sąsiednimi inspektoratami.


Zbigniew Zieliński podkreśla, że w tym okresie role się odwróciły i o ile wcześniej to partyzanci mogli czuć się niczym zaszczute zwierzęta zmuszone do nieustannej czujności i ciągłego chowania się, to latem 1944 roku to Niemcy byli stroną wyraźnie słabszą, oddając pole partyzantom, którzy o wiele pewniej poruszali się w terenie aniżeli Niemcy. Sytuację, jaka się wytworzyła na terenie Inspektoratu Częstochowa po częściowej mobilizacji jego sił, przeprowadzonej na przełomie lipca i sierpnia, Zbigniew Zieliński scharakteryzował następująco:

Inspektorat Częstochowski dysponował dużym potencjałem ludzkim i sprzętem. [...] Teren, poza dużymi miastami (jak Częstochowa, Radomsko czy Włoszczowa), w zasadzie był opanowany przez oddziały partyzanckie i placówki terenowe. Okupanci mogli prebijać się trasami komunikacyjnymi tylko w dużych kolumnach i z eskortą.

Z kolei Wojciech Borzobohaty tak scharakteryzował położenie na terenie Okręgu Radom:

Położenie nieprzyjaciela na terenie Okręgu można było określić jako rozmieszczenie wyspowe, trzymające się większych skupisk ludzkich w miastach, przy węzłach drogowych i kolejowych oraz obiektach wojskowych. Pomiędzy tymi „wyspami” znajdowały się przestrzenie wolne od nieprzyjaciela.

Komendant Okręgu nakazał „zrezygnować z wszelkich drobnych ognisk walki przewidzianych w dotychczasowych planach POT dla wzmocnienia sił do wykonania istotnych zadań”, każąc „cały wysiłek skierować na główny punkt oporu npla, jego centralę dowodzenia, dworce kolejowe, z pozostałych punktów taktycznych mniej ważnych zrezygnować, jedynie osłaniając się”.

Dlatego też w rejonach głównych ognisk walki pozostawiano znaczne siły, do tego dobrze uzbrojone. Tak na przykład w magazynach samego tylko Obwodu Częstochowa (przede wszystkim w samej Częstochowie) pozostała następująca ilość broni:

ckm - 13 szt.
rkm - 62 szt.
kb - 1.111 szt.
pm - 260 szt.
piaty - 7 szt.
granaty - 623 szt.

Do tego winniśmy dodać broń krótką i butelki zapalające, nie ujęte w zestawieniu.

Jak widzimy, jest to ilość broni porównywalna z tym, czym w przeddzień powstania dysponował Okręg Warszawski Armii Krajowej (przy dziesięciokrotnie mniejszej liczbie ludzi!). A przecież winniśmy uwzględnić tu jeszcze broń batalionu „Centaur” oraz kompanii partyzanckiej por. Jerzego Kurpińskiego - „Ponurego” ze składu batalionu „Tygrys”, które to oddziały były wszak w pełni uzbrojone, a których broń nie została ujęta w powyższym zestawieniu. Widzimy więc, że Częstochowa była, w porównaniu z Warszawą, naprawdę nieźle przygotowana do walki w okresie powstania (przynajmniej gdy chodzi o uzbrojenie).

Obwody Radomsko i Włoszczowa były relatywnie gorzej uzbrojone i wyposażone aniżeli Obwód Częstochowa, ale i tak bez porównania lepiej aniżeli oddziały Okręgu Warszawskiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 21/04/2015, 8:00 Quote Post

Jakie inne rezerwy oprócz 73 DP i DPanc "Herman Goering" Niemcy mogli w relatywnie krótkim czasie (tygodnia - dwóch) skierować na obszar objęty powstaniem?

Co do Sowietów, to Stalin oczywiście będzie musiał sprawę przemyśleć. Całkowite wstrzymywanie ofensywy (na Bugu) - raczej jest nie do pomyślenia, samym rozpędem dojdą przynajmniej do Wisły, a to automatycznie stwarza problem przynajmniej w postaci Warszawy częściowo będącej w rękach polskich. Kontynuowanie ofensywy daleko za Wisłę to - jak było już dyskutowane w wielu wątkach poświęconych powstaniu warszawskiemu - problem logistyczny i kadrowy, który wymagałby od Sowietów podjęcia znacznego wysiłku ponad to, co zrobili w OTL, niezależnie od skali niemieckiego oporu.

Zakładając, że Stalin informację o wybuchu i skali polskiego powstania otrzyma wystarczająco wcześnie, możliwe, choć trudne (pamiętajmy, że stosowne materiały propagandowe, z plakatami słynnego "Manifestu" na czele były już gotowe i przygotowane do rozpowszechniania, stosowne rozkazy wydane, siły alokowane i gotowe do działania) byłoby może nawet i wstrzymanie całej hecy z "PKWN" i pójście w Polsce drogą czeską, czyli wymuszenie na Mikołajczyku dokooptowania PPR i "stronnictw sojuszniczych" do rządu, oraz scalenie AK z Berlingowcami - a potem, jak się wszystko uspokoi, zrobienie przewrotu. Co może nawet nie byłoby i takie złe.

Kłopot w tym, że proponowana przez Kolegę data wybuchu powstania daje bardzo, ale to bardzo mało czasu Stalinowi na takie przemyślenia. A jeśli zawiedzie choć jedno ogniowo w łańcuchu zbierania i oceny informacji - może się on nawet nie dowiedzieć o tym, że polskiemu rządowi emigracyjnemu nagle wyrosło z podziemi całkiem realne władztwo w terenie, nim będzie za późno. I co wtedy? Mamy dwa organy aspirujące do roli polskiego rządu, dwie polskie armie - niby niewiele to się różni od sytuacji praktycznej poza tym, że rządem i armią "niepodległościową" musi coś Stalin zrobić teraz zaraz i praktycznie jawnie, a nie dopiero po wojnie i po cichu. Scalać i dokooptowywać oczywiście teoretycznie można zawsze - ale nie zawsze będzie to wyglądało równie elegancko...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

5 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej