Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Pasterstwo i transhumancja, Zagadnienia ogólnospołeczne
     
Furiusz
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 300
Nr użytkownika: 63.284

Zawód: student
 
 
post 22/08/2014, 18:40 Quote Post

Mam nadzieje, że nie obrazicie się specjalnie jak wkleję linka?
http://forum.historia.org.pl/topic/16383-p...-transhumancja/

Dla czytelności treść:
Może kilka słów wyjaśnienia o co mi chodzi.
Absolutnie nie chce tworzyć tu jednego modelu uwzględniającego czy umożliwiającego zastosowanie do wszystkich przypadków i rodzajów pasterstwa, koczownictwa czy transhumancji bo jest tego zwyczajnie zbyt dużo i taki model nie ma prawa funkcjonować. Zbyt dużo jest tu zmiennych - choćby geograficznych by starać się ujednolicić całość zagadnienia do jednego modelu. Już samo zagadnienie różnic między koczownictwem wertykalnym a horyzontalnym byłoby bardzo ciekawe i bardzo trudne do ujednolicenia, zwłaszcza, że czasem - jak w przypadku Qashqaiów czy Bahtiari ciężko byłoby rozróżnić te dwie formy.
temat jest też niezwykle szeroki zatem daje pole do popisu różnym dziedzinom - archeologii i historii ale nie tylko tej starożytnej ale i współczesnej - jak w ciągu wieków różne państwa radziły sobie z problemem kontroli koczowników, ochrony granic etc. Tu byłyby chyba najbardziej ciekawe takie państwa jak Rosja i Turcja i Iran ale też współczesny Izrael, Francja czy państwa Afryki Północnej.
Przydatna i to wybitnie byłaby wiedza etnograficzna, antropologiczna, nieco mniej lingwistyczna, religioznawcza ale i wiele wiele innych - myślę nie ma sensu tego wszystkiego wymieniać.
zatem przy całej szerokości tematu jeszcze raz zachęcam do pisywania.

Jest też cały szereg ciekawych problemów związany z tematyką koczownictwa - ot choćby taki, że jak twierdzi Spooner /Towards a generative model of nomadism [w:] Anthropological Quarterly z.3 1971, p.198-210/ w zasadzie nigdy, poza jakimiś wyjątkowymi sytuacjami, nie mamy do czynienia z koczownictwem czystym - a więc takim w którym ludność koczownicza krąży cały czas, jednocześnie nie wchodząc w interakcję z ludnością osiadłą rolniczą. nasi nomadzi potrzebowali sprzedać nadwyżki swoich produktów, zakupić produkty których sami nie byli w stanie wytworzyć (choćby zboże) etc etc a pozbawieni tej możliwości zwyczajnie owe nadwyżki tracą nie mogąc ich zbyt dużo z sobą zabierać. Skoro tak to warto się zastanowić jak radzili sobie koczownicy w przypadku sytuacji która mieliśmy za panowania dynastii Sewerów w Północnej Afryce a którą opisuje T. Kotula / U źródeł afrykańskiego separatyzmu w III w.n.e., Wrocław 1961, p. 20-27 / - gdzie mówi o wypychaniu na pustynie i de facto odcinaniu do zaplecza rolniczego, plemion pasterskich północnoafrykańskich, przy pomocy systemów fortyfikacji rzymskich. Jeśli tak to nasi koczownicy nie tylko opuścić musieli łatwiejsze tereny (co musiało odbić się na wielkości stad, bo na tych gorszych terenach ciężej byłoby im utrzymać tej samej wielkości stada, co na terenach korzystniejszych klimatycznie) a także musieliby mieć problem ze zbytem swoich towarów - to z kolei mogło rodzić niezadowolenie a więc i walki.

To jeden z przykładów takich bardzo interesujących tematów, inny to pytanie o początki zjawiska koczowniczego pasterstwa - czy mamy do czynienia z dostosowaniem się ludności do zmieniających się (na gorsze) warunków klimatycznych - co jest motywem często powtarzającym się? Czy może jest to stricte ekonomicznie ugruntowane - to znaczy coraz bardziej intensywnie zajmująca się uprawą roli ludność osiadła szybko ekspandująca demograficznie wymagała ilości produktów odzwierzęcych dużo większych niż była w stanie dostarczyć ekstensywna hodowla przydomowa (zwłaszcza w warunkach sztucznego nawadniania gdzie zwiększenie się presji demograficznej byłoby rekompensowane przede wszystkim objęciem pod uprawę nowych terenów), w związku z czym część ludności wyspecjalizowała się w hodowli zwierząt i ta ludność została w końcu wypchnięta poza teren objęty irygacją, by dostarczyć paszy zwierzętom zaczęła ona wędrować. Co jeśli to ucisk ekonomiczny wczesnych organizmów państwowych zmusił część ludności do porzucenia osiadłego trybu życia i do zaczęcia koczowniczego, cięższego do kontrolowania dla struktur państwowych a więc mniej cierpiącego ucisk fiskalny? Ile jest jeszcze możliwości i czy te modelowe podejścia maja w ogóle sens?

Jeszcze jedna kwestia - wojowniczość koczowników. Czy w ogóle można mówić o większej wojowniczości koczowników czy jest to po prostu kwestia lepszego dostępu do broni - z przyczyn oczywistych - obrony stad przed drapieżnikami?

Przypomnę tylko kilka tekstów z tematu o Dilmun, a więc pierwszy / E. Olijdam, Towards a more Balance assessment of the land use on Bahrain during the City II period [w:] Proceedings of the Seminar for Arabian Studies t.30 2000, p. 157-163 / wskazuje na to, ze w diecie miejscowej ludności dary Ceres nie odgrywały aż tak istotnej roli jak np w społecznościach mezopotamskich. Autor uważa, że zboże stanowiło tu w dużej mierze pasze dla zwierząt - głównie kóz i owiec.
Koresponduje to z pewną zmianą patrzenia na głowne towary importowane z Mezopotamii przez Dilmun / D.T. Potts, Rethinking some Aspects of Trade in the Arabian Gulf [w:] World archaeology t.24 z.3 1993, p.423-440 ? chociaż jakiś import zboża wchodzi w grę.
Mimo to mamy na wyspie koczowników, zapewne pasterzy / P. B. Cornwall, Two letters from Dilmun [w:] Journal of Cuneiform Studies t6, z.4 1952, p. 137-145 /.
Teraz tak jeśli gromadzi się zapasy zboża dla swojej trzody to raczej nie jest się koczownikiem, tak z definicji, bo oznacza to wznoszenie stałych obiektów, których w dodatku trzeba stale pilnować - przed szkodnikami ale i innymi ludźmi czy dzikimi zwierzętami. Taka dość wyspecjalizowana hodowla mogła stanowić w pewien sposób konkurencję dla koczowników. Chyba dość ciekawa sytuacja.

Dość ciekawie wyglądają też badania na temat początków pasterstwa na Negewie / T.E. Levy, The Emergence of Specialized Pastoralism in the Southern Levant [w:] World Archaeology t.15 z.1 1983, p.15 -36/ autor opiera się tu o badania powierzchniowe przeprowadzone w rejonie północnej części pustyni Negew. Dochodzi do wniosku, że dopiero w okresie chalkolitu, gdy notujemy znaczący wzrost ilości stanowisk (z 11 do 57) można mówić o początkach pasterstwa jako wyspecjalizowanej formy organizacji ekonomicznej. Wskazuje on przy tym na to, ze ok 60% stanowisk uznano za osady stałe, pozostałe 40% to osady sezonowe. Te drugie położone są zazwyczaj dalej od źródeł wody (ponad 2 km) a ich odległość od letnich pastwisk (na podstawie analogii współczesnych uznano, że jest to rejon równin w okolicach wybrzeży ale jeszcze w ramach pustyni Negew) i od siebie na wzajem wskazują, ze dla przejścia na owe pastwiska niezbędna była wyodrębniona grupa zajmująca się właśnie tym elementem. Autor uważa, ze wzrastająca presja demograficzna, przy ograniczonej ilości uprawnej ziemi (choć i tak areał ziemi uprawnej był wtedy najpewniej większy niż ma to miejsce obecnie), wymusił odsunięcie stad na obrzeża upraw. Jednocześnie odległość od osad była na tyle duża, że wracania ze stadami do nich stało się nieopłacalne. Dalej przebywanie na tych skrajach sprawiało, ze by nie zniszczyć bezpowrotnie pastwisk, pasterze musieli przepędzać stada z miejsca na miejsce. Jednocześnie musiała istnieć silna presja na ochronę upraw i walka ze szkodami jakie mogły czynić zwierzęta - ten zestaw doprowadził do wyłonienia się wyspecjalizowanej grupy zajmującej się tymi stadami i wędrującej z nimi.

Moim zdaniem dość ciekawa koncepcja.


Może mało ciekawy pod względem zawartości merytorycznej ale interesujący z innego punktu - J.G. Nandris, The Stina and the Katun: Foundation of a Research Design in European Highland Zone. Ethnoarchaeology [w:] World Archaeology t.17 z.2 1985, p.256-268 . To tak naprawdę zapowiedź spodziewanych wyników, jakie ma dać obserwacja grup ludności zajmujących się pasterstwem i prowadzących koczowniczy tryb życia (bądź też bardziej transhumancyjny). Tytułowe Stina i Katun to typy obozowisk. A ciekawostką jest to, ze autor zahacza o lud zwany Gorole/Gorale w Tatrach w Polsce wink.gif. Projekt wyglądał na bardzo ciekawy i już pewnie dawno zakończony, ciekaw jestem jego wyników


Pierwszy jest o półwyspie iberyjskim / M.J. Walker, Laying a Mega-Myth: Dolmens and Drovers in Prehistoric Spain [w:] World Archaeology t.15 z.1 1983, p. 37-50 /
Bardzo fajny tekst który w zamierzeniach autora miał chyba stanowić polemikę z tradycyjnymi koncepcjami dotyczącymi gospodarki społeczeństw megalitycznych półwyspu a nie do końca wyszedł. Zaczyna bowiem autor od ciekawej konstatacji, ze w zasadzie wszystkie nasze przypuszczenia co do istnienia na półwyspie, w czasach rzymskich i wcześniej długodystansowej transhumancji opierają się na ekstrapolowaniu tego co wiemy o XII i XIII wiecznej gospodarce m.in. Kastylii. Dla czasów wcześniejszych nie mamy danych co do istnienia takiej praktyki, choćby Kolumella nic o tym nie wspomina. Co oczywiście nie oznacza, że głębiej w interiorze jakieś lokalne społeczności nie stosowały gospodarki opartej o sezonowy przepęd zwierząt. Streszcza następnie argumentację zwolenników tezy o tym, że budowniczowie grobowców megalitycznych a przynajmniej ich część stosowała taką gospodarkę - a ogranicza się to w zasadzie do występowania odpowiednich grobowców na wysokościach nienadających się pod rolnictwo ale na pastwisko już tak. Walker słusznie zauważa, że jest to argument dość wątpliwy bo grobowce takie występują i na innych terenach, gdzie raczej o gospodarce transhumancyjnej mowy być nie powinno. Autor też pyta o rolę owiec w gospodarce ówczesnych społeczeństw konkludując, że na ten temat niewiele wiemy (trochę się zmieniło dziś możemy powiedzieć o dość wysokiej roli konia w tych społecznościach). Ciekawa jest też przesłanka megalitów z pogranicza południowego dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii - brak jest tu (albo było, sytuacja mogła się zmienić przez 30 lat dość dramatycznie) osad stałych, za to jest sporo grobowców megalitycznych. Może to wskazywać m.in. na nasza transhumancję ale nie musi. Tekst ciekawy, choć moim zdaniem nie do końca obalający tradycyjne poglądy - warto mimo wszystko zawsze pamiętać o tym by w poszukiwaniu koczowników nie interpretować zbyt pobieżnie i tendencyjnie danych

Drugi to tekst dotyczący pewnego terenu w centralnym Zagrosie / K. Abdi, G. Nokandeh, A.Azadi, F. Biglari, D. farmani, M. Mashkouri, Tuwah Khoshkeh a Middle Chalcolithic mobile pastoralist camp-site in the Islamabad Plain, West Central Zagros Mountain, Iran [w:] Iran t.40 2002, p. 43-74 / - cały artykuł jest dość spory więc mój skrót będzie iście drakoński - w porównaniu do okresu późnego neolitu notuje się w omawianym rejonie znaczący wzrost osad - z 11 do 57 (dane na podstawie badań powierzchniowych) z czego nie wszystkie zostały zakwalifikowane jako osady stałe - za takie uznano tylko te w których widoczne były konstrukcje budowlane. W Chalkolicie powstaje tu też wyraźne centrum w postaci największej - 3 ha osady w Chogha Gavaneh, gdzie odkryto przedmioty wskazujące na to, że istniały tu jakieś formy administracyjne (chodzi konkretnie o tokeny). Tuwah Khoshkeh to zdecydowanie mniejsze stanowisko położone w dolinie o tej samej nazwie, dolinie górskiej do dziś odwiedzanej przez nomadycznych pasterzy. Przeprowadzono tu niewielkie badania wykopaliskowe, poza pewnymi reliktami konstrukcji kamiennych (zagrody na zwierzęta? obstawy namiotów? - ze względu na stale badań trudno powiedzieć), całkiem sporo ceramiki - ok 80 kg w tym ceramika tzw stołowa, lepszej jakości malowana, pochodząca z terenów czasem całkiem odległych bo m.in. z rejonu Suzy. Wskazuje to na mobilność tej populacji, co ma być jedną z przesłanek za koczowniczym lub transhumancyjnym modelem gospodarki ludności tego stanowiska. Kolejnym dowodem mają być narzędzia kamienne wykonane m.in. z materiałów nie występujących na miejscu. Trzecim i najciekawszym jest struktura stada. Otóż z ok 750 kości udało się zidentyfikować ok 50% i zdecydowaną większość tworzą kości małych przeżuwaczy - owcy i kozy, z pewnym dodatkiem bydła i zwierząt dzikich - jeleń i gazela i pojedyncze kości psów. Ciekawa jest struktura stada bo wskazuje ona na typową hodowlę pod mięso - najwięcej kości należało do zwierząt w wieku od 6 do 12 miesięcy i nieco tylko mniej w wieku od 0 do 6 miesięcy, pozostałe kategorie wiekowe były znacznie słabiej reprezentowane. wskazuje to na dość wyspecjalizowany model hodowli. Porównanie do współczesnych danych etnograficznych co do ekonomiki koczowników niekoniecznie mogą być właściwe bo tu istotną rolę odgrywa presja rynku. Porównano więc do materiałów z Chogha Gavaneh i wyszło, że w tej osadzie będącej centrum - jest znacznie więcej zwierząt w przedziale wiekowym 6-10 lat (choć nadal najliczniejsza jest kategoria 6-12 miesięcy), co wskazuje na bardziej różnorodne wykorzystanie tych zwierząt. Zsumowano to i wyszło, ze mamy nomadów koczowników - ze względu na wyspecjalizowaną hodowle (typowo mięsną), ze względu na dużą mobilność grupy (różnorodna ceramika) i ze względu na ulokowanie osady w miejscu dość dogodnym dla koczowniczych pasterzy (na bazie materiałów etnograficznych). Ja mam jedną zasadniczą wątpliwość. To co rekonstruują archeozoolodzy (w tym przypadku pani Mashkouri) to jedynie umownie stado. Tak naprawdę na uformowanie się zbioru kostnego wpływa kilka stad kilu rolników, aktywność religijna, produkcyjna etc. Dla przykładu wymóg religijny składania ofiar danemu bóstwu wyłącznie z młodych zwierząt może znacząco zaburzyć nasza rekonstrukcję - to jest naprawdę istotne przy badaniu stanowisk takich jak Chogha Gavaneh. W tym przypadku mamy najpewniej do czynienia z dwoma typami gospodarki owiec na tym stanowisku - jednym typowo mięsnym (być może dodatkowo "wspartym" przez handel z Tuwah Khoshkeh) i drugą eksploatacją tzw drugorzędnych elementów odzwierzęcych - mleka i wełny. Może to być efektem tego, że mamy tu do czynienia z opozycją wyspecjalizowani pasterze - osiadła ludność rolna a może to wynikać z tego, że Chogha Gavaneh to po prostu największe stanowisko w rejonie a więc i najwięcej ludzi a zatem największa różnorodność zajęć gospodarczych. Podobnie jest z ceramiką.
Mimo wszystko całość argumentacji wydaje mi się dość dobrze wskazuje, że możemy mieć tu do czynienia z jakąś formą pozostałości po obozowisku pasterskim.


W zasadzie co to jest pasterstwo nomadyczne/koczownicze i transhumancja (zwłaszcza dalekosiężna)? Pomijając nieścisłości, różne zdania i definicje, coś co łączy oba te terminy to przede wszystkim wyspecjalizowane pasterstwo. Do tego należy dodać, że jest to forma ekstensywna. Wykorzystuje się rozległe obszary, przy niewielkich nakładach własnych bo np zamiast zbierać paszę na zimę etc po prostu przepędza się stada na nowe tereny. To dość ważne, bo przykład Dilmunu o którym tu już pisałem wskazuje na to, że wyspecjalizowane pasterstwo niekoniecznie musi oznaczać koczownictwo czy transhumancję.
Jak pokazuje przykład Tuwah Khoshkeh nie zawsze musi to być specjalizacja najbardziej oczywista - czyli oparta o drugorzędne produkty zwierzęce takie jak mleko (a w zasadzie przetwory z niego) i wełnę, najbardziej oczywistą bo w ten sposób najłatwiej pomnożyć swój kapitał a więc stado - hodując zwierzęta głownie na mięso kapitał w postaci owego stada pomnażamy znacznie wolniej. Tu mogły zasadniczo wpływać trzy czynniki - warunki naturalne, wymogi rynku i możliwości produkcyjne. W warunkach naturalnych chodzi o to, ze one w sposób naturalny mogły ograniczać wielkość stada, to znaczy żyjemy i wędrujemy po takich miejscach gdzie tej trawy jest zwyczajnie mało, w związku z tym sami musimy ograniczać wielkość stada tak by móc je w ogóle w takich a nie innych warunkach utrzymać. Więcej więc zwierząt zabijamy i sprzedajemy ich mięso (lub sami zjadamy). Potrzeby rynku też są dość oczywiste - no bo jeśli na rynku jest dużo przetworów mlecznych (pochodzących np od hodowanych przez rolników krów), to nasi wyspecjalizowani pasterze mogą mieć problem ze zbytem swoich produktów a wymiana towarowa z ludami osiadłymi jest im raczej niezbędna. Należałoby zatem przestawić swoją produkcję na np mięso bądź wełnę. W trzecim punkcie chodzi o długość laktacji zwierząt i wielkość tejże a ta jak się wydaje zmieniała się w czasie, początkowo więc produkcja masła i serów mogła być zbyt mała by móc zaspokoić zarówno potrzeby samych pasterzy jak i wytworzyć nadwyżkę niezbędną dla handlu. Stąd mogłaby zaistnieć większa produkcja mięsna. Tu w grę wchodzi też istnienie odpowiednich ras zwierząt hodowlanych.
Teraz tak - teoretycznie można badać to na zasadzie materiału archeozoologicznego i próbować wskazywać, że dane stanowisko stosowało model pasterstwa/hodowli bardziej wyspecjalizowany, zwłaszcza w porównaniu do większych stanowisk stałych. W praktyce nie da się, jak starałem się to wskazać we wcześniejszym poście. Bo to mniejsze stanowisko niekoniecznie musi być stanowiskiem koczowniczym ale może równie dobrze być wyraźnie sprofilowaną gospodarczo osadą ale osadą stałą, a miejscowe pasterstwo było pasterstwem przydomowym. Stąd konieczność patrzenia na całe zagadnienie lokowania obozowisk koczowniczych w szerszym kontekście, tak jak zrobiono to w przypadku Tuwah Khoshkeh.


Chyba w miarę całość, nie wiem do końca czy zachowałem czytelność.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Marthinus
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.019
Nr użytkownika: 38.063

Marcin
Stopień akademicki: Mgr
Zawód: Nauczyciel/Archeolog
 
 
post 24/08/2014, 10:56 Quote Post

QUOTE
w zasadzie nigdy, poza jakimiś wyjątkowymi sytuacjami, nie mamy do czynienia z koczownictwem czystym - a więc takim w którym ludność koczownicza krąży cały czas, jednocześnie nie wchodząc w interakcję z ludnością osiadłą rolniczą. nasi nomadzi potrzebowali sprzedać nadwyżki swoich produktów, zakupić produkty których sami nie byli w stanie wytworzyć (choćby zboże) etc etc a pozbawieni tej możliwości zwyczajnie owe nadwyżki tracą nie mogąc ich zbyt dużo z sobą zabierać. Skoro tak to warto się zastanowić jak radzili sobie koczownicy w przypadku sytuacji która mieliśmy za panowania dynastii Sewerów w Północnej Afryce a którą opisuje T. Kotula / U źródeł afrykańskiego separatyzmu w III w.n.e., Wrocław 1961, p. 20-27 / - gdzie mówi o wypychaniu na pustynie i de facto odcinaniu do zaplecza rolniczego, plemion pasterskich północnoafrykańskich, przy pomocy systemów fortyfikacji rzymskich. Jeśli tak to nasi koczownicy nie tylko opuścić musieli łatwiejsze tereny (co musiało odbić się na wielkości stad, bo na tych gorszych terenach ciężej byłoby im utrzymać tej samej wielkości stada, co na terenach korzystniejszych klimatycznie) a także musieliby mieć problem ze zbytem swoich towarów - to z kolei mogło rodzić niezadowolenie a więc i walki.


QUOTE
Co jeśli to ucisk ekonomiczny wczesnych organizmów państwowych zmusił część ludności do porzucenia osiadłego trybu życia i do zaczęcia koczowniczego, cięższego do kontrolowania dla struktur państwowych a więc mniej cierpiącego ucisk fiskalny? Ile jest jeszcze możliwości i czy te modelowe podejścia maja w ogóle sens?


Tutaj bym poruszył temat ludności o tradycjach osiadłych, która zmuszona była czasowo przejść na koczowniczy czy półkoczowniczy tryb życia. Znamy bardzo dobrze taki przypadek, mianowicie Kananejczyków późnej epoki brązu, którzy w przeważającej liczbie staną się następnie Hebrajczykami wczesnej epoki żelaza. Bardzo mocna eksploatacja tych terenów przez Egipcjan zmusiła część ludności do przejścia na ten tryb życia, aby przy pierwszych sprzyjających do tego okolicznościach powrócić do osiadłego trybu życia.
Tutaj jest zresztą także ciekawy przypadek wywodzenia swojej przeszłości od ludności pasterskiej pomimo korzeni osiadłych. Znamy trochę takich przypadków.

QUOTE
Jeszcze jedna kwestia - wojowniczość koczowników. Czy w ogóle można mówić o większej wojowniczości koczowników czy jest to po prostu kwestia lepszego dostępu do broni - z przyczyn oczywistych - obrony stad przed drapieżnikami?


No i jeszcze jedna rzecz, być może najistotniejsza i decydująca, czyli zdecydowanie większa mobilność.


 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej