Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Recenzje Filmowe
     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 18/01/2010, 13:04 Quote Post

Pomyślałem sobie właśnie, że może warto jest stworzyć temacik zbiorczy z recenzjami filmowymi, tak aby nie tworzyć nowych tematów dla każdego filmu, który chcemy pochwalić lub też zjechać. A zatem temat taki tworzę i proponuję następujące zasady.

1. Filmy oceniamy klasycznymi gwiazdkami w skali sześciostopniowej (też klasycznej):
* - dno dna i dziesięć metrów mułu
** - kiepścizna
*** - można obejrzeć
**** - dobry
***** - bardzo dobry
****** - wybitne dzieło

2. Podajemy podstawowe dane o filmie: tytuł, rok produkcji, nazwiska reżysera, głównych aktorów oraz wszelkich innych twórców, których uważamy za godnych wspomnienia.

3. Pisząc o filmie ograniczamy się do podania kilku podstawowych informacji na temat fabuły, tak, aby nie psuć innym zabawy. To ma być RECENZJA, a nie streszczenie.

4. Oceniamy filmy nowe, tj. takie, które dopiero co weszły na ekrany lub zostały wydane na dvd. O klasyce kina dyskutujemy gdzie indziej, jest o tym mnóstwo tematów.

5. No i generalnie w tym temacie nie dyskutujemy. Jeśli ktoś się z recenzją nie zgadza, może po prostu zamieścić własną wink.gif

Zapraszam do recenzowania!
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 18/01/2010, 13:23 Quote Post

user posted image

Parnassus
Człowiek, który oszukał diabła


tytuł oryginalny: Imaginarium of Doctor Parnassus
2009

reżyseria: Terry Gilliam
scenariusz: Terry Gilliam, Charles McKeown
obsada: Christopher Plummer, Heath Leadger, Lily Cole, Verne Troyer, Tom Waits, Andrew Garfield, Johnny Depp, Colin Farrell, Jude Law

****

Najmilszy wniosek, jaki pojawił się w mojej głowie po obejrzeniu tego filmu był następujący: a jednak da się sensownie wykorzystać w kinie współczesne możliwości techniczne. Jednak da się zrobić film pełen efektów specjalnych, który nie będzie się składał wyłącznie z efektów. Jednak da się uczynić efekty tym, czym być powinny - TŁEM dla aktorów i OPRAWĄ dla fabuły.
Parnassus to film odjechany w najlepszym znaczeniu tego słowa. Musi spodobać się każdemu, kto polubił inne filmy Gilliama. Jest lepszy od Braci Grimm i dorównuje klasycznemu już Munchausenowi, którego zresztą bardzo przypomina. To jest ten sam styl, ta sama wyobraźnia i ten sam klimat baśni. Gilliam pokazał po raz kolejny, jak dobrą ma rękę w doborze aktorów - wszyscy są obsadzeni doskonale. No, może odstaję trochę negatywnie pan Bachleda-Curuś... Być może zabrzmi to jak herezja, ale dopiero Parnassus (a nie żadne tam nietoperze...) uświadomił mi, jak dużą stratą było przedwczesne odejście Leadgera. Osiemdziesięciolatek Plummer jest w wyśmienitej formie. No i jeszcze Pan Nick w wykonaniu Waitsa - po prostu perełka.
A wady? Ano mimo kunsztu aktorów, niezłych dialogów i uroczego klimatu, film momentami wywołuje ziewanie. No i jeszcze ten idiotyczny polski podtytuł... Nie zmienia to jednak faktu, że jest to inteligentna rozrywka na bardzo dobrym poziomie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 18/01/2010, 13:53 Quote Post

user posted image

Głód

tytuł oryginalny: Hunger
2008

reżyseria: Steve McQueen
scenariusz: Steve McQueen, Enda Walsh
zdjęcia: Sean Bobbitt
obsada: Michael Fassbender, Stuart Graham, Liam Cunningham

****

Oglądając film o słynnych protestach w więzieniu Maze nie sposób uwierzyć, że McQueen to debiutant. Sprawność realizatorska, doskonale poprowadzeni aktorzy, napięcie, własny rytm i oryginalność tego filmu - to wszystko stwarza wrażenie, jakby reżyserem był weteran kina. Podobnie zaskakuje Fassbender, któremu przyszło zmierzyć się z rolą irlandzkiej legendy, Bobbiego Sandsa. Aktor znany głównie z produkcji takich jak 300 czy Bękarty Wojny spisuje się doskonale. Prawie piętnastominutowa, kluczowa scena jego rozmowy z księdzem Moranem (również świetny Liam Cunningham) to majstersztyk; na ekranie tylko dwóch facetów przy stole, a widz patrzy w ten ekran z zapartym tchem, a na pełnej sali kinowej panuje niesamowita cisza.
Jest tylko jedna rzecz, która powstrzymuje mnie przed dodaniem piątej gwiazdki. Film ten zapowiadany był jako dzieło o człowieczeństwie, wyprute z całego politycznego kontekstu. Jest to nieprawda. Głód jest polityczny do szpiku kości, a przy tym - i tu jest jego największy mankament - wybitnie jednostronny. McQueen postanowił zmierzyć się z irlandzko-republikańską legendą i zrobił to tak, że każdy ulsterski republikanin będzie wniebowzięty. A każdy ulsterski lojalista będzie zgrzytał zębami. Dlatego też przez cały czas trwania seansu narastało we mnie poczucie irytacji, że film nie jest tak naprawdę ani uniwersalną opowieścią o cierpieniu, ani porządnym politycznym dramatem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 19/01/2010, 13:05 Quote Post

I co tam? Nikt do kina nie chodzi?


user posted image

Spotkania na krańcu świata

tytuł oryginalny: Encounters at the End of the World
2007

reżyseria: Werner Herzog
zdjęcia: Peter Zeitlinger
narracja: Werner Herzog

******

W grudniu ukazał się na dvd dokument Wernera Herzoga, który krótko (niestety) gościł w polskich kinach studyjnych jesienią 2008 roku. Trywialnym będzie stwierdzenie, że z tym filmem warto się zapoznać.
Wybitny niemiecki reżyser stworzył kolejne wybitne dzieło - brzmi jak laurka, ale trudno to napisać inaczej. Herzog i jego stary współpracownik Zeitlinger zapakowali kamerę i polecieli na Antarktydę, aby nakręcić film, który (cytując) nie będzie kolejnym filmem o pingwinach. Spotkali ludzi, którzy żyją i pracują na najbardziej niegościnnym z kontynentów - głównie mniej lub bardziej ekscentrycznych naukowców, ale także ludzi, którzy uciekając od życia uciekli tak daleko na południe, jak tylko się dało. Kamera Zeitlingera zajrzała pod lód skuwający Morze Rossa, do laboratoriów badawczych, do plastikowych kontenerów mieszkalnych w McMurdo, a nawet do wnętrza czynnego wulkanu. Powstał film niezwykły - opowieść o naszej cywilizacji, naszej naturze i naszym miejscu w świecie. Opowieść ta jest jednak wyjątkowa, bo wolna od głupiego politycznego chrzanienia, od sentymentalizmu i od wszelkiego patosu. I do tego fenomenalnie sfotografowana. Obok Defilady Andrzeja Fidyka jest to najlepszy dokument, jaki kiedykolwiek widziałem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
mariuniu
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 97
Nr użytkownika: 44.786

gall anonim
Stopień akademicki: magister
Zawód: politolog
 
 
post 20/01/2010, 13:20 Quote Post

,,Obsługiwałem angielskiego króla'' wg. prozy B.Hrabala.

Bohaterem "Obsługiwałem angielskiego króla" jest kelner, który dorabia się własnej restauracji, lecz traci ją, kiedy władza w Czechach trafia w ręce ludu. Barwne opisy dojrzewania w lokalach gastronomicznych, tragicznej miłości w czasie wojny i groteskowych, powojennych represji wobec ''burżujów'' tworzą opowieść piękną i mądrą, opowieść o tym, co w życiu najważniejsze.
To trzeba zobaczyć!
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 20/01/2010, 13:29 Quote Post

No okey, ale:
1) jakieś dane o filmie? Reżyser, obsada, rok produkcji?
2) jakieś gwiazdki?
3) no i czy film ostatnio wszedł do kin, czy wyszedł na dvd? Bo w polskich kinach to on była dwa i pół roku temu...

Wiem, że jestem złośliwy, ale jako twórca tematu określiłem pewien "format" recenzji i pewien zakres filmów, które oceniamy.

A poza tym tekścik, który zamieściłeś, nie jest Twojego autorstwa - można go przeczytać choćby na tylnej okładce popularnego wydania powieści Hrabala.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
mariuniu
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 97
Nr użytkownika: 44.786

gall anonim
Stopień akademicki: magister
Zawód: politolog
 
 
post 20/01/2010, 13:36 Quote Post

QUOTE(Ironside @ 20/01/2010, 13:29)
No okey, ale:
1) jakieś dane o filmie? Reżyser, obsada, rok produkcji?
2) jakieś gwiazdki?
3) no i czy film ostatnio wszedł do kin, czy wyszedł na dvd? Bo w polskich kinach to on była dwa i pół roku temu...

Wiem, że jestem złośliwy, ale jako twórca tematu określiłem pewien "format" recenzji i pewien zakres filmów, które oceniamy.

A poza tym tekścik, który zamieściłeś, nie jest Twojego autorstwa - można go przeczytać choćby na tylnej okładce popularnego wydania powieści Hrabala.
*


I nie tylko ,ale zastosuje się do wskazówek.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 30/04/2010, 23:11 Quote Post

Nie wiem, czy nikt do kina nie chodzi, czy nikomu się pisać nie chce, ale ja jeszcze raz spróbuję wink.gif


user posted image

Furia

tytuł oryginalny: Edge of Darkness
2010

reżyseria: Martin Campbell
scenariusz: Andrew Bovell, William Monahan
obsada: Mel Gibson, Ray Winstone, Bojana Novakovic, Danny Huston

****

Poszedłem na ten film z braku laku - miałem voucher do kina, ważny ostatni dzień. Nie miałem nastroju na przygnębiający film o biednych dzieciach, więc wybrałem się na triller, o którym wszyscy pisali, że jest przeciętny, nudnawy i w ogóle dolna strefa stanów średnich. W rezultacie przeżyłem bardzo miłe zaskoczenie.
Wiadomo - trudno wymyślić oryginalną fabułę dla trillera, więc i Furia specjalnie oryginalnością nie grzeszy. Mało tego - jest wręcz sztampowa. Mnie to jednak szczególnie nie zraziło, między innymi dlatego, że film mimo to nieźle trzyma w napięciu. Naprawdę nie wiem, kto może zarzucać mu, że jest nudny - chyba tylko tacy widzowie, dla których minuta bez eksplozji to minuta stracona. Furia ma jednak atuty jeszcze większe, niż dobrze poprowadzona fabuła. Po pierwsze - gra aktorska. Nigdy nie uważałem Gibsona za wybitnego aktora (choć bardzo cenię go jako reżysera filmów, jakich nikt inny nie miałby odwagi nakręcić), ale tutaj jest naprawdę bardzo dobry. Do tego jeszcze uroczy Ray Winston; przez tę ogoloną buźkę i przylizane włoski w ogóle go nie poznałem! Drugi atut to dialogi, zwłaszcza między tymi dwoma. Polecam rozmowę po łacinie biggrin.gif
Podsumowując - jeśli ktoś chce zobaczyć porządnie zrealizowany i porządnie zagrany film rozrywkowy, w którym dobry dialog i ciekawe postacie są ważniejsze od efekciarstwa, to zdecydowanie polecam. Nie należy tylko wymagać zbyt wiele od kontekstu politycznego, ale to jest chyba taka uwaga o ogólnym charakterze wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.897
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 1/05/2010, 13:37 Quote Post

A możesz trochę odpuścić wstecz jeślo chodzi o ramy czasowe (pkt 4)? Nie wszytsko, co w kinie powstało wcześniej to klasyka...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 16/05/2010, 22:59 Quote Post

Wybacz, nie zauważyłem wcześniej Twojego posta... Okey, niech będzie od 2000 roku w górę.


user posted image

Robin Hood

2010

reżyseria: Ridley Scott
scenariusz: Brian Helgeland
obsada: Russel Crowe, Cate Blanchett, William Hurt, Oscar Isaac, Scott Grimes, Eileen Atkins no i Max von Sydow smile.gif

*****

Najpierw odpowiedni odtwórcy ról głównych: Russel Crowe świetnie czuje się w każdym chyba historycznym czy też pseudohistorycznym łachu; Cate Blanchet zaś potrafi stworzyć coś ciekawego nawet z mało wymagającej roli. Dorzućmy do tego niezłą obsadę drugiego planu. I całkiem zgrabne dialogi. Okraśmy dużą ilością efektownej, ale nie trącącej na milę komputerem pseudośredniowiecznej batalistyki. Postarajmy się, aby patosu i głupiego chrzanienia było trochę mniej niż w typowej holiwódzkiej superprodukcji. Pobawmy się ociupinkę konwencją. Ożeńmy to wszystko całkiem ładnie z kontekstem historycznym.
Nieszczęsne Królestwo Niebieskie pora puścić w niepamięć - to był jednak wypadek przy pracy. Ridley Scott cały czas potrafi nakręcić bardzo porządny film kostiumowy. Czysta rozrywka i ani minuty nudy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
net_sailor
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 695
Nr użytkownika: 40.506

 
 
post 17/05/2010, 7:01 Quote Post

Tytułem uzupełnienia jeśli szanowny przedmówca pozwoli...
Ridley Scott zrywa z wizerunkiem Robina jako postaci bez zmazy i skazy. W filmie Robin jest kłamcą, krętaczem, złodziejem, szantażystą a do tego ma niewyparzony język i czasem chybia celu!. Wszystko to z wyłącznie z egoistycznych pobudek. Jego pierwszy występek w obronie uciśnionych poddanych jest raczej podyktowany chęcią zaimponowania kobiecie niż litością nad ludzką biedą (innymi słowy: myśli niewłaściwą częścią ciała).
Film faktycznie nie nudzi. Zabawy konwencją jest trochę, więc wybaczamy Scottowi absurdalne sceny żywcem wyjęte z "Szeregowca Ryana" i kobiety robiące mieczem lepiej niż niejeden żyjący z wojaczki mężczyzna.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
silent_hunter
 

Poczwórny Agent, Łowca Replikantów
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.055
Nr użytkownika: 11.971

Stopień akademicki: gramotny
Zawód: przodownik pracy
 
 
post 17/05/2010, 16:06 Quote Post

To może ja cóś wrzucę... wink.gif
Nie najnowsze dzieło ale warte obejrzenia. Polecam entuzjastom S-F.

“Moon” (2009)

reżyseria : Duncan Jones
scenariusz: Duncan Jones, Nathan Parker
występują: Sam Rockwell, Kevin Spacey (jako głos robota), Dominique McElligott

user posted image


Przed obejrzeniem niewiele wiedziałem na temat tego filmu. Jedynie tylko, ze jest to wytwór niezależny, S-F bardzo nisko-budżetowy, zagrany na jednego aktora. Byłem przygotowany na dzieło zaangażowane, eksperymentalne w dekoracjach zupełnie umownych a tu juz na początku spotkała mnie miła niespodzianka, mimo szokująco małego budżetu (5mln na sci-fi w 2009 to jak za friko!!!) wprowadzenie w klimaty bazy kosmicznej nawiązywało do wizualizacji z najlepszych filmów gatunku („2001”,”Alien”) . Moon” opowiada historię Sama Bella, astronauty, jedynego zatrudnionego pracownika przy wydobywaniu Helium w jednej z księżycowych baz. Czekając na koniec zmiany, która ma nastapic w ciągu kilku tygodni proza dnia upływa mu nudnie, bez atrakcji, do czasu gdy nagle podczas prac wydobywczych dochodzi do zdarzenia, które radykalnie odmieni jego życie i... tak zaczyna się tajemnicza intryga... Reżyser (nota bene syn Davida Bowie) z elegancją wybalansował fabułę pomiędzy intelektualną rozrywką a akcją . Nie przesadził z przeintelektualizowaniem, zbytnim patetycznym moralizowaniem, artsy symboliką jak to niejednokrotnie bywa w produkcjach niezależnych i niskobudżetowych.
Nie ma w tym filmie przemęczonego jarmarku efektów, pojawiaja się tylko wtedy kiedy są niezbędne dla akcji filmu. Użyto jak za dawnych lat miniatur, zdalnie sterowanych modeli i wyszło niezwykle realistycznie. I wreszcie tematem przewodnim tego sajensfikszynu (jak za dawnych lat) nie jest ilośc przeliczanych na sekundę poligonów w technologii 3d, a człeczyna (tu zwraca uwagę znakomita rola Sama Rockwella) co w tym gatunku filmowym ostatnio bywa wielką rzadkością.

****1/2
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 26/05/2010, 10:23 Quote Post

QUOTE
niech będzie od 2000 roku w górę.

A nie można wcześniej? Napisałbym niejedną recenzję, ale co ja poradzę, że mój najintensywniejszy okres chodzenia do kina to jakieś 10-15 lat temu.

 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Eamr
 

Bojowa Gęś Wizygocka z Setidavy
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.636
Nr użytkownika: 39.134

 
 
post 31/07/2010, 22:11 Quote Post

Veronica Guerin
2003

reżyseria: Joel Schumacher
scenariusz: Carol Doyle, Mary Agnes Donoghue
obsada: Cate Blanchett, Ciarán Hinds, Gerard McSorley, Brenda Fricker, Colin Farrell

*****

Nie mogę powiedzieć, że oglądałam historię irlandzkiej dziennikarki z Sunday Independent w całości. Ale nie wiem, kiedy będę miała okazję nadrobić to przeoczenie i obejrzeć ten film od pierwszej sekundy do ostatniej litery listy płac. Ale powyższe zdanie niech świadczy o tym, że czuję konieczność podzielenia się odkryciem, którego dokonałam dopiero teraz.

Oparta na faktach Veronica Guerin jest historią o nieustraszonym wścibstwie dziennikarki dublińskiego brukowca, której ostatnie śledztwo wstrząsnęło Irlandią. Nie chcę tu oczywiście zdradzać szczegółów fabuły, powiem tylko, że dziennikarskie dochodzenie dotyczy baronów narkotykowych. Irlandzkie prawo nie pomaga ani śledczym, ani żurnalistom, a gangsterzy mają się jak pączki w maśle… W głównej roli widzimy Cate Blanchett, która jest w stanie zagrać wszystko, tu jednak jest pospolita do szpiku kości. Być może taka była prawdziwa Guerin, której twarzy daleko do posągowych rysów bogini. Blanchett nie musi się wysilać – jest żoną, matką i upierdliwą dziennikarką – w taki sposób, a jaki myśli i działa żona, matka i pismak, którego nie można się pozbyć. A jak zwykle bardzo dobry Ciarán Hinds w roli gangsterzyny-manipulanta mało przypomina Juliusza Cezara. Może to przez te wąsy à la Adolf… W filmie pojawia się również Colin Farrell – odpowiednio do swoich możliwości. A co tam robi legenda piłki kopanej – Éric Cantona – sprawdźcie sami…

Recenzenci zarzucali Veronice Guerin płytkość, bycie tylko zgrabnym thrillerem, załatwianie muzyką braku emocji, czy wreszcie oklepane chwyty scenariuszowe. I kij im w oko. Jaka ma być muzyka w Irlandii, jak nie irlandzka, taka, od której chce się od razu podskoczyć i nie przestawać. Jeśli opowieść idzie płynnie, i nie grzęźnie w moralnych niepokojach, nazwijmy ją ledwo thrillerem. Ledwo. Padają zbęde słowa, tu i ówdzie scenariusz potyka się łagodnie, ale to nie jest istotne. Bo kiedy ten potykający się scenariusz dochodzi do sekwencji finałowej, widz nie ma szans ruszyć się sprzed ekranu… Joel Schumacher opowiada irlandzką historię już bez żadnych słów.

Dar Veronikowej odwagi, pomnożony niczym ewangeliczne talenty, wydał owoc gniewu całej Irlandii. A skoro po owocach ich poznacie, pewnie i Schumacherowi zapiszą coś w niebie.

Veronica Guerin na kanale Ale Kino! – 1 sierpnia, godz. 23:45, 4 sierpnia, godz. 22:05, 9 sierpnia, godz. 00:55

Ten post był edytowany przez Eamr: 1/08/2010, 12:20

Załączona/e miniatura/y
Załączony obrazek
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 2/08/2010, 10:53 Quote Post

user posted image

Mine vaganti

2010

reżeria: Ferzan Ozpetek
scenariusz: Ferzan Ozpetek, Ivan Cotroneo
obsada: Riccardo Scamarcio, Ilaria Occhini, Nicole Grimaudo, Ennio Fantastichini

*****

Ozpetek, Turek od 30 lat tworzący we Włoszech, potrafi kręcić bardzo zabawne filmy. Jego najnowsza produkcja jest z pewnością tego dowodem. Film reklamowany jest i określany mianem komedii, choć myślę, że dużo bardziej na miejscu byłoby zakwalifikowanie go jako komedio-dramatu. Owszem, śmiać się na nim można do rozpuku, jednak nie jest to lekka opowiastka o niczym. Film dotyka poważnych problemów, oprócz śmiechu oferuje też sporo powagi i wzruszeń. I nie udziela żadnych jednoznacznych odpowiedzi na pojawiające się pytania.
Główny bohater - Tommaso - wraca ze studiów w Rzymie do rodzinnego domu w małym miasteczku. Jego nieco ekscentryczna rodzina od pokoleń zajmuje się produkcją makaronu i posiada sporą fabryczkę. Starzejący się ojciec liczy, że jego synowie niedługo przejmą interes. W przeddzień ważnej rodzinnej kolacji Tommaso zwierza się swojemu starszemu bratu, że ma zamiar wyjawić na niej kilka pieczołowicie skrywanych sekretów. Współczesna historia przeplata się z cichą i stonowaną retrospekcją wydarzenia sprzed wielu wielu lat.
Rzadka to sztuka, aby mówić o tolerancji bez politycznej poprawności, a o stereotypach bez szyderstwa. Twórcom tego filmu to się udaje. I chwała im za to, tym bardziej, że niejako "przy okazji" oferują widzowi naprawdę dużo śmiechu.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej