Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> II RP: regionalizmy i dialekty
     
Tymek08
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 25
Nr użytkownika: 39.335

 
 
post 24/06/2009, 18:42 Quote Post

Jak wiadomo, dzisiejsza Polska jest krajem, w którym zdecydowana większość mieszkańców mówi standardowym językiem polskim, a regionalizmy i dialekty raczej są rzadko używane, poza góralami, Śląskiem i Kaszubami. Wydaje mi się, że w II RP było inaczej, poszczególne prowincje miały swe gwary, a mieszkańcy wcześniej podzielonego kraju znacznie częściej stosowali regionalizmy, niż dziś. Nie było telewizji, która przecież wykształciła standardowy polski język, radio dopiero startowało.

Tak sobie wyobrażam mecz Śmigły Wilno - AKS Chorzów z 1 maja 1939, na który pojechało 600 Ślązaków. Ciekawe, czy przybysze z Chorzowa, którzy przecież mówili po “ślunsku”, mieli kłopoty z porozumiewaniem się na ulicach Wilna, które też miało swą specyficzną gwarę. Warszawiacy mówili inaczej, Lwowiacy też, były dialekty kresowe, ale też w Wielkopolsce stosowano inne słownictwo, niż w Krakowie. I oczywiście nie chodzi mi tutaj o mniejszości narodowe, bo miały one swoje języki.

PS mam nadzieję, że takiego tematu jeszcze nie ma.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Arbago
 

Pomorzanin
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.032
Nr użytkownika: 38.089

 
 
post 24/06/2009, 20:39 Quote Post

Język był wówczas rzeczywiście nieco inny niż obecnie. Zwłaszcza silne zróżnicowanie musiało być na Pomorzu. Kaszubi używali innego języka. Kociewiacy mówili po polsku, jednak z silnymi naleciałościami kaszubskimi i niemieckimi. Stosowano też inna pisownię. Oto przykład donosu policyjnego z Grudziądza z lat trzydziestych:
„Nieniejszym zawiadamiam Policje, że mieszkam na ulicy Młynskiej z
wielkim szpiegiem, a mianowicie Kugelem, który jest wielkim Hytlerem i
hakatysta. Uprawia on już od dłuższego czasu śpiegostwo.”


Znanym regionalizmem z tego rejonu jest także słynny "sznek z glancem". Osobiście dopiero niedawno się dowiedziałem, że na pysznego szneka z glancem mówi się w standardowej Polsce "drożdżówka z lukrem i kruszonką". Ależ długa nazwa!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
mieszkoch
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 973
Nr użytkownika: 37.201

mieszko ch.
Zawód: bezrobotny zawodowy
 
 
post 25/06/2009, 23:32 Quote Post

Ja jeszcze niedawno w spożywczaku w Poznaniu prosiłem o sznekę z glancą. Dostałem od razu. Choć to rodzaj żeński - szneka. Ale podobnie w gwarze poznańskiej funkcjonują takie oboczności w kwestii rodzaju rzeczownika: ten kluk albo ta kluka, albo co do wymowy: giry albo giery.
Z tego co wiem, to jest dostępnych kilka opracowań polszczyzny kresowej z drugiej RP, a także polszczyzny Żydów XX-lecia. Mnie do łez bawiły autentyczne wypowiedzi wojaków 2-korpusu, które Wańkowicz bardzo wiernie odtworzył w Szkicach o Monte Cassino. Np dezerter z armii niemieckiej, Jasio Gazur, który biegł w stronę polskich stanowisk drąc się w niebogłosy: "Dyć nie strzelajta! Jo Polok, jo nie Niemiec!"
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 19/10/2020, 12:18 Quote Post

Witam

Czy w dialektach języka polskiego jest tendencja do rezygnowania z wołacza?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wo%C5%82acz
CODE

Synkretyzm wołacza i mianownika
Często słyszy się[potrzebny przypis], że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą (częściowo może to być zjawisko uwarunkowane regionalnie lub środowiskowo)[potrzebny przypis], jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu „Marek!”, „Agnieszka!” są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż „Marku!”, „Agnieszko!”. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe[potrzebny przypis]. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata, np. w liście, używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion.

Jednak także w codziennej polszczyźnie mówionej większość kontekstów poza izolowanymi imionami osobowymi nie dopuszcza zastępowania wołacza mianownikiem, zwłaszcza w następujących sytuacjach:

Gdy zwracamy się do adresata wypowiedzi określając jego funkcję lub atrybut: „Przybywasz za późno, bohaterze” lub „Przepraszam, szefie” to naturalne i poprawne zdania, natomiast „Przybywasz za późno, bohater” i „Przepraszam, szef” są niepoprawne. Oprócz tego wołacz jest zawsze używany w wielkiej ilości bardziej formalnych, utartych zwrotów do osób pełniących pewną funkcję, w rodzaju „Panie doktorze!”, „Panie prezesie!”.
Gdy przed imieniem występują przymiotniki, zaimki wskazujące lub dzierżawcze i inne wyrazy pełniące podobną funkcję w zdaniu, np. „Nie ruszaj tego, mały głuptasie!”, „Nie rozumiesz mnie, moja droga Basiu!” są poprawne, natomiast „Nie ruszaj tego, mały głuptas!”, „Nie rozumiesz mnie, moja droga Basia!” są co najmniej wątpliwe, lub też po prostu wyrażają nieco inną treść (druga część zdania nie jest tu odbierana jako zwrot do adresata, a orzeczenie czegoś o nim). Także w wezwaniach do świętych „Święty Jacku z pierogami!”, „Święta Katarzyno!”
Gdy zwrot do adresata ma zabarwienie pejoratywne, lekceważące itp.: „Zostaw mnie, idioto!”, „Znów ci się nie udało, frajerze!”, „Nie tak, debilu!”. (natomiast np. w zdaniu „Nie tak, debil!”, analogicznie do punktu powyższego, część wypowiedzenia po przecinku nie zostanie odebrana jako bezpośredni zwrot do adresata).
Zawsze po zaimku osobowym II. osoby: „Ty dobroczyńco!” („Dobroczyńco ty mój!”), „Ty kłamczuchu!”, „Ty Marto jedna!”, „Ty Marku!”. Zwroty typu „Ty dobroczyńca!” w języku polskim nie występują.
W wielkiej liczbie utartych wyrażeń w rodzaju „O, Matko!”, „O, Boże!”.
Ciekawym zjawiskiem jest również występujący w języku potocznym proces odwrotny do wyżej opisanego, czyli występowanie wołacza w miejscu mianownika, np. „Józiu przyszedł” zamiast „Józio przyszedł”. Zjawisko to, dotyczące imion osobowych (w zasadzie tylko zdrobnień imion męskich na -ś, -sio, np. Krzyś, Krzysio; oraz utworzonych od nich zgrubień na -cho, np. Krzycho: „Krzychu powiedział, że Rysiu przyjdzie jutro”). Jest ono analogiczne do pewnego procesu w rozwoju języka francuskiego z łaciny ludowej. Podczas gdy ogromna większość francuskich rzeczowników pochodzi od łacińskiego biernika, mianownik (z końcowym -s) zaczął pełnić funkcję wołacza w niektórych imionach osobowych; później z kolei użycie tego „nowego wołacza” rozszerzyło się także z powrotem na funkcje mianownika (podobnie jak „Józiu” może zastąpić formę „Józio”), czego skutkiem jest zachowanie się do dzisiaj końcowego -s w wielu imionach francuskich (m.in. Jacques, Charles, Jules, Louis)[2].

Z odmiany w dialekcie śląskim wynika, że dla wołacza forma mianownika jest używana. Ale czy obejmuje to wszystkie przypadki użycia, jak powyżej?

https://jezyki.fandom.com/wiki/Dialekt_%C5%9Bl%C4%85ski

Przypadek Odmiana w dialekcie śląskim Odmiana wg zasad języka polskiego
Liczba pojedyncza
1. Mianownik Bratruła Bratruła/Bratrula
2. Dopełniacz Bratrule Bratruły/Bratruli
3. Celownik Bratrule Bratrule/Bratruli
4. Biernik Bratruła Bratrułę/Bratrulę
5. Narzędnik Bratrułóm Bratrułą/Bratrulą
6. Miejscownik Bratrule Bratrule/Bratruli
7. Wołacz Bratruła! Bratruło!/Bratrulo!
Liczba mnoga
1. Mianownik Bratrule Bratruły/Bratrule
2. Dopełniacz Bratruli Bratruł/Bratrul(i)
3. Celownik Bratrulóm Bratrułom/Bratrulom
4. Biernik Bratrule Bratruły/Bratrule
5. Narzędnik Bratrulami Bratrułami/Bratrulami
6. Miejscownik Bratrulach Bratrułach/Bratrulach
7. Wołacz Bratrule! Bratruły!/Bratrule!

Ten post był edytowany przez Alexander Malinowski 3: 19/10/2020, 12:26
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Biernat
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 446
Nr użytkownika: 98.256

 
 
post 19/10/2020, 12:27 Quote Post

Bez przesady. Czy Ślązacy mogli mieć problem z porozumieniem się w Wilnie? Nie sądzę. Różnice różnicami. Ale w końcu w obrębie tego samego języka. Pewnie, ktoś, nazwijmy go tak mało lotny, jakieś tam problemy mógłby i mieć, ale to kwestia (problem) nie języka i ewentualnych różnic regionalnych czy dzielnicowych, lecz to problem rozmówcy, tzn. jego jw. małej lotności. Sorry. Zresztą przed wojną ten język standardyzowało też częściowo pewnie już radio. A także prasa. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Ten post był edytowany przez Biernat: 19/10/2020, 13:15
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
ku 030321
 

Unregistered

 
 
post 19/10/2020, 14:22 Quote Post

QUOTE(Tymek08 @ 24/06/2009, 18:42)
... przybysze z Chorzowa, którzy przecież mówili po “ślunsku”, ...

Żaden Ślązak nie powie, że mówi po "ślunsku". Ślązacy mówią "po naszymu".
 
Post #6

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej