Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kawaleria w czasie wojny secesyjnej
     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 14/02/2006, 12:14 Quote Post

Wahałem się, czy otworzyc nowy post, czy dopisać sie tutaj. Chodzi mi o role kawalerii w wojnie secesyjnej. Sprawa niby jasna, ale czy kawaleria była spieszana do bitwy, czy walczono jednak w szyku konnym? Czy byly jakieś spektakularne szarże w stylu Somosierry, czy nawet nieszczęsnej Bałakławy?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
korten
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.633
Nr użytkownika: 1.663

 
 
post 14/02/2006, 17:22 Quote Post

Mysle ze powinien byc to nowy temat,poniewaz temat jest bardzo obszerny (wlasciwie dwa tematy Wschodni teatr dzialan z ich bohaterami Jeb'em Stuartem i Wade Hamptonem po stronie poludnia i
Philem Sheridanem i G.A.Custerem na polnocy,oraz Zachodni z Nathanem
Bedfordem Forestem i Whellerem i Morganem na poludniu i Giersonem na polnocy).Samo uzycie kawaleri roznilo sie znacznie.Na Wschodzie mamy
bitwy kawaleri z uzyciem bialej broni, na Zachodzie to glownie szybkosc i sila ognia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 5/03/2006, 19:20 Quote Post

Kawaleria w wojnie secesyjnej to temat rzeka. Trudno się w pełni zgodzić z opinią Kortena, że Wschód preferował walkę na broń białą, zaś Zachód boje strzeleckie.
Godfrydzie! Do połowy lat 50 XIX wieku w armii amerykańskiej nie istniały żadne oddziały kawalerii. Funkcjonowały jedynie regimenty dragońskie i tzw. strzelców konnych, które miały przemieszczać się konno, walczyć zaś pieszo. Sytuacja zmieniła się, kiedy Amerykanie przystąpili do zajęcia rozległych równin i prerii Zachodu. W celu nawiązania skutecznej walki z lotnymi koczownikami zamieszkującymi tamte ziemie armia amerykańska była zmuszona utworzyć pułki kawalerii - z definicji walczące z końskiego grzbietu. Do wybuchu wojny secesyjnej powstało w sumie pięć takich regimentów - kolejne już po rozpoczęciu konfliktu.
Południowcy istotnie początkowo górowali w bojach kawaleryjskich, gdyż tworzyli liczniejsze zgrupowania konne. Jankesi uzywali początkowo jazdy na sposób osiemnastowieczny, czyli do pilnowania własnej piechoty, by ta nie pierzchała z pola walki.Przykładem może być użycie kawalerii przez gen. Ulyssesa Granta w bitwie pod Shiloh, gdy jej szwadrony zostały rozmieszczone na tyłach, by zaganiać do szeregów uciekających z pola walki piechurów. To rodziło znaczne rozproszenie jednostek kawalerii. W praktyce nawet niewielkiemu oddziałowi piechoty musiał towarzyszyć pododział kawalerii. Powyższą sytuację świetnie wykorzystywali Południowcy, którzy wcześniej zaczęli tworzyć jednostki na poziomie brygad. W czerwcu 1862 roku gen. J. E. B. Stuart na czele doborowej brygady jazdy mógł bez problemu objechać dookoła jankeską Armię Potomaku, gdyż ta nie posiadała ani jednej jednostki jazdy o takiej liczebności.
Sytuacja wojsk konnych obu stron konfliktu secesyjnego zmieniła się w roku 1863. Wiosną miał miejsce wielki pomór wierzchowców w armii gen. Roberta E. Lee. Południowcy od tej pory mieli ogromne problemy z zaopatrywaniem się w rumaki, tym bardziej że nie istniała praktycznie żadna instytucja centralna, która mogłaby ten problem rozwiązać. Jankesi tymczasem utworzyli Biuro Kawalerii, którego stadniny aż do końca lat 60 XIX wieku miały zapewniać konie armii Stanów Zjednoczonych. Od połowy 1862 roku wzrastała także liczebność konnych zgrupowań Unii. Jeszcze latem tego roku w armii gen. Johna Pope'a przy każdym korpusie piechoty funkcjonowała brygada jazdy. W roku 1863 utworzono pierwszy na Wschodzie jankeski korpus kawalerii z gen. George'm Stonemanem na czele. Korpus ten zaczął coraz częściej zwyciężać w polu siły Południa. Stało się to w czasie, gdy kawaleria Armii Północnej Wirginii stanęła na krawędzi katastrofy. W maju 1863 roku, gdy potężne siły gen. Josepha Hookera rozpoczęły wielką ofensywę w Wirginii, Lee dysponował bardzo szczupłymi siłami konnymi - większość kawalerzystów albo furażowała na tyłach, albo wskutek pomoru wierzchowców straciła miano kawalerii. Wtedy właśnie korpus Stonemana przeprowadził śmiały marsz siejąc spustoszenie za liniami wroga, a jego szwadrony nawiązały walkę z bieżącymi z południowej Wirginii i Karoliny Północnej oddziałami gen. Jamesa Longstreeta, idącymi na pomoc zagrożonej Armii Północnej Wirginii (skutecznie spowalniając ich marsz).
Powyższe wywody nie odpowiadają wprost na zadane przez Ciebie pytanie, ale stanowią preludium do moich dalszych rozważań na temat kawalerii czasów wojny secesyjnej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 6/03/2006, 9:59 Quote Post

Super! Dzięki. Czyli w armii USA w 1. połowie XIX wieku sytuacja była podobna, jak w armiach zachodnioeuropejskich. Tam chyba tez nie było kawalerii w pełnym tego słowa znaczeniu?

A tu jest link anglojęzyczny:
http://en.wikipedia.org/wiki/Cavalry_in_th...rican_Civil_War
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 22/03/2006, 10:09 Quote Post

Godfrydzie!
Jeśli chcesz zapoznać się bliżej ze specyfiką kawalerii amerykańskiej przed i w trakcie wojny secesyjnej, zapraszam Cię na podaną niżej stronę internetową.
www.bufordsboys.com/UnionCavalrymanIndex.htm
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 3/04/2006, 9:06 Quote Post

Forumowicze!
Po dłuższej przerwie powracam do tematu kawalerii w wojnie secesyjnej. Tym razem w wersji obrazkowej.
Chciałbym zachęcić was do przejrzenia reprodukowanych w Sieci numerów tygodnika "Harper's Weekly", które ukazywały się w Nowym Jorku podczas wspomnianego konfliktu.
Przy tej okazji podaję odnośniki do stron zawierających wizerunki pierwszych bohaterów wojsk konnych Unii.
Na początek gen. George Stoneman, który przeprowadził pierwszy duży federalny rajd kawaleryjski na froncie wschodnim (rok 1863).
http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...ge-stoneman.htm
Potem płk Beniamin Grierson, który poprowadził pierwszy duży federalny rajd kawaleryjski na froncie zachodnim (również rok 1863).
http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...el-grierson.htm
Na koniec zaś gen. H. J. Kilpatrick, nazywany ze względu na wariackie szarże "Kill-Cavalry" - "Zabójca Kawalerii", osobiście prowadzący swych chłopców do boju.
http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...avalry-raid.htm
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 8/04/2006, 17:58 Quote Post

Pisząc od jakiegoś czasu o kawalerii w wojnie secesyjnej, nie wspomniałem dotąd o Polakach weń służących. Tym razem chciałbym więc przybliżyć wszystkim zainteresowanym postać Józefa Kargego, "jednego z najtęższych dowódców jazdy Unii" (słowa jednego z historyków, bynajmniej nie naszego rodaka). Pochodził on z Wielkiego Księstwa Poznańskiego, a swe pierwsze doświadczenia wojskowe uzyskał w kawalerii pruskiej. W dobie Wiosny Ludów Karge wziął udział w insurekcji wielkopolskiej, za co został uwięziony w twierdzy poczdamskiej. Stamtąd salwował się ucieczką, by ostatecznie osiąść w Ameryce. Po wybuchu wojny secesyjnej Karge został podpułkownikiem w 1 regimencie konnym z New Jersey, z którym wziął udział wiosną i latem 1862 roku w walkach w Wirginii przeciwko sławnemu korpusowi gen. Thomasa "Stonewalla" Jacksona. Poważnie ranny w pierwszej bitwie pod Brandy Station, gdzie dzielnie stawiał czoła samemu Jebowi Stuartowi, legendarnemu dowódcy jazdy w armii Roberta E. Lee, wrócił do służby dopiero po krwawych zmaganiach nad Antietam. W końcu roku 1862 znękany trudami wojennymi chwilowo wystąpił ze służby czynnej. Latem roku następnego, gdy gen. Lee przedsięwziął słynną ofensywę, która zawiodła Południowców na krawe pola pod Gettysburgiem, Karge pełnił obowiązki dowódcy wszystkich wojsk konnych stanu New Jersey, zmobilizowanych w obliczu inwazji wojsk Konfederacji na tereny północne. Jesienią, tym razem na czele 2 pułku jazdy z tegoż stanu, nasz rodak przeniósł się na zachodni teatr wojenny,gdzie przyszło mu się mierzyć m. in. z najsłynniejszym kawalerzystą Południa na tamtych obszarach, Nathanem B. Forrestem. Ofiarna służba Kargego dla sprawy Unii została zauważona, co zaowocowało rangą pułkownika oraz tytularnym stopniem generała brygady. Nasz rodak otrzymał w roku następnym dowództwo brygady, a przejściowo nawet dywizji. Swą służbę na Zachodzie pełnił nawet po zakończniu wojny secesyjnej, gdy objął posterunek na pustkowiach Newady. Po powrocie na Wschód wykształcony Polak (studia we Wrocławiu, Berlinie i Paryżu) objął katedrę lingwistyki na uniwersytecie w Princeton. Jego wojskowa i cywilna praca zapewniły mu poczesne miejsce w historycznej pamięci mieszkańców New Jersey.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 9/04/2006, 10:29 Quote Post

Dziś Niedziela Palmowa, 9 kwietnia - podobnie było w roku 1865, gdy poddała się Armia Północnej Wirginii gen. Roberta E. Lee. Zbieżność dat skłoniła mnie do napisania tego postu. Otóż do owej kapitulacji przyczyniła się walnie unijna kawaleria. W sobotę 8 kwietnia 3 dywizja konna Armii Shenandoah, dowodzona przez chwackiego gen. George'a A. Custera, uderzyła pod Appomattox Station na forpocztę cofających się wojsk Południa. Manewr jankeskiej kawalerii tym samym przeciął ostatnią drogę ich odwrotu. Skutkiem powtarzających się szarż jeźdźców Custera były dotkliwe straty zadane wrogowi. Wieczorem tego dnia komendant Armii Shenandoah donosił wodzowi naczelnemu sił Unii, gen. Ulysseowi S. Grantowi, iż w ręce kawalerzystów wpadło 35 armat, 1000 jeńców (w tym generał)oraz cały transport kolejowy z zaopatrzeniem dla armii Lee. Swój raport gen. Philip Sheridan, bo o nim mowa, skonkludował w słowach: "Jeśli podciągnie Pan dwa najbliższe piesze korpusy, to do rana uporamy się z naszym zadaniem. Myślę, że wtedy Lee nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko kapitulować". Nazajutrz, już w Niedzielę Palmową, piechota konfederacka podjęła ostatnią próbę przebicia się przez oddziały jazdy unijnej, blokujące jej dalszy marsz. Kawalerzyści federalni sprytnie unikali walki, aż na polu bitwy pojawiły się korpusy wzywane przez Sheridana. Wkrótce przed Custerem stanął parlamentariusz z białą flagą, a parę godzin później Lee podpisał wobec Granta akt kapitulacji.
Sam głównodowodzący wojsk Unii, doceniając wkład kawalerzystów w odniesiony tryumf, podarował żonie Custera jeden ze stolików, na których preparowano ów akt kapitulacji ze słowami: "Niewielu ludzi na równi z Pani małżonkiem tak wielce się przyczyniło do naszego zwycięstwa". Sam Custer wkrótce później wydał do swych żołnierzy odezwę, w której przypomniał osiągnięcia dywizji w ostatnim półroczu, gdy długowłosy generał nią dowodził. Wojskowy ów mówił i pisał: "W ciągu ostatnich sześciu miesięcy [...] zdobyliście na wrogu w otwartym polu 111 armat, 65 sztandarów i wzięliście przeszło 10 tys. jeńców (w tym 7 generałów). Na przestrzeni ostatnich dziesięciu dni zawładnęliście 46 działami i 37 znakami bojowymi. Sami nigdy nie utraciliście armaty czy sztandaru [...] zdobywając każde działo przeciwko wam skierowane".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 15/04/2006, 9:58 Quote Post

Dziś ciąg dalszy odcinkowych dziejów kawalerii w wojnie secesyjnej. Mój ostatni post w tym temacie został podyktowany zbieżnością dat, stąd wypad aż do roku 1865. Teraz jednak wracam do wczesnych lat wojennych, gdy kawaleria Unii dopiero dojrzewała. W tym okresie na uwagę zasługuje postać gen. George'a D. Bayarda, przez kilka miesięcy zwierzchnika znanego już nam Józefa Kargego. Wojskowy ów już we wczesnej młodości posiadł trudną umiejętność fechtunku, czym niewątpliwie nawiązał do swego protoplasty - francuskiego rycerza o imieniu Bayard. Sztukę walki na broń białą poznał on dzięki pułkownikowi Korponayowi, który po burzliwych wypadkach Wiosny Ludów zbiegł do Ameryki. Zamiłowanie do szabli i koni zawiodło młodego George'a w mury Narodowej Akademii Wojskowej w West Point, po ukończeniu której podjął on niebezpieczną i pełną trudów służbę na zachodnim pograniczu. Grozę walk z Indianami unaoczniła mu wyprawa przeciwko Kiowa i Komanczom, podjęta w roku 1860. W czasie jednej z potyczek nasz bohater został trafiony tubylczą strzałą w twarz - jej grot miał w niej pozostawać przez długie miesiące, nim sprawny chirurg wreszcie go usunął. Po wybuchu wojny secesyjnej Bayardowi zmienił się przeciwnik - teraz byli nim konfederaci. Młody oficer Unii wnet wykazał się w szeregu potyczek z jeźdźcami Południa. Podczas jednej z nich zdołał wyprowadzić swój oddział z zasadzki, a choć jego koń został trzykrotnie trafiony, to on sam wyszedł z opresji bez szwanku. Za swą odwagę i zdolności dowódcze wiosną roku 1862 Bayarda mianowano generałem i powierzono mu komendę nad konną brygadą. Jednostka ta wyrózniła się m. in. w bitwie nad Cedar Run, stoczonej 9 sierpnia tego roku ze sławnym korpusem gen. Thomasa "Stonewalla" Jacksona. W końcu miesiąca jeźdźcy z owej brygady stoczyli pod Brandy Station gwałtowny bój ze słynnymi wojskami konnymi gen. Jamesa E. B. "Jeba" Stuarta, niegdyś wespół z Bayardem służącego w 1 pułku kawalerii Stanów Zjednoczonych. Ironia losu sprawiła, iż nasz bohater zginął w bitwie zgoła niekawaleryjskiej. Jako dowódcę kawalerii służącej przy jednym z korpusów Armii Potomaku dosięgnął go artyleryjski odłamek podczas narady sztabowej odbywanej w słynnej bitwie pod Fredericksburgiem. Śmierć żołnierska spotkała go na pięć dni przed 27 urodzinami.
Wszystkich zainteresowanych chciałbym w tym miejscu zachęcić do przeczytania moich postów o bitwie pod Fredericksburgiem.
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=4524&st=30
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 18/04/2006, 12:17 Quote Post

Dziś chciałbym przedstawić ducha wzajemnych podchodów i potyczek kawalerzystów obu stron konfliktu secesyjnego zilustrowanego w liście, jaki latem 1862 roku napisał do domu młody oficer Unii, kapitan George A. Custer. Przyszły "Indian fighter" relacjonował: "Podczas pościgu za nieprzyjacielem oderwałem się od reszty oddziału wraz z porucznikiem Byrnesem i dziesięcioma ludźmi z mojego pułku. Nie odjechaliśmy daleko, kiedy ujrzeliśmy konfederackiego oficera na czele grupy piętnastu czy dwudziestu konnych zmierzających w naszym kierunku z wyraźną intencją wyrąbania sobie drogi do swoich. Ujrzawszy nas skręcili w lewo usiłując nas wyminąć. Wtedy Byrnes krzyknął do mnie: "Custer! Rozdzielmy się i uderzmy na nich z dwóch stron!" - co też wnet uczyniliśmy, rozpoczynając najwspanialszą gonitwę, w jakiej mi było dane uczestniczyć. Moim bezpośrednim celem stał się dosiadający wspaniałego rumaka dowódca uciekających. Nie miałem szans dogonić go po linii prostej, więc spróbowałem przeciąć mu drogę. Spiąłem konia ostrogami i ruszyłem. Był to zaiste cudowny pościg. Po jakimś czasie udało mi się zbliżyć do gonionego, ale wtedy przed nami obydwoma wyrosła przeszkoda - płot z wysokich żerdzi. Tu dopiero ujawniły się w pełni zdolności wierzchowca mego przeciwnika. Koń jednym susem przeszedł nad ogrodzeniem, a jego pan obejrzał się, by sprawdzić, co zrobię. Nadszedł czas na mój ruch. Kary ogier, którego dosiadałem, postanowił nie być gorszy od rumaka rebelianta i także pokonał przeszkodę. Minąwszy rozlewisko, które wyraźnie spowolniło ucieczkę gonionego, zbliżyłem się doń na odległość strzału z rewolweru. Krzyknąłem: "Stój, bo strzelam!", ale on się nie zatrzymał. Strzeliłem więc, ale nie wiedziałem, czy go trafiłem. Ponownie wezwałem przeciwnika, aby się poddał, lecz moje żądanie pozostało bez odpowiedzi. Posłałem za nim kolejną kulę i ujrzałem, że jego koń zwolnił. Jeździec obrócił się i runął na ziemię. Nagle mój kary spłoszył się, tak iż straciłem z oczu swój dotychczasowy cel. Szybko jednak uspokoiłem wierzchowca, ale wtedy dostrzegłem Byrnesa z resztą naszych, strzelających na prawo i lewo. Przyłączyłem się do nich, co zaowocowało kolejnym czynem - wzięciem do niewoli innego rebelianta, który, zrzucony przez swe zwierzę, usiłował ukryć się w pobliskim lesie. Ledwie ucichły strzały, gdy posłyszeliśmy dźwięk trąbki. To nasz pułkownik, zaniepokojony nieobecnością moją i Byrnesa, nadciągał z resztą sił. Nim nadjechali, ujrzałem w pobliżu konia należącego do oficera, którego ścigałem. Poznałem go po biegnącym przez pierś zwierzęcia rzemieniu z czerwonego marakinu i niezwłocznie dosiadłem. Były z nim jeszcze cztery inne pozbawione jeźdźców rumaki, te zabrali pozostali z naszych chłopców. Mój nowy wierzchowiec okazał się koniem pełnej krwi. Spoczywające na jego grzbiecie czarne marakinowe siodło usiane gęsto srebrnymi ćwiekami również okazało się cenną zdobyczą. Przytroczony doń pałasz stanowił wspaniałe trofeum".
Oficer ściagany przez Custera otrzymał odeń śmiertelny postrzał. Koń, imieniem Don Juan, z taką gracją dosiadany przez poległego kawalerzystę konfederatów, miał odtąd wiernie służyć swemu zdobywcy. Oręż, którym zachwycił się młody oficer Unii, stał się jego znakiem rozpoznawczym w kolejnych kampaniach. Wykonany został ze słynnej stali toledańskiej i, jak każda broń z warsztatów tego iberyjskiego miasta, nosił piękną hiszpańską inskrypcję: "No me tires sin razon, no me envaines sin honra" - "Nie dobywaj mnie bez potrzeby, nie chowaj mnie bez honoru". Pod koniec wojny secesyjnej pałasz ów przybrała za swoje godło, dowodzona przez Custera, 3 dywizja kawalerii Armii Shenandoah gen. Philipa Sheridana.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 20/04/2006, 8:14 Quote Post

Do tej pory pisałem głównie o kawalerii Unii, więc dziś przechodzę do konfederatów. Postacią, która zasługuje na szczególną uwagę przez cały okres wojny secesyjnej, jest niewątpliwie gen. Nathan B. Forrest, przez swoich nazywany "Czarodziejem", zaś przez wrogów "Diabłem". Z pucybuta milioner zasłynął w latach 1861-1865 nie tylko zmysłem taktycznym, ale i osobliwymi zgoła rekordami. Pierwszy z nich wyraził się liczbą 30 nieprzyjaciół, których generał położył własną ręką, a był wśród nich i jego własny podkomendny, który z nożem w dłoni zaatakował Forresta ciężko go raniąc (walka ta zakończyła się śmiercią napastnika). Drugi z rekordów to 29 koni padłych w boju pod naszym generałem.
Konto wyczynów wojennych Forresta to nie tylko pojedynki na zręczność i siłę mięśni, ale przede wszystkim wygrane bitwy. W tym miejscu chciałbym przedstawić pokrótce jedną z nich, odnoszącą się do początków konfliktu secesyjnego. Otóż w lutym roku 1862 wojska Unii, dowodzone przez gen. Ulyssesa S. Granta, oblegały konfederatów w Forcie Donelson w Tennessee. Podczas tamtych walk dwa bataliony południowej kawalerii pod komendą "Czarodzieja", wtedy jeszcze pułkownika, uderzyły z fortu na oblegających. Za cenę utraty paruset ludzi konnica Forresta, który mawiał, iż "nie ma dobrego sposobu ataku na baterię", zdobyła na wroku 9 dział i 4 tys. karabinów.
Myślę, że z ową postacią spotkamy się jeszcze w tym temacie, na razie zaś pozostawiam Was z ilustracją przedstawiającą atak jego konnicy (Forrest występuje na pierwszym planie).

Załączona/e miniatura/y
Załączony obrazek
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
korten
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.633
Nr użytkownika: 1.663

 
 
post 20/04/2006, 16:35 Quote Post

Piszac o dowodcach kawalerii federalnej Stonewall pominal kogos pomiedzy Kargem i Bayardem, a mianowicie dowodce 1 New Jersey Cavalry (Vol)Sir Percy Wydham'a.
Syn oficera RN urodzony na pokladzie HMS "Arab" zabral sie za wojaczke dosyc wczesnie.w 1848 uczestniczy w rewolucji ,ktora obalila Ludwika Philipa.Nastepnie pnie sie po drabinie awansow we francuskiej marynarce wojennej i piechocie morskiej dochdzac do stopnia chorazego (ensign).Po powrocie do Angli sluzy w Royal Artylery.Jednak juz wkrotce porzuca sluzbe w Armii Jej Krolewskiej Mosci aby dolaczyc do armii austryjackiej,gdzie sluzy a 8 Pulku Ulanow, dochodzac do stopnia dowodcy szwadronu.W roku 1860 rezygnuje ze sluzby u Austriakow aby dolaczyc do Gaibaldiego w czasie wyprawy na Sycylie.Za zaslugi wojenne zostaje uszlachcony przez Victora Emanuela.W roku 1861 Wydham oferuje swoj serwis Unii.Gen. Mc Lean
mianuje go dowodca 1 New Jersey Cavalry (Vol).Od kwietnia 1862 pulk ten wchodzi w sklad brygady Bayarda, ktora razem z korpusami McDowella i Nathaniela Banks'uczestniczy w dzialaniach przeciw Army of the Valley "Stonewalla" Jacksona.6 czerwca 1862 roku Wydham i jego
pulk dostaje sie w zasadzke.zastawiona przez Turnera Asby.Odciety
1 Jersey zostawia 63 zabitych,a dowodca dostaje sie do niewoli.Asby ginie w tym starciu.Po kilku miesiacach i wyjsciu z niewoli Sir Percy obejmuje ponownie 1 Jersey.Uczestniczy w kampanii Gen.Johna Pope i jego Army of Virginia zakonczonej kleska pod Bull Run.
Sorry czesc druga za kilka godzin
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 20/04/2006, 20:01 Quote Post

Kortenie!
Bardzo się cieszę, że zdecydowałeś się zabrać głos w niniejszym temacie. Twój post niewątpliwie ubogacił wiedzę użytkowników naszego forum w sprawach kawalerii w wojnie secesyjnej, a mnie samego skłonił do napisania kilku dalszych uzupełnień.
Najpierw zajmę się kwestią tego, pod czyimi rozkazami brygada George'a D. Bayarda służyła w Dolinie Shenandoah. Napisałeś bowiem, iż była ona tam wespół z korpusami McDowella (miał polskiego adiutanta, kapitana Władysława Leskiego) i Banksa, ale oczywiście nie w ramach ich, lecz tego dowodzonego przez Johna C. Fremonta, pierwszego kandydata na prezydenta USA z ramienia nowej Partii Republikańskiej (rok 1856).
Potem kwestia bitwy z 6 czerwca 1862 roku. Poległ w niej słynny gen. Turner Ashby, pierwszy kawaleryjski bohater Konfederacji. Okoliczności jego śmierci są o tyle ciekawe, iż podwładni Ashby'ego wzięli w niej do niewoli płka Thomasa Cane'a (lub Kane'a - w zależności od tego kto o nim pisał), dowódcę słynnych strzelców z Pensylwanii, od jeleniego ogonka przytkniętego do czapek zwanych Bucktails. Ów Cane, urzeczony męstwem wodza konfederatów, nakazał swym żołnierzom, by doń nie strzelali, ale Ashby i tak zginął.
Z tą samą bitwą wiąże się kwestia owych 63 podwładnych Wyndhama, którzy mieli w niej polec. Kortenie! Czy wszyscy oni zginęli, czy jako zabitych podałeś też rannych i jeńców? Jest to ważne nie tylko dla samej prawdy historycznej. Otóż bitwa ta kojarzy mi się z wydarzeniem opisanym przez brata dziadka słynnego gen. George'a Pattona, bohatera II wojny światowej. Wspomniał on o starciu w Dolinie Shenandoah, w którym urzeczony męstwem jankeskich kawalerzystów postanowił ocalić im życie biorąc jeźdźców do niewoli, co miało się nie spodobać samemu Thomasowi J. Jacksonowi. Wódz konfederatów, wedle Pattona, nakazał jeńców zgładzić. Czy chodziło o tę właśnie bitwę? Jeśli tak, to co z podkreślanym przez inne źródła dobrym traktowaniem przez Jacksona wziętego w niewolę Wyndhama? Czy wynikało ono z tego, że był angielskim arystokratą? A może, skoro służył pod pod słynnym masonem, Józefem Garibaldim, wolnomularskie kontakty chroniły go w niewoli? Autorowi tych słów znane są przypadki, gdy masoni pomagali sobie w tej wojnie np. poprzez umożliwienie ucieczek z niewoli (choćby konfederacki chirurg, który dopomógł w ucieczce pułkownikowi federalnemu wziętemu w pęta pod Gettysburgiem). Wolnomularze rozpoznawali się na froncie np. poprzez znaki masońskie umieszczane na guzikach mundurów itp.
Wreszcie sprawa przedostatnia - austriacki 8 pułk ułanów. W roku 1918 w zasadzie w całości zasilił on polskie siły zbrojne i jako jedyny kawaleryjski pułk II Rzeczpospolitej kontynuował tradycje c.k. armii.
I kwestia ostatnia - sam Percy Wyndham, obdarzony pięknymi bujnymi bokobrodami. Tak barwna postać musiała odejść z tego świata w sposób szczególny. I odeszła - w bajecznych odległych Indiach jako ofiara katastrofy balonu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 22/04/2006, 16:00 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Zachęcam Was dzisiaj do przeczytania tekstu o 1 pułku kawalerii z New Jersey, jaki w maju 1863 roku ukazał się na łamach "Harper's Weekly". Dotyczy on jego służby w kampaniach roku poprzedniego. Oficerowie regimentu ukryci zostali za inicjałami, więc przypominam, że ppłk K. to oczywiście nasz rodak, Józef Karge.
Link do artykułu: http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...sey-cavalry.htm
i jego dokończenie: http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...onitor-poem.htm
Zapraszam także do zapoznania się z nowym tematem, jaki zamieściłem w dziale biograficznym. Dotyczy on wysokiego rangą oficera jazdy Południa, którego doczesne szczątki spoczywają w polskiej ziemi.
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=15834
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
zorro1979
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 322
Nr użytkownika: 5.070

 
 
post 1/05/2006, 17:24 Quote Post

A jak wypadałoby porównanie kawalerii Unii w 1865 r., kawalerii francuskiej w tym samym roku i kawalerii pruskiej? Można by jeszcze dodać znakomitą kawalerię rosyjską.

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

6 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej