|
|
Wojna rosyjsko - japońska, Narodziny imperium
|
|
|
|
Artykuł bardzo emocjonalny - miesza prawdę i nieprawdę. W rzeczywistości Port Artur był naprawde potężna twierdzą. I do obrony przygotowana całkiem nieźle. to co sie pisze o rzekomych zaniedbaniach itp. to po części próba usprawiedliwienia porazki a po części efekt tego, że nie wszystkie prace przy fortyfikacjach ukończono do końca stycznia 1904. Co jednak nie było efektem jakichs zaniedban tylko harmonogramu prac. Jest natomiast prawdą, że rosjanie nie sądzili iż Japończycy są w stanie zaatakowac Port Artur, gdyż mylnie ocenili zdolnosci mobilizacyjne armii Japońskiej - na około 400 tys. Licząc w ten sposób zakładali, że na front będą w stanie skierować nie więcej niz jakieś 250 tys. co stanowiloby mniej wiecej tyle ile Rosjanie byliby w stanie zebrać w Mandżurii przez kolejne 4-6 miesięcy od momentu wybuchu wojny. Biorąc pod uwagę to, że Japończycy tez nie byliby w stanie przewieźć wszystkie swe oddziały od razu na kontynent, przy czym "po drodze" musieliby opanować Koreę a własciwy opór rosjanie zamierzali stawic im dopiero w głębi Mandżurii, oznaczałoby to, że całośc swych sił Japończycy musieliby zaangażować przeciw siłom rosyjskim na froncie mandzurskim i po prostu brakowałoby im zołnierzy do ataku na Port Artur. To niedocenienie mozliwosci przeciwnika (i nieskorelowanie ze soba planów wojny na ladzie i na morzu) było rzeczywiście jedna z przyczyn rosyjskiej przegranej. Ale mówienie o jakiejś totalnej niekompetencji rosyjskiego dowództwa, nieprzygotowaniu itp. jest nieporozumieniem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam!
Kilka zdjęć z tego okresu, warto rzucić okiem .
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiejszy artykuł dotyczący walki radioelektronicznej. http://www.defence24.pl/588749,walka-radio...ge-nato-analiza
Ale mnie interesuje szczególnie ten fragment odnośnie wojny rosyjsko-japońskiej, cytuję:
QUOTE Wybór daty 15 kwietnia nie jest przypadkowy. To właśnie tego dnia w 1904 roku, podczas wojny rosyjsko-japońskiej, zostały po raz pierwszy użyte „środki walki radioelektronicznej”. Rosjanie wykorzystując radiostacje z pancernika „Pobieda” i posterunku brzegowego „Zołotaja gora” zakłócili łączność radiową okrętów cesarskiej marynarki wojennej Japonii, które korygowały ostrzał artyleryjski rosyjskiej floty i twierdzy Port Artur, prowadzony przez japońskie krążowniki pancerne „Nisshin” i „Kasuga”.
Było to możliwe, ponieważ obie strony używały tego samego rodzaju nadajników iskrowych. Wystarczyło więc tylko wygenerować „większą iskrę”, by zakłócić właściwy sygnał wysyłany przez Japończyków. Był to według Rosjan pierwszy przypadek w historii wykorzystania zakłóceń radioelektronicznych w walce. O skuteczności tego przeciwdziałania radiowego może świadczyć telegram kontradmirała Uchtomskiego do admirała Aleksiejewa: „Nieprzyjaciel wystrzelił ponad sześćdziesiąt pocisków dużego kalibru. Trafień w okręty nie było”. Czy ktoś mógłby potwierdzić rewelacje z tego artykułu? Pytanie generalnie skierowane wiadomo do Kogo.
Ja trochę przeczytałem w temacie tej wojny, ale akurat nie spotkałem się z informacją aby Rosjanie zakłócali japońską łączność w tej wojnie. Co więcej to japońskie wszelkie rozpoznanie i łączność stało na wyższym poziomie niż rosyjskie.
Do tego jak się poczyta o rosyjskiej WRE w czasie PWS i wojnie polsko - radzieckiej to jak dla mnie wynika z niej iż Rosjanie nie mieli bladego pojęcia o wojnie WRE i to 10-15 lat później niż wojna rosyjsko-japońska. Ale może się mylę.
|
|
|
|
|
|
|
|
Właściwie nie widzę związku zakłóceń elektromagnetycznych z celnością japońskiego ostrzału. W tym przypadku to bardziej dalmierze optyczne się liczyły, o ile były.
Ten sam rodzaj nadajników, czy też odbiorników polegał na tym, że posługiwano się wówczas kluczem telegraficznym. W przypadku tej wojny obie strony miały urządzenia tej samej firmy "Marconi". Nie było jeszcze modulacji amplitudy, opracowanej przez Reginalda Fessendena, pozwalającej na zdalny przesył głosu. Ale to dygresja.
W technicznym sensie, takie zakłócenie można było wygenerować. Trywialnie na rzecz patrząc, to wystarczy przycisnąć klucz telegraficzny i go trzymać w pozycji przyciśniętej. Rezultatem będzie zakłócenie nie tylko cudzej, ale również swojej łączności.
Kwestia możliwości zakłócania radiowego winna polegać również na długości anten i mocy nadajników.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 4/05/2017, 14:13) Właściwie nie widzę związku zakłóceń elektromagnetycznych z celnością japońskiego ostrzału. W tym przypadku to bardziej dalmierze optyczne się liczyły, o ile były. Ten sam rodzaj nadajników, czy też odbiorników polegał na tym, że posługiwano się wówczas kluczem telegraficznym. W przypadku tej wojny obie strony miały urządzenia tej samej firmy "Marconi". Nie było jeszcze modulacji amplitudy, opracowanej przez Reginalda Fessendena, pozwalającej na zdalny przesył głosu. Ale to dygresja. W technicznym sensie, takie zakłócenie można było wygenerować. Trywialnie na rzecz patrząc, to wystarczy przycisnąć klucz telegraficzny i go trzymać w pozycji przyciśniętej. Rezultatem będzie zakłócenie nie tylko cudzej, ale również swojej łączności. Kwestia możliwości zakłócania radiowego winna polegać również na długości anten i mocy nadajników. A teraz udowodnij iż w czasie tego ostrzału japońska łączność została zakłócona. Twoje rozważania mnie nie obchodzą, tylko japońskie dowody z epoki. Dodatkowo udowodnij iż pancernik Pobieda miał jakiś odbiornik, no i nadajnik, zwłaszcza iż Rosjanie mieli nowsze i lepsze okręty, np. Cesarewicz, Retwizan, Askold, Bajan.
Ten post był edytowany przez Barg: 4/05/2017, 21:48
|
|
|
|
|
|
|
|
Skoro kogoś moje rozważania nie obchodzą, to po co ze mną dyskutuje? Poldas podał coś takiego iż walka radioelektroniczna była wykonalna w trakcie działań morskich na Morzu Żółtym. Nawet podał metodę w jaki sposób można było to zrobić. Zanegował jednak wpływ radia na jakość japońskiego ostrzału ku Flocie Bałtyckiej.
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Czy ktoś mógłby potwierdzić rewelacje z tego artykułu? To prawda. Nie wiem czy to był pierwszy taki przypadek w historii wojen, ale w historii wojen morskich na pewno tak. Jak to robiono dokładnie - nie wiem. Japończycy (siły główne) prowadzili ogień pośredni w kierunku portu, który był skryty za wzgórzem. Cel, czyli rosyjskie okręty, był więc dla nich niewidoczny. Ognień był korygowany z pokładu krążownika Takasago, który krążył na SE od wejścia do portu i mógł co nieco dojrzeć. Rosjanie przechwycili sygnał i zaczęli go zagłuszać. Rzeczywiście, Japończycy trafień nie osiągnęli, ale czy z powodu zagłuszania - trudno powiedzieć. Wcześniej próbowali ostrzeliwać okręty rosyjskie w porcie trzykrotnie i też z bardzo mizernym rezultatem. O całej sprawie jest napisane w "Wojna rosyjsko-japońska 1904-1905. Działania na morzu" (Kraków 2010), s. 179 (komentarz dot. owego zakłócania zamieszczony jest w przypisie).
Mogę podać rosyjskie materiały skąd to zostało wzięte. W przypisie wszystko jest.
|
|
|
|
|
|
|
|
Poproszę o te materiały. Dla mnie jest to fascynująca sprawa. Wreszcie coś ciekawego.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Napoleon7 @ 4/05/2017, 23:01) CODE Czy ktoś mógłby potwierdzić rewelacje z tego artykułu? To prawda. Nie wiem czy to był pierwszy taki przypadek w historii wojen, ale w historii wojen morskich na pewno tak. Jak to robiono dokładnie - nie wiem. Japończycy (siły główne) prowadzili ogień pośredni w kierunku portu, który był skryty za wzgórzem. Cel, czyli rosyjskie okręty, był więc dla nich niewidoczny. Ognień był korygowany z pokładu krążownika Takasago, który krążył na SE od wejścia do portu i mógł co nieco dojrzeć. Rosjanie przechwycili sygnał i zaczęli go zagłuszać. Rzeczywiście, Japończycy trafień nie osiągnęli, ale czy z powodu zagłuszania - trudno powiedzieć. Wcześniej próbowali ostrzeliwać okręty rosyjskie w porcie trzykrotnie i też z bardzo mizernym rezultatem. O całej sprawie jest napisane w "Wojna rosyjsko-japońska 1904-1905. Działania na morzu" (Kraków 2010), s. 179 (komentarz dot. owego zakłócania zamieszczony jest w przypisie). Mogę podać rosyjskie materiały skąd to zostało wzięte. W przypisie wszystko jest. Dzięki Napoleonie, książkę powinienem mieć i pewnie ja czytałem ale pamięć zawodzi, spojrzę w wolnej chwili.
Ten post był edytowany przez Barg: 5/05/2017, 8:04
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Poproszę o te materiały. Rzecz jest opisana w czasopiśmie "Gangut" nr 11 (1996), artykuł: M.A. Partała, Kto-to mieszał pieriegoworom...(iz istorii radiowojny na morie). Rzecz jest dość dobrze opisana, przy czym miał to być pierwszy ale nie ostatni taki przypadek. Natomiast o całym incydencie nie wspominają źródła japońskie (W przypisie jest podany: Opisanije wojennych diejstwij na morie w 37-38 gg. Meiji - japońska oficjalna historia wojny - ale to dotyczy samego bombardowania a nie owej próby "walki radiowej"). Więc nie wiem czy oni nawet coś zauważyli. Choć o ile sobie dobrze przypominam, to w jakimś opracowaniu było coś na temat zakłóceń czy złego odbioru radiostacji Takasago podczas tej akcji. ale w tej chwili nie mam czasu tego szukać. Na mój gust rzecz wygląda wiarygodnie, choć co do skuteczności owej "walki" to byłbym dość sceptyczny. W każdym razie poza tym, że to rzeczywiście mógł być pierwszy taki przypadek, to nie przypisywałbym temu wydarzeniu jakiegoś istotnego znaczenia.
Ten post był edytowany przez Napoleon7: 5/05/2017, 9:26
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|