Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
23 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Okręg Śląski ZWZ / AK
     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 11/05/2010, 13:38 Quote Post

Datę 11.1.1951 nosi „Raport o wszczęciu rozpracowania obiektowego obwodu AK”. Z dokumentu tego dowiadujemy się, iż już 1 grudnia 1950 roku Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowskich Górach, jako jeden z pierwszych w województwie, podjął operację o krypt. „Tratwa”, której celem było rozpracowanie środowiska byłych żołnierzy Armii Krajowej:

„Melduję, ż dnia 1.12.1950 r. przystąpiono do rozpracowania obiektowego ujawnionych członków A.K. Obwodu Tarnowskie Góry, gdyż zachodzi podejrzenie, że członkowie wymienionego obiektu prowadzą nadal zakonspirowaną działalność.”

Tak zaczyna się raport dotyczący operacji rozpracowania środowiska żołnierzy Armii Krajowej w powiecie tarnogórskim. Nieco dalej czytamy:

„Obiekt powyższy datuje swoje powstanie od roku 1941 r. pod nazwą „Samoobrona Powstania” /S.O.P./. Do tej organizacji wciągnięci zostali byli granatowi policjanci, b. strażnicy graniczni i zawodowi podoficerowie W.P. W 1942 r. S.O.P. przechodzi pod rozkazy A.K. Komendantem Obwodu zostaje Sierżant Kuzior Marian ps. „Kruk”, „Lach”, który zarazem jest zastępcą Inspektora.”

W tym miejscu należy zauważyć, iż funkcjonariusze tarnogórskiej bezpieki mieli dość mgliste pojęcie o strukturze organizacyjnej AK, jako że S.O.P. /Służba Ochrony Powstania/ stanowiła wydzielony pion w strukturze Armii Krajowej. Do S.O.P. /wzgl. WSOP/ kierowani byli żołnierze starszych roczników, a jej zadaniem była służba wartownicza w okresie powstania powszechnego.
Jak wiemy, w czerwcu 1942 roku wpadł w kocioł zastawiony przez Gestapo w Mikołowie, w mieszkaniu ppor. Alfreda Rompla – „Janosika”, komendanta Obwodu Katowice – Powiat, ppor. Alojzy Bogacki ps. „Alek”, komendant Obwodu Tarnowskie Góry. A kiedy to komendantem Obwodu został sierż. Marian Kuzior ps. „Kruk”, „Lach”?
Tymczasem przejdę do charakterystyki działań AK po wkroczeniu na teren powiatu tarnogórskiego wojsk sowieckich, jaki wyłania się z cytowanego dokumentu:

„Zaraz po wyzwoleniu członkowie A.K. wstępuje do M.O. i obejmują administrację w swoje ręce, gdzie nie którzy do dnia dzisiejszego zajmują kierownicze stanowiska. W 1947 r. ujawnia się dalsza część członków A.K. w P.U.B.P. Tarn. Góry. Pomimo że ujawnili się, broni żadnej nie zdano, ani archiwum organizacyjnego. Po wyzwoleniu nie ustalono aktywnej działalności tegoż środowiska. Komendant Obwodu Kuzior Marian inspiruje nielegalną organizację wśród młodzieży szkolnej W.I.N. na której czele stał syn jego Marian, a która to organizacja została zlikwidowana. Kuzior Marian ps. „Kruk”, „Lach” ukrywa się od 1946 r. nie którzy członkowie trzonu w/w obiektu wyjechali na tereny innych województw, zaś pozostali zamieszkują na terenie powiatu tarnogórskiego. Do w/w środowiska dołączyli się członkowie A.K. innych obwodów, a którzy przybyli na tut. teren., skontaktowali się z członkami A.K. Obwód Tarn. Góry, i w dalszym ciągu utrzymują kontakty. Ujawnionych figurantów do obiektu jest 78, od szeregowych wywiadowców do komendanta obwodu.”

Tak więc tarnogórska bezpieka objęła początkowo obserwacją 78 byłych żołnierzy Armii Krajowej. Pozwolę sobie zamieścić charakterystykę tych, którzy w ocenie funkcjonariuszy UBP pełnili kierownicze funkcje w Obwodzie:

1. Kuzior Marian – ur. 8.6.1900, przed wojną zawodowy podoficer, po wyzwoleniu – przez dwa miesiące w milicji;
2. Błaszczyk Wilhelm – I-szy zastępca komendanta Obwodu Tarnowskie Góry, przed wojną – technik górniczy w kop. „Makoszowy”, w czasie wojny – pracował na kolei, po wojnie – krótko w milicji, od 1950 r. – dyr. Komunalnego Przedsiębiorstwa Budowlanego w Tarnowskich Górach;
3. Zapała Stanisław ps. „Zawzięty” – II zastępca komendanta Obwodu Tarnowskie Góry, były podoficer zawodowy 11 p.p., po wyzwoleniu – pracownik Magistratu w Tarnowskich Górach;
4. Skrzypulec Wilhelm ps. „Ryś” – zastępca dowódcy batalionu w Obwodzie Tarnowskie Góry;
5. Iskra Ludwik ps. „Macher” – oficer broni Obwodu Tarnowskie Góry, przed wojną – zawodowy podoficer, muzyk /służył w orkiestrze wojskowej/, w czasie wojny – pracownik kop. „Mikulczyce”;
6. Kusiński Franciszek ps. „Wicher” – oficer łączności Obwodu Tarnowskie Góry, przed wojną w 3 pułku ułanów;
7. Łebek Jerzy – oficer łączności Obwodu Tarnowskie Góry, przed wojną – podoficer zawodowy WP.

12 maja 1953 roku przedstawiono plan przedsięwzięć operacyjnych, w którym zwrócono szczególną uwagę na konieczność rozpracowania środowiska byłych żołnierzy AK ze Świerklańca:

Do najważniejszych figurantów, których wytypowano do aktywnego rozpracowania skupiskowego należą:

1) Mitręga Antoni – b. dowódca placówki A.K. Świerklaniec, zam. Świerklaniec
2) Pyka Rudolf – b. łącznik A.K. Tarnowskie Góry – Lubliniec, zam. Świerklaniec
3) Wiecek Rudolf – b. czł. A.K., zam. Świerklaniec
4) Piłat Jan – b. czł. A.K., zam. Świerklaniec
5) Sadło Edward – /nauczyciel/ b. czł. A.K. z terenu Kroczyce, pow. Zawiercie


W dokumencie tym dokonano charakterystyki użytej agentury. Składały się nań dwie osoby:

1) Informator „Muszka”, zwerbowany w roku 1950 na podstawie „materiałów kompromitujących”, b. czł. A.K.
2) Informator „Reka” – „wywodzący się ze środowiska A.K.”

Wśród zaleceń znalazło się polecenie podjęcia próby zwerbowania Edwarda Sadło. Nie wiem, jakich zamierzano użyć „argumentów” i jaki był finał prób zwerbowania Edwarda Sadło przez bezpiekę. Jak dotychczas nie natrafiłem na dokumenty, które by rzuciły jakieś światło na tą kwestię.

Z kolei w raporcie z 23 sierpnia 1953 roku napisano między innymi:

„W wyniku rozpracowania obiektowego byłych czł. A.K. krypt. „Tratwa” na terenie powiatu Tarnogórskiego, oraz w wyniku pracy z agenturą i w czasie przeprowadzonych czynności ustalono że: największe nasilenie byłych członków A.K. na terenie naszego powiatu mamy jak: w miejscowości Tarnowskich Gór, Świerklaniec, Radzionków i Rojca.”

Z dokutemu tego dowiadujemy się też, że w tym czasie rozpracowaniem objętych było już 108 byłych żołnierzy Armii Krajowej z terenu powiatu tarnogórskiego. Inwigilacją ich zajmowało się pięciu agentów: „Muszka”, „Bogdan”, „Róża”, „Józef” i „Krzew”.

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 12/05/2010, 14:28 Quote Post

W dzisiejszym wydaniu gazety „Nowe Siemianowice” ukazał się artykuł mojego autorstwa „UB przeciw AK”, dotyczący operacji o krypt. „Tratwa” w Siemianowicach Śląskich:

http://www.nowe.siemianowice.pl/archiwum/2010_05_12.pdf

Kiedy niemieckie wojska zajęły Górny Śląsk, a na górnośląskich budynkach pojawiły się czerwone flagi z czarnymi swastykami, wielu straciło wiarę w to, że Polska jeszcze wróci na Śląsk. A byli i tacy, którzy wręcz manifestowali z tego powodu radość. Ale w tym trudnym dla Polaków momencie nie zabrakło i takich, którzy postanowili rzucić wyzwanie losowi. Przeważnie rekrutowali się oni spośród byłych powstańców śląskich i harcerzy.
Siemianowice i Michałkowice były ważnymi bastionami w strukturze Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej. Wielu z nich za wierność Polsce zapłaciło cenę najwyższą. Józef Skrzek i Paweł Wójcik, których pomnik stoi dziś przy drzewie, na którym zostali powieszeni, Henryk Wróbel, którego imię nosi jedno z siemianowickich osiedli, zgilotynowany w Berlinie – to tylko ci najbardziej znani z długiej listy żołnierzy ZWZ / AK, którzy nie doczekali końca niemieckiej okupacji.
Ale gdy upadła III Rzesza, a zachodnia Europa świętowała nadejście ery wolności i pokoju, w rządzonej przez komunistów Polsce nastał czas polowania na byłych akowców. Oto bowiem właśnie ci, którzy stali w pierwszym szeregu walki o niepodległość Polski, jawili się nowej władzy jej największym zagrożeniem.
Jedna z operacji wymierzonych w środowisko byłych żołnierzy Armii Krajowej nosiła kryptonim „Tratwa”. Oto 21 lutego 1953 r. szef Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Siemianowicach informował swych przełożonych:

„Melduję, że w dniu 20 II 1953 r. przystąpiono do rozpracowania w ramach obiektowego rozpracowania b. czł. A.K. Okręgu Śląskiego działających na terenie województwa Śląsko – Dąbrowskiego, a zamieszkałych obecnie na terenie Siemianowic i Michałkowic.”

Do rozpracowania wytypowano trzynaście osób:

1) Bednarek Józef, zam. Michałkowice, ul. Ks. Stabika 2/1
2) Gawęda Robert, zam. Michałkowice, ul. Bytkowska 3/11
3) Leśniok Dominik, zam. Michałkowice, ul. Żeromskiego 18
4) Pasternak Klara, zam. Michałkowice, ul. Bytkowska 25
5) Dziemba Roman, zam. Siemianowice, ul. Pocztowa 9
6) Kurzyk Eligiusz, zam. Siemianowice, ul. Damrota 3
7) Bednarek Franciszek, zam. Michałkowice, ul. Mickiewicza 1
8) Dominik Antoni, zam. Siemianowice, ul. Barbary 21
9) Janeczek Roman, zam. Siemianowice, ul. Sobieskiego 8
10) Kośnik Stanisław, zam. Siemianowice, ul. Powstańców 3
11) Zygmunowska Helena, zam. Siemianowice, ul. Świerczewskiego 15
12) Wodnik Henryk, zam. Siemianowice, ul. Fabryczna 1
13) Krzystek Jerzy, zam. Siemianowice, ul. Katowicka 18

Tytułem wyjaśnienia należy dodać, że niektóre nazwiska różnie zapisywane są w różnych dokumentach (Kurzyk / Kurczyk, Dominik / Dominiok, Zygmunowska / Zygminowska). Ale wróćmy do omawianego dokumentu. Otóż, w dalszej jego części czytamy:

„Rozpracowanie obiektowe zostało założone na podstawie analizy materiałów znajdujących się w teczce, a to: zaświadczeń ujawnienia oraz materiałów uzyskanych w toku przeprowadzonego wywiadu na b. członków A.K. Więcej materiałów na wymienionych figurantów nie posiadamy, któreby charakteryzowały działalność z czasów okupacji w danej organizacji, ponieważ do chwili obecnej figuranci nie byli agencyjnie rozpracowywani, z uwagi tej, iż w środowisku tym nie posiadaliśmy odpowiedniej agentury, a posiadana agentura na kontakcie Ref. III-ciego do chwili obecnej nie wniosła żadnych momentów wrogiej działalności ze strony figurantów, z czego wniosek, że środowisko to nie było rozbite na grupy i agentura nie miała możności rozpracowania. W związku z tym postanowiono założyć obiektowe rozpracowanie, zawerbować nową agenturę wywodzącą się z tego środowiska, ponieważ środowisko to może być podatne na uprawianie wrogiej działalności.”

A dalej:

„Z analizy posiadanych materiałów można wnioskować, że środowisko to stanowi rezerwę dla przywódców usiłujących prowadzić wrogą działalność, oraz środowisko to może działać inspirująco zwłaszcza jeżeli chodzi o szkodnictwo gospodarcze, innych faktów i metod wrogiej działalności wymienionego środowiska nie ustalono i do chwili obecnej nie notowano.”

Widzimy wyraźnie, że siemianowicka bezpieka nie zdołała zgromadzić nic, co by usprawiedliwiało wszczęcie jakichkolwiek działań wobec wytypowanych przez nią osób. Ale cóż, góra żądała konkretnych działań przeciwko „wrogom ludu”, wywodzącym się ze środowiska byłych żołnierzy AK, więc trzeba było coś zmontować. Improwizacja była absolutna, o czym świadczy charakterystyka agentury użytej w rozpracowaniu. W tejże charakterystyce czytamy:

„Agentura jako była na kontakcie Ref. III-go po piśmie III-cim nie miała możliwości rozpracowania wymienionego środowiska i jak wykazała kontrola z Depar. w dniu 18.II.52 r. to agentura ta nie nadaje się do wykorzystania w środowisku za wyjątkiem inf. ps. „Korsarz”, który wywodzi się z danego środowiska. Poza tym więcej agentury do w/w środowiska nie posiadamy.”

Władze zwierzchnie były wyraźnie niezadowolone z efektów pracy Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Siemianowicach. Szczególne niezadowolenie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach wywołało umieszczenie w gronie osób podlegających rozpracowaniu Stanisława Kośnika, który w czasie okupacji niemieckiej istotnie służył w AK, ale po ujawnieniu się w roku 1945 podjął pracę w WUBP, skąd został zwolniony w roku 1949 z powodu choroby płuc. Co więcej, jego żona również pracowała w bezpiece… Kpt. Jan Gajek z WUBP w Katowicach napisał do szefa MUBP w Siemianowicach:

„Pracownik Urzędu jest pracownikiem politycznym dlatego winien odróżnić kto jest wrogiem, kto jest przyjacielem. Z tego wynika, że automatyzm wkradł się do pracy w Siemianowicach.”

Kpt. Gajek zwrócił uwagę, iż Referatowi III MUBP Siemianowice znany był fakt, że żona Kośnika również pracowała w UBP, po czym dodał:

„Uważamy, że takich ludzi nie należy brać w rozpracowanie, a przeciwnie od czasu do czasu można oficjalnie odbyć z nimi spotkanie mające na celu ujawnienie przez niego b. czł. A.K. z terenu Warszawy. Jeśliby w/w był wrogiem, to żona jego nie mogłaby pracować w B.D.O. Szef Urzędu winien przeanalizować bardziej dokładnie sprawę i wówczas dać akceptację.”

Ale nie tylko to wzbudziło niezadowolenie kpt. Gajka, który następująco skonkludował przesłany mu raport:

„Stwierdzam, że plan jest nakreślony chaotycznie i ogólnikowo np. agenturę użyje się z powietrza do rozpracowania…”

Tymczasem wydaje się, że siemianowickim funkcjonariuszom udało się w jakiś sposób przekonać swych zwierzchników z Katowic co do konieczności poddania obserwacji Stanisława Kośnika. Jak wynika bowiem z późniejszych dokumentów, został on jednak poddany inwigilacji w ramach operacji „Tratwa”…

W Miejskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Siemianowicach przystąpiono tymczasem do intensywnej rozbudowy agentury i ukierunkowania jej na rozpracowanie środowiska byłych żołnierzy AK. Z 27 marca 1953 r. pochodzi raport o przebiegu rozpracowania, w którym scharakteryzowano agenturę użytą do inwigilowania byłych żołnierzy Armii Krajowej.
Jerzego Krzystka, który mieszkał w Siemianowicach, a pracował w kopalni „Michał” w Michałkowicach, rozpracowywał w miejscu pracy agent o kryptonimie „M-12”, a w miejscu zamieszkania agent o kryptonimie „A-21”. Niewiele natomiast zdołali wnieść do sprawy informatorzy „Jastrząb” i „Szabla”, którzy – choć pracowali w kopalni – nie zdołali przeniknąć do środowiska byłych żołnierzy AK.
Pośród agentów, jakich bezpieka posiadała w Hucie „Jedność”, gdzie pracowała grupa byłych akowców, w tym Roman Dziemba i Antoni Dominik, wyróżniał się agent o ps. „Korsarz”, „który – jak napisano – wywodzi się z tego środowiska”. Wiele spodziewano się po informatorze podpisującym się pseudonimem „Stal”, w charakterystyce którego jest informacja, iż „również ma dotarcie do poszczególnych byłych członków A.K.”. Innym ważnym agentem w Hucie „Jedność” był „Ksol” – „pracujący w środowisku AK-owskim”. Z raportu dowiadujemy się dodatkowo, iż „Stal” i „Ksol” byli pracownikami umysłowymi.
Jak pamiętamy rozpracowaniu poddano początkowo trzynaście osób. W omawianym raporcie z 27 marca 1953 r. czytamy:

„Z tej liczby jest jedno skupisko w skład którego wchodzą: Gawęda Robert, Bednarek Józef i Bednarek Franciszek, zatrudnieni są w „Azotach” w Chorzowie w charakterze pracowników fizycznych, który to polega pod P.U.B.P. Chorzów, a zamieszkują na terenie nam podległym.
W/w w porozumieniu z tamt. Urzędem zostaną rozpracowani w miejscu pracy przez ich agenturę, a w miejscu zamieszkania rozpracowani będą przez inf. „A-21”, który ma możność stykania się z nimi, mimo tego iż nie wywodzi się z tego środowiska.”


Niezależnie od tego podjęto próbę zwerbowania do współpracy Marcina Romana, który służył w AK i który był już rozpracowywany w ramach prowadzonej od 20 lutego 1951 roku przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach akcji o kryptonimie „Dak”, która wymierzona była w środowisko aktywnie działającego przed wojną w Michałkowicach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Nie wiem, jakich środków zamierzali użyć funkcjonariusze UBP, aby zmusić Marcina Romana do współpracy. Nie wiem też, czy okazały się one skuteczne. Nie odnalazłem dokumentów, które mówiłyby cokolwiek na ten temat.
A skoro już wspomniałem o akcji o kryptonimie „Dak”, to wśród osób, które znalazły się w orbicie zainteresowania bezpieki, byli wtedy m.in.: Emanuel Janeczek, Wiktor Korfanty, Stefan Mikołajczyk, Paweł Bul, Feliks Płaczek, Maksymilian Gdawik, Walerian Kamiński, Leon Florek, Tomasz Hojka, Maksymilian Długaj, Stefan Pietrzyk, Marcin Roman, Hubert Długaj, Józef Franas… Większość wymienionych pracowała na kopalni „Michał”.
W raporcie z 29 maja 1952 roku informowano, iż Emanuel Janeczek „utrzymuje kontakt z Spaleniakiem Franciszkiem, Mikołajczykiem Edmundem i Bulem Pawłem, również przechodzącym w R.O. „Dak”. Jako dalszy kontakt wymienionego ustalono niejakiego Kubata pracownika umysłowego kopalni „Michał”. Wszyscy wymienieni zamieszkują w Michałkowicach”.
Zalecono, aby podjąć próbę zwerbowania na agenta kogoś z trójki Mikołajczyk, Spalniak, Janeczek. Podobnie rzecz się miała ze Stefanem Mikołajczykiem, odnośnie którego postanowiono „porozumieć się z Posterunkiem MO Michałkowice w sprawie materiałów kompromitujących będących w ich posiadaniu i wykorzystać je po naszej linii.”
W sposób szczególny bezpieka zainteresowana był osobą Stefana Pietrzyka, który miał być ściśle związany z michałkowickim proboszczem.

Szczególną aktywność przejawiał agent o pseudonimie „Korsarz”, były akowiec, zatrudniony aktualnie w Hucie „Jedność”. To jego donosy pozwoliły poszerzyć listę figurantów, czyli osób wytypowanych do rozpracowania. Postanowieniem z 5 maja 1953 roku Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego rozszerzył listę osób objętych inwigilacją w ramach akcji o kryptonimie „Tratwa” o kolejne trzy osoby. Byli to:

1. Strzeliński Tadeusz, zam. Siemianowice, ul. Piastowska 5
2. Hulin Karol, zam. Siemianowice, ul. Pszczelnicza 4
3. Kuzia Modest, zam. Siemianowice, ul. 26-go Stycznia 6

W postanowieniu z 5 maja 1953 roku napisano:

„Jak wynika z materiałów znajdujących się w rozpracowaniu obiektowym to wymieniony element posiada za sobą skompromitowaną przeszłość polityczną, ponieważ Strzeliński jako syn sanacyjnego kapitana z przed 1939 r., zaś w czasie okupacji członek A.K., natomiast po wyzwoleniu w dalszym ciągu należał do bandy A.K.-owskiej. Następnie karany za kradzieże jedno-rocznym więzieniem oraz za ucieczkę zagranicę karany wyrokiem 5-cio letnim, który po wyjściu z więzienia w dalszym ciągu ujawnia wrogi stosunek, wyrażając się w wulgarny sposób o Związku Radzieckim, Dostojnikach Państwa Polskiego.
Inf. ps. „Korsarz”, który z wymienionym żyje w bliskich stosunkach, w doniesieniach zapodaje, że Strzeliński na każdym kroku ujawnia swój wrogi stosunek i w sposób wulgarny wypowiada się pod adresem partii, m.in. wypowiedział się do informatora, gdy ten wywiesił czerwoną flagę w dzień 1-szego Maja: „Zrzuć tą szmatę, bo o ile ją nie zrzucisz, to ja to sam załatwię.” Dalej informator dodaje, że w dzień pogrzebu tow. Stalina Strzeliński wyrażał się, że obecnie w Związku Radzieckim stanie się przewrót, że Malenkow zrzekł się Sekretarza partii, oraz że w Polsce jak i w krajach Demokracji Ludowej wszystko się musi rozlecieć, przy tym dodawał, że ustrój państw kapitalistycznych jest lepszy, ponieważ ludzie lepiej tam żyją jak u nas. W następnych doniesieniach inf. „Korsarz” zapodaje, że Strzeliński oświadczył do niego, że na terenie Siemianowic istnieje nielegalna organizacja, której on jest członkiem. Poza tym proponował informatorowi, aby się z nim udał motocyklem do Częstochowy, gdzie posiada znajomości z Włochami, którzy zatrudniani są tam na montażu przy rurowni, a szczególnie z jednym inżynierem, przy tym dodał że Włosi ci wyśmiewają się z obecnego ustroju jaki jest w Polsce.”


Informator „Korsarz” był dobrym kolegą Strzelińskiego, a przynajmniej za takiego uważał go Strzeliński. Gdyby znał jego prawdziwe oblicze… Ale wróćmy do charakterystyki kolejnego z „figurantów” poddanych rozpracowaniu:

„Jako drugi figurant Hulin Karol, który żyje w bliskich i koleżeńskich stosunkach z Strzelińskim. Obecnie pracuje w hucie „Częstochowa”, gdzie jest tłumaczym przy monterach włoskich. Wymieniony służył w armii niemieckiej, a następnie we Włoszech [w] armii Andersa, gdzie ożenił się z włoszką na Sycylii. Do kraju powrócił w 1947 r. początkowo pracował w hucie „Jedność”, gdzie również był tłumaczym Włoskim przy montowaniu rurowni Innocenti. Wymieniony do obecnego ustroju ujawnia wrogi stosunek, stale się wyraża, że o ile mu tylko zezwolą – to wyjedzie z żoną do Włoch. Tak z doniesień jak i z przeprowadzonych wywiad wynika, że Hulin Karol oraz Strzeliński żyją w bliskich kontaktach, gdzie Strzeliński często przebywa w mieszkaniu Hulina, gdzie wspólnie piją wódkę.”

Nie udało mi się jak dotychczas ustalić, czy Karol Hulin był krewnym Konrada Hulina, harcerza z Michałkowic, który w czasie okupacji niemieckiej został skazany na śmierć. Wyrok wykonano. Z pewnością nie byli oni braćmi, ale mogło pomiędzy nimi występować dalsze pokrewieństwo.
Tymczasem przejdźmy do trzeciego z tzw. „figurantów”, jak określano osoby poddane rozpracowaniu w żargonie ubeków:

„Trzeci figurant Kuzia Modest jest szwagrem Hulina, stale przebywa w towarzystwie Hulina i Strzelińskiego. Inf. ps. „Korsarz” w doniesieniu zapodaje, że Kuzia w roku 1945 będąc w wojsku jako członek werbował do band leśnych N.S.Z. w woj. kieleckim. W dalszym doniesieniu informator zapodaje, że w rozmowie ze Strzelińskim ten oświadczył do niego, że Kuzia w 1945 r. w Kieleckim należał do N.S.Z.-tu, a przyjeżdżał na teren Śląska werbować nowych członków i przekazywał ich tamt. bandom. Poza tym, jak stwierdzono w materiałach, to Kuzia w okresie przedwyborczym, jak i w dzień wyborów rozsiewał wrogą antywyborczą propagandę, za co przytrzymywany był w tut. Urzędzie przez 48 godzin, oraz został mu zlikwidowany kiosk jaki prowadził w Siemianowicach przy ul. 1-go Maja.”

Ostatecznie sprawy Strzelińskiego, Hulina i Kuzi nie włączono do operacji o krypt. „Tratwa”, którą na dzień 16 sierpnia 1953 roku objęte było piętnastu „figurantów”: Leśniok Dominik, Gawęda Robert, Pasternak Klara, Dominiok Antoni, Bednarek Franciszek, Dubiel Władysław, Nobis Stefan, Zygminowska Helena, Janeczek Roman, Bednarek Józef, Krzystek Jerzy, Kurczyk Eligiusz, Dziemba Roman, Pieczka Jerzy i Kośnik Stanisław.

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 13/05/2010, 9:08 Quote Post

Spójrzmy tymczasem, jak przebiegała operacja „Tratwa” w m. Makoszowy, od roku 1951 będącej dzielnicą Zabrza. Dotarłem do wykazu figurantów R.O. „Tratwa”. Figuruje w nim 31 osób - byłych żołnierzy Armii Krajowej, a otwierają go:

1. Mika Antoni – dowódca placówki na terenie Makoszowy
2. Kornas Teodor – zastępca dowódcy placówki Makoszowy

Jak już wspomniałem operacją „Tratwa” objęto 31 „figurantów”, a rozpracowywaniem ich zajmowało się trzech agentów: „Dragon”, „Wrak” i „Ludwik”. Z dokumentu nie wynika, czy wywodzili się oni ze środowiska byłych żołnierzy AK.

Wykaz figurantów operacji „Tratwa” z Bytomia obejmuje 19 osób. Wymieńmy tych, którym przypisano funkcje dowódcze:

Koronowicz Szczepan ps. „Tadeusz” – ref. mobilizacyjny
Wesołowski Henryk ps. „Wit” – dowódca plutonu
Makowski Jan ps. „Sęk” – kwatermistrz
Rudy Konstanty ps. „Walek” – obwodowy
Kubala Stanisław ps. „Młot” – zastępca dowódcy plutonu
Machaczko Andrzej ps. „Mucha” – dowódca baonu

W Szopienicach operacją „Tratwa” objęto 14 figurantów. Rozpracowywaniem środowiska byłych żołnierzy AK zajmowali się dwaj informatorzy – „Kot” i „Plutonowy”. Wedle wiedzy UB wspominania czternastka to sami szeregowi, wyjątkiem jest tu Świerc Stanisław, przy którym widnieje adnotacja – „oficer łącznikowy”.

Dokumentem, którego treść pozostaje dla mnie nie do końca jasna (do tego nie jest on datowany, a „wciśnięty” jest między dokumenty operacji „Tratwa”) jest „spis członków organizacji”. Obejmuje on 124 osoby, mieszkające najwyraźniej na terenie Katowic i ew. w najbliższej okolicy Katowic. Listę otwiera:

1. Słaboszowski Józef ps. „Toruń” - szef sztabu Okręgu Śląskiego

Z ciekawszych nazwisk pozwolę sobie wymienić:

13. Wybierski Paweł ps. „Laub” – szef sztabu Inspektoratu Katowice
14. Mierzejewski Leon Władysław ps. „Młot” – oficer sztabu Inspektoratu Katowice
15. Kosz Tomasz ps. „Lok” – zastępca komendanta powiat. insp. pow. Katowice
16. Czaja Józef ps. „Czapiel” – BiP Inspektorat Katowice
17. Kania Jerzy ps. „Jastrząb” – oficer łącznikowy, dowódca plutonu Inspektoratu Katowice
18. Wroderski Paweł ps. „Bury” – oddz. II insp. Katowice
19. Bartkiewicz Roman ps. „Zapał” – BiP Okr. Śląskiego AK
20. Lisek Stanisław ps. „Dabierz” – komendant obwodu kolejowego Katowice
21. Florczak Teodor ps. „P2”, „Grab”, „Lipa” – oddział II insp. Katowice
22. Nowak Teofil ps. „Żor” – oficer organizacyjny Okręgu Śląskiego AK
25. Zygmunt Janke ps. „Walter” – komendant Okręgu Śląskiego AK
34. Tomaszewski Janusz ps. „Sokół” – komendant Obwodu Lubliniec
38. Newiak Sylwester ps. „Borówka” – adiutant insp. Katowice
39. Sulerz Feliks ps. „Leś” – szef gospodarczo – administracyjny Inspektoratu Katowice
40. Termin Józef – szef łączności Inspektoratu Katowice
41. Baranek Wawrzyniec ps. „Wiatr” z Ligoty – dowódca plutonu
42. Malcherek Jan ps. „Ryk”, „Jan” z Katowic (ul. Graniczna) – dowódca plutonu
46. Ratajski Franciszek ps. „Pogoda” z Ligoty – dowódca plutonu Obwodu Katowice
52. Bartodziej Klara (krawcowa z Siemianowic) – skrzynka kontaktowa
58. Koczur Czesław ps. „Zaręba” – oficer łącznikowy Inspektoratu
61. Trzebowski Antoni ps. „Potrzeba” – zastępca komendanta placówki Ligota
62. Bula Jan – kwatermistrz Inspektoratu AK Katowice
98. Sopa Hubert – szef biura Inspektoratu Katowice
103. Kącki Franciszek ps. „Paw” – szef żandarmerii na miasto Katowice
113. Kucz Józef ps. „Bula” – szef kompani placówki Bieruń Stary.

W wykazie tym nie ma znanych nam „figurantów” ze sprawy o krypt. „Tratwa” z terenu Siemianowic, Szopienic i innych miast powiatu katowickiego. Nie da się natomiast zakwestionować faktu, iż dokument powyższy stanowi znakomite źródło wiedzy o strukturze Inspektoratu Katowice.

I jeszcze jeden spis z Katowic, tym razem zawierający 34 osób, a wśród nich sprawujący – zdaniem UB – ważniejsze funkcje w strukturze AK

1. Setnik Zygfryd – dział inform. Komendy Okręgu
2. Schefer Alojzy – komendant Obwodu Katowice – Barbara
3. Siara Ludwik – komendant placówki Oddz. IV komendy Okręgu Śląskiego
4. Krawczyk Władysław – drużynowy
5. Kuczkówka Erna – skrzynka sztabu Okręgu Śląskiego
6. Babińska Maria - skrzynka sztabu Okręgu Śląskiego
7. Koczubkówna A. - inst. Okręgu Śląskiego WSK
17. Hereka Teofil – zastępca dowódcy kompani Obwodu Katowice
19. Witkowski Gerhard – zastępca dowódcy OR 23

Natrafiłem nadto na relację Jana Nandzy, powstańca śląskiego z Wirka, który został skierowany do pracy na kopalni w Zabrzu. Otóż Jan Nandza pisze:

„Będąc w konspiracji podczas okupacji we Wirku zapoznaję się z pracownikami polakami których było dużo na kopalni Hedwigs - Wunsch, zaczyna się robota dywersyjna.”

Dodam, że z początku Nandza, pracując w Zabrzu, wciąż mieszkał w Wirku. Dopiero w roku 1942 przeniósł się do Zabrza. Oddajmy mu raz jeszcze głos:

„Na początku stycznia 1945 r. oddaliłem się ze Zabrza, kiedy mnie chcieli zabrać do Volkssturmu, chociaż żem posiadał czwarta grupa Volkslisty. Udałem się do Wirku, gdy nadeszło wyzwolenie, to od pierwszego dnia pełniłem służbę honorowo w Milicji Obywatelskiej. W marcu zostałem wysłany z grupą operacyjną M.O. na zachód do Strzelec do uporządkowania odzyskanych ziem zachodnich.”

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 13/05/2010, 18:21 Quote Post

Opisywałem już w niniejszym wątku (w oparciu o materiały Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach) strukturę w rejonie Lipin, Chropaczowa i Łagiewnik. Istnienie tej rozbudowanej organizacji konspiracyjnej, funkcjonującej w ramach ZWZ / AK, nie mogło ujść uwadze organów bezpieczeństwa PRL z Bytomia.

7 marca 1953 roku powstał dokument o nazwie „Plan operacyjnych przedsięwzięć do rozpracowania obiektowego” /IPN Ka 032/17 t. 2/, w którym czytamy:

„W czasie okupacji na terenie b. powiatu katowickiego w miejscowościach Łagiewniki, Lipiny, Chropaczów istniała organizacja nielegalna pod nazwą „Polskie Siły Zbrojne”. Organizacja ta skupiała w swych szeregach ludzi o zapatrywaniach sanacyjnych jak b. Powstańców Śląskich, b. czł. „Sokoła” i innych organizacji sanacyjnych. Siedzibą kierownictwa tej organizacji była miejscowość Lipiny. […]
Z działalności konspiracyjnej w czasie okupacji członkowie PSZ nie ujawnili się przed komisjami amnestyjnymi, jak również, jak również w aktach personalnych nigdzie nie podawali o przynależności do organizacji konspiracyjnej.”


W sprawie niniejszej występowało sześciu „figurantów”:

1. Franik Wiktor
2. Kołodziej Tomasz
3. Pietroń Wilhelm
4. Bonk Tomasz
5. Wieczorek Józef
6. Faliński Józef

Do rozpracowania środowiska byłych żołnierzy Armii Krajowej przystąpił tez Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rudzie Śląskiej. W „planie wstępnego rozpracowania organizacji A.K. zatrudnionych w kopalni „Karol” od 1 IV 1053 roku” zapisano:

„Organizacja AK na terenie Orzegowa w czasie okupacji. W 1940 roku powstały organizacje pod nazwą P.S.Z. Opieka Społeczna oraz Wzajemna Pomoc. Organizacje te w roku 1940 pod koniec a początkiem 1941 roku połączyły się w jedną organizację pod nazwą „Polskie Siły Zbrojne” pod dowództwem A.K. na czele tej jedne organizacji która liczyła 120 osób stał Wagner Herman. Pod koniec 1942 roku organizacja P.S.Z. nawiązała łączność z organizacją A.K. na terenie Sosnowca i utrzymywała kontakty poprzez łącznika grupy A.K. Sosnowiec Molla Tadeusza.”

Jak czytamy w omawianym dokumencie, po wycofaniu się Niemców żołnierze miejscowej komórki A.K. utworzyli na terenie Orzegowa posterunek M.O. oraz opanowali najważniejsze stanowiska w kopani „Karol”.

Do rozpracowania wytypowano ośmiu „figurantów”:

1. Kowalczyk Alfons
2. Gliński Jan
3. Moll Tadeusz
4. Mrozek Józef
5. Goniwiecha Adolf
6. Androsz Augustyn
7. Zelner Roman
8. Nita Alfred

Podobnie jak w Orzegowie przedstawiała się sytuacja w Chebziu. Pozwolę sobie przytoczyć fragment „planu rozpracowania na byłych członków A.K. na terenie kopalni „Paweł” w Chebziu” z 13 marca 1953 roku:

„Organizacja AK działała na terenie Lipin, Goduli. W okresie okupacji w swych szeregach skupiała ludzi o poglądach sanacyjnych. Mieli oni za zadanie objęcie władzy po wyzwoleniu Polski Ludowej, tak że zaraz po wyzwoleniu część członków organizacji AK wstąpiła w szeregi M.O. a pozostała część członków objęła kierownicze stanowiska w kopalni „Paweł”. Po wyzwoleniu powtórnie zorganizowali organizację AK które to dowódcą był Gąszczyk zatrudniony w kopalni „Paweł”.”

Do rozpracowania wytypowano tylko trzech „figurantów”:

1. Dymek Stefan
2. Januszewski Jerzy
3. Jaworski Konrad

Uznano przy tym, że pozostali byli żołnierze AK nie przejawiają większej aktywności i nie ma w związku z tym potrzeby branie ich pod lupę…

Wielkość środowiska AK na terenie Orzegowa, Goduli i Rudy Śląskiej określono w meldunku z 26 lutego 1953 roku następująco:

Kopalnia „Karol” – 14 osób
Kopania „Walenty – Wawel” – 7 osób
Koksownia „Walenty – Wawel” – 2 osoby
Kopalnia „Paweł” – 6 osób
oraz środowisko 11 członków AK w innych zakładach pracy na terenie Orzegowa, Goduli i Rudy Śląskiej.

W sumie – 40 osób

Spójrzmy jeszcze na „skupisko” byłych żołnierzy AK w Świętochłowicach:

Kopalnia „Polska” – 4 osoby
Huta „Florian” – 9 osób
Huta „Zgoda” – 10 osób
Huta „Silesia” – 2 osoby
Kopalnia „Śląsk” – 3 osoby
BZPW Bytom – 3 osoby

W sumie „skupisko świętochłowickie” – 54 osoby, w tym 28 osób zatrudnionych w przemyśle.

Inny dokument /IPN Ka 032/17 t. 5 cz. 1/ charakteryzuje 54 „figurantów” z terenu Świętochłowic. Warto przytoczyć informacje na temat niektórych z nich:

- Plucik Ernest - d-ca placówki Świętochłowice
- Szczepanowski Jan - d-ca placówki Świętochłowice
- Wrona Leon - d-ca plutonu Chropaczów
- Gąszczyk Augustyn - d-ca placówki Lipiny
- Wiśniewski Stefan - d-ca placówki Świętochłowice

Z kolei w wyciągu osób ujawnionych w roku 1945 na pow. PUBP Świętochłowice widnieje 77 osób. Pośród nich:

- Królikowski Józef ps. „Dziewiątka” - d-ca baonu Obwodu Świętochłowice

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #34

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 14/05/2010, 7:21 Quote Post

Datę 4 lipca 1952 roku nosi raport o wszczęciu postępowania obiektowego o krypt. „Tratwa” przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rybniku. W dokumencie tym czytamy, iż twego właśnie dnia „przystąpiono do rozpracowania obiektowego byłych członków nielegalnej organizacji A.K. działających na naszych terenach w czasie okupacji niemieckiej i po wyzwoleniu.”

Sprawa jest o tyle tajemnicza, że wcześniejszą datę, konkretnie 22 maja 1951 roku, nosi raport z przeprowadzonej kontroli spraw obiektowego rozpracowania pod krypt. „TRATWA”, „ZDRÓJ” i „WALEC”. Jako że nie jest możliwe, aby najpierw kontrolowano bieg sprawy, a dopiero potem ją założono, więc zapewne gdzieś tkwi błąd (może nastąpiła pomyłka w datowaniu któregoś z dokumentu).

Tymczasem zajmę się owym dokumentem z kontroli, który dotyczył trzech spraw powiązanych ze sobą, jako że wszystkie tyczyły się środowiska akowskiego.

Największą ze spraw była znana nam sprawa o kryptonimie „Tratwa”. W przypadku PUBP Rybnik była ona nastawiona na „byłych członków AK Inspektorat Rybnik”. Z omawianego dokumentu dowiadujemy się, że „przechodzi w niej 200 figurantów, z czego do aktywnego rozpracowania wytypowano 25 figurantów. W sprawie tej tkwi 4-ch informatorów z tym że inf. „WANDA” nie wywodzi się ze środowiska b. członków AK”.

Pozostali trzej informatorzy mieli pseudonimy „Lis”, „Osa” i „Zbyszek”. Ten ostatni był równolegle wykorzystywany w sprawie o krypt. „Zdrój”, przedmiotem której było ustalenie sprawców wysłania listów z pogróżkami do dwóch czołowych aktywistów PZPR z Jastrzębia Zdroju. W raporcie noszącym datę 22 maja 1952 r. czytamy:

„W sprawie tej przechodzi 28 figurantów włącznie z członkami PZPR, którzy kontaktują się z członkami AK i jest podejrzenie, że na polecenie tych ostatnich sami pisali listy pogróżkowe do aktywniejszych członków PZPR.”

Równolegle prowadzona była sprawa o kryptonimie „Walec”, którą założono na członków Polskiej Tajnej Organizacji Powstańczej, którzy „skupieni byli i są na Hucie „Silesia” w Rybniku II-m”. A dalej czytamy:

„W sprawie tej przechodzi 48 figurantów i tkwi w niej informator ps. „LOLEK” (dotychczas nie uformowany) który nie przedstawia większej wartości, gdyż nie wywodzi się z pośród członków organizacji PTOP.”

O Polskiej Tajnej Organizacji Powstańczej już pisałem w niniejszym wątku. Wiosną i latem 1942 roku Gestapo przeprowadziło aresztowania w szeregach tej organizacji, założonej przez grono harcerzy z XIII drużyny ZHP w Gotartowicach. Wskutek dekonspiracji Gestapo aresztowało 149 osób. Przywódcy zostali publicznie powieszeni w Gierałtowicach, wzgl. zgładzeni w obozach koncentracyjnych. Ci, którzy przetrwali, stali się przedmiotem inwigilacji ze strony UBP.

Tymczasem wróćmy do raportu o wszczęciu postępowania obiektowego, noszącego datę 4 lipca 1951 roku. Zawarta jest w nim wiedza, jaką w tym okresie dysponował Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rybniku na temat struktury Armii Krajowej w powiecie rybnickim. Czytamy tam:

„Największe nasilenie tych organizacji było w miejscowości Rybnik, Wodzisław, Marklowice, Żory, Jastrzębie, Połomia, Rydułtowy i Knurów. Inspektorat A.K. podczas działalności Kuboszka ps. „Bogdan” mieścił się w Jastrzębiu-Zdrój, z chwilą aresztowania inspektora Inspektoratu A.K. Kuboszka ps. „Bogdan” przez władze niemieckie, na stanowisko inspektora skierowany został Cierpiał Paweł ps. „Makopol” przedwojenny kaptan W.P. z przed 1939 r.
Z chwilą kiedy wojska wyzwoleńcze Armii Radzieckiej były skoncentrowane na linii rzeki Wisły organizacją ta miała możność zbrojenia się. W powiecie rybnickim front trwał przez 6 tygodni, organizacja miała możność ułatwienia szybszego rozbicia frontu okupanta przez Armię Radziecką, nie uczyniła tego, lecz przeciwnie, weszła głębiej [w] podziemie i oblicze swe skierowała przeciwko Armii Radzieckiej i Odrodzonemu Wojsku Polskiemu. Z powodu zbliżania się frontu w 1945 r. inspektor „Makopol” zwołał odprawę u ob. Glazowskiego w Żorach b. członka A.K., na odprawie były obecne cztery osoby:
1) Cierpiał Paweł ps. „Makopol” inspektor
2) Trybus Wiktor ps. „Jastrzembski”, „Jelito”, „Witalis” – szef wywiadu na inspektorat rybnicki
3) Pawlica /na naszym terenie nie przebywa/
4) Wyrobek Bogdan / miejsce zamieszkania nie ustalono.
Na odprawie tej nie powzięto żadnych kroków, gdyż „Makopol” nie otrzymał żadnych instrukcji z władz nadrzędnych, nakazując jedynie być ze swoimi ludźmi w pogotowiu oczekiwać nadejścia instrukcji.
Organizacja A.K. na naszym terenie podczas okupacji niemieckiej dzieliła się na organizacje typu wojskowego i cywilnego. Organizacja typu wojskowego podlegała bezpośrednio „Makopolowi”. W powiecie rybnickim był jeden baon, którego dowódcą był ps. „KOLBSZTAJN”, później „PROM” nazwiska nie są nam znane. Baon te dzielił się na trzy kompanie, których rozmieszczenie było: pierwsza kompania Rybnik – Żory, druga kompania Marklowice – Wodzisław – Jastrzębie, trzecia kompania Knurów – Orzesze (powiat pszczyński). Rybnicko – Żorska kompania dzieliła się na trzy plutony o nazwach: 1. „Gruszka”, 2. „Brzoza”, 3. „Sosna”, drugiej i trzeciej kompanii dotychczas nie rozszyfrowano. Praca tej organizacji na najniższym szczeblu polegała na systemie trójkowym /trzy osoby/. Struktura organizacji cywilnej /administracja/ przedstawia się podobnie jak organizacja wojskowa, mieli oni za zadanie, zbierania składek między członkami i sympatykami A.K. Głównym zadaniem organizacji cywilnej było: typowanie „swoich” ludzi na stanowiska w przemyśle, spółdzielczości, a szczególnie w administracji, w samorządzie, w partiach politycznych, organizacjach U.B. i M.O. […]
Inspektorat rybnicki miał również swój wywiad, na czele którego stał Trybus Wiktor ps. „Jastrzembski”, który mianowany został szefem wywiadu w 1943 r. przez ówczesnego inspektora Kuboszka ps. „Bogdan”. Funkcję tą pełnił Trybus aż do wyzwolenia. Zadaniem wywiadu było zorganizowanie siatki wywiadowczej, która miała donosić o wszelkich ruchach okupanta, oraz ujawnienia konfidentów gestapo, którzy później przez organizację wojskową byli likwidowani.”


Wróćmy tymczasem do akcji o kryptonimie „Zdrój”, która prowadzona była równolegle do akcji „Tratwa”, jako że wszczęta ona została, jeszcze zanim pojawił się pomysł objęcia rozpracowaniem całości sił Okręgu Śląskiego AK w ramach operacji „Tratwa”. Raport o jej wszczęciu nosi datę 5 marca 1951 roku. W raporcie tym czytamy, iż tego dnia „przystąpiono do agencyjnego rozpracowania sprawy krypt. „Zdrój”, w której przechodzi 31 figurantów.” W opisie sprawy wstępnego agencyjnego rozpracowania kryptonim „Zdrój” czytamy:

„Na terenie Jastrzębia – Zdrój istniała dosyć silna organizacja A.K. był tam rozmieszczony 3-pluton A.K. którego dowódcą był BŁATON następnie PROCHASEK, pluton ten liczył około 50 osób, podzielony był na trzy drużyny, uzbrojenia plutonu nie zdołano ustalić.”

Wiedza UB na temat struktury organizacyjnej AK znacząco wzrosła po aresztowaniu Jana Spyry, byłego zastępcy komendanta Inspektoratu Rybnik AK, który otwierał listę „figurantów” w sprawie o krypt. „Zdrój”. W trakcie przeprowadzonej w mieszkaniu Jana Spyry rewizji znaleziono archiwum Inspektoratu Rybnik. W dokumencie z 7 września 1951 roku, zatytułowanym „Raport specjalny dot. likwidacji Jana Spyry”, czytamy:

„Ponowna rewizja ujawniła zapodane przez Spyry Jana archiwum, które zostało zakwestionowane, archiwum to posiada dużą wartość dla organów B.P. znajdują się tam oprócz tego raporty poszczególnych dowódców obwodów AK, gdzie ujawniony jest stan liczebny członków AK na poszczególnych powiatach i gminach należących do Inspektoratu Rybnik, stan ten podawany jest coprawda liczbowo. Archiwum te zawiera rozkazy, nominacje, instrukcje, mapy, listy pisane do Inspektora przez poszczególnych dowódców, różne odezwy wydawane przez Sztab AK. Archiwum te imiennych spisów członków AK nie zawiera, jedynie ujawnione są pseuda lub numery poszczególnych członków A.K. Archiwum te zbrał w dniu dzisiejszym przedstawiciel Wydziału Śledczego W.U.B.P. Katowice.”

Przyjrzyjmy się z kolei działaniom UBP w Marklowicach prowadzonym w ramach akcji „Tratwa”, o których donosi pismo z 22 czerwca 1953 roku:

„Na terenie MARKLOWIC w czasie okupacji istniała silna organizacja AK, która to po wyzwoleniu weszła napowrót do podziemia i dopiero w czasie amnestii 1947 r. część członków ujawniła się, natomiast pozostali nie ujawnili swej przynależności do AK. Zostali oni drogą operacyjną poprzez sieć ujawnieni, wrogiej działalności organizacja ta nie przejawiała, lecz stanowi bazę wrogiego elementu, jak wykazało dotychczasowe rozpracowanie wrogiego środowiska AK, które prowadził WITA Teofil i PFAJFER Wiktor z Marklowic, którzy zorganizowali na tym terenie posterunek M.O. – PFAJFER pełnił obowiązki komendanta tego posterunku M.O. dobierając sobie ludzi, którzy byli razem z nim w czasie okupacji i po wyzwoleniu w organizacji A.K.
Na podstawie doniesień informatora ps. „44” ujawniono 16 osób na które założono sprawy ewidencyjne i włączono do rozpracowania pod krypt. „TRATWA”. Zaś po przeanalizowaniu otrzymanych od informatora ps. „Kurek” i „Osa” stwierdzono, że skupisko b. czł. AK, którzy schodzą się na wspólne pogawędki do gospody spółdzielczej w Marklowicach, której kierownikiem jest ob. KOWOLIK Alojzy. W skład tegoż skupiska wchodzą: SOBIK Paweł, FOJCIK Herman, KOLARSKI Ernest, ULIARCZYK Karol, KOMINEK Stanisław, są to byli członkowie AK. Pozatym na wspólne pogawędki do wymienionej gospody schodzą się osoby podejrzane o przynależność do AK, a to: SALAMON Franciszek i SALAMON Alojzy. Wyżej wymienieni zamieszkują w Marklowicach, zaś pracują przeważnie w kopalnictwie naftowym w Marklowicach oraz na różnych obiektach gospodarki narodowej. Możliwości zewnętrznego rozpracowania z miejsca pracy i zamieszkania figurantów posiada inform. ps. „OSA” oraz częściowo doraźnie zawerbowany inf. ps. „BARSKI”. Ze względu na brak możliwości nie wiemy do chwili obecnej co dane środowisko porabia, czym żyją, jaki mają cel ich schadzki oraz charakteru prowadzonych rozmów, oraz możliwość uprawiania przez nich wrogiej szeptanej propagandy, co daje nam podstawę do spenetrowania tegoż skupiska opisanej grupy członków AK.”


Jeden z późniejszych dokumentów zawiera spis „figurantów” rozpracowywanych w ramach operacji „Tratwa”. Na liście znajduje się 334 „figurantów” z terenu powiatu rybnickiego. Wymienię w tym miejscu niektórych z nich (spis zawiera dokładne dane: datę i miejsce urodzenia, imiona rodziców, miejsce zamieszkania, miejsce pracy i szereg innych danych):

Dec Roman ps. „Szalik” z m. Rydułtowy – dowódca kompanii
Nawrot Rudolf z Pszowa – dowódca plutonu
Burda Alojzy ps. „Ryś” z Boguszowic – szef kompanii
Kucia (Kacia?) Maksymilian ps. „Gruszka” – dowódca plutonu
Sacha Wilhelm z Radlina – dowódca grupy
Szulc Jan ps. „Drost” z Przegędzy – członek sztabu
Jasik Józef z Wielopola – dowódca grupy
Gorus Jan ps. „Lis” z Knurowa – kwatermistrz

Warto zauważyć, że nie ma tu dowództwa Inspektoratu i Obwodu Rybnik. Część wyższych dowódców objęta była akcją o krypt. „Zdrój”. Innych prowadził bezpośrednio WU.B.P w Katowicach. Dodać należy, że Inspektorat Rybnik poniósł ciężkie straty w wyniku uderzeń UB w drugiej połowie lat czterdziestych.

Tytułem ciekawostki dodam, że w powiecie bielskim w ramach operacji o krypt. „Tratwa” rozpracowywano 242 „figurantów”.

Szczególne zainteresowanie organów bezpieczeństwa PRL budziła organizacja pionu lotniczego. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zasypywało podległe sobie struktury żądaniami szczegółowego rozpracowania komórek odpowiedzialnych za odbiór zrzutu, organizacji odbioru zrzutów i opisu zrzutowisk.

Z 1 lipca 1952 roku pochodzi dokument /IPN Ka 032/19/ PUBP Pszczyna, zawierający „część opisową dot. terenu wytypowanego przez Inspektorat AK „Cisu” i „Rybitwy” na terenie powiatu pszczyńskiego”. Miejsce przygotowane do odbioru zrzutu znajdowało się na polach między Pniówkiem i Krzyżowicami w gm. Pawłowice i zostało ono w dokumencie bardzo drobiazgowo opisane (topografia, drogi dojazdowe, pobliskie osady…). W dokumencie tym czytamy:

„Podczas okupacji na tamtejszym terenie istniała silna organizacja A.K. członkowie której po wyzwoleniu tylko częściowo się ujawnili w liczbie 17, którzy zamieszkują w samych Pawłowicach, Krzyżowicach i Pniówku. Z pozostałej nie ujawnionej części A.K. do dnia dzisiejszego ujawniono trzech, reszta jest nie ujawniona.”

Nieco dalej autor niniejszego opisu dodaje:

„W wymienionym środowisku akowskim posiadamy dwóch informatorów, którzy bezpośrednio nie tkwią w środowisku, z racji tej nie mogą dawać konkretnych materiałów odnośnie tego. Z dotychczas ujawnionych 20 czł. organizacji A.K. z tamtejszego terenu, 6 było zatrudnionych przy odbiorze zrzutu, wspólnie z Kom. A.K. Pawłowice, Markitonem Karolem. Ujawnionymi zatrudnionymi przy odbiorze zrzutów są:

1. Markiton Karol. Pawłowice
2. Pustelnik Bronisław, Pawłowice
3. Pustelnik Karol, Pawłowice
4. Gołyszny Franciszek, Pawłowice
5. Bigier Anatol, Bolesławów
6. Cieśla Alojzy, Pniówek (gajowy)
7. Polnik Józef, Krzyżowice

Pozostali, których ma być jeszcze 8, są do dnia dzisiejszego nie ujawnieni.”


Jak wynika z dokumentów zgromadzonych w niniejszej sprawie, w lipcu 1944 roku miał mieć miejsce zrzut, do którego jednak nie doszło. Do Krzyżowic przybył wówczas „Makopol” z oddziałem złożonym z ok. 50 ludzi.

W kolejnych miesiącach zaproponowano utworzenie dwóch rezerwowych zrzutowisk Inspektoratu Rybnik. Jedno miało być zlokalizowane między Rydułtowami a Pszowem, drugie – między Lubomią a Pogrzebieniem. Z uwagi na znaczne zaludnienie tych terenów propozycje nie zostały zaakceptowane. W piśmie z 13 czerwca 1952 roku, skierowanym do Nacz. Wydz. III Dep. III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie por. Ignacy Zwoliński pisał:

„Wobec tego postanowiono sprawę wyszukania terenu na zrzuty pozostawić d-cy baonu cieszyńskiego, gdzie teren górzysty daje lepsze gwarancje na zrzuty broni, gdzie został teren wyznaczony na zrzuty broni i czy były takie zrzuty dokonane na tamtejszym terenie, nie jesteśmy w stanie sprawdzić.”

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 14/05/2010, 17:34 Quote Post

Powrócę tymczasem do operacji prowadzonej przez PUBP Rybnik pod krypt. „Walec”. Oto w meldunku z 17 stycznia 1951 roku /IPN Ka 032/17 t. 4 cz. 1/ czytamy:

„Melduję, że dnia 17 I 1951 r. przystąpiono do rozpracowania byłych członków nielegalnej organizacji T.P.O.P. (Tajna Polska Organizacja Partyzancka) działającej na terenie Rybnika II-go a w szczególności na terenie Huty „Silesia”, którą zorganizował Grad Władysław (skazany został po wyzwoleniu na karę śmierci za współudział w napadach) oraz bracia Neumanowie Ferdynand i Antoni.”

Przypomnijmy w tym miejscu, że Polska Tajna Organizacja Powstańcza powstała na początku 1940 roku z inicjatywy członków XIII drużyny harcerskiej z Gotartowic. Członkowie jej od 1941 roku wydawali pismo konspiracyjne „Zew Wolności”. W nocy 21/22 maja 1942 roku gestapo aresztowało 15 osób. Alojzy Holek w czasie próby aresztowania go sięgnął po posiadany pistoletu i zaczął strzelać, ale w trakcie strzelaniny został śmiertelnie ranny. W wyniku dalszego śledztwa gestapo aresztowało kolejne 62 osoby. 2 lipca 1942 roku wyrokiem sądu doraźnego w KL Auschwitz skazani zostali na karę śmierci i w tym samym dniu straceni: Edward Wagner, Antoni Marszałek, Mieczysław Tekielak i Jan Tekielak. W KL Auschwitz wykonano w późniejszym czasie jeszcze 17 wyroków śmierci na członków TPOP. Pozostałych aresztowanych w większości osadzono właśnie w KL Auschwitz, gdzie wielu z nich pomarło wskutek panujących tam warunków.
Równocześnie trwały dalsze aresztowania, które objęły kolejne 72 osoby. W sumie gestapo pochwyciło 149 członków organizacji. 22 lipca 1942 roku w Gotarowicach powieszeni zostali publicznie bracia Buchalikowie – Franciszek i Paweł. Ojciec ich, Wilhelm Buchalik, na wieść o egzekucji zmarł na zawał serca.
Wspomniany w meldunku PUBP Rybnik Władysław Grad został skazany na karę śmierci w procesie – jak to określono – grupy „AK” byłego Inspektora „Makopola”, zlikwidowanej w kwietniu 1946 roku. Na 37 osób, sądzonych w tym procesie, w stosunku do dziesięciu zapadły wyroki śmierci.
Ale wróćmy do meldunku PUBP Rybnik z 17 stycznia 1951 roku dotyczącego wszczęcia „rozpracowania rozpracowania byłych członków nielegalnej organizacji T.P.O.P.”. Oto czytamy tam:

„W połowie 1942 r. z powodu zaciągnięcia braci Neumanów do wojska niemieckiego oraz aresztowania Sztajera, Stdołke, Kawke i innych organizacja ta zaprzestała swej działalności, jedynie poszczególni członkowie, którzy pozostali na wolności, część z obawy przed aresztowaniem opuściła teren Rybnika, a część członków T.P.O.P. uprawiała nadal anty-niemiecką robotę, wstępując do innych organizacji podziemnych działających już wówczas na naszych terenach. Organizacja ta została następnie wcielona do A.K. i członkowie T.P.O.P. automatycznie przeszli do A.K. Nadmieniam, że nikt z członków T.P.O.P. podczas amnestii nie ujawnił się. Dotychczas ujawniono 24-ch członków organizacji.”

W innym miejscu z kolei autor meldunku stwierdza:

„Po wyzwoleniu członkowie tejże organizacji objęli kierownicze stanowiska w Hucie „Silesia” w Rybniku II-gim gdzie pracują do chwili obecnej, a nawet pewna część członków wstąpiła do partii w celu zamaskowania swej działalności.”

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 15/05/2010, 6:36 Quote Post

Tymczasem przedstawię O de B Inspektoratu Rybnik wedle ustaleń Mieczysława Brzosta, autora pracy Rybnicki Inspektorat Armii Krajowej:

Inspektorat Rybnik – kryptonimy „Rokita”, „Raróg”, „Żyrafa”, „Plebania”

Dowódca Inspektoratu
- por. mgr Władysław Kuboszek ps. „Bogusław”, „Kuba”, „Rogosz”, „Robak” – od grudnia 1939 do 9 lutego 1944 r.
- por. Paweł Cierpioł ps. „Karlik”, „Fred”, „Ren”, „Makopol”, „Pleban” – od lutego 1944 r. do ujawnienia
Zastępca dowódcy Inspektoratu
- por. mgr Franciszek Żymełka ps. „Sęp”, „Orlik”, „Rębacz” – od grudnia 1939 do 18 grudnia 1940 r.
- por. Paweł Cierpioł – od kwietnia 1941 r. do lutego 1944 r.
- por. mgr Franciszek Żymełka – od lutego 1944 r. do aresztowania
Szef wywiadu
- ppor. Paweł Cierpioł – od maja 1940 r. do listopada 1943 r.
- pchor. Wiktor Trybuś ps. „Witalis”, „Czarny”
Dowódca oddziałów dywersyjno – sabotażowych
- por. Wilhelm Pluta ps. „Sód”, „Pion”, „Jorg” (cichociemny) – od 1 czerwca 1944 r. do ujawnienia
Kwatermistrz
- por. Paweł Spyra ps. „Lech”
Szef służby łączności
- pchor. Bogdan Wyrobek
Kapelan Inspektoratu
- ks. Józef Kania ps. „Ojciec Michał”, „Michał Kauze” – od lutego 1943 r. do 9 lutego 1944 r.
Szef służby sanitarnej
- dr Eugeniusz Peikert
Wojskowa Służba Ochrony Powstania
- st. sierż. Jan Sosna ps. „Sroka”
Adiutanci
- por. Władysława Kuboszka
1. plut. Franciszek Stalmach ps. „Roch”, „Stompel” – zastrzelony 9 lutego 1944 r.
- por. Pawła Cierpioła
1. Józef Lupa ps. „Tomek”
2. plut. Franciszek Myśliwiec ps. „Trzon”, „Zeflik”
Sekretariat Inspektoratu
- Wanda Bocek ps. „Dula” – od lutego 1943 r. do lutego 1944 r.
- Franciszka Sosna ps. „Ewa” – od lutego 1941 r. do ujawnienia
Dowódcy oddziałów partyzanckich Inspektoratu „Wędrowcy”
- sierż. Karol Heller ps. „Mręga” – do czerwca 1943 r.
- ppor. Wiktor Kania ps. „Felek” – od czerwca 1943 r. do sierpnia 1944 r.
- Paweł Heczko ps. „Edek” – do końca okupacji

Inspektorat Rybnicki
dzielił się na obwody – baony:

Obwód Rybnicki, krypt. „Klasztor” / I batalion 75 pp

Dowódca Obwodu
- vacat
I kompania – Rybnik
- ppor. Antoni Staier ps. „Lew”, „Feliks”
II kompania – Żory
- vacat

Obwód wodzisławski, krypt. „Kaplica” / II batalion 75 pp

Dowódca Obwodu
- ppor. Wilhelm Wawrzyńczyk ps. „Jaś” – 1942 – 1944
- ppor. mgr Antoni Basztoń ps. „Wierzbowy” – 1942 – 1945
Kwatermistrz
- st. sierż. Paweł Kłosok ps. „Zygma”
I kompania – Rydułtowy
- Ginter Kraszyna ps. „Grom”, „Romek” – do 1942 r.
- pchor. Henryk Połomski ps. „Szary” – od 1942 do 1945 r.
Kwatermistrz
- vacat
II kompania – Wodzisław
- Emil Krzyżok ps. „Grytka”
Kwatermistrz
- Józef Kruczek ps. „Grażyna”
III kompania – Bierułtowy
- Alojzy Lasota ps. „Grok” – od 1942 r. do 1945 r.
Szef
- vacat
Szef służby sanitarnej
- dr Eugeniusz Peikert (szpital Rydułtowy)
Kapelan batalionu
- ks. Karol Pilawa
Dowódca oddziału dywersyjno – sabotażowego
- st. sierż. Paweł Górecki ps. „Hanys”, „Tur” – od połowy 1944 r. do 1945 r.

Obwód pszczyński, krypt. „Kobra”, „Kanonia” / III batalion 75 pp

Dowódca Obwodu
- ppor. Jan Roerich ps. „Ryś” – do 20 XI 1940 r.
- ppor. Jan Siekierski ps. „Topór”
- ppor. Józef Warwas ps. „Zeflik”, „Erich Wald” – do 25 III 1943 r.
- ppor. Wojciech Gierak ps. „Taraban”
- ppor. Wilhelm Szwajnoch ps. „Miedzianka”, „Prom”
Kompania Pszczyna
- ppor. Brunon Pustelnik
Kompania Bieruń
- Józef Porwit
Kompania Mikołów
- ppor. Józef Warwas ps. „Erwin Wald”, „Zeflik”
- ppor. Wilhelm Szwajnoch ps. „Miedzianka”, „Prom”
Kompania Pawłowice
- st. sierż. Karol Markiton ps. „Stanisław”

Obwód raciborsko – kozielski, krypt. „Renifer”, „Kadzidło” / IV batalion 75 pp

Dowódca Obwodu
- ppor. mgr Franciszek Żymełka ps. „Rębacz”, „Sęp” – aresztowany 18 XII 1940 r.
- por. Serafin Myśliwiec ps. „Krwawnik”, „Dębicz”, „Adam Rajski” – 1941 – 1945
Dowódca kompanii
- ppor. Józef Gawliczek ps. „Ryś”

Podinspektorat cieszyńsko – zaolziański, krypt. „Wata”

Dowódca podinspektoratu
- Leopold Hałaczek ps. „Tadek”, „Góra”, Herman”, Leopold Wala” – od maja 1941 r. do stycznia 1943 r.
- ppor. Stefan Dąbrowski ps. „Kowal”
- Roman Motyka ps. „Kopaczka”
Szef wywiadu
- Jan Margiciok ps. „Mazur”, „Mały”, „Skowronek”, „August”, „Hans Joeschke” – od maja 1941 do stycznia 1943 r.
Oddział wywiadu północny
- Teofil Wita ps. „Waligóra”, „Gruby”, „Skat”, „Jurek”
Oddział wywiadu południe
- Walter Stefek ps. „Sęp”

Obwód Jabłonków, krypt. „Wylew”

Dowódca Obwodu
- Walter Stefek ps. „Sęp”

Obwód Cieszyn, krypt. „Wahadło”

Dowódca Obwodu
- ppor. Józef Kominek ps. „Stefan”
- por. Adam Gaś ps. „Kubicz”
Kompania Strumień / 3 kompania III batalionu 4 psp
- ppor. Rudolf Rychlik
- ppor. Ernest Szymiczek – IV 1942 – VI 1943 r.

Obwód Karwina, krypt. „Węgiel”

Dowódca Obwodu
- Teofil Wita ps. „Waligóra”, „Skat”, „Tadek”
- ppor. Leon Michalik

Zacytujmy jeszcze taki oto fragment pracy Mieczysława Brzosta:

„W organizacji walki z okupantem udział łączności miał kolosalne znaczenie. W początkowej fazie łączność była nawiązywana przez kontakty osobiste z zainteresowanymi osobami. W miarę wzrostu liczbowego sztabu konspiracyjnego powstała konieczność komunikowania się pomiędzy sztabem a podległymi jednostkami przez wyspecjalizowane służby. […] W dociekaniach historii tamtych lat doszedłem do przekonania, że w łączności pracowało kilkaset osób na ogółem około 3500 żołnierzy Rybnickiego Inspektoratu ZWZ – AK.”

Mieczysław Brzost, pisząc swą pracę, oparł się niemal wyłącznie na relacjach, co z mojego punktu widzenia czyni ją szczególnie cenną, jako że relacje, które on zebrał i na które się powołuje, w dużej części nie są mi znane, gdyż znajdują się w zbiorach własnych autora. Z drugiej strony do przedstawionego schematu organizacyjnego można mieć sporo zastrzeżeń, czemu zresztą nie można się dziwić. Nie miał bowiem Mieczysław Brzost dostępu do dokumentów i relacji, do których z kolei mi się udało dotrzeć…

Na przełomie marca i kwietnia 1944 roku II zastępcą komendantem Inspektoratu Rybnik został Jan Spyra, który dotychczas stał na czele WSOP.

Dodam, że w świetle zeznań Jana Spyry, złożonych w PUBP Rybnik 19 czerwca 1951 roku, Paweł Cierpioł miał na przełomie marca i kwietnia 1944 roku zdjąć z funkcji szefa wywiadu Wiktora Trybusia i powołać na jego miejsce Teofila Witę ps. „Broda”, co jednak nie znajduje potwierdzenia w innych znanych mi dokumentach. Teofil Wita miał równocześnie przejąć funkcję kwatermistrza i płatnika Inspektoratu.

Sporo zastrzeżeń można mieć, gdy chodzi o pracę Mieczysława Brzosta, do struktury Obwodu Rybnik, którą możemy poznać lepiej dzięki zeznaniom Jana Spyry, złożonych 19 czerwca 1951 r w PUBP Rybnik, a zwłaszcza do Podinspektoratu Cieszyn. Sporo uwag wymaga też kwestia Obwodu Pszczyna. Błędnie zinterpretował on posiadane informacje na temat tegoż Obwodu, nie zdając sobie sprawy z tego, że okolice Mikołowa, choć przed wojną należały one do powiatu pszczyńskiego, w strukturze AK przez długi czas należały do Obwodu Katowice, wchodzącego w skład Inspektoratu Katowice, a po aresztowaniach z czerwca 1942 roku znalazły się w strukturze Inspektoratu Rybnik, ale nie w Obwodzie Pszczyna, ale w Obwodzie Rybnik. Działający na tamtym terenie Szwajnoch nie był też nigdy komendantem Obwodu Pszczyna. Z kolei niezwykle cenne są informacje Brzosta na temat Obwodu Wodzisław.

Tymczasem przejdę do pracy Armia Krajowa i konspiracja poakowska na ziemi Rybnickiej w latach 1942 – 1947, pod redakcją Adama Dziuroka, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Znajdujemy w niej artykuł Adama Dziuby Podziemie poakowskie w powiecie rybnickim 1945 – 1947, w którym znajdujemy taką to charakterystykę struktury organizacyjnej Inspektoratu AK Rybnik w końcowym okresie okupacji niemieckiej:

„Pod koniec 1944 r. komendantem inspektoratu był por. Paweł Cierpioł (ps. „Fred”, „Pleban”, „Makopol”, „Rokowski”), który powierzone mu zadania konspiracyjne zorganizował w czterech niezależnych pionach: wojskowym, wywiadowczym, Wojskowej Służby Ochrony Powstania (WSOP) i pomocy społecznej.
Inspektorat przyjął organizację pułkową i dzielił się na bataliony, kompanie i plutony. W centralnej oraz północno – wschodniej części powiatu rybnickiego działał batalion Orzesze. Jego dowódcą był początkowo Wilhelm Szwajnoch (ps. „Prom”, „Kolbsztajn”), a po jego ucieczce Maksymilian Chrobok (ps. „Orlik”). Stanowisko dowódcy batalionu „Orlik” łączył z pełnieniem w ramach WSOP [funkcji] dowódcy ochrony kopalni „Knurów”. W skład dowodzonego przez „Orlika” batalionu wchodziły cztery kompanie. Jedna stacjonowała w Mikołowie, jej dowódcą był w czasie wojny nauczyciel „Ludwik”. Druga kompania została zorganizowana w Orzeszu. Składała się z trzech plutonów: 1. Czerwionka, 2. Przyszowice i Gierałtowice, 3. Knurów – Wilcza. Kompanią rybnicką dowodził Antoni Staier (ps. „Lew”, „Feliks”). Jej dwa plutony stacjonowały w Boguszowicach i Jejkowicach (Zebrzydowicach). Czwartą kompanią (nie ustalono miejsca stacjonowania) dowodził prawdopodobnie Franciszek Skrobol, jego zastępcą był Stanisław Strykowski. W południowej części powiatu rybnickiego utworzono batalion Rydułtowy – Pszów (tzw. Obwód Wodzisław), mający swe plutony w okolicach Wodzisławia Śląskiego. Dowodził nim Antoni Basztoń (ps. „Wierzbowy”). Trzeci batalion stacjonował na terenie powiatu pszczyńskiego. Dowodził nim Wojciech Gierak (ps. „Taraban”, „Truciński”). Batalion pszczyński posiadał cztery kompanie – w Pszczynie, Tychach (dowódca Józef Piszczek), Bieruniu Starym i w Kobiórze – Wyrach. Czwarty batalion zorganizowano w podinspektoracie Cieszyn – Zaolzie. Najprawdopodobniej podinspektorem był Adolf Szewczyk (ps. „Kowol”). Ostatni – piąty batalion stacjonował w obwodzie zewnętrznym (nazywanym raciborskim, choć jego komenda znajdowała się w Koźlu), Organizacja batalionu była dosyć specyficzna. Żołnierze podziemia rekrutowali się bowiem spośród mieszkańców okolic Lubomi (stąd pojawia się nazwa „obwód Lubomia”) oraz polskich robotników przymusowych, pracujących na terenach obwodu zamiejscowego. Dowódcą był Serafin Myśliwiec (ps. „Krwawnik”).
Odrębnie funkcjonował wywiad, obejmujący swoimi zainteresowaniami teren całego inspektoratu. Wiadomości otrzymywał za pomocą własnej siatki i od dowódców batalionów. Wywiadem inspektoratu kierował Wiktor Trybuś (ps. „Jelicz”, „Jastrzębski”, „Witalis”), jego zastępcą był Antoni Pawlica (ps. „Witold”). Po objęciu stanowiska inspektora przez Cierpioła „Jelicz” i „Witalis” zostali odsunięci od sprawowania funkcji sztabowych. Spyra (główne źródło informacji o strukturze i obsadzie inspektoratu rybnickiego w ostatnim okresie wojny) uważał, że na miejsce Trybusia został mianowany Teofil Wita (ps. „Broda”), który pełnił swoją funkcję prawdopodobnie do 1947 r. Komórka wywiadowcza posiadała własną grupę egzekucyjną.
Ponadto zorganizowana została opieka społeczna i WSOP. Pomocą społeczną przez cały czas istnienia inspektoratu kierował Franciszek Machulik, mieszkający na terenie Katowic – Ligoty (był on przewidywany do objęcia stanowiska starosty rybnickiego po wyzwoleniu Polski), zaś komendantem WSOP był sam Jan Spyra.”


Kluczowym źródłem informacji były dla Adama Dziuby zeznania Jana Spyry złożone w PUBP Rybnik w dniu 29 czerwca 1951 roku, uzupełnione o akta operacyjne rozpracowania Gieraka Wojciecha. Przy tym całkowicie pominął Dziuba dotychczasową literaturę przedmiotu, w tym prace Zygmunta Janke, Michała Hellera i wreszcie cytowanego przed chwilą Brzosta.

Z zasady do tego rodzaju źródeł, jak zeznania podejrzanych, podchodzę bardzo ostrożnie. Wiarygodność zeznań składanych przez podejrzanych bądź oskarżonych z reguły jest bowiem bardzo niska (tak na przykład Zygmunt Janke, komendant Okręgu Śląskiego AK, w trakcie przesłuchania zarzekał się, że na terenie Okręgu Śląskiego nie było Kedywu, co jest oczywistym nonsensem).
Dlatego zwłaszcza do niektórych wypowiedzi Jana Spyry odnosiłbym się sceptycznie. Na przykład mało wiarygodnie brzmią jego zapewnienia, iż pozostawał on w ostrym konflikcie z Pawłem Cierpiołem, który to zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, przy czym wszystko zdaje się wskazywać na to, że wpadł w zasadzkę zastawioną na niego przez UB i poniósł w niej śmierć. Mam też spore wątpliwości, czy można brać za dobrą monetę informację, iż „Jelicz” i „Witalis” zostali odsunięci przez Cierpioła.
Z drugiej jednak strony podczas rewizji przeprowadzonej w domu Spyry funkcjonariusze PUBP skonfiskowali archiwum AK, zawierające raporty organizacyjne, tak więc – przesłuchując Spyrę – mogli na bieżąco konfrontować treść jego zeznań z tym, co zawierały dokumenty tegoż archiwum. To z kolei podnosi wiarygodność zeznań Spyry w części dotyczącej struktury organizacyjnej Inspektoratu.

Zupełnie natomiast nie rozumiem tego, co napisał Adam Dziuba na temat Podispektoratu Cieszyn. Podinspektorat Cieszyn nie odtwarzał bowiem kolejnego batalionu dla 75 pułku piechoty, ale cały pułk - mianowicie 4 pułk strzelców podhalańskich. Zresztą do kwestii tej w najbliższym czasie powrócę.

Z kolei w uzupełnieniu informacji na temat Obwodu Pszczyna dodam, że jego dowódcą po opuszczeniu tego terenu przez Jana Siekierskiego był por. Józef Warwas ps. „Zeflik”, który poległ w potyczce w Kamionce – Zarzeczu (między Piotrowicami a Mikołowem). Po nim stanowisko komendanta Obwodu przejął ppor. Wojciech Gierak – „Taraban”. Jego adiutantem był Ludwik Mrzyk ps. „Perkoz”, zaś szefem batalionu – Jan Wróbel ps. „Chrząszcz”. Plutonem partyzanckim Obwodu dowodził Antoni Sójka ps. „Sosna”, przy czym oddziałom partyzanckim Inspektoratu Rybnik zamierzam poświęcić więcej miejsca i z pewnością do tej kwestii też powrócę.

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
skrzypol1
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 192
Nr użytkownika: 43.431

Piotr Skrzypczyk
Zawód: ekonomista
 
 
post 15/05/2010, 12:11 Quote Post

Panie Wojtku, a może przygotuje Pan monografię Okręgu AK Śląsk, której jeszcze nikt nie stworzył???
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/05/2010, 12:29 Quote Post

QUOTE(skrzypol1 @ 15/05/2010, 12:11)
Panie Wojtku, a może przygotuje Pan monografię Okręgu AK Śląsk, której jeszcze nikt nie stworzył???


Na dzień dzisiejszy jestem na etapie gromadzenia i porządkowania materiałów. Natomiast nie wiem jeszcze, w jaki sposób je docelowo spożytkuję – w grę wchodzi albo publikacja książkowa, albo rozbudowana strona internetowa.

Natomiast dziś wieczorem wrzucę garść informacji o Obwodzie Pszczyna wink.gif

Pozdrawiam

 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/05/2010, 16:53 Quote Post

Obwód Pszczyna

W powiecie pszczyńskim w trakcie obu amnestii ujawniło się 286 żołnierzy Armii Krajowej. Ilu ludzi rzeczywiście służyło w AK na tym terenie, trudno dokładnie określić, ale z pewnością kilka razy więcej.

Dowództwo Obwodu

Na czele pszczyńskich struktur SZP początkowo stał Jan Roerich ps. „Ryś”. Juliusz Niekrasz tak o tym pisze:

„W Goczałkowicach Korol odebrał przysięgę od ppor. Tadeusza Sikory z Dziedzic, Krawczyka z Mikołowa, pchor. Jana Rericha („Ryś”) z Pszczyny, Jana Siekierskiego („Topór”) i wielu innych. Rericha mianował Korol komendantem powiatowym, zlecając mu zorganizowanie powiatu pszczyńskiego i dodając jako zastępcę Siekierskiego. Rerich, który okazał się człowiekiem wyjątkowo odważnym i świetnym organizatorem, zaprzysięgał z kolei innych - wśród nich Brunona Pustelnika, Józefa Warwasa i Józefa Porwita. Tego ostatniego wysłał w teren, aby organizował placówki. Porwit objeżdżał sąsiednie miejscowości, jak Kosztowy, Lędziny, Imielin, Urbanowice, Bojszowy i zakładał je.”

Warto dodać, że pszczyńscy harcerze zdołali zamelinować większą ilość broni, o czym dowiadujemy się ze szkicu Pszczyńska młodzież harcerska w dniach wrześniowych (podpis autora nieczytelny). Możemy tam przeczytać, że w sierpniu 1939 roku, w oczekiwaniu na wybuch wojny, pszczyńscy harcerze zorganizowali się w trzy drużyn (po 25 osób każda), pełniąc służbę pomocniczą na rzecz wojska. 31 sierpnia przeprowadzili oni akcję przeciwko niemieckim dywersantom:

„Sztab Komendy ZHP MOB otrzymuje broń dla drużyn harcerskich, które otrzymują specjalne zadanie - likwidacja pszczyńskich siedzib volksbundowców, którzy nocą zbierają się w punktach zbornych - kasyno przy ul. Powstańców i hotel „Plessendorf”.
Wyznaczono specjalnych ludzi, którzy w dwóch grupach po 12 osób pod bronią udały się na ustalone miejsca zborne volksbundowców. Podczas przeprowadzonej rewizji pomieszczeń budynków, zastano grupy volksbundowców pszczyńskich oraz znaleziono broń z amunicją, granatami itp. [...]
Broń przejął sztab Komendy ZHP MOB dla potrzeb działających drużyn harcerskich. Znaczna część broni została ukryta w piwnicach budynku KKO, którą wyniesiono w październiku 1939 r. po powrocie młodzieży harcerskiej do Pszczyny.”


W czerwcu 1940 r. dotychczasowy komendant Obwodu Pszczyna Jan Roerich - „Ryś” został przeniesiony do Komendy Okręgu na stanowisko oficera broni. Na czele Obwodu stanął wówczas jego dotychczasowy zastępca Jan Siekierski - „Topór”.

Początkowo w skład Obwodu Pszczyna wchodziły struktury z rejonu Mikołowa, ale w lipcu bądź w sierpniu 1940 roku Józef Korol przeprowadził korektę terenową, wyłączając placówkę Mikołów z Obwodu Pszczyna i włączając ją do Obwodu Katowice – powiat, podległego Komendzie Inspektoratu Katowice. Dlatego omawiam ją w innym miejscu.

Po śmierci Roericha Siekierski opuścił ten teren, przy czym jakiś czas później został aresztowany i prawdopodobnie w październiku 1942 r. zakatowany w czasie śledztwa. Po opuszczeniu terenu Obwodu Pszczyna przez Siekierskiego komendantem Obwodu Pszczyna został ppor. Józef Warwas ps „Zeflik”, „Wald Erich”. Mieczysław Brzost w pracy Rybnicki Inspektorat Armii Krajowej napisał o nim:

„Do bardziej aktywnych dowódców należy zaliczyć ppor. Józefa Warwasa, ps. „Wald Erich”, „Zeflik”, w okresie przedwojennym aspiranta P.P. Działalność jego koncentrowała się na terenach Mikołowa, Łazisk, Wyr i okolicy. Zginął prawdopodobnie w czasie organizacji wypadu przeciwko hitlerowcom mającym dokonać rozstrzeliwania Polaków w lasach pod Panewnikami (Śląskie Palmiry), gdzie od początku wojny mordy ludności Katowic, Chorzowa i innych śląskich miast uchodziły im bezkarnie. Zginął w walce 23 marca 1943 r. pod Kamionką, tj. między Mikołowem i lasami panewnickimi. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.”

Zdaniem komendanta Okręgu Śląskiego AK Zygmunta Waltera – Janke, ppor. Józef Warwas zginął w potyczce z gestapowcami w Kamionce – Zarzeczu. Po nim funkcję komendanta Obwodu Pszczyna objął ppor. Wojciech Gierak ps. „Taraban”, który sprawował ją do końca wojny.

Zagadką jest dla mnie oświadczenie Józefa Kani ps. „Korsarz”, który ujawniając się w ramach amnestii w dniu 18 kwietnia 1947 roku, podał, iż był dowódcą batalionu w Pszczynie… Niestety, nie wiem, kiedy tą funkcję sprawował. Być może jeszcze przed ppor. Józefem Warwasem…

Pod koniec 1942 r. doszło do reorganizacji struktur AK w Obwodzie Pszczyńskim. Dowódcą utworzonego wówczas batalionu pszczyńskiego został dotychczasowy komendant Obwodu Józef Warwas. Struktura organizacyjna batalionu, według Jana Wróbla Powstanie ruchu oporu w Tychach i ziemi tysko-pszczyńskiej) przedstawiała się wówczas następująco:

D-ca baonu „Kobra” – ppor. Józef Warwas „Zeflik”, „Wald”
z-ca – Wojciech Gierak „Taraban”
adiutant dowódcy baonu – Józef Mrzyk „Perkoz”
szef baonu – Jan Wróbel „Chrząszcz”
kwatermistrz – Władysław Zupok
dowódca I kompanii Pszczyna – Stefan Pławecki „Podbiał”
dowódca II kompanii Tychy – Franciszek Krzyżowski
dowódca III kompanii Bieruń – Jerzy Jurowicz „Brzóska”.

Utworzono nadto komisariat WSOP o krypt. „Żyto”. Na jego czele stanął Wiktor Trybuś - „Jelicz”. Jednostki WSOP na terenie Mikołowa organizował Alojzy Piecha - „Staszek”, który skierował Jan Malika „Miron” z zadaniem organizowania dalszych komórek WSOP na teren Łazisk Górnych i Dolnych, Podlesia, Kostuchny i Paniowa. Na terenie Podlesia, z rozkazu Malika, jednostki AK organizował Sylwester Zagórski - „Oleś”, któremu podlegało ok. 50 zaprzysiężonych żołnierzy. Na czele wywiadu Komendy Obwodu stał „Wrona” (N.N.).

Nieco inaczej rzecz przedstawia Zygmunt Walter - Janke, który twierdzi, iż siły Obwodu Pszczyna, odtwarzały III batalion 75 pułku piechoty, który miał być podzielony na cztery kompanie:

- 1 kompania /rejon Pszczyna/
- 2 kompania /rejon Tychy/
- 3 kompania /rejon Lędziny/
- 4 kompania /rejon Pawłowice/

Dodam, że Jan Spyra ps. „Lech”, od października 1943 roku zastępca komendanta Inspektoratu Rybnik, a wcześniej komendant WSOP Inspektoratu Rybnik, w trakcie przesłuchania złożonego w PUBP Rybnik 29 czerwca 1951 roku zeznał, że adiutantem baonu pszczyńskiego był „Perkos” /imię Ludwik/, który mieszkał u swych krewnych Lubosów w Katowicach – Ligocie. Z innych źródeł wiemy, iż ów adiutant nazywał się Ludwik Mrzyk ps. „Perkoz” i miał on stopień podporucznika. Komisarzem WSOP w Obwodzie Pszczyna był – według Jana Spyry – Przysiecki, ps. „Ilijicz” (krewny Lubosów).

W Obwodzie Pszczyna działał pluton partyzancki którym dowodził Antoni Sójka ps. „Sosna”. Zygmunt Walter - Janke w książce Śląsk jako teren partyzancki Armii Krajowej tak pisze o nim:

„Pewne wiadomości o działalności plutonu partyzanckiego Obwodu Pszczyńskiego zawdzięczamy Wojciechowi Gierakowi, ostatniemu dowódcy batalionu „Kobra”, tzn. Obwodu Pszczyna. Początkowo dowódcą był por. Józef Warwas - „Zeflik”. Poległ on w Kamionce-Zarzeczu koło Mikołowa w potyczce z gestapowcami. Po śmierci odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari. Na jego miejsce wyznaczony został właśnie Wojciech Gierak - „Taraban”.
W batalionie były cztery kompanie terenowe. W 1942 r. utworzono pierwszy patrol lotny, złożony z trzech ludzi. W 1943 r. patrole takie miały wszystkie kompanie. Powstał z nich pluton partyzancko-dywersyjny.”


Obwód Pszczyna należał do najlepiej uzbrojonych w skali Okręgu Śląskiego. Wynikało to z faktu, iż na jego terenie we wrześniu 1939 roku toczyły się ciężkie walki, a część porzuconej broni zdołali zebrać z pól bitewnych przyszli członkowie formacji konspiracyjnych. Ale jeszcze więcej broni udało się pozyskać dzięki skutecznym akcjom oddziałów partyzanckich, a zwłaszcza w drodze zakupów. Pisze o tym w cytowanej przed chwilą pracy Zygmunt Walter – Janke:

Każdy żołnierz z plutonu partyzanckiego miał fałszywe dokumenty wojskowe. Dostarczał je inspektorat rybnicki, który miał swoich ludzi w Wehrmeldestelle. Na podstawie tych dokumentów patrole partyzanckie przywoziły z Sosnowca skrzynie z granatami ręcznymi.
Na dworcu w Sosnowcu, w kolejowej ekspedycji towarowej, pracował Jan Czober z 3 kompanii w Lędzinach, z III batalionu „Kobra”. Z pociągów amunicyjnych, idących na wschód, które zatrzymywały się w Sosnowcu, Czober wyładowywał po jednej skrzyni granatów ręcznych. Lokował je w magazynie ekspedycji towarowej i zawiadamiał dowódcę III batalionu, że nadeszła przesyłka. Dowódca batalionu często osobiście brał trzech ludzi z plutonu partyzanckiego i wraz z nimi przewoził tramwajem do Katowic, a stamtąd koleją do Kostuchny nie opakowaną skrzynię z napisem „Handgranaten”. W skrzyni było po trzydzieści granatów. Razem przywieziono w ten sposób cztery skrzynie - jedną w 1943 r. i trzy w 1944 r.
W końcu 1943 r. inspektorat zawiadomił dowódcę III batalionu, że nawiązał kontakt z żołnierzami z kompanii wartowniczej, ochraniającej magazyny broni i amunicji, umieszczone w lesie wzdłuż szosy Zwaków - Kobiór. Polecił opracować plan odbioru i rozmieszczenia w terenie uzyskanej z tego źródła broni. Zarządzenie to wywołało radość i podniecenie w sztabie III batalionu.
Plan opracował dowódca z adiutantem Ludwikiem Mrzykiem („Perkoz”) i szefem batalionu Janem Wróblem („Chrząszcz”). Odbiór miał nastąpić nocą w umówionym miejscu na terenie miejscowości Kobiór. Inspektorat podał dzień, godzinę i miejsce spotkania z żołnierzem kompanii wartowniczej, który miał sfinalizować umowę. Warunki dostawy i odbioru broni miał ustalić dowódca III batalionu. Otrzymał on z inspektoratu na ten zakup trzy tysiące marek, z zaznaczeniem, że może otrzymać więcej.
Pierwsze spotkanie odbyło się według umowy. Dowódca batalionu stawił się osobiście z biegle władającym językiem niemieckim Antonim Sójką -„Sosną”. Trzy godziny przed spotkaniem przeprowadzono penetrację terenu, zorganizowano sieć obserwacyjną i alarmową. Pluton partyzancki zajął stanowiska umożliwiające ochronę i wycofanie się wysłanników.
Punktualnie o godzinie 22.15 dowódca III batalionu z dowódcą plutonu partyzanckiego „Sosną” udali się na umówione miejsce. Zauważyli w ciemnościach jakąś postać. Po wymianie hasła i odzewie zaczęto omawiać sprawę dostawy broni i amunicji. Ustalono, że za cztery dni w tym samym miejscu będzie leżał pierwszy transport broni. Ilości z góry nie można było podać. Miało być nie mniej niż pięć i nie więcej niż dziesięć kb. Warunki zapłaty odpowiadały dowódcy III batalionu. Środkiem wymiany miała być głównie żywność, pieniądze według możliwości i uznania strony kupującej. Dowódca batalionu wręczył wysłannikowi z kompanii Wehrmachtu przygotowane pięćset marek i trzy pudełka papierosów. On zaś w zamian dał dwa pistolety 8 mm z zapasowymi magazynkami.
Po czterech dniach w tym samym miejscu odbyło się nowe spotkanie, z zachowaniem tych samych środków ostrożności. W ustalonym miejscu leżało już siedem kb i amunicja. Partyzanci przynieśli paczkę żywności i pieniądze.
Dalsze transakcje przeprowadzał już „Sosna” z dowódcą miejscowym w odstępach dziesięciodniowych. Należności regulowane były skrupulatnie. Obie strony były zadowolone. Wymiana i dostawy trwały do końca pierwszej dekady grudnia 1944 r. Ogółem uzyskano w ten sposób około trzystu kb, kilka tysięcy sztuk amunicji oraz trochę granatów ręcznych i ręcznej broni maszynowej. Każda otrzymana partia broni transportowana była do schronów poszczególnych kompanii według rozdzielnika dowódcy.”


Nim jednak przejdę do omówienia poszczególnych kompanii, zaprezentuję raport specjalny z przeprowadzonego wywiadu za ujawnionymi członkami tajnych organizacji /Pszczyna – 16 X 1948/. W dokumencie tym odnajdujemy 34 nazwiska, przy czym w poszczególnych miejscowościach wyglądało to następująco:

Jankowice – 9 osób
Bojszowy – 2 osoby
Tychy – 8 osób
Piasek – 15 osób

Jaki był cel sporządzenia owego raportu? Tego mogę się tylko domyślać. Warto w tym miejscu odnotować, że owymi osobami, które ujawniły się w Bojszowach byli Jęczmyk Józef oraz Stachoń Paweł. Proponuję ów fakt zapamiętać w kontekście omawiania przeze mnie struktur konspiracyjnych w rejonie Bierunia Starego i Bojszowów.

c.d.n.
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/05/2010, 16:54 Quote Post

c.d.

Rejon Pszczyna

Dowódcą kompanii Pszczyna w grudniu 1940 roku został Bolesław Siemek. Nie wiemy jednak, jak długo pełnił tę funkcję, wiemy natomiast, że co najmniej od roku 1942 na czele kompanii pszczyńskiej stał Stefan Pławecki - „Podbiał”.

Z kolei zdaniem Mieczysława Brzosta, komendantem kompani pszczyńskiej był ppor. Brunon Pustelnik. Nie podaje on przy tym źródła tej informacji, a nadto nazwisko Brunona Pustelnika pojawia się w jego pracy tylko jeden raz - w schemacie organizacyjnym Inspektoratu Rybnik.

Tymczasem sam zainteresowany, tj. ppor. Brunon Pustelnik, kiedy ujawnił się w ramach amnestii w roku 1947, zeznał, iż był zastępcą dowódcy batalionu pszczyńskiego. Z kolei w zeznaniu złożonym w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 25 lipca 1973 roku powiedział:

„W październiku 1939 roku harcerz Jan Roerich zaczął organizować ruch oporu, składający się z samych harcerzy i dobrych Polaków. Przysięgę złożyłem przed Roerichem, a następnie ja byłem upoważniony do odbierania przysięgi. Początkowo nikt się nie pytał o nazwę naszej organizacji; chodziło przede wszystkim o to, aby być Polakiem i stawiać opór Niemcom.
Do tej początkowej grupy należeli: Władysław Zupok, Bolesław Siemek, Karol Brzęczek. […] Pierwsza działalność to kolportaż gazetek „Świt” i „Zryw” i innych tytułów. Były umówione miejsca, gdzie podkładano gazetki., np. w polnych kanałach, pod mostami na rzece Pszczynce itp. Zamożniejsi obywatele wspierali nas datkami pieniężnymi, gdyż chodziło o zakup papieru itp.
W 1940 roku przystąpili do naszej organizacji starsi, a to: Augustyn Kotas, Józef Stencel, Pławecki. W ten sposób utworzona została kompania. Na przełomie 1940/41 roku Niemcy wywieźli nas – jako młodych – do obozów pracy. Mnie wywieziono np. do Łabęd, gdzie byli także: Korus, Joderko, Konrad Szweda, Witold Dajka, Chrapek, były inspektor szkolny Małek, Alojzy Świerkot. […]
W Łabędach pracowałem do końca 1944 roku i następnie uciekłem. Przed nadejściem frontu część została wywieziona bardziej na zachód na różne budowy i umocnienia, a część uciekła. Zaraz po oswobodzeniu Pszczyny ja, Zupok, i Brzęczek zorganizowaliśmy milicję.
Przez cały czas pobytu w lagrze w Łabędach utrzymywaliśmy łączność z oddziałem AK w Pszczynie, a to z Kotasem, Pławeckim i Stenclem. Przez cały czas otrzymywaliśmy prasę podziemną. Zdrajców wśród nas nie było.”


Dowódcą kompani pszczyńskiej bezsprzecznie był, wymieniony w powyższej relacji, Stefan Pławecki ps. „Podbiał”, „Zieliński”. Stosowne oświadczenie w tej sprawie złożył on, ujawniając się w ramach amnestii w roku 1947. Szefem kompani, jak wynika z dokumentów ujawnieniowych, był natomiast wachm. Edmund Kowalski ps. „Kowal”. Potwierdzają ów fakt także inne źródła.

Z kolei inna ze wspomnianych przez Brunona Pustelnika osób, mianowicie Józef Stencel, ujawniając się w czasie amnestii, przyznał się, iż był dowódcą plutonu w pszczyńskiej kompani. Zresztą nie on jeden przyznał się do bycia dowódcą plutonu na terenie Pszczyny. To samo bowiem powiedzieli o sobie Alojzy Kondzielnik i plut. Jan Kopocz ps. „Sewernicki”. Trudno jednak stwierdzić, czy osoby te stały w różnym okresie na czele tego samego plutonu, czy też w Pszczynie istniały dwa lub więcej plutonów Armii Krajowej, co zresztą wydaje się prawdopodobne.
Jak wynika ze „spisu dowódców organizacji na terenie pow. pszczyńskiego” /IPN Ka 032/17 t. 3 cz. 1/, dowódcą plutonu w Studzienicach był Jakób Grzechnik. A czy istniał odrębny pluton w Jankowicach? W każdym bądź razie jako zastępca dowódcy plutonu w Jankowicach ujawnił się w czasie amnestii Ludwik Wiera. A może był tylko jeden pluton obejmujący Studzienice i Jankowice, którego dowódcą był Jakób Grzechnik, a zastępcą dowódcy Ludwik Wiera?
W skład kompani pszczyńskiej wchodzić miał też pluton z Kryr, którym dowodził Karol Garus. A skoro jesteśmy przy plutonie z Kryr, czas najwyższy zacytować fragment pracy Mieczysława Brzosta na temat oddziału partyzanckiego Franciszka Otremby:

„Już w 1940 r. hitlerowcy usiłowali zwerbować ochotników do Wehrmachtu. W Pszczynie np. podstępnie na komisję wojskową przywieźli około 50 chłopców - w wieku ponad 18 lat. Gdy okazało się, że nie jest to pobór przymusowy, wówczas jeden z kandydatów na „ochotnika” - Franciszek Otremba oświadczył: „my są Polaki i w niemieckim wojsku służyć nie będziem”.
Ochotniczy pobór się nie udał, bo podobnie postąpili inni. Nazajutrz po Franciszka Otrembę - syna śląskiego powstańca, zwolnionego ze stanowiska leśniczego, przyszło gestapo, by go aresztować za bunt młodzieży „niemieckiej”.
Udało się aresztować tylko kolegów: Madeja, Norka, Mamoka i Niesyto. Trzech z nich zginęło w obozach koncentracyjnych, Franciszek Otremba w czasie, gdy gestapo przyszło go aresztować, był nieobecny w domu. Przeprowadzono rewizję w poszukiwaniu „buntownika”. Na szczęście Franciszek oraz wielu innych jego kolegów ukryło się. Od tego czasu rozpoczęło się nielegalne życie. Ojciec Franciszka został wyrzucony ze swego mieszkania w Woli koło Pszczyny do Międzyrzecza, gdzie dla 11-osobowej rodziny przydzielono w baraku małe mieszkanie, a ojca zatrudniono przy kopaniu rowów w Paprocanach.
Franciszek skontaktował się z Karolem Bogackim z Urbanowie, ukrywającym się od 1939 r., Franciszkiem Gruchnikiem, ps. „Maks”, studentem Augustynem Gruchnikiem - obaj ze Studzieniec, Sylwestrem Czarnynogą i Pawłem Czarnynogą z Bojszów. W ten sposób powstał oddział partyzancki.
W późniejszym okresie do oddziału Franka Otremby dołączyli: Gawlik z Jankowic, Wiktor Myszor - budowniczy z Tych, bracia Świerkotowie, Albin i Stanisław, szwagier Franciszka Otremby Józef Niesyto i inni.
Józef Niesyto oraz jego żona Waleria w okresie przedwojennym byli pracownikami Fabryki Materiałów Wybuchowych „Lignoza” w Bieruniu Starym. Początkowo Niesyto nie pracował, gdyż nie został zatrudniony jako niebezpieczny Polak. Dopiero l czerwca 1940 r. został przyjęty do pracy. Umożliwiło mu to wynoszenie poza teren fabryki materiałów wybuchowych i spłonek, które Franek Otremba przerzucał do Katowic. W czerwcu 1942 r. Niesyto, zagrożony aresztowaniem, dołączył do oddziału Franciszka Otremby i przyjął pseudonim „Rak”.
Oddział Franciszka Otremby, który przyjął pseudonim „Mizerski”, podporządkowany był plutonowi Karola Garusa z Kryr, przed którym składał przysięgę. Łącznikami oddziału były: żona Józefa Niesyto Waleria, jej siostra Łucja Otremba, matka Agnieszka Otremba oraz dziewczęta z okolicy Pszczyny.
Oddział rozpoczął gromadzenie broni, której wiele przechowywano po walkach we wrześniu 1939 r. w lasach pszczyńskich, pod Wyrami, Kobiórem. Rozpoczęto karać donosicieli i konfidentów gestapo, niszczyć akta urzędów gminnych, zabierać kartki żywnościowe w urzędach, broń i amunicję leśniczym.
Na maszynach do pisania zabranych z urzędów gminnych pisano listy ostrzegające do podejrzanych osób o współpracę z niemieckimi urzędami. Kilkakrotnie zdemolowano urzędy gminne w Bojszowach, Baranowicach, Bziu Zameckim i innych gminach.
Władze hitlerowskie wyznaczyły za schwytanie Franciszka Otremby lub wskazanie miejsca jego pobytu nagrodę pieniężną w wysokości 20 tysięcy RM.
Dnia 4 kwietnia 1943 r. do oddziału został przyjęty radziecki kapitan, zbieg z obozu jenieckiego, Gregory Iwanowicz Komorow, lat 35, z orłowskiej obłasti. Korzystał z bunkra wykonanego w obejściu rodziny Otrembów w Studzience. W czasie, gdy udawał się z bunkra do lasu, został zastrzelony przez leśniczego Szyra w dniu 23 września 1943 r. Stało się to przyczyną aresztowania Agnieszki Otremby, jej córki Łucji i syna Józefa. Pozostałe rodzeństwo zostało oddane na wychowanie sąsiadom.
Jesienią 1943 r. Franciszek Otremba natknął się w lesie między Studzionką i Pszczyną na dwóch żandarmów. Doszło do walki, w której zginął żandarm Barchlinger. Otremba pozostawił jednak na miejscu rower, w którego lampie znaleziono dokumenty na nazwisko Alojzego Pastuszka z Kobielic. Rodzina Pastuszków współpracowała z partyzantami. Cała rodzina Pastuszków została aresztowana i osadzona w obozie w Oświęcimiu. Matka Pastuszków w czasie przesłuchań w Mysłowicach dostała pomieszania zmysłów.
Po żniwach 1943 r., w odwet za represję na ludności miejscowej, partyzanci w jednym dniu podpalili sterty zboża w majątkach w Łące, Pszczynie, Tychach oraz w okolicy, za co hitlerowcy zarządzili rekwizycję zbóż u miejscowych rolników.
Partyzanci grupy Franciszka Otremby mieli swój bunkier i kwatery u rodziny Zielonków w Baranowicach koło Żor, przystosowany do zakwaterowania na okres zimowy.
Na skutek zdrady wprowadzonego do oddziału Otremby konfidenta Jana Figułoszki z Kobióra, gestapo aresztowało Józefa Niesyto, następnie Franciszka Otrembę i pozostałych partyzantów. 23 stycznia 1944 r. aresztowano Walerię Niesyto, jej kuzynkę Łucję Podeszwę oraz wiele osób z miejscowości Bojszowy, Świerczyniec i okolicy za współpracę z partyzantami.
W dniu 25 stycznia 1944 r. odbył się w Pszczynie proces partyzantów i osób podejrzanych o współpracę z ruchem oporu z okolic Studzienki, Kryr, Suszca, Radosławic, Baranowic, Branic, Kobielic, Jankowic, Studzienic, Zgonu i z miasta Pszczyny. Ogółem oskarżonych było około 130 osób, w tym 17 partyzantów. Zbitych, zmaltretowanych po trzytygodniowych przesłuchaniach przewieziono do Oświęcimia, w tym wielu na blok 11 - blok śmierci.
W Oświęcimiu Waleria Niesyto otrzymała od męża gryps, że został potrójnie skazany na śmierć, ona zaś na dożywotnie więzienie. We wzajemnych kontaktach z mężem i bratem pomagał więzień Wiktor Sobik nr 18245 z Zarzecza.
Dnia 16 kwietnia 1944 r. Waleria Niesyto została przeniesiona do karnej kompanii w Brzezince, l września 1944 r. przewieziono ją znów do Buchenwaldu, gdzie pracowała w fabryce zbrojeniowej koło Lipska. Przeżyła okupację. Obecnie jest jednym z ostatnich świadków ofiarnego wysiłku pszczyńskiej partyzantki. Jej mąż, Józef Niesyto, ps. „Rak”, został powieszony w Ołdrzychowicach 5 czerwca 1944 r. wraz z czterema innymi: Janem Zazdrosnym z Tyry, pow. cieszyński, Andrzejem Kurysem ze Szczyrku oraz Wacławem Nowosielskim i Zdzisławom Dziurką z Sosnowca.
W sierpniu 1944 r. oprawcy niemieccy powiesili w Dąbrowie Górniczej Franciszka Otrembę i Wiktora Myszora z Tych. Wraz z nimi na szubienicy zginęli: Wacław Stacherski „Nowina”, inspektor katowickiego Inspektoratu AK, oraz Antoni Sierzecki i Stanisław Pawełczak z Sosnowca.
Rozbicie grupy Franciszka Otremby zakończyło działalność partyzancką na terenie obwodu pszczyńskiego. Aresztowany został także dowódca plutonu w kompanii pszczyńskiej AK Karol Garus, Albin i Stanisław Świerkotowie. Albin dokonał brawurowej ucieczki z więzienia wraz ze swymi kolegami z oddziału, Pawłem Czarnynogą i Rytem, także dezerterami z Wehrmachtu, którzy z mysłowickiego więzienia mieli być odesłani do jednostki macierzystej. Tam zapewne byliby osadzeni zgodnie z wojskowym kodeksem karnym na karę śmierci. Ryt nie wytrzymał psychicznie przeżyć więziennych i ciężko zachorował, po czym gestapo go ponownie aresztowało i został ścięty w Halle wraz ze Stanisławem Świerkotem. Paweł Czarnynoga zginął od zbłąkanej kuli w czasie ofensywy radzieckiej w lutym w Bojszowach, gdzie się ukrywał. Nie doczekał wyzwolenia. [...]
Za pomoc i przechowywanie partyzantów niszczono całe rodziny. Z rodziny Otrembów ojciec Paweł, ur. 7 lutego 1888 r., aresztowany 23 stycznia 1944 r. został zamordowany 16 marca 1945 r. w Mauthausen, matka Agnieszka, więziona w Pszczynie, Gliwicach i Opolu wyzwolona w lutym 1945 r., syn Józef ur. 5 marca 1923 r. w Kobielicach, więziony był w obozach w Oświęcimiu, Ravensbrück, Mittelbau, Gross-Rosen, Sachsenhausen, zginął w czasie transportu okrętem całej grupy więźniów, córka Łucja ur. 4 lipca 1926 r. w Suszcu, więziona w Oświęcimiu bl. 11, Ravensbrück, Eberswalde wyzwolona w maju 1945 r. Była leczona w Szwecji przez Szwedzki Czerwony Krzyż - powróciła do kraju w listopadzie 1945 r.
Waleria Niesyto, ur. 2 marca 1915 r. w Kobielicach, córka Pawła i Agnieszki, była więziona w Oświęcimiu bl. 11, SK Brzezinka, Ravensbruck, Buchenwald. Wyzwolona w maju 1945 r. Wszyscy aresztowani 23 stycznia 1944 r. Z tej rodziny powieszeni zostali Franciszek Otremba i zięć Józef Niesyto.”


W tym miejscu zachęcam do zajrzenia na stronę:

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje32/text10p.htm

Można tu znaleźć relacje Agnieszki Otręby oraz Łucji Otremby – Janosz…

A wracając do zacytowanego fragmentu pracy Mieczysława Brzosta – nie jest prawdą, że wraz z rozbiciem oddziału partyzanckiego Franciszka Otremby skończyła się partyzantka w Obwodzie Pszczyna. Istniały bowiem w dalszym ciągu drużyny partyzanckie w północnej części Obwodu – w okolicach Tychów i Podlesia oraz w okolicach Bierunia Starego i Lędzin, do czego za chwilę wrócę…

Tymczasem wróćmy do kompani pszczyńskiej. Wśród osób ujawniających się w ramach amnestii w roku 1947 kilka osób określiło się mianem dowódców placówek, przy czym trudno stwierdzić, co konkretnie mieli oni na myśli. Chodzi tu o następujące osoby:

- Zięba Jan – dowódca placówki /placówka Pszczyna/
- Wajda Paweł – dowódca placówki /placówka Pszczyna/
- Widera Jan – dowódca placówki /placówka Pszczyna/
- Wuzik Władysław – dowódca placówki /placówka Brzeźce/
- Czech Robert – dowódca placówki /placówka Suszec/
- Swadźba Józef ps. „Kruk” – dowódca placówki /placówka Ćwiklice/

c.d.n.
 
User is offline  PMMini Profile Post #41

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/05/2010, 16:55 Quote Post

c.d.

Rejon Tychy

Z pisma z dnia 25 lutego 1953 – „Wykazu ujawnionego elementu przy kopalni „Murcki” w Murckach” /IPN Ka 032/17 t. 5 cz. 1/ dowiadujemy się, iż Langer Jan był łącznikiem na powiat pszczyński między dowódcą II-giej kompani pod dowództwem Ferchera a oddziałami w Piotrowicach, Murckach i Kostuchnie

Możemy więc spodziewać się na tym terenie, obejmującym Podlesie, Murcki i Kostuchnę, istnienia plutonu wchodzącego w skład kompani tyskiej.

Referat Ochrony Przemysłu przy kopalni „Boże Dary” sporządził 24 lutego 1953 roku wykaz żołnierzy AK zatrudnionych na kopalni. W wykazie widnieje 16 osób, z czego 14 miało w czasie okupacji niemieckiej należeć do placówki AK Podlesie. Wymieńmy tu te osoby:

Administracja
- Dziewior Ludwik
- Zogała Ludwik
- Matera Tomasz
+ dwóch dalszych z innego terenu
Powierzchnia
- Głębica Adolf
- Loska Franciszek
- Otka Józef
Oddział M II
- Cipa Rufin
Oddział G I
- Chrobasik Karol
- Urbaniak Kazimierz
Oddział Masz. Dół
- Bialik Karol
- Siury Wiktor
Oddział Budowlany
- Łoskot Jan
Stróż nocny
- Noras Jan
Robotnik placu drzewnego
- Kordys Konrad

Środowisko akowskie na terenie kopalni „Boże Dary” rozpracowywało sześciu agentów. Co najmniej pięciu z nich to byli żołnierze „placówki” AK Podlesie – „Sobolski”, „Jurek”, „Karol”, „Komin” i „Romek”. O szóstym informatorze (ps. „Oszelda”) nie wiemy, czy również służył w AK, a jeśli tak, to na jakim terenie. Wiemy jedynie, że współpracował niechętnie i starał się nie wykonywać poleceń ubeków.

W sumie więc mamy nie mniej niż dziewiętnastu byłych akowców zatrudnionych w lutym 1953 roku w kopalni „Boże Dary”, którzy w czasie okupacji niemieckiej służyli w „placówce” AK Podlesie.

Tymczasem przyjrzyjmy się przebiegowi akcji ujawniania się w roku 1947 w Podlesiu i Kostuchnie:

Na początek pracownicy wspomnianej kopalni „Boże Dary”:
Urbaniak Józef, Kordys Konrad, Stacha Paweł, Bialik Karol, Jargoń Józef, Jaworski Maksymilian, Kania Ludwik, Szojda Augustyn, Siury Wiktor, Loska Franciszek (ps. „Czarna Gwiazda”), Urbaniak Kazimierz (ps. „Rajs”), Cipa Rufin (ps. „Zuber”), Ogierman Paweł (ps. „Zieliński”), Krzystolik Wiktor (ps. „Rynk”), Łoskot Jan, Otka Józef, Piszczek Stanisław (ps. „Karol”), Matera Tomasz (ps. „Juljusz”), Skrzypiec Alojzy, Gorazdza Augustyn (ps. „Ham”), Zogała Emil (ps. „Gebels”), Fochman Leon, Górny Stefan, Dziewior Ludwik, Bywalec Emil, Okoń Bernard, Wiecek Konrad (ps. Wierzba”), Połap Teodor (ps. „Jochanes”).

Niemal wszyscy wymienieni należeli do placówki Podlesie. Wyjątkiem był Piszczek Stanisław, należący do placówki Mikołów. Z pozostałych zdecydowana większość mieszkała w Podlesiu, nieliczni – w Kostuchnie.

Ale popatrzmy na żołnierzy placówki Podlesie, zatrudnionych w innych miejscach, aniżeli kopalnia „Boże Dary”:

- kupcy i rzemieślnicy:
Kierat Jan ps. „Strumyk” (z-ca komendanta), Żelosko Teodor, Chrobocik Karol, Rojek Konrad ps. „Orzeł”, Latusek Alojzy ps. „Laska”, Czyba Gotchard, Otka Jan, Jargoń Maciej, Mrzyk Alojzy;
- osoby zatrudnione poza terenem powiatu pszczyńskiego:
Śmieja Paweł (komendant placówki), Brożek Paweł ps. „Siopp”, Bielas Franciszek ps. „Waiss”, Suchoń Józef, Zagórski Sylwester, Latusek Franciszek, Jargoń Augustyn, Latusek Alojzy, Chrobok Franciszek, Musik Paweł ps. „Białka”, Borkowski Franciszek ps. „Lyman”, Urbanek Ludwik, Barczyński Ludwik ps. „Molma”.

Nadto w PKP Katowice zatrudniony był Piołka Henryk z Kostuchny, który oświadczył podczas ujawnienia, że był w AK w Kostuchnie.

W sumie więc w Podlesiu funkcjonował silny pluton, na czele którego stał Paweł Śmieja.

Z kolei dowódcą plutonu w Tychach był Józef Drabik ps. „Dębiński”. Tak przynajmniej wynika z jego oświadczenia złożonego w momencie ujawnienia się przez niego w ramach amnestii w roku 1947.

Z kolei zajmijmy się drużyną partyzancką kompani tyskiej. Jej działania prowadzone w roku 1944 opisał cytowany już po wielokroć Zygmunt Walter – Janke:

„Tyski patrol wypadowy został przerzucony na teren 1 kompanii do Pszczyny, aby wykonać napady na gajówki dla zdobycia broni. Pierwszą gajówkę napadnięto w Studziance koło Jankowic 5 lutego 1944 r. Gajowy, członek NSDAP, speszył się, widząc wchodzących ludzi w mundurach SS. Ale ci po polsku wytłumaczyli mu, że przyszli po broń. Gajowy uprzejmie wskazał przygotowany już 1 kb, 1 pistolet 8 mm i 3 dubletówki, oświadczając, że dawno już spodziewał się takiej wizyty. Ofiarowywał pieniądze. Zabrano tylko broń. Obławy po napadzie nie było.
Następny napad zaplanowano na leśniczówkę w Starej Wsi na dzień 3 października 1944 r. Patrol w składzie ośmiu ludzi szedł dwójkami z rejonu Pszczyny, gdzie znajdował się jego schron. Partyzanci byli w mundurach niemieckich. Przeszli koło dworca i ominąwszy miasto, skręcili w stary książęcy park. Mniej więcej w połowie parku pierwszą dwójkę zatrzymał patrol wojskowy dla wylegitymowania i sprawdzenia kart urlopowych.
Patrol wojskowy otoczył półkolem zatrzymanych. Tymczasem zbliżyły się następne dwójki i otoczyły niepostrzeżenie Niemców.
Zatrzymani mieli oczywiście fałszywe karty urlopowe. Patrol niemiecki chciał ich zabrać ze sobą, wtedy obaj chwycili za broń i oddali dwa strzały, raniąc ciężko dwóch żołnierzy. Inni partyzanci też otworzyli ogień.
Widząc, że są otoczeni, Niemcy poddali się. Zdobyto 12 kb z amunicją, bagnety oraz mundury.
Akcja trwała około pięciu minut. Strat własnych nie było.
Zaalarmowane zostały wszystkie niemieckie jednostki wojskowe i policyjne. Przetrząsano cały powiat - bez rezultatu.
Kilka dni później wracał wieczorem wozem konnym z Jankowic kapitan, dowódca kompanii Wehrmachtu, stacjonującej koło Pszczyny. Patrol z jego kompanii zatrzymał go na drodze. Na krzyk „Halt!” kapitan - przekonany, że zatrzymują go partyzanci - zaczaj strzelać i zabił jednego ze swoich żołnierzy. Wypadek ten świadczy o psychicznym wpływie działalności partyzantów nawet na starych żołnierzy niemieckich. Wrażliwość niemieckiej ludności cywilnej była jeszcze większa.
Do leśniczówki w Starej Wsi patrol wybrał się w miesiąc później. Gdy partyzanci zapukali do drzwi, gajowy zaczął strzelać z okna. W tym czasie jego żona i służąca chowały broń i amunicję w zakamarkach domu.
Partyzanci weszli przez jedno z okien i rozbroili gajowego. Na pytanie, gdzie ma więcej broni, gajowy twierdził, że więcej jej w gajówce nie było. Przy rewizji znaleziono jednak 1 kb, 2 fuzje myśliwskie, 1 pistolet 8 mm i dużo amunicji.
Gajowego nie ukarano ze względu na podeszły wiek. Związano go tylko wraz z żoną i służącą i pozostawiono w gajówce.
W podobny sposób zabrano broń z leśniczówki w Łące koło Pszczyny i w Międzyrzeczu.
Obwód wzrósł w siły i przy lepszym wyposażeniu w broń mógł w ciągu 24 godzin opanować teren i zlikwidować znajdującą się tam niemiecką obsadę.[…]
Leśniczy z Ciemnic, któremu na początku zabrano broń z leśniczówki, chciał się zemścić na partyzantach i zrehabilitować wobec swoich władz. Obserwował starannie swój rewir. Nadarzyła mu się okazja. Schrony patroli partyzanckich były przeładowane bronią, trzeba ją było przenieść na teren 3 kompanii. Transport odbywał się lasem. Leśniczy to zauważył. Nie wiedział, że sam też jest obserwowany przez ubezpieczenie transportu. Pochwycono go i po upewnieniu się co do jego intencji odprowadzono w głąb lasu. Na jego grobie umieszczono napis: „Niepoprawny zbrodniarz hitlerowski”. Służba leśna, policja i gestapo szukały go dziesięć dni. Po odnalezieniu grobu urządzono mu demonstracyjny pogrzeb w Mikołowie.
We wrześniu 1944 r wyszedł rozkaz palenia stodół, bo okupant młócił zboże i wywoził je w głąb Rzeszy. W rozkazie podano dzień i godzinę rozpoczęcia akcji.
Rozkaz wykonano dokładnie. Spłonęły trzy wielkie stodoły w Pszczynie oraz w Urbanowicach. Ludność, widząc łuny, wiedziała, czyja to robota. Okupant wzmógł czujność, ale niewiele to pomogło.
Oddział partyzancki 2 kompanii wrócił z Pszczyny do swej macierzystej jednostki i dostał kolejne zadania:
1. Wykonać napad na leśniczówkę w Murckach i poskromić leśniczego, który przy każdej okazji szykanował Polaków.
2. Przeciąć po raz trzeci liny kolejki linowej Kostuchna - Łaziska -Elektrownie, z tym że muszą być przecięte obie liny, tj. ciągnikowa i transportowa. Termin wykonania: do końca 1944 r. […]
Leśniczy w Murckach miał opinię zażartego hitlerowca. Był dobrym strzelcem i człowiekiem odważnym. Podobnie jego żona. Obok leśniczówki prowadziła droga, ruch na niej był duży. W pobliżu znajdował się posterunek policji i Sonderkommando. Plan napadu trzeba było opracować starannie, bo najpóźniej w dziesięć minut po pierwszym strzale leśniczy mógł uzyskać pomoc. Wszystko razem nie powinno zatem trwać dłużej niż pięć minut.
Około połowy października ustalono termin akcji. Miała się zacząć o godzinie 20.30. Panował wtedy największy ruch - górnicy jechali na nocną zmianę.
Po krótkiej obserwacji i ubezpieczeniu działania dowódca oddziału zadzwonił do drzwi leśnika. Na pytanie „kto?” odpowiedział: „Do telefonu z Sonderkommando. Poczta już zamknięta”.
Leśniczy otworzył. Do budynku weszło pięciu ludzi w mundurach SS. Leśniczy spostrzegł, że to partyzanci, próbował uciec, zatrzymano go jednak i wytłumaczono, że dla dobra domowników i własnego musi być posłuszny. Wprowadzono go do biura. Zabrano 2 kb z lornetkami, 25 mundurów i tyleż par butów straży leśnej, radio, dwie maszyny do pisania i dużą ilość amunicji. Choć w oddziale było trzynastu partyzantów, zdobycz była zbyt ciężka, aby ją dźwigać. Załadowano więc wszystko na wóz leśniczego i wywieziono leśną drogą, rozładowując stopniowo w czasie marszu. Wóz i konia wyprowadzono na szosę Tychy - Bieruń. Po dwóch dniach leśniczy dostał wóz z powrotem.
W czasie gdy w leśniczówce przeprowadzano rewizję, ubezpieczenie na drodze zatrzymywało i legitymowało przejeżdżających. Otwarto drogę po zakończeniu akcji.
Partyzanci z batalionu „Kobra” nosili odtąd mundury straży leśnej.
W związku z akcją partyzancką na terenie powiatu Pszczyna okupant ogłosił, że w Tychach na placu przy ulicy Kościuszki zostanie straconych pięciu „polskich bandytów”. W dniu 22 września 1944 r. spędzono na plac ludność polską i stracono przez powieszenie pięciu Polaków. Byli to:
1. Adam Kasprzak z Katowic, ur. 19 kwietnia 1906 r.
2. Adam Ratajczak z Bielska, ur. 22 lipca 1912 r.
3. Tadeusz Lompa z Częstochowy, ur. 5 listopada 1925 r.
4. Ryszard Tkocz z Chwałowic, ur. 18 lipca 1916 r.
5. Stefan Nowocień z Sosnowca, ur. l grudnia 1899 r.
Ryszard Tkocz pochodził ze znanej z patriotyzmu rodziny, był redaktorem tajnej gazetki „Zryw”. Redagował ją razem z braćmi Alfredem i Alojzym (obaj zginęli w obozie w Oświęcimiu, podobnie jak i ich rodzice oraz siostra Jadwiga).
Porucznik Stefan Nowocień - „Sztygar” był sosnowieckim inspektorem Armii Krajowej.
[…]
W końcu grudnia oddział partyzancki 2 kompanii przeciął linę ciągnikową i nośną kolejki linowej Kostuchna - Łaziska. Kolejka unieruchomiona została na dziesięć dni. Przecięcia dokonano w lesie gostyńskim koło Wilkowyj. Spadło około 340 wózków pełnych i pustych. Straty wyniosły około stu tysięcy marek (meldunek: III „Lipowy", l.dz. 21/XIII/4 z 31.12.1944 r.).
W oddziale partyzanckim 2 kompanii Tychy był partyzant Józef Obetkon - „Wicher”. Miał on rodzinę w Pszczynie. Po rozwiązaniu oddziału partyzanckiego, w styczniu 1945 r., udał się on z bronią osobistą do Pszczyny. W Międzyrzeczu został schwytany przez Sonderkommando. W wyniku badań i tortur załamał się i wskazał schron partyzancki w Żwakowie u Andrzeja Witańskiego. Dwa plutony Sonderkommando otoczyły wskazane gospodarstwo. Doszło do nierównej walki. Poległa cała załoga schronu: Wiktor Witański, Jan Witański, Wiktor Chroszcz i partyzant z Lublina. Gospodarza - Andrzeja Witańskiego - wraz z całą rodziną aresztowano i zamordowano później w Pszczynie.
Przedwcześnie również udał się do rodziny dowódca plutonu partyzanckiego III batalionu Andrzej Sojka - „Sosna” z Wartogłowca. Niemcy schwytali go i prowadzili do gestapo. „Sosna” zaryzykował ucieczkę - został przy tym zastrzelony. Pięciu poległych partyzantów z plutonu partyzanckiego batalionu AK „Kobra” pochowano na cmentarzu w Tychach.”


c.d.n.
 
User is offline  PMMini Profile Post #42

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 19/05/2010, 16:57 Quote Post

c.d.

Bieruń Stary / Lędziny

W strukturze AK oddziały z dzisiejszego powiatu bieruńsko – lędzińskiego odtwarzały 3 kompanię III batalionu 75 pułku piechoty. Pierwszym organizatorem struktur ZWZ na tym terenie - wedle Mieczysława Brzosta - był Józef Porwit, o którym Mieczysław Brzost napisał:

„Józef Porwit działał na terenie Bierunia Starego i okolicy, obejmującej 18 miejscowości. Na terenie tym była fabryka materiałów wybuchowych „Lignoza”, z której wielu pracowników wynosiło materiały wybuchowe. Zdobyty materiał wybuchowy przekazywano do Inspektoratu. Józef Porwit zagrożony wywiezieniem na roboty do Niemiec podjął pracę w kopalni węgla „Gabriel” w Karwinie, kontynuując pracę konspiracyjną, w której pomocy udzielał mu jego zastępca Jerzy Jarowicz.
W dniu 12 października 1942 r. Porwit został aresztowany i uwięziony w Oświęcimiu. W Oświęcimiu przebywał razem z ppor. Wawrzyńczykiem, z którym prowadził długie rozmowy. W czasie „marszu” śmierci” Porwit uciekł w Jastrzębiu Górnym z transportu i wrócił do domu.”


Z podpisu pod zdjęciem, zamieszczonym na końcu pracy Mieczysława Brzosta, wynika, iż Józef Porwit dowodził plutonem, który miał kryptonim „Krywałd”. Być może na bazie tegoż plutonu rozwinęła się kompania lędzińska. Ale kto po wyjeździe Porwita dowodził miejscowymi strukturami ZWZ / AK? Wygląda na to, że dowódcą kompani lędzińskiej był Hubert Gierlotka, ps. „Bartoszek”, który ujawniając się w roku 1947 oświadczył, iż był dowódcą kompani w Smordzowicach. Z kolei szefem kompani był Józef Kucz ps. „Bulo”.

Tymczasem przejdę do omówienia sytuacji w okolicach Bierunia Starego, Bojszowów i Świerczyńca, przy czym należy zaznaczyć, ze z Bojszowów i Świerczyńca „z dobrodziejstwa amnestii” nie skorzystał ani jeden żołnierz AK…

Zacznę więc od doniesienia agenta podpisującego się imieniem „Józef 13” z 28.12.1952 r. Z doniesienia powyższego wynika, iż komórka AK w Bojszowach zorganizowana została z inicjatywy Antoniego Kocurka, policjanta z Bierunia Starego, który to w roku 1943 zwerbował Tomasza Wójcika, a ten przystąpił do budowy struktur konspiracyjnych w miejscowości. U Tomasza Wójcika odbyła się przysięga akowska. Przysięgę złożyli wówczas

1. Czarnynoga Paweł
2. Polko Jan
3. Piekorz Augustyn
4. Michnol Alojzy
5. Wójcik Józef (brat Tomasza)

Najwyraźniej przysięgę składał też tego dnia również i „Józef 13”… W doniesieniu swym poinformował on również, że Świerczyńcu do AK należeli m.in. dyr. Załachowski oraz Rafał Młocek.
Agent o krypt. „Słuchawka” w doniesieniu z 23.02.1952 roku uzupełnia wykaz żołnierzy AK z Bojszowów o kolejne dwie osoby, mianowicie o Roberta Wilka i Józefa Stalmacha. Nadto informuje on, że AK w rejonie Bierunia Starego składała się z trzech grup – Bojszowy, Bieruń Stary i Świerczyniec.
Dowództwo nad całością sprawował Antoni Kocurek, w mieszkaniu którego – jak wynika z całej serii doniesień agenturalnych „Słuchawki” i „Józefa 13”– w okresie, z którego pochodzą te doniesienia, regularnie odbywały się spotkania byłych żołnierzy AK. W spotkaniach tych uczestniczyło ok. 15 osób, w tym: Kucz Paweł, Szula Klemens, Szklarz Tomasz, Lisko Wilhelm, Frankie Alojzy, Śmietana Józef i inni…
Tymczasem przejdźmy do omówienia dokumentu z 26 lutego 1953 roku o wdzięcznej nazwie „wykaz wrogiego elementu środowiska AK na Wytwórni Chemicznej nr 1 w Bieruniu Starym”. Z dokutemu tego dowiadujemy się, że w zakładzie tym pracowała w tym czasie spora grupa byłych akowców:

Oddział D-8
- Łaby Paweł
Oddział G-7
- Kucz Alojzy
- Seweryn Augustyn
- Grabowski Jan
Oddział E-5
- Młocek Rafał
Oddział H-9
- Wilk Walenty
- Kostyra Tadeusz
Oddział A-1
- Michnol Alojzy

Spójrzmy jeszcze, jak przebiegał proces ujawniania się byłych żołnierzy Armii Krajowej w okolicach Bierunia Starego:

1. Pracownicy „Lignozy”:
Seweryn Augustyn, Kucz Alojzy, Łaby Paweł, Pawełczyk Ryszard, Pawełczyk Bernard, Wilk Walenty (ps. „Marian”), Kocurek Józef, Błaszczyk Jan, Błaszczyk Paweł, Gibas Franciszek, Kostyra Walenty, Niesyto Wilhelm, Sajdok Bartłomiej (plutonowy);
2. Górnicy kopalni „Piast”:
Kaczmarczyk Sylwester, Kost Stanisław, Hybiorz Rufin;
3. Spółdzielcy i urzędnicy w Bieruniu Starym:
Latocha Paweł, Grzywa Teofil, Kocurek Antoni, Fiegel Augustyn (ps. „Manierka”, szef administracji / plutonowy), Kula Ludwik, Bożek Józef (d-ca drużyny, kapral);
4. Kupcy i rzemieślnicy w Bieruniu Starym:
Grabowski Jan, Kostyra Franciszek (ps. „Kos”, dowódca placówki / plutonowy), Macierzyńska Janina (sanitariuszka), Kulski Wincenty, Grabowski Jan, Góralczyk Franciszek.

Dodajmy, że w kopalni „Wesoła” pracował bierunianin, Wojciech Nowak ps. „Wrona”, który ujawnił się jako szeregowy żołnierz placówki Bieruń Stary.

Wszystko to układa się w pewną całość, mianowicie wygląda na to, że Antoni Kocurek był dowódcą plutonu liniowego w sile kilkudziesięciu ludzi, przy czym w skład plutonu wchodziły trzy - cztery drużyny (Bieruń Stary – jedna lub dwie drużyny, Bojszowy i Świerczyniec).

O pozostałych plutonach kompani lędzińskiej na dzień dzisiejszy nic nie wiem. Domyślam się jedynie, że musiały one funkcjonować w rejonie Lędzin, Imielina, Chełma Śląskiego, Bierunia Nowego i Bijasowic.

Tymczasem zaprezentuję obecnie drużynę partyzancką 3 kompani III batalionu 75 pułku piechoty. Oto Zygmunt Walter – Janke w pracy Śląsk jako teren partyzancki Armii Krajowej napisał o niej:

„Wczesną wiosną 1944 r. patrol wypadowy 3 kompanii wysadził dwa narożnikowe maszty wysokiego napięcia w rejonie Bierunia Starego i Nowego. Maszty, zwaliwszy się, pociągnęły za sobą inne.
Oddział partyzancki 3 kompanii - zgodnie z otrzymanym rozkazem - w październiku wykoleił pociąg towarowy między stacjami Goczałkowice - Dziedzice. Wykolejenie spowodowano przez rozkręcenie szyn. Zniszczeniu uległo szesnaście wagonów - zatarasowały one oba tory. Przerwa całkowita w ruchu trwała sześć godzin, częściowa - dwadzieścia godzin. W pociągu była żywność i pasza dla zwierząt. Wyniki meldował wywiad kolejowy (meldunek III „Lipowy”, l.dz. 10/X/2 z 31.10.1944 r.). Ten sam oddział zabrał podstępem 30 kb z kompanii Wehrmachtu zakwaterowanej w szkole we wsi Jankowice. Napadu dokonał oddział partyzancki 3 kompanii w sile 1+14 w mundurach Wehrmachtu, sformowany trójkami w kolumnę marszową. Po dojściu do szkoły dowódca zatrzymał oddział i zapytał wartownika o drogę do Międzyrzecza. W czasie rozmowy przyłączył się do nich drugi wartownik i pięciu partyzantów. Obu wartowników obezwładniono i przywiązano przygotowanymi sznurami. Zabrano z korytarza 28 kb ze stojaków i 2 kb wartownikom.
Po napadzie tym przez dwa tygodnie trwały na terenie powiatu obławy, prowadzone siłami wojska, policji i Sonderkommando. Poruszanie się było niebezpieczne i utrudnione. Do lasów jednak obławy nie wchodziły.”


Zdaniem Adama Dziuby, dowódcą kompani tyskiej był Józef Piszczek ps. „Wilk”, przy czym nie jestem w stanie tej informacji zweryfikować…

Pawłowice

Na czele kompani pawłowickiej (4 kompani III batalionu 75 pp) stał sierż. Karol Markiton ps. „Stanisław”, z zawodu drukarz. Odwołam się w tym miejscu do pracy Mieczysława Brzosta, który napisał:

„W 1943 r. Cierpioł usiłował zorganizować własną drukarnię na terenie Inspektoratu, celem zwiększenia druku prasy podziemnej oraz falsyfikatów kart żywnościowych i różnych dokumentów, z których korzystali Polacy i oddziały partyzanckie. W tym celu nawiązał współpracę z Karolem Markitonem ps. „Stanisław”, zatrudnionym w drukarni w Mikołowie. Markiton wkrótce przeniósł się do Frysztatu na Zaolzie, gdzie były właściciel drukarni z Mikołowa przejął mniejszą drukarnię i zabrał z sobą pracowników. Przy przejmowaniu drukarni Markiton zabrał jeden komplet czcionek i przekazał do Inspektoratu. W tym czasie Markiton organizował też dla potrzeb Inspektoratu papier, przydatny do drukowania kartek żywnościowych, oraz powielacz. Łącznikiem między Markitonem a Cierpiołem była Anna Zdziebło, która to wszystko przewoziła na rowerze z Frysztatu do Jastrzębia. We Frysztacie z Markitonem współpracowały doprowadzone do tzw. Polenlager siostry Bałdykówny, córki aptekarza z Żor, aresztowane wraz z ojcem, członkiem TON (Tajnej Organizacji Niepodległościowej).
Po aresztowaniu Anny Zdziebło w sierpniu 1944 r. porucznik Cierpioł polecił Markitonowi ucieczkę z Frysztatu i zorganizowanie kompani AK z mieszkańców Pawłowic, Warszowic, Krzyżowic i Golasowic. Markiton przed wojną służył w wojsku Polskim przez dziewięć lat i miał stopień sierżanta rezerwy. W 1944 r. został mianowany dowódcą kompani w stopniu st. sierżanta, Markiton zorganizował kompanię liczącą około 140 ludzi.”


Nie wydaje się możliwe, by dopiero w sierpniu 1944 roku miało dojść do utworzenia kompani pawłowickiej. Z dokumentów PUBP Pszczyna dotyczących odbioru zrzutu /IPN Ka 032/19/ na polach między Krzyżowicami a Pniówkiem, do którego to zrzutu ostatecznie nie doszło, wynika, iż w lipcu 1944 roku, a więc miesiąc wcześniej na terenie tym musiała istnieć już zorganizowana sieć AK, a do tego dowodzić nią miał właśnie Karol Markiton. Cytowałem już ten dokument. Teraz zacytuję go raz jeszcze:

„Podczas okupacji na tamtejszym terenie istniała silna organizacja A.K. członkowie której po wyzwoleniu tylko częściowo się ujawnili w liczbie 17, którzy zamieszkują w samych Pawłowicach, Krzyżowicach i Pniówku. Z pozostałej nie ujawnionej części A.K. do dnia dzisiejszego ujawniono trzech, reszta jest nie ujawniona.”

Nieco dalej autor niniejszego opisu dodaje:

„W wymienionym środowisku akowskim posiadamy dwóch informatorów, którzy bezpośrednio nie tkwią w środowisku, z racji tej nie mogą dawać konkretnych materiałów odnośnie tego. Z dotychczas ujawnionych 20 czł. organizacji A.K. z tamtejszego terenu, 6 było zatrudnionych przy odbiorze zrzutu, wspólnie z Kom. A.K. Pawłowice, Markitonem Karolem. Ujawnionymi zatrudnionymi przy odbiorze zrzutów są:

1. Markiton Karol. Pawłowice
2. Pustelnik Bronisław, Pawłowice
3. Pustelnik Karol, Pawłowice
4. Gołyszny Franciszek, Pawłowice
5. Bigier Anatol, Bolesławów
6. Cieśla Alojzy, Pniówek (gajowy)
7. Polnik Józef, Krzyżowice

Pozostali, których ma być jeszcze 8, są do dnia dzisiejszego nie ujawnieni.”


Dotarłem nadto do wykazu oficerów i podoficerów Obwodu Pszczyna, w którym wymienionych jest czerech podporuczników („Zeflik”, „Perkos”, „Chrząszcz” i „Bartoszek”) oraz jeden sierżant („Stanisław”), a także trzynastu plutonowych i czterech chorążych. Ppor. „Zeflik” zginął w potyczce pod Kamionką 23 marca 1943 roku, co oznacza, że dokument ten powstał przed tą datą. Jestem niemal pewien, że sierż. „Stanisław” to nie kto inny, jak właśnie Karol Markiton. A jeśli tak, to znaczyłoby, że w pierwszych miesiącach 1943 roku pozostawał on na stanie Obwodu Pszczyna.

Pozdrawiam
Wojciech Kempa
 
User is offline  PMMini Profile Post #43

     
skrzypol1
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 192
Nr użytkownika: 43.431

Piotr Skrzypczyk
Zawód: ekonomista
 
 
post 20/05/2010, 6:59 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 19/05/2010, 12:29)
QUOTE(skrzypol1 @ 15/05/2010, 12:11)
Panie Wojtku, a może przygotuje Pan monografię Okręgu AK Śląsk, której jeszcze nikt nie stworzył???


Na dzień dzisiejszy jestem na etapie gromadzenia i porządkowania materiałów. Natomiast nie wiem jeszcze, w jaki sposób je docelowo spożytkuję – w grę wchodzi albo publikacja książkowa, albo rozbudowana strona internetowa.

Natomiast dziś wieczorem wrzucę garść informacji o Obwodzie Pszczyna wink.gif

Pozdrawiam
*



Ja to bym wolał książkę biggrin.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 21/05/2010, 18:04 Quote Post

Podinspektorat Cieszyn

Aresztowania, które rozpoczęły się zimą 1940 / 41 i które ciągnęły się aż do jesieni 1941 roku – o czym już tu pisałem - dokładnie przeorały struktury organizacyjne ZWZ w Inspektoracie Cieszyn, który w następstwie tego faktycznie przestał istnieć. Komenda Okręgu Śląskiego ZWZ zrezygnowała z prób jego odtworzenia, a zadanie odtworzenia struktur konspiracyjnych na tym terenie scedowała na Inspektorat Rybnik.

Wiosną 1941 roku inspektor rybnicki ppor. Władysław Kuboszek oddelegował do pracy na obszarze cieszyńsko – zaolziańskim dwóch harcerzy – Jana Margicioka i Leopolda Hałaczka.

Leopold Hałaczek, używający pseudonimów „Tadek”, „Góra” i „Herman”, urodził się 29 września 1912 r. w Bottrop, w powiecie Rrecklinghausen w Westfalii, dokąd jego rodzice wyjechali w poszukiwaniu pracy. Po zakończeniu I wojny światowej wrócił wraz z ojcem na Górny Śląsk. Ojciec jego wziął udział w Powstaniach Śląskich, za co odznaczony został między innymi Krzyżem Walecznych, a po podziale Górnego Śląska podjął pracę jako urzędnik celny.
Leopold Hałaczek w roku 1927, będąc uczniem rybnickiego gimnazjum, związał się z harcerstwem. W latach 1935 – 36 odbył zasadniczą służbę wojskową w Dęblinie, po czym podjął pracę jako urzędnik w kopalni „Charlotte” w Rydułtowach. Równocześnie był hufcowym miejscowego hufca.
Jesienią 1939 roku wraz ze starszymi harcerzami rozpoczął działalność konspiracyjną w okolicy Rybnika. 18 grudnia 1940 roku został aresztowany w domu Margicioka w Rydułtowach i przewieziony do więzienia w Rybniku. Podczas wyprowadzania go do pracy zbiegł, po czym przybył do Jastrzębia, gdzie znajdowała się siedziba Inspektoratu Rybnik. Tam następnie się ukrywał.

Jan Margiciok, używający pseudonimów „Mały”, „Mazur” i „Dymitrow”, ale przede wszystkim znany jako „August”, urodził się 10 lipca 1915 roku w Kokoszycach koło Wodzisławia Śląskiego, z zawodu krawiec, podharcmistrz hufca harcerskiego w Rydułtowach. Aresztowany na początku 1941 roku, uciekł z pociągu w czasie transportowania go z Rybnika do Katowic, po czym, podobnie jak Hałaczek, ukrywał się w Jastrzębiu, w gospodarstwie Dominika i Elżbiety Kaniów, gdzie mieścił się doskonale zamaskowany schron Komendy Inspektoratu Rybnik, o którego istnieniu wiedziało niewiele osób.

Już w roku 1940 Margiciok i Hałaczek przeszli specjalne przeszkolenie u por. Franciszka Żymełki. Idealnie nadawali się do realizacji zleconego im zadania. Juliusz Niekrasz w pracy Z dziejów AK na Śląsku pisze:

„Przed wyjazdem na Zaolzie emisariusze zostali poinformowani, że w Orłowej mieszka godna zaufania rodzina Michnolów (Walenty Michnol służył przed wojną w policji konnej w Katowicach), u której zamieszkali. Margiciok nazywał się teraz Hans Joschke, a Hałaczek – Leopold Wala. Oficjalnie występowali jako agenci towarzystwa ubezpieczeniowego „Silesia-Versicherungs-Gesellschaft”. W kilka dni później sprowadzili do siebie do pomocy Teofila Wita („Waligóra”).
Praca „Augusta” przyniosła duże sukcesy. Dzięki pomocy inspektora i współpracy innych emisariuszy, jak Wilhelm Wawrzyńczyk („Jaś”) oraz współpracy innych emisariuszy, jak Walter Stefek („Sęp”) i szeregu innych osób szybko zaczął odbudowywać organizację, a stosując się do otrzymanych instrukcji, główny nacisk kładł na rozbudowę wywiadu. […]
W 1942 r. kierowanie konspiracją w połączonych obwodach cieszyńskim i zaolziańskim przejął Leopold Hałaczem, natomiast Jan Margiciok poświęcił się całkowicie pracy wywiadowczej. Odtworzona przez Margicioka i Hałaczka organizacja objęła nie tylko Cieszyn, Trzyniec, Karwinę, Bogumin, Frysztat, Wisłę, Skoczów, Ustroń, ale nawet małe wsie. Organizacja posiadała szeregiem punktów kontaktowych, na przykład w zakładzie dentystycznym dr. Ernesta Winklera w Lutyni Dolnej, u ks. Józefa Adamieckiego w Jabłonkowie, w piekarni Tadeusza Cicheckiego w Boguminie i innych miejscowościach.”


W tym miejscu zacytuję jedynie treść zeznania złożonego w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 19 listopada 1973 roku przez Franciszka Burczyka z Katowic:

„Do Jabłonkowa przeniosłem się w sierpniu 1940 roku w związku z pracą. Pracowałem najpierw na kolei, a potem w Amstskomisariacie – wójtostwo. Pod koniec 1940 roku wciągnięto mnie do ZWZ, które już istniało na Zaolziu. Przyszła do mnie Anna Samiel i Wanda Bocek. Powiedziały, że wiedzą, że jestem harcerzem – Polakiem i pytały mnie, czy nie chciałbym pracować w organizacji. Wyraziłem zgodę na przynależność do ZWZ. Po jakimś czasie otrzymałem od nich zawiadomienie, gdzie mam się zgłosić i złożyć przysięgę na ręce Margicioka. N przełomie lat 1940 / 1941 wyznaczono mi teren pomiędzy Nawisem a Grudkiem koło Jabłonkowa. Opisały mi, po jakich znakach go rozpoznam, idącego drogą. Rzeczywiście spotkałem się z Margiciokiem, pochodzącym z Rydułtów, z zawodu krawcem, byłym harcerzem. Ten zapytał się, czy chcę należeć do organizacji ZWZ. Wyraziłem zgodę. Zaprzysiągł mnie na krzyżyk od różańca i następnie opowiedział mi na temat pracy. Mówił, że mamy się postarać o ludzi pewnych „do pracy” na terenie Amstskomisariatu. Oznajmił mi, że skontaktuje mnie ze swoim zastępcą Stefkiem. I rzeczywiście nastąpiło to parę miesięcy później na plebani u ks. Adamieckiego w Jabłonkowie, gdzie pełnił funkcję wikarego. Do czasu spotkania zdążyłem wciągnąć do organizacji Stanisława Lipowskiego z Piosków, Franciszka Strzelca z Mostów, Adama Sikorę z Dolnej Łomnej i Jana Mrozka z Minikowa. Stefek odebrał od nich przysięgę. Poza tym miałem dalszych współpracowników, o których ani Margiciok, ani Stefek nie wiedzieli. Z pracowników biura wciągnąłem 3 pracowników, a w terenie 4. Z wymienionych osób w dokumencie 149 harcerzem był: Zbigniew Kunc, bardzo miły chłopak, Emil Jędrzejczyk, Czesław Sporycz – (prawdopodobnie), Karol Wilkus – skazany na karę śmierci w Oświęcimiu. Parę dni po egzekucji mówiono w obozie, że był jednym z najodważniejszych. Na karę śmierci szedł z pieśnią „Jeszcze Polska nie zginęła”.”

Organizację stworzoną przez Margicioka i Hałaczka najpełniej opisał Michał Heller w pracy Ruch oporu na Śląsku Cieszyńskim, na str. 89 – 106.

Tymczasem jednak do najbliższego otoczenia Margicioka i Hałaczka przeniknął agent gestapo. Juliusz Niekrasz tak o tym pisze:

„Siatka „Augusta” została rozbita z końcem stycznia 1943 r. przez agenta gestapo, Edwarda Gałuszkę, syna nadsztygara z Karwiny. Studiował on przed wojną stomatologię w Warszawie, uchodził za polskiego nacjonalistę, domagał się przyłączenia Zaolzia do Polski. Metrykę skrajnego nacjonalisty nadało mu zapisanie się do Legionu Zaolziańskiego i ukończenia kursu dywersji w Hermanicach koło Ustronia. Jaką on wówczas spełniał rolę i komu służył, trudno powiedzieć, w każdym razie zaistniały wszelkie przesłanki, aby Margiciok i Hałaczek obdarzyli go pełnią zaufania jako Polaka. Agent pracował w czasie okupacji początkowo jako pielęgniarz, a następnie jako felczer w szpitalu w Orłowej. Przyjęty do organizacji ZWZ stał się jednym z najbliższych współpracowników „Augusta”. Będąc agentem gestapo, przekazywał systematycznie zdobywane informacje. Gestapo nie spieszyło się. Do masowych aresztowań przystąpiono dopiero 26 stycznia 1943 r. W tym dniu na stacji w Bystrzycy na Zaolziu ujęci zostali Margiciok i Hałaczek. Śledztwem objęto na początek 71 osób.”

Ciekawą sprawą jest kwestia liczebności AK na Zaolziu. Rudolf Pastuszek z Lutyni Dolnej stwierdza w swej relacji:

„Członkowie SZP Jan Margiciok „Mały” i Leopold Hałaczek „Tadek” przybyli w r. 1941 na Zaolzie, gdzie zorganizowali silną organizację wojskową Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Liczyła ok. 2500 członków. Niestety zdradzona przez miejscowych konfidentów: dr. Gałuszki, ks. Fr. Topiarza i innych została w r. 1943 zupełnie rozbita.”

Pada tu liczba 2500 osób, które miały być zorganizowane w AK na Zaolizu. Z kolei Józef Burek pisze w swej relacji, że Armia Krajowa na Zaolziu w przeddzień aresztowań, które nastąpiły w styczniu 1943 r., liczyła 2600 ludzi.

Bodaj najlepiej zorientowany w tej materii zdaje się być Teofil Wita ps. „Waligóra”, który był najwyżej umocowanym w strukturach AK człowiekiem spośród tych, którzy przeżyli wojnę. Otóż w swej relacji, w której to określa siebie jako „zastępca kierownika wywiadu i organizacji na Zaolzie i Śląsk Cieszyński”, pisze on:

„W zakres mojego działania wchodziły sieci komórek w powiecie frysztackim: Karwina, Frysztat, Darków, Marklowice, Piotrowice, Łąki, Stonawa, Olbrachcice, w powiecie bogumińskim: Polska Lutynia, Niemiecka Lutynia, Dąbrowa, Orłowa, Rychwałd, Bogumin, powiat cieszyński: Cieszyn, Bystrzyca, Gnojnik, Jablunków, Strumień, Chybie, Goleszów, Wisła, Istebna, Trzyniec. [...] Końcem roku 1942 była nasza organizacja silną jednostką wojskową, która liczyła na Zaolziu ok. 2600 członków, a na Śląsku Ciesz. około 1400 członków.”

Wrócę jeszcze w tym miejscu na moment do zeznania złożonego w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 19 listopada 1973 roku przez Franciszka Burczyka z Katowic:

„Dnia 3 marca 1943 roku zostałem aresztowany w Jabłonkowie przez gestapo z Katowic i osadzony w siedzibie gestapo w Cieszynie. Skonfrontowany zostałem z Margiciokiem i Stefkiem, którzy stwierdzili, że należałem do organizacji, a Margiciok dodał, że przed nim składałem przysięgę. Po zatrzymaniu mnie w Jabłonkowie pytano mi się, czy i kiedy składałem przysięgę. Na to ja odpowiedziałem, że po namyśle: że złożyłem przysięgę 6 maja 1940 roku na Führera Narodu Niemieckiego i całej Reszy na kolei. Za to zostałem obity po twarzy z wyzwaniem „ty przeklęta świnio” itp. Z Cieszyna przewieziono mnie do gestapo w Katowicach, a potem do więzienia sądowego na ul. Mikołowską. Po dwóch tygodniach przetransportowano nas do Ersatz-Polizei-Gefängnis do Mysłowic. W Mysłowicach przebywałem do 19 lutego 1944 roku i stąd przetransportowany zostałem do Oświęcimia na blok nr 11. Standgerichtu nie przechodziłem. Numer obozowy: 188.068. Dnia 21 listopada przekazano mnie do Buchenwaldu. Dnia 3 kwietnia 1945 roku rozpoczęła się ewakuacja. Dnia 23 kwietnia 1945 roku oswobodzony zostałem w gminie Pesing.”

Strukturę organizacyjną sieci „Augusta”, jej rozpracowanie i aresztowania szczegółowo opisane zostały w kilkudziesięciostronicowym sprawozdaniu urzędu kierownika Gestapo w Katowicach dla Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy dotyczące likwidacji służby informacyjnej polskiej tajnej organizacji Związku Walki Zbrojnej z 3 sierpnia 1943 roku. Być może za jakiś czas zamieszczę w całości ten dokument…

Jeszcze zanim doszło do aresztowania Margicioka i Hałaczka, Niemcy ujęli Wilhelma Wawrzyńczyka – „Jasia”, komendanta Obwodu Zaolzie, oraz jego bliskiego współpracownika (cichociemnego) Stanisława Zawadę. Zostali oni zaskoczeni 2 listopada 1942 roku na dworcu w Piotrowicach przez przebranych za kolejarzy funkcjonariuszy gestapo. Juliusz Niekrasz w taki sposób opisuje osobę Stanisława Zawady:

„Porucznik Alfred Zawadzki („Kos") został zrzucony do kraju 8/9 kwietnia 1942 r.; miał zostać szefem Oddziału III operacyjnego w sztabie Śląskiego Okręgu, lecz przewidzianej dla niego funkcji nie otrzymał. Szefem Oddziału III był kpt. mjr Ewald Migula („Paweł”), jeden z najdzielniejszych i najbardziej operatywnych oficerów sztabu, doskonale wprowadzony w pracę i zadania Oddziału III, zdjęcie go z tego stanowiska byłoby błędem.
Komendant Okręgu powierzył por. Zawadzkiemu inne zadanie; miał je wykonać na terenie Zaolzia. Jakie to było zadanie, nie umiem powiedzieć, dyrektyw komendanta nie znał nawet Migula. Pytałem go o to po wojnie, lecz nie potrafił mi na to pytanie odpowiedzieć, nie wiedział nawet, że miejscem odkomenderowania por. Zawadzkiego było Zaolzie.
Zawadzki używał na terenie Zaolzia pseudonimu „Stanisław Staszowski”. Nawiązał dobre kontakty między innymi z Wilhelmem Wawrzyńczykiem („Jaś”), kwatermistrzem Inspektoratu Rybnickiego, delegowanym na Zaolzie, z Janem Margiciokiem („August"), Leopoldem Hałaczkiem („Góra”, „Herman”), Józefem Żarnowskim („Bułka”) i z partyzantką w Beskidach, utrzymując z nią stały kontakt przez łącznika o pseudonimie „Juhas” (nazwiska nie znam). Por. Zawadzki objął kierownictwo wszelkich akcji dywersyjnych, prowadził wywiad, utrzymywał kontakty radiowe (dysponował aparatem nadawczym). Miejsce pobytu stale zmieniał, najczęściej zatrzymywał się w domu patriotycznej rodziny Teofila Piskorza (który jednak do organizacji nie należał) oraz w domu jego brata Henryka, żołnierza AK.
Porucznik Zawadzki żył bardzo blisko z Wawrzyńczykiem i Margiciokiem i niepotrzebnie wyznał im, że jest skoczkiem z Anglii. W siatce Margicioka (siatka „Augusta”) tkwił agent gestapo Edward Gałuszka („Eskulap”) traktowany jako żarliwy Polak, a w organizacji jako najwierniejszy z wiernych, być może, że i on z ust samego Zawadzkiego dowiedział się, kim on jest. Gestapo rozpoczęło połów na „grube ryby”. Wiedząc od Gałuszki, że „Staszowski” i Wawrzyńczyk jechać będą pociągiem z Darkowa do Piotrowie (Gałuszka odprowadził ich nawet na stację w Darkowie), gestapo oczekiwało na nich w Piotrowicach w przebraniu kolejarzy. Gdy wysiedli z pociągu gestapowcy rzucili się na nich znienacka, tak że obaj nie zdążyli użyć broni. Zawadzki, który był silnym mężczyzną, bronił się zaciekle, doznał złamania ręki, odwieziony został do urzędu gestapo w Cieszynie i słuch po nim zaginął. Wawrzyńczyk po przeprowadzeniu śledztwa rozstrzelany został w Oświęcimiu. Jan Margiciok i Leopold Hałaczek ujęci zostali miesiąc później, 26 stycznia 1943 r., i straceni. Zginęli też ci, którzy utrzymywali kontakt z por. Zawadzkim, a których nazwiska padły w śledztwie. Henryk Piskorz został rozstrzelany w Netzweiler, Teofil Piskorz, który przez cały czas śledztwa przeczył wszystkiemu, został osadzony w obozie oświęcimskim i przeżył wojnę, współdziałającego ze skoczkiem Józefa Żarnowskiego rozstrzelano w Oświęcimiu 24 sierpnia 1944 r.”


Tymczasem śledztwo w sprawie sieci „Augusta” przeniosło się aż do Wiednia i Warszawy, a to za sprawą Jana Mrózka, magistra praw, rodem z Wędryni, który stworzył sieć wywiadu Armii Krajowej, podległą bezpośrednio Oddziałowi II KG AK. Materiały wywiadowcze przekazywał Mrózek, z pominięciem Komendy Okręgu Śląskiego AK, Karolowi Trojanowskiemu, pracownikowi głębokiego wywiadu w Oddziale II Komendy Głównej AK w pionie „Stragan” (Wydział Wywiadu Intensywnego). Michał Heller pisze:

„Oprócz siatki wywiadowczej August istniała druga o (kryptonimie Południe—Wschód i kierowana była przez Jana Mrózka. Powstała ona prawdopodobnie w 1941 r. i początkowo zajmowała się wywiadem wojskowym na Śląsku Cieszyńskim. Stopniowo jednak rozszerzała swe pole działania na teren Austrii, dokąd wyjechało dobrowolnie do pracy wielu mieszkańców Śląska Cieszyńskiego, chcąc w ten sposób uniknąć represji.
W Austrii pracowało też dużo osób skierowanych tam przymusowo przez niemieckie urzędy pracy. Znaczna część tych osób przystąpiła do pracy w wywiadzie. Na czele tej grupy wywiadowczej, kryptonim Południe – Wschód, stanął mgr Jan Mrózek z Wędryni, a głównymi ośrodkami jej działalności były: Wiedeń, Linz oraz Zaolzie. Do siatki wywiadowczej Jana Mrózka należeli: lekarz Cienciała, Litwin inż. Eugeniusz Raczunos, Austriak prof. dr Karol de Englisch Curleborgh, dr Robert Milata z Pragi, Józef Śliz z Trzyńca, Stanisław Legierslki z Wisły-Stecówki, Maria Magnusek z Wędryni, Legierski z Trzyńca, mgr Tadeusz Wojnar, Franciszek Szczotkowski z Mostów, ks. Gustaw Ożana, Myrdaczówna z Górnej Suchej, Rudolf Blecha z Trzyńca, Józef Ćwik z Wędrymi, Vaclav Brodil, Otton Puczek z Końskiej, Józef Bujak z Nydka, Czech inż. E. Kurz, Władysław Gojniczek z Łyżbic, mgr Karol Prymus, Ewa Mrózek i inni.
Członkowie siatki wywiadowczej, pracując w różnych zakładach, gromadzili informacje dotyczące ich produkcji, rozmieszczenia, nastrojów panujących wśród robotników itp. Dane te przekazywano J. Mrózkowi. Przeprowadzano też sabotaże. Władysław Babiński z Cieszyna, pracujący w Donau Speditions Gesellschaft, otrzymał polecenie zakładania bomb zegarowych w dolnych pokładach statków na Dunaju celem ich zatopienia. Bomb tych dostarczał J. Mrózek poprzez łącznika, a ponieważ były one własnej produkcji, przeto często zawodziły. Babiński otrzymał wiadomość, że jeden statek został w ten sposób zatopiony. W pracach tych przez okres 2 lat pomagał mu Austriak Vollmann. Działalność sabotażowa J. Babińskiego zakończyła się jego aresztowaniem w dniu 19 IV 1943 r.
Grupa wywiadowcza Południe – Wschód podlegała kierownikowi Służby Wywiadowczej Zachód Komendy Głównej AK – Karolowi Trojanowskiemu, pracującemu w Berlinie. W jego grupie pracowali też mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego: Legierski i Szlauer – obaj z Trzyńca, Pszczółka, Bogusław Sikora i inni. W Salzgitter pracowali w wywiadzie Cieszyniacy: Tytko i Bogusław Krzystek.
Jan Mrozek organizował sieć wywiadowczą również na Zaolziu. W listopadzie 1942 r. wspomniany już Józef Kiedroń pseud. Stal z siatki wywiadowczej Jana Margicioka został przedstawiony przez Pawła Kajzara Janowa Mrozkowi, któremu następnie przekazywał wiadomości o zarządzeniach władz okupacyjnych i aresztowaniach na Zaolziu. O tych rozmowach Józef Kiedroń nie informował Waltera Steffka, swego przełożonego organizacji August. Podobne informacje z Zagłębia Karwińskiego otrzymywał Jan Mrózek od ks. Jerzego Wałacha, któremu materiały te dostarczali Józef Żarnowski i Józef Hanzel z Karwiny – obaj członkowie organizacji August.
Na działalności grupy wywiadowczej Południe – Wschód zaciążyła wielka nieostrożność i lekkomyślność jej kierownika Jana Mrózka. Wydawał on w nieuzasadniony sposób pieniądze organizacyjne. W Wiedniu wynajął duży pokój, w którym przyjmował swych podwładnych. Doniosła o tym rychło policji właścicielka mieszkania. W wyniku rewizji, przeprowadzonej w pierwszej połowie kwietnia 1943 r., znaleziono u niego listę zaprzysiężonych osób i listę tych, których planowano zwerbować do wywiadu. Wskutek tego aresztowano ogółem w Wiedniu, Linzu, Kreimchenu, Berlinie, Salzgitter i Warszawie około 600 osób. Skazano na śmierć 50 członków siatki wywiadowczej, w tym jej kierownika Jana Mrózka. Mężczyźni zostali straceni w Stein, a kobiety skazane ma śmierć szczęśliwym zbiegiem okoliczności ocalały. Wielu członków grupy J. Mrózka skazano na długoletnie więzienie. Siatka wywiadowcza Południe – Wschód przestała istnieć.”


Wśród aresztowanych znalazł się też znany polski działacz narodowy na Śląsku Cieszyńskim Władysław Michejda, którego gestapo aresztowało w dniu 10 kwietnia 1943 roku.

Tymczasem wróćmy do sprawy Margicioka i Hałaczka, którzy w trakcie śledztwa poddani zostali nieludzkim torturom. Hałaczek powieszony został 14 sierpnia 1944 roku w Rychwałdzie. Z kolei Margiciok skazany został na karę śmierci przez policyjny sąd doraźny w KL Auschwitz wraz z 70 innymi Polakami w dniu 29 listopada 1943 roku.

c.d.n.
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

23 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej