Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Język polski w wojsku w II RP
     
Luleczek
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 77.226

 
 
post 10/09/2012, 22:53 Quote Post

Jak powszechnie wiadomo,mocnym punktem II RP była dobrze zakotwiczona dzielnicowość,będąca świetną pożywką dla kultywowania tradycji.Miało to odzwierciedlenie m.in. w języku jako milionpięćsetstodziewięcset gwar powszechnie używanych.Tego stanu rzeczy nie zmieniała edukacja szkolna bo jakieśtam zwyczajowe 4 klasy to był tylko epizod,po którym wracało się do "swojskości".Aż któregoś pięknego dnia męskiego potomka armia wyrywa ze wsi w daleki świat.Pierwsza zbiórka,odliczanie...a tu wieża Babel:Kołomyja,Pleszew,Szypliszki i co tam jeszcze.No i zaczyna się nauka nazw przedmiotów,czynności itd. Ci z miast jako tako,ale przecież II RP wsią stała,to i od czasu do czasu sierżantowi i panu porucznikowi nerwy puszczały...Przesadzam ? wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
konto_usuniete_28.02.16
 

Unregistered

 
 
post 11/09/2012, 2:11 Quote Post

QUOTE
.Aż któregoś pięknego dnia męskiego potomka armia wyrywa ze wsi w daleki świat.Pierwsza zbiórka,odliczanie...a tu wieża Babel:Kołomyja,Pleszew,Szypliszki i co tam jeszcze.No i zaczyna się nauka nazw przedmiotów,czynności itd. Ci z miast jako tako,ale przecież II RP wsią stała,to i od czasu do czasu sierżantowi i panu porucznikowi nerwy puszczały...Przesadzam

Tak , przesadzasz i to zdecydowanie , II RP to nie CK-Monarchia , 70 % obywateli deklarowało język polski jako ojczysty ( a regionalizmy nie są tak wielka przeszkodą językową jak Ci się wydaje ) , problem był z mniejszościami narodowymi ( w pierwszych latach II RP ) , ale uwzględniając iż znaczny procent ww znal język urzędowy , nie widzę problemu w ogóle .
 
Post #2

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.376
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 18/09/2012, 12:53 Quote Post

W "Oficerowie i dżentelmeni" Piotra Jaźwińskiego przeczytałem o problemach w porozumiewaniu się pomiędzy oficerami wywodzącymi się z różnych armii zaborczych. Dlatego smiem pokusić się o postawienie tezy że problem istniał, ale nie był poważny. Komendy były takie same dla całej armii, więc kłopoty ze zrozumieniem mogły pojawiać się raczej na poziomie rozmów między żołnierzami lub opeeru.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Sapiens
 

Samiec reakcjonista
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.178
Nr użytkownika: 19.098

Zawód: Inspektor
 
 
post 18/09/2012, 13:24 Quote Post

Te problemy w porozumiewaniu się oficerów z różnych zaborów polegały na innym słownictwie technicznym/fachowym. Raczej nie mieli problemu by się dogadać w ogóle.
Szeregowi polskiej narodowości też takiego problemu raczej nie mieli. Jeden powiedział że "Idzie na pole", a drugi się zdziwił gdzie takie w jednostce znajdzie. Dopiero potem domyślał się że tamtemu chodziło o to że "Idzie na dwór" happy.gif

Ten post był edytowany przez Sapiens: 18/09/2012, 13:28
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.376
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 18/09/2012, 13:53 Quote Post

Właśnie mi o coś takiego chodziło. Drobne nieporozumienia bądź zwroty, których używano codziennie i prowadziły do chwilowego ogłupienia słuchającego. Nic wielkiego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.499
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 18/09/2012, 14:04 Quote Post

QUOTE(Sapiens @ 18/09/2012, 14:24)
Te problemy w porozumiewaniu się oficerów z różnych zaborów polegały na innym słownictwie technicznym/fachowym. Raczej nie mieli problemu by się dogadać w ogóle.
Szeregowi polskiej narodowości też takiego problemu raczej nie mieli. Jeden powiedział że "Idzie na pole", a drugi się zdziwił gdzie takie w jednostce znajdzie. Dopiero potem domyślał się że tamtemu chodziło o to że "Idzie na dwór"  happy.gif
*




Żołmirz musi se wyklupać śtruzok i kopuzdrok.
Powinien rajbiślom wyrajbować podłogę w cymrze.
Kup se hośtrajfków i obszyj haśpindel, bobyś dostoł kasarnika.
Na hofie bijom ufermy na ajnce.
Podej panu felfebrowi śtrajhycla.
Cy mos wedle forśryftu ćwieki w siuśpicach i fusżolach, a gwoździe w abzacach?
Ani dekiel, ani szolka nie śmi być w burcoku.
Dziś na ciućpajs był tranśport, a jutro będom ucha.
To siufece mają być w ciaku schowane, a nie w tanistrze.
Juz jest po strajchu.
Ej, poleje ci sie wazylina z nosa!
Zatkoj sobie gębę mindungsdeklem, i być cicho, bo co się komu patrzy, to mu się giebiruje
Zamknij no se śperklape.
Weź śpate i chodź!
Wypier cwilhozny.
Pucer, puclik, prywatyner, obsługujący.


„Wyrazy i zwroty żołnierskie”

Gonet, Sz.: Język Polski w wojsku [w:] Lud, tom III, 1897, s. 80-81

Oto jeden z przykładów instrukcji, wygłaszanej w czasie ćwiczeń przez sierżanta służącego we wschodniogalicyjskim, polsko-ukraińskim pułku:
- Wsielakie wendunki na prawo, einfach, czyli doppelt, robi się na prawym absatzu, z dopamachaniem łewocho fuszspicu.
Co miało znaczyć, że wszystkie zwroty w prawo, tak pojedyncze jak i podwójne, robi się na prawym obcasie, przy pomocy końca lewej stopy.


Stanisław Sheybal, Wspomnienia 1891-1970. Kraków 1984, s. 171-172

Cytaty za Ursusem z forum: http://austro-wegry.info/index.htm
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 19/09/2012, 16:39 Quote Post

QUOTE
Tak , przesadzasz i to zdecydowanie , II RP to nie CK-Monarchia , 70 % obywateli deklarowało język polski jako ojczysty ( a regionalizmy nie są tak wielka przeszkodą językową jak Ci się wydaje ) , problem był z mniejszościami narodowymi ( w pierwszych latach II RP ) , ale uwzględniając iż znaczny procent ww znal język urzędowy , nie widzę problemu w ogóle .

Język polski nie był wtedy tak jednorodny, jak dziś. To my jesteśmy rozpieszczeni przez zuniformizowany język naśladujący polszczyznę środków masowego przekazu - kiedyś ich nie było. A i nawet dziś są języki, których dialekty i akcenty różnią się tak bardzo, że rozmówcy mają problemy z wzajemnym zrozumieniem - i to nawet języki tak nieliczne, jak np. norweski, nie mówiąc już o np. niemieckim, czy tym bardziej angielskim.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Doktor Zło
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 502
Nr użytkownika: 62.471

 
 
post 20/09/2012, 14:42 Quote Post

Z tego, co ja wyczytałem i usłyszałem, w czasie walk o granice kłopoty z wydawaniem rozkazów po polsku bywały tak duże, że w krytycznych chwilach wydawano komendy w bitwie po niemiecku, jako że większa część walczących żołnierzy miała z tym językiem styczność, bądź nawet służbę w armii niemieckiej/austro-węgierskiej.

Ten post był edytowany przez Doktor Zło: 20/09/2012, 14:42
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej