Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej,
     
devgru
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 24
Nr użytkownika: 38.750

 
 
post 27/12/2007, 9:37 Quote Post

Witajcie!
Przeczytałem w jednej z "Polityk", że Bereza Kartuska była wzorowana pod względem organizacyjnym na Dachau.
Czy macie jakieś dokładniejsze informacje na ten temat?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
JMSkelnik
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 121
Nr użytkownika: 38.907

Julian M. Skelnik
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 27/12/2007, 21:55 Quote Post

Zgodnie z zasadą - niech udowodni ten kto twierdzi, radzę napisać do autora na adres Polityki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
futurysta
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 242
Nr użytkownika: 37.843

Circus Maximus
Zawód: Student
 
 
post 27/12/2007, 22:52 Quote Post

Odnośnie obu miejsc są pewne podobieństwa i są pewne różnice, aczkolwiek uważam że wątek jest dość kontrowersyjny, nie czytałem tego artykułu w "Polityce", bo w ogóle nie czytam tego typu prasy...
więc odnośnie tych obu miejsc może najpierw podobieństwa :
-założone w podobnych datach tzn. Dachau 1933 r, Bereza 1934
-oba były obozami dla więźniów politycznych
i chyba tylko tyle smile.gif
Różnice:
Dachau był obozem koncentracyjnym w którym zginęło 148.000 ludzi do 1945 r. Berezie zaledwie 20 osób wg różnych źródeł.
I może na tym skończe bo Bereza przestał być "Miejscem Odosobnienia" we wrześniu 1939 r. A Dachau był dalej i pełnił różne funkcje. Jednakże nie można stwierdzać że Bereza był wzorowana na Dachau, dlatego że w Dachau więźniów politycznych skazywano przeważnie na śmierć. Nazwa Berezy jako obozu koncentracyjnego rozpowszechniła się dzięki propagandzie przeciwników sanacji typu ONR i innych organizacji OUN itp. Przypuszczam że autor tego artykułu w polityce jest w pewnym stopniu powiązany z obecnymi ugrupowaniami nacjonalistycznymi, ale to są tylko moje przypuszczenia. W każdym razie powinien zachować do Berezy charakter obiektywny, piszac tego typu artykuł. Mam prośbe do autora tegoż tematu tutaj devgru aby zapodał mi treść tego artykułu chętnie się wczytam głebiej;)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Władysław IV Waza
 

Vladislaus Quartus Dei gratia rex Poloniae, magnus dux Lithuania
*******
Grupa: Banita
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 5.849

Dominik
Zawód: król oczywiscie :)
 
 
post 27/12/2007, 23:06 Quote Post

http://www.silesia-schlesien.com/artikel/a...fdff8a206e.html

To akurat, nie jest ten artykuł, ale w treści jest zbliżony do tego z polityki.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
devgru
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 24
Nr użytkownika: 38.750

 
 
post 28/12/2007, 8:35 Quote Post

Udało mi się znaleźć ten artykuł w wersji elektronicznej smile.gif

QUOTE
Polityka - nr 11 (2596) z dnia 17-03-2007; s. 74  Historia
Zemsta za kabotyna
(...)

Miejsce odosobnienia – jak brzmiała oficjalna nazwa obozu w Berezie Kartuskiej – powstało w 1934 r. po zamordowaniu ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Początkowo podejrzewano o zamach członków Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) i działacze tej organizacji byli pierwszymi więźniami Berezy. Podstawą nie był wyrok sądowy, lecz decyzja administracyjna, podejmowana przez ministra spraw wewnętrznych na wniosek wojewody. Bereza była wzorowana na hitlerowskim obozie koncentracyjnym Dachau, założonym w marcu 1933 r. Celem było złamanie psychiki więzionych biciem, głodem i poniżaniem.
(...)

Andrzej Garlicki


Cały artykuł jest dostępny na stronie:

http://www.polityka.pl/archive/do/registry...icle?id=3354300

Ciekawa teoria, dlatego chciałem się o niej czegoś więcej dowiedzieć, ale z tego co widzę, to chyba jednak będzie trzeba napisać do Pana Garlickiego i zapytać "co autor miał na myśli".
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
futurysta
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 242
Nr użytkownika: 37.843

Circus Maximus
Zawód: Student
 
 
post 28/12/2007, 11:12 Quote Post

QUOTE(devgru @ 28/12/2007, 8:35)
Udało mi się znaleźć ten artykuł w wersji elektronicznej smile.gif

QUOTE
Polityka - nr 11 (2596) z dnia 17-03-2007; s. 74  Historia
Zemsta za kabotyna
(...)
Bereza była wzorowana na hitlerowskim obozie koncentracyjnym Dachau, założonym w marcu 1933 r. .
(...)

Andrzej Garlicki


Cały artykuł jest dostępny na stronie:

http://www.polityka.pl/archive/do/registry...icle?id=3354300

*



Ciężko stwierdzić czy Bereza była wzorowana i czy wogóle Sanacja wiedziała o tego typu obozie jak w Dachau rok po jego założeniu. Osobiście uważam że autor artykułu w "Polityce" próbował powiązać jakoś ze sobą te dwa miejsca, tylko że Bereza nie była obozem koncentracyjnym bardziej pełniła funkcję więzienia. Co do osadzania bez wyroku w Berezie to autor artykułu w Polityce ma 100 % rację. Devgru trzeba będzie zadać mu kilka pytań w tej sprawie, bo moim zdaniem jest to subiektywna forma oceny sanacji która prawdopodnie kojarzy sie autorowi artykułu w "Polityce" z formą rządów nazistów w Niemczech w 20 leciu między wojennym. Sam osobiście uważam że autor artykułu w "Polityce" nie ma racji i mocnych dowodów na to że Bereza była wzorowa na Dachau. A zdanie które zacytowałem jest jego opinią, a nie faktem. Ale sprawe trzeba wyjaśnić bo nie należy porównywac sanacji do rządów nazistów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
devgru
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 24
Nr użytkownika: 38.750

 
 
post 17/01/2008, 20:01 Quote Post

Napisałem, ale niestety brak odzewu. Czyli raczej nie dowiem się "co autor miał na myśli" sad.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
bartek564
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 42.779

Zawód: uczen/student
 
 
post 13/03/2008, 20:03 Quote Post

autor zapewne nie ma zbyt duzo wspolnego z historia...
Bereza Kartuska obozem zaglady??mocne slowa...
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.265
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 20/04/2008, 18:40 Quote Post

Artykuł na ten temat, autorstwa Andrzeja Garlickiego:
Bereza, polski obóz koncentracyjny
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Obilica
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 10
Nr użytkownika: 14.874

Zawód: Student
 
 
post 6/05/2008, 19:26 Quote Post

bartek564

QUOTE
autor zapewne nie ma zbyt duzo wspolnego z historia...


Szanowny Pan Bartek564 pewnie niewiele ma wspólnego z historią, jak nie wie kim jest Garlicki. Pozdrawiam

Jak Dachau był zakładany to nikt nie myślał w Polsce, że to ma być obóz zagłady.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Kiełbasowicz
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 29
Nr użytkownika: 46.314

sks
 
 
post 18/06/2008, 8:13 Quote Post

nie są to do końca brednie pamiętajmy że takie obozy jak Dachau czy Oranienburg nie służyły do eksterminacji ludności ale do jej wyniszczenia moralnego a przede wszystkim psychicznego w tym sensie metody jakimi byli poddawani więźniowie z Berezy były bardzo podobne.

Polecam przeczytać książkę Andrzeja Garlickiego"Piękne lata trzydzieste" choć z poglądami jego się nie zgadzam ale książka warta jest przeczytania
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Krzywda-Rzewuski
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 88
Nr użytkownika: 37.489

 
 
post 22/06/2008, 8:10 Quote Post

Witam!
Co sadzicie o Obozie w Berezie Kartuskiej z artykułu Andrzeja Garlickiego wynika, że był to zwykły obóz koncentracyjny tym sie różnący od Oświecimia że nie miał komór gazowych i krematoroium.
a oto artykuł
Bereza, polski obóz koncentracyjny
prof. Andrzej Garlicki*2008-04-19, ostatnia aktualizacja 2008-04-18 19:45

Więźniowie czyścili ustępy małą szmatką, a w praktyce gołymi rękami. Przed posiłkiem nie pozwalano umyć rąk ubrudzonych kałem. Gdy jeden z więźniów zwrócił się z taką prośbą, usłyszał: "Ty kurwo inteligencka, możesz obiad z gównem jeść". Obóz w Berezie Kartuskiej opisuje znany historyk
ZOBACZ TAKŻE
Gazeta Świąteczna krzepi (19-04-08, 20:00)


15 czerwca 1934 r. działacz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów zabija w Warszawie ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego.

Mieczysław Lepecki [adiutant Piłsudskiego] wspomina, że Piłsudski był wstrząśnięty zamachem. Gdy przyjechał ze szpitala gen. Składkowski z wiadomością o zgonie ministra, nie przyjął go.

Przyjął natomiast premiera Leona Kozłowskiego, który, jak zapisał Lepecki, na konferencji przedstawił "pewien projekt i uzyskawszy nań zgodę, zaczął go od dnia następnego realizować". Kiedy późnym wieczorem Lepecki wszedł do pokoju Piłsudskiego, usłyszał: "Ja nic nie mam przeciw tej waszej czerezwyczajce, ja się na tę waszą czerezwyczajkę na rok zgodziłem".

Na wzór Dachau

Czerezwyczajka, na którą Piłsudski się zgodził, to utworzenie miejsc "odosobnienia nieprzeznaczonych dla osób skazanych lub aresztowanych z powodu przestępstw". Kierowane tam miały być osoby, "których działalność lub postępowanie daje podstawę do przypuszczenia, że grozi z ich strony naruszenie bezpieczeństwa, spokoju lub porządku publicznego". Wystarczało więc tylko przypuszczenie.

Koncepcja utworzenia "miejsc odosobnienia", czyli - używając niemieckiej nomenklatury - obozów koncentracyjnych, musiała być od pewnego czasu przygotowywana w jakichś kręgach obozu sanacyjnego. Żadnych jednak szczegółów nie znamy.

Przykład obozów w hitlerowskich Niemczech (Oranienburg i Dachau powstały już w marcu 1933 r.) był kuszący. Należy pamiętać, że wówczas celem tych obozów nie była eksterminacja. Chodziło o złamanie więźniów i zniechęcenie ich raz na zawsze do jakiegokolwiek oporu - a potem mogli wyjść na wolność.

Dwa dni po zabójstwie Pierackiego ukazało się "Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu". Art. 1. określał, kto może być kierowany do miejsc odosobnienia. Art. 2. zacytujemy w całości: "1. Zarządzenie co do przytrzymania i skierowania osoby przytrzymanej do miejsca odosobnienia wydają władze administracji ogólnej. 2. Postanowienie o przymusowym odosobnieniu wydaje sędzia śledczy na wniosek władzy, która zarządziła przytrzymanie; uzasadniony wniosek tej władzy jest wystarczającą podstawą do wydania postanowienia. 3. Odpis postanowienia będzie doręczony osobie przytrzymanej w ciągu 48 godzin od chwili jej przytrzymania".

Art. 4. określał czas odosobnienia na trzy miesiące z możliwością przedłużenia na dalsze trzy miesiące. Dopuszczał też zatrudnianie wyznaczoną pracą.

Rozporządzenie stwarzało możliwość utworzenia wielu miejsc odosobnienia. Utworzono jedno, w Berezie Kartuskiej w województwie poleskim. Wojewodą był pułkownik Wacław Kostek-Biernacki, komendant twierdzy brzeskiej z czasów uwięzienia działaczy opozycji [w 1930 r.].

W Berezie nie wolno było używać określenia "więzień". Było się aresztowanym, pozbawionym części praw, które mieli więźniowie. Normalnie w stosunku do aresztowanych prowadzi się śledztwa. W stosunku do osadzanych w Berezie nie prowadzono żadnych śledztw.

Bereza Kartuska miała jeden cel - złamać psychicznie osadzonych tak, aby już nigdy nie sprzeciwiali się władzom państwowym. Zakładano, że wystarczą na to trzy miesiące, ale wobec opornych można było przedłużać pobyt. Fizyczne znęcanie się poprzez bicie stosowano w Brześciu w nielicznych przypadkach - w Berezie Kartuskiej stało się ono codziennością.

Pierwszymi osadzonym byli działacze ONR. W nocy 6/7 lipca przywieziono do Berezy Zygmunta Dziarmagę, Władysława Chackiewicza, Jana Jodzewicza, Edwarda Kemnitza, Bolesława Piaseckiego, Mieczysława Prószyńskiego, Henryka Rossmana, Włodzimierza Sznarbachowskiego i Bolesława Świderskiego.

Tortura gimnastyki

Raport przygotowany dla komisji Winiarskiego przedstawia różne elementy życia osadzonych w Berezie [prof. Bohdan Winiarski od maja 1940 r. kierował biurem utworzonej przez rząd na uchodźstwie "komisji powołanej w związku z wynikami kampanii wojennej 1939 r."; komisja zajmowała się przypadkami łamania praw człowieka przez rządy sanacji].

Przybywający po wstępnych formalnościach, w czasie których obrzucano ich wyzwiskami, kierowani byli na trzy dni do izby przejściowej będącej swoistą kwarantanną. W raporcie czytamy:

"Izba ta była pusta, bez jakiegokolwiek umeblowania, okna były zabite do połowy dyktą, górne zaś były otwarte, podłoga betonowa. Temperatura wskutek nieopalania w zimie była stale poniżej zera. Przez cały dzień więźniowie musieli stać zwróceni twarzami do ściany. Na noc kładli się na gołą podłogę, bez nakrycia. Co pół godziny policjant alarmował śpiących więźniów, kazał im wstawać, ustawiać się pod ścianą w szeregu, odliczać, biegać, skakać, padać, siadać itp., po czym znowu więźniowie kładli się do snu po to, by w następnej półgodzinie powtórzyła się ta sama udręka. Jakiekolwiek uchybienie w postawie, które dowolnie oceniał policjant, powodowało natychmiastowe bicie pałką. Zresztą w izbie tej bito więźniów stale bez jakiegokolwiek powodu oraz masakrowano ich do krwi".

Z licznych relacji osób więzionych wynika, że najbardziej uciążliwa była tzw. gimnastyka oraz prace fizyczne. Gimnastykę prowadzili policjanci lub "instruktorzy" rekrutujący się z więźniów kryminalnych. Chcąc się zasłużyć, byli często okrutniejsi niż policjanci.

Stefan Łochtin, działacz Stronnictwa Narodowego przebywający w Berezie od lutego do marca 1938 r., zeznał przed komisją Winiarskiego, że gimnastyka była jednym z największych udręczeń zarówno ze względu na długotrwałość (siedem godzin dla tych, których nie kierowano do pracy i brak przerw), jak i prowadzenie jej „systemem karnych ćwiczeń wojskowych, stosując ciągle komendy »padnij «, »czołgaj się «, urządzając całe godziny biegów itd. Widać było, że celem tych ćwiczeń było osiągnięcie największego zmęczenia więźnia. Dla przykładu podaję, że jeden z komendantów, młody policjant Idzikowski, specjalnie dokuczał aresztowanym ciągłym ćwiczeniem przysiadów na cztery tempa (przy jednoczesnym trzymaniu rąk w bok). Trwało to bardzo długo (do 200 przysiadów w jednej turze). Lubił również zatrzymywać całą grupę w pozycji »półprzysiad z wyrzutem rąk w bok «, po czym przez kilkanaście minut chodził wzdłuż kolumny ćwiczebnej i sprawdzał postawę każdego... Do gatunku równie męczących ćwiczeń należał marsz »kaczym chodem « (w półprzysiadzie, ręce wyrzucone w górę). Pewnego dnia tenże sam Idzikowski prowadził kolumnę ćwiczebną ( »kaczym chodem - równy krok - równanie i krycie w czwórkach «) dwa razy dookoła bloku koszarowego, na ogólnej przestrzeni ok. 500 m.Spośród »ćwiczących « wybierano specjalną grupę, tzw. ironicznie »podchorążówkę «. Kierowano do niej opornych (tj. tych, których policjanci uznali za opornych) i nowo przybyłych. Grupa ta ćwiczyła albo na sali służącej w lecie za pracownię betoniarską (każde poruszenie tam podnosiło z podłogi tumany betonowego kurzu leżącego grubą warstwą do 5 cm i powodowało duże trudności w oddychaniu) lub za rogiem bloku mieszkalnego, w miejscu, gdzie z ustępów wypływała uryna ludzka, rozlewając się w wielkie kałuże. W dniach odwilży ćwiczono tu z dużym upodobaniem ćwiczenia czołgania się. Ponieważ większość aresztowanych nosiła własne ubrania, ulegały one całkowitemu zniszczeniu, ohydnie śmierdziały, powodując wzrost uczucia obrzydliwości. W betoniarni ćwiczono zaś przeważnie »padnij «, a następnie biegi w tumanach pyłu. Policjanci kierowali tym ćwiczeniem, wydając komendy zza okna z podwórza”.

Toaleta na komendę

Do prac należało czyszczenie ustępów dokonywane małą szmatką, a więc w praktyce gołymi rękami. Przed posiłkiem nie pozwalano umyć rąk ubrudzonych kałem. Gdy jeden z więźniów zwrócił się z taką prośbą, usłyszał: "Ty kurwo inteligencka, możesz obiad z gównem jeść".

Za najbardziej uciążliwą pracę uznawano pompowanie wody, które odbywało się przy użyciu kieratu. Orczyki były tak przymocowane, że więźniowie musieli pracować w głębokim pochyleniu. Kazano wykonywać również prace całkowicie bezsensowne jak kopanie i zasypywanie rowów, przenoszenie ciężkich kamieni z miejsca na miejsce.

Więźniowie musieli poruszać się biegiem. Nie wolno im było ze sobą rozmawiać. Policjanci zwracali się do nich per „skurwysynu”, „kurwa mać”, „świńskie ścierwo”. Nie wolno było podobnie jak w Brześciu palić.

W nocy przeprowadzano rewizje. Jak zeznał Stefan Niezgoda, policjant skierowany do służby w Berezie: "Przed zarządzeniem rewizji wszyscy więźniowie musieli się rozebrać do naga i przejść przez korytarz biegiem do jednej z sal. Przejście to było dla uwięzionych katuszą, gdyż gonili oni wśród kurzu, a stojący na korytarzu policjanci bili ich pałkami".

Stanisław Cat-Mackiewicz, zesłany do Berezy wiosną 1939 r., stwierdził przed komisją Winiarskiego, że torturą było nawet wypróżnianie się: „wolno było tę czynność fizjologiczną załatwić tylko raz na dobę, rano - 20 ludzi stawało w pokoju z betonową podłogą i na komendę »raz, dwa, trzy, trzy i pół, cztery « każdy z nich miał obowiązek rozpiąć się, załatwić się i zapiąć się, co było oczywiście czasem niewystarczającym absolutnie, tym bardziej, że... całość komendy nie mogła wynosić więcej czasu niż półtora sekundy najwyżej. Wobec czego ludzie stale chodzili z niewypróżnionymi żołądkami, co zwłaszcza było dolegliwe przy owej gimnastyce polegającej na kilkugodzinnym kaczym chodzie”.

Jest miejsce dla pana w Berezie

Obóz w Berezie podlegał wojewodzie Kostkowi-Biernackiemu. Każda jego inspekcja powodowała zaostrzenie regulaminu.

Pobudka była o 4 rano, pół godziny później śniadanie (niesłodzona kawa zbożowa lub żur i 400 gramów czarnego chleba na cały dzień). O 6.30 rozpoczynały się zajęcia (praca lub gimnastyka), które trwały do 11. Obiad był w południe i składał się z gorącego płynu bez tłuszczu nazywanego zupą i porcji kartofli. Do kolacji kontynuowano zajęcia. Kolacja była o 17 i składała się z niesłodzonej kawy zbożowej lub żuru. Przygotowania do snu zarządzano o 18.30.

Racje żywnościowe były niewystarczające. Więźniowie Berezy pozostawali głodni, a nie zezwalano na paczki od rodzin.

Liczebność osadzonych w Berezie wahała się od 100 do ponad 600. Numery, które otrzymywali przybyli w 1939 r., zbliżały się do 3000. W 1936 r. było 369 osadzonych, w tym 342 komunistów. Za cały okres istnienia Berezy można się doliczyć 71 narodowców. Nie mamy danych dotyczących Ukraińców. Żydów wysyłano do Berezy przede wszystkim za nadużycia finansowe, niepłacenie podatków. W ostatnim okresie wysyłano tam też Niemców.

Do Berezy trafiali ci, których z braku dowodów winy nie można było postawić przed sądem. Groźba wysłania do Berezy była też formą wymuszania zachowań korzystnych dla władz. Cat-Mackiewicz wspominał, że kilkakrotnie grożono mu Berezą - m.in. za artykuły w polemizujące z ideą Funduszu Obrony Narodowej. Mackiewicz uważał, że zbieranie od obywateli datków na uzbrojenie armii ośmiesza państwo. Wówczas wezwał go wojewoda i oświadczył: "Pan premier Składkowski polecił mnie kłaniać się panu redaktorowi i oświadczyć, że jeżeli pan nie przestanie czepiać się wojska i FON, to jest miejsce dla pana w Berezie Kartuskiej".

Jerzy Giedroyc wspominał, że gdy w redagowanym przez niego "Buncie Młodych" ukazał się artykuł Aleksandra Bocheńskiego "Kirow a Pieracki", premier Zyndram-Kościałkowski postanowił wysłać go do Berezy. Giedroycia uratował minister Juliusz Poniatowski, u którego pracował i który oświadczył, że poda się do dymisji, jeśli premier zrealizuje swój zamiar.

W Brześciu strażnikami byli żandarmi wojskowi i oficerowie WP. Wywołało to złe wrażenie w wojsku. W Berezie byli już tylko policjanci. Protestował przeciwko temu, bezskutecznie, komendant główny policji gen. Kordian Zamorski. Uważał, że służba w Berezie deprawuje młodych policjantów.

Wystarczało, że istniała

2 lipca 1934 r. odbyła się konferencja, w której wzięli udział Leon Kozłowski, Józef Beck, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Kazimierz Świtalski. Bez żadnej przesady można określić ich jako najbardziej wpływowych ludzi w otoczeniu Piłsudskiego. Świtalski zanotował:

"Stałem na stanowisku, że zjawisko zabójstwa Pierackiego jest zjawiskiem nienowym, gdyż to samo mieliśmy przy zabójstwie Hołówki [Tedeusz Hołówko, wiceprezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, został zastrzelony w 1931 r. przez działaczy OUN] i przy zamachu na Komendanta we Lwowie robionym przez Fedaka [w 1921 r.] i nie widzę, by w nastrojach opozycyjnych społeczeństwa polskiego mogła się zjawić chęć jakiejś czynniejszej akcji przeciw rządowi. Wobec tego istnienie obozów izolacyjnych nie jest rzeczą niezbędną, a wpakowanie do nich kilkudziesięciu zapamiętałych endeków najprawdopodobniej nie potrafi ich w ciągu 5-6 miesięcy złamać, a tylko bardziej ich może pod względem charakteru wzmocnić. Dla Ukraińców podejrzanych o należenie do Ukraińskiej Organizacji Wojskowej obozy absolutnie się już nie nadają, gdyż one tylko dadzą sposobność tym ludziom do zorganizowania się tajnego. Pozostaje więc tylko jeden środek użycia obozów polegający na tym, że przy jakiejś bardzo ostrej demonstracji antyrządowej, w której sprawcy bezpośredni byliby trudni do wyśledzenia, należy środowisko, z którego wyszła demonstracja, wsadzić do obozu izolacyjnego. Używać jednak tego środka w ogóle należy bardzo ostrożnie. Na ogół wziąwszy, z moją opinią zgadzano się".

Co nie przeszkodziło, że obóz w Berezie Kartuskiej istniał do końca II RP. Okazał się bowiem wygodnym narzędziem sprawowania władzy. Przyznał to, już na emigracji, premier Składkowski, stwierdzając: "Bereza była niepopularnym i przykrym, lecz pożytecznym narzędziem ochrony całości i spoistości państwa w wypadkach, gdy władze sądowe nie mogły wkraczać dla braku możności ujawniania dowodów winy ze względu na tajne popieranie winowajcy przez Niemców lub Sowiety. Unikaliśmy w ten sposób mnóstwa procesów politycznych, które nie pomagały, a raczej szkodziłyby Polsce".

Motyw użyteczności Berezy w zwalczaniu obcych agentur pojawia się dopiero po klęsce wrześniowej. W wywodzie Składkowskiego odczytać wszakże można podstawową przyczynę utrzymania Berezy. Pozwalała ona, bez wikłania się w procedury sądowe, pacyfikować przeciwników politycznych. Z tym, że niekoniecznie trzeba ich było wysyłać do Berezy. Wystarczało, że istniała.


*Andrzej Garlicki - ur. 1935, historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracownik tygodnika "Polityka". Autor kilkunastu książek, m.in. monografii "Józef Piłsudski" (1988) oraz "Karuzela. Rzecz o Okrągłym Stole" (2003)

*** Fragment książki Andrzeja Garlickiego "Piękne lata trzydzieste", która ukazuje się właśnie nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka

Źródło: Gazeta Wyborcza

Oczywiście Andrzej Garlicki nie był obiektywny w swoich badaniach. Czy posadacie moze inne publikacje na temat Berezy?
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 22/06/2008, 10:23 Quote Post

Wklejenie całości artykułu prof. Garlickiego ma jeden plus - być może wreszcie osoby, którym do tej pory nie chciało się kliknąć na linki, zechcą wreszcie z tekstem się zapoznać i przestaną pisać brednie, że prof. Garlicki nazywa Berezę "obozem zagłady" rolleyes.gif

Warto zwłaszcza zwrócić uwagę na ten oto fragmencik artykułu:
QUOTE
Przykład obozów w hitlerowskich Niemczech (Oranienburg i Dachau powstały już w marcu 1933 r.) był kuszący. Należy pamiętać, że wówczas celem tych obozów nie była eksterminacja. Chodziło o złamanie więźniów i zniechęcenie ich raz na zawsze do jakiegokolwiek oporu - a potem mogli wyjść na wolność.

Otóż to. W pierwszej połowie lat 30ych obozów zagłady jeszcze NIE BYŁO, a hitlerowskie obozy koncentracyjne niewiele się jeszcze różniły od podobnych instytucji włoskich, litewskich czy greckich. Oczywiście oprócz tego, że były lepiej zorganizowane.
Także z tezą, że Bereza była wzorowana na Dachau można oczywiście polemizować, ale naprawdę warto wcześniej bliżej przyjrzeć się kwestii, zamiast oburzać się i grzmieć, że Bereza nie była obozem zagłady. Nikt tak nigdy nie twierdził, nawet za komuny rolleyes.gif Bez wątpienia pomysł na stworzenie Berezy nie wziął się znikąd. A czy organizatorzy obozu myśleli podczas jego zakładania o Dachau, a może o podobnych instytucjach w państwie Smetony czy też Metaxasa - stwierdzenie tego wymagałoby przeanalizowania sprawy bardzo szczegółowo. A tego artykuł prof. Garlickiego, będący bez wątpienia tylko przedstawieniem wniosków Autora, a nie sposobu dojścia do nich, w oczywisty sposób nie czyni.

Przy mojej wiedzy w temacie muszę stwierdzić, że prof. Garlicki chyba jednak nieco przesadza twierdząc, że z Dachau można było ot tak sobie wyjść. Na pewno bowiem dużo mniej więźniów wypuszczano z Dachau niż chociażby z obozów na Wyspach Liparyjskich czy właśnie z Berezy. Poza tym nie można traktować Dachau jako odosobnionej instytucji, wyrywać jej z całego obrazu hitleryzmu i przedstawiać w próżni. Bo wtedy zatracimy dość ważną perspektywę. Otóż zamknięcie kogoś w obozie nie było od samego początku najsroższą represją, jaka mogła spotkać przeciwnika systemu w III Rzeszy - tysiące osób już wtedy najzwyczajniej w świecie wymordowano, choć rzadko kiedy miało to wówczas miejsce za drutami obozu. I dopiero teraz widzimy zasadniczą różnicę jakościową między Berezą a Dachau - w Polsce Bereza była w zasadzie ostatecznym środkiem represji. W Niemczech - bynajmniej, każdego mógł czekać los gorszy od zamknięcia w obozie.
Natomiast - jak już wspomniałem wyżej - czy twórcy Berezy wzorowali się na Dachau w kwestiach "czysto organizacyjnych" - na to pytanie można odpowiedzieć tylko po wnikliwym zbadaniu sprawy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 22/06/2008, 11:46 Quote Post

O Berezie Kartuskiej sporo napisał Cat-Mackiewicz – pensjonariusz owej instytucji.
Coś o torturach psychicznych i moralnych:
Główna tortura polegała na odmawianiu człowiekowi prawa oddania stolca. Tylko raz jeden w dzień o godz. 4 min 15 rano ustawiano więźniów w wychodku i komenderowano raz, dwa, trzy, trzy i pół, cztery. W ciągu półtorej sekundy miało być wszystko skończone
Z niewypróżnionymi brzuchami kazano przez siedem godzin ludziom robić „gimnastykę” tj. stosowano straszną torturę, kazano w pozycji głębokiego przysiadu z rękami do góry pozostawać siedem godzin bez przerwy i w ten sposób chodzić, biegać, schodzić ze schodów.
Świat słyszał o torturze głodu, młody człowiek po wyjściu z więzienia mówił do ukochanej „głodzono mnie”. Podczas gdy ta tortura o wiele fizycznie dotkliwsza nie nadawała się do heroicznego powiastowania.


Natomiast oceniając rolę Berezy pisze tak:
Przede wszystkim stwarzała ona dualizm wymiaru sprawiedliwości. Złodziej, bandyta, morderca tylko dlatego, że był złapany na gorącym uczynku, że miano pewność jego winy, stawiany był przed sądem(…) szedł do więzienia , z którego miał prawo wnosić skargę, miał nadzór prokuratorski nad sobą. (…)
A przecież w Berezie nikt nie wiedział za co siedzi, jak długo jeszcze będzie siedział.


I to jest chyba najcelniejsze ujęcie podobieństw i różnić w porównaniu z hitlerowskim wymiarem sprawiedliwości. Był obóz przypominający KZ-ty, ale był w systemie dualizmu wymiaru sprawiedliwości. Obok Berezy istniał system oparty na praworządnych procedurach - przypomnijmy, iż jednym z sędziów Sądu Okręgowego był m.in. Adam Bień – sympatyk SL, późniejszy Zastępca Delegata, skazany w procesie 16-stu. W systemie nazistowskim żaden dualizm nie istniał – Dachy czy Oranienburg były po prostu częścią systemu wymiaru sprawiedliwości. Nie znam tez przypadku antyfaszystów będących sędziami w sądach III Rzeszy.

Ponadto ważny jest aspekt ilościowy, jeden z kontrowersyjnych filozofów twierdził nawet, że ilość przechodzi w jakość. Podaje się liczbę więźniów Berezy łącznie na 16 tys, ta liczba wydaje się jednak zawyżona. W każdym racie Cat – jeden z ostatnich więźniów miał nr. 2858, jednorazowo w Berezie przebywało do 600 ludzi. Ilość pensjonariuszy obozów nazistowskich do 1939 r była jednak większa.
Oto fragment z Wikipedii:
“Jeszcze w roku 1933 SA i SS oraz policja, zorganizowały kolejne obozy, m.in. w Oranienburgu, Berlinie (tzw. Columbia-Haus), Królewcu (Quednau), Papenburgu, Esterwegen, Kemna bei Wuppertal, Sonnenburgu, Sachsenburgu, Lichtenburgu. W 1934 r. obozy koncentracyjne podporządkowano SS, a obóz w Dachau stał się obozem wzorcowym. Sztab tych obozów od 1936 (do końca wojny) mieścił się w Oranienburgu. W następnych latach założono obozy w: Sachsenhausen (1936), Buchenwaldzie (1937), Mauthausen (1938), Flossenbürgu (1938) oraz oboz dla kobiet w Ravensbrück (1939). Szacuje się, że jeszcze przed wojną przez obozy niemieckie przeszło 165-170 tysięcy więźniów.”

Bereza Kartuzka nie miała też nigdy charakteru obozu pracy, nie ma też doniesień o morderstwach (jawnych czy ukrytych pod pozorem naturalnych chorób ) jak w przypadku v.Ossietzky`ego w Niemczech. Podaje się oczywiście kilka przykładów zgonów na skutek nadszarpnięcia zdrowia w Berezie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Krzywda-Rzewuski
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 88
Nr użytkownika: 37.489

 
 
post 30/06/2008, 7:40 Quote Post

Mamy pytanie czy wiadomo co sie stało z załoga Brześci i Berezy Kartuskiej po wejściu Rosja. Zostali ewakuowani czy może trafili do Katynia?
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

5 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej