|
|
Choroby Jagiellonów: wygasniecie dynastii
|
|
|
|
Przecież gruźlica nie jest chorobą o podłożu genetycznym. Można się nią zarazić przez kontakt z osobą prątkującą, drogą kropelkową.
|
|
|
|
|
|
|
|
Owszem, ale po pierwsze - od kiedy następcy tronu spotykają się z suchotnikami? A po drugie - organizm musi być odpowiednio słaby - też dziwne w najważniejszej rodzinie w kraju, czyż nie?
|
|
|
|
|
|
|
|
Dawniej nie zdawano sobie sprawy z tego, jaką drogą przenoszą sę choroby. Gdyby było inaczej, na pewno odizolowano by Kazimierza od takiej osoby. On musiał się po prostu zetknąć z kimś takim w swoim otoczeniu, przez krótszy lub dłuższy czas.Moze to był ktoś ze służby? Kto to dzisiaj może stwierdzić? Po drugie - co ma wspólnego bycie członkiem najważniejszej rodziny kraju z ogólnym stanem organizmu? Tyle co nic.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE On musiał się po prostu zetknąć z kimś takim w swoim otoczeniu, przez krótszy lub dłuższy czas.Moze to był ktoś ze służby? Nikt inny z jego rodziny nie zachorował. Poza tym, gruźlik słabo się nadaje na służącego...
QUOTE Po drugie - co ma wspólnego bycie członkiem najważniejszej rodziny kraju z ogólnym stanem organizmu? Tyle co nic.
Ależ bardzo dużo - nie mógł narzekać na niedożywienie, złe warunki mieszkaniowe itp - miał wszystko co najlepsze w kraju.
|
|
|
|
|
|
|
|
Może po prostu był z całej rodziny najbardziej podatny na gruźlicę, wątły? Zdaje się ze tak właśnie jest on opisywany w kronikach - jako raczej słaby pod wzgledem postury. Gruźlica nigdy nie wywoływała epidemii, atakując właśnie niektórych. Znane są przypadki osób chorujących latami - jako jedyne w rodzinie, grupie itp. Jak juz jednak ktos jest podatny - to wyatarczy jednorazowy kontakt z chorym. Myslę ze tak własnie było z Kazimierzem. Nie mają nic do tego warunki w jakich się wychowywał.
|
|
|
|
|
|
|
|
stalmy zatem fakty - Kazimierz najpierw zachorował na gruźlicę, a potem stał się "święty" - vhoroba więc poprzedza jego nadzwyczajną pobożność i ascezę. Natomiast zachorował, ponieważ od dziecka był raczej wątłego zdrowia. Wszystko się zgadza, niczego nie pokręciłem? To mam jeszcze jedno pytanie do lepiej zorintowanego - suchoty Kazimierza są wcześniejsze czy późniejsze od jego wyprawy po koronę węgierską?
|
|
|
|
|
|
|
|
Według mnie było tak jak piszesz. Z tym "lepszym zorientowaniem" to była ironia? Bo ja nie uwazam się za osobę specjalnie zorientowaną. Natomiast na drugie z postawionych przez Ciebie pytań nie znam odpowiedzi, niestety. I myślę ze nikt jej nie zna.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Pytanie w takim razie mi się nasuwa - jakim cudem następca tronu w rodzie, w którym nikt nie chorował na gruźlicę, zapadł na nią? Zaraził sie droga kropelkową zapewne => to jest choroba zakaźna nie dziedziczna
|
|
|
|
|
|
|
Agni
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 54 |
|
Nr użytkownika: 9.513 |
|
|
|
|
|
|
Śmierć królewicza Kazimierza nastąpiła jeszcze przed wielką epidemią kiły . Jako przyczynę jego zgonu podano gruźlicę, chociaż w rodzinie Jagiellonów nigdy przedtem ani potem ona nie występowała. Kazimierz był drugim po Władysławie synem Jagiellończyka i ojciec wiązał z nim poważne plany polityczne. Otrzymał staranne wykształcenie, a wśród jego nauczycieli wymienić należy Jana Długosza i Kallimacha. Długosz pisał o nim, że "był to młodzieniec szlachetny, rzadkiej zdolności, godnego pamięci rozumu". Nic dziwnego, iż mając piętnaście lazt zadziwił posła weneckiego Ambrożego Contarini swoją uczoną mową, którą wygłosił do niego po łacinie. Król polski, pragnący stworzyć europejską monarchię Jagiellonów, przeznaczył go na tron węgierski, chociaż powszechnie uważano, że "raczej powinno zachować się go dla ojczystej ziemi, niż oddawać obcym". Kiedy na Węgrzech wybuchło powstanie skierowane przeciwko Maciejowi Korwinowi, Kazimierz na czele dwunastu tysięcy żołnierzy udał się do Budy, licząc, iż zdobędzie tam tron dla siebie. Nie uzyskał jednak poparcia ze strony węgierskich magnatów, a więc powrócił do Polski z niczym. Jagiellończyk uczynił go swoim następcą i zaplanował jego małżeństwo z córką cesarza Fryderyka III. Kiedy król wyjechał na Litwę, Kazimierz przez dwa lata sprawował w jego imieniu rządy w królestwie. Opinia hagiografa Jakuba Caro, że po powrocie z Budy załamał się psychicznie i poświęcił ascezie, mija się więc całkowicie z prawdą. W 1483 roku ojciec wezwał go na Litwę, ale Kazimierz nie zdążył tam niestety dojechać. Już ciężko chory, niespodziewanie dla wszystkich, zmarł w Grodnie w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat. W życiu Kazimierza nie było zatem nic nadzwyczajnego i nic świętego. Nie odbiegało ono od życia innych królewskich synów, przeznaczonych do objęcia sukcesji. Pomimo to jako jedyny Jagiellończyk trafił na ołtarze. Jego młodszy brat Zygmunt, w trzydzieści pięć lat po niespodziewanej śmierci Kazimierza, wystąpił do Rzymu z prośbą o jego kanonizację. Stosunki Polski z Watykanem układały się wtedy wyjątkowo poprawnie i papież wysłał swego legata Zachariasza Ferrieri z poleceniem, aby przeprowadził on na miejscu proces kanonizacyjny. Ferrieri proces ten po prostu sprokurował. Nie można wykluczyć, iż kryły się za tym pieniądze Zygmunta Starego. To legat papieski napisał bowiem życiorys krówicza Kazimierza, ułożył hymn łaciński na jego cześć oraz odpowiednie teksty liturgiczne. Już w rok później papież Leon X wydał bullę kanonizacyjną, którą wręczył przebywającemu w Rzymie biskupowi płockiemu Erazmowi Ciołkowi. Bulla ta nie dotarła jednak do Polski,bo Ciołek zmarł podczas panującej we Włoszech zarazy i dokumenty zaginęły. Do ich odtworzenia przystąpił dopiero Zygmunt III Waza. Na jego prośbę papież Klemens VIII, na podstawie watykańskiego odpisu, odtworzył bullę kanonizacyjną i w 1602 roku Kazimierza ogłoszono oficjalnie świętym. Koronnym argumentem w procesie kanonizacyjnym stał się lub dozgonnej czystości -chociaż to wyłącznie przedwczesna śmierć stanęła na przeszkodzie zawarciu planowanego wcześniej małżeństwa. Pisano także, że kiedy po stu dwudziestu latach otwarto jego grób w katedrze wileńskiej, ciało było nienaruszone, a obok głowy spoczywał pergamin z hymnem ku czci Marii Panny, którego autorstwo przypisywano świętemu Bernardowi. Uroczystości kanonizacyjne celebrował biskup wileński Benedykt Woyno. Relikwie świętego przeniesiono do nowej kaplicy oraz poświęcono kamień węgielny pod kościół, który odtąd nosić miał jego imię. Święty Kazimierz był jednym z nielicznych przedstawicieli rodów królewskich, którzy trafili na ołtarze w wieku XVI, jako że renesans świętości na ogół nie sprzyjał . Współczesna Jagiellończykowi Joanna de Valois, córka Ludwika XI, która założyła zakon annuncjatek i pędziła w nim wyjątkowo bogobojne i ascetyczne życie, na swoją kanonizację musiała czekać aż do 1950 roku.
Pośpiech towarzyszący wyniesieniu na ołtarze Kazimierza jest zatem co najmniej zastanawiający, tym bardziej iż jego życiu nie towarzyszyły żadne cuda . Litwa otrzymała jednak swojego chrześcijańskiego patrona, a dynastia Jagiellonów mogła odtąd szczycić się ewidentną łaską, jaką okazał jej Bóg, przyjmując jednego z nich w poczet swoich świętych. Była to chyba świętość nieco protekcyjna.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Z tym "lepszym zorientowaniem" to była ironia? Bo ja nie uwazam się za osobę specjalnie zorientowaną. Nie, pisałem to poważnie - w tym wypadku faktycznie uważam Cię za osobę bardziej zorientowaną niż ja.
QUOTE Zaraził sie droga kropelkową zapewne => to jest choroba zakaźna nie dziedziczna Zarówno to stwierdzenie, jak i moja odpowiedź na nie już padła...
|
|
|
|
|
|
|
|
Jako przyczynę jego zgonu podano gruźlicę, chociaż w rodzinie Jagiellonów nigdy przedtem ani potem ona nie występowała. Rozmawiałam na ten temat z lekarzem. Powiedział mi, że pozostali członkowie rodziny też mogli przejść gruźlicę - ale w swej fazie podstawowej (tzw. zespół pierwotny), a tylko u Kazimierza mogło się to rozwinąć dalej.
Jagiellończyk uczynił go swoim następcą i zaplanował jego małżeństwo z córką cesarza Fryderyka III. Kiedy król wyjechał na Litwę, Kazimierz przez dwa lata sprawował w jego imieniu rządy w królestwie. Opinia hagiografa Jakuba Caro, że po powrocie z Budy załamał się psychicznie i poświęcił ascezie, mija się więc całkowicie z prawdą. Zwróć uwagę że pomiędzy węgierską wyprawą Kazimierza a objęciem przezeń, de facto samodzielnych, rządów w Koronie minęło dziesięć lat.Tych faktów nie należy zatem wiązać - a tak wynika to z Twojej wypowiedzi. Po za tym po powrocie z Węgier Kazimierz został przez rodziców osadzony na czas jakiś w odosobnieniu. Miejscem tym był jakis zamek, nie pamiętam już jaki.Dlaczego? Chyba po to żeby w ciszy i spokoju odreagował ten stres. W 1483 roku ojciec wezwał go na Litwę, ale Kazimierz nie zdążył tam niestety dojechać. Już ciężko chory, niespodziewanie dla wszystkich, zmarł w Grodnie w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat. Nie rozumiem. To w końcu zdążył czy nie? Bo przeciez Grodno to historyczna Litwa. Po za tym Kazimierz nie miał 26 lat, tylko dokładnie 25 i cztery miesiące.
W życiu Kazimierza nie było zatem nic nadzwyczajnego i nic świętego. Tak, był takim zwyczajnym królewiczem:) Po za tym ludzka świętość wcale nie polega na czymś niezwykłym, tylko na umiejętnym przeżywaniu swej codzienności. Proponowałabym dalej tego nie rozwijać bo to nie jest forum religijne.
Koronnym argumentem w procesie kanonizacyjnym stał się lub dozgonnej czystości -chociaż to wyłącznie przedwczesna śmierć stanęła na przeszkodzie zawarciu planowanego wcześniej małżeństwa. Obok tego podnoszono to, że Kazimierz miał w 1483 roku nakłonić ojca do wydania zakazu remontowania cerkwi prawosławnych na Litwie.Samo to zarządzenie się nie zachowało i nie wiadomo wiele na jego temat.
Święty Kazimierz był jednym z nielicznych przedstawicieli rodów królewskich, którzy trafili na ołtarze w wieku XVI, jako że renesans świętości na ogół nie sprzyjał . Został kanonizowany w 1602 roku, a więc w czasach potrydenckich, kiedy Renesans był już dawno przeszłością, a dominujacą stała się bigoteryjna barokowa religijność.
Współczesna Jagiellończykowi Joanna de Valois, córka Ludwika XI, która założyła zakon annuncjatek i pędziła w nim wyjątkowo bogobojne i ascetyczne życie, na swoją kanonizację musiała czekać aż do 1950 roku.
Może zadecydowało to, że Francuzi mieli już jednego królewskiego świętego - Ludwika. Po za tym do niedawna jeszcze decyzje o kanonizacji podejmowano po bardzo długim okresie czasu, i nie były one tak częste jak obecnie. Przypadek naszej królowej Jadwigi o czymś świadczy. To nasz JPII wywołał prawdziwą rewolucję w tym zakresie.
Pośpiech towarzyszący wyniesieniu na ołtarze Kazimierza jest zatem co najmniej zastanawiający, tym bardziej iż jego życiu nie towarzyszyły żadne cuda Ale jego postać otoczyła legenda, i to zaraz po śmierci. W niej jest mowa o cudach. Litwa otrzymała jednak swojego chrześcijańskiego patrona, a dynastia Jagiellonów mogła odtąd szczycić się ewidentną łaską, jaką okazał jej Bóg, przyjmując jednego z nich w poczet swoich świętych.
Kiedy Kazimierza kanonizowano to Jagiellonów juz nie było! Ale z główną tezą wypowiedzi się zgadzam.Myślę wręcz że o to głównie chodziło. Posiadanie świętego w rodzinie to był niemały splendor, dlatego Jagiellonowie rozpoczęli wiadome starania.
Była to chyba świętość nieco protekcyjna. Dlaczego? Nie rozumiem.
|
|
|
|
|
|
|
Agni
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 54 |
|
Nr użytkownika: 9.513 |
|
|
|
|
|
|
Jako przyczynę jego zgonu podano gruźlicę, chociaż w rodzinie Jagiellonów nigdy przedtem ani potem ona nie występowała. Rozmawiałam na ten temat z lekarzem. Powiedział mi, że pozostali członkowie rodziny też mogli przejść gruźlicę - ale w swej fazie podstawowej (tzw. zespół pierwotny), a tylko u Kazimierza mogło się to rozwinąć dalej. Faktycznie, mogło tak być.
Jagiellończyk uczynił go swoim następcą i zaplanował jego małżeństwo z córką cesarza Fryderyka III. Kiedy król wyjechał na Litwę, Kazimierz przez dwa lata sprawował w jego imieniu rządy w królestwie. Opinia hagiografa Jakuba Caro, że po powrocie z Budy załamał się psychicznie i poświęcił ascezie, mija się więc całkowicie z prawdą. Zwróć uwagę że pomiędzy węgierską wyprawą Kazimierza a objęciem przezeń, de facto samodzielnych, rządów w Koronie minęło dziesięć lat.Tych faktów nie należy zatem wiązać - a tak wynika to z Twojej wypowiedzi. Po za tym po powrocie z Węgier Kazimierz został przez rodziców osadzony na czas jakiś w odosobnieniu. Miejscem tym był jakis zamek, nie pamiętam już jaki.Dlaczego? Chyba po to żeby w ciszy i spokoju odreagował ten stres. Fakt, po powrocie z Węgier Kazimierz na zamku w Dobczycach uczył się razem z braćmi. Nie doczytałam się jednak nic o jego odosobnieniu. Natomiast już od 1475 roku król Kazimierz Jagiellończyk zaczął wprowadzać traktowanego jako następcę tronu Kazimierza w arkana władzy. Królewicz brał np. udział w posiedzeniach rady koronnej.
W życiu Kazimierza nie było zatem nic nadzwyczajnego i nic świętego. Tak, był takim zwyczajnym królewiczem:) Po za tym ludzka świętość wcale nie polega na czymś niezwykłym, tylko na umiejętnym przeżywaniu swej codzienności. Proponowałabym dalej tego nie rozwijać bo to nie jest forum religijne. OK.
Święty Kazimierz był jednym z nielicznych przedstawicieli rodów królewskich, którzy trafili na ołtarze w wieku XVI, jako że renesans świętości na ogół nie sprzyjał . Został kanonizowany w 1602 roku, a więc w czasach potrydenckich, kiedy Renesans był już dawno przeszłością, a dominujacą stała się bigoteryjna barokowa religijność. Pisałam, że bullę kanonizacyjną wydał w 1521 r. papież Leon X.Ale dokumenty zaginęły. Dopiero król Zygmunt III Waza uzyskał nową bullę wydaną 7 listopada 1602 r. przez papieża Klemensa VIII na podstawie kopii bulli Leona X, którą znaleziono w archiwum watykańskim.Współczesna Jagiellończykowi Joanna de Valois, córka Ludwika XI, która założyła zakon annuncjatek i pędziła w nim wyjątkowo bogobojne i ascetyczne życie, na swoją kanonizację musiała czekać aż do 1950 roku.
Może zadecydowało to, że Francuzi mieli już jednego królewskiego świętego - Ludwika. Po za tym do niedawna jeszcze decyzje o kanonizacji podejmowano po bardzo długim okresie czasu, i nie były one tak częste jak obecnie. Przypadek naszej królowej Jadwigi o czymś świadczy. To nasz JPII wywołał prawdziwą rewolucję w tym zakresie. Być może tak było.
Pozdrawiam
(przepraszam za te kolorki, ale jeszcze nie bardzo umiem cytować piętrowo)
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz, ja do tej pory się tego nie nauczyłam:) Wydaje mi sie, że fakt wprowadzania kilkunastoletniego Kazimierza w arkana władzy wcale nie świadczy o tym, że nie mógł się załamać po powrocie z Węgier.Piszesz, że w Dobczycach przebywał z braćmi. Ja gdzieś czytałam że był tam sam, przez ok. pół roku. Niestety - nie podam Ci teraz źródła tych informacji. Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
Le Gladiateur
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 5 |
|
Nr użytkownika: 11.458 |
|
|
|
Stopień akademicki: Imperator |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Prawda jest wplyw epilepsji od wspomnianej krolewej, ktora zaczela byc dziedziczona i bezwzglednie leczona... Jednak za glowny powod uwazam tzw. "chorobe krolewska" ktora przyszla chyba z Francji albo Hiszpanii nie jestem pewnien a siegnela nawet dworu rosyjskiego. Chodzi mi o hemofilie. To uwazam za przyczyne...z reszta nie tylko ja
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie spotkałam sie nigdy dotąd ze stwierdzeniem ze Jagiellonowie byli hemofilitykami. Zreszta - wydaje mi sie ze rozpowszechnienie tej choroby przypada na lata dużo późniejsze.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|