Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Nowy Jork podczas wojny secesyjnej, natchniony przez "Gangi Nowego Jorku"
     
Potocki
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 48
Nr użytkownika: 14.670

Zawód: student
 
 
post 2/05/2006, 23:12 Quote Post

witam. Jak ma się historia do wydarzeń z Nowego Yorku w okresu wojny secesyjnej (1863) pokazanych w filmie "Gangi Nowego Yorku" ? W szczególności chodzi mi o te zamieszki. To kompletna fikcja czy cos podobnego miało tam miejsce?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Adrian Mole
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 6.519

Zawód: Kibic
 
 
post 5/05/2006, 13:45 Quote Post

Podejrzewam, ze podobne zamieszki miały miejsce.
Oczywiście wiadomo, ze w filmie wszytsko jest podkolorowane ale takie wydarzenia mogły miec miejsce.

P.S "Gangi Nowego Jorku" kręcono w Rzymie biggrin.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 6/05/2006, 16:21 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Zamieszki przedstawione w epickim obrazie Martina Scorsese miały rzeczywiście miejsce. W filmie padają słowa, iż ostateczna liczba ofiar zajść nie jest znana. Anglojęzyczna Wikipedia podaje dane o ok. 100 zabitych i najmniej 300 rannych. Piszący te słowa spotkał się nawet z liczbą 1000 ofiar. Co do podkoloryzowania, to muszę powiedzieć, iż twórcy obrazu oszczędzili nam najbardziej drastycznych opisów, wszak o ataku na murzyński sierociniec się mówi, a w zasadzie się nie pokazuje, jak tłum go pali. Warto przypomnieć także w kontekście przedstawionych w filmie walk drużyn strażackich, iż w czasie wojny secesyjnej powiadano, iż w takich bijatykach padało więcej ofiar, niż w potyczkach kawalerii.
Warto przypomnieć, że do tłumienia wielodniowych rozruchów w Nowym Jorku ściągnięto oddziały wprost z Gettysburga, gdzie dopiero co stoczono największą bitwę tej wojny.
Osoby zainteresowane głębiej problematyką owych zamieszek, mieszkające w Krakowie i okolicach, mogą zajrzeć do biblioteki Katedry Amerykanistyki UJ (Rynek Główny 34), gdzie znajduje się obszerne opracowanie im poświęcone.
Podaję także linka do elektronicznej wersji dziennika ppłka Artura Fremantle'a, angielskiego oficera znanego z filmu "Gettysburg", który, opuściwszy wojska konfederackie po największej bitwie wojny secesyjnej, udał się do Nowego Jorku, gdzie stał się świadkiem zajść (opis zamieszek znajduje się pod koniec dziennika - łatwo go wyłowić ze spisu treści):
http://docsouth.unc.edu/imls/fremantle/fremantle.html
A oto jak zamieszki przedstawiano w prasie nowojorskiej:
http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...ses-s-grant.htm
http://www.sonofthesouth.net/leefoundation...e-vicksburg.htm
Na koniec jeszcze odnośnik do Wikipedii:
http://en.wikipedia.org/wiki/New_York_Draft_Riot
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 25/10/2007, 9:01 Quote Post

Chciałam poruszyć temat dotyczący Nowego Jorku tuż przed wojną secesyjną- ale ściśle powiązany z secesją Południa.
W niespokojnych czasach poprzedzających ten krwawy konflikt, część mieszkańców NYC powiązana interesami z Południem (głównie za sprawą bawełny) planowała zachować neutralność. Burmistrz Fernando Wood zaproponował secesję i utworzenie wolnego miasta-stanu, które miało podtrzymywać dochodowy eksport bawełny i dodatkowo czerpać zyski z ceł importowych.
6 stycznia 1861 Wood wygłosił mowę w radzie miejskiej, w której krytykował rząd stanowy z Albany i wyraził sympatię dla secedujących stanów. Mówił między innymi:

"It would seem that a dissolution of the Federal Union is inevitable. Having been formed originally on a basis of general and mutual protection, but separate local independence - each State reserving the entire and absolute control of its own domestic affairs, it is evidently impossible to keep them together longer than they deem themselves fairly treated by each other, or longer than the interests, honor and fraternity of the people of the several States are satisfied. Being a Government created by opinion, its continuance is dependent upon the continuance of the sentiment which formed it. It cannot be preserved by coercion or held together by force. A resort to this last dreadful alternative would of itself destroy not only the Government, but the lives and property of the people.
If these forebodings shall be realized, and a separation of the States shall occur, momentous considerations will be presented to the corporate authorities of this city. We must provide for the new relations which will necessarily grow out of the new condition of public affairs.

(...)
With our aggrieved brethren of the Slave States, we have friendly relations and a common sympathy. We have not participated in the warfare upon their constitutional rights or their domestic institutions. While other portions of our State have unfortunately been imbued with the fanatical spirit which actuates a portion of the people of New England, the city of New York has unfalteringly preserved the integrity of its principles of adherence to the compromises of the Constitution and the equal rights of the people of all the States. We have respected the local interests of every section, at no time oppressing, but all the while aiding in the development of the resources of the whole country. (...) Therefore, New York has a right to expect, and should endeavor to preserve a continuance of uninterrupted intercourse with every section.
It is, however, folly to disguise the fact that, judging from the past, New York may have more cause of apprehension from the aggressive legislation of our own State than from external dangers.

(...)Being an integral portion of the State, it has been assumed, and in effect tacitly admitted on our part by nonresistance, that all political and governmental power over us rested in the State Legislature. Even the common right of taxing ourselves for our own government, has been yielded, and we are not permitted to do so without this authority.
Thus it will be seen that the political connection between the people of the city and the State has been used by the latter to our injury. The Legislature, in which the present partizan majority has the power, has become the instrument by which we are plundered to enrich their speculators, lobby agents, and Abolition politicians. Laws are passed through their malign influence by which, under forms of legal enactment, our burdens have been increased, our substance eaten out, and our municipal liberties destroyed. Self-government, though guaranteed by the State Constitution, and left to every other county and city, has been taken from us by this foreign power, whose dependents have been sent among us to destroy our liberties by subverting our political system.

(...)
Much, no doubt, can be said in favor of the justice and policy of a separation. It may be said that secession or revolution in any of the United States would be subversive of all Federal authority, and, so far as the Central Government is concerned, the resolving of the community into its original elements - that, if part of the States form new combinations and Governments, other States may do the same. California and her sisters of the Pacific will no doubt set up an independent Republic and husband their own rich mineral resources. The Western States, equally rich in cereals and other agricultural products, will probably do the same. Then it may be said, why should not New York city, instead of supporting by her contributions in revenue two-thirds of the expenses of the United States, become also equally independent? As a free city, with but nominal duty on imports, her local Government could be supported without taxation upon her people. Thus we could live free from taxes, and have cheap goods nearly duty free. In this she would have the whole and united support of the Southern States, as well as all the other States to whose interests and rights under the Constitution she has always been true.
(...)
When Disunion has become a fixed and certain fact, why may not New York disrupt the bands which bind her to a venal and corrupt master -to a people and a party that have plundered her revenues, attempted to ruin her and a party that have plundered her revenues, attempted to ruin her commerce, taken away the power of self-government, and destroyed the Confederacy of which she was the proud Empire City? Amid the gloom which the present and prospective condition of things must cast over the country, New York, as a Free City, may shed the only light and hope of a future reconstruction of our once blessed Confederacy".

Propozycję pana burmistrza poparła część prasy- nowojorska Daily News, której właścicielem był Benjamin Wood, brat Fernanda. Pozostałe gazety- np. Evening Post, Tribune- określały burmistrza Wooda idiotą, ewentualnie kanalią z aspiracjami do zostania zdrajcą ...

Co sądzicie o tych pomysłach? Czy propozycję Wooda traktowano poważnie?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 13/12/2007, 20:14 Quote Post

QUOTE
Co sądzicie o tych pomysłach? Czy propozycję Wooda traktowano poważnie?

Zachęcony przez Freehlinga w końcu przeczytałem sobie „And the War Came. The North and the Secession Crisis, 1860-1861” Kennetha Stamppa i w książce tej co nieco jest poruszona ta kwestia. W odpowiedzi na taryfy Morilla garstka biznesmentów i polityków z Nowego Joru wpadła na pomysł ogłoszenia tego miasta niezależnym. Bali się, że cały handel przerzuci się na porty Południa, gdzie obowiązywały niższe cła z 1857 r. Pomysł ten popierało niewielu i umarł śmiercią naturalną.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 13/12/2007, 21:10 Quote Post

QUOTE
W odpowiedzi na taryfy Morilla garstka biznesmentów i polityków z Nowego Joru wpadła na pomysł ogłoszenia tego miasta niezależnym.

No tak, tylko wśród tej garstki znalazł się burmistrz Nowego Jorku, a także właściciel wpływowego dziennika rolleyes.gif
Pomysł zmarł śmiercią naturalną, ale chyba ważnym czynnikiem był tu wybuch wojny. Biznesmeni i politycy chcieli secesji, ale pokojowej, bez przelewu krwi. Od połowy kwietnia 1861 taka możliwość już nie istniała.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 14/12/2007, 17:46 Quote Post

QUOTE
Biznesmeni i politycy chcieli secesji, ale pokojowej, bez przelewu krwi.

Jedynie niewielka grupka i nie ma większego znacznia, że akurat w niej znalazł się burmistrz czy redaktorzy kilku gazet. Nowy Jork był olbrzymim miastem i różne interesy się tam krzyżowały.

QUOTE
Pomysł zmarł śmiercią naturalną, ale chyba ważnym czynnikiem był tu wybuch wojny.

Raczej doszli do wniosku, że będzie lepiej gdy rząd federalny przywróci porządek i stabilizację w kraju.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Nico
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.938
Nr użytkownika: 3.969

 
 
post 14/12/2007, 21:52 Quote Post

QUOTE(The General @ 14/12/2007, 17:46)
Raczej doszli do wniosku, że będzie lepiej gdy rząd federalny przywróci porządek i stabilizację w kraju.


Chciałeś powiedzieć podniesć podatki i wysłać tysiące synów północy na rzeź w celu zniewolenia wolnych stanów Południa?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 15/12/2007, 15:34 Quote Post

QUOTE
Chciałeś powiedzieć podniesć podatki i wysłać tysiące synów północy na rzeź w celu zniewolenia wolnych stanów Południa?

Raczej synów Zielonej Wyspy wink.gif

QUOTE
Raczej doszli do wniosku, że będzie lepiej gdy rząd federalny przywróci porządek i stabilizację w kraju.

Nie wydaje mi się, żeby taka była ich motywacja. Nowy Jork trudno nazwać wielkim przyjacielem federalnego rządu (a dokładniej pana prezydenta)- Ape Lincoln nie wygrał wyborów w tym mieście ani za pierwszym, ani za drugim razem. Do tego dochodziły tarcia między burmistrzem Nowego Jorku a gubernatorem stanu Nowy Jork- różne spory o kompetencje rolleyes.gif
Co do biznesmenów- pewnie, że dla ich interesów korzystny był porządek w kraju, ale i na wojnie da się zarobić.
Z początku NYC swoje zyski czerpał przede wszystkim z obrotu produktami Południa (wiemy jakimi), więc nie chciał odcinać gałęzi, na której siedział. Ale z czasem pojawiły się nowe możliwości- udało się przesiąść na inną gałąź: transport towarów potrzebnych na wojnie (mundury, broń) i żołnierzy, a także produkcja materiałów potrzebnych do rozbudowy koleji. Więzi z Południem zaczynały tracić na znaczeniu. Wydaje mi się więc, że to nie przywiązanie do Unii czy chęć wsparcia dążeń rządu federalnego, a głównie interesy kierowały kupiecko-przemysłową częścią nowojorskiego społeczeństwa. Gdy pojawiła się okazja "robienia" pieniędzy na wojnie i braciach-Jankesach, zapomniano o nie tak już atrakcyjnej wizji wolnego miasta-stanu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 15/12/2007, 20:41 Quote Post

Barbaro, nie lubię mówić kobietom, że są w błędzie, ale w tym przypadku jednak muszę Ci powiedzieć, że mylisz się co do Nowego Jorku. Stan ten posiadał najważniejszy port w całym kraju i nie żył wyłącznie w obsługi handlowej Południa tylko całego kraju. Z tego powodu krzyżowały się tam różne interesy, ale gdy przyszło wybierać to Nowy Jork pozostał Loyal and True. Te ekscentryczne pomysły garstki politicos nie mają tu większego znaczenia, bo nie znalazły poparcia w społeczeństwie. Zaraz po ostrzelaniu „Star of the West” władze tego stanu niemal jednogłośnie potępiły secesjonistów i zaoferowały swoje usługi rządowi federalnemu.

Lincoln jednak wygrał tam wybory zarówno za pierwszym jak i za drugim razem:

1860:
1. Abraham Lincoln: 362.646 głosów (53,7%)
2. Stephen Douglas: 312.510 głosów (46.3 %)

1864:
1. Abraham Lincoln: 368.735 głosów (50,5%)
2. George McClellan: 361.986 głosów (49.5 %)

Co więcej w 1856 wygrał tam przedstawiciel Republikanów pan John Fremont.

BTW, Nowy Jork wysłał najwięcej żołnierzy do stłumienia tej rebelii, więc chyba trudniej jest wskazać lepszego obrońcę rządu federalnego.

 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Nico
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.938
Nr użytkownika: 3.969

 
 
post 15/12/2007, 20:52 Quote Post

QUOTE(The General @ 15/12/2007, 20:41)
Lincoln jednak wygrał tam wybory zarówno za pierwszym jak i za drugim razem:
1860:
1. Abraham Lincoln: 362.646 głosów (53,7%)
2. Stephen Douglas: 312.510 głosów (46.3 %)

1864:
1. Abraham Lincoln: 368.735 głosów (50,5%)
2. George McClellan: 361.986 głosów (49.5 %)


O włos wygrał, o włos. De facto połowa mieszkańców na niego nie głosowała. To już świadczy o poparciu dla republikanów.

QUOTE(The General @ 15/12/2007, 20:41)
BTW, Nowy Jork wysłał najwięcej żołnierzy do stłumienia tej rebelii, więc chyba trudniej jest wskazać lepszego obrońcę rządu federalnego.


Jasne, a stan Rhode Island lub Deleware wysłały najmniej. Zapewne byli to marni obrońcy rządu federalnego? A może po prostu stan Nowy Jork był jednym z najliczniejszych i dlatego wysłał najwięcej żołnierzy.

Mniej propagandy Generale.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 15/12/2007, 21:05 Quote Post

QUOTE
Barbaro, nie lubię mówić kobietom, że są w błędzie, ale w tym przypadku jednak muszę Ci powiedzieć, że mylisz się co do Nowego Jorku.

Alku, możesz mi mówić, że nie mam racji ilekroć uznasz, że tak jest. Na Ciebie się nie obrażę smile.gif Poza tym- zazwyczaj mamy odmienne opinie i niezwykle rzadko przyznajesz mi rację, nawet kiedy zabraknie Ci kontrargumentu wink.gif

QUOTE
Stan ten posiadał najważniejszy port w całym kraju i nie żył wyłącznie w obsługi handlowej Południa tylko całego kraju.

W swojej wypowiedzi nie próbowałam sugerować, że ów port żył "wyłącznie" dzięki kontraktom z Południem.

QUOTE
Te ekscentryczne pomysły garstki politicos nie mają tu większego znaczenia, bo nie znalazły poparcia w społeczeństwie. Zaraz po ostrzelaniu „Star of the West” władze tego stanu niemal jednogłośnie potępiły secesjonistów i zaoferowały swoje usługi rządowi federalnemu.

Tu chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Pisząc o Nowym Jorku miałam na myśli miasto Nowy Jork, plany secesji dotyczyły przecież miasta, nie stanu NY.
Na tle społeczności samego miasta omawiane przez nas "garstki" nie stanowiły już takiego niewiele znaczącego marginesu. Z władzami stanu władze miasta były w konflikcie (o czym wspominałam).

QUOTE
Lincoln jednak wygrał tam wybory zarówno za pierwszym jak i za drugim razem

Statystyki te zapewne dotyczą stanu NY? Pisząc o klęskach wyborczych pana Lincolna miałam znowu na myśli miasto Nowy Jork, nie stan. Podobnie gdy pisałam o braku poparcia dla rządu federalnego- chodziło mi o mieszkańców miasta, nie obywateli stanu.

Prawdopodobnie całe to nieporozumienie wynikło z mojej winy- przez niedoprecyzowane wypowiedzi. Wypada mi więc przeprosić Ciebie i ewentualnie inne osoby, które również źle mnie zrozumiały. Wydawało mi się jasne, że w tym temacie rozmawiamy o mieście Nowy Jork.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 16/12/2007, 12:04 Quote Post

Barbaro,

rzeczywiście nasze rozumowanie jakoś się minęło, ale to z mojej winy. Masz rację, że władze miasta NY były w konflikcie z władzami stanu i być może masz rację, że Lincoln przegrał w NYC (nie wiem jak tam wypadł).

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo pogoglowałem trochę i może się wszyscy czegoś nowego dowiemy. Otóż wygląda na to, że miasto Nowy Jork z 1860 to nie to samo co dzisiejsze NY City. Te z 1860 obejmowało wyłącznie dzisiejszy Manhattan – pozostałe dzielnice Brooklyn, Queens, Bronx i Staten Island dołączono do NYC około 1898. W 1860 Brooklyn był chyba nawet odrębnym miastem.

Tak więc to ja przepraszam za zamieszanie.

---

QUOTE
O włos wygrał, o włos. De facto połowa mieszkańców na niego nie głosowała. To już świadczy o poparciu dla republikanów.

De facto połowa mieszkańców na Lincolna głosowała i to oczywiście świadczy o poparciu dla republikanów. Co więcej pomimo krwawej wojny liczba głosów oddanych na Lincolna zwiększyła się w stosunku do liczby z 1860. Słowem wszystko było OK smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Nico
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.938
Nr użytkownika: 3.969

 
 
post 16/12/2007, 14:16 Quote Post

QUOTE(The General @ 16/12/2007, 12:04)
Co więcej pomimo krwawej wojny liczba głosów oddanych na Lincolna zwiększyła się w stosunku do liczby z 1860. Słowem wszystko było OK smile.gif


PiSowskie "głosowało na nas 2 mln" więcej wink.gif.

Zwiększyło się o 6 tys. co jest śmieszną liczbą przy ogólnej liczbie głosujących. Po drugie liczba głosujących na przeciwnika wzrosła o 50 tys. co jest już poważną liczbę. Słowem Generale przestań pisać banialuki smile.gif !
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 16/12/2007, 15:12 Quote Post

QUOTE
być może masz rację, że Lincoln przegrał w NYC (nie wiem jak tam wypadł)

W mieście Nowy Jork pan Lincoln wypadł kiepsko:

1860:
Abraham Lincoln- 38%

1864:
Abraham Lincoln- 36687 głosow (33%)
George McClellan- 73716 głosów (67%)

Mam nadzieję, że nie pomyliłam się w przeliczaniu liczby głosów na procenty.

QUOTE
Tak więc to ja przepraszam za zamieszanie.

Nic złego się nie stało... Ważne, że wreszcie doszliśmy do porozumienia smile.gif
Dzięki, że przyznałeś mi rację- cofam swój wcześniejszy zarzut wobec Ciebie wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej