|
|
Język polski w wojsku w II RP
|
|
|
|
Jak powszechnie wiadomo,mocnym punktem II RP była dobrze zakotwiczona dzielnicowość,będąca świetną pożywką dla kultywowania tradycji.Miało to odzwierciedlenie m.in. w języku jako milionpięćsetstodziewięcset gwar powszechnie używanych.Tego stanu rzeczy nie zmieniała edukacja szkolna bo jakieśtam zwyczajowe 4 klasy to był tylko epizod,po którym wracało się do "swojskości".Aż któregoś pięknego dnia męskiego potomka armia wyrywa ze wsi w daleki świat.Pierwsza zbiórka,odliczanie...a tu wieża Babel:Kołomyja,Pleszew,Szypliszki i co tam jeszcze.No i zaczyna się nauka nazw przedmiotów,czynności itd. Ci z miast jako tako,ale przecież II RP wsią stała,to i od czasu do czasu sierżantowi i panu porucznikowi nerwy puszczały...Przesadzam ?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE .Aż któregoś pięknego dnia męskiego potomka armia wyrywa ze wsi w daleki świat.Pierwsza zbiórka,odliczanie...a tu wieża Babel:Kołomyja,Pleszew,Szypliszki i co tam jeszcze.No i zaczyna się nauka nazw przedmiotów,czynności itd. Ci z miast jako tako,ale przecież II RP wsią stała,to i od czasu do czasu sierżantowi i panu porucznikowi nerwy puszczały...Przesadzam Tak , przesadzasz i to zdecydowanie , II RP to nie CK-Monarchia , 70 % obywateli deklarowało język polski jako ojczysty ( a regionalizmy nie są tak wielka przeszkodą językową jak Ci się wydaje ) , problem był z mniejszościami narodowymi ( w pierwszych latach II RP ) , ale uwzględniając iż znaczny procent ww znal język urzędowy , nie widzę problemu w ogóle .
|
|
|
|
|
|
|
|
W "Oficerowie i dżentelmeni" Piotra Jaźwińskiego przeczytałem o problemach w porozumiewaniu się pomiędzy oficerami wywodzącymi się z różnych armii zaborczych. Dlatego smiem pokusić się o postawienie tezy że problem istniał, ale nie był poważny. Komendy były takie same dla całej armii, więc kłopoty ze zrozumieniem mogły pojawiać się raczej na poziomie rozmów między żołnierzami lub opeeru.
|
|
|
|
|
|
|
|
Te problemy w porozumiewaniu się oficerów z różnych zaborów polegały na innym słownictwie technicznym/fachowym. Raczej nie mieli problemu by się dogadać w ogóle. Szeregowi polskiej narodowości też takiego problemu raczej nie mieli. Jeden powiedział że "Idzie na pole", a drugi się zdziwił gdzie takie w jednostce znajdzie. Dopiero potem domyślał się że tamtemu chodziło o to że "Idzie na dwór"
Ten post był edytowany przez Sapiens: 18/09/2012, 13:28
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie mi o coś takiego chodziło. Drobne nieporozumienia bądź zwroty, których używano codziennie i prowadziły do chwilowego ogłupienia słuchającego. Nic wielkiego.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Sapiens @ 18/09/2012, 14:24) Te problemy w porozumiewaniu się oficerów z różnych zaborów polegały na innym słownictwie technicznym/fachowym. Raczej nie mieli problemu by się dogadać w ogóle. Szeregowi polskiej narodowości też takiego problemu raczej nie mieli. Jeden powiedział że "Idzie na pole", a drugi się zdziwił gdzie takie w jednostce znajdzie. Dopiero potem domyślał się że tamtemu chodziło o to że "Idzie na dwór"
Żołmirz musi se wyklupać śtruzok i kopuzdrok. Powinien rajbiślom wyrajbować podłogę w cymrze. Kup se hośtrajfków i obszyj haśpindel, bobyś dostoł kasarnika. Na hofie bijom ufermy na ajnce. Podej panu felfebrowi śtrajhycla. Cy mos wedle forśryftu ćwieki w siuśpicach i fusżolach, a gwoździe w abzacach? Ani dekiel, ani szolka nie śmi być w burcoku. Dziś na ciućpajs był tranśport, a jutro będom ucha. To siufece mają być w ciaku schowane, a nie w tanistrze. Juz jest po strajchu. Ej, poleje ci sie wazylina z nosa! Zatkoj sobie gębę mindungsdeklem, i być cicho, bo co się komu patrzy, to mu się giebiruje Zamknij no se śperklape. Weź śpate i chodź! Wypier cwilhozny. Pucer, puclik, prywatyner, obsługujący.
„Wyrazy i zwroty żołnierskie”
Gonet, Sz.: Język Polski w wojsku [w:] Lud, tom III, 1897, s. 80-81
Oto jeden z przykładów instrukcji, wygłaszanej w czasie ćwiczeń przez sierżanta służącego we wschodniogalicyjskim, polsko-ukraińskim pułku: - Wsielakie wendunki na prawo, einfach, czyli doppelt, robi się na prawym absatzu, z dopamachaniem łewocho fuszspicu. Co miało znaczyć, że wszystkie zwroty w prawo, tak pojedyncze jak i podwójne, robi się na prawym obcasie, przy pomocy końca lewej stopy.
Stanisław Sheybal, Wspomnienia 1891-1970. Kraków 1984, s. 171-172
Cytaty za Ursusem z forum: http://austro-wegry.info/index.htm
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Tak , przesadzasz i to zdecydowanie , II RP to nie CK-Monarchia , 70 % obywateli deklarowało język polski jako ojczysty ( a regionalizmy nie są tak wielka przeszkodą językową jak Ci się wydaje ) , problem był z mniejszościami narodowymi ( w pierwszych latach II RP ) , ale uwzględniając iż znaczny procent ww znal język urzędowy , nie widzę problemu w ogóle . Język polski nie był wtedy tak jednorodny, jak dziś. To my jesteśmy rozpieszczeni przez zuniformizowany język naśladujący polszczyznę środków masowego przekazu - kiedyś ich nie było. A i nawet dziś są języki, których dialekty i akcenty różnią się tak bardzo, że rozmówcy mają problemy z wzajemnym zrozumieniem - i to nawet języki tak nieliczne, jak np. norweski, nie mówiąc już o np. niemieckim, czy tym bardziej angielskim.
|
|
|
|
|
|
|
|
Z tego, co ja wyczytałem i usłyszałem, w czasie walk o granice kłopoty z wydawaniem rozkazów po polsku bywały tak duże, że w krytycznych chwilach wydawano komendy w bitwie po niemiecku, jako że większa część walczących żołnierzy miała z tym językiem styczność, bądź nawet służbę w armii niemieckiej/austro-węgierskiej.
Ten post był edytowany przez Doktor Zło: 20/09/2012, 14:42
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|